Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2011, 13:36   #51
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Znudziło go robienie zakupów ale w końcu poszli do wejścia. Śmiało ich poprowadził do krasnoludów zbierających opłaty, wręczył im złoto i poprowadził w stronę schodów. Tam wszyscy oprócz Jurgena zachwycili się piękną khazalidzką robotą, kolumnami, wykończeniem schodów itp. Jeden z ich nowych kompanów poprosił o mapę. wręczył ją i w tym momencie zauważył coś w przedmiotach niziołka co go zaniepokoiło.
-Skąd masz tą zabawkę?- pokazał na okarynę i nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej.
-Wyobraź sobie że te podłe jaskiniowe gobliny same sobie robią strzały z każdego patyka jaki znajdą, potem mocują do tego groty, najczęściej kamienne, które pokrywają swoim moczem, bądź gównem. Uwierz mi że taką strzałą dostać jest jeszcze gorzej niż posmakować śliny chimery, czy czego tam kolwiek jeszcze. A wyobraź sobie jeszcze że jesst ciemno, siedzisz w tych podziemiach przy ognisku, zaczynasz grać na tym gównie i nagle słyszysz świst! Jedna strzała, potem druga, trzecia trafiła cię w nogę ale większych obraże3ń nie zadała i możesz uciekać! Udało ci się ale zabłądziłeś bez mapy, światła i pożywienia. Po drodze jesz szczury i cokolwiek co znajdziesz. Po dniu lub dwóch, czujesz że coś siędzieje z twoją nogą. Tak, to przez tą goblińską strzałe do twojej krwi zaraski weszły i gangrena się wdała. Jedyny sposób na to to obcviąć nogę, więc to robisz... Mam mówić dalej? Chyba nie. Jak zaczniesz hałasować w podziemiach zaraz zlecą się ich mieszkańcy i urządzą sobie turniej strzelecki, więc jak chociaż wydasz przez to dźwięk to sam ciebie ustrzelę ze swojej kuszy, a celuje lepiej od goblinów!
Jurgen miał nadzieję że niziołek zrozumiał i ta grupa nie skończy jak tamta, przez nadającego wciąż krasnoluda.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 19-02-2011, 14:56   #52
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
-Ile?!- krzyknął niemal Eckhardt słysząc cenę jaką kupiec życzył sobie za racje żywnościowe dla pojedynczej osoby. Zaklął szpetnie spoglądając surowo na sprzedawcę. Miał nadzieję, że Morr sprawiedliwie rozliczy tego człeka po śmierci. Rozbój w biały dzień. Oby mu konie zaprzęgowe wyzdychały a żona nie powiła potomka. Krzywiąc się zapłacił żądaną kwotę niemal rzucając monetami o blat kramu. Wziął pakunek z żywnością i umieścił bezpiecznie w plecaku. Ciągle mamrocząc przy tym pod nosem przekleństwa na kupca i jego całą rodzinę.

Po zakupach w Martwych Wrotach przyszedł czas na zakupy u krasnoludzkich handlarzy. Oni przynajmniej nie oszukają ich na żadnym towarze, gdyż była to rasa honorowa i jak najbardziej słowna. Jednak i u khazadów ceny były niebagatelne, lecz na szczęście równe jakości zakupionego towaru. Lina, którą nabyli spleciono solidnie i dokładnie, co gwarantowało jej spory udźwig. Eckhardt uśmiechnął się oceniając line swoim wprawnym okiem. Zdecydowanie była to wspaniała robota.

Gdy tylko kupili wszystko to co było im potrzebne, udali się za Jurgenem do podziemnego zejścia strzeżonego przez zakutych w stal brodatych wojów. I tutaj przyszło im ukazać swoje glejty, a do tego zapłacić za możliwość zejścia w dół. Dostali kolejne świstki papieru zezwalające im w świetle krasnoludzkiego prawa na penetrowanie ruin twierdzy znajdujących się pod ziemią. Zweihander rozumiał potrzebę wymuszenia porządku i praw na gościach twierdzy. W ten sposób krasnoludy miały wszystko pod kontrolą.

Nadszedł czas wkroczenia w mroki ruin, za pomocą ogromnych kręconych schodów. Krocząc po nich górnik oglądał uważnie stopnie oraz ściany. Mimo ogromu schodków, które wydawały się niemal nieskończone, górnik nie zmęczył się, a przynajmniej nie było tego po nim widać. Był przyzwyczajony do podobnych zejść i długich wędrówek ciemnymi korytarzami. W tym czasie pobożny Sigmaryta mógłby odmówić ze trzy lub i więcej modlitwy, i tyle też modlitw odmówił Zweihander. Wzniósł on modły o pomyślność wyprawy i siłę w trudnych chwilach, które na pewno nadejdą. Nie bywał często optymistą.

Markus poprosił ich nowego kompana o ukazanie mu mapy, musieli się bowiem już teraz zdecydować dokąd skierować swoje kroki. W momencie podawania mu mapy, Jurgen zagadał do niziołka ostrzegając go przed użyciem instrumentu, który ten nabył we Wrotach. W tej kwestii Eckhardt całkowicie się z nim zgadzał. Dźwięk mógł przyciągnąć gobliny albo coś jeszcze gorszego. Spojrzał więc na niziołka i rzekł
-Zgadzam się, lepiej abyś nie próbował na tym grać podczas naszego pobytu tutaj, jeden Sigmar tylko wie co za poczwary mogą zostać zwabione melodią tego instrumentu.- po chwili kontynuował swoim zwyczajowym poważnym i ponurym tonem
-Dźwięk w jaskiniach oraz korytarzach niesie się daleko odbijając od kamiennych ścian i sklepień. Nawet głośniejsza rozmowa może zostać usłyszana w znacznej od nas odległości, a nawet w bardzo odległych korytarzach.-
Spojrzał teraz po całej drużynie jakby słowa nie były skierowane wyłącznie do niziołka. W międzyczasie poprawił wiszącą na jego plecaku latarnię sztormową.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 19-02-2011, 18:03   #53
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mapa, w której posiadaniu była grupka nie była następstwem talentu w rysowaniu ani kartograficznej dokładności. Na starym, nieprzyjemnym w dotyku papierze nakreślone były rysikiem stolarskim linie, wskazujące na to iż czeka ich prawdziwy labirynt korytarzy. Całość przypominała bardziej rozlewisko, lub deltę rzeki widzianą z góry aniżeli podziemną budowlę.
-Skrót 'MW' oznacza, że korytarze ciągnące się w tę stronę prowadzą do części podziemi pod Martwymi Wrotami.- wyjaśnił Markusowi Jurgen widząc jak kompan przygląda się strzałce na lewej części mapy. Trudno było cokolwiek wyczytać, gdyż nie znajdowały się tutaj żadne oznaczenia, symbole i litery. 'X' ozaczał miejsce, w którym schodziło się do podziemi, 'Y' zaś mógł oznaczać zejście do niższego poziomu. Jurgen wiedział z tego co mówił mu były właściciel mapy iż większość terenów na tym 'piętrze' została dawno spenetrowana i rozrabowana.


Nagle nastała cisza. Cisza którą wywołał dźwięk kroków, przypominających chód starca włóczącego nogami. Spoglądali w mrok, który czekał na nich w głębi korytarza. Każdy z grupki wyobrażał sobie coś innego, strasznego co lada chwila wylezie z ciemności by rzucić się na nich w morderczym szale. Dłoń Thrunmira spoczęła na jego broni jakby instynktownie podpowiadając mu najprostsze z możliwych rozwiązań sytuacji. Rudobrody krasnolud od wielu dni nie odezwał się nawet słowem, jednak nikt nie wątpił w jego umiejętności bojowe i każdy z grupki postrzegał go jako cichego dziwaka, który tutaj w jaskiniach może przynieść im ratunek i bezpieczeństwo. Chyba. W końcu w miejscu, gdzie korytarz był spowity światłem ukazał się człek. Najnormalniejszy, zwyczajny człek. Mężczyzna miał na sobie dobrej jakości ubranie podróżne. Zieloną pelerynę powiewał wiatr. Kilkudniowy zarost świadczył o dłuższym pobycie pod Fortecą Skalfa.


Był ranny. Przynajmniej w dwóch miejscach. Obolała noga mogła być rozcięta, co dało się zauważyć po cienkiej bruździe na spodniach. Mógł mieć złamane żebro, gdyż trzymał się prawą ręką za lewy bok. Dyszał ciężko, jednak gdy dostrzegł kompanów uśmiechnął się. Nie miał przy sobie żadnej lampy ani nawet pochodni. Prawdopodobnie błądził dłuższy czas w ciemnościach. Na jego twarzy wykwitnął uśmiech. Nagle upadł na kolana i na twarz. Miał gorączkę i był skrajnie wyczerpany.
-Był jeden sam... Nas sześciu wprawnych wojaków... Zabijał a sam nie czuł bólu... Zabijał jak opętany... A jego zbroja twarda jak skóra trolla... Siła potworna jak u olbrzyma... Na Sigmara... Kim on był?- majaczył pod nosem nieszczęśnik. Nie miał przy sobie żadnej broni, lecz mógł ją stracić gdzieś po drodze. Po chwili stracił i przytomność.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 19-02-2011, 20:39   #54
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Niziołek przysłuchiwał się przemowie Jurgena. Cóż on sobie myśli, przybłęda jeden. Ledwo co, łaskawie przyzwolili mu przyłączyć się do drużyny, a on już zaczyna się rządzić. Będzie groził goblinim gównem! Jakby Zacharias nigdy goblina nie widział. Niziołek spojrzał spode łba na Jurgena i chwycił za trzonek, trzymanej za paskiem siekiery.
- Ej, ty! - odezwał się do mężczyzny. - Mamusia Twoja nie nauczyła Cię manier? Grozić mi będziesz, że mnie ustrzelisz? Oj uważaj, bo my Grubbowie zapalczywi jesteśmy i wybuchowi niczym fajerwerki z czarnego prochu i saletry. I pewnie myślisz, żem nigdy goblina nie widział i się przestraszę, co? Wiedz, że ostatnimi czasy dwóch sam ubiłem, tą oto siekierką. Więc jak masz jakiś problem, to grzecznie poproś i wyjaśnij o co chodzi, a nie pieprz jak dzięcioł kukułkę. Rozumiemy się?

Wyglądało komicznie gdy przybrał groźną minę i spojrzał na człowieka, przewyższającego go o co najmniej trzy stopy. Zdecydowanie łagodniejszą wypowiedź Eckhardta przyjął kiwając głową, na znak że zrozumiał.
- No dobrze - powiedział w końcu. - Nie pomyślałem o tym. Sądziłem, że w wolnych chwilach tutaj nauczę się grać na okarynie, jak mój krewny Gerto Marrow. Ale skoro nie można, to nie. Ale jak wyjdziemy, to z pewnością znajdę dużo czasu na naukę.

Wyciągnał jedną ze swoich pochodni i rozpalił ją. Płomień zadygotał na wietrze, na ścianach zatańczyły cienie. Zacharias zatrzymał się w pół kroku. Usłyszał kroki. To z pewnością zielonoskórzy, pomyślał. Usłyszeli nasze rozmowy i skradają się aby ostrzelać nas strzałami umazanymi gównem. Szybko podbiegł do wielkiego posągu, przedstawiającego krasnoludzkiego górnika i ukrył się za nim. Jednak miast goblinów, w polu widzenia pojawił się jakiś mężczyzna. Był ranny i ledwo szedł. Gdy mijał ukrytego niziołka, upadł.

Zacharias wybiegł z kryjówki i przykucnął przy rannym. Od mężczyzny bił aż żar, skóra była rozpalona i wilgotna. Ranny wypowiedział kilka urywanych zdań, odnoszących się do jakiegoś potwora i stracił przytomność.
- Hej! - Zacharias złapał go za poły ubrania i potrząsnął. - Hej! Żyjesz pan? Co was napadło? Gdzie?
 
xeper jest offline  
Stary 19-02-2011, 22:19   #55
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lepszy rydz, niż nic, jak powiadali niektórzy.
Lepsza narysowana byle jak mapa, niż żadna. Pod warunkiem oczywiście, że mapa zgodna jest z rzeczywistością. Ale o tym mogli się dość szybko przekonać. Szkoda tylko, że przedstawiała już spenetrowany obszar...
- Jeśli iks to wyjście, to niedaleko powinien się znaleźć korytarz prowadzący do okrągłej sali. A stamtąd doszlibyśmy do głównego korytarza - zaproponował Markus. - I moglibyśmy sprawdzić, czy ten igrek to zejście w dół. W końcu nie ma sensu sprawdzać po raz kolejny czegoś, co już zostało wyczyszczone do gołej skały. A tam niżej... może coś znajdziemy.

Gdy usłyszał człapanie zwinął mapę i podał ją Jurgenowi. Sięgnął po kuszę. Powolne kroki nie musiały oznaczać kogoś niegroźnego, a w tych podziemiach każdy mógł okazać się wrogiem.
Człek, który stanął w zasięgu światła lampy nie wyglądał zbyt groźnie. Wprost przeciwnie - sprawiał raczej wrażenie kogoś, kto ledwo trzyma się na nogach, a swym zasłabnięciem i stratą przytomności nader szybko potwierdził te przypuszczenia.

- Nie sądziłem, że te bandaże tak szybko sie przydadzą - powiedział nieco zgryźliwie, klękając przy leżącym.
Odsunął nieco na bok Zachariasa, który usiłował na siłę wydusić odpowiedź z leżącego.
- Spokojnie - powiedział do niziołka. - Otworzy oczy, to opowie. Nic na siłę, bo go dobijesz...
Wbrew własnym wcześniejszym słowom nie zaczął opatrywać ran, lecz uniósł nieco głowę leżącego, chwycił bukłak z woda i lekko zwilżył twarz rannego.
- Słyszałem, że jak kto nieprzytomny, to mu nic do picia nie wolno dawać - wytłumaczył. - Mam nadzieję - dodał - że odzyska siły i nie trzeba będzie go wnosić na samą górę.
- Nie ma tu czasem jakiegoś systemu przywoływania pomocy?
- spytał.
Głupio by było dotrzeć tak blisko wyjścia trafić w objęcia Morra nie mając sił na wspięcie się po schodach...
- Hej, człowieku... - Poklepał go lekko po twarzy. - Obudź się wreszcie...
Nie bardzo znał się na leczeniu ran, ale potrafił rozpoznać, czy ma do czynienia z nieboszczykiem, czy nie. Leżący na posadzce człowiek z pewnością nie należał do tej pierwszej kategorii.
- Może nam powie, kto ich zaatakował i gdzie - dodał pod adresem kompanów, z Zachariasem na czele.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-02-2011, 11:08   #56
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zanim nieznajomy stracił przytomność wybełkotał kilka znaczących zdań. Ostrzegał on przed istotą tajemniczą i tak groźną jak demony z otchłani. Gdy stracił przytomność, szybko się nim zajęli. Leżał nieruchomo kilka chwil, lecz w końcu ocknął się wbijając zdziwiony wzrok w Markusa. Mężczyzna nie był pewien gdzie się znajduje. Z wciąż zdziwioną miną rozejrzał się po twarzach pozostałych, jakby nie mógł ich skojarzyć.
-Na bogów...- syknął kręcąc głową. Z trudem i pomocą Dragana podniósł się do pozycji siedzącej, opierając się plecami o chłodną i wilgotną ścianę z litej skały. Zdawał się być bardziej przytomny niż przed kilkoma chwilami.
-Sigmar zesłał was byście mi pomogli...- syknął przekonany do swej racji.

-Ja zaś przestrzegę was byście nie zapuszczali się dalej...- dodał po chwili spoglądając to na Markusa, to na stojącego obok niziołka -Zło w ludzkim ciele czyha tam w labiryncie korytarzy. Za prawdę powiadam wam. Nie idźcie tam. Nie idźcie gdyż spotka was zguba!- wysilił się by podkreślić ostatnie zdanie. Widział, że grupka czeka na jakieś bardziej szczegółowe wyjaśnienia to też zaczął od początku.
-Kilka dni temu. Nie wiem, pięć? Może sześć. Zeszlimy z kompanami tutaj. Rozglądaliśmy się po okolicy. Udało nam się zakatrupić jednego, zabłąkanego orka. Znaleźliśmy również w jednej z jaskiń niewielkie złoże rubinów...- kontynuował.

-Jeden z kamratów znał się na ryciu i kopaniu, to też wartko wziął się za pracę. Walił kilofem i młotem kilka godzin, a kiedy udało nam się w końcu oddzielić krwisty kamień od skały na łonie której się narodził z mroku wyłonił się on... Wojownik jakiego moje oczy jeszcze nigdy nie widziały... Był cały okuty w czarny jak grafit pancerz a idąc nie wydawał nawet najcichszych kroków. Rogaty hełm zasłaniał całą twarz... Pawęż, którą trzymał była wielka jak wasz kamrat...- tu wejrzał na Zachariasa -A on nie tylko dzierżył ją jedną ręką. On sprawnie nią operował, wywijał i przyjmował na nią ciosy. W prawicy trzymał masywny miecz. Widziałem jak jeden kislevczyk władał takim ostrzem. Ledwie co oburącz go trzymał. Tamten zaś dzierżył miecz w jednej ręce...- zamyślił się na wspomnienie widoku osobnika.

Osobnik spojrzał na Alessę i znów na Markusa. Był blady, na czole wystąpiły mu krople potu.
-Był szybki i gibki. Walczył z finezją ale i niesamowitą siłą. Zupełnie jakby mroczni bogowie dali mu swe błogosławieństwo... Atakowaliśmy ze wszystkich stron. Stal jego zbroi iskrzyła ale nie poddawała się ciosom. Zabijał jednego po drugim. Ranił mnie, jednak pozwolił uciec, jakby chciał bym rozsławił jego obecność w mieście na górze...- znów się zamyślił.-Jeśli życie wam miłe, nie idźcie tam. Omijajcie te spowite mrokiem korytarze. Niech was nie skusi ekwipunek i złoto mych poległych kompanów. Niech was nie skusi wielki rubin porzucony na polu bitwy. Życia nie odkupicie u Morra...- znów zamilknął jakby chciał dać nieznajomym możliwość przemyślenia jego słów.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 20-02-2011, 21:16   #57
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ostrzeżenie z gatunku tych, które należałoby potraktować jak najbardziej poważnie. W końcu żywy (jakimś cudem żywy, ale zawsze) dowód leżał, a raczej siedział, tuż przed nimi i opowiadał całą historię. Czy prawdziwą? O, tego to tak od razu powiedzieć nie można było.
Rany ranami, ale równie dobrze mogły powstać podczas walki między członkami wyprawy. Na przykład o ten łup. Rubin. I złoto. A czy to sztuka wielka wymyślić chłopa wielkiego jak dąb, w fantazyjnym hełmie i z wielką tarczą? Odpornego na ciosy? Kto niby pójdzie i sprawdzi...

- W jakiej części korytarzy spotkaliście tego.... tego wojownika? - spytał Markus, nie okazując choćby cienia wątpliwości. - Kiedy on się pojawił? Jak ten rubin żeście wyciągnęli? Przyszedł tak, że go było słychać, czy się pojawił jak spod ziemi? Mówił coś może? Podczas walki, albo gdy pozwolił ci odejść? Jakiekolwiek odgłosy wydawał? Krzyczał? Śmiał się? Udało wam się go zranić? Trafić choćby?
Podał rannemu bukłak z wodą.
- Ciekawe, czy tamten będzie pilnować tylko tego rubinu i okolicy, czy też będzie się włóczyć po całych podziemiach.
Było to typowe pytanie retoryczne, na które odpowiedzi mogła udzielić dopiero przyszłość.
- Dasz radę sam wejść na górę? - spytał.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-02-2011, 14:35   #58
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ranny mężczyzna, po doraźnej pomocy udzielonej mu przez Markusa, odzyskał przytomność. Wodził wzrokiem od jednego członka ich drużyny do kolejnego, nie poznając twarzy, bo i skąd miał je znać. Nieznajomy ostrzegał przed jakimś potężnym wojownikiem, o nieludzkiej sile, czającym się w mrokach korytarzy. Zachariasowi bardzo spodobała się ta historia. Z rozdziawionymi ustami słuchał o zakutym w zbroję wojowniku, a gdy mężczyzna opisywał jego wielką tarczę, przyrównując ją do rozmiarów niziołka, ten aż się cofnął. Od razu wyrobił sobie opinię na temat tajemniczego rycerza.

- On z pewnością musiał być strażnikiem owego klejnotu, mówię wam - odezwał się gdy ranny skończył mówić. - Słyszałem o podobnym przypadku. Chodziło o gruszę stojącą na miedzy, u zbiegu pól Zvitto Bergeleinera i Amadeusa Sparrowa. W tej gruszy zaklęty był duch jakiś, bo co rusz, jak Zvitto lub Amadeus chcieli owe drzewo wyciąć, coś złego się działo. A to jeden nogę złamał wpadając w mysią dziurę, a to drugi niemal rękę siekierką sobie odciął. Mówię Wam, jakiś zaklęty w pniu duch siedział i drzewa chronił. Tu jest tak samo, on wielkiego rubinu chroni...

Z miną znawcy pokiwał głową.
- No, skoro już wiemy co i jak to chyba możemy ruszać - odezwał się po chwili milczenia. - W tamtą stronę, tak?
 
xeper jest offline  
Stary 21-02-2011, 20:37   #59
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Gdy niziołek wyraził swój sprzeciw Jurgen ledwo się powstrzymał żeby nie wybuchnąć śmiechem Już miał wygarnąć mu że goblinów w żadnym razie nie wolno lekceważyć, szczególnie kiedy jest się na ich terenie ale coś usłyszał. Coś człapało się w ich stronę. ,,Waleczny'' niziołek zniknął w jednej chwili.
Markus oddał mu mapę i wymierzył kuszę w cimność. Mechner wcisnął ją w plecak i błyskawicznie przyklęknął na jednym kolanie i też wymierzył swoją wierną broń i czekał. Kuż miał instynktownie wydać polecenia towarzyszom ale okazało się że to był człowiek, najwyraźniej ciężko ranny. Niziołek podbiegł do niego i zaczął męczyć nieszczęśnika. Debil, przez niego się wykrwawi na śmierć. Na szczęście Markus odsunął go i sam się nim zajął. Gdy tamten w końcu otworzył oczy i zaczął bredzić od rzeczy. Chciał ich odwieść od penetrowania podziemi. Jurgen słuchał go do momentu, kiedy zaczął mówić o złożu rubinów. Może są to właśnie smocze kamienie? Ciekawe ile to może być warte? Czy dzięki temu będę mógł się wkupić w łaski księcia i... Z rozmyślań wyrwał go głos Zachariasa:
- No, skoro już wiemy co i jak to chyba możemy ruszać
- W tamtą stronę, tak?
Tym razem się z nim zgadzał.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 22-02-2011, 17:44   #60
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Sprzeczkę przerwało nagłe odbicie się od ścian jaskini nowego dźwięku. Eckhardt spoważniał jeszcze bardziej, tak to jest możliwe, i powolnym ruchem zdjął z pleców ogromny bojowy kilof. W międzyczasie w głowie wissenlandczyka kotłowało się tysiące myśli. Czy coś usłyszało ich rozmowę? Jeśli tak, to co to za kreatura? Czy przyjdzie im zginąć zaraz pod nosem krasnoludzkich gwardzistów? Czy może to tylko kolejni poszukiwacze przygód? Myśli te i wiele podobnych biły się w umyśle mężczyzny, a odgłosy człapania robiły się coraz bliższe. Szerokie, mocne dłonie zacisnęły się mocniej na trzonku broni. Eckhardt bezgłośnie wypowiadał właśnie kolejną modlitwę do bogów Imperium. Do Sigmara o ochronę, do Shalyi o miłosierdzie, do Morra o sprawiedliwy osąd i do Ulryka o zesłanie słusznej furii w razie walki.

Okazało się, jednak, że znów mieli szczęście, albo był to kolejny uśmiech bogów w ich stronę. Nie można było wykluczać nawet obu tych rzeczy na raz. Z ciemności wyłonił się ranny, bełkoczący coś w majakach mężczyzna. Upadł na ziemię niedaleko nich, ciesząc się na widok bratnich, żywych dusz.
Pierwej do nieszczęśnika podbiegł niziołek działając nieco zbyt nadgorliwie i o mało nie pogarszając jeszcze stanu rannego. Po chwili, jednak zajął się nim Markus odwalając dość dobrą robotę bowiem ranny zaraz się zbudził opowiadając zebranym wokół niego dosyć dziwną historię.

Górnik ściągnął brwi w zamyśleniu, na ogół nie wierzył w tego typu historie, ale to miejsce sprawiało, że wszystko stawało się bardziej prawdopodobne. Mimo wszystko Zweihander rozluźnił się nieco na powrót zawieszając broń na plecach. Podrapał się po policzku spoglądając to na Markusa to na niziołka.
-Nie wiem co o tym myśleć po prawdzie....jeśli w tej historyi jest choć ziarno prawdy, to możemy wpaść w srogie tarapaty. Z drugiej strony zaś nagroda warta jest ryzyka, a nuż tego pokraka już tam nie ma i ruszył gdzieś dalej?- pogładził kwadratową szczękę -Lepiej się dobrze zastanowić cobyśmy potem nie żałowali. Ja nikogo pchać w objęcia Morra nie mam zamiaru. A jak Ty się na to zapatrujesz Markusie?- zapytał niepisanego dowódcy ich małej ekspedycji w nieznane.
 
Blackvampire jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172