Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-05-2023, 07:54   #11
 
Szelma's Avatar
 
Reputacja: 1 Szelma nie jest za bardzo znany
Przyczyny śmierci Petrosa były dziwne i zgadzał się z Kendrą, że w całej tej sytuacji jego zgon to był jakiś ponury chichot losu. Gdyby nie znał Lorrimora tyle lat ile go znał, pomyślałby pewnie, że ten polazł w niestabilne mury zniszczonego więzienia i po prostu miał tam wypadek, przypłacając to życiem. Ale Petros taki nie był. Jego wyprawy były przemyślane i zorganizowane do tego stopnia, że wynajmował odpowiednich ludzi do rzeczy, z którymi sam nie radził sobie na wystarczającym poziomie. No chyba, że nagle w swoich badaniach wpadł na coś, co nie pozwoliło mu na dłuższe przygotowania i musiał działać tu i teraz. Lub nagle poczuł się zbyt pewnie? Wszak rutyna i bagatelizowanie zagrożenia też bywały gwoździem do trumny. I to dosłownie.

Nie zamierzał jednak wyciągać teraz żadnych wniosków. W skupieniu słuchał pytań zgromadzonych w salonie i odpowiedzi Kendry. Przyglądał się jej mowie ciała, analizował, zapamiętywał, co mówiła. Sam też miał swoje pytania, zwłaszcza, gdy odpowiedź na pytanie Shelessary nie doprecyzowywała wszystkiego.

- Wybacz to pytanie, Kendro, ale skoro szeryf nie pozwolił ci na identyfikację ojca, to skąd wiesz, że to na pewno on leży w tej trumnie? Zwrócił ci ubrania Petrosa, w których ten wyszedł na eksplorację więzienia tego feralnego wieczora, czy w jakiś inny sposób otrzymałaś pewność, że nie chowasz obcego człowieka?

- Tak, przyniósł mi jego zakrwawione ubranie do rozpoznania. To były rzeczy ojca. W związku z tym, że śledztwo nie wykazało jakiegokolwiek udziału innych osób w śmierci Petrosa, zostawił mi je, ale od razu poleciłam Alinie, żeby się ich pozbyła.
- Kendra z trudem powstrzymywała łzy. - Nie chciałam ich w tym domu.

- Czyli nie ma już możliwości, żeby rzucić na nie okiem?
- Zapytał. Nie chciał naciskać za bardzo, ale to akurat było ważne.
Skoro była tam krew, można było sprawdzić pod jakim kątem spadł na twarz Petrosa ten gargulec i biorąc pod uwagę rozrzut krwi na szatach można było wyeliminować inne okoliczności.

- Niestety, Alina spaliła je tego samego dnia - odparła Kendra.

“Szlag”, pomyślał, ale nie dał po sobie poznać, że jest nieco zawiedziony. Zastanowił się jeszcze nad słowami młodej Lorrimorowej odnośnie prób porozmawiania z ojcem po śmierci. Skoro nawet kapłan Pharasmy nie mógł tego zrobić, to ten gargulec albo tak niefortunnie spadł na twarz Petrosa, że uszkodził usta i gardło, albo ktoś postarał się, żeby tak to właśnie wyglądało. Coraz więcej pytań a na razie żadnych konkretnych odpowiedzi. Wiedział jednak, że na wszystko przyjdzie czas.

- Tak jak i Garviel, zostanę w Ravengro ile będzie trzeba, Kendro. - Zapewnił ją w odpowiedzi na jej pytanie.


W drodze na cmentarz rozglądał się po miasteczku i okolicach, by zapamiętać ewentualne szczegóły. Tak samo przyjrzał się dokładnie lokalnym żałobnikom, którzy z czasem dołączyli do konduktu.

Gdy na ich drodze stanęło ośmiu rozsierdzonych mieszczuchów, którzy postawili sobie za cel, by ceremonia nie doszła do skutku, w duszy Nikolaia drgnęła struna irytacji i zdenerwowania. Mimo to ze stoickim i niewzruszonym wyrazem twarzy przeskakiwał hardym spojrzeniem po obliczach mężczyzn, pozwalając jednocześnie wygadać się Garvielowi. Kompan chciał przekonać ich po dobroci i to było obecnie najsensowniejsze rozwiązanie, choć nie wiedział, czy przyniesie odpowiednie skutki.

W innych okolicznościach czarownik załatwiłby tę sprawę inaczej. Wystarczyłoby, aby zademonstrował czym “obdarowała” go Azaela, a ta banda idiotów zmiatałaby, aż by się za nimi kurzyło. Teraz należało jednak działać subtelniej, żeby nie zepsuć najważniejszej obecnie ceremonii w życiu córki Petrosa. I nie doprowadzić do jatki przed samym wejściem na cmentarz. Jeszcze tego by brakowało tej biednej dziewczynie do pełni nieszczęścia.

Garviel wciąż przemawiał, gdy Nikolai zbliżył się do Kendry i stanął przy niej, zasłaniając ją sobą częściowo. Dowodzący tą zgrają osiłek groził jej, więc na wszelki wypadek czarownik wolał stać na pierwszej linii jego ewentualnego ataku. Zwykle takie półgłówki jak Hephenus brali aasimara za chudego słabeusza i to ich właśnie gubiło. Na takie podejście właśnie liczył, analizując, jak to wszystko może się potoczyć, gdyby doszło do eskalacji.
- Nie martw się, poradzimy sobie z tym. - Zapewnił Kendrę.

Wsparł się obiema dłońmi na rękojeści swej laski i poczekał, aż baronet oraz paladynka skończą mówić.

- Posłuchajcie mojego kompana i służki Szarej Pani, bo mądrze prawią i nie chcą dla was źle. - Zaczął od razu po Teodorze. Ton głosu miał spokojny, ale i pewny swego. - Zapewne w domach czekają na was rodziny a żadne z nas po tej stronie trumny nie chce waszej krzywdy, dlatego rozejdźcie się, póki jeszcze możecie. Pogrzeb naszego przyjaciela i tak dojdzie do skutku, czy tego chcecie, czy nie. Nie uda wam się nas powstrzymać tym marnym przedstawieniem. A jeśli macie w sobie choć trochę zdrowego rozsądku i poczucia wstydu, idźcie do domów. Uszanujcie, że pogrążona w żałobie córka chce odprowadzić ojca w ostatnią drogę do Szarej Pani. Tak jak i ona uszanowałaby, gdyby wasze rodziny chciały was pochować. Co jest niewykluczone, jeśli nie zejdziecie nam z drogi.

Uśmiechnął się złowieszczo, wpatrując zwłaszcza w Hephenusa. Niby bez pancerza, niby bez broni a był gotowy odgryźć się aż nadto, gdyby ci idioci zaatakowali.

Persuasion: 17
Intimidation: 23

 
Szelma jest offline  
Stary 30-05-2023, 09:00   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Padały pytania, padały odpowiedzi...
Argen też dorzucił dwa swoje.

- Czy twój ojciec miał jakichś wrogów? Ktoś go nachodził, groził?
- Biorąc pod uwagę, czym się zajmował, na pewno były osoby, które źle mu życzyły. Nie przypominam sobie jednak, by ktoś nachodził nas w domu, albo groził ojcu. On jednak nie był też skory zwierzać mi się z takich rzeczy, więc możliwe, że takie coś miało miejsce.
- Czy w tych ruinach zdarzały się inne wypadki?
- Z tego, co mi wiadomo, to ostatni raz kilkadziesiąt lat temu, gdy wybuchły zamieszki i więzienie doszczętnie spłonęło. Od tamtej pory ludzie omijają to miejsce, twierdząc, że jest nawiedzone.

Pytania, odpowiedzi... a sprawa nijak nie stawała się jaśniejsza. Śmierć profesora pozostawała zagadką, a miejscowy przedstawiciel władzy mógł sobie opowiadać różne rzeczy (i nawet w nie wierzyć), ale nie wygladało na to, by którakolwiek z zaproszonych na pogrzeb osób uznawała śmierć Lorimera za prawdziwy wypadek.
Sprawę należało rozwiązać, ale Argen nie do końca był przekonany, że znajdzie się w tym przypadku i dla niego pole do popisu. Zbrodniami różnego rodzaju się nie zajmował, a dokładniej - nie próbował odkryć, kto daną zbrodnię popełnił.
Ale mimo tego nie planował wyjechać z Ravengro, dopóki się nie upewni, że sprawa została rozwiązana.

* * *

Jak się okazało, profesor, osoba znana i poważana w wielu kręgach, w swej rodzinnej miejscowości jakoś popularnością zbytnią się nie cieszył. Przyjaciół, sądząc po ilości miejscowych, którzy mu towarzyszyli w ostatniej drodze, można było policzyć na palcach jednej ręki, a Argen był przekonany, że pogrzeb miejscowego moczymordy, bijącego zonę i dzieci, cieszyłby się większą frekwencją.
A jakby mało było kłopotów ze śmiercią profesora, to pojawiły się kolejne, w postaci grupki lokalnych idiotów, co to Lorimora uznali za nekromantę, niegodnego pochówku na miejscowym cmentarzu.
Czy głupotę i bezmyślność należało karać? Raczej nie wypadało, ale zawsze można było spróbować nauczyć kogoś rozumu. W tej jednak sytuacji Argen postanowił pozostawić próby dojścia do porozumienia w rękach (czy raczej ustach) innych. Dyplomatycznych talentów niekiedy mu brakowało, a przepędzenie protestujących, połączone z poturbowaniem kilku z nich, nie było najlepszym wyjściem. Jak by nie było, Kendra musiała tu dalej mieszkać (i lepiej by było nie mieć wrogo nastawionych sąsiadów), zaś profesor powinien spoczywać w spokoju.
Argen zatem do rozmowy się nie mieszał, cierpliwie czekając na dalszy rozwój sytuacji. Gotów, a razie konieczności, włączyć się fizycznie do akcji.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-05-2023 o 10:29.
Kerm jest offline  
Stary 31-05-2023, 15:35   #13
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wystąpienie Garviela oraz dobitne słowa siostry Teodory ostudziły zapał zebranej gawiedzi. Do tego Nikolai dorzucił swoje podszyte spokojem groźby, co już w ogóle wniosło zwątpienie w ich szeregi. Ludzie szeptali między sobą, opuszczając w końcu broń i pochodnie. Niektórzy wykruszyli się z grupy od razu po przemówieniu baroneta i paladynki, inni potrzebowali chwili, by uświadomić sobie nieodpowiednią wagę całej sytuacji. Najważniejsze jednak było dla was, że sprawę udało załatwić się bez niepotrzebnego rozlewu krwi.

Jedynie mężczyzna, którego Kendra nazywała Hephenusem, ociągał się z odejściem, zaciskając gniewnie szczęki i marszcząc brwi.
- To jeszcze nie koniec, dziewczyno! - Wycedził przez zaciśnięte zęby. Mierząc wszystkich gniewnym wzrokiem, zniknął po chwili w oparach gęstniejącej mgły.

Kendra westchnęła tylko ciężko, po czym wraz z pozostałymi żałobnikami ruszyła przez otwartą bramę cmentarza. Nowicjusze niosący trumnę przez dłuższą chwilę szli prostą, wąską ścieżką a następnie udali się w głąb nekropolii prawą odnogą. Mgła kłębiła się między posępnymi, pochylonymi nagrobkami, jakby była niemym obserwatorem żałobników odprowadzających zmarłego w jego ostatnią drogę.


W końcu procesja pogrzebowa dotarła na miejsce pochówku, gdzie przy wykopanym w wilgotnej ziemi grobie zebrało się kilka pogrążonych w zadumie osób. Pierwszy w oczy rzucał się oczywiście ojciec Corianu - stary, posiwiały mężczyzna w prostych, czarnych szatach, na którego pierś opadał wisior z symbolem Pharasmy, Matki Dusz. Przytulił Kendrę, wypowiadając kilka ciepłych, pokrzepiających słów, po czym wskazał nowicjuszom, by położyli trumnę na ułożonych obok wykopanej mogiły grubych sznurach, przy których stało dwóch grabarzy.

Kendra przedstawiła was i to samo zrobiła z nieznajomymi czekającymi przy grobie. Pierwszym był przewodniczący rady miasta, Vashian Dragescu, który miał odczytać testament i ostatnią wolę Petrosa. Obok niego stał dobrze ubrany radny Gharen Muricar, zerkający ciekawsko zwłaszcza w stronę Kendry nie zwracającej na niego żadnej uwagi. Dalej, pogrążona w zadumie stała Jominda Fallenbridge, prowadząca w Ravengro sklep zielarski a ostatnią osobą była Sarianna Vai, właścicielka karczmy "Chichot Demona". Graviel zamienił przy okazji kilka słów z kapłanem Pharasmy i ten bez problemu zgodził się na późniejsze odczytanie listu z uniwersytetu.

Trumna z ciałem Petrosa została opuszczona do grobu przy pomocy lin a ojciec Corianu rozpoczął krótkie kazanie. Opowiadał o ulotności życia, o Grobowisku, gdzie po śmierci wędrują dusze zmarłych, by Pharasma je osądziła a potem odesłała do odpowiedniego planu. Opowiadał o cierpieniu bliskich, które było zupełnie nieuzasadnione, gdyż od dnia narodzin wszystkim towarzyszy Pharasma, oceniając życie śmiertelnika. Mówił ciepło o Petrosie, którego nazwał przyjacielem i wielkim człowiekiem, który wyprzedzał swoim intelektem i podejściem do wielu spraw czasy, w których przyszło mu żyć.

- Nie śmierci, a życia powinniśmy się obawiać. Nie trwonić go na próżne rozrywki, a żyć w prawy sposób, pomagając bliźnim. Tak, jak robił to Petros. - Zakończył, oddając głos Garvielowi i jednocześnie spojrzał po pozostałych. - Jeśli ktoś jeszcze będzie chciał coś powiedzieć odnośnie naszego drogiego Petrosa, może to zrobić po baronecie.

 
Ayoze jest offline  
Stary 01-06-2023, 13:10   #14
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Garviel zmierzył mężczyznę spojrzeniem. Etykieta nakazywałaby rzucić mu rękawicę, gdyby był wyższego stanu. Ale nie był. Walka z nim nie niosłaby w sobie więcej honoru niż zdeptanie robaka. Torgadon odwrócił się do Kendry.
- Pani, nalegam, żeby panienka sama nie opuszczała rezydencji. Przynajmniej nie do czasu, aż wyjaśnimy wszelkie wątpliwości związane z nagłym zgonem panienki ojca.

***

Szlachcic wymienił kilka słów z kapłanem, po czym stanął kilka kroków od Kendry. W takich momentach był wdzięczny za etykietę, która określała bardzo dokładnie, gdzie w czasie pogrzebu powinien znajdować się przyjaciel rodziny zmarłego, lecz nie przyjaciel rodziny. Dla wielu trudne było spamiętania zasady etykiety. Ale każdy prawdziwy szlachcic trzymał się ich, bo określały pewne granice bezpieczeństwa. Nie miał problemów z tym jak się zachować w nietypowych sytuacjach, bo ktoś, gdzieś, kiedyś przygotował stosowne protokoły zachowań. Wystarczyło się ich trzymać.

***


Wywołany przez ojca Corianu wyszedł na środek.

- Korzystając z okazji chciałbym odczytać list, przekazany mi z ramienia władzy uczelni.

Wyjął elegancką białą kopertę z wewnętrznej kieszeni płaszcza. Nie była zapieczętowana. Garviel wyjął ze środka złożoną na trzy części ozdobioną oficjalna papeterię uczelni. Odchrząknął i przystąpił do odczytywania:

- Z głębokim smutkiem i szokiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci wyjątkowego przyjaciela i jednego z naszych najwybitniejszych wykładowców. Żegnamy dziś wspaniałego historyka i badacza, który przez kilkadziesiąt lat swojej pracy zawodowej zarażał wszystkich studentów swoją pasją do zdobywania wiedzy, poszerzania horyzontów i wypuścił w świat wielu wspaniałych absolwentów.

- Petros był bowiem intelektualistą do szpiku kości, śmiałym i niepokornym. Zawsze chodził własnymi ścieżkami, nie podążając za chwilowymi modami. Już u początków swojej drogi potrafił zdystansować się wobec zaangażowań ideologicznych własnej generacji i wytyczać własny szlak, którym poprowadził rzesze swoich studentów. Prawda i uczciwość intelektualna były dla niego ważniejsze od środowiskowego poklasku, choć i tak cieszył się ogromnym szacunkiem nawet wśród tych, którzy nie podzielali jego metod czy podejścia do życia.

- Umiał dostrzec trwałe wartości, które innym umykały. Śmiało i przekonująco bronił niepopularnych racji. Człowiek niezwykłej wrażliwości i subtelności, nie stronił od tematów trudnych, dramatycznych i źle widzianych. „Wszystko można zrobić, zrobimy to” – zwykł mawiać. Dzięki takiemu podejściu do pracy i życia oraz ogromnemu poczuciu misji lista jego osiągnięć oraz dokonań prezentuje się wyjątkowo imponująco. Zawdzięczamy mu bowiem kilkanaście znakomitych książek historycznych i badawczych, z których czerpać będą kolejne pokolenia studentów.

- Żegnamy go ze smutkiem i oddajemy mu hołd. Córce Kendrze i przyjaciołom zmarłego Petrosa składamy wyrazy głębokiego współczucia.

- Podpisano, Rada Rektorska Uniwersytewtu Lepidstad.

Po tych słowach Garviel złożył list i schował go z powrotem do płaszcza.

- Od siebie chciałbym dodać, że Petros przez wiele lat moich studiów był mi mentorem. Odpowiadał na wiele nurtujących mnie pytań, jednak nigdy nie zaspokajał całkowicie mej ciekawości. Wręcz przeciwnie. Podsycał ją, powodując, że mój młody umysł wspinał się na wyżyny swych możliwości, żeby znaleźć kolejne odpowiedzi. I myślę, że nie jestem jedyny z jego dawnych uczniów, kto reprezentuje takie właśnie podejście do życia. Tym bardziej trudno mi uwierzyć, że nie ma go już wśród nas.

Tym razem Garviel zrobił długą pauzę. Po chwili wziął głęboki oddech i kontynuował:

- W tej chwili najlepsze co możemy zrobić, to nieść dalej w świat wiedzę, którą nam przekazał i w ten sposób celebrować pamięć o nim. Bo jestem pewny, - dla podkreślenia swoich słów Garviel położył prawą dłoń na sercu - że w naszych sercach będzie żyć tak długo, jak długo będziemy pamiętać. Dziękuję.

Garviel pokłonił się zebranym, po czym wrócił na swoje miejsce.

Nadal miał przy sobie pieniądze z uniwersytetu, które miał przekazać Kendrze, jednak po sytuacji jaka miała miejsce przed cmentarzem nie był do końca pewny jak lokalni ludzie podchodzą do dziedziczki profesora. Jeżeli nagle przekaże jej pieniądze, to ktoś może się na nie skusić. Zastanawiał się, czy ktoś jeszcze będzie chcieć coś powiedzieć.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 01-06-2023, 19:05   #15
 
Szelma's Avatar
 
Reputacja: 1 Szelma nie jest za bardzo znany
+MG

Skończyło się tak, jak Nikolai podejrzewał, czyli deeskalacją sytuacji. Nieprzychylni rodzinie Lorrimorów rozeszli się, choć ten cały Hephenus ociągał się znacznie i nim odszedł rzucił jeszcze groźbę w stronę Kendry.
- Odrzuć zadrę, która cię gnębi, bo skończy się to źle dla twojego zdrowia - mruknął w jego stronę aasimar.

Mięśniak splunął tylko przez ramię i sobie poszedł. Usłyszawszy słowa szlachcica, białowłosy zgodził się z nim.
- Garviel ma rację. Jeśli jednak będziesz musiała gdzieś wyjść, najlepiej z kimś z naszej piątki. Trzeba też będzie mieć oko na tego osiłka a najlepiej zgłosić ten incydent lokalnej władzy i niech oni się nim zajmą. A tak właściwie, to dlaczego on pała taką niechęcią do profesora i ciebie?

- Dziękuję wam wszystkim - powiedziała Kendra, zerkając na drużynę. - Ten człowiek nazywa się Hephenus Gibbs... z tego, co wiem, w dawnych czasach był najemnikiem i łowcą nagród. Kiedyś chciał zatrudnić się u ojca jako mój ochroniarz, gdy Petros będzie poza domem, ale papa się nie zgodził. Ja nigdzie nie wyjeżdżam, a miasteczko jest bezpieczne i wręcz nudne, więc ochroniarz mi niepotrzebny. Od tamtej pory, a będzie to już kilka lat, Gibbs obraził się i zraził do ojca. Zapewne dlatego dzisiaj zwołał ten tłum, żeby odegrać się na zmarłym ojcu i na mnie. Jak podłym trzeba być... - Pokręciła głową.

- Nie przejmuj się tym teraz. Najważniejsze, to odprowadzić Petrosa do Pharasmy i na tym się skupmy, skoro wszyscy czekają - odrzekł ciepło Nikolai.

W drodze przez cmentarz myślał trochę nad słowami Kendry. Może ten Gibbs chciał zatrudnić się u Petrosa tylko po to, żeby być bliżej młodej Lorrimorówny? Może coś do niej czuł i zamierzał zbliżyć się a profesor to wyczuł i mu uniemożliwił? To by tłumaczyło dzisiejsze zachowanie byłego najmity, wszak niespełnione uczucie może mieszać w głowie i prowadzić do różnych drastycznych sytuacji. Choć oczywiście nienawiść Gibbsa do Lorrimorów mogła też być podyktowana zwykłą zaściankowością i strachem przed tym, co inne, nieznane.

Przy wykopanej mogile poznał kolejnych kilka osób, z którymi Petros utrzymywał za życia dobre stosunki. Czarownik witał się z wszystkimi przyjaźnie ale i dość powściągliwie, nieco głębszym ukłonem obdarowując jedynie kapłana wyznawanej przez siebie bogini. Podczas ceremonii stał za Kendrą, dyskretnie obserwując miastowych. Zwłaszcza radny Muricar zwrócił uwagę Nikolaia, co jakiś czas zerkając w stronę pogrążonej w myślach Kendry. Czyżby kolejny cichy wielbiciel? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie pewnie jeszcze czas. Pozostali wpisywali się w profile osób, z którymi profesor lubił spędzać czas - ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli i coś sobą reprezentowali.

Po kazaniu ojca Corianu niespodziewanie głos zabrał Garviel odczytując list z Uniwersytetu Lepidstadt. Jak można się było spodziewać, wiadomość przekazywana ustami baroneta wychwalała zasługi profesora, ale jak na gust Nikolaia była trochę zbyt formalna, jak na pożegnanie “starego przyjaciela”, który wykładał na uniwerku kilkadziesiąt lat. Choć zapewne taka być właśnie miała.

Słowa Garviela które dorzucił od siebie całkowicie oddawały spojrzenie i podejście Nikolaia do Petrosa, dlatego złapał się nawet na tym, że pokiwał delikatnie głową z aprobatą. Sam nie zamierzał przemawiać, gdyż uważał, że zostało powiedziane już wszystko, a nie było sensu w kółko powtarzać tego samego. Dyskretnie rozglądał się po najbliższej okolicy, wypatrując we mgle kogokolwiek, kto mógł pojawić się na pogrzebie nieoficjalnie i ewentualnie obserwować ceremonię z daleka.
 
Szelma jest offline  
Stary 05-06-2023, 17:23   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Argen nigdy nie przepadał za fanatykami czy osobnikami głuchymi i ślepymi na wszelakie argumenty sprzeczne z ich "jedynym słusznym spojrzeniem na świat". Czy Gibbs, były najemnik i łowca nagród, należał do tej grupy, czy tez kierowały nim tylko i wyłącznie nienawiść i chęć zemsty, tego Argen nie wiedział. Nie sądził, by Gibbs przyłożył rękę do śmierci Petrosa, ale mógłby się założyć, że drań był niebezpieczny i że na nieudanej próbie uniemożliwienia pogrzebu jego działalność się nie skończy.
Ale nie wypadało, profilaktycznie, zapewnić mu kwatery na cmentarzu.

Przebiegu pogrzebu nic już nie zakłóciło, a mowa, wygłoszona przez Garviela, w pełni oddawała tak zasługi, jak i charakter profesora. I Argen nie zamierzał niczego do tych słów dodawać.

Pytania związane z okolicznościami śmierci profesora musiały cierpliwie poczekać na zakończenie wszystkich uroczystości związanych z pochówkiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-06-2023, 15:50   #17
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Przemówienie Garviela całkowicie wyczerpało temat profesora, gdyż nikt więcej nie podjął się perorować po baronecie. Ojciec Corianu dał więc znać skinieniem głowy grabarzom, że nadszedł czas, by działać i obaj mężczyźni zabrali się do pracy, zasypując energicznymi wymachami łopaty mogiłę Petrosa. W międzyczasie każdy z żałobników patrzył ponuro, jak trumna znika pod kolejnymi zwałami ziemi, a Kendra rozpłakała się, wtulając w burmistrza Dragescu. Ten głaskał ją po głowie niczym małe, wystraszone dziecko i szeptał jej coś do ucha.

Gdy grabarze skończyli pracę, tworząc mały kopczyk z ziemi na grobie Petrosa, radny Muricar oraz Jominda złożyli na nim dwa wieńce z goździków i chryzantem, po czym wszyscy zaczęli się rozchodzić. Kendra postanowiła zostać jeszcze chwilę, gdy miastowi zniknęli już w mgle cmentarza, a wy dotrzymaliście jej towarzystwa. Wpatrywała się w świeżo ukopaną mogiłę ojca przecierając oczy chusteczką a cisza cmentarza, otulająca okolicę mgła i fakt, że żadne z was nie odezwało się nawet słowem sprawiało, że ta chwila wyglądała jak wyjęta spoza rzeczywistości.

Kendra nie miała już na tym świecie nikogo oprócz ludzi, których Petros zawarł w swojej ostatniej woli, jakby wiedział, że będziecie mieć oko na jego córkę i nie pozwolicie, by została w tym najgorszym dla siebie czasie bez pomocy i sama sobie.

Żadne więcej słowa nie były już potrzebne, gdyż wszyscy czuliście nad tą mogiłą to samo. Smutek, żal, poczucie straty i niesprawiedliwości, że odszedł z tego świata człowiek, który wciąż mógł jeszcze wiele zrobić dla krainy pełnej koszmarów, w której dorastał, żył i którą starał się uczynić lepszym miejscem dla kolejnych pokoleń.

Gdzieś na boku siostra Teodora rozmówiła się z ojcem Corianu na temat śmierci Petrosa. Kapłan powiedział jej to samo, co usłyszała wcześniej z ust Kendry - profesor zginął od obrażeń spowodowanych osunięciem się gargulca a jego twarz była tak zmasakrowana, że nie był nawet w stanie porozumieć się z nim po śmierci. Obiecał, że pod wieczór jeden z akolitów dostarczy akt zgonu Petrosa do jego domostwa.

- Nie ma tam jednak niczego innego, niż to, o czym powiedziałem. - Zakończył, udając się w drogę powrotną do miasteczka a paladynka dołączyła do pozostałych.

Kendra w końcu odwróciła się w waszą stronę i po raz kolejny przetarła mokre oczy.
- Burmistrz przyjdzie do mojego domu po obiedzie, żeby odczytać testament ojca. Miał to zrobić jutro, ale jutro radni zbierają się, żeby pomyśleć, co dalej zrobić z ruinami więzienia żeby nigdy więcej nic takiego jak ojcu nie przytrafiło się innym. O ile w ogóle da się z tym coś zrobić. - Westchnęła zrezygnowana. - Dla mnie to nawet lepiej, że dzisiaj poznamy wolę ojca, chcę mieć to wszystko już za sobą. Strasznie mnie to wszystko wymęczyło psychicznie. I jeszcze ten półgłówek Gibbs postanowił namieszać przed samym pogrzebem. - Zacisnęła usta, po czym wypuściła z nich powietrze jednym długim świstem. Widać było, że walczy, by się nie rozpłakać. - Wracajmy do domu, Alina na pewno czeka już z obiadem. Ja się jednak położę na jakiś czas, jeśli nie macie nic przeciwko. Nie dam rady nic zjeść, obym chociaż mogła zasnąć na moment…

Rozumieliście ją. Wystarczyło zresztą tylko spojrzeć na Kendrę, by zdać sobie sprawę, jak mocno przeżywała śmierć ojca. W tym momencie żadne słowa otuchy nie były w stanie pomóc, więc po prostu skierowaliście się wraz z nią w stronę wyjścia z cmentarza.


Powrót przez ciche, niemal uśpione Ravengro do posiadłości Petrosa minął spokojnie, choć jak się okazało, “niespodzianka” czekała przy furtce prowadzącej do domostwa. Wysoki, blady mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu błękitnych oczu wpatrywał się w was odkąd wyłoniliście się z mgły. Był szczupły, choć jego postawa i ruchy zdradzały, że musiał dbać o kondycję i ciało. Miał na sobie szary płaszcz (gdzie po prawej stronie piersi dostrzegliście okrągłą przypinkę szeryfa, jaką nosili stróże prawa z hrabstwa Canterwall), skórznię, wysokie buty pod kolano, a przy pasie zauważyliście długi miecz i sztylet. Kciuk lewej dłoni wciśnięty miał za pas, w drugiej trzymał kapelusz z szerokim rondem, który założył na głowę, gdy się zbliżyliście.

- Panno Lorrimor. - Skinął jej głową, uchylając kapelusza.

- Skoro czeka pan pod moim domem chwilę po pogrzebie mojego ojca, to nie może oznaczać niczego dobrego - odparła Kendra. - Co tym razem? Ma pan jakieś nowe informacje na temat przyczyn jego śmierci? Czy przyszedł pan złożyć kondolencje?

- Obawiam się, że nic z tych rzeczy.

- Tak myślałam. - Odwróciła się w waszą stronę, krzywiąc się. - Moi drodzy, to szeryf Benjan Caeller prowadzący sprawę śmierci mego ojca.
Po wymianie uprzejmości Kendra zapytała.

- Z czym więc pan przychodzi?

- Podobno pani znajomi pobili pana Gibbsa na pogrzebie profesora. Tak przynajmniej stwierdził, gdy przybiegł do mnie niedawno. Miał kilka otarć na twarzy i klatce piersiowej. Choć biorąc pod uwagę jego reputację w miasteczku, wolałem dowiedzieć się u źródła, co zaszło. Dlatego moja obecność tutaj.

Kendra chwyciła kciukiem i palcem wskazującym nasadę nosa, westchnęła ciężko i spojrzała po was.
- Możecie się tym zająć? Ja naprawdę nie mam już dzisiaj siły…

Po tych słowach wyminęła szeryfa, otworzyła skrzypiącą furtkę i po chwili zniknęła w domu. Szeryf odprowadził ją wzrokiem, po czym przejechał wzrokiem po twarzy każdego z was.
- No więc? Jak wyglądała sytuacja? - zapytał spokojnie. - A przy okazji, powiedzcie mi, kim jesteście i jak długo zamierzacie zostać w Ravengro.

 
Ayoze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172