Cioldan

- Panowie, jeden twierdzi, że potwory i potworzyce mają swoją wioskę w głębi tej wyspy, a drugi, że ta jednak akurat była z Wami na statku i dziwnym trafem tu się rozbiliście. Do tego miała czarny sztylet, który pasowałby do teorii ruin czarnego miasta z centralnej części tych ziem... No dobrze, ja co nieco słyszałem o potworzycach gdy zatrudniono mnie jako przewodnika po Lesie Zemborzyckim. Pierwszy raz tam byłem, ale mówię wam, piękny las. Grupa archeologów chciała znaleźć dawną osadę zamieszkaną przez tylko te tajemnicze istoty... potworzyce i potwory właśnie. Wioska również była w głębi lasu. Pewien świętej pamięci niziołek opowiedział mi, że te wyglądające na ludzi stwory, potrafią w chwili zagrożenia zmienić się w prawdziwe bestie. Jednak ta przemiana nie trwa zbyt długo, a później osobnik musi jakby... naładować od nowa energię aby móc znów się przeistoczyć... Gdy doprowadziłem ich do tej wioski, sam zostałem jakieś 500m dalej bo tak mnie poproszono, okazało się, że parę tych osobników jeszcze tam mieszkało. Nikt z wyprawy nie przeżył, dobrze, że zapłatę wziąłem z góry...

Elf trochę się rozgadał, ale stwierdził, że musiał opowiedzieć o tym zdarzeniu. Zdziwiony był też, że piraci budują sami statek na nieznanej wyspie. To pewnie potrwa bardzo długo. Ale może warto dowiedzieć się gdzie ten statek budują, zerknąć i wrócić jak będzie gotowy żeby go przejąć...
Wioska pełna potworzyc i potworów. Co złego mogłoby się stać gdyby tam pójść z piratami którzy pojmali jedną z nich?

- Może nas tam zaprowadzicie? Do tej wioski, nie do ruin.

- zwrócił się jeszcze do piratów, w międzyczasie schował łuk i strzałę włożył z powrotem do kołczanu.
Podszedł też do każdego ze współrozbitków i szeptał do ucha tak aby piraci nie usłyszeli.

- Może do wioski weźmiemy ich jako zakładników i tak wkupimy w łąskę tubylców?

 

Mike

- Jak wam śpieszno umrzeć to droga wolna - powiedział ten z kijem. - My nigdzie nie idziemy. Jak jakimś cudem przeżyjecie to wpadnijcie opowiedzieć jak było. Jeśli chcecie opuścić tę wyspę, to trzymajcie się Morgana. A Morgan lubi kobiety, wino i śpiew. Dwie pierwsze rzeczy z pewnością go ucieszą. Bo śpiewaniem zajmuje się sam. Po tym jak podupczy i wypije.

 

Pliman

 

__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Cioldan

Elf łowca rozejrzał się uważnie po okolicy, chciał być pewien czy nikt inny się nie zbliża do nich, podczas gdy oni stoją w miejscu i próbują rozmawiać. Spoglądał uważnie między drzewami, głównie nisko przy ziemi, ale też patrzył na korony drzew. Po wysłuchaniu barbarzyńcy, Debllur znów przygotował łuk i strzałę, napiął cięciwę i wycelował w pirata trzymającego kij.

- Tak jak nasz Barbi powiedział. Zdaje się, że nie widzicie swojego położenia obecnie. Mówisz nam, że jeśli chcemy opuścić wyspę, to musimy trzymać się Morgana... Jednak żaden z Was nim nie jest. Także to raczej Wy obecnie jesteście w sytuacji bez wyjścia i czas na konkretne odpowiedzi. Skąd wiecie o ruinach? Skąd wiecie gdzie jest wioska potworów i czy mieszkają tam tylko osoby, które się przeistaczają?! Gdzie jest teraz Morgan? Skąd w ogóle tyle wiecie o tej wyspie??-

Łowca swoim wnikliwym spojrzeniem bacznie się przyglądał dwóm piratom, zerkając to na jednego to na drugiego. Chciał sprawdzić czy mają już długi zarost, albo ślady po nieudanym goleniu. Jak długie włosy mają, bo ważną informacją byłaby wiedza jak długo już tu koczują, na tej wyspie. Wciąż jednak łuk i strzałę kierował w stronę tego z kijem.

 

Mike

Obaj piraci wyglądali na zaskoczonych.
- Jak to skąd? Siedzimy tu już parę miesięcy - powiedział ten z kijem. - Morgan jest w naszej osadzie, gdzie budujemy statek. Jedyny statek na tej zasranej wyspie. Budowany przez jedynych cieślów na tej zasranej wyspie. Więc okażcie minimum szacunku. A nikt żywy nie wrócił z wioski potworzyć, to kto inny tam może mieszkać?
Faktycznie wyglądali jakby cywilizacji nie widzieli od jakiegoś czasu. Oczywiście piraci raczej by nie cerowali podartych ubrań, jakby mieli okazję ukraść gdzieś całe. Poszczerbiona szabla… przy odpowiednich narzędziach dało się to częściowo naprawić, zeszlifować. Widać ich nie mieli.
Łowca w pewnym momencie zdał sobie sprawę, iż celuje nie w tego pirata co potrzeba. Może i ma on zaostrzony kij, ale to nie on tu jest groźny. Ten drugi, mimo nie dobytej szabli, emanował zagrożeniem. Nienachalny, uśpionym, ale jednak zagrożeniem. Dopuszczenie w zasięg walki wręcz byłoby bardzo złym pomysłem.

 

JohnyTRS

-Dobra dobra - Dunwick przerwał monolog pirata - jak duża jest ta wyspa?

 

__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Mike

- Pewnie w 2-3 dni da się ją obejść - odpal pirat - ale to niebezpieczne, nie wszędzie brzeg to tylko plaża. A i mieszka tu sporo groźnych stworzeń. Ot, kraby żeby daleko nie szukać.

 

Cioldan

Debllur kolejny już zraz zmienił cel do którego mierzył z łuku. Tym razem skupił się na piracie ze schowaną szablą, gdyż intuicja tak mu podpowiadała. Następnie zwrócił się do swoich towarzyszy

- To co myślicie o mojej propozycji? Bo stoimy tu już dłuższą chwilę bez sensu- popatrzył szybko na każdego z osobna i czekał na odpowiedzi...

 

Pliman

- Ruszajmy - odparł barbarzyńca, również mocno zniecierpliwiony przeciągającą się rozmową z piratami.

 

__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Kerm

Aldan przez moment przyglądał się piratom, potem przeniósł wzrok na Debllura.

- Już wcześniej myślałem o czymś takim - powiedział. - A pomysł mi bardzo odpowiada. I uważam, że warto spróbować.