Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2013, 18:33   #391
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti, Dirith;
Dirith był nadal zbyt ścierpnięty [i połamany po przemianie, brrrr], by szybko dopaść uciekiniera, który rzucił kosę i z wrzaskiem rzucił się do ucieczki na oślep. Kiti jednak zdołała wyhaczyć go za nogę i... i to był koniec grupki niedoszłych zamachowców.

Po wygranej walce ogarnęliście się, wylizaliście rany, złapaliście oddech. Kiti rozebrała psa [jakkolwiek to brzmi...]. Znaczy ze zbroi i czaszki jelenia [nadal brzmi źle, gah!]. Pies, onieśmielony pojawieniem się tygrysołaka, stwierdził, że pójdzie poszukać drugiego psa, który zwiał wcześniej. Zostaliście sami, nocą, w lesie, pośród rozchlastanych, zakrwawionych trupów. Czyli wszystko wróciło do normy.

Postanowiliście wrócić po swoją zapłatę...

* * *
Verion obserwował. Doskonale pamiętał tamten dzień... To był bardziej nieszczęśliwy wypadek, niż cios w serce...
DDragon level 1 1 final by ~Eedenartwork on deviantART
Verion nie wiedział o całej intrydze. Dowiedział się, kiedy Moonbringer był już prawie martwy. Obserwował jego śmierć z ogromną rozkoszą.
Oczywiście, wiedział, że Shabranido miał wystarczająco dużo problemów w pojawieniem się Last Soulbreakera. Shabranido nie miał najmniejszej ochoty patrzeć, jak Dirith nabiera mocy a tym bardziej nieśmiertelności i miejsca pośród Mgieł. Verion wiedział, że jego egzystencja wisi na włosku za każdym razem kiedy tylko obserwuje Diritha. Wiedział też, że jest bezpieczny póki spełnia wolę Mgieł, które bardzo polubiły nieustraszonego drowa. Ale jak długo będą tolerować Diritha? Jak blisko Źródła pozwolą mu podejść?
Verion miał plan. Po pierwsze, Dirith potrzebował czegoś, co uchroniłoby jego śmiertelne jestestwo przed Shabranido i jego sługusami, którzy mogliby być niezadowoleni z towarzystwa drowa. Dirith potrzebował czegoś więcej, niż miał jako śmiertelnik i był prosty sposób, by to zdobył, nie tracąc przy tym swojej Wolnej Woli. Verion wiedział jak tego dokonać. Póki obserwował Diritha, mógł zginąć, ale mógł ocalić tego drowa. Będzie go obserwował, będzie za wszelką cenę bronić własnego istnienia i istnienia Mgieł. Dirith stanie się ich obrońcą. Murem, który nie cofnie się ani o krok przed Last Soulbreakerem. Tak?
- Zabawne... – przyznał ze śmiechem.
- Zdolny jest.
Verion przyklęknął na jedno kolano.
- Jego serce prawie przestało bić.
- Jest całkiem odporny na magię, jak to chimera – odparł z uśmiechem Verion.
Untitled-20 by *aditya777 on deviantART
- Can you hear him?
- Yes, Mistress.
- Jego usta milczą, ale jeśli spojrzy się w jego oczy, jeśli się go posłucha, widać, że jest zdolny do wielkich rzeczy. Ma w sobie tyle siły... Czy on kiedykolwiek śpi?
- No, Mistress. Jego dusza jest pełna urazy, której nie potrafi wymówić. Nasłuchuje, czeka, aż ktoś go znajdzie, ktoś się do niego odezwie, czeka na kogoś, kto będzie wiedział, co mu dolega, gdyż on sam nie potrafi tego nazwać, nie uznaje słabości. Dręczy go przeszłość, nie może znaleźć spokojnego, bezpiecznego snu. Nie zamyka oczu, stale czuwa, stale nie ufa.
- Musi być bardzo zmęczony. Jest bardzo inteligentną, ambitną i odważną istotą. Zasługuje na szczęście i ukojenie. Zasługuje na to, by wiedzieć, że jest zdolny do wielkich rzeczy, według swojej Wolnej Woli. Zasługuje na to, by został usłyszany i wysłuchany. Zasługuje, by został zrozumiany, a nie potępiany. Zasługuje na spokojny sen i świadomość, że ktoś akceptuje jego Wolną Wolę, niezależnie od tego, jaka będzie. Zanim zaufa, powinien wiedzieć, że jest ktoś, kto ufa jemu. Zasługuje na świadomość, że nie tylko dzięki sobie, ale i dzięki komuś, kto mu ufa, jest bezpieczny i może bez obaw zamknąć oczy.
- Yes, Mistress.
- Timewalker? – uśmiechnęła się lekko. – Poczekaj. Dirith zasługuje na to, by przetestować swoje umiejętności.
- Żaden śmiertelnik tego nie przeżyje, tak jak Moonbringer nie przeżył...
- Let him try. Pozwól mu sięgnąć po to, czego szuka. Jest zdolny, zdecyduje, czy tego chce, czy nie. Pozwól mu decydować, pozwól mu zrozumieć, że może czynić swoją Wolną Wolą co zechce, a ktoś, kto mu ufa, zawsze to zaakceptuje, doceni. You don`t trust him?
- Do you? – uśmiechnął się zadziornie.
Czarna Zorza zaśmiała się krótko.
- Widzę dobrą istotę, zdolną do wspaniałych rzeczy, w ciele zabójcy, który wie jak zabijać, nie waha się zabijać i z jakiegoś powodu nauczył się zabijać – odparła. – Przepiękny fenomen. Nie może spać. Nie umie znaleźć spokoju, pogodzić się z echem przeszłości. Jak można nie wierzyć w kogoś, kto daje radę żyć w ten sposób? Nadal żyje. Jest bardzo silny. Biel go nie widzi, a on nie widzi Bieli. Szuka spokoju i ukojenia, i tak, ufam mu. Ufam, że jest zdolny do wszystkiego, by odnaleźć i zdobyć to, czego pragnie. Zasługuje na to.
- Jest śmiertelny, nie przeżyje tego...
- Ale pytanie brzmi: czy zaufa samemu sobie i temu, kim chce być? Czy nie wykona ani kroku w tył i spróbuje to przeżyć? – uśmiechnęła się.
* * *
Ktoś wskazał w niebo. Przemytnicy zadarli głowy. Kapitan, oparty plecami o drzewo, spojrzał od niechcenia w górę.
Phoenix from Nebula - fractalius - black by ~Tom-in-Silence on deviantART

- Udało się im!...
„To samo zrobią z wami!”
- ...
„Sztylet w żebra, zabiorą ci statek!... To drow! Skrytobójca! Przepędził mrocznego feniksa, miałby się bać ciebie? Hah! Senny? Zaśnij, a już się nie obudzisz!”
- ...
„Zabij go! Zastrzel!!! Jak tylko wróci, kulka w łeb!!! Zabierze ci statek, zabierze ci wszystko!...”
- Nie jestem mordercą na twoje posyłki.
„Nie, ale będziesz trupem!”
- Ten drow podróżuje z klerykiem.
„No i?!”
- Kleryk się go nie wyrzekł.
„No i?!”
- Jeśli ten kleryk także przeżył spotkanie z mrocznym feniksem, to oznacza, iż Chaos chce, żeby ten drow żył. Chaos chce, żeby śmiertelny drow miał u boku lekarza. Po pierwsze nie jestem mordercą, po drugie nie mam ochoty na drowią klątwę.
„A na śmierć?!”
- Grozisz mi?
„Zabij go, póki możesz! Jeśli znajdzie źródło, kto wie, co z nim uczyni!”
- To nie jest mój problem.
„A może jednak?”
- Ja dotrzymuję słowa.
„Myślisz że ten drow także? Hah!”
* * *
Dirith, Kiti;
Po zasadzce ostrożnie wracaliście w okolice wioski i obozu przemytników. Zastaliście kapitana samego, na uboczu. Był podejrzanie spokojny i cichy, a do tego nadal izolował się od załogi.
- Mroczny feniks opuścił miasto, a wy nadal żyjecie, nie do wiary – powiedział, spokojnie, ale z podziwem.
Z lekkim sarkazmem. Jakby wiedział, że nie do końca jest to wyczyn dla przeciętnej pary drow + kleryk wilk.
- Dotrzymam zatem swojej części umowy – kontynuował kapitan i brzmiał przekonująco. - Sprowadzaliśmy dla Silverstinga części i materiały do budowy statku, który mógłby pływać pod wodą. Z początku wydawało się nam to dziwne, ale ostatecznie okręt taki powstał. I rzeczywiście działał, pływał pod wodą, oczywiście dopóki w środku nie skończyło się powietrze. Silversting ukrywał go w kanałach i używał go by opuszczać niepostrzeżenie wyspę. Byłem tym zainteresowany i miałem człowieka na pokładzie tego statku. Silversting odkrył na dnie oceanu tunel, którym dopływał do podwodnej groty. Uważał że gdzieś tam znajdowało się źródło. Odnalazł podwodne ruiny. Nie potrafił jednak przedrzeć się przez nie. Zaczął przekopywać się przez nie, używając ładunków wybuchowych i maszyn które konstruował wraz z tutejszymi gnomami inżynierami, budował także golemy, które kłuły w skałach. Skały były jednak bardzo grube i nie mógł się przebić, zbyt długo to trwało. Stwierdziłem, że Silversting się pomylił i nie ma sensu się w to bawić. Niedawno jednak informator doniósł mi, że odkopano tam nowy tunel i nową część ruin. Dzień później ten sam informator zrezygnował z roboty, twierdząc, że miejsce które odkopali jest przeklęte. Mówił, że kopiąc w tunelu zobaczyli nagle świetlistą postać skrzydlatej kobiety, a potem słyszeli przerażające echo ryków jakiejś olbrzymiej bestii. Ludzie popadli w panikę, część zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Silversting przenosił na miejsce prac golemy, by zastępowały robotników, którzy uciekali w popłochu lub ginęli. Uznałem, że gra nie warta świeczki. Ludzie uciekali, ginęli, prace się opóźniały. Silversting zabrał mnie w to miejsce, aby rozbudzić we mnie głód skarbów i zwerbować do prac także mnie i moich ludzi. Chciałem poszpiegować i na moment wymknąłem się spod wzroku maga, pozwiedzałem ruiny i korytarze. Kiedy tak zwiedzałem, zobaczyłem świetlistą postać kobiety... Była przepiękna i przerażająca zarazem. Miała ciało złożone ze świetlistej mozaiki, miała skrzydła i niesamowite ślepia na nich! Nosiła dziwną koronę na głowie, koronę zdobioną w jedenaście ślepiów... podobnym symbolem przedstawia się w świątyniach jedenaście ślepiów Lorda Demonów Shabranido. Nad nią obracały się trzy okręgi. Nie widziałem jej twarzy ani oczu, tylko usta złożone w dziwny uśmiech. Podniosła rękę i coś nią pokazała, ale byłem w tym momencie tak przerażony jej widokiem, że nie mam pojęcia co chciała mi przekazać... Byłem pewien, że stoi przede mną Almanakh albo sama Mistress! Nie potrafiłem określić nawet, czyich cech miała więcej!... Była jednocześnie świetlista i mroczna, zimna, była piękna i straszna, cudowna i zła, jakby chciała mnie zaprosić w głąb korytarza, a jednocześnie odpędzić... Byłem pewien, że to miejsce jest przeklęte i zaraz zginę...
I am the light by ~Johndowson on deviantART
- Postać niewytłumaczalnie zniknęła, a ja uciekłem najszybciej jak mogłem z tych ruin. Potem myślałem, że być może była to zjawa królowej albo kapłanki tych ruin, błąkająca się po nich do dziś... W każdym razie Silversting był pewien, że w północnym tunelu znajduje się wejście do świątyni, w której leży źródło. Widziałem tę zjawę, jeśli to źródło gdzieś jest, to na pewno tam.
Wręczył Dirithowi niewielką, zwiniętą mapkę.
- Ruiny leżą na dnie oceanu. Można się tam dostać tylko podwodnym okrętem.
No to dość kiepsko, ponieważ jak wiemy, okręt został wysadzony i przedziurawiony ostatnimi czasy... A Może By Tak...?
- Wiem, że tutejszy gnom inżynier konstruował kombinezon, który pozwalał przez pewien czas oddychać pod wodą – kontynuował kapitan. – Jeśli z podwodnego okrętu nie da się skorzystać, zajrzyjcie do gnomiego warsztatu i poszukajcie kombinezonów. Nie gwarantuję jednak ich skuteczności...
Hmmm... Naprawa łodzi podwodnej? Poszukiwanie kombinezonów? A Może By Tak przeczesać tunele wszy? Skoro były pod kanałami, może sięgają dalej, pod dno oceanu...? A Może By Tak poprosić o pomoc Zaklinacza? Tak czy inaczej morska wyprawa szykowała się ryzykownie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 17-06-2013, 18:52   #392
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była czujna kierując się do wioski. Nie było wcale powiedziane, że to była pierwsza i ostatnia zasadzka. Do tego może nawet sam kapitan próbował się ich pozbyć żeby nie dotrzymywać umowy, skoro feniksa już i tak nie było. Ale chyba nikt nie chciałby raczej zadzierać z kolesiem, który pozbył się demonicznego feniksa? No może poza bezmózgimi chłopami i kolejnym nadambitynm magiem. Swoją drogą Dirith miał pecha do magów którzy próbowali go więzić, tępić, ubijać, petryfikować, podpalać i zabijać. Ponieważ wśród załogi okrętu maga chyba nie było, była szansa że tym razem obejdzie się bez zabijania, podpalania (o ironio! Hihihi) i porywania. Kapitan był sam, trochę to podejrzane, ale może bunt niezadowolonej załogi zmuszał go do trzymania się na uboczu. Kapitan wiedział co robi skoro panował nad załogą złożoną ze zbirów, oprychów i przemytników. Kiti ulżyło, kiedy powiedział, że dotrzyma słowa. Wręczył mapę, mówiąc że ruiny są pod wodą. Pod wodą, pod wodą, pod wodą!!!! Kiti miała pewien problem, jej futro nie było wodoodporne i nie posiadała skrzeli. Usłyszawszy o łodzi podwodnej też się otrzepała.
- Długo tam trzeba pod wodą płynąć!? Ile czasu mniej więcej!?
- Trzeba przepłynąć jakieś 0,5 kilometra samych tuneli. Dopłynięcie na miejsce trochę trwało, od wypłynięcia z kanałów do dotarcia na miejsce minęło jakieś pół godziny, może więcej, może mniej. Nikt nie wstrzyma oddechu n tak długo, w każdym razie.
- Możesz powiedzieć gdzie jest warsztat tego gnoma, gdzie są kombinezony? I czy taki kombinezon pasowałby w ogóle na mnie!?
Kapitan opisał ci, jak dojść do warsztatu gnoma. Okazuje się, że już tam byłaś, wytępić ghula. Którego zresztą nie wytępiłaś….
- Sam nie wiem – kapitan ci się przyjrzał. – Nie jestem ekspertem… Jeśli się do niego zmieścisz to zapewne dasz radę oddychać, ale nie mam pojęcia jak z poruszaniem się. Nie masz rąk ani nóg….
- I nawet nie wiemy czy on nie przecieka! Ktoś go w ogóle testował już!? Nie ma tam drogi lądowej!?
- Z tego co wiem, nie ma tam drogi lądowej.
Wilczyca spojrzała na Diritha.
- Pod miastem są te tunele wszy! Byłam tam, nie było nawet specjalnie trudno przez nie przebiec, wtedy przynajmniej. Zawsze jest szansa że po ataku meduzy ziemia i tunele popękały i jakoś da się nimi dotrzeć do tych podwodnych jaskiń. Nie jestem pewna czy mam ochotę pakować się w kombinezon, czy dam radę w czymś takim pływać!? – jęknęła – Obejrzyjmy tę mapę, zobaczmy gdzie te ruiny leżą i co odpowiada temu miejscu na powierzchni! Może są tam spękania w ziemi albo tunele wszy! Inaczej to trzeba będzie popływać a nie wiem, tygrysy pewnie lubią wodę, ja jakoś nieszczególnie. Z drugiej strony nie mamy pewności czy te tunele wszy mają połączenie z podwodnymi jaskiniami, a tu z mapy przynajmniej wiemy, że spod wody na pewno tam się dostaniemy. Sama nie wiem, co sądzisz?
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-06-2013, 00:41   #393
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dalsza walka po przemianie nie poszła dokładnie tak jak miał to na myśli tyrgysołak. Mimo tego, że czuł się niepokonany i czerpał siłę z własnej wściekłości i bólu, to jego ciało cały czas budzące się jeszcze z odrętwienia nie nadążało za wolą właściciela. W efekcie wieśniak zdążył ruszyć do ucieczki. Dodatkowo przez myśli przeszły jeszcze tygrysołakowi jakieś dziwne skrawki obrazów, jakby kiedyś był w nieco podobnej sytuacji.

***

Był dzień. Nie wiedział dokładnie gdzie się znajdował, ale właśnie ruszał w pogoń za jakimś człowiekiem. Czuł, że podążał za nim pod postacią tygrysa i bawił się nim raz po raz rycząc na niego lub uderzając go łapą, aby wywołać w nim jeszcze większe przerażenie. W pewnym momencie pogoni dotarł razem z "zabawką" do jakiegoś przezroczystej klatki lewitującej w lesie, w której ktoś chyba był uwięziony. Następną rzeczą jaką pamiętał był smak krwi, zaraz po tym jak zanurzył kły w uciekającym człowieku kończąc pościg.

***

Tygrysołak potrząsnął łbem aby otrzepać się z dziwnej wizji. Kiedy się rozejrzał, Kiti właśnie doganiała już ostatniego z samobójców. Z lekkim opóźnieniem ale ruszył także i obserwował jak Wilczyca powala człowieka na ziemię. Nie kwapiła się jednak do stanowczego dobicia go, więc postanowił zająć się tym po swojemu fundując mu mało przyjemny i nie za szybko koniec, tak aby torturując człowieka dać sobie nieco upust wściekłości.
Potem przyszedł czas na małe przegrupowanie się, powrót do postaci drowa i dalsze wyruszenie do kapitana na umówione spotkanie. Tym razem drow zachował nieco więcej uwagi na otoczenie, żeby tak łatwo nie dać się zajść po raz drugi. Na szczęście obyło się już bez kolejnych niespodzianek i udało się bezpiecznie dotrzeć do obozowiska przemytników. Dodatkowo kapitan nadal pozostawał na uboczu, więc można było spokojnie dokończyć interes. Zmniejszało to również ryzyko zostania oszukanym chyba, że czuł się na tyle pewnie aby samemu próbować oszukać kogoś, kto właśnie jakimś sposobem pozbył się z miasta feniksa. Co prawda odbyło się to bez jakiejś efektownej walki pełnej ziania ogniem i doszczętnego demolowania ruin, które jeszcze jako tako przypominały miasto. Nie mniej jednak zadzierać z kimś taki to głupi pomysł. Prawdopodobnie podobny do zadzierania z kimś, kto posiada latający okręt, bo kto wie jakie jeszcze sztuczki miał w zanadrzu kapitan. Poza tym dopóki wszyscy dotrzymywali swojej części umowy wszystko powinno pójść gładko i spokojnie.
I tak też przebiegło uzyskanie nieco dokładniejszych informacji o operacji Silverstinga oraz położeniu podwodnej jaskini. Nawet Dirith otrzymał mapę którą bez większego zwlekania rozwinął i rzucił na nią okiem po tym jak kapitan opowiedział o kombinezonach.

- Same tunele były zalane, czy można było w nich w miarę normalnie oddychać? - zapytał zastanawiając się, czy te tunele mogą mieć jakieś połączenie z powierzchnią, bo jeśli nie były zalane to skądś powietrze znajdujące się w tunelach musiało się tam znaleźć. Jeśli nie jakimś tunelem prowadzącym do świątyni, to na pewno musiała być połączona z jakimiś jaskiniami, a te jaskinie mogły być połączone z innymi jaskiniami... aż gdzieś ta sieć tuneli mogła mieć wyjście na powierzchnię. Mogło to wyjaśniać obecność powietrza, bo inaczej robotnicy Silverstinga raczej by się udusili prowadząc dłuższe prace.
- Oraz jakie mniej więcej warunki panowały w tych tunelach i jak w nich było ciepło?

Na mapie jest narysowane schematycznie dno oceanu, z wrysowanymi schematycznie charakterystycznymi strukturami, jak skałki, kształt dna, a także rafy i nawet jakiś wrak statku. Znalezienie podwodnej groty będącej wejściem do podwodnych tuneli powinno być stosunkowo łatwe na podstawie tej mapy. Samych tuneli mapka nie przedstawia.
- Podwodna grota prowadzi do podwodnych tuneli - dodał kapitan. - Może z pół kilometra trzeba przepłynąć jeszcze, są całkowicie zalane wodą. Potem można się wynurzyć, tunele prowadzą do groty, w której Silversting zostawiał podwodny statek, dalej można podróżować pieszo i normalnie oddychać. Tunele nie są skomplikowane, większość z nich jest zasypana i niedrożna, bez większego trudu zajdziecie te, których poszukujecie. Nie oddalajcie się od głównej drogi i idźcie tam, gdzie widać najświeższe ślady prac i wykopalisk. Teren nie jest duży - wyjaśnił ci potem dokładnie, gdzie znajduje się domniemane wejście do Źródła i jak tam dotrzeć.

- Warunki? Ciemno jak u drowa w... ekhym, wybacz. Dosyć dusznawo, ciągu powietrza praktycznie nie było, ogień pochodni palił się swobodnie. Było dość ciepło, duszno i bardzo wilgotno, oczywiście. Momentami dawał się wyczuwać podejrzany chłód. Podwodne groty i ruiny są bardzo duże - dodał. - sklepienie było bardzo wysoko ponad ruinami budynków, jedynie w tunelach nisko. Jeśli martwisz się o dostęp powietrza, martwiłbym się raczej o te podejrzane zjawiska, to miejsce jest zapewne przeklęte... Nikt się tam nie udusił, ale wielu zginęło w dziwnych okolicznościach, znaleziono ich martwych, często nie rannych, ale makabrycznie połamanych... Nie wiadomo, co ich zabiło.

- Jeśli jest powietrze to znaczy, że jaskinie są połączone przynajmniej jakimiś szczelinami z innymi korytarzami mogącymi prowadzić gdzieś na powierzchnie, albo do jeszcze głębszych części podziemi. Tak czy siak jakiś dostęp lądowy musi istnieć, ale czy da się nim przejść to już jest inna kwestia. - stwierdził oceniając jak mniej więcej jak głęboko mogą się znajdować ruiny. Co prawda nie mógł tego stwierdzić dokładnie jeśli wcześniej w nich nie był, jednak lepsze jakieś pojęcie niż żadne. A po tym, że było tylko ciepło mógł stwierdzić, że nie było to aż tak głęboko jak głęboko potrafią znajdować się niektóre miasta mrocznych elfów, deurgarów lub innych ras żyjących pod ziemią. Następnie zamyślił się na chwilę zastanawiając się jak długo może trwać poszukiwanie drogi w nieznanych tunelach. Było co prawda drowem i jakoś potrafił poruszać się w podziemiach aby uniknąć zgubienia sie, jednak mimo wszystko do słynnej krasnoludzkiej orientacji trochę mogło mu brakować. Dlatego zamierzał próbować szukać drogi lądowej w ostateczności, lub jako drogę powrotną ze świątyni, dzięki czemu wiedziałby więcej jak mniej w jakim kierunku podążać jaskiniami.
Po kolejnej chwili pokazał mapę Kiti aby mogła ją obejrzeć.
- Jak widzisz na powierzchni w sporej mierze odpowiada temu miejscu woda. Tunele wszy może i sięgają tak daleko, ale to wiedzą chyba tylko one. W każdym bądź razie szukanie drogi pod ziemią może zająć w najlepszym wypadki kilka dni, w najgorszym kilka lat. Nawet nie masz pojęcia jak rozległe i skomplikowane mogą być systemy podziemnych jaskiń. Jak mówiłem, niby dostęp powietrza jest ale nie musi to być jakiś wygodny tunel prowadzący na wyspę, tylko równie dobrze mogą to być kilkucentymetrowe szczeliny którymi przejście jest niemożliwe... albo przejściami prowadzącymi głębiej mogącymi sięgać nawet i do jakiegoś miasta głębinowych lub szarych krasnoludów, albo innej z ras zamieszkujących podziemia wliczając w to drowy. - stwierdził spoglądając na Kiti i uśmiechając się lekko. - Czy faktycznie jest do świątyni przejście, którym można się poruszać i co może poza tym się znajdować w tych rejonach pod ziemią wiedzą chyba tylko bogowie. Ja w każdym razie nie mam pojęcia i szukać dosłownie w ciemno nie zamierzam jeśli istnieje jakaś inna droga dostania się tam. W ten sposób zaryzykowałbym co najwyżej odnaleźć drogę powrotną na powierzchnię, bo po prostu więcej jak mniej wiedziałbym jak daleko znajduje się ta przeklęta wyspa i jak daleko się nie zapuszczać żeby jej nie ominąć. Bo równie dobrze źródło może mieć połączenie z serią jaskiń którymi można wyjść na powierzchnię, ale gdzieś na kontynencie... czyli przynajmniej nie byłoby ryzyka kolejnego spotkania z krakenem... - zażartował dobitnie ukazując, że możliwości jakie mogą być pod ziemią są praktycznie nieskończone.
- Wpierw w ogóle zobaczyłbym czy pracowania tego gnoma jest jeszcze cała i w jakim stanie są te kombinezony. Jeśli wszystko byłoby z nimi w porządku, to w dzień można by wypłynąć jakąś łodzią w okolice jaskini i zanurkować. Jeśli nie, to można spróbować pogadać z zaklinaczem. A jeśli on na to nic nie poradzi, to dopiero można spróbować przez tunele wszy i jaskinie. - powiedział nakreślając Wilczycy na szybko plan działania. - Chociaż tak na prawdę, to nie wiem czy naprawa łodzi podwodnej Silverstinga nie poszłaby szybciej niż znalezienie podziemnej drogi do jaskini.
Zakończył dość pesymistycznie, jednak taka była prawda. Gdzie prowadzą tunele wszy i czy mają jakieś połączenie ze źródłem lub jaskiniami do niego prowadzącymi wiedzieli chyba tylko wszyscy bogowie i istoty mogące widzieć przez tony skał razem z demonami i samą Mistress na czele.
Tak czy inaczej czas w końcu zabierać się za realizację planu, czyli powrotną drogę do miasta.
- Chyba, żeby wpierw pogadać z Zaklinaczem skoro i tak jesteśmy przy wiosce a jeszcze nie znaleźli ciał tamtych samobójców i mamy jeszcze osłonę nocy. - Stwierdził pozostawiając tym razem decyzję Kiti, skoro zdawała się wiedzieć lepiej niż on gdzie znajduje się ta pracownia gnoma. Przy okazji złożył i schował mapę czekając przy okazji na to jaki kierunek obierze Kiti.
 
eTo jest offline  
Stary 18-06-2013, 21:36   #394
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Dobry pomysł! Zobaczę jak miewa się Zaklinacz, czy nie potrzebuje już leczenia, i spytam go o te podziemne jaskinie.
To mówiąc zostawiła na chwilę kapitana i Diritha, żeby samej przemknąć do Zaklinacza. Ludzie w wiosce skupili się na mrocznym feniksie, który opuścił miasto i na opędzaniu się od przemytników i ich wizyt. Pozując na jednego z psów, przemknęła w ciemnościach do Zaklinacza. Był zdrowy i miał się dobrze, ale nie opuścił chaty w której był i poprzednio. Wyglądało na to że dla własnego bezpieczeństwa.
- Jak się miewasz, wszystko w porządku?
- A gdzie Dirith? – wystraszył się.
- Nic mu nie jest, choć były drobne problemy po drodze. Pozbyliśmy się feniksa z miasta!
- Zauważyłem... niebywałe! – przyznał w zamyśleniu.
- Teraz musimy dostać się do Źródła, które spełni nasze życzenie i odbuduje miasto! Poproszę je żeby przywróciła miasto i ożywiła tych co zginęli przez golemy, Silverstinga i feniksa! Tylko że potrzebujemy czegoś co pozwoli nam pływać i oddychać pod wodą!
- Słucham?...
- Musimy dostać się do podwodnych ruin! Czy możesz nam jakoś pomóc? Czy znasz kogoś kto zna się na okrętach, na naprawie i budowie okrętów albo gnomie technologii?
Opowiadasz pokrótce o co chodzi.
- Jest gnomii inżynier w mieście, tyle wiem – wyjąkał. – Oddychać pod wodą...? Niestety nie mam czaru który by na to pozwolił, a magowie będą dziś nieprzychylni tak wam jak i mnie... Ale może chociaż stworzę Chowańca, który w razie czego pomógłby wam szybciej dopłynąć na miejsce gdybyście musieli wziąć te kombinezony? Daj mi chwilkę...
Zaczął coś czarować, magować, zaklinać, przeklinać, itp.

Magic Scrolls by =Tsabo6 on deviantART

Po chwili wręczył ci zwinięty magiczny scroll.
- Weź ten zwój przyzwania – powiedział. – Kiedy przeczytasz na głos zaklęcie, przybędzie Chowaniec. To morska istota, mam nadzieję, że się wam przyda, jako środek transportu czy wsparcie w walce. Można przyzwać go jeden raz, będzie tak długo zamanifestowany, dopóki nie wyczerpie się moc scrollu albo póki coś nie zada mu śmiertelnych ran. Pamiętaj, że ten Chowaniec to wodne stworzenie, potrzebuje oczywiście wody, żeby żył, jeśli przyzwiesz go na lądzie, zginie.
- Dziękuję dziękuję dziękuję! Mogę o coś spytać? Kto to jest Moonbringer?
- Nie wiem, nigdy o nim nie słyszałem.

Próbowałaś dowiedzieć się czegoś na temat jaskiń i lądowej drogi, ale Zaklinacz nic o tym nie wiedział.3
Kiti wróciła do Diritha i kapitana. Pokazała drowowi zwój.
- Dirith, mogę na słówko? – z niepokojem odciągnęła drowa na stronę. – To miejsce do którego idziemy jest z pewnością przeklęte. Biel zsyła mi jakieś dziwne krótkie wizje. Wydaje mi się, że tam, w źródle, jest grobowiec Wojownika Światła, który został zamordowany. Wydaje mi się, że on próbuje do mnie przemówić z zaświatów. Kiedy wracałam od Zaklinacza, znowu to zrobił! Ukazał mi się... Źle wyglądał, źle, źle, źle!
Bloody Elven-king by =brilcrist on deviantART
- Powiedział „Nie chciałem tego, nie idźcie tam, nie chciałem, aby był przeklęty! Oni wszyscy wiedzą, że on tam jest, nie zechcą was wpuścić. Oni wszyscy go strzegą, w mrocznej wodzie. Wiedzą co się stanie gdy on nadal jest przeklęty. Nie idźcie tam, nie dacie rady, dołączycie do mnie, który patrzyłem bezradnie, śmiertelny... i mogłem tylko patrzeć... Nie chciałem tego, nie idźcie tam, będziecie mogli tylko patrzeć...” Trochę mnie to... niepokoi...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 19-06-2013, 21:49   #395
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po tym jak Kiti odbiegła do wioski podziękował tylko kapitanowi za informacje. Pozostał jednak w okolicy obozu przemytników, żeby wilczyca nie miała większych problemów z odnalezieniem go po powrocie z wioski.
Kiedy wróciła poszedł razem z nią i skierował się przy okazji w stronę miasta rozmawiając po drodze.
- Czyli dojście do świątyni i samo użycie źródła zapowiada sie ciekawie... Jak byłem zamieniony w kamień też miałem wizję. Jakaś wpół roztopiona i uwięziona w podłożu istota chciała mniej więcej tyle, żebym sobie darował dalsze szukanie bo i tak mi z tego nic nie wyjdzie ani tam nie dotrę. Zamiast tego proponowała, żebym poszedł spać... - skrzywił się nieco.
- Jakbym nie miał nic lepszego do roboty... Wyraźnie ten ktoś chyba nie życzy sobie towarzystwa, ale ma pecha. Bo teraz mogą mi na drodze stanąć połączone siły Chaosu, Bieli i czegokolwiek tam jeszcze nie da sie wymyślić z samą Almanakh i Mistress na czele, a i tak dotrę do tego przeklętego źródła. Chociażby tylko po to, żeby przywrócić księgę Riktela do przynajmniej stanu sprzed spalenia przez feniksa. Może jak dobrze pójdzie, to nawet i do stanu tuż przed moim pierwszym uwolnieniem się, żeby naprawić to co zostało nadpalone w trakcie ucieczki. - kiedy Dirith mówił można było bez najmniejszego trudu wyczytać w głosie pełną determinację do działania. Tak więc było pewne, że ponownie drow skupi się na odzyskaniu księgi spychając na drugi plan resztę rzeczy, tak jak to robił po utraceniu księgi po walce z krakenem. Co prawda nie za wiele dobrego z tego wyszło i dałoby się te sprawy załatwić nieco lepiej jakby wykazał się nieco większą cierpliwością w niektórych momentach, jednak ten osobnik do najcierpliwszych nie należał.
- A szczerze mówiąc nawet i bez tego mało mnie obchodzi kto kogo kiedyś zabił i czy to był wojownik światła czy sługa chaosu, ani kto jest tam uwięziony. Po prostu wpakowanie się w tą sprawę to już jedyny sposób do zgarnięcia korzyści z tego całego burdelu i zaszantażowania miasta oraz tej wysepki do zapłacenia porządnej sumy i nic więcej. - stwierdził dobitnie.
 
eTo jest offline  
Stary 21-06-2013, 22:55   #396
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Verion obserwował. Jemu również było obojętne dlaczego Dirith uda się do źródła, byleby to zrobił. Frustrację Moonbringera skwitował współczującym uśmieszkiem. To bardzo elfickie; elf obojętnie przejdzie codziennie obok tych samych drzwi, ale kiedy tylko zabronisz mu je otworzyć, natychmiast to zrobi.

Kiti, Dirith
Ze zwojem od Zaklinacza, przyzywającym zabójczą kolorową krewetkę [best zwój ever!] wyruszacie odwiedzić gnomi warsztat. Kiti prowadzi. Szybko trafiacie na miejsce. Miasto dogasa i jest opustoszałe, oczywiście. Gnomi warsztat jako tako przeżył, choć połowa dachu zawaliła się i generalnie jest tam bałagan jak po najeździe orków. Zaczynacie poszukiwania kombinezonu. W tym całym bałaganie trwają dość długo. Dobiegają was ludzkie głosy. Okazuje się, że pod murami przemytnicy wrócili do swojego statku, rozeznać teren. Korzystając z okazji, że są w mieście bez straży i mieszkańców, w pośpiechu zabierają się za naprawy i plądrowanie okolicy dosłownie ze wszystkiego co w łapy wpadnie. Są jednak daleko od was i nie niepokoją was w żaden sposób, próbują jak najszybciej wydostać się z wyspy. Jakimś cudem statek wydaje się wyglądać dużo lepiej, jakby z czasem sam się regenerował, choć nadal bliżej mu do wraku niż do okrętu. Tymczasem poszukujecie kombinezonów. Znajdujecie coś, co ma szansę być takim czymś.
http://fatcats.ru/uploads/posts/2013...906036_065.jpg
Wygląda to jak machina wojenna, do pracy w kopalni, a nie coś, w czym da się pływać i oddychać pod wodą. Prędzej utonąć! Oglądacie znalezisko. Dołączone butle mają najwyraźniej zapewnić tlen, ale na jak długo? Hmmm jest raczej duża szansa, że ten kombinezon pójdzie na dno jak kamień! A Może By Tak go najpierw wypróbować?
Za kilka godzin wstanie słońce i będziecie bardziej widoczni na morzu, a jak wiemy żaden okręt od dawna nie wypłynął/dopłynął do tej wyspy. Ciekawe czemu? Kiti przymierzając się do jednego z kombinezonów mieści się w nim, ale poruszanie się w kombinezonie sprawia jej ogromne problemy. Sam kombinezon jest tak ciężki, że nie daje rady go podnieść, więc jeśli się wywróci zapewne tak zostanie. W wodzie ma jakieś szanse dzięki sile wyporu, ale trzeba jakoś zataszczyć te kombinezony nad wodę. No i z którego miejsca nastąpi zanurzenie?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-06-2013, 04:00   #397
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po znalezieniu kombinezonów Dirith aż podrapał się w głowę.
- Świetnie... - stwierdził przyglądając się im bliżej i zastanawiając jak przetransportować kombinezony nad wodę. Najłatwiej byłoby je wrzucić na jakiś wóz i zawieść... tyle że samemu zajęłoby to dość sporo czasu. Zastanawiał się jednak czy w formie tygrysołaka byłoby to możliwe. Choć i tak musiałby uważać, żeby przy załadunku i rozładunku ich nie upuścić, bo z podniesieniem ich całkiem z ziemi mogłyby być już większe problemy.
Rozejrzał się jeszcze po pracowni za jakimś przenośnym dźwigiem. Autorem tych kombinezonów był gnom, więc coś takiego może i udało by się znaleźć, bo wątpił aby przedstawiciel tak słabej fizycznie rasy mógłby swobodnie przenosić taki kombinezon z miejsca na miejsce. Owy inżynier pewnie miałby nawet problemy z poszczególnymi cięższymi elementami, a jakoś jednak je skompletował. Co prawda było możliwe, że do tych czynności mógł używać magii. W końcu istniały zaklęcia lewitacji lub temu podobne które mógłby wykorzystywać, nawet z jakiś zwojów. Dlatego Dirith wziął się za ponownie przeszukanie pracowni i budynku w poszukiwaniu takowych. Co prawda nawet jeśli znajdzie odpowiedni dźwig, lub zwoje oraz wóz, to nikt nie powiedział, że droga do oceanu będzie dalej już łatwa. Miasto było na tyle zniszczone, że wszystkie drogi nie były przejezdne dla wozów ani wózków mogących przewieźć taki kombinezon. Nie mniej jednak, jeśli znajdzie się jakieś narządzie do załadowania tego żelastwa na jakiś jeżdżący środek transportu typu jakiś podnośnik/dźwig/zwój, to Dirith na pewno z nich skorzysta.
W najgorszym wypadku czekają go dwa spacery w kombinezonach żeby doprowadzić je do miejsca, z którego rozpocznie się podwodną podróż do jaskini. Dlatego samemu również przymierzył kombinezon i zobaczył jak ciężkie jest poruszanie się w nim na powierzchni. Pod wodą pewnie będzie łatwiej, choć kombinezony wyglądały na takie, które pewnie nie poruszały się zbyt szybko nawet w docelowym środowisku w jakim miały działać. Nie zamykał się jednak szczelnie, żeby nie marnować tlenu z butli podczas transportu lądowego.
Następnie nie pozostało już nic innego jak doprowadzenie w ten czy inny sposób kombinezonów do brzegu oceanu.
- No, to teraz tylko zataszczyć te kombinezony do wody. - stwierdził jakże odkrywczo. Zastanawiał się jednak bardziej jak daleko jest do magazynu przemytników, przez który prowadzi droga do bazy łodzi podwodnej, oraz jak daleko było od niego do wody. Chyba że do wybrzeża było zdecydowanie bliżej z pracowni gnoma. W takim układzie lepiej jednak było skierować się od razu do oceanu.
- Trzeba tylko jeszcze znaleźć jakieś niezłe miejsce w którym można wejść do wody w tych kombinezonach. Mogłabyś pobiec szybciej i spróbować jakieś znaleźć? Ja w tym czasie już bym zaczął się wlec w tym kombinezonie/z kombinezonami* do wybrzeża. Jeśli dałoby radę to w miarę blisko magazynu, w którym było to przejście do jaskini z łodzią chyba, że stąd byłoby jednak bliżej do wody. - powiedział prosząc tym samym Kiti o wykonanie zwiadu. Może lepiej byłoby zrobić go w dwójkę aby Dirith wiedział dokładnie gdzie iść, jednak to zajęłoby czas. A czasu drow chciał marnować jak najmniej tym bardziej, że Wilczyca na pewno nie musi obawiać się golemów od których jest znacznie szybsza oraz w razie czego po znalezieniu odpowiedniego miejsca powinna sprawnie znaleźć go po zapachu. Tym bardziej, że ciągnięcie wozu/wózka/chodzenie w kombinezonie* nie szło szczególnie szybko aby móc zgubić wilczy nos.

___
* niepotrzebne skreślić, w zależności czy uda się znaleźć odpowiednie środki do przetransportowania kombinezonów bez sporego ryzyka wywrócenia/upuszczenia ich przy załadunku/rozładunku
 
eTo jest offline  
Stary 26-06-2013, 17:34   #398
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Lekko nie było. Zwłaszcza te kombinezony, lekkie nie były. Na szczęście to Dirith zabrał się za męskie sprawy i zajął się transportem. Kiti miała do odnalezienia dobrą trasę nad wodę.
– Dobra dobra dobra, to najpierw sprawdzę tunel, a ty rozpracuj te kombinezony!
Wiedziała gdzie jest magazyn i tunele a poza tym były w mieście także tam było najbliżej. Wybiegła z warsztatu i korzystając jeszcze z osłony nocy i wyludnienia miasta szybko dotarła do magazynu. Uważała na golemy i inne wszy pałętające się wokół. Okazało się że ani golemów ani wszy w okolicy nie ma, było bardzo podejrzanie cicho. Kiedy weszła do magazynu nadal było cicho. Otworzyła klapę prowadzącą do kanałów i okazało się, że cały tunel jest zasypany! Był szczelnie zawalony gruzem i kamieniami! Prawdopodobnie wszy niczym niepokojone mrówki z uszkodzonego mrowiska usiłowały naprawić pęknięcia swoich tuneli i pozatykały wszelkie możliwe otwarte wyrwy! No to by było na tyle jeśli chodzi o łódź podwodną i tunele…

„Może i lepiej, tam cuchło jak diabli!” otrzepała się.

Z tą wieścią wróciła do Diritha.

- Tunele są zawalone!!! Myślę że wszy zapchały kamieniami wszystkie wejścia do tuneli bo myślały że tym naprawią swoje gniazdo! Nie damy nie damy rady się przebić przez te gruzy! No a przebijanie się przez nie wkurzy tylko na nowo te wszy co sobie ponaprawiały tunele! Musi być inna droga do wody za miastem!

Wybiegając z miasta wpadła na pomysł. Z góry musi być o wiele lepiej widać całą okolicę! I tak musiała minąć przemytników pracujących przy statku, ale znali ją jako medyka który im pomógł oraz jako pogromcę feniksów a zatem nie powinni sprawiać problemów. Odszukała znajomego kapitana który wydawał się honorowym człowiekiem i postanowiła prosić go o pomoc.
- Czy wiesz gdzie tu jest najbliżej do brzegu? Chcemy wiesz połowić te ostrygi o których mówiłam wcześniej.
- Czym będziecie je łowić?
- No tymi kombinezonami. Są trochę takie ciężkie i mało mobilne i zależy nam na najkrótszej drodze.
- Jest pewna najkrótsza droga z lądu na znaczną głębokość. Z klifu.
- Z klifu, z klifu, z klifu!? Ale że tak skok w dół!? A jak tam jest wysoko, nie zabijemy się!? Nie ma skał na dole czy coś? Daleko tam?
Wskazał ci ręką.
- Tam jest zatoka. Jest bardzo głęboko podczas przypływów. Na dole nie ma skał o które można się rozbić, ale jest wysoko. Wyżej niż te mury – skinął na mury miasta. – W kombinezonach macie szanse się nie uszkodzić, tak na golasa na bombę bym tam nie skakał raczej… Ale widziałem już straceńców, których zrzucono podczas sądu bożego z tych skał i przetrwali na tyle, by odpłynąć…Dopóki rekiny ich nie odkryły. Rekinów też nie musicie się raczej obawiać w kombinezonach, podejrzewam.

Idziesz ocenić jak to wygląda. Niebawem docierasz nad klify...
Cliffs of Moher by =ClintonKun on deviantART

Jest jeszcze ciemno, ale niebawem wzejdzie słońce.
Wróciła do Diritha.
- Jest krótka droga nad wodę... ale trzeba skoczyć!!! Z klifu!!! Kapitan statku mówi, że jest to wykonalne, zaoszczędzi nam wiele czasu i drogi pod wodą! Ale trzeba skoczyć z klifu i nie wiadomo jak się to skończy! Jest jeszcze droga na dół, ale trzeba wspinać się w dół po skalnej ścieżce nad wodą, po klifie! To zajmie mnóstwo czasu, nie wiem jak przejdziemy tym kombinezonem po tych skałach a jak spadniemy też może być nieciekawie. No i niby można iść tą ścieżką jak nie chcemy skakać, ale tam latają te wywerny!

Po chwili dodała:
- Jest jeszcze coś! Znowu widziałam tego elfa, Moonbringera! Powiedział „jeśli chcecie tam iść, zabierzcie ze sobą serce Timewalkera, bez niego źródło jest suche!” Chodzi o ten czarny opal! Musimy go ze sobą zabrać!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 27-06-2013, 19:45   #399
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Podczas gdy wilczyca biega w tę i z powrotem na zwiady, informując o postępach, ty badasz kombinezony. Uczysz się jak działają i szukasz sprzętu by je przetransportować. Dźwig i podnośnik są zmiażdżone przez zwalony dach chaty i nie działają. Nieopodal na ulicy znajdujesz jednak opuszczony wóz jakiegoś kupca – niestety bez konia. Postanawiasz jednak go wykorzystać. Zabierasz się za pakowanie kombinezonów na wóz. Jest to zajęcie czasochłonne i męczące...
mighty yawn by *REsisters on deviantART

Kiti;
Po znalezieniu wszystkich możliwych dróg nad wodę wracasz do Diritha oznajmić co i jak. Dirith zapakował już kombinezony na wóz i ciągnie go pod postacią tygrysołaka, wytaszczył go już pod bramy miasta. Jest wyraźnie zmęczony...
Check Out These Choppers by ~heatherae on deviantART
[ hugs] Ale zdeterminowany! I praca idzie cały czas go przodu.

Dirith;

Zapakowałeś na wóz. Taszczysz wóz. Przemytnicy też taszczą, łupy na swój statek. Olewają was i raczej starają się trzymać z daleka od was.
W pewnym momencie Kiti zaczęła się niespokojnie zachowywać i nagle powiedziała;
- Musisz coś wiedzieć!!! Chyba wiem kto zabił Moonbringera!!! To... to był mroczny elf!...
Okeeej... o-keeeej... Zastanówmy się czy to oznacza... coś złego...?

Dirith, Kiti;
Wspólnymi silami taszczycie wóz w kierunku klifów. Teraz nadejdzie wybór – droga w dół + wywerny czy no to hop?
Cała zabawa z mrocznym feniksem i kombinezonami zajęła trochę czasu. Kiedy docieracie nad klify, wschodzi właśnie słońce.
Cliff by *WestlyLaFleur on deviantART
Ok., no to...? No to hop? Droga w dół szybka, przyjemna [?], wygodna. Na pewno wygodniejsza niż wielogodzinna wspinaczka i wizyta w gnieździe wywerny.
Cliffs of Moher part 1 by ~onesh0t on deviantART
Hmmm...? wspinaczka PO TYM?!
Irish Cliffs by ~jantrojan on deviantART
Ok. ok., A Może By Tak jednak się dobrze zastanowić nad tym skrótem i skokiem w dół...?
Sea Cliffs by ~SoberDreamer on deviantART

A Może By Tak poruszyć jeszcze jedną bardzo ważną kwestię?
Co z sercem demona, czarnym opalem? Co z sugestią kamiennego gargulca/demona/?, oraz tą przekazaną przez Kiti od Moonbringera, aby nie ruszać się do źródła bez niego? Kto będzie się potem wracał po niego na górę?

* * *
Kiti;

[podczas zwiadu nad klifem] Będąc na klifach poświęcasz chwilkę na próbę medytacji.
Sunset Cliffs LE 7 by *Creative--Dragon on deviantART
- Ranaanta? Słyszysz mnie?
- Tak, kleryku.
Głos miał znowu cichy, smutny, zimny i pełen żalu.
- Jesteś, jesteś, jesteś!
- Od wielu lat nie słyszałem aby ktoś wzywał mnie po imieniu.
- Powiedz mi, czy byłeś wojownikiem Bieli, jak Almanakh i Lavender!?
- Nie. Ale mogłem nim zostać. Być może miało się to stać. Byłem sługą Bieli oddanym swojej wierze. Nie byłem zdrajcą. Gołymi rękoma łamałem ostrza naszych wrogów.

Dimensional Gatekeeper Adv by ~LASAHIDO on deviantART

- Ale zdradzono nas... Wybuchła wojna... Spójrz w dół, kleryku. Słyszysz? Widzisz?
- Co mam widzieć?
- Rannych. Zabitych.
- Wojna toczyła się tutaj!?
- Tak – szepnął swym cichym, smętnym i smutnym głosem. – Sądzili, że pokonają nas jeśli nas zdradzą... Mogli nas zabić, ale nie mogli nas pokonać... Widzisz krew, kleryku? Widzisz czerwony ocean?
- Um... Nie, choć potrafię sobie to wyobrazić i jest mi przykro!
- To była okrutna wojna, okrutna zdrada!...

*full ekran HD please!
The Blood Alliance Conflict - a Lineage II Vision Trailer - YouTube

- O nie o nie o nie!!! – pomyślała ze zgrozą Kiti na widok wizji.
Coś rzuciło się jej w oczy. Golemy!!! Słonie golemy, gnomi inżynierowie!!! Ork!!! Ork! Nie wiedziała dlaczego pomyślała nagle o Barbaku. Ale najgorsze było potem!!!
- Drow!!! – pomyślała w panice. – On... ononononooooon!!!... On był DROWEM!? Ich przywódca był drowem!?
- Przywódca naszych wrogów, tak – odparł cicho Ranaanta. – On otwarcie wypowiedział nam wojnę. On nie był zdrajcą.
- Kim był ten drow!? Czy to ma jakiś związek z Dirithem!?
Ranaanta milczał.
- Zginął jako nasz wróg, nie jako zdrajca. Klątwa była dla niego łaskawa. Zdrajcy zgotowali nam okrutną bitwę i okrutną śmierć... ale klątwa była dla nich gorsza niż śmierć dla nas.

Poison Dragon by ~HELMUTTT on deviantART

- Lavender przybył z odsieczą, ale dla mnie było już za późno... Dla miasta również...

Fortress Town by ~flaviobolla on deviantART
- Klątwa zabrała je ze sobą!
In the Sky by *jordangrimmer on deviantART
- Uderzyła z siłą jakiej żaden z naszych wrogów nie mógł powstrzymać...
The Waterfall Factory by *jordangrimmer on deviantART
- Klątwa zatopiła miasto!? Czyli ono jest tam pod wodą. A to źródło, co to takiego? Czy ta wojna toczyła się o to źródło!?
- Nie mogę ci powiedzieć.
* * *
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-06-2013, 12:53   #400
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti zintegrowała się ze Stadem. Kiedy dociągnęli wóz nad klify, podobnie jak Dirith oddała się przez moment ziewaniu, sapaniu i rozprostowywaniu kości.

Yawn 2 by ~deadwolf140407 on deviantART

wolf yoga by ~KIARAsART on deviantART

Odpoczywając zastanawiała się dokąd to wszystko prowadzi. Jednocześnie, wyobrażała sobie, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym stanie się na powrót elfką i wróci do swych braci elfów, a wtedy opowie im wszystko. Opowie im o mrocznym feniksie i jak to podróżowała z drowim skrytobójcą, skutecznie stawiając czoła wszystkim przeszkodom na drodze, świrniętym zboczonym magom, trakenom, wywernom, żywym klątwom, ciężkim kombinezonom do nurkowania, opowie jak przyzywała kolorowe zabójcze krewetki, jak zbudowała zbroję bojową dla psa z sideł i czaszki jelenia. Wyobrażała sobie jak elfy siedzą w nocy przy ognisku i słuchają jej z podziwem. Generalnie dobra impreza. Jak zapoczątkowuje nową elficką tradycję, „dobra, od dziś każdy elf kleryk znajduje sobie drowa skrytobójcę do pary na wyprawy w nieznane!”. Ogólnie dobra imprezka. Była pewna, że tradycja szybko by się przyjęła. Elfy po melisie lub 40 piwie są bardzo skore do przyjmowania nowych trendów i tradycji. Są też oczywiście rasą wbrew pozorom bardzo skorą do zabaw, żartów i wygłupów! (zwłaszcza po 40 piwie). I teraz specjalnie dla Almanakh, Legolas po 42 piwach.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=5NGguk8VXYc[/media]

Do wszystkich nie lubiących Elfów mam tu wiadomość: go hug Gimli!!! Hihihihi!!!

Tak, choćby dla samej wizji tego ogniska i elfów i Legolasa po 42 piwach warto było skoczyć z tego klifu, drąc się: „go mantis shrimp, I CHOOSE YOU!!!” Kolorowa krewetka wyskakuje ze zwoju, piszcząc „matiiiiis!”. Już widziała minę Legolasa i elfów, kiedy im o tym opowiada. Tak, warto było!

No to do roboty, do roboty, do roboty!!!

Wstała, otrzepała się, poprawiła futro. Poczekała na decyzję Diritha co do czarnego opala, nie zamierzała się w to mieszać i robić podejrzenia że próbuje odebrać ten opal drowowi. O nie nie nie! Mogła zostać i popilnować kombinezonów gdyby Dirith chciał iść po ten opal. Uważała że lepiej go zabrać teraz niż się po niego wracać lub zginąć gdyby się okazał kluczem do ruin.

Kiedy już wszystko było załatwione i mogli wyruszać, zamierzała zapakować się do kombinezonu, upewnić się że jest przypływ a nie odpływ i skoczyć na bombę z klifu. Haha. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Zastanawiała się nad ważną kwestią. Co ma krzyczeć spadając? ‘I can see my forest from here!!!’ Hmmm a może ‘Jeronimoooo’ albo ‘I can flyyyy’ ‘leć, leeeeeć jak najdalej!!!’ ‘To Isengard!!!’. Stwierdziła że ostatecznie do ogniska u elfów ma jeszcze trochę czasu i może go poświęcić na rozstrzygnięcie tej kwestii. Zamiast tego zaczęła się modlić.

Potem zapakowała się do kombinezonu, szczelnie się w nim zainstalowała, odkręciła powietrze żeby się nie udusić i znów zaczęła się modlić.



ONIENIENIENYEEENIE
Drobne zawroty głowy. O tym się na ognisku nie wspomni.
Czas wezwać swojego wiernego morderczego Chowańca! Kiti rozwinęła zwój od Zaklinacza i przeczytała zaklęcie. Przybyła krewetka!!!



DRŻYJCIE WROGOWIE!!! (Jak już ustalono w toku śledztwa – różowe gogusie i brudne Emo). W sumie to strzał w dziesiątkę!!! Różowe gogusie i brudne Emo nie zniosą widoku tęczowych barw morderczej krewetki!!!



Kiedy już nadszedł czas, Kiti modląc się skoczyła. Cieszyła się że strategicznie po kryjomu odsikała się pod krzaczkiem zanim weszła do kombinezona...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172