Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2020, 21:47   #141
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595



Spała. Albo udawała, że tak było.
Oczywiście była podesłana przez ród Lombardich, oczywiście była ich czujnym okiem i oczywiście Abdel nie potrafił się oprzeć, by mimo tego wszystkiego nie zaznać nieco smaku prawdziwej włoszczyzny. W końcu dni posuchy spędzone w nerwowej atmosferze podczas nudnej i nieprzyjemniej podróży należało w końcu na kimś rozładować, i to najlepiej na kimś urodziwym. A trzeba było jej przyznać, że była piękna no i całkiem obeznana w temacie nocnych harców. Choć dziedzic nie mógł w pełni pofolgować sobie by przetestować cały wachlarz jej umiejętności tak jak by chciał naprawdę. Jak zrobił to z córką swego rządcy. Musiał niestety nieco tuszować swoje potrzeby, chcąc sprawić odpowiednie wrażenie na Lombardich, a był pewien że informacja o jego seksualnej kondycji dobiegnie do uszu władców Bergamo. Potrzebował być postrzegany jako mężczyzna z normalnymi potrzebami i bez cielesnych wad, co zostało właśnie wiarygodnie sprawdzone i potwierdzone organoleptycznie. Rozsiewanie tego typu informacji dawało mu możliwość ubiegania się o względy, a docelowo o rękę jakiejś córki, wnuczki, siostry lub kuzynki Białego Wilka. Co finalnie scementowało by ewentualny sojusz obu zacnych rodów, gdyby ten doszedł do skutku jak spodziewał się dziedzic. Rozwój takiego scenariusza wydarzeń uniezależnił by go z kolei nieco od wpływów z głowy rodu z Montpellier.
Choć głęboko w duchu Abdel szczerze wątpił by ten zgodził się na tego typu mariaż, wymuszający zmieszanie świętej wyselekcjonowanej krwi Sanguine z jakimś purgarysjskim rodem nic nie szkodziło spróbować wydobyć się nieco spod władzy swego "kochanego" ojca.

Dumając o kolejnych ruchach oraz o faktycznej przyczynie zbywania jego osoby przez władcę Bergamo wyszedł na taras gdzie pierwsze blaski wschodzącego słońca zmieszały się ze śpiewem wezwania na poranną modlitwę https://www.youtube.com/watch?v=mUHDYlJHaOQ

Dziedzic przez chwilę stał wsłuchując się w melodyjne tony płynące przez poranne, rześkie powietrze. Niosły się swobodnie przez miasto z wież umieszczonych przy kopulastych Jehammadzkich świątyniach i zabrzmiały w całym mieście niemal równocześnie.

Dziwne. Przecież nie zamawiałem budzenia.

Pomyślał złośliwie, mieszając przy tym srebrną łyżeczką kubek parującej kawy, pachnącej silnym palonym aromatem wyselekcjonowanym wprost z najlepszych neolibijskich upraw. Lubił ten gorzkawy smak. Wolał go nawet od smaku kobiet.

Chyba pora by wysłać mojego świętojebliwego kuzyna, by bliżej zapoznał się z zasadami wiary Świątyni Pasterza. Skoro ród rządzący mieni się ich przyjaciółmi, ci klerycy muszą mieć spore wpływy w mieście. Pora się i nam z nimi zaprzyjaźnić, w sposób stosowny. Jeszcze dzisiaj każę posłać stosowną jałmużnę, pod pozorem dziękczynienia za bezpiecznie przebytą podróż. Coś godnego, coś co zrobi wrażenie...

Po przyjeździe do Bergamo dziedzic wydał polecenia całemu orszakowi zbierania interesujących. Abdel zbierze wszystkich na śniadaniu by zdali dzisiaj relację z tego co wiedzą. Braku Lomabrdyjskich uszu ma szczególnie pilnować nasza ochrona, krótko mówiąc nasz kucharz nasza obsługa, sami swoi plus ekstra straż.

Ps. Nie ma tu jakiegoś Sanglierskiego łącznika który by coś wiedział więcej o Białym Wilku? Jego upodobaniach manierach? O frakcjach i opozycji wkoło pałacu? Chyba tam w Montpelier trochę myślą nad takimi rzeczami, wszak dobrze by było uzbroić Abdela w tego typu wiedzę, a nie słać go jak jakiegoś amatora na rozpoznanie bojem. No chyba że sojusz ma nie wyjść.

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-01-2020, 19:31   #142
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Podesłana przez Lombardich śliczna czarnowłosa nałożnica zdążyła się już ubrać, w swych przeźroczystych delikatnych szmatkach przypominając dziedzicowi czarownego motyla. Błysnąwszy zębami na pożegnanie, przemknęła na bosaka przez sypialną komnatę i wślizgnęła się za pokryte kunsztownymi drzeworytami drzwi. Abdel odprowadził ją powłóczystym spojrzeniem, z niejakim rozczarowaniem wyobrażając sobie wyraziste pręgi, jakie na tym jędrnym ciele mogła pozostawić umiejętnie użyta rózga. Lecz gra pozorów była obecnie najważniejsza, toteż pierworodny musiał odłożyć na jakiś czas na bok zaspokojenie swych bardziej wyrafinowanych potrzeb.

Nocne, później zaś poranne igraszki w łożnicy wywołały u młodego Sanguine prawdziwie wilczy apetyt. Zamykając za sobą drzwi balkonu dziedzic przeciągnął się z trzaskiem kości, cisnął na gładko wypolerowaną posadzkę sypialni szlafrok i klasnął z całej siły w dłonie.

Przywołani głośnym dźwiękiem lokaje, dwaj z czterech służących oddelegowanych do świty dziedzica, weszli do środka kłaniając się nisko. Abdel zaczekał, aż jeden z mężczyzn naleje do posrebrzanej miski podgrzanej chwilę wcześniej wody, a drugi zacznie wykładać na łóżko elementy dziennej garderoby szlachcica.

Dziedzic upewnił się poprzedniego wieczoru, że wszyscy członkowie jego ekspedycji pamiętają o punktualnej obecności na śniadaniu. Przez dwa pierwsze dni pobytu w Bergamo cała świta Sangliera wytrzeszczała oczy i nadstawiała bacznie uszu, przygotowując spostrzeżenia, które w ich opinii mogły się okazać ważne dla powodzenia dyplomatycznej misji. Raz czy dwa Abdel pomyślał wyjątkowo nieprzychylnie o Casimirze Lavelle, starym szczanym lisie pełniącym na dworze Sanguine funkcję naczelnego szpiega. Człowiek taki jak on powinien był wedle dziedzica osadzić w Bergamo przynajmniej kilku wywiadowców mogących zawczasu przygotować dla pierworodnego raporty, nie zwalając ciężaru i dyskomfortu zbierania takich informacji na samego Abdela.

Tak, Casimir Lavelle mógł być pewien wielu cierpkich uwag pod swoim adresem po powrocie dziedzica do Montpellier.

- Czy śniadanie jest już gotowe? - Abdel wbił pytające spojrzenie w twarz wchodzącego do sypialni osobistego fryzjera, taszczącego pod pachami skórzane torby pełne niezbędnych w pielęgnacji dziedzica utensyliów.

- Tak, wasza miłość - odpowiedział natychmiast Moliere - Wszyscy przybyli już do sali jadalnej i oczekują na zaszczyt spożycia śniadania z waszą miłością.

- W takim razie nie zwlekaj z czesaniem, czuję się coraz głodniejszy.


Myślę, że wrzucę Wam teraz kilka scenek pisanych z perspektywy każdego z pozostałych bohaterów, opisujących ich własne spostrzeżenia z wizyty w Bergamo. Zajmie mi to dzień albo dwa, ale pozwoli Wam wyrobić sobie solidne wyobrażenie na temat miasta Białego Wilka. Potem przejedziemy do sceny śniadania, a potem do niespodzianki (tak, tak, zgadliście, to będzie śmietankowy deser).




Bergamo, 27 czerwca 2595

Gustownie urządzona sala jadalna skrzydła dla gości rozbrzmiewała gwarem ludzkich głosów, ale Nathan Barthez zignorował szlachetnie urodzonych i ich świtę, wyglądając przez witraż balkonowego okna na mury pałacu i widoczne za nimi dachy Bergamo. Dzień zapowiadał się na wyjątkowo pogodny i słoneczny, a doskonała widoczność pozwalała dostrzec gołym okiem majaczące daleko na północy zarysy alpejskich masywów.

Dowódca ochrony ekspedycji przesunął uważnym spojrzeniem po przemierzających parami blanki ludziach w ciemnych strojach i płaszczach. Gwardziści Lombardich zrobili na Alpejczyku spore wrażenie, byli bowiem w jego opinii zdyscyplinowani i dobrze wyszkoleni. Zaproszony wraz z dziedzicem na pokaz sztuki władania mieczem i sztyletem, Nathan nabrał pewności, że szkoleni w lombardzkiej sztuce walki bronią białą ludzie - nie tylko mężczyźni, ale i kilka kobiet - mogli śmiało stawać w szranki z zawodowymi zabójcami.

Broń biała zdawała się dominować w ekwipunku wojskowych w Bergamo: od ceremonialnych halabard po miecze o wąskich ostrzach. Na ścianach gościnnych pokoi wisiały myśliwskie łuki i lekkie kusze, na przemian z wyprawionymi skórami upolowanej w górach zwierzyny, do rzadkości natomiast należała broń palna. Tu i ówdzie wprawione oko Bartheza wychwyciło pod materiałem płaszczy strażników charakterystyczne zarysy samopałów, ale już sam zachwyt malujący się na twarzy Gianniego Lombardiego na widok broni palnej gości powiedział Helwecie wszystko.

Co nie zmieniało faktu, że Lombardi raczej nie potrzebowali obwieszonych automatami strzelców, by utrzymać się przy władzy. Bergamo pozostawało w uścisku żelaznego autorytetu Białego Wilka, a jego mieszkańcy odnosili się z wielkim szacunkiem do stróżów prawa i członków rządzącej rodziny. Jednolicie umundurowana milicja dbała o porządek na ulicach, robiąc słuszne wrażenie swą dyscypliną.

Dyscypliną, która nie bez powodu wywołała w myślach Alpejczyka znajome skojarzenia. Spędziwszy dwa dni na ulicach Bergamo w towarzystwie dziedzica i jego przewodników, Nathan z każdą godziną utrwalał się w przeświadczeniu, że rozpoznaje pewne wzorce zachowań, niektóre uliczne taktyki czy procedury bezpieczeństwa stosowane przez służby mundurowe Purgaryjczyków.

Krążące wokół tych spostrzeżeń teorie Barthez pozostawił na razie dla siebie, ale rozważając je w myślach za każdym razem przyłapywał się na tym, że spogląda mimowolnie na odległe góry.

Wyczekiwane spotkanie z władcą Bergamo wyraźnie się odsuwało w czasie, z powodów nie do końca przybyszom z Montpellier znanych. Opiekunowie gości zapewniali, że Vespaccio Lombardi zmuszony był dokończyć pewne ważne sprawy rodowe w zaciszu podgórskiej fortecy, Nathan nie kupował jednak w stu procentach takiego wyjaśnienia. Zbyt wiele czasu spędził wśród Sanglierów, by nie założyć, że Biały Wilk najzwyczajniej w świecie dawał Abdelowi do zrozumienia, kto w tych negocjacjach jest stroną dominującą i z kim należało się bezwzględnie liczyć. I kto mógł sobie bezkarnie pozwolić na kilkudniowe spóźnienie na jakże ważne spotkanie.


Garść przemyśleń Bartheza...



 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-01-2020, 20:29   #143
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Wynalazca oderwał oko od lunety, o którą poprosił przewidując bezsenną noc. Robiło się zbyt jasno, by licha optyka pozwoliła śledzić ruch gwiazd przez czarny horyzont, nadchodziła najchłodniejsza godzina przed świtem. Leon sycił się tym orzeźwieniem, które niósł zimny wiatr od gór. Wszedł z balkonu do pokoju i spojrzał na czystą kartę. List do żony wirował mu w głowie, ale nie mógł trafić na papier. Papier leżał tak od kiedy szlachcic wybudził się kilka godzin temu, Leon był pobudzony, ale nie mógł zebrać myśli. Doskwierał mu brak kobiety, brak pieszczot, wiedział, że mężczyzna nie jest w stanie długo wytrzymać podobnego celibatu, niedługo zaczną go boleć jądra. Zastanawiał się czy ulżenie sobie ręką byłoby zdradą Loretty. Doszedł do wniosku, że z pewnością nie, jeśli myślałby o niej, wobec tego gdyby poszedł z inna kobietą i myślał o żonie, również nie byłaby to zdrada. Problem był tylko w tym, że mimo świeżego powietrza, wszystko wydawało się w Bergamo jakieś brudne. Nawet każdy dzieciak miał zasmarkany nos i plamy z błota na ubraniu. Cóż zatem można było oczekiwać od sprzedajnych kobiet. Wprawdzie mógłby uwieść którąś z dwórek dziedziczki, ale nielicho musiałby się wtedy tłumaczyć.

Z takimi myślami rozpoczął obserwację nieba kilka godzin wcześniej, ale kiedy tylko wycelował okular teleskopu w pożądany jasny obiekt, do uszu dobiegło go głośne szczytowanie pary kochanków. Chcąc, nie chcąc śledząc źródło zjawiska, doszedł do wniosku, że dochodzi z apartamentu kuzyna Abdela. Niewielkim pocieszeniem było, że przynajmniej dziedzic dobrze spędził noc. Choć na ile Leon poznał Abdela, gwarantowało to doskonały nastrój kuzyna następnego dnia, oraz towarzyszący mu uwodzicielski czar. Było to istotnym o tyle, że Leon Thibaut pragnął odbyć poważną rozmowę z kuzynem.

Świetnie się składało, dziedzic zapowiedział dziś śniadanie w wąskim gronie Franków. Leon polubił te rodzinne posiłki, będące dla niego bezcenną lekcją towarzyskiej kurtuazji. Ale najważniejsza była okazja do rozmowy po śniadaniu.

Leon czuł niepokój nieobecnością Casimirze Lavelle, zastanawiając się dlaczego wilk ich zwodzi. Dlaczego robi się dla Sanglierów pokazówki, jak te z mieczami. Czy stary Emmanuel w podobny sposób robiłby pokazy strzelania. Wynalazca miał wrażenie, że każdy zasmarkany malec z ulicy obserwuje ruch Franków.

Kiedy wreszcie dziedzic i jego kochanka skończyli, niebo na wschodzie pojaśniało i z wysokiej wieży kapłan Jehammedan rozpoczął swój śpiew. Leon z goryczą w duszy przyznać musiał, że takie przywitanie dnia było ładne i godne. Co więcej przyznać musiał, że pierwszy raz w życiu zainteresowała go jakaś religia.


Ukochana

Próżno słów by opisać jak Bergamo daleko do Montpellier. W naszych sercach króluje ziemia i woda tu prym wiedzie powietrze. Jest zimne i szybkie, jakbym stał na progu innego Świata. Dobrze, że nie jedziemy dalej na wschód. Patrząc w oczy i serca ludzi widzę, że nauka ustępuje tu magii. Nie jestem pewien czy ktoś z nas odnalazłby się w świecie na wschodzie. Dlatego już teraz wiem, iż mimo tajemnicy, którą skrywa ten świat wszystko czego pragnę to wrócić do Ciebie do rodzimej Franki, gdzie pozostawiłem wszystko co mi najdroższe.



Proszę jeszcze raz Mistrzu o informację, czy Leon zdołał wykonać żądany pierścień dla kuzyna. Ma ze sobą prostnicę i wymienne końcówki.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-01-2020, 22:41   #144
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Ubrany schludnie, aczkolwiek skromnie jak na typowego Sangliera, Guido Dumas siedział na ławie w narożniku jadalnego stołu i wyczekiwał niecierpliwie posiłku. Trzy noce spędzone w łóżku i miękkiej pościeli miast w pryzmie gryzących i śmierdzących koniem koców uczyniły prawdziwy cud, przywracając niespokojnemu skarbnikowi sporą cząstkę spokoju ducha. W komentarzach głoszonych przez Abdela Bergamo nie mogło się równać majestatem i pięknem z Montpellier, ale Guido nie podzielał do końca opinii swego suzerena. Dumas na każdym kroku dostrzegał nie tylko zamożność Lombardich, ale i zwykłych mieszkańców miasta. Frank nie żywił rzecz jasna iluzji, że w Bergamo nie było nędzarzy; wiedział, że przewodnicy oprowadzający po mieście gości tak dobierali drogę, by oczy przybyszów nie padły ani razu na jakiś ślad ciemniejszej strony Bergamo - lecz obfitość przeróżnych warsztatów, rzemieślniczych zakładów, składów żywności, skór i opału, sklepów wreszcie naocznie udowadniała, że populacja Bergamo nie przymierała głodem.

W mieście było wielu czarnoskórych zza morza, obrotnych ludzi o rzutkich umysłach i oblanych miodem językach. W trakcie długich spacerów Guido wielokrotnie natrafiał na kantorki oznakowane szyldami neolibijskiego Banku Handlowego, gdzie afrykańscy pośrednicy prowadzili sprzedaż płynnych paliw i orientalnej żywności albo wymieniali po wysokich kursach waluty. Dumas słyszał już wcześniej, że Purgaria nie należała do ulubionych przez Trypolis krain, ale jej północ była niejako przedsionkiem Alp i lukratywnych kontraktów z Helwetami. Ignorując wyjałowione, nękane suszami i zbrodniczymi poczynaniami Wynaturzonych południe, Afrykanie koncentrowali swe siły i zasoby właśnie pomiędzy Genuą i Bergamo, walcząc z absolutną bezwzględnością o monopol na alpejskim rynku.

Lecz Neolibijczycy nie byli jedyną napływową częścią populacji Bergamo wspierającą rozwój gospodarczy miasta Lombardich. Oprócz rdzennych mieszkańców tych ziem, szczupłych niskich ludzi o smagłej skórze i ciemnych włosach, Dumas często natrafiał na ulicach na brodaczy w powłóczystych szatach i charakterystycznych czapkach, otaczanych gromadami sług oraz pomniejszych członków rodzin. Ich kobiety, nad wyraz skromnie odziane i zasłaniające niemal całe swe ciało, uchodziły podobno za nietykalne, a wszelkie przejawy zainteresowania ich osobami budziły natychmiastowe niezadowolenie patriarchów. Jehammedyzm przybył do Bergamo kilkanaście lat temu, rzekomo nie bez aprobaty samego Białego Wilka, który rzucił w ten sposób rękawicę próbującym go nawrócić misjonarzom anabaptystów. Kilku przewodników dośc rozwlekle tłumaczyło Dumasowi historię Świątyni Pasterza w Bergamo, aczkolwiek z powodu kiepskiej znajomości języka skarbnik zrozumiał jedynie tyle, że pierwsi jehammedanie byli przybyszami z Bałkanów migrującymi do północno-zachodniej Purgarii poprzez Syrakuzy. W czasach owych na Nizinie Adriatyckiej gorzała przerażająca wojna na wyniszczenie pomiędzy kultami Pasterza i Rybaka, toteż religijne pieśni płynące ze świątynnych wieżyczek w Bergamo musiały doprowadzać wyznawców Katedralnego Miasta do istnej furii nie tylko w czasie wojny, ale i po zawarciu przez obie strony kruchego rozejmu.

Abstrahując od kwestii czysto religijnych, jehammedanie tworzyli grupę kulturową przykładającą ogromną wagę do majętności, zaradności i smykałki do robienia interesów. Ten właśnie element ich nauk stanowił wybitny wkład w życie gospodarcze Bergamo.

Siedząc w narożniku stołu i gasząc pragnienie szklanką zimnej wody, Guido Dumas przyznał w myślach przed samym sobą, że mógłby zamieszkać w Bergamo na dłużej, aczkolwiek nigdy nie wyjawiłby tego ani Abdelowi ani jego krewnym.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-02-2020, 21:09   #145
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595, sniadanie, Hotel

Drewniane drzwi jadalni stanęły otworem, ukazując oczom biesiadników postać wypoczętego, uczesanego i upudrowanego wedle najnowszej mody dziedzica Sanguine. Dobrotliwie uśmiechnięty, Abdel pozdrowił swą rodzinę i zauszników zdawkowym ruchem ręki, potem zaś usiadł na odsuniętym przez lokaja krześle u szczytu niewielkiego stołu. Przyrodnia siostra, ekscentryczny kuzyn i szef ochrony odpowiedzieli mu skinięciami głowy, skarbnik zaś w wyrazie wielkiej uprzejmości podniósł się na chwilę z ławy i skłonił na dworską modłę.

- Tuszę, iż wszyscy wypoczęliście równie dobrze jak ja - oznajmił rozparty na ławie pierworodny sycąc swe oczy obfitością jadła. Nieszczęsny Jambon dwoił się i troił od brzasku w kuchni, teraz zaś najpewniej przycupnął za sąsiednimi drzwiami czekając, aż niezadowolony pan wezwie go do siebie na połajankę.

Lecz wyjątkowo Abdel nie był tego dnia w nastroju do strofowania świty; tego rodzaju rozrywki mogły chwilę poczekać. Dziedzic jął w zamian smarować kromkę świeżego białego chleba masłem z podstawionej mu pod nos maselniczki.

- Wybaczcie, że musieliście tak długo na mnie czekać, teraz jednak nie musicie już pościć - dziedzic wskazał nożem na półmiski i koszyki ze śniadaniem - Proponuję uznać nasz wspólny posiłek za śniadanie robocze, jestem bowiem niezmiernie ciekawy waszych spostrzeżeń z wizyty w tym mieście. Nie jest to rzecz jasna Montpellier, więc pomińmy kwestie estetycznej dominacji Rubinu nad nieco toporną architekturą Bergamo. Poproszę o konkrety. Panie Barthez, wasza miłość panie Dumas?

Dziedzic spokojnie smarował swoją kromkę chleba skrobiąc masłem. Choć nie spoglądał na szefa ochrony, cała uwag była skupiona nim właśnie i na jego reakcji. Lavelle, to on naraił mu Bartheza i to on nie dał informacji od swoich źródeł jak należało. Abdel był pewien, że ten stary lis gra swoją grę, zapewne przeciw jego ojcu. Dyskretnie lecz celowo powodując, by misja mu nie wyszła. Gdyby dziedzic tylko napomknął o braku informacji w Bergamo, tamten wywinął by się sprytnie twierdząc, iż cała jego siatka szpiegów została rozbita. Zapewne kilka mniej cennych osób faktycznie nie zawahał by się poświęcić by nadać kłamstwu choć lekkie zabarwienie prawdy. Jednakże nie Lavelle nie przewidział jednego...

Uprzejmości dziedzica.

Całą drogę Abdel starał się, by biorąc pod uwagę okoliczności i trudy podróży, mimo wszystko być dla swych podwładnych sympatyczny. Oczywiście, zdał ten egzamin z bardzo dobrym wynikiem. Oczywiście, w swoim własnym mniemaniu.

Postarałem się, no teraz pora odebrać plony. A jeśli im nie smak były moje wszystkie starania to, cóż... Jak mawiali starożytni: szanuj szefa swego bo możesz mieć gorszego. Na przykład takiego jak Krwawy Pierre, albo ten staruch La Fayette...

Na samo wspomnienie tego ostatniego okrutnika, dziedzica mimowolnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

Kromka zazgrzytała, kiedy nóż raz po raz jeździł po jej spieczonej powierzchni. Dziedzic pozornie skupiony na pieczywie, czekał na odpowiedź.

Trzeci dzień pobytu w Bergamo zaczniemy śniadaniową burzą mózgów. Wiem od Ketha, że każdy z Was dostał (albo dostanie) PW z utajnionymi wiadomościami na temat własnych spostrzeżeń i wniosków z dotychczasowego przebiegu wizyty, więc nie próbujcie ich ukrywać albo Abdel będzie musiał zdyscyplinować losowo wybranego ochotnika przykładną rózgą!

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2020, 15:59   #146
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Kilka dni niespodziewanego "wolnego" Nathan spędził w większej części włócząc się pod byle pretekstami z przewodnikami po mieście. Powody były najzupełniej trywialne: od niezbędnych zakupów, przez sprawdzenie ciekawostek jakie kiedyś zasłyszał, po wizytę w łaźni, czy chęć spróbowania miejscowych przysmaków. Nieoficjalnie jednak, Helweta chciał jak najlepiej poznać miasto. Wpojone przez lata praktyki nakazywały być przygotowanym na wszystko i Alpejczyk wolał dmuchać na zimne. Wiedział, że dyplomatyczna misja raczej nie będzie musiała uciekać z miasta, ale pod pozorem uzupełniania zapasów zdążył ocenić siłę straży i najbezpieczniejsze drogi do awaryjnego wydostania się z miasta. Ta sama droga mogła zresztą też posłużyć komuś, żeby dostać się do Sanglierów i Barthez wolał być świadom tego co może wykorzystać ktoś inny w niekoniecznie przyjaznych zamiarach.

Ubolewał nad tym, że Lavelle nie dał mu żadnego kontaktu w Bergamo, więc nie próżnował i dużo rozmawiał. Niezależnie czy była to uliczna jehammedańska handlarka ziół, podoficer miejskiej milicji, czy jego własny przewodnik starał się wypaść bardzo przyjaźnie, odpowiednio komplepmetując, zostawiając sute napiwki i przedewszystkim dużo słuchając. Nigdy nie było wiadomo, czy powtarzana na ulicach Bergamo plotka mogła przydać się w przyszłości, czy jeden uśmiech mógł umożliwić wręczenie odpowiedniej łapówki, lub otworzyć wejście do jurty któregoś z pasterzy.

Zresztą skoro nie dostał niczego podanego na talerzu, to musiał się zatroszczyć o to sam. A umiał rozmawiać i przede wszystkim słuchać, toteż chłonął wszytko co inni mu nieświadomie przekazywali. Siedząc na kwaterach nie dowiedziały się tyle, a musiałby trwonić czas na bezcelowe wyczekiwanie na audiencje u Białego Wilka.

Zupełnie poza nawiasem informacji, interesowała go jedna kwestia, którą kilka razy delikatnie podjął. Chodziło o relacje z Helwetami. Już zdążył zauważyć, że miejscowa milicja, choć z zazdrością patrzyła na broń palną ludzi Bartheza (on sam notabenne z zachwytem patrzył na automaty obu Polan. Ci jednak nigdy nie wyjawili mu, skąd weszli w posiadanie cacek niemal dorównujących technologicznie rodzimym Trailblazerom), to wytrenowana była na modłę Helwecką. Skąd inąd wiedział, że Alpejczycy niechętnie dzielili się swoimi procedurami z obcymi, więc albo Bergamo z racji swojego położenia cieszyło się specjalnymi względami któregoś z Kantonów, albo weszło w posiadanie takiej wiedzy w inne sposoby. Było ich co najmniej kilka, ale na tę chwilę Nathan brał to za dobry omen, pozwalający łatwiej przewidywać możliwe posunięcia Purgaryjczyków.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2020, 17:13   #147
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Promieniujące od kuzyna zadowolenie wprawiło w dobry humor również Leona Thibauta. Kobieta, która spędziła z dziedzicem minioną noc najwyraźniej znała doskonale sztukę uprawiania miłości, to zaś zasiało w umyśle wynalazcy nieśmiało przekonanie, że Lombardi mogliby docenić w podobny sposób status samego Leona - wszak był on bliskim krewniakiem pierworodnego i powszechnie cenionym członkiem rodu. Gdyby zaś panowie Bergamo wysłali do jego łożnicy kochankę, w celach rzecz jasna czysto kurtuazyjnych, jako przedstawiciel Montpellier Leon nie mógłby owego prezentu odmówić i tym samym nie dopuściłby się żadnej zdrady wobec swojej pięknej małżonki. Problemem pozostawał jedynie fakt, że Lombardi najwyraźniej tego wysokiego statusu gościa nie zdążyli zauważyć i że chyba potrzebowali w tej kwestii delikatnego napomnienia ze strony Abdela.

Smarując własną kromkę chleba grubą warstwą roztopionego sera, wynalazca westchnął zatem kilka razy pod nosem, wystarczająco głośno, by zwrócić na siebie uwagę siedzącej obok Angeline Lei, ale niestety nie dość głośno, by raczył to zauważyć sam Abdel.

Wygłoszone życzliwym tonem pytania dziedzica wyrwały Leona z namiętnych snów na jawie, pchnęły tok jego myśli na tory bardziej praktyczne, choć nie tak ekscytujące jak wcześniejsze fantazje. Abdel już poprzedniego wieczora zapowiedział swym towarzyszom podróży, że będzie chciał przedyskutować przy śniadaniu wrażenia całej świty z pobytu w Bergamo, a Leon nie zamierzał ujść w toku dyskusji za roztargnionego i nie dość bystrego w wyciąganiu błyskotliwych wniosków.

Dwa dni spędzone na ulicach i w publicznych gmachach Bergamo wystarczyły, by wszechstronnie wykształcony Leon Thibaut docenił umiejętności miejscowych architektów i budowniczych. Purgaria od zawsze uchodziła w opinii Sanglierów za kraj dalece uboższy i mniej rozwinięty od Franki, ale miasto Białego Wilka najwyraźniej stanowiło wyjątek od tej reguły. Czyste brukowane ulice, przewaga budowli z kamienia i cegieł nad blaszanymi, wiele zaszklonych okien, szczegóły takie wreszcie jak rynny czy dekoracje na frontonach niektórych konstrukcji - Lombardi mieli do swej dyspozycji rzemieślników, którzy wiedzieli jak miesza się cement i jak wypala glinę. W pałacu rządzącego rodu był prąd i bieżąca woda, podobnie jak w kilku innych odwiedzonych przez Leona przybytkach. W porównaniu do Montpellier Bergamo wciąż jeszcze odstawało od wysokiego standardu Sanglierów, ale Leon podejrzewał, że Vespaccio Lombardi mógł te różnice nadrobić w kilka lat.

To zaś czyniło z Białego Wilka naprawdę cennego kontrahenta i wynalazca nie zdołał się powstrzymać przed pomrukiem zachwytu nad dalekosiężną przenikliwością czcigodnego Ventricule - umiejętnie wynegocjowany układ handlowy mógł przynieść rodowi Sanguine trudne do oszacowania, ale niewątpliwie znaczące profity. W podróży od Genui do Bergamo nie dało się nie zauważyć, że kraina Lombardich daleka była od miana spichlerza Purgarii. Suche i jałowe grunty porastało niewiele roślinności, lasy należały do ewidentnej rzadkości, podobnie jak duże zbiorniki wodne. O ile zatem Lombardi nie posiadali dużych obszarów uprawnych na alpejskim pogórzu - w co Leon Thibaut szczerze powątpiewał - musieli polegać w kwestii żywności na dostawach od Neolibijczyków oraz w mniejszym stopniu od mieszkańców wschodniej Purgarii, będących w większym stopniu rywalami Bergamo niż jego kontrahentami.

Gianni Lombardi oraz kilku innych przydzielonych do opieki nad gośćmi krewniaków Białego Wilka niechętnie wchodziło w szczegóły relacji Bergamo z anabaptystami ze wschodu. Leon Thibaut dowiedział się w zasadzie tylko tyle, że purgaryjscy czciciele boskiej Pneumy nie mieli wstępu na ziemie Lombardich, a obecni w mieście jehammedanie zostali tam sprowadzeni przede wszystkim po to, aby tym boleśniej ugodzić napastliwych misjonarzy Katedralnego Miasta. Vespaccio przykładał wielką miarę do dobrych relacji z Alpejczykami i Neolibijczykami, traktując ich jako przeciwwagę w swoim bezkrwawym wciąż jeszcze zatargu z anabaptystami.

Biały Wilk ewidentnie wzorował się w opinii Leona na postaci Emmanuela Geoffroya Sanguine, sam wysłał bowiem do Lucatore - serca swych politycznych i handlowych adwersarzy - misję dyplomatyczną w postaci swej jedynej córki, Galli. Ta ostatnia informacja wymknęła się Gianniemu niejako przypadkiem, a temat rozmowy został szybko zmieniony, toteż młody Sanguine uznał, że kryła się w nim jakaś warta zgłębienia tajemnica - aczkolwiek niechęć przewodników do wejścia w szczegóły misji Galli znacznie utrudniała Leonowi zadanie.

Siedząca u boku kuzyna Angeline Lea oblizała niebywale wdzięcznym gestem ubrudzone masłem palce i widok ten sprawił, że wynalazca zapomniał na chwilę o anabaptystycznych misjonarzach oraz miejskiej kanalizacji Bergamo, wpatrując się w zamian urzeczonym wzrokiem w nieświadomie erotyczny gest kuzynki.


Wstawka dla Leona Thibauta. Dla przypomnienia, Bartek może już pisać scenkę konwersacji z dziedzicem na temat swoich spostrzeżeń. Ja postaram się dzisiaj przygotować jeszcze brakujący wpis dla Angeline, potem poczekam na wymianę zdań między członkami drużyny.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2020, 17:40   #148
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Barthez wstał sztywno, zdecydowanie na wojskową modłe, odchrząknął i zaczął zdawać raport:

- Siły wojskowe Białego Wilka są liczne, jednolicie umundurowane, dobrze uzbrojone w broń białą. Arsenał strzelecki w przeważającej mierze ogranicza się do kusz, rzadko widać u niektórych milicjantów ręcznie wyrabiane strzelby, u szlachty częściej jednostrzałowe pistolety. Nowoczesnej broni strzeleckiej nie zauważyłem, chociaż to wcale nie musi oznaczać, że Lombardi jej nie posiadają - być może chowają nowoczesny arsenał na czarną godzinę. Liczebność miejskiego garnizonu szacuję z grubsza na co najmniej kilkuset gwardzistów. Nie wiadomo jakie siły przebywają w rodowej fortecy Lombardich na północ od miasta. Całkiem też możliwe, że w razie potrzeby miejscowa szlachta wystawia dodatkowe siły złożone ze swoich popleczników i wasali. Napływowa ludność jehammedańska też jest nieźle wyposażona,a wiem ze słyszenia, że to bitna i hołubiąca męstwo religia.

- Miasto jest dobrze ufortyfikowane, nie tylko murami zewnętrznymi i solidnymi bramami - wiele kamienic zostało zbudowanych tak, by w razie potrzeby można je było przeistoczyć w miniaturowe kasztele. Gdybym miał się pokusić o czysto teoretyczne analizy, to typowa armia anabaptystów, z w przeważającej mierze uzbrojona w broń białą, miałaby ogromny orzech do zgryzienia próbując najechać na Bergamo. Armia Sanglierów, myślę, że kapitan Perrault się ze mną zgodzi, zdobyłaby miasto dzięki posiadanej broni palnej, ale kosztem ogromnych strat.

- Dodam jeszcze, że miejska milicja sprawia wrażenie dobrze wyszkolonej, a szczegóły operacyjne ich działań bazują na wyraźnie obcych, nie miejscowych metodach. Jest na to kilka hipotez, ale powstrzymam się od gdybania, póki nie wejdę w posiadanie bardziej konkretnych danych. - zakończył raport Helweta, zrobił chwilę pauzy i dodał jeszcze:

- Nasi opiekunowie nie odstępują nas na krok, a miejscowa ludność jest też bardzo nieufna w stosunku do obcych. Tyle ode mnie, dziękuje.
 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2020, 18:34   #149
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Konsumujący z naturalną gracją kanapkę dziedzic podziękował Helwecie za oszczędny w słowach żołnierski raport, po czym przeniósł pytające spojrzenie na wyraźnie zakłopotanego Dumasa. Nim jednak skarbnik wyprawy zdążył cokolwiek powiedzieć, poranne spotkanie zakłócił dźwięk zdecydowanego pukania w drzwi.

- Wejść - rzucił Abdel, nieco poirytowany faktem, że ktoś ośmiela się przerywać mu spotkanie przy stole. Do jadalni wkroczył kapitan Jaques Perrault, na własną prośbę wyłączony z wspólnego posiłku przez wzgląd na obowiązki służbowe wiadome tylko dziedzicowi.

- Wasze miłości, panie Dumas - oficer Sangów strzelił obcasami niczym na paradzie, dbając jak zwykle o oficjalną pozę i bardzo dyskretnie zerkając przy tym na przyrodnią siostrę suzerena - Właśnie przybył pan Gianno Lombardi. Przeprasza za najście i prosi o pilne widzenie. Kazać mu zaczekać, aż wasza miłość dokończy śniadanie?

Abdel Sanguine zastygł z uniesionym znacząco w górę nożem do smarowania pieczywa, rozważając coś w myślach.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2020, 19:07   #150
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Bergamo, 27 czerwca 2595

Delikatne i ciche szurnięcie krzesła, które odsunął chcący się wypowiedzieć Leon Thibaut, zostało zagłuszone głośnym stukaniem w drzwi. Szlachcic zamarł już stojąc, tak też wysłuchał z ust kapitana Jaquesa prośby skierowanej do Abdela, a dotyczącej nagłej i pośpiesznej audiencji dla Gianno Lombardiego.

Leonowi nie przypadła do gustu ta nieoczekiwana wizyta purgijczyka, wszak miał do powiedzenia kilka słów, choć grono obecnych wydawało mu się wciąż zbyt liczne. Głośno odchrząknął pragnąc zwrócić uwagę na swą osobę.

- Szlachetny kuzynie, pozwólmy proszę zebrać myśli młodemu Lombardi, ja zaś postaram się streścić.

Kiedy drzwi za kapitanem zatrzasnęły się, wynalazca zaczął.

- Kiepska technologia, mało broni palnej, brak szpitalników, a jednak czysto, zdrowe kobiety - mały uśmiech do kuzyna - szeroko pojęta higiena, mimo zasmarkanych nosów i brudu pod paznokciami. Kamieniarze i betoniarze na wysokim poziomie. Od kogo nauczyli się Purgijczycy mieszać beton tak dobrej jakości. Fortyfikacje jak zauważył pan Barthez powstrzymają małą armię, tylko po co ktokolwiek miałby atakować Bergamo?
Miecznicy i kusznicy, jak banda skrytobójców, a nie prawdziwa armia. Kto i do czego potrzebowałby zabójców?

kontynuował - Wszyscy zauważyliśmy niechęć miejscowych wielmożów do anababtystów, manifestującą się złotymi kopułami świątyń jehammedan. Ciekawe co na prawdę kryje się pod tą fasadą. To wszystko co chętnie nam pokazano, ale na prawdę interesujące jest co ukryto.
Przemilczano problemy z wyżywieniem i zaopatrzeniem w wodę, układ handlowy z Montpellier rozwiązałby ten problem, ale zwrócił na nas niechętne spojrzenia neolibijczyków i tych tak wielu fanatyków religijnych z okopconego szlaku. Przychylność Helvetów zdecydowanie pomogłaby w transportach żywności do Bergamo. Czy myślicie Państwo, że nasz gospodarz już o nią zadbał? Co mógł zaoferować w zamian? Na pewno nie jedyną swą córkę, która to jak wymsknęło się oczekującemu na audiencję panu Gianno, wyjechała do Lucatore. To jak posyłanie smokowi księżniczki dziewicy. Galia wysłana do przeciwników, czy ma już małżeńskie kajdany?

Na koniec smaczek - wynalazca położył na stole drafte kronikarzy - Co kupiono za tą walutę w Bergamo? Przecież nie samopała. Wyjaśnię, że nie jest to jedyna drafta w obiegu w tym mieście.
Proszę o wybaczenie jeśli w toku wyjaśnień zadałem za dużo pytań, ale dobrze byłoby poszukać na nie odpowiedzi wspólnie.

Szlachcic skłonił się lekko zebranym i pozwolił usiąść, chowając papierowy pieniądz.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172