|
Systemy i dyskusje historyczne Tematy związane ze wszystkimi systemami historycznymi i okołohistorycznymi, a także dyskusje poświęcone historii. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-02-2008, 23:03 | #1 |
Banned Reputacja: 1 | [DP] Facecje i tragedyje czyli rzeczy śmieszne i te mniej z czasów Rzeczypospolitej W temacie tym chciałbym zebrać wiadomości, jakich nie znajdzie się na stronach podreczników czy poważnych opracowań. Rzeczy drobne, powiedzenia, przydomki, czy anegdoty charakteryzujące wiek XVI i XVII. Szczegóły, które wplecione w historię opowiadaną przez Starostę Gry podczas sesji ubarwią ją, sprawią iż bardziej poczujemy klimat tamtych czasów. Zapraszam wszystkich, którzy pamiętają, lub przeczytali coś interesującego o wypowiedz w temacie. Oto garść zebranych przeze mnie : Jana Karola Chodkiewicza najpierw hetmana polnego, potem wielkiego litewskiego, żołnierze z racji surowości i cholerycznego charakteru nazywali "Belzebubem". Moskwicini (nawet bojarzy) nie gardzili tzw "kułaczym bojem" czyli po prostu wzajemnym okładeniem się po pysku. Przestrzegano jednak kilku zasad : Bić można było otwartą dłonią. Na dłoń musiał być zsunięty rękaw odzienia. Kto je złamał uważany był za prostaka i jechano mu "po maty". Podczas działań wojennych czasem przeprawiać się trzeba było w bród, lub płynąć "za ogonami" wierzchowców. Pistolety, by po wyjściu z wody nadawały się do użytku chowano tedy za...kołnierz. Przyjęcia i biesiady szlachta lubiła pasjami. Co jednak zrobić, gdy gość upierał się że musi już jechać, a gospodarz jeszcze nie nacieszył się obecnością lubego sąsiada ? Ano wprowadzało się pojazd jakim przyjechał do stodółki, tam pachołkowie odmontowywali koła i już... Gość chciał czy nie chciał, musiał zostać. Prawdziwe imię Skrzetuskiego brzmiało Mikołaj, nie Jan. W dodatku nie on, a niejaki Krzysztof Stapkowski (rotmistrz chorągwi "tatarskiej" Jaremy) jako pierwszy przedarł się z oblężonego Zbaraża z listami do króla. Dymitra Wiśniowieckiego, dziada Jeremiego wielce poważali Kozacy. Był w końcu jednym z założycieli Siczy Zaporoskiej i żył z nimi za pan brat. Schwytany podczas rajdu na ziemie sułtańskie został okrutnie zamęczony w Stambule. Wiele lat na Dzikich Polach śpiewano dumki o "dobrym kniaziu". Rotmistrz choragwi "wysokiego znaku" ruszał do boju dzierżąc buzdygan w ręce, na której rękaw podwinięty miał do ramienia. Lekarstwem na febrę trapiącą Kozaków mieszkających na wyspach i ostrowach był proch strzelniczy zmieszany z wódką. Okazuje się że mialo to swoje uzasadnienie. Otóż saletra w nim zawarta działała "zbijająco " na gorączkę. Dlaczego mieszano z wódką ? Hmmm to pozostawmy bez komentarza. Turcy mieli trzy święte choragwie. Do każdej w nich wszyto części z oryginalnej chorągwi Proroka. Jedną wręczano dowódcy kampanii, dwie inne zawsze wożono za sułtanem. Jeremi Wiśniowiecki zasłynął podczas kampanii roku 1633 talentem militarnym i odwagą. Moskwicini jednak od tej pory przezywali go "Podpalaczem". Kanclerz Ossoliński skądinąd świetny dyplomata i polityk, gdy podczas sejmu niejaki Baranowski wypowiadał sie przeciwko niemu, podszedł do posła i tak sie ozwał : - Pamietaj baranie, że ja się jeszcze dobiorę do twego kożucha. Mazurzy się wsciekli (bo z Mazur właśnie pochodził ów Baranowski) i odtąd kanclerz wielki koronny nie cieszył się wśród nich popularnością delikatnie mówiąc. Litwini lubili genealogie swoich rodów wywodzić aż od czasów rzymskich. Koroniarze układali o tych parantelach złosliwe wierszyki. Między innymi taki : "Na początku Jarogiło zrodził Darogaiłę, Darogaiło Dowmonta, Dowmont Jamonta, Jamont Skirmonta... Hrak Haka, Hak Saka, Sak Alsaka, Alsak Raczka, Raczek wyłgał Robaka, Robak Muchę, Mucha Komara, Komar Kiełbasę..." itd W I połowie XVII wieku w Wilnie było 37 świątyn. Prawosławni mieli cerkiew św Ducha, kalwini i luterani po jednym zborze, Żydzi synagogę i Tatarzy meczet. Pozostałe 32 to kościoły katolickie. Tatarzy kąpali się tylko trzy razy w życiu i to w okresie dziecięctwa. Pózniej ich ablucje ograniczały sie do naturalnego prysznicu (deszcz) i kąpieli podczas forsowania rzek. Zagony tatarskie chyba było łatwiej wywęszyć niż wypatrzyć. Pióra przy kołpaku umocowane w zalezności od pozycji i majątku mniej lub bardziej cennym, szlachetnym kamieniem nazywano trzęsieniem. W wojsku polskim w odróżnienie od karnych armii zachodnich nie wydalano z obozu prostytutek. Częściej gdy wydawano rozkaz opróżnienia z nich obozu ścinano je lub topiono. Tak postępowali między innymi hetmani Chodkiewicz i Żółkiewski. Kopie husarskie (długość około 5,5metra) były dla zmniejszenia ciężaru drążone w środku, oblewane smołą i okręcano surowym rzemieniem. Zazwyczaj husarz wiózł ich w taborze kilka, pękały bowiem zazwyczaj podczas pierwszej szarży. Zapraszam serdecznie do wypowiadania się w dyskusji... |