|
Systemy i dyskusje historyczne Tematy związane ze wszystkimi systemami historycznymi i okołohistorycznymi, a także dyskusje poświęcone historii. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-10-2015, 12:47 | #121 |
Reputacja: 1 | Tankietka Carden- Loyd Mark VI odegrałsa w porównaniu do zalet swej konstrukcji (czy też ich braku) rolę w początkach II wojny światowej olbrzymią. https://pl.wikipedia.org/wiki/Vicker...n_Loyd_Mark_VI Po roku 1927 ZSSR zakupiło kilka modeli tych maszyn i opracowało na ich podstawie własną konstrukcję nazwaną T-27 https://pl.wikipedia.org/wiki/T-27 Ktoś powie no i co z tego tak robiło wiele państw ? Owszem, ale na tym historia konstrukcji panów C-L się nie zakończyła. Rosjanie przekazali w tajemnicy egzemplarze maszyny i tam na jej podstawie stworzono już w hitlerowskich Niemczech Panzer I.Na miano czołgu ta maszyna nie zasługiwała (lecz większość historyków ją z lubością do tej kategorii zalicza) stanowiły jednak gros sił pancernych Wehrmachtu w Kampanii Wrześniowej, było ich bowiem 1445 sztuk a więc 40 % ogółu czołgów w niej użytych. https://pl.wikipedia.org/wiki/Panzerkampfwagen_I Ostatnio edytowane przez Ivar : 03-10-2015 o 12:50. |
03-10-2015, 23:33 | #122 | |
Reputacja: 1 | Z drugiej strony frontu w 1939 były tankietki TK i TKS (w tym około 25 wyposażonych w działka czy jak wtedy określano je w polskiej terminologii najcięższe karabiny maszynowe -NKM wz. 38FK kalibru 20mm, niestety za mało ) także bazujące na C-L na które posiadaliśmy licencję za wiki Cytat:
__________________ A Goddamn Rat Pack! | |
04-10-2015, 15:08 | #123 |
Reputacja: 1 | A pośrednio wracając do Drezna... Wrocław na przełomie 1944 i 1945 osiągnął szczytowe zaludnienie w swojej historii około 1,5mln ludzi (obecnie razem z przyjezdnymi studentami ma może połowę tego) większość z tego to była ludność cywilna 20 stycznia 1945, na rozkaz gauleitera Dolnego Śląska Karla Hankego, dokonano przymusowej ewakuacji, pieszej bo nie było pociągów ani samochodów a Hanke odwlekał ewakuacje. Jak się ocenia, podczas ewakuacji z zimna i przemęczenia zginęło aż 90 tys. osób. (jak podają źródła rosyjskie kiedy opadł śnieg trzeba było wyposażyć ciężarówki w pługi i dociążenie żeby odgarniać trupy z drogi. Zapach rozkładających się zwłok towarzyszył pionierom w drodze do Wrocławia) "Szczęściarze" którzy przeżyli ten marsz znaleźli się głównie w Dreźnie...
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
04-10-2015, 18:04 | #124 |
Reputacja: 1 | Wincenty Kadłubek miał rację. Przodkowie Polaków stoczyli walkę z armią Aleksandra Macedońskiego to znaczy - z armią, która byłaby armią Aleksandra Macedońskiego, gdyby ten w dość durny sposób nie zmarłby przed podbiciem Arabii i powstrzymaniem podejrzanych kupców przed związaniem spisku, z którym do tej pory borykamy się. No, ale mniejsza o tych kupców. W każdym razie jak wam wiadomo (lub nie) po tym jak Aleksander padochł to po nim przejęli władzę różne bardziej i mniej podejrzane typki (w większości jego bliscy znajomi, jeden to nawet ukradł zwłoku Aleksandra) - jednym z nich był Lizymach. Jak dzielili się tortem to Lizymachowi przypadły dzisiejsze tereny Bułgarii, cupelek europejskiej części Turcji i dalej na północ wybrzeża Morza Czarnego (aczkolwiek tam różnie - miasteczka były bardziej lub mniej niepodległe). Grecy z wybrzeża Morza Czarnego (chodzi tutaj głównie o dzisiejsze wybrzeża Rumunii i Ukrainy) były najeżdżane przez tak zwanych Scytów. "Scytowie" to taki grecki odpowiednik rzymskiego "Germanie" - czyli akcja pod tytułem "zapytajmy kogoś miejscowego jak nazywa się jego lud, a potem nazwijmy tak wszystkich za tamtą naszą granicą". W każdym razie Grecy to też trochę najeżdżali Scytów, ale nigdy nie zdołali dojść do żadnego miasta (choć typowo od schwytanych i torturowanych Scytów wiedzieli, że takie miasta istnieją). Pewnego razu Lizymach zebrał ekipę ("armię Aleksandra Macedońskiego" - no bo wszystkie armie diadochów były armiami Aleksandra Macedońskiego) i w całkiem sporej operacji najechał ziemie Scytów. I tak szedł na północ i północ. Tworzył linie zaopatrzeniowe, ale im dalej był tym mniej wiedzieli o terenie. Po prostu włazili głębiej i głębiej w las. I w sumie to byli całkiem blisko swojego celu - to znaczy jakiegokolwiek większego miasta, które mogliby podbić (a pewnie by podbili, bo byli twardzi). Niestety byli już tak głęboko za "liniami frontu", że zupełnie stracili orientację, a ich zwiadowcy i zaopatrzeniowcy byli mordowani. Słowianie/Scytowie nie wydali żadnej walnej bitwy co mocno poirytowało Lizymacha. W końcu jednak dotarli do miejsca gdzie była całkiem sporej wielkości polana i stała armia. Morale armii hellenistycznej skoczyło w górę i przystąpili do ataku tylko, żeby dość szybko zorientować się, że zaatakowali kukły, a ich tyły z resztkami zaopatrzenia zostały splądowane przez Słowian/ Scytów. Lizymach nakazał się ufortyfikować, ale niewiele to zmieniło, bo nawet wtedy nie wydano żadnej bitwy. Lizymach i jego ludzie byli otoczeni głęboko w lesie, o którym nie mieli żadnego pojęcia. Po kilku dniach wódz słowiański Lech zaproponował rozejm, żeby inwazja zabrała co mieli do zabrania w troki i wycofała się na południe. No i żeby już nie atakowali. Oczywiście grekojęzycznym barbarzyńcom nie można było ufać i sam Lizymach nie miał nic przeciwko temu, żeby najeżdżano i palono w dalszym ciągu przygraniczne posiadłości scytyjskie. Nie było już jednak więcej inwazji. Wincenty Kadłubek miał również rację i w innych kwestiach. Rasistowscy niemieccy fanatycy nazywający siebie historykami nie mają racji. Wincenty Kadłubek korzystał z różnych źródeł, które zaginęły w między czasie - w szczególności niemieccy barbarzyńcy lubowali się w niszczeniu i dewastowaniu obcych kultur i przypisywaniu sobie cudzych zasług dlatego teraz jest jak jest. |
05-10-2015, 17:57 | #125 |
Reputacja: 1 | W "Schwarze Brigade" jak nazywali ją Niemcy czyli 10 Brygadzie Kawalerii (10 Brygada Pancerna lub 10 Brygada Kawalerii zmotoryzowanej) były też dwa rodzynki nazywane bodajże TKD będące prototypami niszczycieli czołgów (choć i tonażem i wielkością przypominały tankietki). Więcej o tym można znalezć w : https://www.youtube.com/watch?v=3v3CHexxjsk |
07-10-2015, 23:02 | #126 |
Reputacja: 1 | Francuskiemu królowi Filipowi Augustowi jego lekarz przyboczny Girolamo zalecał rozcieńczanie wina w kubku wodą. Władca zapytał czy może wypić najpierw wino, a potem wodę, na co medyk przyzwolił. Król zatem wypił wino a na pytanie lekarza : - A co z wodą Sire ? Odparł : - Cóż ja winny mój drogi Girolame że pragnienia już nie mam ? |
28-10-2015, 21:01 | #127 |
Reputacja: 1 | Mały przykład brytyjskiej powściągliwości. Waterloo 1815. Lord UXbridge : Na Boga, chyba straciłem nogę. Lord Wellington : Na Boga, chyba rzeczywiście. Jak z MP prawie, ale w tej samej bitwie inny Brytyjczyk Dick Tomlinson okazał więcej człowieczeństwa. W środku walki rzucił karabin i zaczął krzyczeć : Na Boga ludzie co my robimy ? Przecież my się zabijamy ! Ale kuda tam szeregowcom do lordów... Ostatnio edytowane przez Ivar : 28-10-2015 o 23:26. |
28-10-2015, 23:07 | #128 |
Reputacja: 1 | o niemieckim przemyśle zbrojeniowym z początku XX wieku mówiono że produkuje wiórki stalowe a czasem przy okazji powstają pistolety żeby zrozumieć ten dowcip warto spojrzeć na pewne fakty dotyczące produkcji lugera: ważący 270g szkielet lugera wykonywano z ważącej 1600g odkuwki, wszystko to na maszynach sterowanych ręcznie w czasach kiedy o obrabiarkach CNC jeszcze nawet nie marzono. Wykonanie Lugera wymagało użycia 750 maszyn (P38 zeszło do 450) dodatkowo lugery były dwukrotnie ręcznie spasowywane (pierwszy raz przed obróbką termiczną drugi raz po utwardzeniu które mogło zmienić wymiary części.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
03-11-2015, 13:59 | #129 |
Reputacja: 1 | ""Tradycyjny" szkocki strój, kilt powstał stosunkowo niedawno jako wariant stroju szkockich górali, tartanowego pledu spinanego pasem (co ciekawe, prawdopodobnie wymyślił go Anglik Thomas Rawlinson [XVIIw. dop. mój], kwakier i właściciel odlewni żelaza, który postanowił tak ubrać swoich robotników)." Jeremy Paxman "Anglicy. Opis przypadku" Ostatnio edytowane przez Ivar : 03-11-2015 o 14:18. |
11-11-2015, 09:22 | #130 |
Reputacja: 1 | Właściwie "od zawsze" po kryjomu mówiło się o polskich korzeniach Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilego - Stalina. I spekulacje te nie są pozbawione dozy prawdopodobieństwa. Jego ojcem miał być generał Przewalski odkrywca konia nazwanego jego imieniem. Wiadomo że biografię Stalina fałszowano przesuwając datę jego urodzenia na rok 1879 gdy naprawdę urodził się rok wcześniej (grudzień 1878). W 1879 Przewalski wyruszył do Tybetu nie mógłby być więc być ojcem Józefa Wissarioniowicza, ale w roku 1878 był w Gori gdzie służącą była jego matka. A gdzie chodziła służyć jego matka chyba dobrze wiedziano, skoro koledzy szkolni nazywali małego Józefa ni mniej ni więcej tylko... "konikiem Przewalskiego". Stalin żywił wobec Polaków uczucia przeciwstawne. Z jednej strony potrafił ich bezwzględnie eksterminować, z drugiej żywił sporą dozę szacunku nie pozwolił na przykład zmienić (jak służalczo zaproponował Bierut) hymnu polskiego. Kiedyś zaś powiedział do Berii że tylko dwa narody zasługują w Europie na niepodległość. Polacy i Węgrzy bo (uwaga) są to narody szlacheckie, a reszta to chłopstwo. Trochę dziwne stwierdzenie jak na komunistę. Można wierzyć, można nie wierzyć... Ostatnio edytowane przez Ivar : 11-11-2015 o 09:39. |