Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-11-2016, 20:45   #71
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
W samochodzie
Angie słuchała opowieści Jaya. Wcześniej w piwnicy, dała mu czas, by ochłonął, by wrócił do siebie, przetrawił co się zdarzyło. Teraz uśmiechała się, widząc, że znów jest tym dawnym Jayem.

- Hej. - żachnęła się, udając zazdrosną, gdy Jay tak reklamował wdzięki napotkanej dziewczyny. - Miała ładniejsze piersi od moich? - dziewczyna wyprężyła się, wystawiając swój biust do oceny. A w oczach migotało jej coś zadziornie.

Potem jednak przeszli do dalszej części opowieści. Tutaj dziewczyna okazywała powagę i troskę, bo i to co mówił Jay było nie do śmiechu.
- Nie wiem.- przyznała. - Jest tyle różnych stworów, mogła być magiem, cyborgiem, fomorem, tancerzem spirali czy demonem... - wyliczyła opcje. - lub czymś innym jeszcze...[/Demony i magowie są trudni do wykrycia, może właśnie tym była. -
- Widziałam, że coś ci przytępiło zmysły. Ale nie wiem co. Nie wyczuwałam tam nic nadprzyrodzonego. Żadnej magii, inwokacji czy mocy duchów... może to była jakaś trucizna? Na wszelki wypadek oczyściłam cię z trucizn i chorób. Najważniejsze, że byłam w stanie ci pomóc.- rzekła, z wyraźną ulgą w głosie. Bo gdy przybyła na miejsce, wcale nie była taka pewna, że da radę. Gdyby wiedziała co zaatakowało Godzillę, gdyby wyczuła magię pętającą wolę czy kontrolującą umysł. Wtedy by wiedziała. Ale tak? Działała trochę na ślepo, w nadziei, iż coś czego zastosuje uratuje jej dużego przyjaciela.
- Nie ma sprawy, jeden za wszystkich, wszyscy za..- odparła gdy Jay jej dziękował, nie skończyła, bo jej słowa przemieniły się w pisk i dzikie machanie rękoma, gdy wielka łapa niszczyła dziewczynie fryzurę. Śmiejąc się, odchyliła się wreszcie, umykając z pod niszczyciela fryzur.
Potem się jednak przybliżyła, oparła swą główkę na jego ramieniu, jakby lekko wtulając. - Cieszę się, że nic ci się nie stało. - podsumowała.
- Jeśli laska jeszcze żyje, znajdziemy ją, prędzej czy później... -

Angie poprosiła Kitta też, by przejechał w pobliżu zawalonego wieżowca. Kazała mu się nawet zatrzymać i wyszła z samochodu. W nocnym powietrzu nadal unosiło się masę pyłu i ten specyficzny zapach środków wybuchowych i... gdzieś tam pod tym wszystkim, słodki metaliczny zapach krwi. Wszędzie było już pełno policji i straży pożarnej, lecz na to dziewczyna nie zwracała uwagi. Zrobili to, udało im się.

Indian Creek
Angie wzruszyła ramionami. Nie znała się za bardzo na wilkołakach - Będą musieli to tolerować. Nie jest to wielka skaza i nie jest to żmij, tylko... ja. - rzekła nieco zakłopotana.
- Nie martw się, jakoś temu zaradzimy. - rzekła po chwili namysłu.

Z prysznica Demonica nie skorzystała, już przed odjazdem z piwnicy użyła swej mocy by się doprowadzić do normalnego stanu. Broni ani noktowizora też nie zdała, postanawiając zatrzymać karabinek dla siebie. Może się jeszcze przyda kiedyś. Zapytana odpowiedziała jedynie, że straciła sprzęt podczas akcji.

Na pogrzebie
Trochę dziewczynę zdziwiło, że szamani zabrali wszystkich. Ale rozumiała, że to taki gest Adriana, mający podkreślić jego politykę.
Ciekawym też było, że wśród zabitych nie znalazły się wampiry.
Angie trzymała się blisko rozjemców. Ubolewała bardzo nad stratą Marcusa. Inni zmiennokształtni znaczyli dla niej niewiele. Demonów nie było wśród poległych. Co nie zaskakiwało wszak była jedyną w mieście... no poza jej mistrzem oczywiście. Także Marcus mógł się cieszyć całą jej uwagą.
Mimo to, nie czuła, że w wystarczającym stopniu uczciła jego śmierć. To tu wydawało się bardziej polityczną zagrywką, niż prawdziwym pogrzebem.

Dopiero później, gdy byli już sami, wtedy zabrała rozjemców nad wodę. Z Kitta wyciągnęła mały okręt w kształcie gitary. Na jego pokładzie było umocowanych kilka małych świeczek, zdjęcie Marcusa, białe płatki róży. Godzilla wyciągnął przenośną lodówkę. Jak stypa to i alkoholu zabraknąć nie mogło.
Dziewczyna położyła okręt na piasku pomiędzy zebranych rozjemców. Samemu uklękła przed małym okrętem. Piasek pod jej kolanami był zimny, słychać było szum fal, a księżyc nieśmiało wyglądał zza nocnych chmur, rzucając upiorne światło na okolicę.
- Zebrałam was tu, byśmy pożegnali się z Marcusem. On był jednym z nas. I to my wyprawimy go w jego ostatnią podróż. - rzekła smutno.
- Starożytne ludy wierzyły, iż z krwią można przekazać wspomnienia. Że zmarli mogą zabrać je ze sobą do tamtego świata, by na sądzie ostatecznym służyły im jako dowody ich dokonań. - wyjaśniła, wyciągając ozdobny sztylet o wygiętym w dół ostrzu, trochę przypominającym pazur. Rękojeść była ukształtowana w grzbiet wilka a końcówka była wilczym pyskiem. Dziewczyna wyciągnęła delikatną dłoń nad drewniany okręt. Przyłożyła zimne ostrze do wnętrza dłoni i powoli przeciągnęła rozcinając skórę. W mroku wyglądało, jakby żywa czerń wylała się z rany i gęstymi kroplami skapywała w dół. Dopiero w migoczącej poświacie świeczek, krople przybierały szkarłatną barwę i padały na białe płatki, znacząc krwawe znaki.
- Pamiętam gdy... - Angie pierwsza oddała świadectwo, przypominając dokonania Marcusa. Potem podała nóż dalej. Samemu sięgnęła do lodówki po butelkę wódki.

Gdy wszyscy, którzy mieli takową potrzebę, zdali swe świadectwa, Angie rozdała każdemu pochodnię i rozjemcy ruszyli w ostatni pochód w wodę. Fale obmywały ich stopy, gdy grupka wchodziła w głąb morza. W pewnej odległości od plaży, mały okręt został osadzony na falach. Angie machnęła ręką, a skryty pod pokładem stateczku głośnik ożył, wydobywając z siebie jedną z śpiewanych przez Marcusa piosenek. Okręt ruszył przed siebie, ku horyzontowi. Przez jakiś czas stali tak w milczeniu, wsłuchując się w oddalający się głos Marcusa i wpatrując się w migoczące świece na małym okręcie, walecznie pokonującemu kolejne fale. Angie dała znać i wszyscy cisnęli swoje pochodnie w ślad za statkiem. Ciągnąc świetliste smugi szerokim łukiem po niebie, pochodnie wreszcie opadły. Część z sykiem gasnących płomieni zniknęły pod wodą, jednak niektóre trafiły okręt, który natychmiast zajął się płomieniami. Na horyzoncie w górę wystrzeliła kolumna białych płomieni, by w kilka chwil potem zaniknąć na zawsze.

Gerrero
Angie również przywitała się uśmiechając serdecznie. Mile zaskoczona gestem ucałowania dłoni.

Na pytanie Michaela o dom Marcusa wzruszyła ramionami. Mało wiedziała o tym.
- Jeśli chcesz, możemy się pokręcić koło tematu domku Marcusa,upewnić się, by został przepisany na nas. Myślę, że mogło by mu się to podobać. Co wy na to? - zaproponowała.

- Chaotyczne?- zdziwiła się Angie. Jeśli cokolwiek, to jej raporty były klinicznie precyzyjne, z masą odnośników i wyjaśnień. Zdjęć, filmików i wyciągów z różnych baz danych.
- Było ich sporo więcej niż trzy. - wyjaśniła Angie.- ale nie przejmuj się, większość z nich jest utajniona. - dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, ale widać było, że nie podoba się jej wypowiedź nowego i za jej słodkimi słówkami kryło się zwyczajowe: za krótki jesteś by mieć do wszystkiego dostęp.
- Ach, o elfach. No tak. - Teraz było jasne. Ani ona ani nikt z muszkieterów tym się nie zajmował. Mieli inne zadania. Po zastanowieniu, musiała przyznać rację Godzilli, nikt tu z obecnych nie miał z elfami wiele do czynienia. Jedynie Bill z nimi rozmawiał.
No ale dobrze, że Oli wyjaśnił, że jedynie do tego ostatniego miał jakieś obiekcje.
- Spokojnie chłopcy. - rzekła z rozbrajającym uśmiechem. - Wszyscy jesteśmy nieco podrażnieni ostatnio, wybacz zatem, że obiekcje typu, chaotyczny raport na kolanie, odbieramy dość osobiście. My bowiem bierzemy naszą pracę bardzo poważnie, z miłością do detali i nie przyjmujemy lekko, gdy bezpodstawnie oskarża nas się o nierzetelność. - wyjaśniła przyjacielskim tonem.
- Elfami nie zajmowaliśmy się do tej pory. Raport o którym wspominasz, a którego ja raczej określiła bym mianem notki operacyjnej, powstał za sprawą osób, które już nie są członkami rozjemców i lepiej na tym zamknąć dyskusję, gdyż to temat drażliwy. - wyjaśniła, starając się upuścić energię z powstającej złej aury.

Dziewczyna spojrzała na wizytówkę i podziękowała. Już odkładając numer w pamięci swego komputerka. Samemu też podała swój numer.
- Raczej nie mam nic do dodania ponad to co zapewne już o nas wiesz. Wsparcie informatyczne i techniczne i takie tam. - rzekła lekko lekceważąc temat.
 
Ehran jest offline  
Stary 21-11-2016, 02:24   #72
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Dostałem tyle sprawozdań ile góra uznała za wystarczające. - uśmiechał się nie przejmując się ledwo ukrytym przytykiem jego niskiej rangi w społeczeństwie nieludzi.
- Ale, uznajmy że ich tematu nie było. Zaczynając z czystą kartą. - wciąż stał z wyciągniętą do Jaysona ręką na zgodę - Hm?

- Miałem cichą nadzieję na jakieś pikantniejsze szczegóły, ale trudno... - wzruszył ramionami - "I takie tam", czyli jakie? Z jakiego... rodzaju jesteś? - nie nachalnie drążył temat.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 21-11-2016 o 11:32.
Raist2 jest offline  
Stary 21-11-2016, 12:50   #73
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Przed zebraniem w pozerskim klubie

- I po chuj znowu próbowałeś przekraść się przez ochronę? - Houdini był wyraźnie zirytowany - Myślisz, że jesteś jakimś pierdolonym Batmanem?
- Sorry, szefie - niski koleś w płaszczu przepraszająco rozłożył ręce - Po prostu sprawdzałem czy zabezpieczenia sią wciąż sprawne.
- Gówno prawda - iluzjonista zaprotestował - Próbujesz zgrywać Batmana. Więc niech postrach Gotham zajmie się w końcu tym, czym powinien. Zaliczka poszła na twoje konto.
- Dzięki, szefie - płaszczak się uśmiechnął - Co takie nerwy? Znowu sztuczka nie wyszła?
- Nie twój interes - mag warknął - Wiesz co masz robić?
- Jak zawsze - koleś w płaszczu był wyraźnie nawykły do humorów szefa - Czekam na dalsze informacje.
- Nie spodziewaj się batsygnału. Zabieraj przesyłkę i zmykaj - Houdini gwałtownie zamknął laptopa, a jego gość bezszelestnie opuścił pokój - Nikt tak nie działa na nerwy jak ten pseudoninja.
- Jest dobry? - Wypłosz w końcu odezwał się z krzesła na którym siedział już od dłuższego czasu.
- Dobry i na tyle zaufany, że ta twoja, interesująca z naukowego punktu widzenia, przesyłka dotrze do Nicodemusa. I to w taki sposób, że nikt się o tym nie dowie - Houdini wstał zza biurka i wolnym krokiem ruszył w stronę barku - Jestem wykończony, Wypłosz.
- A co ja mam powiedzieć? Właśnie własnoręcznie pokonałem kilku Nephandi w Miami.
- Nic o tym nie słyszałem.
- Wszyscy już zdążyli zapomnieć.
- Dobre sobie - iluzjonista nalał sobie whisky - Też powinieneś się tego napić, wyrosłyby ci od tego włosy na jajach.
- Dzięki, ale lubię w sobie tę chłopięcość, słyszałem, że Pułkownik na nią leci.
- Twoje poczucie humoru, Stevie, zaczyna budzić mój niepokój.
- Heteronormatywność to nie jest najważniejszy Paradygmat, który podważa mag.
- Daruj - Houdini jednym haustem pochłonął alkohol - Zatem dobra robota, nie wiem w zasadzie co zrobiłeś, ale przynajmniej wam wyszło.
- Podnoszenie ciężarów wziął na siebie Micheal - odpowiedział Stevie - Jest bardzo dobry, dużo lepszy niż myślałem.
- Nicodemus w niego wierzy, a on się naprawdę bardzo rzadko myli - skwitował to Houdini. Iluzjonista zawsze z pietyzmem podchodził do swojego mistrza - O Michaelu krążyły różne plotki, jego mentor zaginął w dość podejrzanych okolicznościach, właśnie coś związanego z Nephandi. Swordich miałby kłopoty, gdyby Nicodemus go do nas nie ściągnął.
- Acha - Stevie gapił się w podłogę - Ponura historia.
- Ponura, ponura - Houdini skończył drugiego drinka - Ale teraz porozmawiamy o czymś jeszcze gorszym. Widzisz, budynek mógł się zawalić, ale...

Zebranie

- Jestem Stevie. Miło was poznać - Wypłosz wstał z krzesła i przedstawił zarówno Oliverowi jak i Jeffowi. Czarnoskóry grubas z niepełnym uzębieniem wyglądem kontrastował z Ollim, który mógłby być modelem, gdyby nie wybrał spuszczania wpierdolu sługom Żmija - Zajmuję się zbieraniem informacji. KITT jest na zewnątrz, on odpowiada za transport. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - Murzyn z założonymi rękami obserwował Kroczącego Ścieżkami. Koleś nieziemsko go wkurwił. Nie chodziło o uwagi do raportów, ale o styl bycia nowego Rozjemcy. Marcus spoko kumplem? Spoko to może być frappucino z mleczkiem sojowym w Starbucksie albo nowa fryzura Madonny. Marcus był wsparciem, kimś na kim można zawsze liczyć, kimś kto nie miałby problemów, aby poświęcić swoje życia za kumpla z drużyny. "Spoko kumpel"? Dobre sobie, Marcus był kimś o wiele, wiele więcej.

Ironia losu, w miejsce twardziela, którym był Marcus, w Rozjemcach pojawił się odpicowany koleś, którego buzia była bardziej zadbana niż twarz Paris Hilton. Wizytówki zaledwie z inicjałami? Urywało szczękę. Można przypuszczać, że gość dwa tygodnie radził się designerów jaki krój czcionki i kolor tła wybrać, a potem drukował na papierze wartym więcej niż średni przychód czteroosobowej rodziny w Miami. Na pewno trzeba będzie do niego przywyknąć, ale Stevie miał nadzieję, że Oliver okaże się dobrym Rozjemcą. Nie było sensu budować w sobie uprzedzeń do nowego kolegi i Wypłosz zdecydował się nie komentować uwagi Olliego o Marcusie. Stevie postanowił, że nie porzuci tematu, ale wyjaśni to później, w bardziej sprzyjających okolicznościach.

Afroamerykanin wysłuchał wprowadzenia Angie, a następnie dodał wszystkie niezbędne szczegóły. Ponieważ Swordisch również prosił o dodatkowe informacje, Stevie starannie zrekapitulował dotychczasowe działania Rozjemców.
 
pppp jest offline  
Stary 21-11-2016, 15:32   #74
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli




- Oli, jak ja kogoś nie lubię to sobie tak nie siedzę cichutko na krzesełku. - uśmiechnął się mokol bo uwaga Kroczącego Ścieżkami nawet go rozbawiła. - Jasne, nie szukam zwady z tobą czy coś Oli. Ale po prostu wyluzuj dobra? Tak by nie wyglądało, że ty szukasz zwady czy się nas czepiasz. I wtedy będzie luz. - powiedział swoje Atkinson i podał dłoń na zgodę Oliverowi. Tamten przyznał w końcu, że jakież żale czy inne kwasy ma do kawałku o elfach a tym nikt z nich się nie zajmował więc to nie było do nich. Od razu by tak zaczął gadkę to by inną przybrała postać.

- No a ja się znam na samochodach i spuszczaniu łomotu. - dorzucił swój zestaw umiejętności skoro wszyscy się przedstawiali. Uśmiechnął się za to pod nosem gdy zobaczył reakcję pozostałej dwójki Muszkieterów. Oboje widocznie też odebrali zachowanie Cole jak i on i zareagowali podobnie do mokola choć oczywiście w swoim stylu. Uśmiechnął się słysząc celne i złośliwe riposty najładniejszej Muszkieter. Tak samo jak gdy Steve był bardziej bezpośredni co pasowało do tego wizerunku jakim teraz się wydawał być.

Siedział nadal na swoim krześle gdy Steve relacjonował to co osiągnęła ich grupa w ciągu ostatnich paru dni. Sporo tego było. Jay słuchał i siłą rzeczy pojawiały się wspomnienia tych wydarzeń. Teraz jakoś jeszcze bardziej odczuł brak tych ludzi, zwłaszcza na świeżo brak Marcusa był odczuwalny. No dobra, w ogóle nie tęsknił za tym śliskim, sierściuchowym gnojkiem jego jakby spotkał to właściwie też chętnie no ale w całkiem innym sensie. Szybko by pewnie zredukował populację nadnaturalnych sierściuchów o sztuk jeden. No ale Marcusa szkoda. Był przecież w Rozjemcach od początku tak samo jak i Muszkieterzy. Często działali gdzie indziej i przy innych zadaniach ale spotykali się na naradach czy właśnie przygotowywaniu tych periodycznych raportów jak to ładnie nazwała Angie. Każdy z nich robił swoją działkę i Marcus też ciągnął i popychał swoją cegiełkę.

Wspomniał na wydarzenia sprzed kilku kwadransów. Na ten symboliczny pogrzeb jaki urządzili poległemu gitarzyście wilkołaków. Angie to ładnie zorganizowała. Podobało się to mokolowi. Sam czuł, że tak trzeba i coś takiego by się przydało ale jednak nie potrafił ubrać tych potrzeb w konkretne słowa i pomysły. No a Angie jakby trafiła w samo serce tych potrzeb i wymyśliła wybornie. Mokol też wzią nóż i naciął swoją skórę by zrosić krwią mały, gitarowy stateczek. Obserwował potem jak płynie i gra z ciemności zupełnie jakby sam Marcus grał. Potem było te rzucanie pochodniami i wódka. - To było piękne Angie. Pogrzeb dla prawdziwego muzyka i wojownika. I ten ogień, i krew, i dym, i woda, i światło, ciemność, i wódka no i piosenka Marcusa i jeszcze ta gitara. Gitara chyba była najlepsza. Myślę, że Marcusowi by się spodobało. - powiedział do Angie gdy wracali w stronę głównej części klubu.

Teraz wrócił myślami do rozmowy. Steve i tak już streścił większość ich wydarzeń więc pewnie zaraz by kończył. W sumie ten Oli może nie był taki zły. No ale musiałby przestać się wozić i szarogęsić jakby z jakimis wymoczkami gadał. Chciał wiedzieć co i jak no spoko. Ale lepiej by jakoś normalnie o tym gadał bo tak by Jayson nie był tak zjebany po akcji albo bardziej nerwowa atmosfera by była to by sam nie był pewny jakby zareagował na takie gadki od nowego. Zupełnie jakby szukał dziury w całym. no dziury były, pewnie tak. Tak zawsze gdy się ma do czynienia z czymś tak grubym i poważnym jak się ostatnio zajmowali. No ej! Właśnie odnaleźli i dali namiar na zakamuflowaną twerdzę żmijowców w sercu miasta o jakiej nikt wcześniej nie wiedział! Noo... To ktoś robił jakies wąty na ten temat no Jayson nie mógł zdzierżyć spokojnie. A jak się okazało, że nie o to chodzi Cole no to luz. Ale mógł się precyzyjniej wyrażać od początku. Zacząłby, że chodzi o te obce changelingi no to by pewnie tej spiny nie było. A jak nie to Atkinsonowi wychodziło właśnie, że albo jest złośliwy czyli wbija im szpilę i sie wozi zupełnie jak kiedyś sierściuchowy gnojek co już same porównanie podnosiło adrenalinę Godzilli albo sam ma kłopoty z precyzją i detalami w wyrażaniu się na co właśnie skarżył sie w tych raportach. No jak się okazało akurat nie ich, nie Muszkieterów. Miał nadzieję, że jakoś wszyscy ochłonął i jednak się zaczną dogadywać. Precyzyjniej i bez spinotwórczych szpil.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-11-2016, 01:01   #75
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Po akcji

Bill był wściekły na siebie pokazał tej wywłoce swoją małpią twarz a ona zbezcześciła zwłoki kumpla! Co ona zrobiła z tym sercem zżarła?!

~Jesteś dorosłym wilkiem musisz zaakceptować, że śmierć jest częścią naszej walki i żywota ~- Odezwał się w jego głowie wuj Arnul, młody wilkołak poczuł jak spływa na niego spokój nie było w nim tej samej paniki co po śmierci Jacoba milczał podczas podróży dźwigając na plecach zwłoki przyjaciela.

- Dziękuję, Mentorze - Odpowiedział grzecznie Pricowi słowa starego wojownika pocieszyły jego smutek po stracie kompana oraz upewniły, że należycie wypełnił swoje obowiązki.

Na "komplement" Dreda zareagował skinięciem głowy i uśmiechem dobrze rozumiał tą macho grę, wiedział jak wiele zyskał.

Upewnił się, że trafią do członków jego plemienia dopiero potem zdał ekwipunek a następnie wziął prysznic. Podczas pogrzebu w milczeniu oddał hołd poległym.

Pożegnanie Marcusa

Podobało mu się gdy Angie wyprawiła osobną stypę dla Marcusa gdy nadeszła kolej na jego opowieść powiedział- Pamiętam pierwszą akcje Rozjemców jak byliśmy w porcie - Opowiedział z uśmiechem jak musieli biec w postaci dwóch wilków z reklamówkami e pyskach bo nie mieli przypisanych ciuchów. Przypomniał sobie jak zabawna była dla niego, gdy muzyk dostał ogniem po łbie - Wtedy wydawał mi się tchórzem, ale potem stoczyliśmy pojedynek p dominacje w Umbrze Wyjący Pośród Owiec był naprawdę wspaniałym wojownikiem, choć wygrałem walkę to była ona wyrównana - W ustach Pomiotu trudno było o większy komplement - A jak potrafił zasuwać na wiośle! Żałujcie, że tego nie słyszeliście nawet elfy były pod wrażeniem! Był odważny chciał odciągnąć od nas szczury podczas pościgu, był wspaniałomyślny popierając mój wniosek o rytuał pierwszej rany, miał dobre serce, przez co zginął chcąc pomóc podstępnej kobiecie - Zakończył ze smutkiem następnie wziął nóż i przeciął dłoń - Przysięgam na tą rozlaną krew oraz własny honor, że znajdę tą kurwę, która cię zabiła a potem ją rozerwę - Obiecał przyjacielowi.

Dnia następnego, zebranie

Bill spędził noc w pokoju, który mu przydzielono na polu golfowym widać szefostwo postanowiło zrobić im przetasowanie w składzie wychodziło na to, że oprócz nich będą jeszcze dwa nowe wilki Artur poległ podczas walki z Korpami a Muninka odeszła z ekipy.

Od razu poczuł szacunek, do Oliego któreś z przodków szepnął mu do ucha coś o czystości rasy fircyka - Bill Arnul "Tańczący z Trupami " Ahrun z plemienia Pomiot Fenrisa - Przedstawił się ściskając mocno dłoń - Mam dobry kontakt z moją wilczą stroną i Przodkami, ale najlepiej wychodzi mi walka wręcz i zastraszanie. - Krótko streścił swoje umiejętności.

Przez większość dyskusji siedział oparty o ścianę zamyślony dopiero po chwili się ocknął - Jeżeli idzie o elfy to zajmowałem się tym ja i paru innych członków Rozjemców, których już z nami nie ma niewiele udało nam się zebrać, bo skupieni byliśmy na sprawie Młodych tak jak mówił Jay - Wyjaśnił następnie wyciągnął komórkę i zaczął pokazywać wszystkim zdjęcia elfów

- Siedzą w barze karaoke Hits są gangiem motocyklowym z po za miasta to jakaś banda wojowników szukających zaczepki, gdy spojrzałem się na nich za pomocą mojego daru czytania furii byłem zaskoczony ile w nich było złości i wzajemnej nienawiści tylko ich szef był oazą spokoju to on ich trzyma w ryzach - Zrelacjonował - Bimbają sobie na tutejszą władzę, jak próbowałem ostrzec żeby się grzecznie przywitali to najpierw spróbował mnie sprowokować do walki a potem zapewniał, że nikt ich nie zauważy jak załatwią tylko jedną sprawę. Ich muzyka jest jakaś magiczna potrafi wpływać na emocje - Dodał.

- Mieliśmy organizować na nich pułapkę z koncertem żebyśmy mogli ich sprawdzić na naszym terenie, ale teraz, kiedy nie mamy już w grupie gościa, który miał organizować ten koncert ani naszego gitarzysty nie wiem czy ten plan ma jeszcze sens? Jak sądzicie warto próbować przekonywać ludzi Chrisa do współpracy czy lepiej ukłuć nowy plan ? - Spytał.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-11-2016 o 01:37.
Brilchan jest offline  
Stary 23-11-2016, 21:51   #76
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Nie do końca rozumiem - japiszon przestał bawić się swoim rolexem i spojrzał na Billa - Wydaje mi się, że mieliśmy polecenie wybadać odmieńców i określić czego tutaj szukają. Nazywają ich Rębaczmi, ich obszar działań to Europa. Najemnicy, wynajmowani głównie przed nadnaturali, mają dobrą reputację. Pracują głównie za magiczne artefakty, krew wampirów albo naprawdę dużą kasę - Stevie wyciągnął swoją komórkę i zademonstrował pełną kartotekę odmieńców. Zdjęcia wykonane były jakiś czas temu, jeszcze w Europie, ale było widać, że większość z Rębaczy pojawia się na fotografiach zrobionych w Miami przez Billa - Streścisz nam plan z koncertem, Bill?

- Druga sprawa - Wypłosz zdecydowanie się rozgadał - To śmierć Marcusa. Wiemy od Jaysona kto mógł go załatwić. Jakaś dziwna blondynka. Chciałbym ją spróbować znaleźć, bo to bardzo zastanawiająca osoba. Niestety, nikt z członków Alfy jej nie widział - Stevie strzepnął jakiś niewidoczny pyłek z rękawa marynarki - Miała szczęście albo jest wyjątkowo dobra w ukrywaniu się. Brak nam jakichkolwiek informacji na jej temat. Rozważam nawet poproszenie Białej Łuski albo innego potężnego szamana o rozmowę z duchem Marcusa. Chciałbym ustalić jak wyglądały ostatnie chwile naszego towarzysza i znaleźć tę dziewczynę. Marcus parokrotnie ryzykował dla mnie życie. Uważam, że jestem mu to winny.
 
pppp jest offline  
Stary 23-11-2016, 23:07   #77
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- A podobno nic więcej niż w raportach nie wiecie o tych przyjezdnych. Jak na nic to całkiem tego sporo. - Oliver wstał z łóżka na którym siedział i podszedł do Stevia. - Mogę zobaczyć? - spytał się wyciągając rękę ku niemu.

- Nie znam planu z koncertem. Ale wydaje mi się że nie jest to najlepszy pomysł. To jak wyjście na ich podwórko. Mówisz Bill że mają magiczne pieśni, a co jak im się nie spodoba rozmowa? Może zahipnotyzują publiczność i nas stamtąd wyniosą na kopach? Nie wiem, nie wiem. Wciąż, powiedz co zamierzaliście, bo dalej nie jest to jasne.

Temat śmierci i zemsty wolał przemilczeć. Póki góra nie zdecyduje w tej sprawie lub okoliczności nie będą tego wymagały, wolał się w to jeszcze nie mieszać.
 
Raist2 jest offline  
Stary 23-11-2016, 23:59   #78
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Co ty insynuujesz z tymi raportami? - zapytał Stevie i widząc, że Oliver zbliża się w jego kierunku zareagował - Leżeć, Azor. Najpierw powiedz z czym masz taki problem. Nie zajmowałem się Odmieńcami wcześniej, tak Cię boli, że od razu biorę się do pracy?

Stevie nie miał zamiaru pokazywać zdjęć dyżurnemu kutasowi. Facet wyraźnie działał mu na nerwy.
 
pppp jest offline  
Stary 24-11-2016, 00:55   #79
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Ja nic nie insuuje. Ale najpierw sami mówicie że nic nie wiecie, a teraz pokazujesz pełno danych, niby zdobytych w pół minuty, na temat każdego z tej bandy. Sorry, ale ktoś tu sobie robi niezłe jaja z poważnej fuchy, Gandalf. - zaakcentował imię. Tak, w końcu Oliver lekko się zirytował.
- Ehhh. - westchnął - Nie chcesz współpracować? Dobrze, pretensje złóż do rady. A póki co chcesz czy nie, pracujemy w jednej drużynie. A jak pewnie wiesz lepiej się działa kiedy wywiad dzieli się informacjami z innymi. Przychodzę do was z otwartymi rękami, chętny do współpracy, kulturalnie pytam się co i jak, a wam coś ewidentnie nie pasi. Zły jesteś że dostałeś wsparcie? Zły z przebiegu akcji? - Kroczący w końcu podniósł lekko głos - Ja też straciłem w tym budynku kumpli, ale jakoś nie mam do was pretensji że go znaleźliście. Nie chcesz mnie w ekipie? To to zgłoś. Jak mówiłem, nie ja jestem decyzyjnym, nie wyżywaj się na mnie tylko idź i pogadaj z szefostwem. A póki co wykaż trochę profesjonalizmu.
 

Ostatnio edytowane przez Raist2 : 24-11-2016 o 00:57.
Raist2 jest offline  
Stary 24-11-2016, 01:06   #80
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



- Spoko Steve. Oli pewnie się zapomniał. Wrażenia, ekscytacja takie tam... - Jay starał się jakoś deliktanie załagodzić rodzący się spór. Ale świetnie wczuwał się w motywy kumpla no bo ten nowy znów zaczynał. A miał być spokój. I to mokole niby są agresywne czy co?

- A ty Oli miałeś dać na luz. Pamiętasz jeszcze? Próbujemy wam pomóc a nie coś innego. Jest okazja pogadać o tych tam bo sam widzisz, że tylko Bill ich z nas wszystkich spotkał. A reszta jest w raportach. Więc pogadajmy na spokojnie. Ale mówię ci Oli jak jeszcze raz coś wspomnisz o tych raportach albo że coś tam zatajamy przed tobą, że są do kitu to mnie wkurzysz i uznam, że jednak szukasz z nami kłopotów. Okey? - zastopował gestem podchodzącego Cole wskazując na niego palcem wskazującym swojej łapy jakby ktoś mógł mieć wątpliwości do kogo mówi.

- Mamy sporo zadań i trochę nas jest. Często się rodzielamy, spotykamy o przy takich okazjach i spotkaniach. Nie rzadko i tak wtedy nie jest spokojnie bo coś się kroi, zaczęło albo skończyło. Ale skoro jesteśmy w jednym zespole to musimy jakoś ze sobą współpracować nie? I jak już się spotykamy i gadamy o czymś no nie chciałbym tracić czasu na jakieś szpile i tego typu głupoty. Było minęło. Czytałeś raporty Oli a teraz gadasz z nami. Pytasz się o coś, my coś mówimy, sprawa jest na tapecie. Nią się zajmijmy skoro szef tego chce. Całągrupą jak kto może w zakresie swoich możliwości. Jeśli coś jeszcze wyjdzie u kogoś to niech mówi. Może inni coś będą widzieć czy mogą pomóc w danej sprawie. Ale nie lubię bezsensownych szpil jasne? Robię się wtedy nerwowy. Czasem agresywny. Mam nadzieję, że ten co lubił mnie wkurzać jest właśnie cwelowany w celi i nikt inny z tutaj zebranych nie chce mnie wkurzać bo mu się dzień czy noc dłuży. Ani kogoś z moich kumpli bo też mnie to wkurza. - Atkinson nie miał zamiaru się odzywać i sądził, że sprawy wstępne mają już załatwione. Ale widać niekoniecznie. Nie u wszystkich. Więc powiedział na głos jak uważa, że powinna wyglądać ich współpraca w grupie. Bo Cole coś mu wyglądało na to, że nie chciał odpuścić albo jednak się postanowił czepnąć. Mówił, że nie szuka zwady i problemów i zaraz potem wbijał szpilę. Chyba nie był taki jak tamten sierściuch? Tym razej Jayson miał na uważaniu takie wredne zachowania i zamierzał reagować od razu a nie liczyć, że jakoś to będzie. Popełnił ten błąd przy Chrisie i potem bardzo tego żałował.

- Noo... I teraz jak mówi Steve zabierzmy się do pracy. Jak ich Bill spotkał byli w barze tak? No dobra, to trzeba by zacząć od ustalenia gdzie są teraz. A dalej... Hmm... A dalej to w sumie trzeba by się dopytać Guerrero co właściwie mamy z nimi zrobić. Coś dotąd chyba nikomu nie wadzili. Jakby trzeba było ich od ręki sprzątnąć to Adrian pewnie Alfę by wysłał. - plan ze znalezieniem wydał mu się oczywisty ale jak myślał o tym co dalej to uświadomił sobie, że "zająć się" to dość uniwersalne określenie. Spojrzał na drzwi przez które jakiś czas temu wyszedł krukołak. No jakośto zgapił jak mówił z tego przygnębienia i zmęczenia idopiero teraz sięw tym zorientował. Ale nic to pogada się z nim jak będą wychodzić.

- A z tym koncertem no miało być coś ale ten parch się miał tym zarządzać. Ja sie tym nie interesowałem wcześniej a i teraz jakoś mi się to nie uśmiecha. Chcecie to dokończcie jego robotę. - imię Chrisa i wszystko co z nim związane budziło w mokolu niechęć. Najłagodniej to niechęć. Koncert więc przyjął do wiadomości ale poza tym w ogóle go nie obchodził ani wcześniej ani teraz. A wcześniej to nawet changelingi nic go nie obchodzili bo przecież latali za młodymi.

- Może coś z Kingstone? No nie wiem. Nie są od niej ale też changelingi. Może się jakoś przez nią ugadamy z nimi? W końcu królowa nie? I taka inteligentna. W sumie można by do niej zadzwonić. Pewnie już wie o młodych. Ale chyba nie było by głupie jakby ktoś od nas zadzwonił do niej. Ładnie by chyba wyglądało. Możnaby coś i zagadać o tych changelingach przy okazji... Hmm... W sumie... Ja miałem zadzwonić do niej... - Jay mówił na bierząco jak myślał. Pewnie, że królowa zrobiła na nim wrażenie na audiencji jak ją widzieli. I taka inteligentna mu się wydała. Potrafiła rozpoznać prawdziwego wojownika! Co prawda to na co potem w Supefurze zwróciła mu uwagę o niej Angie nieco odarło "Superelficę" z romatyzmu w oczach Jaysona no ale nie umniejszyło innych atrakcyjności. No i prosiła by zadzwonił. Teraz sobie dopiero przypomniał. No ale tyle się działo...

- Aha a z tą blondzią w wieżowcu... No to Steve ma rację. Jesteśmy to winni Marcusowi. - pokiwał głową zgadzając się z magiem. - Poza tym wkurzyła mnie zdzira nie wiem co to było. - wzruszył wielkimi barami choć nie rozwlekał detali bo już wygadał się podczas jazdy tutaj.

- No i jak tak umie się maskować na mortalową laskę no to samo w sobie jest już niebezpieczne. Ale Alfa szła do przodu jak przecinak i nie sprawdzała poboczy tylko my, z Dwójki, to robiliśmy. Mogła zwyczajnie im zejść z osi ataku. No cisi i subtelni to oni nie byli wtedy więc trudne nie było. - zwrócił uwagę na ten detal. Może i mogła się kitrać i umiała. Ale bandę z minigunami i granatami w roli gry wstępnej no to wydawało mu się niezbyt trudno zlokalizować. A jak tamci mieli trasę z wszystkich grup chyba o najmniej elastycznym układzie no to i nie powinno być zbyt trudno ich namierzyć i kicnąć w bok.

- Nie było światła. Przez tą bombę. Nie zdziwiłym się gdyby ciemność jej nie przeszkadzała. Mógłby jako mortalowej lasce pomóc fart albo zapalniczka ale jak teraz myślę, że szanse na to maleją to pewnie coś miała na okoliczność. Nie widziałem przy niej latarki ani gogli do patrzenia więc albo miałaby wtedy coś w oczach albo jakoś inaczej sobie radziła. Sorry dopiero teraz to skojarzyłem. - powiedział po chwili zastanowienia. Teraz gdy już przyjął do wiadomości, że te spanikowana, mokra, dziewczyna z office prawie na pewno była tylko powłoką, maską i grą łatwiej mu się już myślało skoro myślał o przeciwniku. - I świetna aktorka. Naprawdę przekonująco grała. Uwierzyłem wtedy, że to tylko zwykla laska o złym miejscu i czasie dla niej. - rozłożył swoje wielkie łapy w nieco przepraszającym geście.

- I musiała coś wiedzieć o nas. O naszym świecie. Inaczej wtedy jak ją znaleźliśmy trzymajacą ciało poszlachtowanego Marcusa nie wiedziałby, że coś może wyskoczyć i poszlachtować wilkołaka. Jeśli skojarzyła tylko nas z kibla to miała niesamowicie zimną krew i oskarową grę aktorską. Ale myslę, że wiedziała wcześniej czyli była jakąś szychą u tych korpów. Wiedziała jaki tekst nam sprzedać by brzmiało wiarygodnie i byśmy łyknęli ściemę. - wrócił pamięcią wstecz dalej analizując niedawne wydarzenia i zachowanie blondyny. Spojrzał na wszystkich zebranych, trochę dłużej zatrzymał się na Bill'u który też tam był. Może on też coś sobie przypomniał albo wpadł na coś.

- I wiecie co? Jak ona tam była i była jakimś ważniakiem powinna tam jakoś być w rejestrach pracowników czy co. Bo kto inny by się petał tam po nocy? A jak nie to powinna być na kamerach. A nasze kamery działały od paru dni, może na jakiejś złapała się jak wchodzi czy wychodzi z budynku. - tak myślał. Bomba EMP może i skasowała te kamerki co pozrozstawiali gdy szykowali się do spenetrowania budynku jeszcze samodzielnie ale rejestry z paru dni chyba mieli nadal. On i Bill mogli je przejżeć i poszukać czy gdzieś tej blondi nie ma. Ale tu bardziej ufał ekspertyzie Steve'a i Angie bo to oni się na tym znali o wiele lepiej od niego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 24-11-2016 o 01:39.
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172