Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2017, 17:12   #171
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Dziwne uczucie napięcia i jednoczesnego rozluźnienia obmyło ją całą, gdy bez tchu i obawą w oczach spoglądała w dumną twarz jasnowłosego męża.
Nie była pewna...

Dlatego wyciągnęła mieszek i spoglądając na Michaiła wygrzebała należną kwotę. Jej uwadze nie uszedł zaskoczony wyraz twarzy woja. Ewidentnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

Drżąca ze strachu Michal poczuła ukłócie zadowolenia, że zdołała go zaskoczyć równie mocno co on ją. Uśmiechnęła się do siebie.

Wyciągnęła dłoń z pieniędzmi w kierunku Michaiła i mruknęła niezrozumiale acz zachęcająco.
Gdy wyciągnął swoją dużą rękę w jej kierunku, prawie wrzuciła mu monety, prawie zapłaciła.

Prawie – tylko po to, by w ostatniej chwili cofnąć smagłe palce z wypłatą.
Zamiast pieniędzy wsunęła drżącą dłoń i pociągnęła Michaiła, wskazując głową kierunek, w jakim się mieli udać. Potem uderzyła go raz jeszcze choć już lżej i bez złości i zrobiła zabraniający gest palcem.

Spojrzała Michaiłowi w oczy trzymając pieniądze wyciągnięte w jego kierunku. Miała nadzieję, że przekaz był jasny.

„Ja tu dowodzę, a płacę nie za bicie dzieci.”

Wybór zostawiała jemu.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 21-12-2017 o 20:33.
corax jest offline  
Stary 23-12-2017, 23:13   #172
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Fyodor zaszył się w kaplicy. Zamknął się w niej zostając sam na sam z Bogiem. Pierwszy raz od lat czuł wątpliwości co do swej decyzji.

Spal heretyka
Oczyść plugawca
Zabij mutanta

Oczyść plugawca… zakończ męki wampira. Jego nauczyciele nie mieliby wątpliwości. Pozwolenie Piotrowi żyć było aktem okrucieństwa, nawet jeśli on sam tego nie widział. Należało przebić jego czarne serce i pozwolić słońcu oczyścić jego duszę. Ale Fyodor skazał go na życie. To była jego decyzja. Nie Anny, która jak na kobietę przystało dawała podejmować decyzje mądrzejszym.
Nie Michal czy Franciska, a nawet Gerge których nie było. Jeśli grzechem była ta decyzja, to ten grzech plugawił tylko jego duszę i on będzie musiał nieść cały jej ciężar.
- Dano mi szansę… i dziś jestem Twym młotem. Czy on też na nią zasługuje?


Fyodor opuścił kaplicę. W jego oczach lśnił nowy blask. W ruchach czuć było nową siłę. W duszy czuł nową moc. Moc by iść i nieść wolę Boga.

* * *

Powrócił do biblioteki. Jego umysł był zdecydowany, a dusza chętna, ale potrzebował jeszcze narzędzi… świętych ritae które pozwolą mu stać się silniejszym narzędziem woli Najwyższego...

 
Arvelus jest offline  
Stary 26-12-2017, 14:28   #173
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Anna uśmiechnęła się szeroko widząc swego towarzysza. Na szczęście nic mu nie było! Po tym jak okazało się, że nieumarły ma kontakt ze szczurami, takimi jakie widziała w klasztorze i zamtuzie, szczerze się bała. Uważnie przyjrzała się Gerge upewniając się czy nic mu nie dolega i gdy już chciała się odezwać jej brzuch zareagował na smakowity aromat w pomieszczeniu, wypełniając je głośnym burczeniem.

Poczuła jak rumieniec wypływa jej na twarz. Czy ona zawsze musiała się okazywać taka słaba? Gdyby potrafiła nad sobą panować tak jak brat Fyodor. Puściła dłoń dziewczynki spoglądając w dół.
- Zjedz coś. - Popchnęła ją delikatnie w kierunku stołu.

Dopiero po tym spojrzała na siedzącego przy stole mężczyznę.
- Możemy chwilę porozmawiać?
Skinął bez słowa. Odkroił spory kawałek sera i podał dziewczynce, która natychmiast sięgnęła po ofiarowane jedzenie.
- Vestra frui prandium! - powiedział po łacinie. Niedoczekawszy się odpowiedzi innej niż zabranie ofiarowanego jedzenia zwrócił się do Anny. Również po łacinie.
- Skoro mała nie rozumie, to myślę, że możemy mówić swobodnie przy niej. Napij się mleka. Zjedz coś - proponował zakonnicy nie przejmując się, że jest już daleko po północy.
- Za chwilę udać się nam na spoczynek.

Anna sięgnęła po kawałek sera i chwilę przeżuwała go zastanawiając się jak powiedzieć to co ją dręczyło.
- W bibliotece z Fyodorem jest nieumarły… ale chciał z nim zostać sam. - Podniosła wzrok na Gerge czekając na jego reakcję.

Mięśnie mężczyzny napięły się. Nagle jego szczęka przestała przeżuwać kawałek sera. Oczy zwęziły się. Podejrzliwość aż od niego biła.
- Czy to możliwe, że nieumarły wpłynął na umysł Czerwonego Brata? Może nie jest już w stanie trzeźwo ocenić sytuacji?
- Nie wyglądało na to… jednak, nie jestem w stanie tego ocenić. - Anna zerknęła na posilającą się dziewczynkę. - Chciałam ją stamtąd zabrać i planowałam udać się z powrotem do biblioteki.
- Idę z tobą - powiedział bez zastanowienia Gerge. - Potrzebujesz jakąś broń - sięgnął pod stół i po chwili wyjął sztylet. - Schowaj go w rękawie.
- Dobrze. - Siostra spojrzała na broń bez przekonania. Obawiała się, że prędzej uczyni nią krzywdę jednemu ze swych towarzyszy niż wampirowi. Posłusznie ukryła sztylet w rękawie. - Tylko… nie postępuj pochopnie, dobrze? Ten nieumarły opiekował się zbiorami inkwizycji, z tego co mówił pomagał zabijać swoich pobratyńców. Może kłamać, ale… - Opuściła wzrok na podłogę. Nadal miała w głowie uczucia tamtego szczurka względem mnicha. - Mógł nas tam na dole po prostu zabić, a z jakiegoś powodu tego nie zrobił.
- Mógł was też mamić. Trzymać w swej mocy i roztaczać wizję świata taką, jaką chciał, żebyście ją widzieli. Zbiory Inkwizycji? To dlaczego nie ma ich w kapitularzu inkwizycji? Księgi magii? Czarnoksięskie? Grimuary Goecji? Taumaturgii? Jestem pewien, że ktoś posiadający dostęp do takich zasobów radzi sobie z naginaniem woli zwykłych ludzi - perorował wątpiący Gerge.

- Mógł. - Anna opuściła wzrok. Czyżby bał się, że rzeczywiście jest ona jest pod wpływem wampira? Czy rzeczywiscie nie była? - Ja… wiem że są tu cenne zbiory. Brat Piotr mógł mnie tam na dole zabić. Ale… nie mówię ci byś go oszczędził. Proszę tylko o rozwagę. Opat podobno wie o jego obecności w klasztorze. Nie mam pojęcia ilu zakonników więcej.

Gerge przeciągnął dłonią po twarzy. Był zmęczony. Wyraźnie obecność wampira go rozbudziła. Odciągnęła myśli od innych problemów.
- Słuchaj, małą trzeba umieścić w bezpiecznym miejscu - powiedział patrząc na Małgosię pałaszującą ser i podsuwającą kawałki swojemu szczurowi. - Potem musimy zejść do biblioteki, pochwycić tego wampira, wypytać go o ataki w lasach. Jak nie będzie chcieć odpowiedzieć to wyciągniemy go i zostawimy w celi do której wpada słońce. One się go boją.

- Nie znam miejsca, w którym będzie bezpieczniejsza. Nie wiem gdzie jest Francesca… - Anna przyglądała się swemu towarzyszowi ze zmartwioną miną. - Może pójdę tam sama. Martwię się o ciebie.

- Połóż ją spać w stodole. Potem pójdziemy razem. Francesca… cóż, Francesca pozyskuje informacje od okolicznych mieszkańców. Gdy jej pomagałem wydało mi się to dobrym pomysłem. Teraz wolałbym, żeby była tutaj - Gerge wstał. - Przygotuję się, zajmij się małą i zaraz spotkamy się przy zejściu do biblioteki.

Anna zacisnęła piąstki na habicie. Rozumiała, że Gerge miał za zadanie ją ochraniać, ale... znowu jej nie słuchał.
- Dobrze... - Odpowiedziała odrobinę marudnie. Po czym ponownie odezwała się już po polsku. - Małgosiu, chodź. Już późno i powinnaś pójść spać. - Podniosła wzrok na swego towarzysza. - Niebawem do ciebie dołączę.

Spokojnie zaczekała, aż mała doje ostatnie kęsy i zgodnie z umową poprowadziła ją w kierunku stodoły. Tam musiała już tylko przygotować dziewczynce posłanie i chwilę posiedzieć obok, upewniając się że Małgosia zaśnie. Siedząc na sianie już odruchowo podciągnęła kolana do brody. Czemu musiała być sama? Czemu ktoś znowu przerywał jej pracę? Chciała powrócić do ksiąg, doczytać co nieco. Świt zbliżał się nieubłaganie, a ona potrzebowała dowiedzieć się jak najwięcej. Po cichu zaczęła nucić Małgosi kołysankę, zapamiętaną jeszcze z czasów gdy mieszkała z rodziną i dopiero gdy oddech dziewczynki się wyrównał, podniosła się i udała na miejsce spotkania.
 
Aiko jest offline  
Stary 26-12-2017, 23:47   #174
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Las.

Michaił stał zdębiały. Nie przypuszczał, że niemowa będzie z nim tak pogrywać. Odwrócił się bez słowa. Przytroczył miecz do siodła. Włożył nogę w strzemię i dosiadł swojego konia.
- One są niebezpieczne. Nie daj się zwieść.

Patrzył na nią z góry. Niczym anioł obserwujący i osądzający jej występki. A potem uśmiechnął się ukazując nieskazitelnie równe zęby. Pognał konia i nie dając dziewczynie czasu na reakcję poderwał ją z ziemi obejmując jej kibić. Usadził ją w siodle przed sobą. Nie silił się na delikatność. Trzymał ją pewnie, tak że wiedziała, że choćby zaraz świat miał się skończyć, to Michaił jej nie wypuści.

Jechał kłusem, co samo w sobie było wyczynem w ciemności, która ich ogarniała.
- Ty płacisz. Ja robotaje. Nie uderzę nikogo z twoich bez rozkazu. Jeżeli ty na mnie jeszcze kiedy rękę podniesiesz, to poderżnę gardło a truchło rzucę w błoto. Tedy sam zapłatę odbiorę.
Mówił cicho, ale każde z jego słów wbijało się w głąb jej umysłu. Jeszcze nigdy nikt nie groził Cygance z tak bliska.

Przekłusowali kilkadziesiat metrów wokół taboru, po czym podjechał do wozu, na którym spoczywali spętani opętani.

Gdy odstawiał Michal zrobił to szybko i pewnie, kłaniając się przy tym niczym zachodnioeuropejski rycerz szlachetnej damie.

Tymczasem na wozie leżała blada Jofranka ze związanymi nadgarstkami.
- Rozwiąż mnie. Rozwiąż, albo ona nie dożyje rana - przemawiała dziewczyna swoim delikatnym głosem.
Ciężko było w szkarłatnym od krwi opatrunku dojrzeć pozostałości koszuli Michal.

Biblioteka w podziemiach klasztoru.

Gerge czekał w ciemności. Niczym drapieżnik na ofiarę. Był gotów do walki z potworem. Jednak czekał na wsparcie. Fyodor i Anna spotkali się nieco wyżej. Teraz i oni dołączyli do inkwizytora.
- Powinniśmy się go pozbyć - powiedział do przybyłych Gerge.
Fyodor z Anną wymienili spojrzenia. Żadne nie zgadzało się ze swym towarzyszem.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 29-12-2017 o 22:45.
Mi Raaz jest offline  
Stary 29-12-2017, 17:32   #175
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Żak Przemysław załamał ręce. W pokoju „Kardynalskim” o rozmiarach klatki na szczury nie było to proste, ale na szczęście żak zdecydował się na wykonanie tego w formie mentalnego ćwiczenia. I w tej formie znakomicie się to udało. Następnie w sposób niedwuznaczny zasugerował Ptasznikowi, że pójdzie, ale potrzebuje chwili na przygotowanie. Na czym to przygotowanie miało polegać nie wyjaśnił, ale i mężczyzna nie pytał. Wszystko odbyło się w formie, krótkiego męskiego dialogu pełnego treści i jasnych deklaracji. Żadnych niedomówień, elaboratów, uzasadnień oraz lania wody. Całość dało się zawrzeć w dwóch zdaniach i jednym geście.
- Pójdę Panie, jeno się szybko przygotuję do drogi – rzekł żak.
- To ja poczekam na zewnątrz – rzekł Ptasznik.
Przemysław kiwnął głową.

Gdy tylko drzwi od pokoju gorszego sortu ponownie znalazły się obrębie framugi żak zdjął sznurek i przeczytał list. Potem przeczytał go jeszcze dwa razy, zanotował w pamięci, a następnie schował list najlepiej jak umiał, poprawił wilgotne i obrzydliwe ubranie, załamał ręce raz jeszcze, tym razem nad brakiem wody i wyszedł z pokoju.

Literatura pełna jest opisów zdarzeń, w którym bohater po przeczytaniu otrzymanej korespondencji przechodzi wewnętrzną przemianę, prowadzącą go na wyżyny pozytywnych emocji, albo też toczącą w najgłębsze odmęty rozpaczy. Niektórzy bohaterowie pozbawiali się życia, inni bez zwłoki bieżeli na ślubny kobierzec, albo na epicką wojenną wyprawę. Tak było i tym razem. Przemysław zmienił się nie do poznania i z człowieka niepewnego szukającego wieści stał się człowiekiem, który ważną wiedzę posiadł i musiał ją komuś przekazać. Po drodze zamierzał zaś uczynić na świecie porządek. Wlazł do głównej sali, stanął na pierwszym stabilniejszym zydlu i zwracając tym na siebie powszechną uwagę powiedział krótko.
- Inkwizycja jest w zakonie. Inkwizycja posłana przez samego papieża, który rozkazał ogniem i wodą święconą (dodajmy na marginesie, że woda tylko do święcenia się nadaje) herezyję wszelką tępić i świat nawracać ku Bogu. Szukać tedy będzie wiedzy wszelakiej, a potem sąd przeprowadzi i winnych ukarze. Słuchać jej się należy i tylko jej pomocy udzielać. Każden, który więc gębę swoją otworzy w sprawie rzekomego wąpierza i innych niesprawdzonych przez Świętą Inkwizycję rzeczy, przed kimkolwiek ze zbrojnymi i księciami włącznie pod sąd postawion być może i wina jego uznana. Kilka marnych miedziaków – spojrzał wymownie na karczmarza – może nie być wartych wiecznego potępienia, bo spalenie na stosie dla zdradzieckiej duszy, to wszak szansa na oczyszczenie i odkupienie win. To ku waszej rozwadze.

Następnie nadwyraz zręcznie wrócił na podłogę, a chwilę potem opuścił karczmę. Tam wypatrzywszy Ptasznika ruszył razem z nim w mrok i deszcz.

- Panie – zwrócił się do rozmywającego się w mroku człowieka - gdybym zagwarantował wam nietykalność, ze strony kogokolwiek w zakonie, ruszylibyście z pomocą Świętej Inkwizycji? Wiedza wasza może pomóc podjąć wiele dobrych decyzji, a może i uratować komuś życie.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 02-01-2018, 17:25   #176
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Przez chwilę Cyganka bała się, że Michaił jednak nie zrozumiał.
Gdy wsiadł na konia poczuła już niemal smak porażki w ustach, zalewający ją goryczą. A potem nagle w serce wlała się jej nadzieja, która zastąpiła na chwilę oddech wyrwany z płuc mocnym chwytem i poderwaniem na konia.

Przy słowach, które wypowiedział odsunęła się nieco od ciepłej, mocarnej sylwetki by spojrzeć z zaskoczeniem w twarz Rusina. Tym razem to on ją zaszachował i sprawił, ze poczuła iskierki strachu. Spojrzała odruchowo za Simonicą i Tiborem lecz słowom woja przeczyła pewność jaką trzymał ją blisko. Gdy wojownik kłaniał się niczym wielkoświatowy rycerz, Kamil zmarszczyła brwi całkowicie skołowana. Zupełnie nie wiedziała jak zrozumieć zachowanie mężczyzny i przeciwstawne sygnały.


Już wkrótce myśli te wyparowały jej z głowy, bo usłyszała szept przyjaciółki.
Michal gestem przywołała Simonicę i zamigotała do niego.

Krótki urywany gest – ‘Nie’.

Kolejny pokazujący Jofrankę i sen i koniec. Dłonie Kamil tańczyły dalej pokazujac znaki podobne lecz kończące szybkim tańcem palców jakby dym lub wiatr przeplatających.

„Jeśli ona umrze i Ty umrzesz, rozwiejesz się”...

W duchu zanosiła modły do Pana by dodał Jofrance sił, bo nie mogła ryzykować życia wszystkich w taborze. Wybór był niemożliwy...

Po raz wtóry tego wieczora sięgnęła po lampę by omieść wozy światłem Pana.

 
corax jest offline  
Stary 02-01-2018, 22:37   #177
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Obejście karczmy.

Przemysł po swej płomiennej przemowie przyciągnął do siebie Małomira.
- Panocku, tu oni wszyscy wiedzą, że przyszła Inkwizycja.
Postąpili kilka kroków od gospody.
- Przyszła, a jak przyszła, no to rozpali stosy i pójdzie.
Po chwili dodał nieco ciszej, jakby konspiracyjnie
- A ktoś im musi pod te stosy ogień podłożyć. Ktoś zeznania wydobyć na torturach. A że wy panocku tam idzieta, tedy może i polecicie starego Małomira? Wszak gdzie na tym zadupiu znajdą oni fachowca mojej klasy? Jam pobierał nauki w Krakowie. Umiem przez trzy dni i trzy noce człeka męczyć, tak, co by nie skonał, a grzechy wszystkie wyzna, co do joty.

Po chwili obaj (a dla wtajemniczonych obydwoje) dotarli do czekającego Ptasznika. Ten zmierzył ponuro Małomira. Kat nie pozostał dłużny i również łypał złowrogo na męża w pierzastym płaszczu.
- Tedy, skoro dwóch was jest baczę, że list doniesiecie - przemówił Ptasznik.
- Ekhem - zakaszlał Małomir.

Wtedy zerwał się wiatr. Wicher niemal. Drzewa wkoło zaczęły się uginać. Całkiem zielone liście odrywały się od nich. Pierzasty płaszcz zaczął powiewać.

- Przemyśle, czy też Przemysławie… dopilnuj, żeby Inkwizycja dostała list. A gdy tutaj załatwi sprawę, niech rusza do Płocka - Ptasznik przekrzykiwał wiatr.

Płaszcz załopotał niczym wielkie czarne skrzydła. Podmuch wiatru rzucił o ziemię zarówno inkwizytorkę w przebraniu, jak kata. Tymczasem mężczyzna w płaszczu z piór wzleciał ku górze i niesiony podmuchem zniknął gdzieś na mrocznym niebie.


Droga do Mogilna.

Simonica roztaczał wokół siebie aurę spokoju. Pozwalał wyciszyć się emocjom wywoływanym przez Michaiła. Z uwagą tłumaczył miganie Cyganki dodając od siebie niewiele.

- Jeśli ona zginie, to ja wrócę tam bez ciała. Ale jej dusza zostanie po wsze czasy przy mnie.

Tyle tylko wydobyło się z ust Jorfanki, zanim maleńki lampion zasypał cały wóz światłem. Wkoło dniało. Przynajmniej tak pomyśleli Cyganie zebrani przy wozie. Lampa świecąca światłem dnia w końcu przygasła. Dzieci spały, pochrapując lekko. Blada Jorfanka leżała targana gorączką. Nie ulegało wątpliwości, że potrzebowała pomocy. Medyka lub egzorcysty. A najlepiej obydwu.

Wjazd do osady.

Trakt Gnieźnieński z traktem Płockim schodziły się nieopodal rynku. Z tego miejsca już niedaleko było do klasztoru. Choć padający deszcz rozmoczył drogę i poruszanie się było bardzo powolne. I choć było jeszcze przed świtem to niebo już szarzało. Wschód słońca był już kwestią kilku pacierzy. Niemal idealnie przy drodze odchodzącej od głównego traktu nad jezioro i górę klasztorną o tej wczesnej porze pewien żak z katem spotkali cygański tabor, któremu towarzyszyło trzech najmitów i szlachetny paladyn nie oszczędzany przez czas.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-01-2018, 23:49   #178
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Fyodor podszedł do Anny
- Późna już godzina - stwierdził po łacinie - Ale jeśli dobrze pójdzie to opanuje dziś rytuał który pozwoli nam zachować trzeźwość umysłu. Taki mam plan, między innymi. Ta dziewczynka... dotąd ignorowałem jej obecność, ale muszę zapytać. Co ona z nami robi? Narażamy ją na niebezpieczeństwo. Może się zdarzyć sytuacja gdy będziemy zmuszeni wybrać między jej życiem a powinnością. Nie chciałbym musieć podjąć takiej decyzji.
Anna spojrzała zaskoczona na czerwonego brata. Z tego co wspomniał Weismuth wywodził się ona jakiegoś ważnego rodu… ale jakby nie patrzeć był mężczyzną.
- Pani Franceska jest damą i nie wypada jest podróżować bez kogoś do pomocy. Założenie sukni i inne czynności nieraz wymagają wsparcia drugiej kobiety, bądź uczącej się dziewczynki. Małgosia najwyraźniej pełni taką funkcję. Niepokoi mnie, że brat Piotr dał jej tego szczurka.
Fyodor zmrużył brwi.
- Rozumiem… postarajmy się, aby jak najmniej nam towarzyszyła w momentach gdy istnieje choćby ryzyko wystąpienia ryzyka. Nie chciałbym mieć jej na swoim sumieniu.
- Porozmawiamy na ten temat z Francescą jak już się znajdzie. - Anna uśmiechnęła się do zakonnika. - Poprosiłam Gerge by zszedł z nami do biblioteki.*


*****

Fyodor spojrzał na Gerge.
- Część mnie żąda ode mnie i błaga bym się z tobą zgodził. Jednak ta część przegrała. Podjąłem decyzję. Piotr będzie oszczędzony. Jeśli to wbrew woli boga grzech będzie plamił moją duszę. Jeśli masz obiekcje do mojej decyzji możesz ją poruszyć na konklawe. Tymczasem oczekuję od ciebie, że jeśli masz jeszcze wątpliwości lub wnioski, to omówmy je teraz. Nawet gdy inkwizycja w czymś się nie zgadza to w oczach świata musi pozostać niepodzielna.
Anna spojrzała zaskoczona na brata Fyodora. Cieszyła się, że zakonnik także widzi w bratu Piotrze dobro, ale dostrzegała pewne błędy w jego rozumowaniu.
- Bracie… - Zwróciła się do czerwonego zakonnika spokojnym głosem. - … niestety to co mówisz nie do końca jest prawdą. WIdziałam brata Piotra, mam świadomość tego kim jest i jeśli dopuszczę pozostawienie go przy życiu będzie to wina tak samo moja jak i twoja. - Uśmiechnęła się niepewnie. Nie lubiła zwracać się tak do osób starszych, ale pewnie był to nie pierwszy i nie ostatni raz. - Do tego powierzono mi opiekę nad jednostką Płocką, więc jeśli zapadnie tu jakaś decyzja to ja zostanę obarczona konsekwencjami, a dopiero potem brat. Więc… decyzja twoja jest co najwyżej opinią, do której chętnie się ustosunkuję jeśli przedstawi mi brat jakie były pobudki za którymi stoi, ale… nie jest niestety niczym więcej.
Fyodor powoli przeniósł spojrzenie z Gerge na Annę unosząc szeroko powieki.
- Jesteśmy narzędziami Boga. Wedle tradycji w naszym Konklawe on przemawia i jednogłośnie mamy się zbliżać do jego woli. Dlatego inkwizycja działa na zasadzie jednogłośności - powiedział w łacinie - Decyzje nie są podejmowane przez jednostki. Tak, wiem, że to pewna hipokryzja z mojej strony, bo sam przed chwilą podjąłem decyzję umyślnie nie konsultując się z wami, ale nie chciałem was nią obarczać.

- W zasadzie pytanie jest jedno. Czy chcesz przewodzić? Bo jedno konklawe może to zmienić.
- Owszem ustaliliśmy, że wszystkie decyzje będziemy podejmować wspólnie, jednak jak brat doskonale wie, inkwizycja ma swoją strukturę i prędzej czy później wyłoni się ona także tutaj. Wtedy zaś to szef komórki odpowie za wszystko co tu uczyniliśmy. - Anna skupiła wzrok na Gerge, starając się dodać sobie otuchy. - Nie wiem jak jest pośród czerwonych braci, ale to czy chcę przewodzi, czy też nie nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Jeśli moi przełożeni podjęli taką decyzję jak za nią podążę. Siostry… siostry widzą wiele więcej niż ja. Pan zsyła im wizje dłużej niż ja żyję i wierzę, że jeśli przekazują mi jakieś obowiązki robią to bo taka jest wola Pana.
- Poruszę ten temat na przyszłym konklawe - stwierdził Reznov mając nadzieję, że choć chwilowo zakończył tę dyskusję - A jeśli o Piotra chodzi… jeśli chcesz jego śmierci - zwrócił się do Gerge - to przekonaj konklawe. Ja się na nim wstrzymam od głosu. Tymczasem on mówi, że ostatnie dekady spędził tłumacząc święte księgi i żywiąc się krwią szczurów i ja mu wierzę. Poza jego pomoc będzie bardzo przydatna w nauce świętych rytuałów które bardzo zwiększą nasze możliwości… Czy są jeszcze jakieś tematy które musimy omówić? Wolę aby nasze podziały miały możliwie niewielu świadków.
- Bracie daję tylko znać, że zamierzam się teraz udać do brata Piotra i także z nim porozmawiać. Myślę podobnie tak jak i brat i bardzo bym chciała by nasz zakonnik okazał się istotą wartą zaufania - Anna spoważniała. - Jeśli jednak będę miała wątpliwości, nie chciałabym by jutro gdy nasza obecność tutaj może zostać poddana wątpliwościom, był on żywy.
- Nie zawsze wybieramy jakie klątwy na nas spadną. Jeśli przeklęty odmawia wyrzeczenia się człowieczeństwa nie powinien być oceniany na podstawie samej klątwy i chciałbym abyśmy o tym pamiętali…
- Wiem bracie. - Anna przyjrzała się się uważnie czerwonemu bratu. Zmiana w nastawieniu do wampira była aż zaskakująca. - Pamiętaj, że i mój dar nie był mym wyborem.
Oblicze czerwonego brata pozostało nieodgadnione. Zmiana z pewnością była powiązana z osobą Piotra. Jednak oblicze Fyodora przypominało posąg wykuty w kamieniu. Coś łączyło zakoniika i wampira, ale Anna już wiedziała, że nie dowie się tego jedynie obserwując działania Czerwonego brata.

- Dobra. Na razie darujemy mu życie - powiedział Gerge poprawiając rękojeść swojego miecza. - Ale niech tylko da mi powód do najmniejszego podejrzenia, to go zatłukę. I nie ma tu znaczenia żadne konklawe czy łańcuchy dowodzenia. To jest bestia wyklęta przez Boga. Pije krew żeby istnieć. Wchodzimy?
- W porządku - zgodził się Fyodor - To rozsądne. Wejdźmy. Noc nam się kończy, a rano trzeba stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
- Najbardziej niepokoi mnie jak obronimy ten klasztor przed obcymi, wiedząc, że rzeczywiście siedzi w nim zło. - Anna westchnęła ruszając w kierunku schodów.
- Pamiętając o priorytetach. Chronimy bibliotekę i zbiory. Wezmę to na siebie. Plan już mi się rodzi.
Anna posmutniała i westchnęła ciężko. Brat Fyodor niestety nie potrafił współpracować, a ona wierzyła że to przez rozdrobnienie w ich szeregach Zły rośnie w siłę. Niemal w każdej chwili czuła na karku jego oddech.
- Chciałabym porozmawiać z bratem Piotrem na temat naszego śledztwa.
- Podejrzewasz, że ten Piotr może być związany z piekielnymi ogarami? - zapytał Gergę zakonnicy. Stali przed ciężkimi drzwiami biblioteki. Tylko krok dzielił ich od spotkania z wampirem. I tylko Anna zdawała się zauważać problem przed jakim stawali. Oto dzielna Inkwizycja, Obrońcy Człowieka przed Złym mieli chronić wampira przed wysłannikami gnieźnieńskiej katedry.
- Może to dziwne ale obawiam się szczurów a nie ogarów. - Anna mówiła cicho wpatrując się w drewniane wrota. Po chwili spojrzała na swego towarzysza i uśmiechnęła się. - Dobrze, że tu jesteś.

 
Arvelus jest offline  
Stary 03-01-2018, 11:54   #179
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Biblioteka w Klasztorze.
Drzwi do biblioteki otworzyły się powoli. Piotr z odrzuconym kapturem siedział przy szerokiej drewnianej ławie. Jego oblicze oświetlały świece. Naprzeciwko siedział chłopak, który był jego uczniem. Mieli rozłożone przed sobą tomy, które miały być kluczem do świętych rytuałów. Piotr skrzętnie coś notował drobnym pismem na pergaminie.

Gerge niemal instynktownie wsunął się w cień. Anna tego nie widziała, ale była pewna, że szykuje swoje ostrze do błyskawicznego ataku, gdyby tylko coś poszło nie tak. Gdy podchodzili bliżej zauważyli kilkanaście szczurów kręcących się po podłodze. Anna jedynie w duchu podziękowała, że to nie pająki.

- Egzorcyzm jest trudnym rytuałem. Jednym z najbardziej wymagających dla samego egzorcysty. Pozwoliłem sobie wynotować kilka szczegółów, które są istotne. Choć kluczowe jest przygotowanie samego egzorcysty. Przed rytuałem należy zrobić bardzo szczegółowy rachunek sumienia. Demon nie zawaha się wyciągnąć na wierzch najpodlejszych z grzechów egzorcysty. Po to tylko, żeby załamać jego siłę woli. Sam egzorcyzm jest właśnie starciem siły woli. Wola złego, przeciw woli egzorcysty. Im silniejszy z demonów, tym z większą łatwością miażdży siłę woli egzorcysty. Ale nie wszystkie byty to potrafią. Egzorcyzmować można ludzi, przedmioty, miejsca. Wszak woda święcona jest ni mniej ni więcej jak wodą egzorcyzmowaną i błogosławioną.

Monolog typowy dla nauczyciela roznosił się wewnątrz ciemnego pomieszczenia odbijając się od wykutego w skale sufitu i półek z księgami.

- Ty zaś bracie skrywający się w cieniu wiesz zapewne, że mój rodzaj ma wybitne niemal zmysły i dojrzałem cię na długo zanim sięgnąłeś po sztylet. Jeśli chcesz mi wraźić go w serce, to proszę patrz mi w twarz. Chcę wiedzieć, że to egzekucja, a nie skrytobójstwo niegodne sługi Bożego.

Ani Fyodor, ani Anna nie dojrzeli Gergego, jednak z cienia dobiegł dźwięk klingi chowanej w pochwę. Inkwizytor nie wyszedł jednak z cienia.

- Bracie, te notatki powinny być wystarczające, zamiast ksiąg w niezrozumiałych dla was językach - przesunął pergamin w stronę Fyodora. W razie czego mogę jeszcze odpowiedzieć na jakieś pytania.

Piotr skierował wzrok na Annę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 03-01-2018, 20:29   #180
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Żak Przemysław, który na Przemysła nie obrażał się wcale i zaznaczył jedynie, że ojciec nazywał go tak chcąc dodać powagi imieniu syna (trudno ojca Pana winić o takie rzeczy) przyjął propozycję mistrza małodobrego chętnie, aczkolwiek zaznaczył, że nie jemu decydować jakiej to pomocy Inkwizycja może potrzebować. Podkreślił też wychodząc, że praca niebezpieczną być może jako, że zachowanie mężczyzny z pierzastym płaszczem sugeruje jakieś dziwne i tajemnicze sprawy. Mówił to jednak tonem takim, jakby sam w to nie bardzo wierzył, gdyż, co ukrywał skrzętnie, był głęboko przekonany, że każda pomoc w obecnej sytuacji przydać się może nie wykluczając bardziej bezpośrednich sposobów wydobywania informacji. Każdy człowiek bowiem posiadał wiedzę dotyczącą różnych spraw, którą to dzielić się nie miał ochoty, nawet jeśli Inkwizycja przyjaźnie i z troską o sprawy Boże o nie zapyta. Wtedy nieoceniona może być dodatkowa argumentacja, w której spotykają się moc Pana i obcęgi.
Jakby na potwierdzenie słów o niebezpieczeństwie natknęli się zaraz za drzwiami na Ptasznika, który to ni mniej, ni więcej odleciał po sprawdzeniu, czy list zostanie doręczony. Żak nie ukrywał zaskoczenia i dość bezpośrednio odwołał się do wiedzy Małomira na temat stworów pierzastych z uwzględnieniem owego jegomościa w szczególności. Czy kto go tu znał? Może to i sam wąpierz skoro takie cuda działa? Tedy bez zwłoki donieść to trzeba Inkwizycji i Królestwo Boże na ziemi ratować.

Droga w kierunku zakonu nie obfitowała na początku w niebezpieczeństwa, jeśli więc możliwość była, aby drogę nieco skrócić wypytywał Przemysł o lokalne wieści i fach, który Małomir posiadał. Dzięki temu udało się żakowi nie skupiać, aż tak bardzo na mroku i wynikającej z niej niepewności. Zmysły jego, ani głosy nie dawały znaków żadnych, co uspokajało go nieco w tej sytuacji.

Ostatecznie, ku zdumieniu obojga przy wejściu do przyklasztornej osady natknęli się na grupę podróżników, która na pierwszy rzut oka wyglądała na tabor cygański ze zbrojną ochroną. Rzecz to autentycznie zaskakująca, aby tabor ochronę posiadał, choć to akurat dla nich dobrze skoro nocami podróżują. Żak, gdy zorientowali się, że do spotkania dojdzie uniósł ręce w pokojowym geście, szybko orientując się, że raczej nic im z ich strony nie grozi. Przyznać należy, że Francisca na jego miejscu wręcz by się ze spotkania ucieszyła.

Rzekł więc głosem najniższym na jaki było go stać w obecnej sytuacji.
- Kimże jesteście szlachetni podróżni i gdzie was droga prowadzi w tej późnej porze? My do zakonu zmierzamy, gdzie podobno Święta Inkwizycja od dnia dzisiejszego przebywa.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172