Fyodor podszedł do Anny
- Późna już godzina - stwierdził po łacinie - Ale jeśli dobrze pójdzie to opanuje dziś rytuał który pozwoli nam zachować trzeźwość umysłu. Taki mam plan, między innymi. Ta dziewczynka... dotąd ignorowałem jej obecność, ale muszę zapytać. Co ona z nami robi? Narażamy ją na niebezpieczeństwo. Może się zdarzyć sytuacja gdy będziemy zmuszeni wybrać między jej życiem a powinnością. Nie chciałbym musieć podjąć takiej decyzji.
Anna spojrzała zaskoczona na czerwonego brata. Z tego co wspomniał Weismuth wywodził się ona jakiegoś ważnego rodu… ale jakby nie patrzeć był mężczyzną.
- Pani Franceska jest damą i nie wypada jest podróżować bez kogoś do pomocy. Założenie sukni i inne czynności nieraz wymagają wsparcia drugiej kobiety, bądź uczącej się dziewczynki. Małgosia najwyraźniej pełni taką funkcję. Niepokoi mnie, że brat Piotr dał jej tego szczurka.
Fyodor zmrużył brwi.
- Rozumiem… postarajmy się, aby jak najmniej nam towarzyszyła w momentach gdy istnieje choćby ryzyko wystąpienia ryzyka. Nie chciałbym mieć jej na swoim sumieniu.
- Porozmawiamy na ten temat z Francescą jak już się znajdzie. - Anna uśmiechnęła się do zakonnika. - Poprosiłam Gerge by zszedł z nami do biblioteki.*
*****
Fyodor spojrzał na Gerge.
- Część mnie żąda ode mnie i błaga bym się z tobą zgodził. Jednak ta część przegrała. Podjąłem decyzję. Piotr będzie oszczędzony. Jeśli to wbrew woli boga grzech będzie plamił moją duszę. Jeśli masz obiekcje do mojej decyzji możesz ją poruszyć na konklawe. Tymczasem oczekuję od ciebie, że jeśli masz jeszcze wątpliwości lub wnioski, to omówmy je teraz. Nawet gdy inkwizycja w czymś się nie zgadza to w oczach świata musi pozostać niepodzielna.
Anna spojrzała zaskoczona na brata Fyodora. Cieszyła się, że zakonnik także widzi w bratu Piotrze dobro, ale dostrzegała pewne błędy w jego rozumowaniu.
- Bracie… - Zwróciła się do czerwonego zakonnika spokojnym głosem. - … niestety to co mówisz nie do końca jest prawdą. WIdziałam brata Piotra, mam świadomość tego kim jest i jeśli dopuszczę pozostawienie go przy życiu będzie to wina tak samo moja jak i twoja. - Uśmiechnęła się niepewnie. Nie lubiła zwracać się tak do osób starszych, ale pewnie był to nie pierwszy i nie ostatni raz. - Do tego powierzono mi opiekę nad jednostką Płocką, więc jeśli zapadnie tu jakaś decyzja to ja zostanę obarczona konsekwencjami, a dopiero potem brat. Więc… decyzja twoja jest co najwyżej opinią, do której chętnie się ustosunkuję jeśli przedstawi mi brat jakie były pobudki za którymi stoi, ale… nie jest niestety niczym więcej.
Fyodor powoli przeniósł spojrzenie z Gerge na Annę unosząc szeroko powieki.
- Jesteśmy narzędziami Boga. Wedle tradycji w naszym Konklawe on przemawia i jednogłośnie mamy się zbliżać do jego woli. Dlatego inkwizycja działa na zasadzie jednogłośności - powiedział w łacinie - Decyzje nie są podejmowane przez jednostki. Tak, wiem, że to pewna hipokryzja z mojej strony, bo sam przed chwilą podjąłem decyzję umyślnie nie konsultując się z wami, ale nie chciałem was nią obarczać.
- W zasadzie pytanie jest jedno. Czy chcesz przewodzić? Bo jedno konklawe może to zmienić.
- Owszem ustaliliśmy, że wszystkie decyzje będziemy podejmować wspólnie, jednak jak brat doskonale wie, inkwizycja ma swoją strukturę i prędzej czy później wyłoni się ona także tutaj. Wtedy zaś to szef komórki odpowie za wszystko co tu uczyniliśmy. - Anna skupiła wzrok na Gerge, starając się dodać sobie otuchy. - Nie wiem jak jest pośród czerwonych braci, ale to czy chcę przewodzi, czy też nie nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Jeśli moi przełożeni podjęli taką decyzję jak za nią podążę. Siostry… siostry widzą wiele więcej niż ja. Pan zsyła im wizje dłużej niż ja żyję i wierzę, że jeśli przekazują mi jakieś obowiązki robią to bo taka jest wola Pana.
- Poruszę ten temat na przyszłym konklawe - stwierdził Reznov mając nadzieję, że choć chwilowo zakończył tę dyskusję - A jeśli o Piotra chodzi… jeśli chcesz jego śmierci - zwrócił się do Gerge - to przekonaj konklawe. Ja się na nim wstrzymam od głosu. Tymczasem on mówi, że ostatnie dekady spędził tłumacząc święte księgi i żywiąc się krwią szczurów i ja mu wierzę. Poza jego pomoc będzie bardzo przydatna w nauce świętych rytuałów które bardzo zwiększą nasze możliwości… Czy są jeszcze jakieś tematy które musimy omówić? Wolę aby nasze podziały miały możliwie niewielu świadków.
- Bracie daję tylko znać, że zamierzam się teraz udać do brata Piotra i także z nim porozmawiać. Myślę podobnie tak jak i brat i bardzo bym chciała by nasz zakonnik okazał się istotą wartą zaufania - Anna spoważniała. - Jeśli jednak będę miała wątpliwości, nie chciałabym by jutro gdy nasza obecność tutaj może zostać poddana wątpliwościom, był on żywy.
- Nie zawsze wybieramy jakie klątwy na nas spadną. Jeśli przeklęty odmawia wyrzeczenia się człowieczeństwa nie powinien być oceniany na podstawie samej klątwy i chciałbym abyśmy o tym pamiętali…
- Wiem bracie. - Anna przyjrzała się się uważnie czerwonemu bratu. Zmiana w nastawieniu do wampira była aż zaskakująca. - Pamiętaj, że i mój dar nie był mym wyborem.
Oblicze czerwonego brata pozostało nieodgadnione. Zmiana z pewnością była powiązana z osobą Piotra. Jednak oblicze Fyodora przypominało posąg wykuty w kamieniu. Coś łączyło zakoniika i wampira, ale Anna już wiedziała, że nie dowie się tego jedynie obserwując działania Czerwonego brata.
- Dobra. Na razie darujemy mu życie - powiedział Gerge poprawiając rękojeść swojego miecza. - Ale niech tylko da mi powód do najmniejszego podejrzenia, to go zatłukę. I nie ma tu znaczenia żadne konklawe czy łańcuchy dowodzenia. To jest bestia wyklęta przez Boga. Pije krew żeby istnieć. Wchodzimy?
- W porządku - zgodził się Fyodor - To rozsądne. Wejdźmy. Noc nam się kończy, a rano trzeba stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
- Najbardziej niepokoi mnie jak obronimy ten klasztor przed obcymi, wiedząc, że rzeczywiście siedzi w nim zło. - Anna westchnęła ruszając w kierunku schodów.
- Pamiętając o priorytetach. Chronimy bibliotekę i zbiory. Wezmę to na siebie. Plan już mi się rodzi.
Anna posmutniała i westchnęła ciężko. Brat Fyodor niestety nie potrafił współpracować, a ona wierzyła że to przez rozdrobnienie w ich szeregach Zły rośnie w siłę. Niemal w każdej chwili czuła na karku jego oddech.
- Chciałabym porozmawiać z bratem Piotrem na temat naszego śledztwa.
- Podejrzewasz, że ten Piotr może być związany z piekielnymi ogarami? - zapytał Gergę zakonnicy. Stali przed ciężkimi drzwiami biblioteki. Tylko krok dzielił ich od spotkania z wampirem. I tylko Anna zdawała się zauważać problem przed jakim stawali. Oto dzielna Inkwizycja, Obrońcy Człowieka przed Złym mieli chronić wampira przed wysłannikami gnieźnieńskiej katedry.
- Może to dziwne ale obawiam się szczurów a nie ogarów. - Anna mówiła cicho wpatrując się w drewniane wrota. Po chwili spojrzała na swego towarzysza i uśmiechnęła się. - Dobrze, że tu jesteś.