10-04-2018, 10:47 | #61 |
Reputacja: 1 | Gabrielle czuła jak jej serce chce wyskoczyć z piersi. Każdy krok po metalowych stopniach zdawał się trwać wieczność, a odgłos ciężkich butów na metalowych stopniach - ogłuszać. WIedziała, że gdy tylko dobiegną do szczytu poleci ołów. Nie spodziewała się niczego innego po pierwszym ostrzale. Wpadła na ostatni stopień i wycelowała, gotowa na ból który miał się zaraz pojawić. Odgłos walącego w szalonym tempie serca zniknął, zagłuszony dźwiękami wystrzałów. Gabrielle wpadła w rytm. Ostrzelać, przeryglować, ostrzelać… Charakterystyczne odgłosy zaskoczenia spustu, serii, odkliknięcia karabinu przy przeryglowaniu; zapętlone niczym klatki jakiegoś tandetnego filmu, zostały przerwane nieprzyjemnym stuknięciem pustego magazynku. Francuzka poczuła jak szalejące do tej pory serce stanęło. |
12-04-2018, 23:05 | #62 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Nagły okrzyk w języku angielskim zaskoczył Johna. Pomimo iż wiedział, że brytyjski oddział abordażowy - a raczej ta jego część, która przeskoczyła przez burtę Altmarka podczas pierwszej kolizji z Cossackiem - rozproszył się po statku i jego członkowie mogli być w zasadzie wszędzie, to nie spodziewał się, że zaplączą się akurat tutaj. W dodatku nakryli go na czynności, którą John zwykł był wykonywać najpierw w zaciszu oficerskiej kabiny, a później w pokojach, w których mieszkał jako pracownik ambasady. Nie pozostało mu nic innego, jak z godnością dostosować się do sytuacji wymuszonej niecodziennymi, bojowymi warunkami. A poza tym myśleć - i to szybko. - Miej oko na niego - rzucił do Curtisa wskazując gestem głowy Niemca - a ja zobaczę, kto to. Oficer szybkim ruchem narzucił na siebie brytyjską pelerynę i włożył na głowę charakterystyczny, talerzykowaty hełm Brodiego. Wystające spod peleryny spodnie różniły się nieco odcieniem od brytyjskich, ale niezbyt mocno - John miał nadzieję, że napotkani brytyjscy marynarze nie będą zwracali zbyt wielkiej uwagi na kolor spodni, widząc ponad wszelką wątpliwość brytyjski hełm, pelerynę i karabin... a na dokładkę słysząc najprawdziwszą gwarę z Estuary, absolutnie nie do podrobienia przez ewentualnych niemieckich szpiegów. - 'Ere, lads!* - krzyknął przez wpółotwarte drzwi. Karabin miał w pogotowiu - to mogła być niemiecka prowokacja. Jeśli do pomieszczenia wejdą Niemcy, John miał zamiar strzelać, jeśli Brytyjczycy - wyjaśnić powód zamieszania i poprosić o wsparcie w zdobyciu mostka. __________________________________________________ ___________ * (ang.) Tutaj, chłopaki! |
12-04-2018, 23:36 | #63 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
13-04-2018, 16:09 | #64 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 17 Czas: 1940.II.16; godz. 23:45 Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale st.ag Baumont, mł.ag Gulbrand; poziom IV; galeryjka Atak francuskiej agentki Spectry spotkał się z twardą, niemiecką obroną. Gdzieś w pobliżu usłyszała i rozpoznała okrzyk Edvarda więc też gdzieś tu był ale nie miała czasu się rozglądać. Jej zdobyczny karabin zderzył się z karabinem niemieckiego marynarza który zdołał się nim zasłonić przed nadchodzącym ciosem. Po nim nastąpiło szaleńcza seria trzasków, stuków i przyspieszonych oddechów gdy dwójka przeciwników toczyła ze sobą pojedynek. Gabrielle udało się zdzielić kolbą przeciwnika na co ten ugiął się od siły ciosu i cofnął o krok. Ale zaraz zrewanżował się jej i jego karabin trzasnął Francuzkę mocno i boleśnie. Ostatecznie jednak agentka Spectry zdołała trafić go jeszcze raz i wreszcie chyba jej przeciwnik miał dość. Rzucił swój karabin, podniósł ręce do góry i krzyknął - Nicht schießen! Ich gebe auf!* - wyglądało więc na to, że choć Baumont nie wyszła z tego pojedynku bez szwanku i trafienie piekło ją i bolało to jednak przeciwnik oberwał gorzej i miał dość. Zorientowała się, że te kilka widocznych sylwetek też nie wydaje się zbyt skorych do otwarcia ognia i wznowienia walki. I chyba byli ranni. Ocalały brytyjczyk za jej plecami też przykląkł ciężko opierając się o balustradę galeryjki i mniej więcej uniósł swój karabin w stronę reszty żywych na tej galeryjce. Pewnie mierzył do Niemców i im miało to dać do myślenia jednak w osłabionych ranami i pogodą karabin chwiał się podobnie jak te w niemieckich rękach. Za to statek już prawie zatrzymał się całkowicie. Dudniący dotąd gdzieś przez grodzie i pokłady rytm silnika zamilkł. Na całej galeryjce zostało już tylko jedno ognisko walki. Dwóch ludzi przy schodach okładało się pięściami tarzając się po pokładzie galeryjki. Edvard mógł się przekonać, że bliżej mu do wykładowcy z jakiejś katedry niż do jakiegoś zakapiora z ulicy. Nie dość, że niemiecki oficer postrzelił go gdy Norweg go zaatakował to jeszcze okazał się wymagającym przeciwnikiem. Kula która rozerwała ubranie norweskiego agenta Spectry podobnie potraktowała bok agenta. Zapiekło i zabolało ale mimo to Niemiec dał się zaskoczyć gdy nieuzbrojony człowiek w brytyjskim mundurze rzucił się na niego z gołymi rękami. Z początku więc Gulbrand zdobył na tyle przewagi by trafić pięścią w żołądek Niemca. Potem trafił jeszcze raz ale w końcu przeciwnik zrewanżował się trafiając go na odlew lufą pistoletu. Udało mu się wykorzystać moment by zdobyć przewagę i trafić w Norwega jeszcze raz i rzucić go o barierkę. Edvard poczuł na plecach twardą barierkę za jaką niedawno się chował przed Niemcami ale zaraz pięść Niemca wylądowała w jego żołądku. Zaraz wylądowała by pewnie ponownie ale akurat statek bujnął nieco mocniej na jakiejś fali i niemiecki oficer stracił równowagę na śliskim pokładzie. Edvardowi udało się więc zyskać moment na oddech i doskoczyć do niego ponownie. --- *Nicht schießen! Ich gebe auf! - (niem.) Nie strzelaj! Poddaję się! mł.ag Wainwright; poziom II; nadbudówka Miny brytyjskich marynarzy wyrażały mieszaninę zaskoczenia, podejrzliwości i niedowierzania. Co prawda głos odpowiadający po angielsku zwabił ich do suszarni jednak trójka nie do końca ubranych ludzi, z czego dwójka mająca na sobie mieszaninę różnych ubiorów z dwóch zwalczających się stron i jeden bez żenady przebierający się w ubrania strony przeciwnej wzbudzały w nich ostrożność. Zwłaszcza te zmięte i przemoczone brytyjskie mundury widoczne na podłodze przykuwały ich wzrok. - Hej, chłopaki, to ja. - przełomem okazała się znajomość Curtisa. I to, że czy suchy czy mokry, czy w pełni brytyjskim ekwipunku czy nie to i rozpoznawał i był rozpoznawalny przez chłopaków ze swojego oddziału. Trójka marynarzy z tej samej jednostki szybko wyjaśniła sobie ten niecodzienny powód do przebieranek w niemiecką garderobę i porzucenie przemoczonych, brytyjskich mundurów. Ranny, niemiecki marynarz zachowywał się spokojnie kończąc obwijanie swoich ran czym się dało by zatamować krwawienie. I wcale nie wydawał się skłonny ani do ucieczek ani w ogóle do opuszczania tego przyjemnie ciepłego i suchego miejsca. Dwaj nowo przybyli członkowie zespołu abordażowego po wyjaśnieniu z Curtisem aktualnej sytuacji popatrzyli na agenta Spectry. - To co teraz sir? Chyba zastopowaliśmy wreszcie tą krypę. - zapytał jeden z nich czekając na zdanie oficera. “Altmark” rzeczywiście zwolnił już do tego stopnia, że bez widoku na morze ciężko było się zorientować czy jeszcze płynie czy już tylko biernie dryfuje na falach.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
19-04-2018, 22:36 | #65 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | John odetchnął z ulgą widząc, że udało się po pierwsze znaleźć suche ubrania, które powinny zabezpieczyć wychłodzonych Brytyjczyków przed zamarznięciem, po drugie wyjaśnić powód tej nagłej przebieranki przybyłym marynarzom i po trzecie wyraźnie wzmocnić oddział, który mógł się przydać do przechylenia szali zwycięstwa w bitwie na mostku na stronę aliantów. Jedyne, co należało teraz zrobić, to wrócić na mostek, do Gabrielle i jej ludzi. Kapitan zakończył zakładanie suchego, niemieckiego munduru marynarskiego, który przykrył brytyjską peleryną i hełmem Brodiego. Przemoczony brytyjski kombinezon i bieliznę zostawił w suszarni - sorty mundurowe nie stanowiły tajemnicy państwowej i było jasne, że Abwehra ma na stanie kilka własnych na okoliczność tajnych misji, w dodatku w lepszym stanie niż te, które angielski oficer jeszcze niedawno miał na sobie. - Wracamy na górę, chłopaki - powiedział John. - Na mostku są nasi ludzie, potrzebują pomocy w walce z Niemcami. - A co z nim, sir? - Curtis kiwnął głową wskazując niemieckiego marynarza, który zaprowadził brytyjskich żołnierzy do suszarni, a który nadal obwiązywał sobie rany kawałkami podartych mundurów. John o czymś sobie przypomniał. - Pomóżcie mu. - zakomenderował. - Zaprowadził nas tu i dał świeże ciuchy, obiecaliśmy mu, że za to opatrzymy mu rany. Brytyjscy żołnierze, używając osobistych zestawów opatrunkowych i kawałków materiału wyciętych z rozwieszonych tu i ówdzie mundurów, wprawnie opatrzyli rany niemieckiemu marynarzowi. Po paru minutach Niemiec wyglądał już jak żywa reklama oddziału urazowego szpitala Jej Królewskiej Mości w Haslar. Rana postrzałowa brzucha została fachowo zaopatrzona, strzaskane ramię przybandażowane do klatki piersiowej, mniejsze rany i zadrapania przemyte oraz przewiązane bandażami i kawałkami tkaniny. Opatrzywszy rany, John utkwił wzrok w niemieckim marynarzu. - Gibt es hier vielleicht irgendwo ein Lazarett? Medikamente?* - zapytał. __________________________________________________ ___________ * (niem.) Jest tu gdzieś w pobliżu lazaret? Lekarstwa? |
19-04-2018, 23:57 | #66 |
Reputacja: 1 | "Jest różnica między królem Salomonem a Jørgenem Hattemakerem" - to tradycyjne przysłowie z rodzimych rejonów pasowało w tym momencie idealnie do Edvarda. Dobrze wyszkolony żołnierz wymierzał celne ciosy, a trzydziestoośmioletni Norweg przyjmował je niczym worek treningowy. Widać było, że Edvard Christian Gulbrandsen nie był zawodowym żołdakiem. Okrętem jednak zakołysało, co pozwoliło zmienić nieco charakter pojedynku. Skandynaw wyprowadził cios w trzewia, a następnie go powtórzył.
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
20-04-2018, 09:48 | #67 |
Reputacja: 1 | Gabrielle oddychała ciężko, ściskając w dłoni Mausera. Przyglądała się stojącym niedaleko Niemcom. Była pewna, że ich broń na więcej naboi niż jej, tak samo jak tego że jeśli zechcą bez trudu ją trafią. |
20-04-2018, 19:13 | #68 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 18 - Koniec 1-ej Misji :) Czas: 1940.II.16; godz. 23:50 Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale st.ag Baumont, mł.ag Gulbrand; mł.ag Wainwright; poziom IV; galeryjka Niemiecki oficer stawił zacięty opór. Nieświadom a może nie chcąc przyjąć do wiadomości kapitulacji najbliższej grupki podwładnych mu marynarzy. W tych zmaganiach z Norwegiem przyłożył mu, i jeszcze raz, a potem znowu. Wreszcie zrzucił go z siebie i choć słaniał się i ciężko oddychał ustał na własnych nogach. - Was machst du?! Aufstände! Nimm Gewehre!* - krzyknął na swoich ludzi ponaglająco. Edvard leżał gdzieś u podnóża mokrych, metalowych i cholernie zimnych schodów wciąż zbierając się po ostatnich ciosach niemieckiego oficera. Gabrielle było coraz trudniej ustać na nogach z przez dreszcze jakie ją złapały miała problem wymówić coś więcej niż kilka rozproszonych sylab naraz. Karna niemiecka załoga z ociąganiem i dość niemrawo pod krzykiem i wzrokiem oficera zaczęła ponownie sięgać po rzuconą dopiero co pod wpływem głosu rozsądku Francuzki broń. Wtedy huknął strzał. Mocny, karabinowy wystrzał. Ciężko ranny brytyjski marynarz pozostający wciąż w pobliżu zabitego kolegi i schodów jakie niedawno szturmowali przypomniał o sobie wystrzałem z karabinu. - Don’t do this. - powiedział z trudem marynarz trochę oparty a trochę zawieszony na barierce galeryjki. Niemcy, oficer też zawahali się. Co prawda Anglik nie wyglądał zbyt dobrze i karabin wyraźnie mu się chybotał w dłoniach. Ale z pozostałej dwójki aliantów kobietę w żółtym olejaku rozłożyła febra z panującego zimna a mężczyzna dopiero łapał oddech przy schodach. Ich zaś była podobna ilość i mieli broń w zasięgu ręki. Ale też i ołów i pogoda dała im się we znaki. Najlepiej wyglądał ten niemiecki oficer ale w starciu z Edwardem stracił gdzieś swój pistolet więc teraz musiałby doskoczyć do któregoś z karabinów swoich ludzi. Przez chwilę więc ważyły się szanse i losy tak Niemców jak i aliantów. Obie strony były podobne liczebnie i podobnie oberwały podczas walk na niemieckiej jednostce zalewanej norweską, zimową burzą. Przełomem okazały się kroki na schodach. Każdy bez względu na rany zdawał sobie sprawę, że są zbyt wymęczeni by stawiać opór nowym siłom. Ktoś kto nadchodził mógł właśnie przeważyć szalę na korzyść swojej strony. Tym kimś okazała się trójka Brytyjczyków w talerzykowatych hełmach. Dwóch marynarzy pod przewodem agenta Wainwrighta, względnie cali i z bronią w gotowości przeważyła wreszcie ten moment niepewności. Niemiecki oficer w końcu uniósł ręce do góry i skapitulował nie mogąc dłużej stawiać oporu przeważającym obecnie siłom aliantów. *Was machst du?! Aufstände! Nimm Gewehre! - (niem) Co robicie?! Powstań! Łapcie karabiny! --- Niedługo potem sytuacja się odmieniła całkowicie. Na pokład “Altmarka” dotarła kolejna partia oddziału abordażowego i rozproszyli się po zastopowanym tankowcu w którego groźnie były wycelowane lufy wszelakie z zacumowanego obok brytyjskiego niszczyciela. A gdy pozwalały na to nocne ciemności i władzctwo lutowej śnieżycy także i kolejną bojową sylwetkę odcinającą ewentualne manewry niemieckiej jednostce. Kolejną była bliskość norweskiego brzegu co jak wiedział zwłaszcza Edward były bardzo zdradliwe i niesprzyjające żeglowaniu, zwłaszcza w takich warunkach. Brytyjscy marynarze uwolnili brytyjskich marynarzy. Okrzyk “Navy here!” wznosił się to tu, to tam ale pokład niemieckiej jednostki w końcu zalała ciżba w brytyjskich mundurach stopniowo przeładowywanych na brytyjskie niszczyciele. Wydawało się, że tych alianckich właśnie uwolnionych jeńców jest nadspodziewanie dużo. Czyli pierwotne podejrzenia wywiadu co do prawdziwej roli “Altmarka” jako jednostki współpracującej z niemieckimi rajderami okazała się słuszna. W podobnym czasie trójka agentów Spectry też mogła poszczycić się wykonaniem głównego zadania. Udało im się przechwycić tajemniczy artefakt. Choć dostali cięgi jak nie od niemieckiej załogi to od norweskiej burzy. Dowodząca operacją z ramienia Spectry, st. agentka Baumont i mł. agent Wainwright byli w stanie poruszać się tylko dzięki pomocy innych. Hipotermia zawładnęła ich ciałami całkowicie. Trzęśli się jak w febrze i mieli trudności z koncentracją myśli i słowa. Na szczęście osłabienie dopadło ich gdy już zdołali zabezpieczyć artefakt i z pomocą mogła im przyjść część grupy abordażowej. Brytyjczycy z Navy pomogli przenieść agnetom wywiadu i pakunek i ich samych. Francuzcej oraz mł. agentowi Gulbrandowi w lazarecie brytyjskiego niszczyciela musiała zostać udzielona pomoc medyczna. Ona miała rany i stłuczenia tam gdzie trafiło ją uderzenie niemieckiego Mausera on był obity niemiecką pięścią, butem i postrzelany z niemieckiego pistoletu. Brytyjskiemu agentowi Spectry też musiała być udzielona pomoc bo z hipotermią na morzu podczas takiej pogody nie było żartów. --- Czas: 1940.II.17; godz. 07:30 Miejsce: Morze Północne; otwarte morze; pokład “HMS Cossack”, śródokręcie Warunki: poranek, mroźno, deszcz, dość silny wiatr, średnie fale Cała trójka dostała w kość podczas tej może dwugodzinnej eskapady w głąb norweskiego fiordu i na pokład niemieckiej jednostki. Gdy odespali w swojej kabinie w suchych łóżkach, ubraniach, pościeli okazało się, że jest już widno a z pokładu widać były Wyspy. Pokład po przyjęciu wielu uwolnionych jeńców był przepełniony. Ale wszyscy znosili to bez zgrzytu i dominowała atmosfera triumfu, satysfakcji i radości z powodu dokopania wreszcie tym cholernym Hunom i uwolnienia marynarzy z zatopionych brytyjskich jednostek. Norweg najbardziej fizycznie ucierpiał podczas ostatniej nocy więc był najbardziej obolały z całej trójki. Francuzka choć cierpiała na pewien dyskomfort mogła jeszcze uznać, że mniej więcej jest w porządku. jedynie Brytyjczyk wyszedł z ostatniej nocy bez szwanku. Teraz o ponurym ale jednak poranku, gdy przespali resztę nocy w łóżkach jakie im użyczono w kajucie oficerskiej hipotermia wydawała się nocną marą. Więc mimo, że parę godzin temu mogła w pechowych okolicznościach wykończyć ich na dobre teraz całkowicie straciła nad nimi swoją władzę.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
27-04-2018, 15:10 | #69 |
Reputacja: 1 | Post wspólny, vol. 1
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
27-04-2018, 18:44 | #70 |
Reputacja: 1 | Post wspólny Vol. 2 - Hmmm… - Gabriele uniosła się na łokciu by spojrzeć na zamknięte drzwi. - Chyba John stara się nam zapewnić chwilę na osobności. - Przeniosła wzrok na leżącego w łóżku mężczyznę. Chwilę przyglądała się Norwegowi. Normalnie może skorzystałaby z okazji, ale biorąc pod uwagę stan w jakim byli… Ułożyła się ostrożnie na mężczyźnie pozwalając by jej piersi delikatnie się rozpłaszczyły. Był ciepły i tego teraz potrzebowała. - Niemcy oblali nas lodowatą wodą. Bardzo oberwałeś? |