09-01-2007, 22:02 | #41 |
Reputacja: 1 | [center:2e238b2d51] [/center:2e238b2d51] Jeremy przebiegl dystans dzielacy sadzawke i oranzerie w kilkanascie sekund. W trakcie biegu mial dziwne przeczucie, ze za chwile moze dogonic go kamien, rzucony z tylu przez Marike, ale nic takiego sie nie wydarzylo. Z lekka zadyszka zatrzymal sie przed wejsciem do oranzerii. Wewnatrz zauwazyl mnostwo bujnych roslin i wielkich, egzotycznych kwiatow. Nie wygladalo jednak na to, aby ostatnio ktokolwiek dogladal roslin, wnetrze szklarni przypominalo raczej dzika dzungle, niz zadbany ogrod. S [center:2e238b2d51] [/center:2e238b2d51] Chris w koncu przeczytal wrozbe. "W domu jest ktos jeszcze." - tekst przepowiedni wydal mu sie co najmniej dziwny. Kate wzdrygnela sie na dzwiek slow. "Glupia maszyna" pomyslala. |
09-01-2007, 22:18 | #42 |
Reputacja: 1 | - No i widzisz, kochanie, takie są przepowiednie generowane z takich zabawek. Ma robić odpowiednie wrażenie na małych dzieciach i pijaków na festynach...- mówił Chris, acz odrobinę za szybko, by brzmiało to naturalnie. Szybkim, zdecydowanym ruchem wyjął kartkę z rąk dziewczyny, zmiął i schował gdzieś do kieszeni. Nie czekając na jakąkolwiek reakcje dziewczyny objął ją czule i, niczym małe dziecko, pocałował w czoło. W jego ramionach nic jej się nie stanie... Tylko ukradkiem zerknął za drzwi i nasłuchiwał jakichkolwiek dźwięków...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
10-01-2007, 02:27 | #43 |
Reputacja: 1 | Z uśmiechem ruszyła za Jeremym. Ten wyjazd zaczął podobać się jej jeszcze bardziej. Zdołała dogonić chłopaka tuż przed wejściem. Z uśmiechem spojrzała mu w oczy. -Wejdźmy tam razem, co ty na to? Czuła szum krwi w uszach, szybsze bicie swego serca, znała te objawy, wcześniej zawsze radziła sobie z zwalczeniem tego typu uczuć, lecz tym razem zupełnie nie miała ochoty, ni zamiaru z nimi walczyć....
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
10-01-2007, 03:01 | #44 |
Reputacja: 1 | [center:6b4b0af735][/center:6b4b0af735] Marika lekko pchnęła drzwi i po chwili oboje znaleźli się w ciepłym, parnym, dusznym wnętrzu oranżerii. Rosnące wkoło egzotyczne rośliny i kwiaty, sprawiały wrażenie, jakby znaleźli się nagle w rajskim ogrodzie. Przemknęli wąską ścieżką pomiędzy rozłożystymi liściami jakiejś rośliny i zatrzymali się pośród zarośli. Ogromne tropikalne kwiaty wydzielały upojny, egzotyczny zapach. Marice przypominało to scenę z ulubionej sztuki Williama Shakespear'a, w której to po balu młodzi Romeo i Julia wyznają sobie miłość w ogrodzie pomimo, że pochodzą z dwóch zwaśnionych rodów. Jeremy posłał jej lekki uśmiech gdy jego wzrok padł na jej smukłe ciało, które pod wpływem tych wszystkich barw przybrało teraz w jego oczach postać jakiejś tajemniczej bogini. |
10-01-2007, 08:38 | #45 |
Banned Reputacja: 1 | Oksana zamknęła szybko lodówkę, była wkurzona i przerażona. Podniosła też szybko toster leżący na podłodze w dokładne miejsce, w którym leżał aby dopiero wtedy zająć się Kao. - TY durniu! Jesteś lekkomyślny jak sybirski kawalerzysta idący w nocy do wychodka! - wykrzyczała ciągnąc go za rękę i wychodząc z kuchni - Jak się czujesz? Już lepiej? Pokaż oczy - powiedziała sadzając go na jednym z krzeseł od stołu i oglądając jego białka ze spokojem - Usz ty! Mogłeś się czymś zatruć, a co gorsza zatruć i mnie. Gdybyś miał jakieś halucynacje, to mnie łaskawie uprzedź. Oksana dała na sam koniec, prztyczka w nos chłopaka i odeszła od niego na bezpieczną odległość. Zamknęła drzwi od kuchni. - Chodźmy znaleźć resztę, dziwnie się czuję sama z tobą! - skierowała się do wyjścia z jadalni. |
10-01-2007, 13:30 | #46 |
Reputacja: 1 | W pierwszym momencie, gdy się zatrzymali, nie wiedziała na czym zatrzymać wzrok. Tyle roślin przesycających nagrzane, parne powietrze intensywnym, zielonym zapachem. Wonie kwiatów, storczyków, orchidei, tygrysich lilii łączyły się w oszałamiającą, niezwykłą mieszankę. Takie kwiaty dotąd zdarzało jej się czasem zobaczyć w jakiejś ekskluzywnej kwiaciarni w Bostonie, czy też w ogrodzie botanicznym, ale w szklarni... Coś niesamowitego. Już wyciągnągnęła dłoń w stronę przepięknej, szkarłatno- białej orchidei która wydawała się być usiana srebrzystymi punkcikami, gdy przypomniała sobie, że niektóre odmiany tych pięknych kwiatów są trujące. Cofnęła palce, lecz z żalem.
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
10-01-2007, 18:12 | #47 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Dziwne, śmieszna ta przepowiednia. Ale nie przejmuj się tym kochanie, to tylko głupia maszyna. - Kate pocaowała Chrisa i pociągnęła go za sobą. - Teraz idziemy zobaczyć poddasze. Jakaś głupia maszyna nie popsuje im dnia. Pewnie że w domu jest ktoś jeszcze - czterech nastolatków.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
10-01-2007, 18:44 | #48 |
Reputacja: 1 | - Nie bój się - powiedział zza jej pleców Jeremy. - Te chyba nie są niebezpieczne. Tak przynajmniej mówili nam na zajęciach. Chłopak sięgnął ponad jej ramieniem i zerwał kwiat z łodygi. Potem wpiął go w kasztanowe włosy Mariki. Uśmiechnął się: - Teraz masz odpowiednie przybranie na dzisiejszy dzień. By uczynić cię jeszcze ładniejszą. Jeremy nie odwracał wzroku od dziewczyny. Musiał przyznać - teraz wyglądała bosko. Chyba przeznaczenie zesłało tutaj te kwiaty i tą szklarnię. Choć sypiąca się, to jest to chyba najprzytulniejsze miejsce na tej wyspie.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
10-01-2007, 18:53 | #49 |
Reputacja: 1 | Poprawiła kwiat lekko za lewym uchem i uśmiechnęła się do Jeremyego. -Dziękuję ci za komplement. Dała krok w jego stronę i lekko musnęła ustami jego wargi. To wszystko co ich otaczało, było tak baśniowe, tak niezwykłe....
__________________ Whenever I'm alone with you You make me feel like I'm home again Dear diary I'm here to stay |
10-01-2007, 19:11 | #50 |
Reputacja: 1 | Jeremy poczuł lekką woń kwiatów oraz ciepło warg Mariki. Ukłonił się w pas, zamiótł ręką przed sobą, jak na jakimś dworze i podniósł oczy w górę. - Do usług moja królowo - powiedział i zaśmiał się serdecznie. - A teraz może zobaczymy co jeszcze jest w szklarni i wyjdziemy dalej zwiedzać ten niesamowity ogród. Bo nie wiadomo, co sobie inni pomyślą.... Akurat w tym momencie Jeremy najmniej przejmował się innymi. Liczyło się tylko tu i teraz, a mając w perspektywie cały tydzień tutaj, czuł się jak w niebie. Wyciągnął w szarmanckim geście rękę w stronę dziewczyny, licząc że będzie chciała wparcia w dalszej podróży przez ten tajemniczy ogród.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |