|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-06-2013, 11:27 | #11 |
Administrator Reputacja: 1 | Wiewiórki, tak to zwykle bywało, nie traciły głowy same z siebie. Coś lub ktoś musiał się do tego przyczynić. A wniosek był oczywisty - to coś musiało siedzieć na gałęziach drzewa. Randal przyjrzał się i po chwili dostrzegł kilku włochatych "cosiów" spacerujących po gałęziach. Odkrycie stanowiło średnią przyjemność. Jak poradzić sobie z kimś, kto siedzi na drzewie, kilka czy kilkanaście metrów nad ziemią, poza zasięgiem ostrza rapiera? Wleźć na drzewo? Łatwo powiedzieć, zdecydowanie trudniej zrobić. Szczególnie w przypadku, gdy włochaczków było więcej, a na dodatek czuły się tam, wysoko, równie dobrze, jak Randal na powierzchni ziemi. Oczywiście można było zastosować metodę radykalną. Oliwa, krzesiwo, drzewo... Wnet z drzewa zrobiłaby się piękna pochodnia... Ale równie prawdopodobne było to, że na widok płomieni nie włochaczki wpadną w panikę, tylko Aust wpadnie w szał. Co byłoby zapewne jeszcze groźniejsze, niż siedzące na drzewach stwory. Po co trzymamy tego cholernego kruka, pomyślał raz jeszcze. Starając się zachowywać cicho jak myszka Randal wymienił rapier na kuszę i zaczął wypatrywać dobrego celu. |
08-06-2013, 19:48 | #12 |
Reputacja: 1 | - Co do... - Ojciec Tristan rozejrzał się za strzelcem, który chciał wpakować pocisk w kapłana. - Ja ci, kurwa, dam podnosić rękę na dostojnika kościelnego! Potężna księga, którą trzymał w dłoni zamknęła się z głośnym trzaśnięciem. Wypracowanym ruchem nadgarstka otworzył ją ponownie, ale na innej stronie. Pociagnął nosem i wyrecytował: - I powiedział Ilmater: "Niech sprawiedliwi stają naprzeciw tyranii, a jeśli duch ich czysty, moja moc jest z nimi"! Ojciec Tristan rzuca błogosławieństwo (+1 do ataku i +1 do rzutów obronnych na strach) Księga huknęła ponownie, a buzdygan, spoczywający dotąd na ramieniu kapłana nakreślił szeroki łuk nad jego głową. Ojciec Tristan pokręcił głową z dezaprobatą i ruszył w gąszcz za towarzyszami.
__________________ Ash nazg durbatuluk, Ash nazg gimbatul, Ash nazg thrakatuluk, Agh burzum-ishi krimpatul! Ostatnio edytowane przez Barthirin : 09-06-2013 o 15:14. |
09-06-2013, 21:10 | #13 |
Reputacja: 1 | Randal - atak dystansowy vs Napastnik 1 k20+4 vs 14 = 19, sukces! Napastnik 1 - ukrycie 69, trafiony! Obrażenia k6 = 1 Bełt wystrzelony z kuszy łotrzyka poleciał pomiędzy listowie. Najwyraźniej udało mu się w coś trafić, gdyż chwilę później z góry usłyszeć można było przekleństwa (łatwo było zgadnąć po intonacji) w jakimś dziwnym języku. Całe szczęście, że nikt z młodych poszukiwaczy przygód go nie znał, inaczej jeszcze by się zaczerwienili. Tristan - czar udany Ojciec Tristan również nie próżnował. Jego księga zalśniła, a jego towarzysze poczuli jak ich serca wypełnia odwaga! Jednakże nieco gorzej szło reszcie drużyny. Aust, Abelard i Jovin rzucili się w gąszcz w którym krył się Randal. Ba! Abelard rzucił się na ten gąszcz ze swym dwuręcznym mieczem, z zapałem tnąc krzewy i młode drzewka - za jedynego poszkodowanego w wyniku tych działań mógł się uważać młody Evenwood, który niemalże stracił nogę, lecz w porę się odsunął. W krzakach nie było wrogów. Wrogowie kryli się na drzewach, zbyt wysoko, by ich dosięgnąć... I właśnie wystrzelili kolejną salwę strzał. Napastnik 1 - atak dystansowy vs Randal k20+2 vs 16 = 21, sukces! Randal - ukrycie 67, trafiony! Obrażenia k4 = 3 Napastnik 2 - atak dystansowy vs Aust k20+2 vs 14 = 20, sukces! Obrażenia k4 = 1 Napastnik 3 - atak dystansowy vs Tristan k20+2 vs 15 = 17, sukces! Obrażenia k4 = 1 Napastnik 4 - atak dystansowy vs Abelard k20+2 vs 16 = 8, porażka! Napastnik 5 - atak dystansowy vs Jovin k20+2 vs 17 = 14, porażka! Wiele z nich wbiło się w ziemię, lecz przy takiej ilości kilka musiało trafić w cel - Aust i Tristan zostali lekko draśnięci, zaś Randalowi oberwało się nieco mocniej. Napastnik 6 - szarża (zwarcie) vs Randal k20-2 vs 13 = 1, porażka! Napastnik 6 - obrażenia od upadku 2k6 = 6 Jeden z potworów chciał uczynić Randalowi większą krzywdę, skacząc na niego z góry, lecz... Zwyczajnie nie trafił i wylądował na ziemi, łamiąc sobie obie krótkie nóżki. Członkowie drużyny mogli przyjrzeć się teraz dokładniej swym wrogom - napastnik był niski, zielony i włochaty. Kojarząc zasłyszane opowieści, uświadomili sobie, że mają do czynienia z... goblinami! Jednakże rozmyślania przerwał im dźwięk rogu, który rozległ się z korony drzew. Twierdzicie, że w dźwięku rogu nie ma nic strasznego? Niby racja, ale jeśli odpowie mu podobny dźwięk, z miejsca które już minęliście? Dość nieciekawa sytuacja, przyznacie. Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 10-06-2013 o 07:52. |
09-06-2013, 23:28 | #14 |
Administrator Reputacja: 1 | - Błogosławiona Tymoro! - syknął Randal, gdy krótka strzała przebiła ćwiekowaną zbroję. - Tristanie, możesz mi pomóc? Rana do śmiertelnych nie należała, ale nie była też niczym przyjemnym. I lepiej by było pozbyć się jej jak najszybciej. Rana, jak się okazało, nie była jedyną niespodzianką. O mały włos jeden z goblinów spadłby Randalowi na głowę. Na szczęście chybił... Na szczęście dla Randala, rzecz jasna. Napastnik miał mniej szczęścia, bowiem nie upadł jak kot, na cztery łapy. Okropnie jęczał i Randal postanowił skrócić jego cierpienia. Rapier w dłoń... Wystarczyło jedno pchniecie i goblin umilkł. Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-06-2013 o 23:30. |
10-06-2013, 06:34 | #15 |
Reputacja: 1 | Jovin nie był magiem ani wieszczem, a jego paladyńskie moce nie pozwalały mu rzucać czarów poznania. Do przewidzenia tego, że Randal oberwie piewszy wystarczyła elementarna logika. Zły był tylko na siebie, że dał się zaskoczyć tym atakiem z góry. Nie zwlekając podbiegł do chłopaka, by ochraniać go swoją tarczą i ciałem. - Schowaj się za mną i strzelaj Randal, strzelaj! Nie ma na co czekać. - Łaska Bogini jeszcze nie spłynęła na krasnoluda i nie potrafił leczyć dotykiem, tak jak ojciec. Nie mógł więc pomóc poszkodowanym. Żałował, że nie miał ze sobą jakiejś kuszy. Ojciec zawsze go uczył, że nie godzi się, by paladyn, a tym bardziej krasnolud pozwolili innym stawać w pierwszej linii. Ewidentnie nie pomyślał o sytuacji, gdy pierwszej linii w ogóle nie ma. Jovin mógł teraz tylko stać i robić za żywą tarczę... Rozejrzał się szukając czegoś, co mogłoby pomóc im w tej nieciekawej sytuacji. Jego wzrok padł na wywrócony powóz leżący na drodze. - Wysofujemy się za powóz! Tam mamy choć trochę osłony! - Po czym zwrócił się do Randala - Dasz radę tam dobiec? Jak nie to kryj się za mną. Ostatnio edytowane przez uday : 10-06-2013 o 12:25. Powód: bo nikt nie odpisuje... |
10-06-2013, 14:22 | #16 |
Reputacja: 1 | Blagen cały poranek spędził drzemając na grzbiecie psa Austa. Z tym krukiem to była ciekawa historia. Chowaniec podróżujący bez swego pana nie jest zwykłym widokiem, ale Blageon też zwykły wcale nie był. Sill Shrikefell, jego twórczyni, od urodzenia była wyjątkowo słaba. W pierwszych latach życia połamała kości więcej razy niż niejeden awanturnik dąży przez całe życie. Do tego problemy z płucami, sercem i krwią. W efekcie Sill nie jest w stanie wyruszyć na przygody, a bardzo tego pragnęła. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że młoda kobieta już przez niektórych została okrzyknięta geniuszem, między innymi za sprawą arcypotężnego chowańca jakiego udało jej się stworzyć. Pomiędzy nią a Blagenem istnieje więź o wiele silniejsza niż zwykle występuje między chowańcem a panem. Na tyle silna, że możliwy jest nieustanny przepływ myśli pomiędzy tą dwójką, niezależnie od odległości w jakiej się znajdują, a do tego Blagen może służyć jako przekaźnik, stając się punktem początkowym zaklęć Sill. Blagen leniwie otworzył oczy dopiero czując smród trupów, a na prawdę obudził się gdy poszybowały pierwsze strzały. Zakrakał głośno i wzbił się w powietrze, by krążyć kilka chwil orientując się w sytuacji. Jego oczom ukazały się gobliny na drzewach. Dużo goblinów. Usłyszał też oba rogi. - Dużo ich! - zawołał do reszty zadziwiająco ludzkim głosem. Przynajmniej byłby zadziwiający gdyby nie słyszeli go już wielokrotnie. Podleciał nad jedno z drzew na których dopatrzył się zielonoskórych. Inkantacja rozległa się lekkim, nienaturalnym echem w powietrzu, a jego szpony zaświeciły feerią barw, a sekundę potem te kolory spłynęły w dół, obejmując dąb i wszystkie gobliny które się na nim znajdowały. Rzucam czar - Deszcz kolorów |
10-06-2013, 15:19 | #17 |
Reputacja: 1 | Kto by się spodziewał, że na pozór zwyczajne ptaszysko potrafi rzucać zaklęcia? Gobliny nie słynęły z przenikliwości, więc na pewno nie one. Były niezwykle zdziwione, kiedy ujrzały wielokolorowe smugi, które sprawiały, że świat zaczynał tracić barwy. Goblińskie przekleństwa umilkły, kiedy zielonoskórzy zaczęli przymykać swe skośne oczy w wyniku nienaturalnej senności... Napastnik 9 - rzut obronny na wolę k20-1 vs 14 = 16, sukces! Napastnik 10 - rzut obronny na wolę k20-1 vs 14 = 17, sukces! Napastnik 11 - rzut obronny na wolę k20-1 vs 14 = 17, sukces! Napastnik 12 - rzut obronny na wolę k20-1 vs 14 = 2, porażka! By zaraz rozlec się na nowo, ze zdwojoną głośnością! Kruk wykonał śmiały ruch, lecz wynik nie był zgodny z oczekiwaniami - jeno jeden z goblinów stracił przytomność i spadł na ziemię, łamiąc wszystkie kości. Zesłany przez Blagena sen okazał się dla niego snem wiecznym... Problem w tym, że teraz gromada wkurzonych kumpli martwego goblina wycelowała swe łuki w biednego ptaka... |
10-06-2013, 15:25 | #18 |
Reputacja: 1 | Kapłan momentalnie zareagował na okrzyk Randala. Ponownie otworzył swoją księga, która najwyraźniej czytała mu w myślach, bo ukazała odpowiedni fragment. W sumie, to każdy fragment był odpowiedni, ale ten nadawał się wręcz idealnie. - Nie waż mi się umierać, smarkaczu! - krzyknął wodząc po tekście. Wyprostował się i przeczytał go donośnym głosem. - "Ni strzała, ni miecz, ni włócznia, ani bełt nie dosięgną tych, którzy kroczą obraną ścieżką bez trwogi". Dotknął buzdyganem ramienia Randala, by nakierować swą modlitwę. Ojciec Tristan rzuca leczenie drobnych ran na Randala Pomógł chłopakowi dostać się do wozu, samemu obstawiając tyły. Strzała tylko go drasnęła, praktycznie nie czuł nawet bólu. Ważniejszym dla niego było dostarczenie wszystkich do bezpiecznego schronienia. W tym celu musieli wiedzieć, dokąd tak naprawdę uciec. - Gdzie jesteś, papugo?! - wrzasnął na Blagena, który mimo, że był krukiem to Ojcu Tristanowi zawsze przypominał papugę. Może przez to, że gadał... - Leć i sprawdź, w którą stronę czysto!
__________________ Ash nazg durbatuluk, Ash nazg gimbatul, Ash nazg thrakatuluk, Agh burzum-ishi krimpatul! |
10-06-2013, 15:47 | #19 |
Reputacja: 1 | Wojownik nie krył niezadowolona - jego sprytny manewr okazał się porażka, jego kompani byli pod ostrzałem a do tego stary dobrym ojciec Tristan zaczął coś pierdolić. Nie wiedział przez moment cóż powinien uczynić, stać i zastanawiać się pod ostrzałem to durnota, a do tego nie wiedzieli co czeka ich w dalszej drodze - teren był nierozpoznany. Ale po chwili Abelard już wiedział, trwało to krócej niż mrugnięcie - to było tak oczywiste! Skoro wiedział tylko co znajduje się za zakrętem - wrogowie tak konkretnie - to tam właśnie powinien się udać! Wszystko stało się takie jasne! Jak mógł tego nie zrobić od razu. Mocniej chwyciwszy swój dwuręczny miecz obrócił się momentalnie i z dzikim wrzaskiem rzucił się za zakręt w kierunku wroga. Biegnąc zaś, nie obracając się i znikając już niemal za zakrętem zawołał: -Za mną towarzysze! |
10-06-2013, 16:42 | #20 |
Reputacja: 1 | Napastnik 1 - atak dystansowy vs Randal k20+2 vs 18 = 11, porażka! Napastnik 3 - atak dystansowy vs Aust k20+2 vs 14 = 12, porażka! Napastnik 4 - atak dystansowy vs Tristan k20+2 vs 15 = 5, porażka! Napastnik 8 - atak dystansowy vs Jovin k20+2 vs 17 = 18, sukces! Obrażenia k4 = 1 Napastnik 9 - atak dystansowy vs Blagen - k20+2 vs 17 = 6, porażka! Napastnik 10 - atak dystansowy vs Blagen - k20+2 vs 17 = 5, porażka! Napastnik 11 - atak dystansowy vs Blagen - k20+2 vs 17 = 20, sukces! Obrażenia k4 = 2 Deszcz strzał nie ustawał. Tym razem najwięcej wymierzonych było w Blagena, w tym jedna trafiła w cel (na szczęście, było to jeno draśnięcie). Reszta wbiła się w powóz za którym skryli się poszukiwacze przygód albo (właściwie to w jednym przypadku) w krasnoluda Jovina. Niby taki mały cel, do tego skryty za tarczą i ciężkim pancerzem, ale jednak jakoś się udało tym wrednym stworzonkom. Ostrzału uniknął jedynie Abelard, ale on miał znacznie cięższe kłopoty... No, właściwie to kłopoty miała cała drużyna, ale jedynie wojownik był świadom w jak głębokie bagno się wpakowali. Otóż drogą, pędziła wprost na niego banda zielonoskórych. Niby tylko dziesięciu - doświadczony wojownik poradziłby sobie z nimi bez problemu. Gdyby nie to, że dosiadały wielkich wilków o czarnej sierści i naprawdę dużych zębiskach. Randal pewnie rzekłby mu, że właśnie widzi worgi, a potem by zaczął uciekać w podskokach. Bo kto normalny nie zacząłby uciekać? Ale... czy młody Gawn zdąży? Wszak jeźdźcy byli już niedaleko, a taki wilk z pewnością biegnie szybciej od człowieka. Szczególnie, że gobliny, które je dosiadały jeszcze je popędzały. Jakby potrzebowały zachęty... Kto oparłby się takiemu soczystemu kawałkowi mięcha? Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 10-06-2013 o 17:43. |