Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-01-2016, 08:24   #81
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
- Och! Ty mój szlachetny rycerzu, zaprawdę przemawia przez ciebie prawdziwy altruizm i troska, jak na praworządnego idealistę przystało. Prawda, biedy, biedny jesteś, konika straciłeś, co bez niego poczniemy. Jak bez niego będziesz mógł walczyć i ratować piękne niewiasty? Myślę, że powinieneś wziąć cały łup. W końcu jesteś rycerzem! Należy ci się! Twoja hojność jest dla nas - nędznych łapserdaków - zbyt wspaniała. - Gaspard mówił do Tyralyona z szyderczym uśmiechem na twarzy. - Oczywiście, nieważne, że wszyscy tu nadstawialiśmy karku, byś nie pofatygował się na tamten świata. W końcu to nasz obowiązek ci żeby służyć. Wystarczającą nagrodą dla nas jest możliwość przebywania w twojej obecności.

Szlachcic najwyraźniej miał niezły ubaw z całej sytuacji, jednak w końcu zadecydował, że już wystarczająco pokpił sobie z rycerza i przybrał poważny, a przynajmniej nieco mniej ironiczny i złośliwy, ton.

- Wszystkie skarby sprzedamy w Johnsport i podzielimy się równo, nie wiem jaką różnicę ci to robi, poza tym, że przy twoim układzie będziemy potrzebowali jakiegoś pieprzonego uczonego, który wyliczy ile komu się należy… No i ze sprzedaniem łodzi i tych towarów może być różnie, a błyskotki opyli się wszędzie bez problemu.

- A nie zapominaj nadęty rycerzyku, że już dwa… trzy razy omalże nie spotkał cię przykry koniec. A podróż jeszcze długa. Lepiej nie rób sobie z nas wrogów, albo następnym razem nikt nie ruszy tyłka, by ratować ponownie twój… O ile wcześniej nie skończysz ze strzałą czy sztyletem w plecach…
 
Hazard jest offline  
Stary 28-01-2016, 12:24   #82
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
-Praworządnego idealistę? Wolne żarty, mój ty zacny, prosty człeku. Altruista? To chyba ty chcesz za takiego uchodzić skoro się przed pieniędzmi bronisz. Już mówiłem, jeśli sprzedamy cały towar, wy dostaniecie więcej niż ja. Mnie to nie przeszkadza, tobie też nie powinno.
-A jeśli chcesz poznać kogoś kto ci obliczy udział to zaufaj sobie. Tylko najpierw zzuj onuce bo palców u rąk ci nie wystarczy.
Po czym zmienił to na dużo mniej złośliwy.
-Skąd ta agresja i złośliwość? Chodzi o to żem znowu zarzucił czerstwymi tekstami jak to ujął Robert? My paladyni mówimy jak kretyni. To taki znak jak ta herbowa tarcza. Bractwo się w ten sposób rozpoznaje.
-A co do podziału...ostatni raz mówię. Biorę ten kamień i nie wtrącam się więcej do waszych spraw. Jak się podzielicie po równo to każdemu wyjdzie więcej niż mnie. Każdy ma swoje potrzeby, nie? Także Revald, który już swój udział wziął.
-Idźcie więc lepiej pilnować Revalda i Malcolma bo już się za targi wzięli. Ja się w tym czasie zajmę swoimi sprawami.
Odwracając się rzucił jeszcze przez ramię.
-Zróbmy tak. Jeśli Revald i Malcolm nie wydolą z towarem to oddam szmaragd do wspólnej puli. Jeśli wydolą to ja się do podziału nie wtrącam. Pasuje, Gaspard?
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 28-01-2016 o 12:34. Powód: Bo z rozpędu...
Jaśmin jest teraz online  
Stary 28-01-2016, 12:59   #83
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Rządzisz się rycerzyku jakbyś samojeden Hrabiego utłukł - mówił dalej wkurzony Jasper - Ale to nie ty na hazard życie wystawiłeś i to nie ty barkę zdobyłeś, nawet prawo łupu przez to ci się nie należy. Jak na paladyna to łatwo bierzesz nie swoje.

Jasper dał chwilę pancernemu by przetrawił słowa, a potem dodał - Możesz odejść z nie swoim kamieniem ale od odpowiedzialności się nie wymigasz. Jak słowa nie dotrzymasz, to przysięgam na prochy mego ojca, że z piekła wrócę żeby ci ten kamyczek wepchnąć do gardła byś się nim udławił.
 
Komtur jest offline  
Stary 28-01-2016, 15:04   #84
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Poniechajcie go - powiedział Malcolm - Zaproponował układ, który jest do przyjęcia. Baa, potencjalnie nawet niekorzystny dla niego. Uszanujmy jego rycerskie słowo, wszak nie dał nam się poznać jako wiarołomca, tedy nie godzi się tak na niego nastawać.

Rybeńka
Zanim Krull wyszedł Malcolm mu odparł dyskretnie:
- Oczywiście, że to morderca. Nawet hrabia mu nie ufał.
 
Mike jest offline  
Stary 28-01-2016, 15:48   #85
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Malcolm nieoczekiwanie poparł Tyralyona. Brwi rycerza podjechały aż do czoła. No no.
-Dziękuję. Za zaufanie - odparł krótko, acz uprzejmie. Mała rzecz, a cieszy.
-A co do ciebie, Snow, to przyjmuje twe słowa w duchu w jakim zostały powiedziane. Ty dałeś słowo i ja również. Uszanujmy to, dobrze?
 
Jaśmin jest teraz online  
Stary 28-01-2016, 21:37   #86
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Rada Malcolma, jakkolwiek był trudna, to nie można było się nie zgodzić z jej mądrością. Robert odsunął się od wyjścia z pomieszczenia, które przezornie zatarasował w trakcie burzliwej wymiany zdań:
- Uhm - zezowaty rycerz zakonny chciał coś dodać, ale w zasadzie już i tak zbyt wiele zostało powiedziane - Niech tak będzie, dziadku.
 
pppp jest offline  
Stary 29-01-2016, 22:50   #87
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Zatem wszystko co miało zostać powiedzenie zostało powiedziane.
Odcharknął krasnolud nim przemówił zacierając ręce.
- Z tego wynika, że więcej będzie do podziału i udział nasz będzie znaczniejszy
Dodał uśmiechnięty.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 30-01-2016, 01:41   #88
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Na pokładzie, wcześniej

Ledwie zdążyła się ułożyć wygodnie, a już została wezwana na trzymanie warty pokładowej. Revald nie miał za grosz szacunku ani wyczucia dla jedynej kobiety w tym niepoważnym towarzystwie... nie licząc panny Izabel. Kaeasa stwierdziła, że przy okazji powinna się zaznajomić z tą pannicą.

Dostała pierścień od Jaspera, po chwili spędzonej na analizowaniu brzydkiego kawałka żelaza oddała go właścicielowi.
- „Brzydkie to strasznie, ale chyba przed czymś chroni" - dała znać towarzyszowi - „Jeśli status bezguścia cię nie obchodzi, możesz go sobie nosić, ale ja bym sobie darowała"
Oddała kawałek metalu Jasperowi krzywiąc się pół żartem, pół serio.

Dzień wlókł się niemiłosiernie, jedynym urozmaiceniem było przeglądanie łupów, gdzie elfka wypatrzyła sobie kilka błyskotek, jednak ostatecznie widząc śliniących się do złota mężczyzn dała za wygraną... tym razem. Revald na pewno ją doceni!

Wreszcie doczekali się postoju. I to jakiego!


Wodniki, "Rybieńka"

Tym razem jednak nie zawiodła się na Revaldzie, jedzenie było przednie, jedynym problemem, nad którym dumała najemniczka była kultura jedzenia. Ten problem rozwiązał się dość szybko, gdyż w tłumie mlaszczących brudnych samców można było się wtopić nie przestrzegając ogólnie przyjętych zasad spożywania posiłków, głód wygrał.

Dość interesującym zjawiskiem natomiast było pojawienie się Kesslera i jego chłopców. Z lekkim półuśmieszkiem słuchała toczącej się dyskusji mężczyzn, nie zwracając większej uwagi na akcenty Heinricha kierowane w jej stronę.

Gdy Krull wyprowadził delikatną część towarzystwa z pokoju, zdecydowała się odezwać półgłosem.
- „Weźmy go ze sobą, jak taki napalony, a jak będziemy już na wodzie, w drodze, zrobimy z nim porządek" - ziewnęła przeciągle, jakby mówiła o tępieniu komarów..
 
Ryder jest offline  
Stary 01-02-2016, 23:40   #89
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Towarzystwo nażarło się za wszystkie czasy... no może wytrzymają o suchym pysku do śniadania. Tedy czas na łajbę wracać. gdy wszyscy się tam znaleźli, albo przynajmniej ci do których warto mówić Malcolm powiedział.
- Jest interes do zrobienia, gruby grosz, ale i ryzyko spore. Nawet Hrabie nie ufał swoim kontrahentom - skinął głową w kierunku karczmy. - Nasz wódz, zostawił nam wolną rękę w kwestii interesu. Ale postawi warunki. Bierzemy to na siebie i my za to odpowiadamy. I Kontrahenci bez broni popłyną.
Popatrzył po wszystkich i po każdym z osobna. Z tym drugim szybko mu się zeszło bo jednym rzutem oka sięgał dwie osoby i to nie stojące koło siebie.
- Rozumiem, że każdy z was groszem nie śmierdzi, tedy zgodę mamy co do sprawy. Dzielić się będziemy po równo. No chyba, że kto ręki nie przyłoży do interesu. Jak kto chce może dyspozycje ustną lub pisemną złożyć u mnie w razie gdyby nie dożył wypłaty.
 
Mike jest offline  
Stary 04-02-2016, 23:10   #90
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wodniki

Revald rzekł co miał rzecz i wyszedł, wraz z paniami, Tristanem i częścią ocalałych ludzi Hrabiego. Reszta tworzywowa zabawiła jeszcze chwile w Rybeńce, ale prędzej czy później wszyscy udali się na łódź, zabierając ze sobą resztę załogi. Zwłaszcza, że Malcolm na naradę zwołał, która też wkrótce się odbyła. Revald, wiedząc się święci, zadeklarował pierwszą straż, pozwalając im obgadać swoje sprawy. Tumuliz szybko wyłuszczył co miał na wątrobie, przyglądając się (jednocześnie) wszystko razem i każdemu z osobna, oczekiwał odpowiedzi. Dyskusja trwał dłuższą lub krótszą chwile, kto by tam liczył. Ważne, że ustalono, co miało zastać ustalone. Czasami odgórnie, czasami nie jednomyślnie, lub wręcz bez udziału co poniektórych, ale jednak.

Wszyscy mieli się udać już na zasłużony spoczynek, lub zająć się jakimiś swoimi sprawami, kiedy na pokładzie usłyszeli jakieś krzyki. Spodziewając się najgorszego (lub przynajmniej wymagającego użycza przemocy) wszyscy chwycili za broń i wybiegli na pokład. Tam, ku uldze większości, walki żadnej nie było. Zastali za to scenę z udziałem Revalda, Izabel i Tristana. Obserwować mogli całą trojkę oparci na burcie "Diuszesy", bo główni aktorzy, jakby instynktownie znając zasady widowiska, zajęli miejsca na wyeksponowanej scenie, której role w tym przepadku pełniło drewniane nadbrzeże w Wodnikach.

- Co Ty sobie do cholery jasnej wyobrażasz! Co wy sobie oboje wyobrażacie! -
Revald był w furii. Darł się na całe gardło na Tristana i Izabel. Giermek stał jak słup, niemo poruszając tylko ustami. Rycerz odgradzał go od zapłakanej Izabel opancerzonym ramieniem.
- Za kogo Ty się uważasz chłystku?! Wiesz kim Ona jest?! Powinienem Cie skrócić o głowę, tak jak tu stoisz! -
- Wuju nie! -
Izabel starał się przedostać do Tristana, ale Revald nie miał problemu z zastąpieniem jej drogi.
- A Ty smarkulo zapomniałaś już po co tu jesteś?! Zapomniałaś ilu już oddało życie, abyś się tu znalazła? A Ilu jeszcze odda?! -
- A może Ja nie chce tego wszystkiego! -
Tym razem to Izabel zaczęła krzyczeć na Krulla. Scena tym bardziej godna zapamiętania, że mało kiedy zdarzał się widzieć kogoś, kto krzyczał na Revalda Krulla. Zwłaszcza wśród tych, którzy go znali, wiedzieli kim jest i do czego jest zdolny.
- Może mam już dość trupów! Może nie chce tego cholernego zamku, zamiennego w mogiłę! Może nie chce już tego twojego "jutra" i nie chce stracić dla niego, tego co mam dziś! Może chce zwyczajnie kochać, kogo mi dyktuje serce i... -
- NIKOGO NIE OBCHODZI CZEGO TY CHCESZ!!! -
Revald nie pozwolił jej skończyć, rycząc jak wściekły niedźwiedź i niemal tocząc pianę z pyska.
- Czy Ty myślisz, że tu chodzi o twoje zachcianki! O twoje dziewczęce amory! Mylisz, że za to codziennie wyciągam miecz, aby walczyć i zabijać za Ciebie! Po to wysyłam innych do walki albo i na śmierć pewną, jeśli trzeba! Po to abyś mogła się gzić z byle parobkiem, jak nie patrzę! -
- Ale jak go kocham! KOCHAM!!! Rozumiesz!? Kocham i chce z nim żyć i chce urodzić mu dzieci i... -
- ZAMILCZ!!! -
Dla Revalda to już było za dużo. Siarczysty policzek posłał dziewczynę na kolana, prosto na deski nadbrzeża. Krew popłynęła z rozciętej wargi.
- NIE!!! -

Czas w końcu przyszedł aby i Tristan przestał być niemy statystą i włączył się do przedstawienia. Widząc upadającą dziewczynę, giermek ruszył bez namysłu na rycerza. Cóż, odwagi mu akurat w tej chwili nie zabrakło, wszak atakował rozsierdzonego Revalda Krulla. Gorzej z umiejętnościami. Rycerz niemal pogardliwie wymierzył mi cios w szczękę zakutą w stal rękawicą. Poprawił kolejnym w brzuch a gdy chłopak zgiął się w pół, zakończył potężnym sierpowym od dołu, niemal wyrzucając giermka w powietrze. Przy takiej kanonadzie mało który dorosły mąż by ustał na nogach a co dopiero taki Tristan. Chłopak zwalił się jak długi, jęcząc i brocząc krwią ze zmasakrowanej twarzy. Krull zaś kontynuował swoją kwestię.

- Ty przybłędo! Wziąłem Cie niemal z ulicy! Dałem ci żreć, ubranie i miejsce do spania. Uczyłem nawet, mimo żeś leniwy i tchórzliwy, nie warty aby ci miecz w rękę dawać! I tak mi się odpłacasz! Tak odpłacasz się Jej! Chcesz Jej odebrać wszystko, co się jej należy! Wszystko za co lepsi od Ciebie oddawali krew i życie! Powianiem cię wybatożyć i za koniem do samego Czarciego Kła ciągnąć! -
- Nie!! -
To co nie udało się Izabel na stojąco, wyszło jaj na czworakach. Niemal przeczołgała się między nogami rycerza i dopadła leżącego na ziemi Tristana, zasłaniając go sobą, przed gniewem Krulla.
- Nie pozwolę Ci go skrzywić! Najpierw będziesz musiał mnie zabić! -
- Odejdź, od tego parobka puki jeszcze trzymam nerwy na wodzy! Odjedz od niego, bo przysięgam, że rozpłatam go tu i teraz! Pokroje na kawałki na twoich oczach, jeśli to koniecznie! Może wtedy zrozumiesz po co tu jesteś! Nikomu nie pozwolę stanąć Ci na drodze do tego przeklętego zamku! Nawet Tobie samej! -
- Ty morderco!! Tylko do tego jesteś zdolny! Tylko to umiesz, ranić i zabijać innych! -
Dziewczyna krzyczał niewyraźnie przez łzy i coraz bardziej napuchnięta wargę. Leżący pod nią Tristan coś do niej mówił próbując się podnieść, ale zbyt słabo, aby można to było usłyszeć z łodzi. Revlad zaś chyba wyczuł, że uderzył w słaby punkt i kontynuował swoją kwestie, ale już nie krzyczał. Teraz mówił tym zimnym jak lodowiec i wyrachowanym tonem, który potrafił zmrozić nawet nieumarłego.

- Tak, tym właśnie jestem, mordercą i katem. I to właśnie robię. Zadaję cierpienia i śmierć. I potrafię też mordować tak, żeby ktoś czuł ze zdycha a życie uchodziło z niego długo i w męczarniach. Nic jeszcze o mnie nie wiesz, droga siostrzenico. Nic nie wiesz, o tym, do czego jestem zdolny. Dlatego powiadam Ci ostatni raz, odejdź od niego i wracaj na te śmierdzącą łajbę, albo na twych oczach sprawie, że jego ostatnie chwilę będą wypełnione niepowyobrażanym cierpieniem i zanim zdechnie będzie przeklinał Cie, żeś to na niego sprowadziła! -

Cóż, metody wychowawcze miał ten Revald niezbyt subtelne, ale za to skuteczne. Może i Izabel zaryzykowałaby jeszcze starcie z wujem, albo przynajmniej, sprawdziła ile jest blefu w jego słowach, ale najwyraźniej wciąż szepczący jej coś Tristan, ją od tego odwiódł. Giermek z trudem wstał przy pomocy dziewczyny i mimo jej wyraźnych protestów, skierował ją w kierunku łodzi, cięgle coś szepcząc, przez opuchnięte i zakrwawione wargi. Głównie też z tego powodu, pożegnalny pocałunek wypadł mało romantycznie. Ot wymiana juchy i osocza. Był też niezbyt długi, bo Revald szybko złapał dziewczynę i z powrotem przepchnął za siebie, odgradzając ją od Tristana.

- Dość!! - warknął jak rozjuszony pies. - Ty pod pokład i nie wychodź spod niego, aż Cie nie wezwę. A Ty kundlu niewierny precz! PRECZ!! Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy, bo jeśli Cie zobaczę, to zakończy się twój marny żywot. Rano odpłyniemy a Ty tu zostaniesz i nigdy więcej się do niej nie zbliżywszy! Inaczej ubije jak psa! -
Tristan raz jeszcze rzucił tęskne spojrzenie Izabel, po czym spojrzą na swego byłego już mistrza.
- Jesteś złym człowiekiem Revaldzie Krull. -
Siwy rycerz milczał dłuższą chwile po tych słowach, jakby tym razem sam dostał wyjątkowo celne uderzenie. W końcu jednak przemówił.
- Tak, to prawda. I będę smażył się za to w najczarniejszych czeluściach piekła. Puki jednak jeszcze chodzę po TYM świecie, to pamiętaj, że jestem również pamiętliwy i mściwy. Jak nikt inny spośród żywych. -

To był ostatnie akt tego przedstawiania. Tristan odwrócił się i powłócząc nogami i trzymając za brzuch, udał w kierunku woski. Izabel ze szlochem przebiegłą przez pomst, roztrąciła stojących przy burcie najemników i znikła pod pokładem. Revald zaś stał przed dłuższą chwilę na brzegu spoglądając za za swym odchodzącym byłym już giermkiem, po czym ciężkim krokiem podszedł do najemników.

- To co tu widzieliście i słyszeliście ma zostać między nami. Nikt nigdy ma od tym nie usłyszeć. Czy to jasne? Jeśli tak się nie stanie i dowiem się, że to za sprawą któregoś z was - a dowiem się - to ten ktoś pożałuje, że sobie wcześniej języka gorącym żelazem nie odjął. -
Jedno spojrzenie w oczy rycerza, wystarczyło aby pojąć, że nie jest to w jego wykonaniu, jedynie literacka przenośnia.
- Idźcie spać. Ja zostanę na straży. Muszę ochłonąć i parę spraw przemyśleć. Towarzystwa mi do tego nie trzeba, jeśli łaska. Rano odpływamy zgodnie z planem. -

Dużego pola do dyskusji Krull tu nie zostawiał. Pewnie dlatego, że nie był w nastroju do rozmowy. Chcąc czy nie, poszli za jego rozkazem.

"Diuszesa" Kilka godzin później.

Kaczor

Keridan obudził się w środku nocy, niemal z krzykiem. Codzienna porcja "ziółek" dzisiaj szybko wywietrzała mu z głowy i znów powrócił znajomy koszmar. Czyżby się uodparniał?
Krew z podrzynanych gardeł płynęła wartko, niczym z wodospadu. Usta poruszały się niemo, ale słowa trafiały bezpośrednio do jego głowy.

- Czemu nas zbiłeś? Czemu nas zawiodłeś? Miałeś nas strzec... A Ty... -

Dobrze chociaż, że obudził się w miarę szybko. Wiedział, że tej nocy już nie zaśnie i w sumie mu to odpowiadało. Zresztą, chyba w końcu ktoś powinien zmienić wartującego rycerza. Z tą myślą, uważając aby nie pobudzić innych najemników, wyszedł na pokład. Chłodne powietrze niosło smród z nad bagien, ale mimo to otrzeźwiało jak należy. Gdzieś tam w zaroślach dało się słyszeć żaby nawołujące się na amory. Lub urągające sobie nawzajem, w końcu choć mówili o nim "Kaczor", to nie za bardzo znał wodne obyczaje. Na pokładzie paliła się jedna lampa, zawieszona na dziobie łodzi. Wieś rozciągająca się za burta zaś była ciemna i cicha. Musiało więc być dość późno.

Kaczor przez chwilę cieszył się rześką, choć śmierdzącą bagnem nocą, po czym ruszył na poszukiwanie Krulla. Zaniepokoił się trochę, kiedy nie mógł go znaleźć a przestraszył na dobre, gdy dojrzał ludzką sylwetką leżącą głową w dół na deskach pokładu, tuż przy wyjściem do pomieszczeń, gdzie ulokowany był rycerz wraz z Izabel. Dopadł do niego w trzech krokach i spróbował podnieść, ale Krull był potężnym mężczyzna, w dodatku zakutym w solidny pancerz. Keridaan odetchnął z ulgą, kiedy spostrzegł, że Revlad oddycha a nawet jest przytomny, choć ledwo co. Z trudem oparł go o jakieś zaległe na pokładzie paki.

- Krull?! Co się stało? Słyszysz mnie? Jesteś ranny? -
Revlad ledwo mówił a wzrok miał mętny, ale zdołał z siebie wydusić parę słów.
- Przeklęta dziewka... Oszukała mnie... Stary idiota... Przyszła potem... Chciała porozmawiać... Mówiła, że chce... że, chce się pogodzić... Wybaczyć... A ja głupi... Wypiłem to... Przyniosła mi... Musiał coś dolać do... Coś z tych... Od Hrabiego... -
- Kurwa Krull, co ma robić?! Masz odtrutkę! -
- Nie, ja nie... to tylko miało... mnie uśpić... Przeżyje... Alarm... Alarm... Reszta... Znajdźcie ją... Znajdźcie dziewczynę... Żywą... albo wszytko stracone... -

Kaczor odstąpił od rycerza i biegiem ruszył do pomieszczenia, gdzie powinna być Izabel. Tak jak się spodziewał, dziewczyny tam nie znalazł. Nigdzie też nie było ludzi Hrabiego, co uświadomił sobie po chwili. Chcąc czy nie, pobiegł do reszty najemników.

Wszyscy

Obudzeni krzykami Kaczora i kopniakami, jak było trzeba, z przekleństwami na ustach wylali się na pokład "Diuszesy". Podobnie jak wcześniej działania Keridana, tak i ich szybkie przetrząśnięcie łajby, nie dało większych rezultatów. Izabel i ludzi Hrabiego nie było. Revald przy ich pomocy, zdołał jakoś usiąść na jakieś skrzyni i nieco składniej zrelacjonować im niedawne wydarzenia. Rycerz był wyraźnie osłabiony i ledwo trzymał się prosto, ale w jego głosie znać było znaną już im stal i ledwo skrywaną furię.

- Przeklęta dziewka uciekła. Pewnie do tego swojego parobka. Jak ja żałuje, że zabrałem tego tchórzliwego próżniaka ze sobą! Przyszyła do mnie jakiś czas po... Po naszej "rozmowie" na nadbrzeżu. Powiedziała, że chce się pogodzić, że rozumie, że jetem dla niej jak ojciec... A Ja, jak skończmy dureń jej uwierzyłem! Przyniosła wino. Musiała do niego dolać coś z zapasów tej mendy Hrabiego. Była tam mikstura usypiająca. Izabel wiedział która to, tylko najwyraźniej z dobraniem proporcji jej nie poszło... KURWA MAĆ!!! -

Revald walna pięścią w maszt, ale widać było, że był pozbawiany sił jak nigdy wcześniej w czasie ich znajomości.

- Znajdźcie ją! Żywą! Póki jeszcze mamy czas. Nadrobiliśmy trochę płynąc w miarę szybko rzeką, ale nie mamy go za dużo. Ja zostanę na pokładzie. Jeszce przed dobre parę godzin, nie będę mógł w żadne sposób pomóc. Teraz wszystko zależy od was. Minęło tylko parę godzin, nie może być daleko. Znajdziecie ją! Ruszajcie, no już!! -
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172