|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-01-2007, 20:30 | #31 |
Reputacja: 1 | -Przestańcie- wrzasnął oburzony Kaili -słuchajcie uwaznie i lepiej odrazu wytrzeźwiejcie bo to co wam zaraz powiem wstrząśnie wami- dodał juz spokojnie i ciszej -chwile temu, na korytarzu na dole, z za winkła wyskoczył jakiś człowiek, jego postac była okropna, był cały w świecących bąblach, które pękały i wylewała się z nich krew, zaczął coś ględzic o nas, naszych ojcach i przeznaczeniu, reszte powiem wam później, znajdzmy Logana, aaa ten człowiek... on umarł przy mnie, leży zimny trup na środku korytarza, uciekłem z tamtąd bo nie wiedziałem co zrobic, pewnie go już znaleźli i będzie jakieś zebranie samorządu z tego powodu, no nic śpieszmy się bo sprawa jest poważna- sprawa musiała byc poważna bo gnom znany był ze swojego "traktowania życia nie bardzo serio" a tym razem był poważny jak cholera, można nawet rzec że zbyt poważny
__________________ "Z zawodu jestem rzeźnikiem, ale bycie poszukiwaczem przygód niewiele się od tego różni. Poprostu mięso, które teraz siekam tasakiem, trochę mocniej wierzga" |
29-01-2007, 20:36 | #32 |
Reputacja: 1 | -Oooo - nie specjalnie dotarł do niej sens słów gnoma. - A będzie alkohol - osunęła się w stronę elfa i błogo usnęła.
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający. Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |
29-01-2007, 21:54 | #33 |
Reputacja: 1 | Danoeth otrzeźwiał momentalnie, mówił już całkiem poważnie, choć uśmiech z jego twarzy nie zniknął ani na chwilę. Widać było że najwyraźniej cieszy się z obrotu sytuacji - Rozumiem że rzecz jest poważna, może będzie jakaś zabawa. Przeznaczenie się wreszcie do nas odezwało, jak nas stąd wyciągnie, to przed bogami klnę że się podziękuję mu po stokroć. Ach Widzę że nasza panienka już nie wyrabia. Kaili jakbyś mógł znaleźć Logana a ja bym zaniósł Lilly na dziedziniec, powietrze ją troche otrzeźwi. Spotkajmy się tam zaraz jak znajdziesz naszego towarzysza i uważaj na siebie - Drow pomimo swojej niskiej postury wziął na ręce dziewczynę po czym skierował się do wyjścia. - Dobrze żeś niewielka inaczej chyba bym Cię ciągnął po ziemi. - Danoeth uśmiechnął się do szemrzącej coś jeszcze Lilly. |
30-01-2007, 19:23 | #34 |
Reputacja: 1 | -hmm niech i tak będzie- rzekł kaili -jak tylko go znajdę, zaciągnę go tam- spuścił głowę i ruszył w swoją stronę lekko zamyslony
__________________ "Z zawodu jestem rzeźnikiem, ale bycie poszukiwaczem przygód niewiele się od tego różni. Poprostu mięso, które teraz siekam tasakiem, trochę mocniej wierzga" |
30-01-2007, 20:24 | #35 |
Reputacja: 1 | [user=3770,101]jestem w klasie w sekcji kapłanów weś mnie jakoś stąd wyciągnij Edit by Milly: UW piszemy między kwadratowymi nawiasami z napisem user O w ten sposób: [user=id] tekst [ /user] Pozdrawiam serdecznie :P [/user] |
30-01-2007, 20:48 | #36 |
Reputacja: 1 | Nareszcie coś ożyło... @Kaili Biegnąc przez wąskie korytarze akademii napotykałeś ogromne grupy uczniów wracających z pierwszej części lekcji. Na ich twarzach widniało wyjątkowe znudzenie i zmęczenie. Domyślałeś się, że spotkasz Logana przy wyjściu z dziedzińca. Tak też się stało. W oddali zauważyłeś przeciskającego się między innymi mężczyznami posturnego kapłana. Był on jak zwykle zamyślony. @Danoeth i Lilly Danoeth Dochodząc do drzwi akademii napotkałeś dwa problemy... Pierwszy, jak otworzyć drzwi, trzymając bardkę na rękach... a drugi.. strażnik stojący dokładnie przy drzwiach. Mężczyzna w zbroi wykonanej z szlachetnego metalu i zdobionej drogimi kamieniami spojrzał na Ciebie poważnie. Standardowo, jak nakazywała procedura, wysunął włócznię przed siebie i rzekł, odchrząkując: -Aah, Danoeth... dokąd to się wybiera? W takim... *mężczyzna wciągnął głośno powietrze nosem* nietrzeźwym stanie... hę? W jego twarzy, wyjątkowo zauważyłeś powagę i zawiedzenie. Zrobiło Ci się głupio z tego powodu. Zawsze miałeś dobre stosunki ze strażnikiem. Często przymrużał oko na Twoje wybryki, jednak teraz wyglądał na kogoś, kto nigdy nie żartuje. Jego spojrzenie kompletnie Cię rozbroiło. Wiesz, że musisz się spieszyć, gdyż wkrótce może zebrać się tu kilku nauczycieli, jak zwykli to robić po lekcjach. @Logan Wychodząc w tłumie z leckji, przypadkowo zauważyłeś idącego w Twoim kierunku Kailiego. Wyraz jego twarzy wskazywał na złe wiadomości.
__________________ Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis A fructibus eorum cognoscetis eos |
30-01-2007, 20:55 | #37 |
Reputacja: 1 | Zaczęła powoli dochodzić do siebie. - Mmmm Danoeth.... - odwróciła głowę w stronę strażnika. - O! Będą kłopoty. - zaczęła chichotać i próbowała stanąć na ziemi.
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający. Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |
30-01-2007, 20:59 | #38 |
Reputacja: 1 | - Ehh no Witam. Jestem prawie trzeźwy znasz mnie przecież, daj wyjść na dziedziniec. Na pół godzinki. Nie oddale się nigdzie, zresztą Lilly jest, hmm ten tego troszke zmęczona więc nie będziemy w stanie nigdzie uciec. Daj wyjść proszę Cię, muszę z kimś pogadać na zewnątrz. Na lekcjach i tak nic specjalnie nowego się nie mówi, mam przy sobie pare notatek. - Danoeth zwracając się do strażnika mówił szybko ale składnie, starał się wyglądać możliwie najtrzeźwiej i przekonać strażnika. Tyle razy się udawało no czemu miałoby się teraz nie udać. W sumie troche głupio by było jakby nas przyuważyli po winku i to jeszcze ze spiżarni, no ale do odważnych świat należy. |
30-01-2007, 21:03 | #39 |
Reputacja: 1 | -Tak, tak, ja mam tego. Tę...No...Kobiecą przypadłość i zaraz zemdleję, och moja głowa. - Ostentacyjnie osunęła się z powrotem w ramiona drowa z bardzo zbolałą miną. - Muszę na powietrze.
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający. Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |
30-01-2007, 21:12 | #40 |
Reputacja: 1 | Strażnik chwilę milczał. W końcu na jego twarzy pojawił się znany Wam dobrze szeroki uśmiech. -Żartowałem przecież.. pewnie, przejdź, tylko wracaj szybko, nie zrób czegoś głupiego i nie mów nikomu, że Cię wypuściłem... Lata młodzieńczej zabawy Edgara - strażnika, minęły już dawno. Jednak jego wiek nie przeżył on jeszcze czterdziestu wiosen. Chodził wiecznie dumny, wyprostowany i poważny. Potrafił dostosować się do każdej sytuacji. Mieliście już wychodzić, gdy nagle usłyszeliście czyjś głos za plecami: -Ekhm... - znaliście dobrze ten styl rozpoczynania rozmowy... zastępca przełożonego.. mimo swojego młodego wieku, człowiek zrzędliwy i zacięty... - Nie powiedzą nikomu.. zapewniam Cię Edgarze.. nie wiadomo, czy powiedzą cokolwiek jeszcze komukolwiek z tej akademii! Próbując uciec bez niczyjej wiedzy, będąc w takim stanie i nie chodząc na lekcje, możecie być pewni, że już tu nie mieszkacie - Mimo powagi słów, zawsze bawił was sposób, w jaki wypowiadał się mężczyzna - Koniec z tym! Do gabinetu przełożonego! Ale już! Teraz sobie porozmawiamy! Jego twarz zaczęła przybierać... już zwyczajny... purpurowy kolor. Androgar zawsze mówił podniesionym głosem. Szybko się denerwował.
__________________ Est autem fides credere quod nondum vides; cuius fidei merces est videre quod credis A fructibus eorum cognoscetis eos |