Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-01-2011, 23:52   #111
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Widząc wchodzącą do biblioteki Sorg Aesdil uśmiechnął się (co nie poprawiło specjalnie widoku zmęczonej twarzy) i zagadnął:
- Widzę że nie ja jeden zapałałem ochotą by zajrzeć do książek. Witaj Sorg.
Bardka uśmiechnęła się w odpowiedzi na powitanie Złocistego i rzekła:
- Witaj Laure... wiesz, bard zawsze pozostanie bardem, szkoda by było stracić taką okazję. Może coś ciekawego wygrzebie w tej kopalni wiedzy - wykonała ruch ręką wskazując na zbiory znajdujące się w bibliotece. - A ty znalazłeś coś ciekawego?
- Ech, zależy co rozumieć przez “ciekawe”. Szukałem czegoś o ataku Urgula na Levelion … no i znalazłem trochę rozsianych informacji … Nie wiem czy coś z tego się przyda czy nie, ale zaciekawiło mnie to że “wiele artefaktów znaleziono wysączonych z mocy”. A poza tym - opis grozy wcielonej... - wzdrygnął się, bowiem widział już nieumarłego “w akcji” i poczuł na własnej skórze działanie ożywiającej go mocy, zaś imaginację miał żywą i potrafił wyobrazić sobie jak atak musiał wyglądać.
- Ech... - westchnęła bardka - Wstyd się przyznać, ale mnie tutaj bardziej przygnała chęć znalezienia czegoś do ułożenia wiersza czy też ballady. Wiesz taka chwila oderwania się od tego zła, od Urgula, Levelion, nieumarłych, przeznaczeń i tego co nas czeka w Pyłach. Po prostu chciałam poczytać, nie szukać wiedzy o tych wydarzeniach o tamtych osobach.
- A dlaczego “wstyd się przyznać”? - zdumiał się Laure - Bardzo dobrze że chcesz odpocząć. Sam myślałem że znajdę książkę czy dwie, przeczytam co się da i wrócę wieczorem, żebyśmy, nie wiem, zaśpiewali, czy zagrali razem, ale książek było tak wiele i tak rozrzucone były w nich te skrawki wiedzy że … szkoda gadać. Przysnąłem tutaj. Kull mnie pilnował, co chyba Velie’lowi Frose’, tutejszemu bibliotekarzowi, nie przypadło do gustu...
- Potańcówka była wieczorem. Grała tutejsza bardka i towarzyszący jej muzycy.- rzekła mu Sorg
- Przynajmniej potańczyłaś w takim razie? - rzucił Laure.
- No... niezbyt, szybko się dla mnie skończyła, ale to tylko i wyłącznie moja wina. Ech... nie warto o tym mówić. - rozejrzała się znów po wnętrzu biblioteki.
Bard zdziwił się na te słowa, ale nie obudził się jeszcze na tyle by dojść do jakichś rozsądnych wniosków. Ale to mu o czymś przypomniało...
- Sorg, przecież mam coś dla Ciebie! - o mało co nie palnął się w czoło - Wiozę to już od Uran... - powiedział nieuważnie grzebiąc w magicznej torbie.
- Dla mnie? - ze zdziwieniem spojrzała na Zlocistego, przyglądając się co wyciągnie z torby
- A tak... Nic wielkiego, ale do kompletu, bo przecież jak już coś na komponenty zużywać... - nie dokończył, zachichotał tylko i podał Sorg paczuszkę z naszyjnikiem - Proszę, powinien pasować.
- Ej! Czepiłeś się tych komponentów... ile razy mam ci powtarzać, że to moje kolczyki co? - spytała dziewczyna zerkając na niego kosym okiem i niepewnie wyciągając rękę po zawiniątko, które wyciągnął w jej kierunku.
- Żartuję, przecież sama widziałaś jak mi się podobały - westchnął.
Bardka powoli rozwinęła zawiniątko i jej oczom ukazał się kryształowy naszyjnik, który pasował do jej kolczyków jak brakujący element kompletu.



Przyglądała mu się chwile z zapartym tchem podziwiając jego piękno. Zerknęła niepewnie na elfa i wyciągnęła dłoń z naszyjnikiem w jego kierunku i rzekła:
- Jest piękny... ale nie mogę go przyjąć Laure.
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony - Sorg, specjalnie dla Ciebie go kupiłem, nie dla kogoś innego. Myślałem że wcześniej będzie okazja Ci go wręczyć...
- Bo... bo pamiętam ile zapłaciłam za kolczyki, naszyjnik zapewne był droższy. Nie mogę,nie powinnam... - nie wiedziała jak mu to wytłumaczyć. Zarumieniła się i spojrzała jeszcze raz na Złocistego.
- Przeeestań, Sorg, akurat zarobiłem wtedy tyle że starczyło na ten wisiorek - Laure powiedział beztrosko i uśmiechnął się do wspomnień - żebyś wiedziała ile wydałem w jeden dzień kiedy wróciliśmy z Fortecy … W każdym bądź razie nie przejmuj się bo nie zbiedniałem - a najważniejsze że do kompletu pasuje i nie mogę się doczekać kiedy go założysz - dokończył - Poza tym, jak mi go oddasz to co - ja mam go nosić? - zachichotał, ale zaraz spoważniał - A może na Twój widok wena do mnie powróci?
- No... nie wiem... dasz go ukochanej? - odparła niepewnie - Jak wena ci powróci? Czemuś pozwolił jej nawiać - spytała żartobliwie, zastanawiając się co zrobić.
- Tak jakoś wyszło, ostatnio nie mam ochoty na śpiew - machnął ręką ale uśmiechnął się nie chcąc martwić Sorg - Pewnie wina było za dużo. Może dziś wieczorem zaprosimy znowu tą bardkę i jej towarzyszy i potańczymy?
- Oooooooooo nie! - wykrzyknęła dziewczyna, po czym przepraszająco spojrzała na przebywające w bibliotece elfy, które na nią spojrzały z niesmakiem i dodała ciszej - Ja mam dość tańców na długo.
- No dobrze - powiedział Laure tłumiąc rozczarowanie - może innym razem...
- Możemy pośpiewać jak chcesz, ale tańczyć nie będę - pospieszyła z nową propozycją widząc jego minę. Na samo wspomnienie jak wypadły wczorajsze tańce skrzywiła się i spuściła wzrok na podłogę. “Pewnie i tak ktoś mu powie co się stało. A może nie. Ech... tańców mi się zachciało.”
- Skrzywdził Cię ktoś? - Złocisty zapytał powoli.
- Nie. - zapewniła pospiesznie - Lepsza chyba ze mnie bardka, niż tancerka. Wolę śpiewać, naprawdę.
- Nie przejmuj się - elf rozpogodził się, błędnie się domyślając - ja tam tańczę tak jakbym miał dwie lewe nogi - no, tu trochę a nawet zdecydowanie przesadzał, ale co mu szkodziło.
Bardka podchwyciła jego słowa: - No widzisz... tym bardziej lepiej pośpiewajmy, zamiast tańczyć.
- Dobrze, a kiedyś oboje poduczymy się tańca - powiedział beztrosko - Ale mam nadzieję że przyjmiesz ode mnie ten prezent - wskazał naszyjnik.
Zerknęła na trzymany w dłoniach naszyjnik, o którym na chwile zapomniała wspominając porażkę wczorajszego wieczoru. Odchrząknęła i rzekła: - Czemu go kupiłeś dla mnie? Przecież... przecież nie znamy się. Kupujesz naszyjnik, każdej napotkanej dziewczynie z którą idziesz na spacer, albo wiersz układasz?
- Oczywiście że nie - zachichotał i spojrzał jej w oczy - tylko tym które lubię.
- Nie wiem... naprawdę Laure... nie wiem czy powinnam. Jest naprawdę piękny. - rzekła spoglądając ponownie na naszyjnik.
- Niczego nie chcę w zamian - przewrócił oczami błędnie interpretując jej wahanie - Będzie mi miło jeśli go założysz od czasu do czasu i tyle.
Nie chciała mu robić przykrości nie przyjmując naszyjnika, ale wahała się nie wiedząc czy na pewno powinna go przyjąć. Zachwycił ją tak samo jak kolczyki gdy na nie spojrzała. Zerknęła jeszcze raz na Laurego podeszła krok do przodu i złożyła pocałunek na jego policzku mówiąc - Dziękuję, jest piękny. - po czym uniosła dłonie do góry i założyła naszyjnik na szyje. - Piękny prawda?
- Piękny - elf potwierdził z uśmiechem, jednak spojrzenie przeniósł na jej twarz - ale właścicielka sprawia że jest jeszcze piękniejszy.
Roześmiała się i zarumieniła speszona słysząc jego słowa. - Od razu widać żeś bard.
- Nie po całej nocy spędzonej w bibliotece - zaśmiał się - Ach, Sorg, jeszcze jedno - gdyby Cię gardło rozbolało od śpiewu czy po prostu na tym zimnie to daj mi znać, postaram się zaradzić zaklęciem.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem - Jakim zaklęciem?
Machnął lekceważąco ręką by ukryć dumę.
- Wpadłem na pomysł pewnej leczącej pieśni, akurat bardom całkiem przydatnej...
Spojrzała na niego niepewnie i spytała z wahaniem:
- A jakiegoś barda już nim leczyłeś?
- Siebie - powiedział i w lot domyślił się o co chodzi. Zakłopotał się - No tak, masz rację, nie wiadomo jak na innych podziała. Zechcesz być mym “królikiem doświadczalnym”? - zapytał z poważną twarzą, choć śmiech nim wstrząsał.
Sorg spojrzała na niego i widząc jak próbuje się powstrzymać od śmiechu szturchnęła go łokciem w bok mówiąc: - Od razu się przyznaj, że naszyjnik to łapówka, aby poćwiczyć na mnie te zaklęcie. Najpierw dałeś naszyjnik, a chwile później “królika” ze mnie chcesz zrobić. - udawała oburzenie.
- Hmmm, hmmm, cóż mogę powiedzieć - pogładził się po brodzie a w rzeczywistości ukrywał uśmiech - czytasz we mnie niczym w otwartej księdze... - powiedział, od dawna nie ciesząc się tak żadną rozmową.
- To wiesz co... oddawaj mojego buziaka, ja oddam ci naszyjnik, a królika niech ci Kull znajdzie - rzekła pokazując mu język.
- Nie, naszyjnik dotknięty należy uznać za przyjęty, buziaków z definicji nie oddaję, na króliki za zimno a co do pokazywania pewnych części ciała… - przybliżył się szybko i spróbował ugryźć ją w język, ale osiągnął jedynie tyle że ich wargi się zetknęły.
Odskoczyła od niego do tyłu czerwieniąc się speszona. Zerknęła na niego i rzekła: - Jak go chciałeś złapać to masz... spóźniony refleks.
- Ech, będę musiał spróbować raz jeszcze - zażartował - Zresztą … nie żałuję - powiedział z błyskiem w oku - Usta masz gorące i kuszące...
- Czy dzisiaj też idziecie na spotkanie ze Starszyzną? - spytała pospiesznie zmieniając temat.
- Tak, w zasadzie to Ciebie powinienem zapytać czy przybył już ktoś od Starszych z zaproszeniem - przypomniał sobie.
- Nie wiem. Wyszłam z karczmy i przyszłam tutaj. To może lepiej już idź, bo jak ktoś przyjdzie? Chętnie bym poszła dziś z wami, ale chciałabym coś tutaj zobaczyć. - wskazała ręką na zwoje.
- Przyjdź - powiedział nagle wpadając w ponury nastrój - Brakowało wczoraj Twojej wymowy, a i list od Elethieny bardzo by się przydał...
- Przecież dałam go Iulusowi. - rzekła zdziwiona bardka
- No to o nim zapomniał - westchnął.
- To rozejrzę się tutaj troszkę i przyjdę do karczmy. I jeszcze raz dziękuję bardzo za naszyjnik Laure. Założę do niego kolczyki idąc na spotkanie ze Starszyzną. - rzekła Sorg wymijając barda.
- Proszę bardzo, długo na Ciebie czekał - powiedział elf i uśmiechnął się - Miło Cię będzie widzieć w pełnej krasie.
Odwzajemniła jego uśmiech, odparła - Bard to bard... jak zwykle piękne słówka prawi. Nie zapominaj, żem ja też bardka - i puściła do niego oko.
Zachichotał i skinął głową opuszczając bibliotekę - Swój swego pozna. Do zobaczenia, nadobna panno.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 07-01-2011 o 02:03.
Romulus jest offline  
Stary 07-01-2011, 02:05   #112
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Laure jak zwykle słuchał uważnie, nie komentując procesów myślowych, za sprawą lokalnych bogów widocznych u niektórych członków Starszyzny. Jak tego że wróż równie dobrze może być magiem-szpiegiem, czy całkowitej ignorancji co do istnienia w Królestwie dużej, zorganizowanej, prężnie działającej organizacji czy też kultu, najwidoczniej od dłuższego czasu przygotowującego się do ożywienia zagrożenia czającego się w Pyłach.
- Mości Ymielu, jeśli to możliwe chciałbym poznać sposób rozkodowywania szyfrów drowów - być może przyda się to w przyszłości - poprosił.
- Każdy był inny i nie sądzę, by powtarzały je co list. - wzruszył ramionami Ymiel. - Są na to za sprytne.
- Czy list do "Scarlet spod Wilczego Lasu oraz Lidii, siostrzenicy Oratisa z Pięciu" został odebrany przez któregoś z adresatów? Może nadal znajduje się w Atmeeil?
- Czemu pytasz? Znasz którąś z nich?
- My znamy - wtrąciła żywo Tua - Lidia podróżowała razem z nami przez pewien czas. Przejeżdżała może tędy? - zapytała zaniepokojona.
- Nie, ale list nadal na nią czeka. Jeśli wiecie gdzie przebywa, dostarczymy go tam.
- Kiedy się z nią rozstawaliśmy miała wraz z Lususem udać się do Twierdzy Złamanego Topora. - odparła bardka i dodała w zamyśleniu - Ale kto wie gdzie jest teraz...
- Jeśli znają ją lub owego Lususa w Twierdzy to jest szansa, iż znają miejsce ich pobytu. Jeśli nie, wiosną po prostu poślemy list do Oratisa lub któregoś z Pięciu, a oni dostarczą go adresatek.

- "Zapasy magii" które uzupełniał Pathox - co to oznacza? - zmienił temat bard.
- Zwoje i różdżki, a co myślałeś? - wywrócił oczami Ymiel.
- I nie, nie kupował nekromatycznych zwojów, ponieważ NIE handlujemy nimi - prychnął Tyrion.
- Pamiętam co wspomniałeś wcześniej o nekromancji w Królestwie, mości Tyrionie - odpowiedział Aesdil.
- W bibliotece znalazłem dziennik, przekazany później Velie'lowi Frose', w którym znajdowała się wzmianka spisana przez kogoś z otoczenia Cequi Vel’te’nel najprawdopodobniej tuż przed atakiem Urgula. Mówi ona o krysztale będącym w posiadaniu tego rodu, zapieczętowanym w jakiejś jaskini. Pathox był synem władczyni tego rodu - wyjaśnił i kontynuował - Może najlepiej będzie jeśli, Velie'lu, odczytasz zawartość dziennika? - zwrócił się do bibliotekarza.

Kalel nie spodziewał się, że zostanie zaproszony na spotkanie ze starszyzna wioski - nie czuł się na tyle ważny. Początkowo miał zamiar zrezygnować - tym bardziej, ze wciąż odczuwał pewien dyskomfort związany z nadużyciem wina, a wyśniona rana ręki wciąż go pobolewała. Ciekawość jednak zwyciężyła, tak że wkrótce razem ze wszystkim wsłuchiwał się w rewelacje odkryte w bibliotece elfów i nie mógł się nadziwić. Po pierwsze temu, że roznosił zło po świecie. Poczuł się tym wyróżniony. Wezbrała w nim duma. Wyobraźnia podsunęła mu obrazy hord szkieletów powstających z ziemi wszędzie tam gdzie stawiał swoje stopy. Jakimś cudem udało mu się ukryć uśmiech pod wyrazem frasunku. “Przeszli nad tym do porządku dziennego i nie będą chyba chcieli mnie pociągać za to do odpowiedzialności” ucieszył się.

Helfdan miał silne postanowienie aby się nie wpieprzać w gadkę. Nigdy nic z tego dobrego nie wychodziło i pewnie tym razem byłoby tak samo. Siedział, więc tak sobie i słuchał co Rada Elfów miała im do powiedzenia… a potem pytań barda. Ten jak zwykle miał ich aż nadto więc mimochodem tropiciel powinien dowiedzieć się czegoś interesującego dla siebie samego. Dlatego tylko tak sobie cichutko tam był, obserwował i sączył winko. Do czasu… aż usłyszał oczekiwania Złocistego względem członka starszyzny. Odniósł wrażenie, iż bard mówi do jakiegoś swojego sekretarza, a nie członka rady tego zapyziałego elfiego miasta mającego znacznie więcej lat niż on i pozycję znacznie wyższą w hierarchii. Chyba niektórzy mogli by to uznać za... obraźliwe. Zdziwienie jednak przejawiło się tylko dławiącym kaszlem bo podobnie jak tropiciel łykane wino było nieco skołowane i wleciało nie tam gdzie trzeba. Na szczęście po szybkiej interwencji Velie’la, któremu ratowanie tropiciela uniemożliwiło jakąś ciętą odpowiedź, udało mu się dojść do siebie i tylko przepraszającym gestem pokazał, że już lepiej. Swoją drogą zastanawiało go dlaczego Aesdil, nie streścił tego reszcie. Znając go miał już zrobione ze trzy kopie, a tekst na wszelki wypadek wyryty na blaszkę… Chociaż może był w tym jakichś ukryty cel, którego prosty półelf nie był w stanie zrozumieć.

Sorg jak zwykle siedząc w pobliżu Kalela słuchała z uwagą pytań barda i zerkała z ciekawością po twarzach członków Starszyzny. Kiedy Helfdan zaczął się krztusić winem jej wzrok zawisł na twarzy tropiciela i poczuła jak na jej policzkach pojawił się rumieniec. Spuściła wzrok pospiesznie na swoje dłonie i nadal milcząc przysłuchiwała się pytaniom innych i odpowiedziom jakie na nie otrzymywali.

Gdy odgłosy ratowania półelfa ucichły, a nikt nie kwapił się wypełnić prośby Laure, Tua, spoglądając na barda i Starszyznę, zapytała:
- Cóż to za kryształ? Czy ma on coś wspólnego z kryształem z przepowiedni wróża Henryczka dla Houruna?
- Fragment o nim brzmiał następująco: “Kryształ świeci coraz jaśniej. Wczoraj wybuchł, zabijając dwie służki. Z ich ciałami zaczęło dziać się coś dziwnego, ale spalono je zanim zobaczyłem co. Jaskinię zapieczętowano, ale Pani jest zadowolona. Mówi, że to dowód na prawdziwość jej teorii i że niedługo dostaniemy wparcie.” - odpowiedział Aesdil.
- Wiemy tyle co i wy. Ja nigdy nie słyszałem o żadnym krysztale ani tym bardziej tajnych eksperymentach - odrzekł Ymiel, a reszta potwierdziła. - Zresztą nie mieszkaliśmy przecież w Levelionie, a magicznymi próbami czarodzieje chwalą się jedynie wtedy, gdy są udane.

Aesdil miał również kilka innych pytań.
- Jak długo może trwać "ożywienie" upiora? Na jaką odległość nieumarli wyczuwają żywych?
- Proponuję by wynik rozmów i wieści o Tui, Maeve, Sorg i Kalelu przesłać do Elethieny Froren, było nie było pogromczyni Urgula - a niewykluczone że to z nim jednak przyjdzie mieć do czynienia w Pyłach - Laure spojrzał na Tyriona. - Określiła ona w swym liście dość dokładnie kiedy zagrożenie stanie się realne - czy może mieć związek z jakąś datą czy wydarzeniem? Swoją drogą - jak Urgul został pokonany? "Starożytną magią" Rudej Wiedźmy, w porządku, ale na czym opartą?
Słysząc swoje imię bardka ponownie podniosła głowę tym razem zerkając w kierunku Laure.
- Czy jest sens wysyłać wieści o nas? Oprócz tego, że znaleźliśmy się w drodze do Pyłów nic jeszcze nie dokonaliśmy. - spytała niepewnym głosem.
- Nie wiem Sorg - przyznał młodzik - ale już to że udało Wam się dotrzeć do Atmeeil może zdeterminować w jakiś sposób poczynania Elethieny, przecież pogromczyni Urgula, prawda? Poza tym kilka nowych faktów wypłynęło na jaw w czasie drogi czy tu, w czasie rozmów.
- Jak zdeterminować poczynania Elethieny? Przecież pomogła nam na tyle ile mogła. Jej wiek nie pozwala jej na więcej, przynajmniej tak nam mówiła. Nie wydaje mi się więc aby wieści dokąd dotarliśmy już, miały jakiś wpływ na jej poczynania... zwłaszcza, że jak dotrą do niej to my już dawno będziemy gdzie indziej. Chyba lepiej już wysłać wieści jak...- tu głos bardki przycichł i dokończyła niepewnie - …wrócimy z Pyłów.
- A propos Pyłów, Tyrion zadeklarował że pobłogosławi naszą broń do walki z nieumarłymi w Levelionie - bard zwrócił się do członków drużyny. - Zechciej może, Tyrionie, przytoczyć swoje słowa o Cienistym Splocie, bowiem nie sądzę by dla innych osób to hasło było o wiele lepiej znane niż mi - a odniosłem też wrażenie że walczyłeś już z jego użytkownikami. Taka relacja mogłaby być dla nas kształcąca.

No i dupa zbita! Wiedział! Tropiciel wiedział, że tak będzie… nie wytrzymał. Jeżeli jeszcze Velie'l był co najmniej elfem zdroworozsądkowo podchodzącym do swojego ego, to ten kapłan wyglądał na takiego, co to nosił głowę kilkanaście centymetrów ponad innymi. Coś w jego wzroku mówiło Helfdanowi, że czegoś takiego ten cały Tyrion nie łyknie gładko. Aesdil chyba chciał mu pokazać, że lubi marnować czas innych… a niekoniecznie swój. Bo po grzyba z nim gadał jak teraz chce, aby tamten to powiedział jeszcze raz. Nim przeminęły ostatnie słowa elfa Helfdan chrząknął znacząco i zabrał głos, kierując te słowa do barda. – Myślę przyjacielu, że twa nad wyraz dobra pamięć znakomicie odda relację na ten temat. Chyba nie ma sensu żebyśmy nadużywali czasu wszystkich członków rady i kazali im powtarzać co raz już nam powiedzieli.
Jeżeli zatem zreferujesz to coś usłyszał reszcie… na osobności, a powstaną jakieś niejasności to odpowiednio będzie je rozwiać w gronie zainteresowanych. I być może jegomość Tyrion znajdzie chwilę, aby wyjaśnić pewne kwestie osobą lepiej wyznającym się na magii niż ja czy paladyn.- Tropiciel był ciekawy reakcji elfa... tego bardziej napompowanego.

- Khem - chrząknął Iulus,po czym ozwał się w te słowa do barda - Aesdilu, muszę zgodzić się z Helfdanem - skoroć poznałeś dziennik nie ma chyba sensu odczytywać go na radzie w całości. Imię Pathoxa widać wypływa nazbyt często w różnych Leveliońskich kwestiach, faktycznie więc warto było by dowiedzieć o nim się czegoś więcej - spojrzał na starszyzne - ale nie mamy czasu na poznawanie życiorysu i genealogi każdego kto, tędy przejeżdża. Bardziej wolałbym wiedzieć czy znane Wam szanowni Starsi jest, na co zwrócił uwage Laure, wyczucia istot żywych przez Leveliońskie upiory. Może to nam pomóc w planowaniu podejścia do Pyłów.- po tych słowach zmilczał.

Laure jak zawsze musiał wypytać o wszystko. Paladyn jednak, aż tak zaintrygowany historią nie był. Jeśli zaś spotkają Urgula, cóż... Skoro nie dali rady lodowej czarownicy, to tym bardziej nie dadzą najpotężniejszemu czarownikowi w historii okolicznych ziem.
Raydgast w zasadzie starał się udawać zainteresowanie, zwłaszcza gdy sprawy zeszły na tak nużący go temat, jakim była magia. Nie korzystał ze zwykłego splotu, tym bardziej nie interesował go Cienisty. Rozumiał jednak znaczenie tych spraw dla osób parających się magią.

- Sam dziennik był uszkodzony - Złocisty zwrócił się do Iulusa - a wydaje mi się że zawarte w nim informacje rzucają jakieś nowe światło na to gdzie i czego szukać w Levelionie. Imć Velie’l naprawił go zaklęciem, a w wydobywaniu informacji z uszkodzonych czy wyblakłych stronic jest na pewno bieglejszy od każdego z nas. Najbardziej interesujące zapiski na końcu dziennika, o czasie tuż przed atakiem Urgula, nie zajmują dużo miejsca,a słuchając ich w większym gronie może łatwiej byłoby dojść prawdy. Ale to już pozostawiam uznaniu wszystkich - spojrzał po drużynie i Starszyźnie - Co do prośby o opowieść o Cienistym Splocie - subtelnie podkreślił - to chyba każde słowo na ten temat będzie cenne, skoro Levelion jest wręcz przesiąknięty magią z niego się wywodzącą.

Helfdan pokiwał tylko głową milcząco przyjmując do wiadomości to co usłyszał z ust barda. Nie wiedział co go bardziej przygnębiało bezrefleksyjność Złocistego czy własna głupota. Przez chwilę sądził, iż otworzenie gęby cokolwiek zmieni. Po tym pokazie braku zrozumienia intencji jakie przyświecały tropicielowi nie pozostawało nic innego, jak czekać na reakcję tych, do których rzeczywiście były skierowane jego słowa.

- Czy tobie się wydaje, młodzieńcze, że czas jest z gumy? - uniósł brwi Velie’l. - Wyszedłeś ode mnie niespełna dwie godziny temu; przez ten czas jedynie wzmocniłem dziennik by się nie rozleciał. Zresztą go tu nie przyniosłem sądząc, że język masz. Ale jeśli znasz magię, która jest wstanie odzyskać spalone litery czy wymyty atrament to chętnie ją poznam. Zawsze chciałem umieć odtwarzać księgi z niczego... - zadumał się na chwilę, najwyraźniej rozważając tę kwestię.
- To byłoby ciekawe zaklęcie - zapalił się Laure, odwrócił się do bibliotekarza i szepnął - Słyszałem o takim. Uzupełnia uszkodzone księgi - to jest zwykłe, a nie magiczne - w zasadzie wystarczy by były okładki i jedna nienaruszona strona.
- Pergamin rozumiem, ale treść? Do tego trzeba by cofnięcia czasu - Velie’l był co najmniej sceptyczny.
- Podobno zaklęcia wskrzeszenia przywracają ciału życie wraz ze wspomnieniami i tak dalej - to może i takie działanie czaru jest możliwe...
Velie’l wzdrygnął się na te słowa. No i masz ci los, znów wrócili do tematu używania nekromacji...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
Stary 07-01-2011, 10:29   #113
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Podczas rozmowy Tyrion na przemian bladł i czerwieniał, gotując się do wybuchu. Najwyraźniej jednak słowa tropiciela i Iulusa udobruchały go nieco, bo odchrząknął i rzekł burkliwie: W świątyni wydawałeś się co najmniej nieprzekonany do moich słów, ale ostrzeżeń przed Shar nigdy dość. Tylko kapłani Mystry mogą w miarę bezpiecznie studiować Cienisty Splot, a i to pod stałą osłoną. Shar ma całkowitą kontrolę nad swoim splotem i zawsze wie, jeśli ktoś go używa lub bada. W tym przypadku powiedzenie: “jeśli patrzysz w ciemność, ona patrzy na ciebie” sprawdza się aż za dobrze. Cień nie tylko patrzy, ale i wyciąga swe macki... - odetchnął głębiej. - W każdym razie; Cienisty Splot jest to...

- Chcesz im tłumaczyć od nowa? No chyba żartujesz!? - Espea nieoczekiwanie plasnęła dłonią w stół, ucinając wykład Tyriona. - Masz zamiar dłużej znosić tego bezczelnego młodzika, który nawet prosząc - żąda, a jeśli nie potwierdzasz jego teorii to ma nas za nic?! I jeszcze łaskawie sugeruje, żebyśmy zawiadomili kogo trzeba, proszę, proszę. Czego ty oczekujesz - odwróciła się gwałtownie do Laurego - zwoju z przepisem na pokonanie Urgula? Powiem ci jaki jest ten przepis - wysyczała, pochylając się do przodu, po czym wycedziła wyraźnie - używasz swoich przyjaciół jako żywej tarczy i modlisz się, by wytrzymali do czasu, aż skończysz inkantację. A potem uciekasz co sił w nogach, by ich trupy nie zdążyły przegryźć ci gardła i rozszarpać na strzępy. TAK wygląda walka z nekromatą! I nie ma w tym żadnej wielkiej tajemnicy, którą złośliwie przed tobą ukrywamy - tylko rzeź.
Mówiłam ci już, że pochwalam motywów, jakimi się kierujesz udzielając im pomocy - zwróciła sie spowrotem do Tyriona. Jeśli przez ostatnią dobę kapłan pokazał się Wam od pomocnej i przyjaznej strony, to chyba nie chcieliście wiedzieć jak wygląda jego niechęć. - i uważam, że popełniasz wielki błąd. Elethiena zaaprobowała te dzieci i ich talent, Corellon potwierdził łaskę, jaką darzą je boginie magii, ale reszta?! O nim - wskazała na Aesdila - Larethian nic nie mówił i dobrze wiesz czemu! Więc w głowie mi się nie mieści, że chcesz podjąć TAKIE ryzyko! Elethiena przysłała informację, że wszystkie kamienie są na swoim miejscu - zwróciła się do gości. - Więc Urgula macie chwilowo z głowy. Na waszym miejscu bardziej obawiałabym się upiorów złodziejskich magów, których tam pełno. Łapcie swojego mordercę, a ty przestań drążyć tematów, które cię nie dotyczą. Akurat uwierzę, że w ciągu miesiąca byłbyś w stanie przestudiować magię nekromatyczną, cienistą i na dodatek nauczyć się zaklęć Elethieny, których opanowanie zajmuje pół życia; i wyszedł z tego bez szwanku - prychnęła pogardliwie. - Taki talent jak ona rodzi się raz na kilkaset lat - po czym zawiesiła na chwilę wzrok na Tui. Najwyraźniej jednak dla elfki fakt, że grupa podróżowała razem z ‘wybranymi’ nie stanowiło żadnej rekomendacji uczciwości poszczególnych jej członków. - Ciekawość godna owego Sticka, o którym opowiadaliście... a wręcz identyczna... - uśmiechnęła się sarkastycznie.
- Wydaje mi się że mimo wszystko lepiej wiedzieć z czym można mieć do czynienia i w jaki sposób próbować walczyć- Laure odpowiedział równym, spokojnym tonem i spojrzał wojowniczce w oczy, bowiem Espea nie była pierwszą napotkaną osobą w jego życiu która krzykiem i ironią usiłowała mu coś udowodnić, czy wymusić coś na nim - A za “przepis” i porady z całego serca dziękuję. Zwłaszcza na temat mocy tych upiorów chętnie bym posłuchał. I pewnie nie ja jeden.
- Oczywiście, już pędzę, biegnę. Przecież w czasie wojny nie mieliśmy nic lepszego do roboty, tylko siedzieć na drzewie, obserwować życie nieumarłych i robić notatki.
Z w ł a s z c z a n i e-ż y c i e n a s z y c h b l i s k i c h - wycedziła dobitnie Espea, przypominając Aesdilowi, że w czasie wojny tutejsi nie walczyli z “jakimiś” nieumarłymi. Walczyli ze szczątkami swoich rodzin, przyjaciół i sąsiadów. Pozostałe elfy wyglądały na zirytowane. Amakia westchnęła głęboko i rzekła.
- Młodzieńcze, czy tobie się wydaje, że jesteście tu pierwszymi z dobrymi chęciami? Że nikt nie przyjeżdzał wołając: “Jam jest dobry, chcę oczyścić Levelion, zbawić zagubione dusze, przegnać widmo Urgula”? Zwykle pchała ich tam chęć zdobycia wiedzy, pycha, pragnienie sławy, bogactwa... i koniec końców zostawali w mieście dołączając do czeredy nieumarłych, nawet po śmierci pragnąć tego, co chcieli zdobyć za życia, pełni wypaczonych intencji, broniąc tajemnic Levelionu.
Nie negujemy waszych czystych chęci, dzieci - zwróciła się bezpośrednio do dziewcząt i Kalela. - Ale też nie oczekujcie, że będziemy was witać jak zbawicieli. Musicie zrozumieć że podczas gdy wy myślicie jedynie o celu swej wyprawy (słusznym skądinąnd), my musimy patrzeć perspektywicznie. Wszyscy wiemy, że możecie tam zginąć. Jeśli powierzymy wam zbyt dużo informacji - zbędnych z punktu widzenia Waszej misji, choć ważnych w ogóle - zostaną one w waszych ciałach i duszach po śmierci, i będą mogły zostać wykorzystane przeciwko nam. Jeśli zostaniecie pojmani przez owego Sticka, czy też Pathoxa (jeśli jeszcze żyje) - zapewne wydobycie z was owych informacji również nie będzie stanowić problemu. Pomyśleliście o tym? Dlatego zwykle żołnierzom nie mówi się więcej niż powinni wiedzieć - skinęła głową w stronę Raydgasta. - Nigdy nie wiadomo co się wydarzy i kto słucha.
-Oni nie są mi podlegli. Nawet gdybym wydał rozkaz. Nie usłuchaliby, zwłaszcza Laure.-odparł paladyn wskazując na Tuę i Złocistego i dodał.- Jeśli się wierzy we słuszność swej sprawy i własną rację tak mocno, to jest się głuchym na porady innych.
- A skąd wiadomo co jest ważne a co nie? - zapytał Aesdil - Mości Tyrion wspomniał na przykład o Cienistym Splocie - dla mnie kompletnej nowości. Może dzięki takim informacjom łatwiej byłoby strzec się chociażby wpływu mrocznej magii?
- Powinniście uważać na swojego smoczego przyjaciela - nieoczekiwanie włączył się Ymiel, wskazując na Laure. - Nie na darmo nie nauczamy magów o tych sprawach. Co prawda magia nekromatyczna ma wiele pożytecznych zaklęć, lecz wiedza powoduje pragnienie użycia. Bo czemuż by nie wskrzesić zabitego wroga, by dla was walczył? Czemu nie wezwać ducha przestępcy, by dowiedzieć się o jego wspólnikach? Każdy krok pociąga za sobą następne - pozornie usprawiedliwione, lecz w rezultacie prowadzące w przepaść.
Podobnie jest z Cienistym Splotem. Korzystanie z niego to droga na skróty dla butnych i ambitnych magów - uzyskanie wielkiej mocy w stosunkowo krótkim czasie. Pokazanie “wszystkim” swojego “talentu”. Czasem nawet osiągnięcie wyższego celu. Jednak gdy Shar upomina się o zapłatę za swe usługi jest już za późno. Mało kto jest w stanie się wycofać, porzucić zdobytą moc; jeśli zaś odmówi Shar, okupi to utratą rozumu... w najlepszym razie. Bogowie potrafią się mścić, o tak... My wiemy co jest ważne, ale skoro nie chcecie nam uwierzyć, to już wasz problem.
- Poza tym... - Amakia zawahała się, po czym kontynuowała - ... przeznaczenie zawsze ma dwie strony. Zamiast pomóc możecie zaszkodzić. Co, jeśli moja intepretacja jest słuszna i pannę Sorg wieziecie tam nie w roli bohaterki, a jako ofiarę do rytuału? Jeśli wasze sny - wskazała na Maevę i Tuę - w rzeczywistości są wabikiem, który ma ściągnąć obdarzone czarodziejki do Levelionu, a wasza moc zostanie wykorzystana przeciw wam? Jeśli to krew ostatniego z Elthen’velów potrzebna jest do otwarcia Księżycowych Wrót, a nie sam pierścień? Pomyśleliście o tym? Nie sposób oczywiście sprawdzić co się wydarzy, jednak nie możemy wykluczyć takiej alternatywy. Nie dziwcie się więc naszej powściągliwości. Chcemy pomóc, ale równocześnie nie możemy też zaszkodzić.

- Pojadę z nimi do Levelionu - mruknął nagle Tyrion. - Wspomogę i przypilnuję. I tak umieram.
- Chyba oszalałeś! - krzyknęła Amakia, zrywając się z miejsca.
- Stary a głupi! - weszła jej w słowo Espea, teatralnie wywracając oczami. Pozostali również wyglądali na zaszokowanych. - Zrobić dokładnie to, przed czym ostrzegała ich właśnie Amakia? Dokładnie dlatego że umierasz, powinieneś siedzieć na dupie tu, w Atmeeil. Myślisz, że ile przeżyjesz bez świątyni - miesiąc? Dwa? Jak zejdziesz na granicy miasta to TY będziesz i dla nich, i dla nas największym zagrożeniem! Nie powinieneś się tam w ogóle zbliżać; nawet wyjazd do Sepel ci szkodzi. To, że się poddasz mocy Urgula nie pomoże Tiirstilowi. Stetryczały dureń - prychnęła, zakładając ręce na piersiach. Tyrion nie odparł nic, wpatrując się tępo w stół. Pozostali również milczeli.
 
Sayane jest offline  
Stary 07-01-2011, 11:28   #114
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
- Nie ma przypadkiem możliwości kontaktu na odległość? Jakaś magia związana z przesyłaniem wieści na duże odległości? - przerwał ciszę paladyn, nie chcąc wyciągać kolejnej osoby, w dodatku schorowanej, która dla zdrowych i w pełni sił poszukiwaczy przygód, byłaby wyzwaniem. Złocistemu dopiero teraz zrobiło się głupio że pokłócił się z Tyrionem. Nie miał pojęcia że stary kapłan umiera. Nie odezwał się jednak, spojrzał za to na paladyna, pomysł był całkiem sensowny.

- Jest kilka... - uniósł głowę kapłan. - Problemem są jednak zawirowania magiczne w mieście, które mogą zniszczyć wiadomość zanim dotrze do adresata. Chyba że wysyłali byśmy je do waszych koni; wtedy odbieralibyście je w strażnicy i stamtąd też odsyłali. Tak miał robić Tiirstil...
-To co trzeci dzień, od dotarcia do strażnicy, postaramy się by ktoś był przy koniach, by mógł powiadomić o sytuacji.- zaproponował Raydgast.
- Sądzisz, że tak długo będziemy przebywać w Pyłach? - zapytała nieco zdziwiona Tua.
- Pyły to duże miejsce. Nie obszukamy go w dzień czy dwa. Nie wspominając o tym, że opieramy poszukiwania na przypuszczeniach bardziej niż na faktach. A wizje bywają wieloznaczne - odparł paladyn, spoglądając nieco zdumiony na czarodziejkę. Ona naprawdę sądziła, że to kilkugodzinna wyprawa?
Dziewczyna nieco się zawstydziła. Jakoś nigdy nie myślała o tym, że może to tyle trwać. Martwiła się dojazdem na miejsce i walką. Nie sądziła, by zło ukrywało się tam przed nimi, a raczej zaatakowało od razu, lub czekało w centrum miasta. Jak w jej śnie.
- Jak długo ludzie w Pyłach wytrzymują bez żadnych... szkód na zdrowiu?
- Zależy od indywidualnej odporności i tego, co napotkają na swej drodze. Nie ma reguły. Czasem możesz przebywać dekadzień bez żadnych efektów, czasem po dobie ludzie tracą rozum - westchnęła Amakia.

- Skoro “Elethiena przysłała informację, że wszystkie kamienie są na swoim miejscu” - Aesdil zerknął na Espeę - potwierdziła jego podejrzenia że Atmeeil jednak ma kontakt z Rudą Wiedźmą - i przeniósł spojrzenie na Ymiela i Tyriona - to czym był “kamień duszy” który wiózł Kalel i dziewczęta? A raczej czyją duszę mógł zawierać?
- Wszystkie - wliczając w to odzyskany dzięki nim kamień - uściślił Ymiel.
Bardowi przypomniało mu się coś jeszcze. - Mości Tyrionie - powiedział - po przeczytaniu pierwszego listu powiedziałeś “Skoro to drowi list, Pan Nocy odnosi się zapewne do Vhareauna, boga który lubuje się w posyłaniu swoich wyznawców na powierzchnię”. Ten list był napisany we wspólnym, a dobór słownictwa pasuje mi do autora-człowieka i przypuszczam też że jednak był skierowany do ludzi. Może to coś zmienić w interpretacji? Czy Urgul był nazywany “Potężnym”?
- Ależ skąd. Był nazywany “głupim, beznadziejnym magiem” - uśmiechnęła się słodko Espea, po czym usta wykrzywiły jej się w pogardzie. - Jeśli ktoś pragnie powrotu Urgula to oczywiste, że będzie go określał w superlatywach! Poza tym to, że Vhaerun lubuje się w drowach nie znaczy, że nie akceptuje również wyznawców innych ras. Ważna jest doktryna, nie pochodzenie.
- Daj spokój, Es, do niego nic nie dotrze - Ymiel położył wojowniczce dłoń na ramieniu.

Na twarzy półelfa było widać jak ciężką batalię staczał gdzieś w środku. Nie powinno go tutaj być, nie powinno go interesować co tutaj jest mówione i przede wszystkim nie powinien się odzywać. Jednak gdyby Helfdan robił w życiu to co powinien byłoby to cholernie nudne życie. Dokończył wino z pucharku, bezczeszcząc je jednym haustem, rubinowa ciecz spłynęła mu po brodzie i szyi. – Ja pierdole… wymsknęło mu się przekleństwo bo sam się sobie dziwił i próbował powstrzymać to co miało się stać. – Ehe… Przeprasza Szlachetne Panie, ale to czasem pomaga mi lepiej zebrać myśli. Nie zamierzał tłumaczyć czy chodziło mu o przeklinanie czy o coś innego. Zarzucił kotwicę tak aby w razie czego mógł do powrócić starego dobrego tropiciela.

- Pozwolisz bardzie, że moja pierwsza refleksja będzie dotyczyć ciebie. Nie wiem, ale z jakiegoś powodu za wszelką siłę próbujesz zmienić rzeczywistość tak, aby pasowała do twojego wyobrażenia. Jak się to nie udaje to tylko gorzej dla rzeczywistości. Wzruszył teatralnie ramionami i pokiwał przecząco głową. – Zupełnie tego nie jestem w stanie zrozumieć, nie żebym musiał to jednak jakaś chwila zastanowienia się nad tym mogłaby się przydać. Bo wygląda to tak. Prosisz kogoś o gościnę, która ci zostaje udzielona. Następnie prosisz gospodarza o strawę, a kiedy ten daje ci chleb, masło i nóż ty żądasz od niego, żeby ci jeszcze ukroił pajdę i ją ładnie posmarował rzecz jasna używając zupełnie tu nie pasującego „proszę”. Jakby tego było mało wydajesz się być oburzony faktem, że przed tobą wylądował tylko chleb zamiast przepiórek, jesiotrów i marcepanów. Więc o to dalej „prosisz”. Jednak każda taka prośba jest obrazą.

- Oczywiście masz prawo o to prosić bo jesteś Laure Aesdil… hmmm może to tak w oczy nie kuje kiedy z nami rozmawiasz przy ognisku. Z Iuliusem, Rayem czy ze mną czyli podobnymi tobie typami których nazwisko, sława a nade wszystko czyny nie kroczą przed nimi. Są nikim i niczego wielkiego nie dokonali… być może mają dobre chęci lub szczere intencje – chociaż tego niektórym z nas też można odmówić. Dlatego pokaż choć odrobinę pokory i szacunku dla tych, dla których jesteś na przestrzeni lat jednym z wielu. Dla tych, którzy zmagali się z nekromantą i przelewali krew. Dla tych którzy byli świadkami masakry, dla tych którzy patrzyli na śmierć bliskich i do dzisiaj nie mogli ich pochować. Dla tych którym doświadczenie podpowiada, że nie jesteś w stanie udźwignąć ciężaru oczyszczenia Pylów… ciężaru jakiego nikt przez dwie setki lat nie był wstanie wziąć na swoje barki. Uśmiechnął się do niego tym razem nie jak zwykle z wilczym szczerzeniem zębów… uśmiechnął się tak, jakby był cholernie już tym zmęczony. – Dlatego nie proszę o nic więcej jak o odrobinę pokory. Proszę, nie zapominaj że tylko podróżujesz z tymi którym Ruda Wiedźma zawierzyła, że to im bogowie zesłali jakieś sny… pamiętaj, że to my jesteśmy dodatkiem do nich, a nie na odwrót. I na bogów nie przytaczaj „przepowiedni wieszczki” bo znam z ją znacznie lepiej od ciebie i wiem, że jedyne co ona robi to sprzedaje ludziom narzędzia do zrealizowania swoich celów. Nie ważne czy to jest trucizna czy maść na wrzody, czy to przepowiednia wielkiej miłości czy marnego końca. Ważne, że ktoś płaci a ona sprzedaje. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby to płacili znajomi Alehandry… ale to nie miejsce żeby znowu do tego powracać.

Ręką uciszył tych którzy chcieli się odezwać. – Jeszcze moment już kończę.

- Sądzę, że najlepiej by było gdyby ci namaszczeni przez Wiedźmę zostali tutaj z wami na naukach - zwrócił się do starszyzny - by pozyskać niezbędną wiedzę do zrobienia tego co tam im pisane. A w tym czasie oni wskazał paladyna, kapłana i barda zajęli by się tym Stickiem. Niestety sam nie wierzę, że tak się stanie… nawet gdyby to było najrozsądniejsze wyjście ze wszystkich.

- To co u was usłyszałem
– powiedział lekko zdegustowany półelf - powoduje iż chyba przed tym cholernym miastem nie ucieknę… jak często bym się nie odwracał zadkiem do niego i jechał w przeciwną to zawsze mam je przed sobą. Dlatego, żeby je raz na zawsze zostawić z tyłu muszę się tam udać… Chyba mi przyjdzie na powrót się do was przyłączyć. Jeżeli jednak jestem zbyt dużym obciążeniem to bez żalu mogę udać się tam sam lub w innej kompani. Natomiast są dwa poważne zastrzeżenia...

- Pierwsza się tyczy propozycji Tyriona to jestem zdecydowanie przeciw. Co innego gdybyś był smukłą elfką to kto wie, ale jeżeli jedziesz tam na pewną śmierć to z całym szacunkiem ale nie. Już teraz możesz się wydawać dość uciążliwy i aż boję się myśleć jaki byłby z ciebie upiór… nie wspominając o tej całej wiedzy, której powinniście stać na straży. A nie narażać na dostanie się jej w niepowołane ręce. Dlatego radził bym posłuchać tego co radzą ci członkowie rady… Wtedy i my bardziej poważnie moglibyśmy podchodzić do tego co nam sugerujecie. Mówił to wszystko w sposób nieco prześmiewczy i ironizujący to jednak minę miał jak najbardziej poważną jednoznacznie wskazując na to, iż pomimo lekkiej formy przekazu jest o tym przekonany.

- Podobnie się ma sprawa z najemnikami. Wolę nie podróżować dalej z kimś kto zdecyduje się mnie sprzedać za mieszek złota przy pierwszej okazji. Jak padnie to jeszcze mogę walczyć z jego truchłem, ale Pyły to nie jest miejsce gdzie można się udawać z kimś kto może cię bardzo tanio zdradzić.

- Dobra, nie wszyscy są tutaj elfami i jak jeszcze trochę będę gadał to osiwieją… to co miałem do powiedzenia rzekłem, a teraz bym się napił jeszcze tego wina bo mi zaschło zupełnie w gardle.
Po chwili jeszcze dodał – I dziękuję, że mieliście tyle cierpliwości żeby mi nie przerywać do końca. Opadł ciężko na wygodne siedzisko jakby co najmniej skończył igraszki z dwoma figlarnymi trzpiotkami… faktem jednak było, że dawno z siebie nie wypluł tylu słów z siebie.
 

Ostatnio edytowane przez baltazar : 07-01-2011 o 11:38.
baltazar jest offline  
Stary 07-01-2011, 17:44   #115
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
Po potańcówce Tua weszła do pokoju, w którym miała spać. Przygotowała się do snu i ciężko zwaliła się na łóżko w swoim pokoju. Usnęła niemal od razu.

Obudziło ją delikatne szarpanie za bluzkę. Niemrawo otworzyła ciężkie od snu oczy i ujrzała swego podopiecznego, Sherina, domagającego się natychmiastowego posiłku. Uśmiechnęła się na ten widok zapominając od razu o strachu i grozie, który odczuwała jeszcze przed chwilą. Będąc w Pyłach.
Zaskoczona, że w pomieszczeniu znajduje się sama wstała, przeciągnęła się i potężnie ziewnęła. Spojrzała przez okno. Słońce stało już sporo wyżej na niebie niż, gdy ostatnio się budziła. Słysząc pospieszające powarkiwania smoczątka szybko umyła się, ubrała, zgarnęła małego i zeszła na śniadanie.

I tu czekały kolejne zaskoczenia. Nie było nigdzie widać Kario. Tua zasępiła się wyraźnie. Jasnym dla niej było, że to wszystko przez ich wczorajszą rozmowę. Poczuła się odrobinę winna. Wiedziała, że nie zrobiła niczego złego, wręcz cieszyła się, że odkryła zdolności najemnika, ale jednak… To najwyraźniej przez nią nie ma chłopaka na śniadaniu.

Przywitała się z wszystkimi, poprosiła o jedzenie dla siebie i Sherina. Dopiero potem zauważyła małego kociaka leżącego na kolanach Meave. Spoglądając na twarz przyjaciółki, na jej uśmiech i spojrzenie z jakim spoglądała na kotka, Tua od razu to dostrzegła. Opiekuńczość, rodzące się przywiązanie, troskę. Chyba miała taki sam wyraz twarzy, przez pierwsze kilka dni od uratowania pseudosmoka.
- Meave! Jaki on śliczny! – entuzjastycznie zakrzyknęła czarodziejka siadając bliżej przyjaciółki. Jednak kociak od razu zaczął prychać i wystawiać pazury w stronę Tui i jej smoka, zwłaszcza, gdy zaciekawiony Sherin zaczął się do niego zbliżać. Czarodziejka odciągnęła pseudosmoczka i przesiadła się nieco dalej, by kot mógł się uspokoić.
- Zamierzasz go zatrzymać? – widząc potakujące skinienie głowy zaklinaczki, powiedziała z uśmiechem - W takim razie chyba trzeba ich trochę do siebie przyzwyczaić.

- A gdzie Kario i Atoli? – zapytała najemników starając się by jej głos nie zdradził zaniepokojenia.
- Pewnie kaca leczą. Albo sraczkę po tej długouchej kuchni - burknął Kerstan, patrząc na Tuę spode łba.
- Aaa... - dziewczyna wyraźnie się uspokoiła. Było to bardzo prawdopodobne wytłumaczenie. nie widziała co prawda, żeby pili za dużo, ale przecież i potem mogli jeszcze zabalować. Chciała jeszcze zapytać czy najemnicy wrócili na noc do karczmy, ale zrezygnowała. To nie była jej sprawa, a pozostali najemnicy mogli jakoś mylnie odczytać jej ciekawość. - To może jakiś ziół przydałoby im się zanieść? Zwłaszcza na sraczkę mogłyby by pomóc.
- Wy to już im lepiej dajcie spokój. Poradzą sobie - parsknął jajecznicą najemnik.
- Cóż znowu!? Co źle zrobiłam? - zapytała Tua wzburzonym głosem. Przecież nic złego nie zrobiła! Kario uciekł tylko dlatego, że ona chciała być miła...
- Nic, nic, jedz bo ci w gardle stanie.
Zirytowana czarodziejka zmrużyła powieki.
- No powiedz com źle uczyniła, bo widać, że coś ci się nie podoba. Tylko nie bardzo wiem co.
- A idźże babo! Przeczepiła się jedna z drugą... No, sio sio.
- Najpierw przygadują, a potem to nagle zamykają się, odejść każą albo sami uciekają, tak? Wspaniale! Sami nie wiecie czego chcecie, jedno mówicie drugie robicie!
- wylała swoją złość podnosząc nadto głos i zaraz chwyciła za łyżkę, by dojeść śniadanie.


Po posiłku Tua z Meave poszły na górę, do pokoju ze swoimi podopiecznymi i tam starały się oba zwierzaki do siebie przyzwyczaić. Co prawda nawet pod koniec przedpołudniowych starań dziewczyn kot ciągle był nieufny, jednak zaczął już na tyle tolerować smoka by nie prychać na niego póki, ten nie zbliżył się za bardzo.
Sherin natomiast objawiał żywe zainteresowanie swojemu nowemu znajomemu. Starał się podejść bliżej, sprawdzić z czym ma do czynienia, najpewniej również przekonać się jak to coś smakuje, ale na to czarodziejka mu nie pozwalała ciągle mając w pamięci słowa sprzedawczyni ze sklepu. Uważnie pilnowała pseudosmoczka, by ten nie zrobił kociakowi krzywdy.

W międzyczasie obie magiczki rozmawiały. Tua wyznała swoje obawy co do zabrania smoczka do Pyłów, opowiedziała o wczorajszej rozmowie z Kario. Zawahała się tylko czy powiedzieć przyjaciółce o zdolnościach chłopaka, on tak ją prosił by nikomu o tym nie mówiła… W końcu jednak przełamała opory i opowiedziała Meave dokładnie jakim darem dysponuje najemnik. W końcu ktoś prócz niej musi o tym wiedzieć! A co jeśli ona w Pyłach… polegnie? Jej towarzysze muszą wtedy użyć każdej swojej broni. Dar chłopaka nie może w takiej sytuacji pozostać niewykorzystany.
- Tylko zachowaj to dla siebie i nie daj po obie poznać, że o tym wiesz. Chyba, że będzie to konieczne – poprosiła.

Gdy zwierzaki pousypiały, a zwierzenia skończyły, Tua z werwą zabrała się do nauki i przepisywania księgi. Nie można sobie odpuszczać. Tylko dzięki swoim umiejętnością i wiedzy zdoła cokolwiek zrobić w Pyłach, ochronić siebie, przyjaciół, Sherina… bo o tym, że go weźmie ze sobą już zdecydowała.
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline  
Stary 07-01-2011, 20:06   #116
 
Epimeteus's Avatar
 
Reputacja: 1 Epimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znanyEpimeteus nie jest za bardzo znany
Gdy tylko opuścili pomieszczenie w którym spotkali się ze Satrszyzną Sorg chwyciła Kalela za rękę i odciągnęła na bok.
- Słyszałeś?! Słyszałeś to... mogę być ofiarą rytuału. Najpierw mnie złapią, potem do czegoś przywiążą, a potem wykroją mi serce, albo jeszcze coś gorszego. - zaczęła roztaczać najgorsze wizje jakie jej przyszły do głowy przed chłopakiem.
Kalel zrobił wielkie oczy i szeptem odpowiedział Sorg. - Bierzez to na poważnie? Przecież to taki żart był. Ta... metafora. -Chłopak pokręcił głową ze zdumieniem, że bardka tak panikuje. Jego słowa jednak nic nie dały, gdyż Sorg kontynuowała:


- Kalel, ja nie chcę być ani bohaterką, ani też ofiarą. - zaczęła coraz bardziej panikować dziewczyna. - Może dlatego Stick mnie wziął na swoją uczennicę. Może on wiedział i chciał mnie tam zabrać, a ja pomieszałam mu plany wiejąc od niego. Nigdzie nie jadę! Zostanę tutaj! Na nic i tak się w Pyłach nie przydam. Nie władam magią, nie umiem dobrze władać bronią, sam widziałeś. Nie pojadę to nic się nie stanie co?
Oczywiście, że nic się nie stanie - Kalel ze smutkiem pokiwał głową - Ale to by znaczyło, że zostawisz nas samych. A co my bez Ciebie zrobimy?
- Pojedziecie, znajdziecie ukochanego Meave. Znajdziecie Sticka jak tam jest, paladyn go zabierze do swoich przełożonych i będzie po sprawie. Na pewno tak będzie. Zresztą Helfdan też nie jedzie a o nim też było, że on ofiara, albo jedzie. Ech... nieważne, on zmienia decyzje co i rusz. Sama już nie wiem czy jedzie czy nie. Ja nie jadę, bo jak nie będzie ofiary to i zła nie będzie. Na pewno! - próbowała przekonać zarówno siebie jak i Kalela Sorg.
Kalel kiwał potakująco głową Gdy tak ujmujsze sprawę, to przychodzi mi do głowy, ze i ja jadę tam niepotrzebnie. To co ty na to, żebyśmy teraz razem się zabrali w powrotną drogę? - Chłopak zachichotał - Spróbuj sobie wyobrazić ich miny, gdybyśmy oznajmili coś takiego
Bardka zarumieniła się nagle przypominając sobie jak ją paladyn wypytywał o Kalela. “Jak nic pomyśli, że my narzeczeni czy cuś i dlatego razem chcemy wracać.” - Eeee... to... to... chyba nie najlepszy pomysł . - wybąkała - Ty jesteś im potrzebny, wszak tyś teraz giermek paladyna
Tym razem Kalel roześmiał się na cały głos, przyciągając tym spojrzenia pozostałych. Natychmiast uciszył się i z szerokim uśmiechem na twarzy szpetał do Sorg - A jak wiadomo nie ma paladyna bez giermka. Więc jak ja nie pojadę to i paladyn zostanie. Zobacz ile w Twoich rękach. Bez ciebie ta wyprawa nie ma szans na powodzenie. Sama widzisz, że musisz ją kontynuować
- Nie! Posłuchaj nic nie rozumiesz! Wy pojedziecie, ja nie! Nie będzie mnie nie będzie ofiary! Zło będzie spać, a wy je wtedy czarami i wszystkim co tam będzie potrzeba zniszczycie znów. Pojadę ja... będzie ofiara i po nas wszystkich. Na pewno tak będzie. Ty jedziesz.... ja zostaję! - ujęła Kalela dłońmi za ramiona i nieświadomi potrząsała nim przy każdym zdaniu, tak jakby chciała mu uświadomić, że to co mówi ma sens.
Sorg! - Kalel znowu uniósł głos.- Toż ona miała na myśli przewrotność losu a nie, że konkretnie o ciebie chodzi. Równie dobrze mogłą zamiast twojego imienia powiedzieć Tua, Maeve, czy nawet Kalel. Nie wiemy i nie dowiemy się dopóki tam się nie znajdziemy, czy to prawda, a jeśli to o kogo chodzi. Może też się okazać, że bez Ciebie powiedzie się im jakiś ciemny rytuał, albo że to własnie twoja nieobecność w Pyłach stanie się przyczyną naszej śmierci - Chłopak nabrał oddechu, i już miał zamiar dalej kontynuować gdy ponownie ujrzał jak starsi kierują w jego stornę spojrzenia. Pokręcił głową i dodał ponownie cichym głosem Albo jedziemy razem, albo razem zostajemy. Wybór należy do ciebie
Sorg spojrzała na niego ze złością i wysyczała: - Dobrze, ale przypomnisz sobie moje słowa, jak mnie tam zaczną kroić! Słyszałeś co mówiła Ruda Wiedźma, słyszałeś co mówili członkowie Starszyzny, bliscy zabijali bliskich, a taka ofiara rytuału też może to robić. Po proszę Ray’a aby więcej ze mną poćwiczył, nie dam się tak łatwo złożyć w ofierze! A jak on nie będzie chciał to z tobą będę ćwiczyć, muszę być przygotowana na najgorsze. Tak więc jak mamy jechać razem to będziesz mi musiał pomóc, aby naprawdę nie okazało się że ja mam być tą ofiarą! Kalel a jak będę nieumarła i będę was zabijać? - po czym nabrała oddechu i parodjując jego dodała - - Wybór należy do ciebie.
Z całym przekonaniem jakie potrafił w sobie znaleźć Kalel odpowiedział - Nie będziesz umarła i nie będziesz nas zabijać.
 
__________________
Nie pieprz Pietrze Wieprza pieprzem.
Epimeteus jest offline  
Stary 07-01-2011, 22:45   #117
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Poranek go zaskoczył. Gdy wyszedł z kaplicy był już blady świt, a wschodzące nad szklanymi wieżami słońce oślepiały jego oczy.
Manorian potarł ciemniejący od zarostu podbródek i ruszył na zesztywniałych nogach w stronę karczmy. Mimo zmęczenia przepełniał go spokój. Czuł pewność i błogosławieństwo, jakiego dawno nie zaznał. Mimo obolałych mięśni czuł się lekki na duszy. Ułamek mocy, która przepełniła go w trakcie nocnego czuwania, dał pewność, iż Tyr nad nimi czuwa i popiera ich czyny.
Choć jako kapłan od lat egzystował czując w sobie boską moc, to jednak tutaj, w tej zimnej krainie, w tym mieście elfów, poczuł jakby dotknął cząstki boga. Jakby oderwał się od tego padołu, wzniósł w niebiosa i stanął w boskiej domenie sprawiedliwości.
Choć dalej czuł, iż może nie przetrwać tej podróży, z radością kroczył na przód wierząc w powodzenie misji i chowając w sercu boży dar, który pozwoli mu chronić towarzyszy.
Przystanął jeszcze na chwilę i spojrzał zmęczonymi oczyma na elfie katedrę.
- Czy ja w ogóle podziękowałem Ci Tyrione? – mruknął sam do siebie, po czym uśmiechnął się do przechodzących obok strażników w srebrzystych zbrojach.
~Dumni wojownicy pradawnej rasy~ pomyślał kapłan i ruszył ku zajazdowi z cieniem uśmiechu na twarzy.

Jak wszedł do izby tak padł na łoże. Po chwili, już na skraju snu, rozebrał się i wpełzł w pielesze. Od razu prawie zatonął w snach, i puchowym niebycie.
- Nie godnym…- mruczał jeszcze, na krawędzi świadomości.

Potem wszystko już jakoś tak sobie płynęło. Iulus czuł radość, nie jednak taką wezbraną euforię, raczej spokojną akceptację i zadowolenie. Wykąpał się więc, zjadł, ze zdziwieniem zauważył, ze jakoś tak włosy mu się trochę wydłużyły a i czarniawy zarost wyglądał interesująco. Gdy więć zobaczył Helfdana krótko obstrzyżonego, bez brody i wreszcie zadbanego zachichotał, przykrywając dłonią twarz i kaszląc dla nie po znaki by nie ryknąć śmiechem.
~ Jak to się wiele może zmienić?~

Słuchał więc narady, zadumiony jak wiele jego towarzysze potrafią z rady wyciągnąć, jedynie postawą bardo trochę się znudził, bo jakżeż by można inaczej skoro Laure nie chciał się badaniami swymi z nimi podzielić a tylko jeszcze to co sam już wiedział kazał za się innym mówić. A potem to już siedział i czekał i słuchał i myślał i patrzył. O mało nie zaczął gwizdać.
~Hm... może coś było w tych kadzidłach?~ zastanowił się robiąc mądrą minę i drapiąc się po rosnącej brodzie.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 08-01-2011 o 07:31.
Nightcrawler jest offline  
Stary 11-01-2011, 20:42   #118
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Rozmowa z Laure w bibliotece i wspomnienie Srebrnego Jarmarku uświadomiła Sorg, że dawno już nie pisała listu do rodziny. Kiedy więc wróciła do pokoju po kąpieli w łaźni i okazało się, że jest jeszcze trochę czasu do spotkania ze Starszyzną bardka usiadła przy stoliku i wyjęła swoje przybory do pisania. “To może być ostatnia okazja na kontakt z nimi. Nie wiadomo co się stanie w Pyłach. Muszę więc do nich napisać, aby wiedzieli co się ze mną stało. Aby mogli... “, przerwała rozmyślania i zapatrzyła się na zwisającą kroplę atramentu.


Z zamyślenia wyrwała ją plama atramentu gdy kropla spadła na papier. “Ech miałam list napisać a tylko niszczę papier”. Powoli zanurzyła końcówkę stalówki w plamie i zaczęła przesuwać dłonią szybkimi ruchami. Oceniła efekt końcowy i uśmiechając się zabrała się za pisanie listu tuż obok rysunku, który powstał w miejscu kleksa.


Cytat:
Kochani moi...
Na wstępie mojego listu wszystkich Was mocno ściskam i całuje, pozdrawiam i mam nadzieję, że list mój zastanie Was w zdrowiu.
Dawno już nie pisałam, ale tyle się działo... Może zacznę po kolei od tego co się wydarzyło od ostatniego listu, który do Was wysłałam. Muszę Ci przyznać rację wuju, tak jak przewidywałeś wpakowałam się w kłopoty. Jednak nie takie jak myślałeś, nie noszę brzucha jak moja matka. A moje “wpakowanie się w kłopoty” zaczęło się niedługo po tym jak zwiałam z domu. Jak wiesz wuju chciałam zostać bardką oraz odnaleźć ojca. Kiedy spotkałam barda Sticka, który zgodził się mnie uczyć myślałam, że szczęście się do mnie uśmiechnęło. Przemierzałam z nim Królestwo, ucząc się zarówno bardowania, jak i czytania, odnajdowania informacji w pismach. To do czego nie przykładałam się w domu przy nim wypełniałam gorliwie. To on mi powtarzał, że dobry bard musi umieć dobrze czytać, pisać, zbierać informacje. Podziwiałam go,kiedy śpiewał wszyscy go słuchali z zapartym tchem, gościli nas możni i biedacy (choć tych ostatnich on raczej unikał). Domy majętnych mieszczan w każdym z miast do którego przybywaliśmy stały dla nas otworem. Kiedy jednak w pewnym momencie sam nie wiedział czego szuka, kiedy zaczął zachowywać się dziwnie postanowiłam go opuścić. Zwiałam więc od niego zabierając Skat, którą mi podarował. Jeździłam od miasteczka do miasteczka i śpiewałam po karczmach, weselach i tak aż do Wheelon. I tutaj pierwszy raz uświadomiłam sobie, że wpakowałam się w kłopoty. Kiedy szłam na umówione spotkanie, aby zagrać dla gości, ktoś pozbawił mnie przytomności waląc czymś w głowę. Kiedy się ocknęłam okazało się że mnie porwano. Podsłuchałam rozmowę porywaczy i dowiedziałam się że Sick jest poszukiwany w Królestwie, że chce obudzić zło, że uważają go za szpiega, a ja jestem traktowana jako jego wspólniczka. Kiedy podsłuchałam, że chcą mnie powiesić, panika sprawiła, że udało mi się im uciec. Prosto z Wheelon udałam się na Srebrny Jarmark, gdzie Ciebie wuju i Lię spotkałam. Zapomniałam o tym incydencie ciesząc się ze spotkania i z wygranego konkursu, a potem spotkałam jak wiesz wuju Lidię, Lususa, Meave, Tuę i Kalela. I było to nieprzypadkowe spotkanie... jak się teraz nad tym zastanawiam, ale po kolei. Udaliśmy się do Rudej Wiedźmy jak już Ci wuju pisałam w poprzednim liście przyjęła nas. Okazało się że dziewczęta mają sny dotyczące Pyłów, że to prawdopodobnie jest ostrzeżenie. Ruda Wiedźma dała nam listy polecające i postanowiliśmy udać się do tego przeklętego miejsca. Po drodze nasze drogi z Lidią i Lususem się rozeszły. Razem z Tuą, Meave i Kalelem podążałam dalej aż do bram miasta Uran przy którym strażnicy chcieli mnie aresztować. Udało nam się uciec. To wydarzenie przypomniało mi porywaczy. Przypomniało mi że jestem poszukiwana przez paladynów, jako ta która pomagała w szpiegowaniu Stickowi. Zaczęłam się ukrywać wuju. W Podkosach do których pojechaliśmy bo moi współtowarzysze mieli tam coś do załatwienia czekał na mnie list od barda Laurego. Ostrzegał mnie on w nim również, że moim śladem podąża kapłan Iulus, tropiciel Helfdan i paladyn Raydgast. Wraz z moimi towarzyszami udałam się do Uran wcześniej specjalnym mazidłem zakrywając swój tatuaż. Zmieniłam też imię, już nie wołali na mnie “Sorg” teraz moi towarzysze mówili do mnie “Rive”. W mieście udaliśmy się do wieszczki, która przepowiedziała mi:

Cytat:
"Twój los związany z losem wielu i los wielu zależy od twego. Bardem będąc gonisz opowieści, lecz teraz to opowieść cię dogania, wplatając w swoje strofy twe imię i życie twoich bliskich. Zapłata terminu zbliża się wielkimi krokami, każdy zaś unurzany jest w krwi i magii. Gwiazda połączy się z księżycem, słońce i gwiazdy zetrą się z czarnym blaskiem odwróconej nocy, zaś pancerna rękawica chwyci wagę ślepego boga, by wymierzyć sprawiedliwość, która od dawna czeka na wymierzenie... Pięć mrocznych pieśni w pięć stron świata śpiewają uwięzione dusze, choć to nie ich głos rozbije w proch czarne kamienie... Pięć piecz... "
I wtedy wuju zrozumiałam... spotkanie z moimi współtowarzyszami nie mogło być przypadkowe. Oni tak samo jak i ja są przeznaczeni do tego, aby podążać do Pyłów. Cokolwiek nas tam czeka, czeka na nas wszystkich. Opuściliśmy więc Uran i udaliśmy się w drogę do ruin miasta, w którym może właśnie teraz rodzi się na nowo zło. Po drodze spotkaliśmy tych, którzy mnie “poszukiwali” okazało się, że niepotrzebnie się lękałam spotkania z nimi.
Kapłan Iulus Manorian w służbie Tyra, jest rozważnym młodym mężczyzną, który nie ocenia pochopnie tylko stara się dociec prawdy. Podąża do Pyłów, aby zapobiec rodzącemu się tam złu i poszukuje właśnie barda Sticka, z którym podróżowałam po Królestwie.
Paladyn Raydgast Silvercrossbow został wysłany przez swoich przełożonych do Pyłów, aby również sprawdzić pogłoski o rodzącym się tam złu i zapobiec temu. Ma dwójkę wspaniałych dzieci i piękną żonę Helenę jak sam mi to często powtarza. Jest miły, obiecał wyjaśnić to nieporozumienie, związane ze Stickiem i ze mną.
Tropiciel Helfdan z Althgar... jest... sama nie wiem jaki jest wuju. Wiem natomiast, ze tak jak ja poszukuje swojego ojca. Tylko, że dla odmiany ja poszukuję ojca, który był człowiekiem, a on poszukuje ojca,który był elfem. I to z nim chyba oprócz tych poszukiwań łączy mnie przepowiednia wieszczki, choć on w to nie wierzy.
Bard Aesdil Laure również z nimi podążał. Poznałam go jeszcze na Srebrnym Jarmarku. On również zmierza do Pyłów, aby razem z nami sprawdzić czy w tym miejscu zła zaczyna się ono ponownie budzić. Pomógł mi przy rozmowie z kapłanem Iulusem, kiedy starałam się wytłumaczyć, że nic nie wiem o knowaniach Sticka.
Podróżują z nami jeszcze najemnicy wynajęci przez paladyna Reydgasta.
Jesteśmy teraz w elfiej osadzie Atmeeil, gdzie staramy się uzyskać jak najwięcej informacji pomocnych nam do zwalczenia zła w Pyłach.
Chciałam, abyście wiedzieli co się ze mną działo, to tak w wielkim skrócie Wam opisałam, gdyż gdyby pisać o wszystkim szczegółowo to i dnia by nie starczyło i papieru jaki posiadam. Mam nadzieję, że wrócę i wszystko Wam opowiem.
Niech bogowie otaczają Was swoją opieką, tęsknie za Wami i jak wrócę... z tych Pyłów to postaram się przyjechać do domu.

Wasza pamiętająca
Sorg
Skończyła pisanie listu i przygotowała się do spotkania ze Starszyzną ,a wyruszając na nie zabrała go ze sobą. “Spytam się przy okazji czy jest możliwość posłania go do wujostwa”. Siedziała teraz wraz z innymi i obracała w ręku zrulowaną kartkę papieru zerkając na nią raz po raz.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 11-01-2011 o 22:39. Powód: byki, byki i byki :(
Vantro jest offline  
Stary 11-01-2011, 21:47   #119
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Przed spotkaniem ze Starszyzną Laure miło spędził czas w bibliotece. Tym razem zostawił Levelion i Urgula w spokoju i już bardziej na chybił-trafił szukał tego co go interesowało. Velie’l Frose’ był na czymś skupiony więc zajęcie było mozolne, ale i tak cieszył się bo co i rusz odkrywał ciekawe pozycje i co lepsze fragmenty i wzmianki - przepisywał lub zapamiętywał. Nie zapomniał odebrać medalionu od bibliotekarza, bowiem był dla niego zbyt cenny - wszak to jedyny ślad od paru ładnych wiosen wskazujący na to że Płomień nie jest przypisany, wbrew temu co mówią legendy, jednej osobie na pokolenie...

“Po kolei” - pomyślał zaś gdy opuścił już miejsce narady. Starannie wybrał najlepszą strzałę z kołczanu i skoncentrował się na zaklęciu które miało rozwiać jego wątpliwości. Nie spieszył się - wiedział że nie może popełnić żadnej, najdrobniejszej nawet pomyłki. Głos nieco mu drżał gdy wypowiadał magiczną formułę...

- Egomet arcessere lumen, IAM! - zadeklamował i z bijącym mocno sercem dotknął strzały. Ta rozjarzyła się jaskrawym światłem. Dobrym światłem. Takim które nie pozostawi miejsca na wątpliwości...
Wbił ją w ścianę pobliskiego domostwa. I przystąpił do oględzin. Długo wpatrywał się w cień.
- Ogona brak. Kończyny elfie, nie smocze, korpus takoż, nawet biorąc poprawkę na ubranie. Głowa pasująca do elfa pełnej krwi, warkoczyki mogą być mylące, ale można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć że cień pokazuje włosy a nie rogowe wypustki. Rozmiar … ech, elfa, bez dwóch zdań, w drzwi się zmieszczę... - mamrotał pod nosem, starannie kryjąc rozczarowanie faktem że słowa Ymiela się nie sprawdzają. Był - na dobre i na złe - elfem.
Obejrzał się na postronnych, przyglądających mu się w zadziwieniu.
- To nic takiego! - krzyknął - Teatrzyk cieni, o, popatrzcie! - i składał ręce by wyświetlić na ścianie kształty zwierząt, wywołując chichoty dzieciarni i uśmiechy co starszych mieszkańców. Kull był zdegustowany gdy ujrzał swą własną podobiznę na ścianie...

Gdy wreszcie widownia zrzedła nie namyślał się już długo i ruszył do sklepów z magicznymi wytworami, księgami czarów i tomami wiedzy. Starannie strzegł się przed poczynieniem najdrobniejszej wzmianki o nekromantycznych zaklęciach a nawet o samej dziedzinie, podobnie jak o Cienistym Splocie czy jego mrocznej twórczyni, zamiast tego wypytując o moce Odpychania i Wywoływania... Faktem było że nie spodziewał się rewelacji, zwłaszcza teraz gdy sakiewka świeciła pustkami po zakupach poczynionych w Uran i Siole by jak najlepiej przygotować się do zimowej podróży i do stawienia czoła okropnościom Levelionu, ale miał nadzieję odnaleźć jakieś tropy dotyczące fethowo skutecznego, ochronno-unieruchamiającego zaklęcia Alehandry. Lub innych jej mocy, z taką łatwością radzących sobie z kilkunastoma mężczyznami...

Nadszedł jednak czas by opuścić miłe podwoje sklepów kuszących rozlicznymi dobrami. Laure ruszył do karczmy, przez chwilę zastanawiając się czy spotkanie już się skończyło czy jeszcze nie. Rychło jednak zapomniał o rozważaniach gdy natrafił na pole do ćwiczeń łuczniczych...

W mroku majaczyły kukły - jedne toporne i masywne na podobieństwo orków czy innych potwornych humanoidów, inne natomiast drobne i zgrabne, by nie rzec - eleganckie. Naśladujące drowów, jak Złocisty się zorientował gdy bliżej podszedł. Temu nie mógł się oprzeć i sięgnął po łuk i strzały. Zmierzył wzrokiem odległości. Odrzucił połę płaszcza i naciągnął rękawice. Wyszczerzył zęby - czas było postrzelać...



Skupił się na prostej sekwencji czynności wyciągania strzały z kołczanu, nakładania jej na cięciwę, napinania, celowania i wypuszczania pierzastego posłańca śmierci. Łuk nie był przeznaczony dla ułomków i elf uczciwie zajął się wymagającym wysiłku zajęciem. Co miało zbawienny wpływ na oczyszczenie jego umysłu ze wspominek o nieszczęsnej rozmowie ze Starszyzną. Prawdą było że dopiero przed ucieczką ze Scornubel nabrał tyle siły by sprawnie posługiwać się ciężką, refleksyjną bronią. I dobrze się stało bowiem w Lesie Ostrych Kłów i w Nowym Elturel znakomicie się przysłużyła...

Pociski wyrzucane z wielką siłą pędziły w kierunku krytych skórą, słomianych kukieł ustawionych w różnych odległościach i Złocisty po wystrzelaniu zawartości pierwszego kołczanu poczuł jak jego humor się poprawia - niezależnie od wszystkich swych wad łucznikiem był niezgorszym. Przy drugim kołczanie wpadł w prawdziwy trans i z radością poddał się miarowemu rytmowi wyuczonych czynności. A może raczej wrodzonych? Czy w inny sposób tak łatwo opanowałby sztukę władania bronią wymagającą długiego treningu? Kilkadziesiąt strzał tkwiło już w rozmaitych celach i Laure trochę zasapany potruchtał do nich, zbierając je, segregując, odkładając na bok te które wymagały naprawy. Wrócił na miejsce i znowu jął szyć, zmieniając położenie, oddalając się coraz bardziej od celów. Oczywiście, by utrudnić sobie życie.

Gdy wreszcie skończył strzelać ociekał potem a mięśnie trzęsły mu się z wysiłku, ale już od dawna zwyczajne, prozaiczne zmęczenie nie wprawiło go w tak znakomity nastrój.
- Będę to musiał częściej powtarzać - mruknął pod nosem gdy opuszczał pole - Idziemy coś przekąsić, na dziś wystarczająco chyba rozprostowałeś skrzydła? - zapytał Złotoczerwonego siedzącego na naramienniku i skubiącego go za warkoczyk - Ej, zostaw go... - powiedział i dał mu prztyczka w dziób. Ale delikatnego. Za dużo razem przeszli by miał zwracać uwagę na fanaberie Kulla. Przyjaciel dbał o to by woda sodowa lub jej odpowiednik w tych barbarzyńskich czasach nie uderzyły mu do głowy - nawet jeśli działo się to nieświadomie. Jastrząb nie miał konkurencji pod względem bystrości wzroku i stanowiło to łagodne podkreślenie własnych ograniczeń. No i Veyelis...
- Gdyby nie Ty to by mnie ten cholerny Kruk ubiegł... - mruknął przypominając sobie starania o względy pięknej tropicielki, ale wbrew twardym słowom nie żywił do półelfiego szermierza urazy - wręcz przeciwnie, rozstawali się w przyjaźni. A do końca życia podziwiać będzie stoicki spokój z jakim wojownik podchodził do okaleczenia i bólu.
- Niech Was bogowie prowadzą - westchnął wreszcie, ofiarował Lathanderowi modlitwę za wszystkich przyjaciół i łagodnie odłożył wspomnienie w bezpieczny zakątek umysłu. Trącił chowańca w dziób a ten odpowiedział mu skubnięciem, zaraz jednak wpatrzył się w oczy elfa, jakby chcąc go zapewnić że z dwunogami wszystko jest w porządku. Sporo razem przeszli i nawet ptak o nich nie zapomniał.

W trakcie drogi do karczmy Aesdil przypomniał sobie również jak mu się udało ukraść buziaka Sorg. Uśmiechnął się zadowolony z siebie.
“Może się trochę do mnie przekonała?” - pomyślał, nie mogąc się już doczekać wspólnego występu. Czym prędzej musiał zadbać o czystość i garderobę. Z rozrzewnieniem wspomniał jak szybko zmykał z domostwa Imiogalieli gdy się “rozstawali” - a po prawdzie gdy wyrzuciła go po kłótni. Miał szczęście że na deszcz wylatujących z jej okna, płonących szczątków składała się jego jedwabna bielizna a nie on sam... Wtedy było to prawdziwym nieszczęściem - teraz, ważne było żeby miał co na się włożyć. Bardziej obchodziły go kopyta Smokom podobnego czy Thunderdragona, no, przynajmniej na szlaku, od tego czy w koszuli puścił szew. W Atmeeil miał jednak ten komfort że bez wyrzutów sumienia mógł poświęcić parę zaklęć by zadbać i o siebie...

“Mam” - rzucił nagle w myślach bowiem wreszcie uzmysłowił sobie co go męczyło od rana, od rozmowy z Sorg a nawet wcześniej - “Skoro ten cały Urgul posługiwał się Cienistym Splotem, tak przeciwnym Splotowi, to w jaki sposób udawało mu się niszczyć artefakty wykonane z użyciem magii Splotu Mystry?”. Miał się nigdzie dzisiaj nie ruszać z karczmy, ale w tej sytuacji pomysł wybrania się na wieczorne nabożeństwo do świątyni Corellona Larethiana wydawał mu się coraz lepszy...

"Splot i Cienisty Splot nie neutralizują się, a tylko wykluczają. My nie potrafimy pojąć magii Shar, a jej wyznawcy - magii Selune..." - przypomniał sobie wskazówki Tyriona - "Nekromancja i mentalizm...", "Cieniści magowie mają duże problemy z opanowaniem czarów transmutacji oraz wywoływania. Niestety przeklęte błogosławieństwo Shar sprawia, że ich talent w nekromacji, iluzjach oraz zaklinaniu niweluje te braki z nawiązką... aż nazbyt wielką..."

"Wiemy jednak, iż wskrzeszenie przeklętego czarodzieja bez obecności kamieni dusz jest zwyczajnie niemożliwe - czy to duszą, czy ciałem." - słowa Amakii Nailon ciągle tłukły mu się pod czaszką - "W pyle i znoju odnajdzie klucz do księżycowych wrót, a miejsce pierwszego zwycięstwa Potężnego ponownie będzie świadkiem jego wiecznej mocy i chwały." - wtórowały im zapiski z listu. Ale z drugiej strony przekonanie Amakii podważało tą pewność - "Bo tak na prawdę nie trzeba wskrzesić Urgula by wywołać kolejną wojnę. Wystarczy, że ktoś posiądzie choć część jego wiedzy i umiejętności, zawrze pakt z Shar lub znajdzie pozostałości jego badań." - Tyle że bard Stick był najemnikiem, nie kultystą... Czy za towarzysza miał kogoś z organizacji dążącej do podniesienia z martwych Urgula?

Zastanowił się. Zgoda, nie powinien tworzyć własnych teorii
, ale piszący listy byli przekonani że ich zamiary dojdą do skutku...
Jeszcze raz przypomniał sobie to czego dowiedział się wczoraj w bibliotece - jak to że po wojnie znaleziono wiele artefaktów kompletnie wysączonych z mocy i właśnie poszukiwanie dodatkowych źródeł magii uznano za główny powód ataku na Levelion; podobnie jak wielomiesięczne badania Urgula prowadzone w podbitym mieście. Znakomicie - tylko po co mu to było? Do stworzenia własnych skoro korzystał z Cienistego Splotu?
- Może moc artefaktów była potrzebna by stworzyć taką cząstkę duszy nekromanty na wypadek jego przegranej?
- mruknął wreszcie - I jak to teraz przedstawić Tyrionowi by był skłonny w ogóle rozważyć pytanie?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 12-01-2011 o 01:11. Powód: Dopiski
Romulus jest offline  
Stary 16-01-2011, 17:05   #120
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Manorian wypłynął na przerwę ospale. Informacje powoli kotłowały się w głowie, mieszały i mieliły w eksplozjach tęczowej poświaty. Uniesienie i zmęczenie brało górę. Czuł, ze jeszcze nie udało mu się wypocząć po całonocnej modlitwie i wieńczącym go objawieniu. Głosy starszyzny zdawały się wirować przed jego oczami, gdy usiadł na ażurowej ławeczce w holu. Skrył twarz w dłoniach i balansował na granicy snu, czując jakby powoli trzeźwiał.
I nagle niczym lodowe ostrze, które zagłębia się w umysł, Iulusa uderzyła pewna myśl. Tak prosta, matematycznie logiczna, że o mało nie zawył, gdy przyjął ją do swej świadomości:
Houron z Patoxem ruszyli za Stickiem do Levelionu rok temu – ROK TEMU. Prawie dokładnie rok w temu Manorian ruszył w ślad bard, który w owym czasie przebywał w Srebrnych Marchiach! Cokolwiek pchało więc słonecznego elfa do Pyłów, leżało w jego własnym interesie wcale nie związanym ze Stickiem – elf nie mógł mieć żadnych wskazówek w tym czasie by tam właśnie ścigać barda i skąd właściwie o nim wiedział skoro elf przybył do Królestwa zapewne pierwszy raz dopiero po odejściu z Marchii! Tym bardziej Houron i tutejsze elfy zostały wykorzystane, a Patox prawdopodobnie chciał osiągnąć to samo co Stick, szczególnie ze jego imię pojawiało się w dzienniku z walk z Urgulem, które odnalazł Laure. Najprawdopodobniej musiał też wcześniej znać misję barda i zapragnąć władzy nad tym, czego ów szukał dla siebie.

Kapłan zerwał się z ławy i z obłędem w oczach pognał na tyły budynku, gdzie miała odpoczywać starszyzna. Było jeszcze kilka niejasności w jego rozumowaniu i miał nadzieję, że oni będą w stanie udzielić mu kilku odpowiedzi. Gdy dotarł do pomieszczenia, w którym odpoczywali starsi, zwolnił, odetchnął i uspokoił myśli, następnie przemówił, spoglądając na elfy
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale coś mi się przypomniało.Iulus szybko opowiedział o tym jak sam ruszał za Stickiem rok temu z Twierdzy Sprawiedliwości, po tym jak bard ją opuścił i o własnych podejrzeniach podejrzeniach kwestii Patoxa.
- Chciałem Wam o tym powiedzieć, wszak świadczy to ewidentnie, iż zostaliście przez tego elfa zwiedzeni, a Hourona i Waszych towarzyszy na zgubę on poprowadził. Może też coś w kwestii wyprawy Wam się przypomni, co rzuci jakaś jasność na to, co oni mogli robić przed Stickiem w Pyłach i jakie to będzie miało dla nas znaczenie? Przyznam szczerze, iż nie wiem skąd elf z Królestwa mógł barda znać - czy to możliwe że Stick jest tylko czubkiem góry lodowej, która od dłuższego czasu próbuje potęgę Nekromanty obudzić; Patox do spisku należał, a tutejsi władycy nie odkryli tego jeszcze? Czy to w ogóle możliwe, że jeden z wielkich rodów elfach w osobie matki Patoxa współpracował przy przebudzeniu, czy może tak naprawdę elf ten chciał śmierć matki z rąk skrytobójców pomścić i ukończyć rodzinny projekt, który no właśnie co – zapieczętował wreszcie moc Urgula, czy ja rozbudził? Co Wy o tym sądzicie, bo przyznam, żem zagubion już w domysłach.

Elfy spojrzały po sobie.
- Odkąd wasz smoczy towarzysz znalazł dziennik jednego ze sług Vel’te’nelów z ciężkim sercem rozważamy możliwość, że nestorka rodu mogła pracować nad czymś zdolnym zagrozić całej naszej społeczności lub - co gorsza - przekazać informacje o owym projekcie Urgulowi - rzekła Amakia. - Tak daleko posunięte zepsucie jest dla nas niepojęte; podobnie jak niemiłe jest nam oczernianie zmarłych; nie możemy jednak z tego powodu zaprzestać dociekań - westchnęła smutno.
- Przynajmniej dzięki tobie wiemy, że słusznymi były podjerzenia Houruna, a Tiirstil nie ruszył do Levelionu na darmo - sucho wtrąciła Espea. - Jednak twe odkrycie znów mnoży podejrzenia. Póki nie złapiecie Pathoxa lub Sticka nie będzie wiadomo, czy działają w zmowie, czy przeciwko sobie. Czy pod imieniem “Stick” nie kryje się wielu szpiegów, których zadaniem jest zmylić naszą czujność i skierować podejrzenia na inne tory? A może to sam Pathox zlecił zabójstwa wszystkich osób, które wiedziały o owym projekcie, by zagarnąć go tylko dla siebie - a teraz, eliminując zabójcę, chce zatrzeć ślady i zagarnąć skarb dla siebie? Lub wyprzedzić ludzi, z którymi wcześniej współpracował? …
- Daj spokój, Es. Cokolwiek by nie planował, bez choćby jednego świadka możemy gubić się w domysłach przez następną dekadę - rzekł Ymiel. -
- Dokładnie - westchnał smutno Iulus, spuszczając głowę. - Miałem nadzieje, żę to w czymś nam pomoże, teraz boję się, że zaplątaliśmy się w potężną pajęczynę konspiracji, która rozciąga się nad królestwem. Modlę sie tylko by nie obejmowała czegoś więcej, gdyż boję się, że ktoś jeszcze wcale nam nieznany za sznurki pociągać tu może...
- Skoro ów Stick pochodzi z południa jest to bardzo możliwe. Czemuż by inaczej zdrajcy ściągali pracownika spoza Królestwa? - uniosła brwi Espea. - Nie zdziwie się zbytnio, jeśli to ów Tulip umożliwił im kontakty z przestępcami - albo i nawet nekromatami - z innych części kontynentu.
- Przekażę to mojej drużynie - oklapły Manorian skłonił się i wyszedł.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172