Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-03-2012, 07:41   #1
 
Ebon Hawk's Avatar
 
Reputacja: 1 Ebon Hawk nie jest za bardzo znanyEbon Hawk nie jest za bardzo znanyEbon Hawk nie jest za bardzo znany
[Autorski] Królobójca

Na wojnie liczy się jedno, albo przeżyjesz albo zginiesz. Szansa na przeżycie, nawet przegranej bitwy w polu jest jednak większa niż podczas oblężenia. Większość ludzi zamkniętych pośród miejskich murów nie ginie od miecza, czy strzały ale z głodu, nędzy, zimna i od zarazy. Oblężenie jest chyba jedną z najokrutniejszych form prowadzenia wojny, zwłaszcza gdy potem zwycięscy mordują starców, osieracają dzieci, gwałcą żony, matki, córki i siostry żołnierzy, rzemieślników, kupców. Lecz jak można zapewnić pokój swoim ludziom nie będąc przygotowanym do wojny?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




[Media]http://www.youtube.com/watch?v=jEQjr5uTv7k&feature=related[/Media]


Wokół Ulm, stolicy kantonu o tej samej nazwie zaległo siedem tysięcy ludzi pod dowództwem marszałka Heigha, mógł przyprowadzić tu znacznie więcej ludzi ale zbyt duża ich liczba nie byłaby zbyt dobrym rozwiązaniem. Tylu żołnierzy w jednym miejscu oznaczałoby tylko więcej problemów, epidemie, kłótnie i kłopoty z zaopatrzeniem, zaś z pozostałych regionów w każdej chwili mogłaby nadciągnąć odsiecz dla obrońców, w najlepszym razie zmniejszając morale atakujących, w najgorszym przerywając linie zaopatrzeniowe albo nawet kończąc oblężenie.
Heigh to wszystko wiedział i podzielił swoją czterdziestotysięczną armie na cztery mniejsze armie po siedem tysięcy i kilkanaście mniejszych grup. Większe miały za zadanie oblegać ważne punkty w Ulm, zaś mniejsze robić rajdy na wsie i szukać po lasach resztek rozbitej przed miesiącem armii buntowników. Może w walnej bitwie żołnierze Konfederacji Kantonów nie byli tacy skuteczni, jednak w wojnie podjazdowej nie mieli sobie równych. Chowali się po lasach napadając na tylnią straż, wozy z zaopatrzeniem i każdy inny oddział, który oddzielił się od głównych sił. Można było powiedzieć że po rozbiciu regularnej armii byli jeszcze bardziej niebezpieczni niż zawsze. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem było siedzieć w dużym zgrupowaniu i pilnować się w nocy, jednak żadna duża armia nie przetrwa długo bez jedzenia i prochu do dział. Dodatkowo Heigh chciał zająć miasto jak najszybciej, żeby złożyć cesarzowi prezent na 22 urodziny.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Gdzie piwo? Miałeś przyjść z beczką a nie z pustymi łapami Młody!- jeden ze starszych najemników siedzących koło ogniska był bardzo zły na swego młodszego kolegę- ze dwadzieścia minut temu żeś polazł do kantyny żeby teraz wrócić z niczym?
-Nie moja wina Ramnon ale dzisiaj zakazali pić piwa i wina.
-Co ty mówisz?- Ramnon wstał zaniepokojony.
-Niie dają dzisiaj chlać, jeno lepsze żarcie, chcecie to idźcie i się przekonajcie!
-O kurwa- skomentował to trafnie inny z najemników- Co z puszkami, przenoszą je?
-Co to te puszki?
-Co z tą dzisiejszą młodzieżą? Skoro jesteś najemnikiem, to musisz się nauczyć nazw. Puszki to armaty!
-Aaa. Widziałem jak przeciagali kilka, więc zapytałem jednego po co to robią, to ten odpowiedział że kazli im prawie wszystkie przewieźć na południową stronę.
-No to już odpowiedź mamy. Dzisiaj albo z jutrzenką będą w mury strzelać żeby zgonić z nich łachmytów i potem na mury nas poślą. Nie widziałeś tam drabin jakichś?
-Kilka nieśli ale chyba za mało na główny atak. Zdaje mi się że raczej też powinni się jakoś maskować, kiedy armaty przenoszą?
-Nie robią tego?
-A nie. Wszędzie pochodniami świecą i wrzeszczą jeden na drugiego.
-Coś mi tu śmierdzi- Ramnon podsumował to wszystko.
-To się idź kurwa umyj! Zawsze od ciebie capi- odpowiedział mu inny z najemników- Ja idę na dziwki, jak niedługo szturmować mamy. Młody! Ty chodź ze mną, jak która nie będzie chciała dać to z nią pogadam, zasłużyłeś.
Razem z nimi ruszyło jeszcze kilku innych najemników z ogniska Ramnona i innych. Idąc do obozu markietanek musieli minąć namioty należące do Kompanii kapitana Magnusa Rudego von Flammend. Napotkali tam kwatermistrza Hermana Gruusa, który właśnie negocjował coś z kapitanem Magnusem i woźnicą o dość dziwnym wyglądzie, na pewno nie pochodził z Cesarstwa. Sam Gruss cały czas jednak spoglądał gdzieś indziej, mianowicie w stronę, gdzie rozbiło swoje namioty kilku Najemników z Południowych Ziem, a szczególnie w stronę jednego, gdzie bogaty najemnik, sądzić tak można było po pancerzu, który nosił na sobie, piękny, mediolańskiej roboty i rapier przy pasie, coraz więcej ludzi, szczególnie ci co bogatsi nosili tą broń. Nie to jednak interesowało kwatermistrza, a raczej dziewczyna stojąca przy Kondottierze. Sięgła swojemu rozmówcy jedynie do ramion ale i tak wyróżniała się na prawdę młodym wiekiem, swoimi prawie białymi włosami i czymś w rodzaju... obroży na szyi.
-Kto to jest?- wskazał dziewczynę swojemu towarzyszowi.
-Nawet nie marz o niej! To suka tego paniczyka Orsiniego. Wszędzie za nim łazi, więc nie dziwota że obroże jej założyli. Z tego co wiem to kwatermistrz ślini się na samo wspomnienie o niej, a jak się zaweźmie to zawsze swojego dopina.
-Słyszałem że on chyba żone ma?
-Tak, naiwną dwudziestolatkę w Meven, a sam po czterdziesce jest, a tutaj na wojnie sobie mały haremik urządził z młodych dziewczynek. Niektórym ledwo cycki urosły ale ma tu wpływy, więc nikt mu nic nie zrobi, chyba że sam Heigh się zaweźmie na niego. Aha, jakbyś podczas plądrów znalazł jakąś ładną i młodą dziewuchę, to możesz mu przyprowadzić, da ci sporą obniżkę na całą kampanie, a jak towar będzie pierwsza klasa to może nawet coś dostaniesz.
W końcu minęli tą część obozu i doszli do markietanek. Tam jak zwykle te w większości zajmowały się żołnierzami, tu i ówdzie rozbrzmiewał dźwięk młota kowalskiego, dzieciaki tutejszych ,,dam'' biegały między namiotami'', zaś cały czas słychać były śmiechy i jęki kobiet. Tak... Natężnie ruchu w tej części obozu oblegającego miasto było teraz zwiększone, a to wszystko dzięki plotkom o nadchodzącym szturmie. Każdy chciał sobie pochulać przed szturmem, jak mówili generalnym.
Nagle prowadzący wszystkich najemnic stanął i wskazał swojemu młodemu towarzyszowi człowieka w czarnym stroju, mówiącego do małej grupki mężczyzn, kobiet i dzieci.
-Tego w czarnym nie słuchaj, za nic w życiu nie gadaj z nim bo cały czas pieprzy jakieś głupoty, chyba religijny jest, a to duży błąd! Wszędzie pełno szpicli, a to tylko utrudnia życie. Najmicie to może jednak odpuszczą ale dla takiego darmozjady, chyba raczej nie.
Chwilę później byli już na miejscu, pod obozowym burdelem, a raczej jednym z wielu ale ten był w miarę dobrze zorganizowany.
-Katarina, dawaj dziewki, a dla Młodego szykuj Świszczącą Zochę!
-Dlaczego Świszczącą?

Spytany się zaśmiał pod nosem i odpowiedział z uśmiechem:
-Zobaczysz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mężczyzna w płaszczu z kapturem szedł przez ulice oblężonego miasta Ulm. Zdawał się nie przejmować całą beznadziejną sytuacją, tym co dzieje się dookoła, mimo iż jedzenie znacznie podrożało, on przecież miał pieniądze. Żeby ludzie wiedzieli tylko z jakiego źródła.
Właśnie przechodził przez ulicę Rzemieślników, gdzie na podwyższeniu do zebranych tam ludzi przemawiał jakiś krzykacz:
-Nie bójcie się ludzie! Najeźca nigdy nie zdobędzie naszych murów! Nieważne z jaką siłą by napierał, to my go zepchniemy, a psy spod znaku zdrajcy i uzurpatora zalegnąpod murami, a ci co przeżyją wrócą do swego pana i będą skomleć o przebaczenie do bogów za grzechy, które popełnili!
Tajemniczy człowiek nie chciał słuchać tego głupca, więc poszedł dalej i na skrzyżowaniu skręcił na ulicę Tkaczek.
-Nasi obrońcy nie wiedzą co to strach!- wydzierał się następny herold- Nigdy w życiu nie widziałem odważniejszych ludzi! Słuchajcie bo zaprawdę powiadam wam że to duszami lwy są a nie zwykli śmiertelnicy!
Po wejściu na Plac Wisielców, zawdzięczający swą nazwę zdrajcom dyndającym na szubienicach, można było natknąć się na wręcz identyczną sytuację:
-Przyłączcie się do obrony! Weźcie z domu co nadaje się do walki i stańcie do boju, aby ramie w ramie ze swymi braćmi stawić czoła najeźdźcy! Brońcie swoich matek, żon, sióstr, córek! Nawet najgorsza teściowa nie zasłużyła na los, który zostanie zgotowany naszym kobietom, jeśli mury padną! Zaprawdę powiadam wam, że diabły wcielone nie rozróżniają starej od młodej, dorosłej od małej dziewczynki i plamią honor każdej po równo! Nawet są gotowi ładnego chłopca wziąć, żeby zaspokoić swe nienaturalne chucie! Bogowie ich opuścili, a skoro ich z nimi nie ma, to mogą być tylko z nami!
W końcu się mu udało, zdołał przedrzeć się przez głupców słuchających jeszcze większych głópców i dotrzeć do swojego celu, Wesołej Markietanki, karcznmy gdzie o tej porze zwykł przebywać jego przyjaciel, Galdwin Milven.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gęste, świerkowe lasy rosnące w leśnych kantonach nigdy nie były dobre do podróżowania, teraz trwała krwawa i brutalna wojna, więc sytucja na pewno w najbliższym czasie nie odwróci się na lepsze. Jak nie zwykłe szumowiny, bandyci i łupieżcy, to życiu mogli zagrażać buntownicy spod znaku Konfederatów, zorganizowani w nieduże, acz zaciekłe i często fanatyczne grupy. Oni byli jak wilki których leże zostało napadnięte przez wielkiego, groźnego i głodnego niedźwiedzia. Kąsać i się wycofywać i tak na na zmianę, nie dając olbrzymowi chwili wytchnienia, aż ten opadnie całkowicie z sił i wtedy się rzucają całą watachą by wykończyć go. W tym przypadku niedźwiedziem była armia wysłana przez uzurpatora Karola z Meven, nosząca na swoich krwawo-czerwonych liberiach białe krzyże.
Jedna z takich grupek właśnie była dwie godziny drogi od obozu armii oblegającej miasto Ulm, stolicę kantonu o tej samej nazwie. Składała się się z dziesięciu zbrojnych jeźdźców z cesarskimi znakami, których prowadziło trzech ludzi, nie noszących na sobie mundurów. Jednego z nich w żaden sposób nie dało się powiązać z wojskiem, wyglądał zbyt pospolicie, może był to przewodnik? Drugim człowiekiem był dość bogato odziany człowiek, chociaż to nie tak go wyróżniało jak inna rzecz, a mianowicie niezwykle ostre rysy, bladej twarzy i białe włosy, chociaż nie był starcem. Niezwykle rzadko się kogoś takiego takiego spotyka i gdyby nie dwa pistolety przy pasie, ktoś gotów by pomyśleć że to jakiś czarodziej co jakieś paskudne zaklęcia czarnoksięskie rzuca. Do tego jegomościa podjechał bliżej nieporadnie trzymający się na swoim koniu ktoś wyglądający na tępego osiłka z tarczą na plecach.
-Myślę sobie panie i nie mogę pojąć dlaczego mamy kupą jechać po jednego starca i to jeszcze daleko w ziemie Konfederatów?
 

Ostatnio edytowane przez Ebon Hawk : 18-03-2012 o 00:12.
Ebon Hawk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172