14-05-2012, 16:27 | #181 |
Reputacja: 1 | To był miły wieczór. Jajecznica z kiełbasą, dwa kubki mocnej herbaty, która miała to do siebie, że odprężała i usypiała oraz pogaduchy przy stole. Nie żeby Kossori był szczególnie gadatliwy, ale było miło. A potem mały mini koncercik przy blasku księżyców. Muzyka, która miała to do siebie, że odprężała i uspokajała. Kossori pamiętał tylko, że w pewnym momencie schował flet do futerału na udzie i zmrużył oczy. I tyle. Morfeusz, chytry drań, przyszedł jak zwykle nieoczekiwanie. Z pogmatwanego snu wybudziła go dłoń mocno szarpiąca za ramię. Septimus, obudziwszy Kossoriego, szepnął mu tylko by wstawać, bo goście nadchodzą. Muzykowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Podnosząc się ze swojego stanowiska przy lewej burcie miał ciekawą okazję przyjrzeć się latającemu okrętowi podchodzącemu do Winowajcy na cichym biegu. Kossori zmrużył oczy, mogą być kłopoty. Co prędzej dołączył do szefostwa. Wówczas okazało się, że to Cień Burzy, statek kapitan Silene, o której Kossori dotąd tylko słyszał. Obserwując desantujących się na pokład Winowajcy oficerów konkurencji mag usilnie starał się wypatrzyć swojego vis a vis. Prawą dłoń na wszelki wypadek trzymał w pobliżu futerału z fletem z radością odnotowując fakt, że magia wróciłą do niego po odpoczynku. Jeśli tamten, względnie tamci, magowie coś knują przekonają się, co są warci magowie Winowajcy. -Gdyby coś poszło nie tak - mag mówił tak cicho, że słyszeli go tylko członkowie załogi - zasłońcie uszy. Bez wahania, na mój znak. Dobrze? |
14-05-2012, 21:34 | #182 |
Reputacja: 1 | Zoriana Lazar: Równie cicho mówię do Kossoriego: - Gdzie i czemu zostawiłeś Maćka Marynarza i Bartłomieja? Przydaliby się. Mam złe przeczucia. Bartłomiej Bartolini: Śpię mając nadzieję, że nie odlecą beze mnie ci wszyscy szubrawcy ze statku. |
15-05-2012, 00:52 | #183 |
Reputacja: 1 | PokładAnsiel odwróciła głowę profilem do swoich podkomendnych. Zero komend. Sprawnie rozstawiono trap łącząc oba okręty. Wszyscy załoganci Cienia Burzy w zasięgu wzroku byli wysocy, dobrze zbudowani i bez wyjątku wyglądali jakby wyciągnięto ich z najciemniejszych zakątków Megusty. Niewielka i chuda Silene przechodząc obok swojego pierwszego oficera wyglądała niemal jak jego córka. W najlepszym wypadku - młodsza siostra. I tak też mężczyzna się zachowywał. Bez wahania rozmaśliłby na gretingu twarz temu kto przystawiałby się do jego szkraba z nieprzystojnymi propozycjami. Ot, i zagadka. Jak owinęła sobie dookoła palca zakapiorów i jeszcze utrzymywała porządek w tym kompocie z testosteronu? Pierwszy oficer John Smith, jak raczył się przedstawić, zatrzymał się za plecami swojego dowódcy, natomiast nieufna Lazar dostrzegła zaniepokojone spojrzenia załogantów Cienia wodzące za Kruszynką. Ponoć uwielbiali walki i Pierwsza nie sądziła, by potrzeba im było silnych prowokacji, by zrobiło się nieprzyjemnie. - Czy ja też mogę prosić kawy? - Silene zapytała kapitana - Z chęcią wysłuchałabym też historii kończącej się "I wtedy wybuchła Akademia". Głos Ansiel był naturalnie grzeczny i przyjemny. Nie siliła się, nie udawała, najzwyczaniej poprosiła. Kajuty załogiDzikus został przyłapany na opuszczeniu swojego legowiska. Medyk zawisła nad nim niczym kat wypowiadając kilka niezrozumiałych uwag. Iaculis przeciągnął się w jej rękach, poniekąd pogodzony z losem tłumacza. - Nie wolno ci nadwyrężać nogi. Co znaczy, że lepiej byś chodził na czterech łapach niż dwóch. Kudłata uważa, że nie zaszkodzi jeżeli przejdziesz się z nią na pokład. Tylko masz nikogo nie atakować, dotykać, niczego nie psuć i najlepiej patrzeć z ukrycia, bla bla bla. Ogólnie po prostu potrząśnij głową góra dół jeżeli się zgadzasz. Przekazawszy potwierdzenie pacjenta kot wraz z cyckami Mittens (i mniej ważną częścią jej ciała) poprowadzili buszmena na pokład, gdzie mógł zobaczyć nowych, ciekawych ludzi.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |
15-05-2012, 01:25 | #184 |
Reputacja: 1 | Septimus skinął głową i poczekał krótką chwilę czy kapitan nie zdecyduje że jednak nie ugoszczą Selene kawą. Następnie ruszył przygotować kawę. Właściwie to wrzucić dzbanek na ogień, na statku zawsze były jakieś zapasy czarnej ambrozji na wszelki wypadek, ot chociażby taki jak ten. - Nie wybuchła, implodowała. - mruknął pod nosem już w drodze. Różnica była jakby nie patrzeć spora.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
15-05-2012, 08:06 | #185 |
Reputacja: 1 | Oresteia powstrzymała się przed piskaniem, jak pensjonariuszka. Mocno przegłodzona pani bosman wolała unikać pokus i odwróciwszy się na pięcie oddaliła się gdzieś, gdzie mogła spokojnie powalić głową w ścianę. A przynajmniej taką miała ochotę. Niestety, ktoś musiał mieć oko na kapitana. Czując się zatem, jak na wymyślnych torturach, poprawiła szlafroczek i obserwowała otoczenie. Gotowa wkroczyć z interwencją, zarówno jeżeli Kaiser zacznie znowu paplać głupoty, jak i w przypadku nagłego ataku (który był wątpliwy, w jej ocenie) ze strony załogantów drugiego statku. Tłum.: siedzę kapitanowi na ogonie, jak złowrogi cień i wyglądam na zmęczoną.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks Ostatnio edytowane przez F.leja : 15-05-2012 o 08:12. |
15-05-2012, 16:37 | #186 |
Reputacja: 1 | Dziki kiwnął potakująco, choć nie wszystko do niego dotarło. Po czym ruszył za Mittens z kocurem. Oczywiście w dzikim stylu, czterech łap potocznie zwanym na czworaka, choć i tu należałoby napisać, że na trojaka. W sumie nie miał sił by coś odczyniać, raczej poszedł by z cienia obserwować całą tą zgraję nowych tubylców. |
15-05-2012, 16:39 | #187 |
Reputacja: 1 | -Gdzie i czemu zostawiłeś Maćka Marynarza i Bartłomieja? Przydaliby się. Mam złe przeczucia. - -Nie ma czym się przejmować – muzyk mówił spokojnie, ale minę miał nietęgą – Bartollini uparł się jak osioł, żeby zostać na noc na terenie ruin. Rano wrócą cali i zdrowi. Skupmy się teraz bo kuk i marynarz nie będą mieli dokąd wracać. |
15-05-2012, 20:27 | #188 |
Reputacja: 1 | Kapitan wraz ze swoimi gośćmi i, jak się domyślam, nie odstępującą go na krok panią bosman (było coś takiego deklarowane) przeszedł do mesy, gdzie wstawił wodę na kawę. Następnie usiadł przy stole i niewyraźnym gestem wskazał krzesła pozostałym, by usiedli także. - Nie rozumiem pani niezdrowej ciekawości tą katastrofą, kapitan Silene. Czy też może powinienem używać pełnego nazwiska? Eh, nigdy jakoś nie miałem ochoty zgłębiać tajników konwenansów... Jednakże, zanim przejdziemy do rzeczy, mam chyba prawo wiedzieć, jaki jest cel pani dociekliwości. Ostatnio zbyt często tłumiłem w sobie ciekawość, co doprowadzało do skutków iście katastrofalnych, chciałbym więc wyciągnąć naukę z tego błędu.-
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!" ~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |
16-05-2012, 09:55 | #189 |
Reputacja: 1 | Harkonnen, powoli nie dawała rady. On był taki ... i miał usta ... i oczy ... i taki był ... cały. Pani bosman szczęknęła zębami i zaczęła myśleć o swoim starym sierżancie nago. Trochę pomogło.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks |
16-05-2012, 11:49 | #190 |
Reputacja: 1 | Nie usłyszawszy sprzeciwu Silene ruszyła w stronę kuchni. By zająć miejsce obeszła stół, a mijając parzącego kawę Septimusa zdało mu się, że mruknęła w podobnej manierze co mag "implozja to też wybuch". Dziecinna zabawa w przepychanki słowne. Nie mniej, po chwili siedziała już na upatrzonym miejscu wraz ze Smithem po swojej prawicy. Dopiero teraz kiedy znaleźli się w zamkniętym pomieszczeniu osłabieni magowie mogli wyczuć czarodziejską woń Silene. Natomiast jej oficer z całą pewnością nie miał w sobie pierwiastka magicznego. Reszta załogi była zbyt daleko, by móc ocenić ich profesję. Kossori jednak mógł zaspokoić swoją ciekawość odnośnie ich umiejętności prosząc o możliwość wejścia na pokład Cienia. Potrzebował jedynie pretekstu. Słysząc o swoim "niezdrowym zainteresowaniu" Ansiel zamrugała zaskoczona. Pozwoliła jednak dokończyć gospodarzowi uważnie słuchając jego słów, a gdy ten skończył ze spokojem zaczęła odpowiadać na kolejne pytania kapitana. - Silene to moje pełne nazwisko. Serenity to imię nadane mi przez matkę i wolałabym by mnie pan, kapitanie Kaiser III, nim nie tytułował. Silene wystarczy. Co do dalszych panskich pytań - jestem magiem, dodatkowo łowcą piorunów. Toteż chyba nikogo nie dziwi, że zainteresowała mnie nienaturalna burza w otoczeniu Akademii. Przylecieliśmy i okazuje się, że w powietrzu brak magii, jak pańscy magowie z pewnością pana poinformowali. Budynku nie ma wogóle, za to jest pański statek położony na burcie. Iaculis skrył się w cieniu obok Dzikusa. Nie miał zamiaru tłumaczyć co się dzieje, za to nie mógł powstrzymać się przed nie opisaniem oczywistego. - Ansiel. Dupa nie kapitan, mogłaby się ubrać jakoś, wyeksponować trochę cycki czy talię. A ta dodatkowo zakłada na siebie workowatą koszulę i... - kichnął zaskoczony - Patrz jak bosman się rumieni. Zaraz spłonie żywym ogniem... Rzeczywiście, plan bosman był całkiem niezły. Oprócz faktu, że przy słowie "nagi" jej myśli pogalopowały zostawiając grubego sierżanta daleko w tyle. Wzrok Smitha powędrował do góry z twarzy kapitana, przesunął się po dekolcie szlafroczka, by po dłuższej chwili dojść do szyi i powrócić znów na kapitana. Delikatny uśmiech, jaki mogła zauważyć tylko wpatrzona w Johna Harkonnen, nie wróżył nic dobrego. Jakiś zły, nieprzystojny plan z nią w roli głównej. Pożre cię w całości.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |