Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-06-2013, 00:00   #31
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Po tak okropnym koszmarze pojawiła się ona, piękna, wspaniała. Nagły, cudowny zwrot sytuacji. Gdyby znał się na geometrii, mógłby powiedzieć, że o 180 stopni. Przemówiła równie pięknym głosem w czasie, gdy chcąc jeszcze więcej zobaczyć, zaczął lekko machać rękami i dmuchać, łudząc się, że może uda mu się rozgonić chmurki ją osłaniające. Mimo to słuchał jednak uważnie, bo każde słowo wchodziło w uszy nawet z większą rozkoszą, jak kawałek tłuściutkiej goloneczki do ust. Wypowiedź była jednak na tyle dziwna, że tym bardziej nie był w stanie w nią uwierzyć. On, niezdolny zabicia pierwszego potwora na swej drodze, miał ratować świat, być jego nadzieją?

Ratować, to najpierw trzeba było siebie. Może przy okazji towarzyszy, chociaż spodziewał się, że podobnie jak dnia poprzedniego*, prędzej to ktoś pomoże jemu. Ogień, o ile znów nie był jakiś magiczno-podobny, był łatwiejszy do pokonania pod tym względem, że mógł oczekiwać, jakie może stanowić przeszkody. Zgodnie z zasłyszaną wiedzą, wziął jakiś kawałek szmaty, by zasłonić nos i usta przed dymem. Następnie przystąpił do pomocy Merkuremu z drzwiami. We dwóch powinno już być łatwiej je wyważyć. Miał też nadzieję, że szybko ocknie się Zbigniew, z nim już na pewno wyważenie drzwi pójdzie jak z płatka. A co będzie po tym, trzeba się będzie martwić później, jak już znajdą się na korytarzu. Bo ból głowy raczej nie ułatwiał opracowywania szerokiej strategii.

* - Choć wypity alkohol wcale nie powodował pewności co do rachuby czasu, ale niestety nie miał czasu wtedy nad tym rozmyślać.
 
Zara jest offline  
Stary 30-06-2013, 20:22   #32
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
- Kurwa twoja jebana mać! - dało się słyszeć ze strony niekształtnego czegoś zalegającego na jednym z łóżek. - Wody!
Odrobina szamotaniny, której towarzyszył odgłos dartego materiału i potężne beknięcie ujawniły, że tym czymś był Zbigniew. Najmita z trudem stanął nad łóżkiem. Wyglądał zdecydowanie gorzej niż gdy na nim leżał. Zakrwawione, podbite oczy, włosy rozrzucone na wszystkie strony, ubranie w fatalnym stanie i mina... Mina była dowodem na to, że pomimo upływu nocki w żyłach mężczyzny krew w dalszym ciągu prowadzi heroiczną walkę z alkoholem o bycie główną substancją w organizmie. Ta sama mina świadczyła, że Manteufel mógł nie tylko usłyszeć skradającego się po grubym dywanie kota, lecz również z pewnością jak rośnie trawa.
Zbigniew znów beknął, po czym zabrał się do zbierania swojego ekwipunku rozrzuconego wokół łóżka. Wojownik nie przejmował się specjalnie ogniem szalejącym dookoła niego. Dopiero gdy wszelka broń znalazła się na właściwym miejscu, mężczyzna raczył skomentować to, co działo się wokół.
- Ale tu kurde gorąco. – rzucił w przestrzeń, kierując się do drzwi - Panowie wybaczą – powiedział gdy „kulturalnie” usuwał ze swej drogi Merkurego i Jaromira. Zatrzymały go drzwi. - No mówiłem przecież, panowie wybaczą! – Ze złością wymalowaną na twarzy cofnął się o dwa kroki i nie zastanawiając się, w którą stronę drzwi powinny się otworzyć, natarł na nie, sprawiając, że otwarły się na zewnątrz.

Zbigniew opuścił pokój. Jego głównym celem było znalezienie czegoś do picia. Kac niemiłosiernie bombardował czaszkę uderzeniami o sile przewyższającej niejeden młot. Z każdym uderzeniem umysł zyskiwał urywek wspomnień z zeszłego wieczoru.
-Znajdę i zabiję tego gnoja, co mi zaczął stawiać. Jak słowo daję.
Im bliżej było wyjścia na świeże powietrze, tym i myślenie było świeższe. Na wspomnienie kobiety ze snów umysł najemnika wyprodukował dość prosty plan by rozwiązać tą sytuację. Słowa kobitki wskazywały, że mówiła do kilku osób. Wystarczyło je znaleźć, wyrżnąć całą resztę pozostawiając tylko krasnoludy (a może je też wysłać do piachu zostawiając kilku do rozmowy) i kontynuować wyprawę. Szczegóły tego planu Zbigniew pozostawił na później. Teraz trzeba było się czegoś napić. I opróżnić żołądek.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 02-07-2013, 16:08   #33
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
Dante bez zastanowienia zaczął gnać ile sił w nogach za postacią, która rzucała czymś w strzechę zajazdu. Prawdopodobnie tylko on widział winowajcę, więc musi wykorzystać okazję.

Zdawał się nie dotykać ziemi, słychać było szybki szelest materiału i lekkie stąpnięcia jak gdyby ktoś wybijał rytm kastanietami.
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 03-07-2013, 21:49   #34
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze

Jaromir, Zbigniew

Solidne dębowe drzwi wyleciały z zawiasów i trzaskiem uderzyły o ścianę. Trzej mężczyźni wyszli na korytarz. Gdyby odwrócili się i zbadali wejście, pewien młodzian kolejny raz w życiu zostałby zwymyślany od kretynów. Drzwi otwierały się do środka izby.

Jaromir

Merkury wziął przykład ze starszych i również chwycił kawałek szmaty celem poprawienia komfortu oddychania. Działanie to nie było daremne, albowiem, gdy wyważono drzwi zalała ich dusząca masa gorącego powietrza.

Zbigniew stojący parę kroków w głąb korytarza wydawał się lekko zamroczony. Ciężko było temu potwierdzić lub zaprzeczyć, ale brak jakiejkolwiek reakcji na czyjś pierońsko głośny krzyk świadczył na niekorzyść jego trzeźwości. Wybór drogi ucieczki był prosty. W prawo albo w lewo. Po lewej zdążyło się już dobrze zahajcować, a po prawej trochę mniej. Coś mówiło Jaromirowi, że idąc na lewo znajdzie schody prowadzącego do głównej sali. Nie oznaczało to wcale, że gdy wybierze tą opcję uratuje swój tyłek i nie zginie bolesną śmiercią wskutek spalenia żywcem. Również z owej lewej strony zdawał się dochodzić czyjś krzyk.

Zbigniew

Spotkanie z drewnianym przeciwnikiem zaskoczyło Wilka, drzwi miały w sobie więcej wigoru niż podejrzewał, ale posłusznie ustąpiły silniejszemu. Wzrok skupiony na poszukiwaniu napitku odnalazł dwa nocniki i nic więcej. W dodatku na korytarzu Zbigniew znalazł coś całkiem odwrotnego do przedmiotu poszukiwań. Piekielnie gorące powietrze buchnęło na niego, a dzieła dopełnił gryzący dym. Wdzierał się do ust i nosa, podrażniał oczy. Wspomnienia sprzed paru dni wróciły jak żywe. Taka żarliwa sytuacja sprawiła, że najemnik otrzeźwiał nieco, rozum oddalił potrzebę wyleczenia kaca w kąt i zajął się sprawami bieżącymi. Ratowaniem życia.

Dym nie był wszechobecny, zbierał się pod sufitem, widoczność była niezła. Widoki po obu stronach był niemalże identyczny. Żywioł pastwił się nad drewnianą podłogą, ścianami i stropem, stale przybierając na sile. Punktem rozpoznawczej strony prawej był dwa nocniki, a z lewej większe nasilenie pożaru. Pamięć nie była w stanie dostarczyć Zbigniewowi żadnych planów budynku, ani tym bardziej zalecanych tras ewakuacyjnych. Jak to się mówi, urwało mu się wczoraj przedstawienie.

Dante

Porzucenie podziwiania następstw ruchu obrotowego Ziemi przyszło Dantemu bardzo łatwo. Dotarcie do płonącego budynku okazało się już nie tyle trudne co czasochłonne. Biegł prawie dwie minuty. W tym czasie podpalacz zdążył obskoczyć cały budynek rozrzucając swoje bomby zapalające. Gdy skończył otrzepał ręce, zaparł się pod boki i przez chwilę podziwiał swoje dzieło. Nie trwało to długo,a gdy już się naoglądał ruszył w kierunku wsi nieśpiesznym krokiem. Nic nie wskazywało na to, żeby zauważył biegnącego.

Gdy zdyszany Dante dotarł do zajazdu, rzezimieszek był już w jednej trzeciej drogi do wioski. Oddychający ciężko Dante obserwował jego niefrasobliwy spacer. Odpoczywszy wystarczająco, aby podjąć dalszy bieg chciał ruszać za podpalaczem, ale coś go zatrzymało. Wreszcie przez dźwięki łapczywych oddechów i tłukącego serca przebiły się inne. Krzyki ludzi i być może nieludzi oraz rozpaczliwe rżenie koni w stajniach. „Może ten typ to tylko jakiś wsiowy piroman, a ci ludzie na prawdę potrzebują pomocy?” – natrętna myśl wtargnęła mu do głowy.
 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline  
Stary 07-07-2013, 21:56   #35
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Mnogość przekleństw przebiegała przez umysł Jaromira w zaistniałej sytuacji. Przez moment mignęła mu w umyśle kobieta z dzisiejszego snu, pięknym głosem mówiąca o tym, jak kluczowa dla losów świata jest ich podróż. Cóż, póki co przynajmniej zdawała się być kluczowa dla życia Włochańskiego, bo możliwości śmierci już na starcie było bez liku. Ale jak już wcześniej przeszło mu przez myśl, ten przeciwnik jest ciut bardziej przewidywalny, niż przerośnięty wilk. Już samo owinięcie twarzy szmatą przyniosło jakieś efekty. Drzwi udało się wyważyć i wyszli na korytarz, na którym, jak to zwykle, była więcej niż jedna droga do wyboru. W tym momencie można było zdać się tylko na intuicję, czy szczęście. Na to drugie w dotychczasowym życiu nie narzekał, a ta pierwsza podpowiadała mu, że być może lepiej będzie znaleźć się w głównej sali. Stamtąd dochodził też jakiś krzyk. W miarę swoich możliwości, będzie mógł komuś pomóc. Tak więc ruszył w lewo, patrząc jedynie na dwójkę, z którą się w tym miejscu znajdował, czy postąpili podobnie. Ale na naradzanie się, czy czekanie na siebie nie było czasu, pożar na pewno ciągle się powiększał.
 
Zara jest offline  
Stary 08-07-2013, 19:38   #36
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Każda decyzja jest trudna. Są jednak decyzje mniej trudne lub bardziej trudne. Albo jak kto woli takie, o których się szybko zapomina lub takie, o których się nie zapomina do końca swojego życia (z reguły nie trwa ono wtedy dłużej niż dzień). Wybór drogi ucieczki z płonącej karczmy należał do tej drugiej kategorii, przynajmniej dla Zbigniewa. Pomimo że możliwości były tylko dwie, wybór nie był ani trochę łatwiejszy. Jego mózg pracował zdecydowanie na niewłaściwych torach myślenia. Ciało starało się mieć z mózgiem jak najmniej wspólnego, najchętniej zapewne pozbyłoby się go i stanęło obok, przyglądając się wszystkiemu z głupią miną. Dym gryzł w płuca, ogień powoli zbliżał się do pleców, alkohol jeszcze nie znikł z krwiobiegu...
Wtedy z inicjatywą wyszedł Jaromir, czy jak go tam zwali. Kupiec skręcił w lewo. Można by przez chwilę zastanowić czy była to właściwa droga, ale chwili nie było, a Wilk w obecnym stanie miał wszelkie zastanawianie się (podobnie zresztą jak większość czynności umysłowych) w dupie.
Manteufel chwycił Merkurego za ramię i bez słowa ruszył za Jaromirem.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 09-07-2013, 15:19   #37
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
Stłumione uderzenia serca jak gdyby zza wody dochodziły do uszu Dantego z jego własnej klatki piersiowej. Serce wybijało rytm szybszy niż wojskowy dobosz ze zmęczenia, jednak było w stanie zmusić sie do jeszcze większego wysiłku. W końcu, nie takie dystanse były już w życiu pokonywane...
Głeboki wdech i Dante pobiegł za podpalaczem wyciskając z siebie wszystkie pokłady sił, mając w duchu nadzieję, że jego towarzysze pomogą tym ludziom uwięzionym w palącym sie budynku. Kto jak kto, ale oni byli w stani to zrobić.
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 11-07-2013, 23:56   #38
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Jaromir, Zbigniew

Niedawno wynajęci ochroniarze-najemnicy czuli, że coś jest nie tak, jednak było to dobre uczucie. Pożar rozbebeszył się strasznie, w takim tempie zajazd zostanie spopielony w kilka chwil. Mimo wszechogarniającej pożogi nie czuli się przytłamszeni gorącem. Biegli szybko, ale w takim skwarze pęd nie powinien dawać ani odrobiny chłodu. Ich sytuację trudno nazywać komfortową, mimo to daleka była od miana krytycznej. Temperatura odczuwalna była bardzo wysoka, ale mogło być gorzej. Jaromir i Merkury nie posiadając doświadczenia przebywania w płonących budynkach tego nie zauważyli, ale Zbigniew czujnym najemniczym okiem poczynił pewne obserwacje. Ogień pożerał deski i belki w czasie niewiele gorszym od tego w jakim ognisko rozprawia się z pergaminem. Ich skóra powinna boleśnie piec od samego kontaktu z gorącym powietrzem. Tak samo płuca. Nic takiego nie miało miejsca, biegli dalej.

Korytarz był długi, jak można było się spodziewać po tak monstrualnej budowli, ale jego pokonanie zajęło im ledwie kilkanaście uderzeń rozszalałego serca. Wpadli na schody, przeskoczyli nad ziejącą płomieniami dziurą na trzy łokcie (Zbigniew przeczuł, że Merkury skoczy w sam środek i przezornie chwycił go za poły szaty) i z szaleńczą prędkością wtargnęli do głównej sali.

Jaromir

Gdy tylko przekroczyli próg karczmy, Zbigniew wykonał szybki ruch i Merkury wpadł Jaromirowi w objęcia, wywracając ich obu. Dokładnie w miejsce gdzie stał przed chwilą chłopak i tuż obok poprzedniej pozycji Włochańskiego leżał teraz wielgachny kawałek stropu. Oczywiście płonął, a dym i wzbity kurz całkowicie zasłoniły widok po drugiej stronie. Czy Wilk zdołał umknąć przeznaczeniu czy też leży przywalony, nie wiedział. Żadnych wrzasków, trzasków łamanych kości ani rozbryzgów krwi nie doświadczył. Z intensywnego wpatrywania się w kawałek sufitu wyrwał go Merkury ciągnąc za rękaw. Wskazywał coś palcem. Z początku Jaromir myślał, że towarzyszy idiotycznie chciał go poinformować, że się pali, jednakże zreflektował się po chwili. Pośród jaskrawych płomieni dostrzegł ciało. Kobiece. Naszła go myśl, że to panienka ze snu. Słyszał kiedyś, że magiczne komunikacja wymaga dużej wprawy, a jej trudność rośnie proporcjonalnie do odległości. Jak to zwykle w życiu bywa, żeby ją uratować musiał zaryzykować. Leżała przy oknie, w najdalszym możliwym punkcie. Żeby się to niej dostać musiałby pokonać szereg przeszkód, wielokrotnie zaryzykować życie. Zdrowy rozsądek kazał biec do pobliskich drzwi i przypominał hasło „tego kwiatu jest pół światu”. Dziko gestykulujący Merkury i bardziej odważna część świadomości była za udawaniem bohatera. Kolejny życiowy wybór.

Zbigniew

Intuicja miała swój dobry dzień, mimo kaca już drugi raz dała znać o niebezpieczeństwie. Ręce, buch w chudą klatkę piersiową chłopaka, skok do tyłu. Coś ciężko łupnęło, a w powietrze wzbiły się tumany pyłu, które razem z dymem tworzyły skuteczny parawan. Ominięcie przeszkody było niemożliwe, musiałby wkroczyć w ogień. Odwrócił się. Przypominał sobie to miejsce zza mgły. Wczorajszy wieczór. Popijawa. Tylko trochę jaśniej od tego ognia. Nowi koledzy byli dokładnie przy tych samych stolikach co wczoraj. Miejsce to, dalekie od ścian zewnętrznych było, póki co, wolne od pożogi. Nie na długo. Leżące pokotem przy, nad i pod stolikami chłopy nie dawały oznak życia. Było ich może tuzin. Przeczucie znów zapukało do bram umysłu. Poczuł, że gdy ruszy pijaczkom na ratunek coś się stanie. Może nie śmierć, ale… Coś złego. Drugą opcją było szybkie doskoczenie do jednego z pobliskich okien i natychmiastowa ewakuacja. Sumienie przygotowywało się do kolejnej bitwy w odwiecznej walce z rozsądkiem.

Dante

Udało się. Dobiegł. Tuż przed samą wsią. Nie myśląc dużo rzucił się na plecy podpalaczowi i obezwładnił. Przerażone ciało napadniętego ogarnął wyczuwalny strach. Odwrócił rzezimieszka, klęknął na płucach i przyjrzał się mu dokładnie. Facet koło 50-tki. Porośnięty wielodniową szczeciną, z czerwonymi polikami. Zapach wydychanego alkoholu mieszał się z przebrzydłym odorem brudu i gnoju. Wypisz, wymaluj polski wsiok. Coś zakontaktowało w pamięci i przypomniał sobie, że widział go wczoraj. Nie wyróżniał się, łoił wódę równo. Jeszcze przed pierwszym pytaniem rzucił okiem po okolicy i zdał sobie sprawę, że musiał się spieszyć. Miejscowi nie dadzą terroryzować swojego na ich terenie i niedługo wylezą z chałup, aby tradycyjnym zwyczajem ugościć wędrowca widłami i kosą.

 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline  
Stary 14-07-2013, 21:47   #39
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Sumienie nie lubiło się ze zdrowym rozsądkiem. Sumienie chciało, by mężczyzna był bohaterem. Zdrowy rozsądek by żył jak najdłużej. Często prowadzili burzliwe dyskusje, sprawiając, że Zbigniew miał poważne kłopoty z podjęciem odpowiedniej decyzji. Teraz miało nie być inaczej.

„- Nie możesz pozostawić swoich przyjaciół na pewną śmierć! ” – Głos Sumienia, dźwięczący w umyśle najemnika najbardziej przypominał piski wysoko postawionej panienki na widok myszy. „- Musisz ich uratować! Ten idiota na pewno się myli i nic Ci nie zagraża!
- Nie zapędzaj się tak z rzuceniem przyjaźnią.” - Rozsądek brzmiał jak wojownik, który wiele w życiu wiedział. „- Oni to co najwyżej znajomi. I to w dodatku świeżo poznani. Ba mieli jeszcze czelność nas schlać do nieprzytomności. Poza tym jest ich dwunastu chłopa. Wszystkich nie uratujemy. A ja w przeciwieństwie do Ciebie już raz nas dzisiaj uratowałem
- Ale... ale nie możesz ich zostawić. To byłoby w stylu dawnego ciebie. A przecież nie zamierzasz taki być. Prawda?

Zbigniew nie zamierzał taki być. Zdecydowanie nie. Decyzja została podjęta. Mężczyzna ruszył pewnym krokiem przed siebie. Dla niego wyjście z tej sytuacji było tylko jedno. Drugie niepotrzebnie tylko zaprzątało jego uwagę i uwagę jednego z jego wewnętrznych głosów. Pora na działanie nadeszła. Wilk przyspieszył...

Odgłos wyłamywanych desek tylko przez chwilę zawisł w powietrzu, zagłuszony niemal momentalnie przez dźwięki panującej w karczmie pożogi. Manteufel nawet nie odwrócił się za siebie. Sumienie darło się wniebogłosy. Rozsądek - gdyby miał twarz - pewnie by się uśmiechał. Można by uznać, że mężczyzna albo był tchórzem, albo nie miał serca. Żadna z tych możliwości nie była prawdziwa. Zbigniew po prostu nie był bohaterem ruszającym każdemu w potrzebie na ratunek. Gdyby przy tych stolikach leżał choć jeden z jego towarzyszy, z całą pewnością to nie ucieczka byłaby priorytetem. Tak jednak nie było. Los potoczył się tak, jak się potoczył. Śmierć być może znowu obeszła się smakiem...
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 15-07-2013, 17:15   #40
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
-Ty skurwensynu Ty, zajebany kmiocie... Wysyczał Dante przez zęby. Pochylając się nad uchem obalonego na ziemię pijaka.
-Wszystko mi wygadasz.
Dante zmienił gwałtownie pozycję, wsiok leżał teraz na boku, a Dante klęczał jednym kolanem na jego żuchwie. Kwik bólu wydobył się ze ściśniętych zębów wieśniaka. Drugą nogę zgiętą w kolanie oparł o bok klatki piersiowej delikwenta, opartą na niej miał wyprostowaną jego kończynę górną. Nacisk wywierany na nadgarstek z punktem podparcia przy łokciu był skuteczny. Jednoczesne bodźce bólowe sprawiły, że nawalony jak messerschitt w momencie otrzeźwiał i jęczał z bólu jak zarzynane prosię.
Trzeba było się śpieszyć. Nacisk zelżył
-Mów, kurwi synu, czemuś podpalił gospodę. Mów.. Dante wolną ręką przystawił nóż do oka kmiota.
-Mów!
Ból powrócił. Kmiot kwilił.
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172