Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-07-2014, 22:20   #21
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Informacje, które im podano były wystarczająco szczegółowe by dało się stwierdzić, że coś tu nie gra. Po pierwsze - nagroda. Wedle zdania Killmeai była za wysoka jak na tego typu zadanie. Po drugie - przedmiot wyprawy. Kto w tych czasach łoży tyle złota by odzyskać byle błyskotkę?! To, że oni otrzymają tylko fragment owej fortuny również znalazło się na liście rzeczy, które bynajmniej humoru jej nie poprawiały. Jak nic pakowali się w coś paskudnego, w co tylko idioci złaknieni lśniącego kruszca są w stanie się wpakować. Musiałą zastanowić się chwilę czy aby na pewno aż tak jej na przygodzie i wydostaniu się z miasta zależy. Co do tego drugiego to istniały sposoby o niebo bezpieczniejsze. O to pierwsze mogła postarać się sama, a później wciągnąć w kłopoty Darrela. Zamiast jednak obrócić się na pięcie i odejść, podpisała co tam do podpisania było. Dlaczego? Głównie dlatego, że cała sprawa ją zainteresowała. Arol wybrał ich nie bez powodu. Znaczyło to, że albo sprawa jest w zasięgu ich możliwości albo chciał się ich pozbyć w sposób ostateczny nic przy tym nie płacąc. Jeżeli zaistniałą tu sytuacja druga to z przyjemnością pokrzyżuje mu plany. Jeżeli ta pierwsze to…

Uczyniwszy, co uczynić im nakazano, stanęła z boku czekając aż pozostali złożą swe podpisy. Mieli wyruszyć razem, zatem należało ustalić pewne rzeczy, jak chociażby gdzie mają się spotkać po uzupełnieniu zapasów.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 28-07-2014, 23:25   #22
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Nic jej w tej misji nie pasowało. Przede wszystkim zapłata, za wysoka jak na zwykłe szukanie pierścionka, nawet za poszukiwania zaginionych nie oferowali takich sum. To budziło niepokój i wątpliwości. Za taką cenę dziwne było wycofanie się poprzedników. Wiele osób zrobiło by wszystko za dwanaście sztuk złota, przecież to dwanaście sztuk złota! Kira nie kryła, że nagroda jej odpowiada, lecz... Nie znała wymienionych miejsc, ale nie należały do osławionych tras śmierci, toteż droga nie może być zbyt trudna. Oczywiście trzeba zakładać rabusiów na niej czy innych rzezimieszków, ale bez przesady. Nic nie wskazywało na wielkie niebezpieczeństwo by tak opłacić najemników. Co prawda poszukiwania małego pierścionkach w zgliszczach może utrudniać, ale nie na tyle żeby była potrzebna czwórka ludzi. Była święcie przekonana, że coś jest w tym wszystkim nie tak, albo nie podano im wszystkich informacji, albo problem leży w samym obiekcie, może pierścionek jest magiczny i w to sprawie kłopoty.
Rozmyślania nie zajęły jej zbyt wiele czasu, za taką ilość złota skłonna była ryzykować, tylko... Wzięła do ręki papiery udając, że czyta warunki. Tak naprawdę starała się przypomnieć jak się podpisuje. W jej fachu umiejętność pisania nie bywała konieczna, zadania brało się na słowo lub na sztylet przystawiony do gardła. Wprawdzie, kiedyś się tego uczyła, lecz jedynie znajomość czytania jej została. Niepewnie sięgnęła po pióro stawiając koślawe litery w tempie umierającego żółwia. Wściekała się na siebie, że nie pomyślała o podpisywaniu umowy i nie przypomniała sobie tych piekielnych liter, ani nie wzięła skrawka papieru z przygotowanym pierwowzorem, co często wykorzystywała.
W końcu umowa została podpisana, chociaż zajęło to nad wyraz sporo czasu.
 
Akari jest offline  
Stary 04-08-2014, 11:36   #23
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Sonton przeczytał dokładnie całą umowę. Liczył na trochę więcej złota, ale w dzisiejszych czasach nie ma co wybrzydzać. Dzięki takiej ilości złota, będzie mógł w końcu wyjechać z tego okropnego miasta. Minęło kilka lat od momentu jak tu przyjechał, nie miał wtedy przy sobie zbyt wiele rzeczy, ani tym bardziej pieniędzy. Jedyne co miał to umiejętności, które przez kilka lat doprowadził do perfekcji. Pozwoliły mu one na przetrwanie w trudnych warunkach, jakie panowały wtedy na ulicach. Pierwsze zlecenie, drugie, trzecie i już mógł sobie pozwolić na wynajęcie pokoju i życie na jako takim poziomie.

Odczekał chwilę, gdy wszyscy jego towarzysze podpiszą umowę. Wziął pióro do ręki i przez chwilę zawahał się. Odłożył je na bok. Wyciągnął zza pazuchy swoje własne, kruczoczarne pióro, którym zawsze podpisywał tego typu dokumenty, a które przynosiło mu szczęście, kiedy wykonywał robotę. O mały włos przez potężnego kaca zapomniałby o swoim „rytuale” podpisywania umowy. Zgrabnym ruchem dłoni podpisał się na papierze. Nie było już odwrotu.
 
Morfik jest offline  
Stary 30-08-2014, 20:47   #24
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- No i stało się. - odrzekł Zygfryd.
- Zalecam rozwagę przy zakupie prowiantu - rzucił, zwijając papiery. - A, i w umowie jasno stoi, że w przypadku, gdy wejdziecie w posiadanie pierścienia, a go nie oddacie należytemu właścicielowi, odsprzedacie komuś innemu i tak dalej, to będzie to równoznaczne utratą możliwości współpracy z gildią, jak i sprawa trafi w ręce straży miejskiej. - na koniec puścił oczko do nich. - Ale to pewnie doczytaliście dokładnie. Życzę udanych poszukiwań. - wziął papiery i odprowadził ich do wyjścia.

W sali głownej czekał na nich ten sam chłopak, co przy wejściu, podążając za nim, przeszli przez labirynt niskich korytarzy z powrotem na "powierzchnię". Promienie słońca dotarły do oczu Sontona, wzmagając już i tak wyjątkowo podły nastrój. Innym wydawało się, że chłopak udekoruje zaraz bruk zachodniego placu pięknym pawiem, co miało swoje odbicie w nagłym odsunięciu się od niego, acz ten, po znalezieniu punktu podparcia w postaci słupa zaraz doszedł do siebie. Chyba.

Mieli przed sobą perspektywę niby łatwego zarobku. Pozostawało tylko zaopatrzyć się w potrzebny sprzęt i prowiant... i być może zasiegięciu opini tu i tam. Zwłaszcza Kirze wydawało się, że słyszała już coś o Dara-taz.
 
Revan jest offline  
Stary 02-09-2014, 14:23   #25
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Mało brakowało, a zbłaźniłby się przy ludziach, z którymi ma pracować. Wczoraj przegiął z piciem. Ale jak inaczej miał zasnąć spokojnie, cały czas czuł jakiś dziwny lęk, który nie pozwalał mu zaznać spokoju. Kiedy Sonton złapał się słupa, poczuł jak wszystko co miał w żołądku podchodzi mu do gardła. Zaczął szybciej oddychać, byle tylko uspokoić swój organizm. W takim stanie nigdy nie wychodził do miasta, lepiej było przeczekać to w mieszkaniu, przynajmniej można by się wyrzygać spokojnie i zasnąć, póki ból nie minie.

Kiedy w końcu doszedł do siebie, wyprostował się i przełknął ślinę. Miał paskudne posmak w buzi. Odwrócił głowę do swoich towarzyszy.
- Widzimy się później – rzucił im na pożegnanie i ruszył w stronę swojego mieszkania, które wynajmował od kilku dni.

Kiedy wszedł do pokoju, od razu rzucił się na łóżko. Miał wrażenie, że jego głowa zaraz eksploduje. Chciał żeby ból minął… Chciał zasnąć.

***

- Co się stało? Mamo!- krzyknął, po czym podniósł jej twarz.
- Synku... jesteś już - cicho wymamrotała.
- Kto ci to zrobił?- zapytał. Nagle zobaczył strach w jej oczach. Szybko przytuliła się do niego i zaczęła płakać.
-To był jakiś mężczyzna... On… Chciał… Mnie… Zab…- nie dokończyła.
Ranald wpadł we wściekłość. Wstał i zaczął zrzucać wszystko ze stolika.
- Nieeeeeee!- krzyczał

Obudził się zlany potem. Usiadł na łóżku i wytarł pot z czoła rękawem koszuli. Podszedł do miski z zimną wodą, która stała na szafce. Obmył dokładnie twarz. Nienawidził tego snu. Od kilku lat śniło mu się dokładnie to samo. Miał tego dość. Jedyny plus był taki, że przynajmniej przestała go boleć głowa.

Wyciągnął spod łóżka swoją torbę podróżną, gdzie trzymał linę, broń i coś do jedzenia. Przymocował do pasa sakiewkę z kilkoma monetami, sztylet i krótki miecz.

Sonton podszedł do okna, na zewnątrz powoli robiło się ciemno. Ruch na ulicy wcale nie zmniejszył się przez to. Wrey otworzył okno, żeby odetchnąć świeżym, chłodnym już powietrzem. Zaczął się zastanawiać, co też może go czekać podczas wykonywania kolejnego kontraktu. Jedyne czego był pewien to, że chciał to mieć z głowy jak najszybciej.
 
Morfik jest offline  
Stary 02-09-2014, 19:56   #26
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Spotkamy się rankiem, przy zachodniej bramie - powiedział Darrel w stronę odchodzącego Sontona.
Bo co miało niby znaczyć magiczne słowo "później"? No a na dodatek Sonton wyglądał tak, jakby cierpiał na solidnego kaca. Kilka godzin w łóżku dobrze by mu zrobiło. A to raczej uniemożliwiało natychmiastowy wyjazd.

Poza tym przed nimi było jeszcze trochę pracy.
W zasadzie i Killmea, i Darrel mogliby wyruszyć w drogę w każdej chwili. Już nieraz kłopoty kroczyły po ich śladach, więc nigdy nie przywiązywali się zbytnio do zajmowanego lokum, ani też nawet zbytnio się nie rozpakowywali.
Teraz też, chociaż od paru już dni przebywali w mieście, to - można by rzec - żyli na plecakach. Ot tak, żeby od razu móc chwycić i ruszać w drogę.
Tym razem jednak sprawa wyglądała nieco inaczej - mieli czas, by się przygotować, by kupić niezbędne zapasy,a z tego, że mowa była o twierdzy, wynikało, że takich drobiazgów jak jedzenie nie da się zdobyć na miejscu.

- Proponowałbym prowiant na dziesięć dni - powiedział do Kiry, drugiej prócz Killmei kobiety, która miała wziąć udział w wyprawie.

O tym, że musieli mieć latarnie lub choćby pochodnie, liny, kilof, nawet nie wspominał. O czymś takim wiedział każdy, nawet całkiem "zielony" poszukiwacz przygód.

Zapasy jedzenia na z górą tydzień powinny im wystarczyć. W razie czego mieli konie. Oczywiście nie po to, by je zjeść... Doba powinna wystarczyć, by ktoś wybrał się na zakupy i wrócił z jedzeniem na kolejny tydzień.

- Do jutra - pożegnał się z Kirą, po czym ruszył wraz z Killmeą na zakupy.
Przez moment zastanawiał się, czy nie spróbować rozpytać się o ruiny krasnoludzkiej twierdzy, po chwili jednak doszedł do wniosku, że nadmierny rozgłos w nie jest im potrzebny w najmniejszym nawet stopniu.
 
Kerm jest offline  
Stary 05-09-2014, 19:03   #27
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Kira wolałaby wyruszać od razu. Tak miała w zwyczaju, że zabierała się za zlecenie jak tylko je otrzymała. Jednak postanowiła przemilczeć tą kwestią zwłaszcza, że jeden z kompanów drużyny wyglądał na osobę, dla której opuszczenie rano łóżka było niebywale ciężkim przedsięwzięciem. Mając czas postanowiła dokupić parę drobnych rzeczy, które mogą okazać się zbędę, ale w razie potrzeby trudno byłoby się bez nich obejść. Toteż po odprowadzeniu wzrokiem dwójki przyszłych towarzyszy odwróciła się zawracając do swojej dzielnicy.
- Witaj, tak dawno cię nie widziałem. Co tam u ciebie? - Drogę zagrodził jej mężczyzna w kwiecie wieku przyjaźnie się uśmiechając. Kobiecie wydawało się, że skądś może znać twarz, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć, skąd.
- A po staremu. A u ciebie? - odpowiedziała wymownie.
- Jak zawsze, masa roboty - narzekał przybierając cierpiętniczą minę, co miało unaocznić ogrom pracy. - No a co u twojej narzeczonej? Kiedy w końcu się pobieracie?
Kirę wmurowało.
- Narzeczonej? - odruchowo powtórzyła nie otrząsnąwszy się z zaskoczenia. - A jej! - dodała szybko starając się przyjąć bardziej zachrypnięty głos. - Wszystko w porządku. Właśnie do niej idę. Mam dla niej prezent - dodała unosząc zakupy lekko do góry. - A nie wiem, problemy z pieniędzmi jak zawsze. No ja będę się zbierać. Do następnego i pozdrów resztę.
- Dobrze, pozdrowię siostrę - oznajmił żegnając się. Kira stała jeszcze przez chwile patrząc jak mężczyzna odchodzi.
- Eh... Muszę kiedyś zacząć to spisywać. Dziękuję za opiekę Perelowi - mruknęła wznosząc wzrok ku niebu wznawiając marsz. Podczas swoich zadań często zmieniała tożsamość czy nawet płeć, co bywało niezwykle pomocne, ale również i uciążliwe, w takich sytuacjach jak ta. Przy każdej napotkanej osoba wymyślała sobie inne dane, co spowodowało takie nagromadzenie się ich, że nie sposób było spamiętać wszystkie. Nie raz i nie dwa obiecywała sobie, zapisywanie ich, żeby nie doszło do jakieś wpadki, lecz, jakoś zawsze znajdowała co innego do roboty.

Wieczorem była już całkowicie gotowa do drogi. Stała w oknie obserwując ogłoszoną za "nieciekawą dla obcych" ulicę. Patrzyła na przechodniów śpieszących do karczmy czy na róg, gdzie odbywały się w ciemnym zaułku hazard oparty na grach karcianych. I to przypomniało Kirzę o pogłoskach, na temat twierdzy, które słyszała od jednego tamtejszego bywalca. Głownie takie rzeczy puszczała mimo uszy, nie mając nigdy w planach wyprawę poza mury miasta, ale teraz. Wyszła z pokoju, uprzednio go dobrze zamykając. Postanowiła udać się do "przyjaciela", aby wysłuchać jeszcze raz jego opowiastek o tamtym miejscu.

- Witam przybysza, może mała partyjka - rzekł tasując karty. - Może zagramy o coś, panie? - kusił pobrzękując sakiewką.
- Nie dzisiaj - mruknęła podnoszą lekko kaptur do góry, odsłaniając twarz. - Mam do ciebie sprawę, nie udasz się na pogawędkę? - wskazała głową wyjście z obskurnego zaułka pełnego innych kanciarzy i masy okantowanych.
- A to ty? - Westchnął odkładając karty na beczkę, która miała służyć za stolik. - Za ile kocie? - zapytał puszczając oczko.
- To tylko informacje, więc nie spodziewają się cudów - rzekła wciskając mu w rękę papierowe zawiniątko. - Rozpuszczalne w wodzie.
- U... Przyda się dla klientów - oznajmił zadowolony sprawdzając zawartość, którą szybko schował do kieszeni. - Nawet nie pytam skąd to wytrzasnęłaś. O czym chce wiedzieć? - zapytał wstając.
- Ruiny twierdzy Dara-taz, kiedyś mi opowiadałeś o swoim kliencie, który coś o tym wiedział - przypomniała, gdy tylko wyszli z zaułka.
- Tak, był taki jeden - potaknął zamyślając się na chwilę. - Mówił, że...
 
Akari jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172