Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-07-2014, 19:07   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Darrel tylko krzywo się uśmiechnął słysząc, ze zlecenie ma być ponoć zgodne z prawem. Arol i zgoda z prawem, dobre sobie.
No ale jeśli przypadkiem jest to prawda, to zapowiada się niezłe bagno, bo do legalnej roboty nie wynajmuje się ot tak czterech osób.

- Co i za ile? - spytał Darrel. - Bo na piękne oczy to się tego nie podejmiemy. I, zapewne, nikt inny.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-07-2014, 10:54   #12
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Z obojętną miną wsunęła sztylet z powrotem na jego miejsce. To, że krasnolud zauważył jej ruch, nie nastroiło jej zbyt dobrze w stosunku do niego, jednak nie czas to był ani nie miejsce na leczenie urażonej dumy. Możliwe nawet, że nigdy nie doczeka się owego uzdrowienia, nie było więc sensu by urazę dłużej niż chwil kilka żywić.

Na zaproszenie odpowiedziała podążając spokojnie za bratem. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej głos raczej nie będzie słyszany w trakcie omawiania szczegółów. Darrel doskonale znał jej nastawienie do wszelkiego rodzaju negocjacji i ustalania warunków. Zazwyczaj więc brał na siebie całą ciężką pracę, a ona jedynie od czasu do czasu wspomagała go w owym zadaniu, błyskiem stali. Tym razem nic nie zapowiadało by użycie owej było wskazane.

Za towarzystwem nie przepadała. Więcej ludzi obok to i większe kłopoty i dla niej osobiście, większe zagrożenie. Zmierzyła wzrokiem owych współtowarzyszy nie dostrzegając niczego co jakoś szczególnie mogłoby przypaść jej do gustu. Nauczyła się jednak by nie sądzić po tym co na pierwszy rzut oka widzi, a odczekać chwilę by dopiero wtedy zdanie swe wyrobić.

Odgrywanie roli ewentualnego wsparcia nawet jej odpowiadało. Stanie z boku, w cieniu, było dokładnie tym co lubiła. Nie obchodziło jej to, że główna praca zostanie złożona na barki nieznajomej i nieco bardziej znanego wampirobójcę. W razie potrzeby wszak zawsze można było zająć się nimi gdyby problemy stwarzali. Darrel zapewne miałby coś przeciwko, jednak ona nie miała zamiaru niczego z nim w tej kwestii uzgadniać. Znał ją, zapewne sam się domyśli. Nie znaczyło to oczywiście, że na owe problemy liczy. Ot furtka na wypadek problemów.

Gdy Darrel zajął się omawianiem warunków, Killmea przybrała lekko znudzoną minę, tylko po części będącą maską. Potęga słowa nigdy do niej specjalnie nie przemawiała. Co innego potęga wiedzy. Z tego też powodu skupiła się na obserwowaniu pozostałych, z gospodarzem włącznie, czekając przy tym na owe konkrety które prędzej czy później paść musiały.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 09-07-2014, 11:22   #13
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Sonton wszedł do pokoju ostatni, starał się trzymać na uboczu. Dużo by dał, żeby w spokoju skończyć piwo i wrócić do swoich spraw. Niestety jednak ciekawość wygrała i bardzo mocno chciał się dowiedzieć, o co chodzi w zleceniu, jakie mają wykonać.

Stanął przy oknie i wpatrywał się na to, co dzieje się na ulicy. Mogłoby się zdawać, że kompletnie nie słucha tego, co miał im do zaoferowania gnom. Jednak na dźwięk słowa „wampirobójco”, zwrócił w końcu swe spojrzenie w stronę gnoma. Poczuł lekką wyższość nad wszystkimi zgromadzonymi w pokoju. Zabicie wampira nie należało do trudnych zadań, ale dzięki temu zdobył szacunek ludzi z półświatka. Przecież o to mu chodziło przez całe życie, nie bać się nikogo, wzbudzać strach u innych.

- Najpierw powiedz o co chodzi, na czym polegać będzie to zadanie, które podobno nie będę żałował. Wtedy Ci powiem, czy się na to piszę – powiedział Sonton w stronę gnoma. W takich sytuacjach należało działać ostrożnie.
 
Morfik jest offline  
Stary 10-07-2014, 01:29   #14
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Gnom zlustrował ich dokładnie. Pyknął z fajki, raz. Śnieżnobiałe, jakby ulepione z mlecznego puchu kręgi dymu poszybowały w powietrze, wzbijając aż po sufit, gdzie rozpłynęły się w bezszelestnym niebycie.

- A więc tak to? - postanowił przerwać ciszę, jaka nastała po słowach czarnowłosego młodzieńca.

- Zawsze to samo, co, gdzie, jak, za ile. Myślicie, że pozwolę wam zdechnąć z głodu? Ja wam łatwy pieniądz oferuję, a wy mnie tak tu podchodzicie?! - Arol napuszył się, zrobił groźną minę, jednakże wyglądał bardziej jak przestraszony kot, aniżeli miało to wywrzeć jakikolwiek straszny efekt.

- Wy, wy... - teraz jakby teatralnie poczerwieniał. Stanął pośrodku pokoju, wziął głęboki oddech, po czym wypuścił nagle powietrze z płuc.

- Nie mogę wam wiele powiedzieć. Nie dzisiaj - podszedł do drewnianego stolika, na którym stała szaro złota karafka. Nalał sobie wina do miedzianego kielicha.

- Jeśli chcecie tą robotę, jutro pójdziecie do gildii. Tak, do gildii poszukiwaczy przygód, przy zachodnim placu, jakby kto nie wiedział. Trudno przeoczyć. Tam wejdziecie do środka, tak jak reszta, grzecznie w kolejce, i pójdziecie prosto do Zygfryda Haumpbauma, syna Boercharda. - odstawił kielich na stół z hukiem.

- Pójdziecie do Zygfryda, i tylko do niego. Z nikim innym nie rozmawiajcie. I powiedzcie mu, że przysyłam was ja, Arol Noglihut, syn Galoma. - ostatnią frazę zakończył teatralnym ukłonem.
 
Revan jest offline  
Stary 11-07-2014, 12:16   #15
 
Akari's Avatar
 
Reputacja: 1 Akari nie jest za bardzo znany
Kira westchnęła cicho. Nie lubiła tego w gnomie, nigdy nie podawał wszystkiego i trzeba było samemu zawsze jeszcze jakieś szczegóły zdobywać. No ale cóż nie zaszkodzi się tam przejść z rana. Zważywszy na krążące plotki o najlepszych zadaniach dawanych przez tego Zygfryda. A podobno dostać się do niego to nie taka łatwa rzecz i znajomości trzeba mieć.
- Zygfryd Haumpbaum - powtórzyła szeptem dla lepszego zapamiętania. - Dobra to bywaj - rzuciła udając się w stronę drzwi. Wiedziała, że jak Arol się uprze to niczego więcej nie poda, więc nie było sensu tu stać i cisnąć gnoma. Czegoś dowie się dopiero w gildii, do której postanowiła się wybrać z samego rana.

Karczmę opuściła spokojnym krokiem slalomem wymijając już w większość mocno podpita klientelę. Gdy tylko wyszła chłód późnego wieczoru uderzył ją w twarz dając miłą odmianę dla nozdrzy od smrodu zapijaczonych gości. Chwilkę delektowała się nim by potem ruszyć spacerowym krokiem w stronę domu.
Po dotarciu do swoich czterech ścian ukroiła sobie kawałek chleba i zjadając obserwowała niemalże śmietnikowy bajzel, który jakoś ją nie ruszał. Po skromnym posiłku zwyczajnie rzuciła się na łóżko pozostawiając wszelkie przygotowania na rano.
Nie nowość, że z nastaniem poranka nie mogła się pozbierać. Wolała być przygotowana gdyby kazali wyruszać już od razu, bo nie przypuszczała ewentualnego rezygnowania z zadania. Gildia dobrze płaciła, Arol z głupotami nie wyskakiwał, więc zakładała dobre zlecenie.

Do gildii ściągali najprzeróżniejsi ochotnicy. I poczciwi obywatele szukający przygód czy łatwej kasy. I pospolici rabusiowie marzący o złotych szczytach. I rzezimieszki widząc w tym łatwy łup. Co prawdą było nie wiele osób ostatecznie wracało pokryci złotem czy kosztownościami. Niektórzy tchórze przybiegali informując, że cała grupa poszła do piachu a oni w chwili kryzysu zwiali. Jednak głównie po wyprawie słuch ginął, co niekiedy skutecznie odstraszało, ale są tacy co ich nic nie ruszy.
Kira posłusznie weszła do środka starając się odnaleźć Zygfryda, lecz w tym tłumie to trochę trudne było, lecz ostatecznie udało się i stanęła przed osobnikiem podającym się za Zygfryda Haumpbauma syna Boercharda.
- Przysyła mnie Arol Noglihut syn Galoma podobno masz coś ciekawego do zaoferowania.
 
Akari jest offline  
Stary 11-07-2014, 14:00   #16
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nienawidził takich sytuacji. Zawsze wolał wiedzieć wszystko o zleceniu, zanim zgodzi się na jego wykonanie. Bieganie od człowieka do człowieka, zawsze go to denerwowało, ale cóż, z czegoś trzeba było żyć.
- Niech Ci będzie – rzucił w stronę gnoma i wyszedł z pokoju.
Wrócił do baru i zamówił sobie kufel piwa. W oczekiwaniu na zamówienie rozejrzał się jeszcze raz po sali. Gości, pomimo późnej już pory, cały czas było całkiem sporo. Nie było raczej nikogo, kto mógłby mu sprawiać jakieś kłopoty i przeszkadzać w spokojnym napiciu się. A musiał to zrobić, żeby zszedł z niego cały stres dzisiejszego dnia. Zacznie upijać się tutaj, a skończy w swoim pokoju. Kątem oka zobaczył dziewczynę, która towarzyszyła mu w spotkaniu z gnomem. Nie spojrzała nawet na niego, wyszła szybko z karczmy.

W końcu otrzymał kufel piwa, wziął kilka głębszych łyków. Przez jego ciało przeszedł delikatny dreszcz. Alkohol za chwilę zacznie działać. Rozkoszował się tą chwilą, to jedyne w życiu, co mu jeszcze zostało z czego czerpie przyjemność. Wypił duszkiem całe piwo z kufla i zamówił kolejne. Wpatrywał się przez chwilę w palącą się świecę, stojącą przed nim na stole. Nie wiedział czemu, ale zawsze widok zapalonej świeczki hipnotyzował go, miał tak już od dziecka. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk stawianego na stole pełnego kufla piwa. Wypił je szybko duszkiem.

Po kilku godzinach i kilku kuflach piwach, wrócił do swojego pokoju, który wynajmował od jednego mieszczucha, który mieszkał sam, a którego praktycznie nigdy nie było w domu. Usiadł na łóżku i wziął do ręki butelkę wina, która stała przy łóżku. Pociągnął kilka głębokich łyków i odstawił ją na stolik przy łóżku. Wstał powoli, chciał podejść do okna i przewietrzyć się, ale strasznie zakręciło mu się w głowie. Gdy zaczął powoli iść w stronę okna, nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami i upadł na podłogę.

- Kiedy to się wszystko skończy? Mam dość - pomyślał Sonton, gdy obudził się na podłodze. Zaczynał popadać w alkoholizm a to nie wróżyło nic dobrego. Powoli wstał z podłogi. Jęknął głośno ponieważ podnoszeniu się towarzyszył przeszywający ból głowy i pleców. Chwiejąc się podszedł do miski z wodą, która stała na szafce, po drugiej stronie pokoju. Opłukał twarz zimną wodą. Przypomniał sobie nagle, że musi coś dzisiaj załatwić. Wczorajszy dzień nie należał do zbytnio udanych i dlatego spił się do nieprzytomności.

Po dojściu do siebie, udał się do gildii poszukiwaczy przygód. Było tam strasznie dużo osób i panował okropny hałaś. Sontona zaczęła boleć głowa, chciał jak najszybciej załatwić to, co musiał tutaj zrobić i szybko stąd wyjść. Na dodatek zaczęło go mocno denerwować to, że przez dłuższą chwilę nie mógł znaleźć Zygfryda. Jakby był w lepszej formie, na pewno zajęłoby mu to znacznie mnie czasu.

- Przysyła mnie… Eeee… Arol Noglihut, syn... Kogoś tam – powiedział Sonton lekko zachrypniętym głosem.
 
Morfik jest offline  
Stary 13-07-2014, 12:28   #17
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Darrel w pierwszej chwili nie wiedział, czy zakląć, czy po prostu kopnąć gnoma w dupsko. Siedzieli i czekali jak idioci, podczas gdy Arol zabawiał się z dziewczynami, i to tylko po to, by się dowiedzieć, że mają iść całkiem gdzie indziej. Arol zadowolił się chwalebną rolą i prostą zarazem rolą pośrednika.
Nic więc dziwnego, że mówił o robocie zgodnej z prawem, skoro wszystko było załatwiane za pośrednictwem Gildii, a ta nie zajmowała się nielegalnymi interesami. Przynajmniej oficjalnie.
- Wdzięczni jesteśmy i nie zapomnimy ci tego - powiedział uprzejmie. Co może i zabrzmiało dwuznacznie. Chociaż nie miało. - Przy jakiejś okazji odpłacimy się podobną przysługą.
- Przyjemności - dodał. Był pewien, że ledwo oni wyjdą, gnom wróci do przerwanych przed chwilą rozrywek. Aż dziw, że w ogóle raczy je przerwać.
Poczekał, aż Killmea ruszyła w stronę drzwi, po czym poszedł za nią.

Młoda kobieta ani myślała zostać w owym miejscu dłużej niż to było konieczne. Sposób w jaki potraktował ich Arol sprawił, że uznała iż bezpieczniej będzie dla wszystkich jeżeli jak najszybciej opuści pokój. Była pewna iż nie zapomni tego gnomowi i odpłaci mu pięknym za nadobne przy najbliższej okazji. Nie odezwała się jednak by jak Darrel podziękować Arolowi za zmarnowanie ich czasu. Nie zamierzała także bratać się z pozostałą dwójką. Skoro mają wykonać misję wspólnie - trudno. Nikt jednak nie będzie od niej wymagał by traktowała ich inaczej niż pył na drodze. Zrobi co do niej będzie należeć po czym odbierze nagrodę. Tylko te dwie rzeczy były w obecnej chwili pewne, reszta miała wyjść w praniu.
- Oby zlecenie było tego warte - warknęła, odczekawszy aż będzie bezpiecznie by swoją złość okazać.

- Okaże się na miejscu - odparł Darrel. - Arol nie zadawałby sobie trudu, gdyby mu to nie miało przynieść wymiernych korzyści. A skoro jest tylko pośrednikiem, to zapewne stawka jest wysoka. Ale zobaczymy.
Ruszyli dalej już w milczeniu.

***

Ich kwatera może nie wyglądała jak komnata w pałacu, ale była zdecydowanie lepsza niż szałas na szlaku czy jaskinia.
Poza tym i tak spędzali tu tylko noce, a za nocleg nie tracili zbyt wiele srebra.

Noc, podobnie jak i liczne poprzednie, minęła spokojnie. Jeśli nie liczyć kilku pijaczków, którzy nad wyraz głośno dyskutowali akurat pod ich oknem, tudzież jednego zabłąkanego gościa, usiłującego dostać się do cudzego pokoju. Jakimś dziwnym trafem przestał walić do drzwi zanim Darrel zdążył do nich podejść.
 
Kerm jest offline  
Stary 13-07-2014, 12:32   #18
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Killmea nie spała, jednak nie zamierzała wstawać by odpowiednio odprawić zbłąkanego. Odgłosy nocnego życia jej nie przeszkadzały, nawet te które dochodziły zza drzwi czy spod okna. Noc bowiem była jej żywiołem i sprzymierzeńcem. Dla innych pora odpoczynku, dla niej okres polowań. Problem w tym, że akurat tej nocy nigdzie się nie wybierała. Dopiero by się Darrel wkurzył gdyby jakimś cudem dała się złapać tuż po podjęciu się zadania zleconego im przez Arola. Nie mówiąc już o tym, że i gnom do szczęśliwych zapewne by nie należał, a to mogłoby się nieprzyjemnie odbić na jej zdrowiu.
- Zamierzam zlikwidować naszych wspólników gdy tylko wykonają zadanie. Nie będziesz się wtrącał, prawda? - Skoro Darrel nie spał to równie dobrze mogła z nim pogadać. Zwykle wściekał się gdy go o swoich planach nie uprzedziła, a chwila ta wydała się jej akuratnia na takie właśnie zwierzenia.
- Naprawdę sądzisz, że to będzie konieczne? Do tej pory nie przejawiałaś skłonności do takich... radykalnych rozwiązań. Aż tak zależy ci na całej nagrodzie?
- Nie obchodzi mnie nagroda, wiesz o tym. Mam jednak wrażenie że tamci mogą sprawiać problemy. Przez chwilę nawet zastanawiałam się czy ci o tym wspomnieć. - Radykalne rozwiązanie to w jej mniemaniu nie było. Ot, upewnienie się że wszystko pozostanie takie jak było. W końcu nie było wiadomo co na nich czeka i do czego będą się musieli posunąć w trakcie owego tajemniczego zadania. - Uznałam jednak że wolałbyś wiedzieć.
- Z pewnością wolałbym wiedzieć odpowiednio wcześnie - potwierdził. - Ale nie sądzisz, ze samo wrażenie to nieco zbyt mało? Zresztą... Nie sądzisz, że rozpoczynanie tej wyprawy od zastanawiania się, jak się pozbyć wspólników, to lekka przesada?
- Jak dla mnie to jedynie myślenie o przyszłości i zapobieganie. Przesadą byłoby gdybym ich zabiła teraz, lub tuż po usłyszeniu na czym polegać ma nasze zadanie. Wiesz doskonale dlaczego nie lubię działać w grupach i dlaczego nigdy tego nie robimy. Nie mam pojęcia co odbiło Arolowi by z taką głupotą wyskoczyć. Może nieco za dużo czasu spędził w objęciach dziewczyn i mu się resztki rozumu przegrzały…
- Zdanie Killmei na temat gnoma spadało z każdą chwilą ku najmroczniejszych czeluściom pogardy i niechęci. Jak nic miało to być ich ostatnia misja zlecona przez niego.
- Zobaczmy najpierw, co wymyślił ten cały Zygfryd Haumpbaum. Najwyżej obrócimy się na pięcie i zrezygnujemy ze zlecenia - powiedział.
Jego siostra zgodziła się na taki układ w milczeniu.

***

Rankiem, ledwo zjedli obiad, ruszyli do siedziby Gildii.
- Arol Noglihut, syn Galoma, zasugerował, że warto się z tobą spotkać i dowiedzieć, jaką masz dla nas robotę - powiedział Darrel, gdy dotarli przed oblicze Zygfryda. Nie pierwsi i nie jedyni.
Jego towarzyszka ograniczyła się jedynie do skinienia głową na potwierdzenie słów brata. Jej uwaga nie była jednak skupiona na zleceniodawcy, a na otaczających ją ludziach. W szczególności na tych, którzy mieli im towarzyszyć w owej tajemniczej przygodzie. Miała wiele do przemyślenia na ich temat, a nocna rozmowa nie pomogła jej tak jak na to liczyła. Nie rzekła tego na głos ale wolałaby gdyby tamci w ogóle się nie pojawili.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 26-07-2014, 00:23   #19
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Budynek gildii mieścił się przy zachodnim placu. Z zewnątrz prezentował się zwyczajnie – jak reszta pokrasnoludzkich posiadłości w Gyhst. Niski, kamienny budynek, z kilkoma strażnikami przed wejściem, którzy od niechcenia wskazali wam kierunek wejścia. Przy frontowych drzwiach stał, na oko, 12 letni chłopak.

Każdego z was za każdym razem zaprowadzał w głąb budynku. Mijaliście kamienny korytarz obwieszony różnego rodzaju żelastwem, pordzewiałymi pancerzami, puklerzami, mieczami i toporami. Każdy przedmiot opatrzony był pod spodem drewnianą tabliczką. „Pancerz króla Theomunda I – z 561 roku”, „Pożeracz duchów – miecz orkijskiego wodza Gatruka z 143 roku przed. r.w.” itd. Zapewne były to co ciekawsze przedmioty znalezione przez ekspedycje prowadzone przez gildię, tudzież repliki, gdyż nikt tego nie pilnował… albo był to bezwartościowy złom.

Sala główna prezentowała się znacznie ciekawiej, niż fasada budynku. Wnętrzne wyłożone było drewnem, na ścianach wisiały trofea myśliwskie, od łbów dzików, łosi i niedźwiedzi, po czaszki trolli, mantykor i ogrów. Za jednym z dębowych biurek na wysokim stołku, siedział gnom w okularach w miedzianych oprawkach.

- Nowa w mieście? Licencji do końca miesiąca nie wydajemy. Skończyły się. Nie ma. Za dużo chętnych. Przyjdz za dwa tygodnie. A i wtedy nie będzie pewne, że coś dostaniesz. Nowym nikt nie ufa. - usłyszała Akari prawie na wejściu. Gdy usłyszał coś od Arolu, na krótką chwilę jego mina z obojętnej zmieniła się na ciekawską.

- Aaaa... Miało być was czworo... Poczekam, aż reszta przyjdzie. Możesz poczekać na ławce w holu. - usłyszała Akari od Zygfryda.

Sonton, który przyszedł kwadrans później, usłyszał to samo. Dopiero gdy spostrzegli wchodzącą Kilmeę i Darrela, gnom ich przyjął.

Zostali zaprowadzeni do jednego z wielu pokoi, odchodzących od sali głównej. Tam gnom usadowił się za kolejnym biurkiem, na wysokim stoliku.

- Zygfryd Haumpbaum, syn Boercharda – przedstawił się, nawet nie patrząc na nich. Przeglądał stertę papierów i zwojów rozłożoną przed nim.

Minęło kilka dłuższych chwil. Przestał wertować papiery i spojrzał na nich ostrożnie znad okularów. Zlustrował każdego dokładnie, milczał przez dłuższą chwilę.

- Słuchajcie, jest zadanie – zaczął nagle, innym tonem.

- Bardzo proste, ale też bardzo trudne. Zależy jak na to spojrzeć. Do rzeczy. Nie wiem, dlaczego Arol was wybrał, ale niech będzie. Dodam tylko, że nie jesteście pierwsi. Nie, tamci nie zginęli. Po prostu zrezygnowali. Może z wami będzie lepiej… - Zygfryd zszedł ze stołka i zanurkował pod biurko. Po chwili wdrapał się na krzesło, dzierżąc w rękach zwój. Zrzucił resztę papierów z biurka, po czym rozłożył papier. To była mapa.

- Tu jest Gyhst. Małe, prawda? Wychodzicie zachodnią bramą, kierujecie się traktem w stronę Czarnych Gór – sunął paluchem po mapie. - Jakieś siedemnaście mil drogi w linii prostej. Ze dwa dni zejdą. Po pięciu milach natraficie na rozstaje, skręcacie w lewo, na Olben, taka tam dziura, wioska, sami pasterze, nieprzyjemni, niczego od nich nie bierzcie, mijacie ją, natrafiacie na kolejne rozstaje i kamień podróżny, z kapliczką Kantarosa. Idziecie w prawo. Trakt gorszy, dawno nieodnawiany, bo i po co. Po tym poznacie dobrą drogę. Znaczy właściwą, bo dobra to ona nie jest, można zęby sobie wybić. Będziecie szli coraz wyżej. Droga kręci, ale prowadzi cały czas prosto. W pewnym miejscu będą kamienne schody, dobrze oznaczone. Będą wyryte inskrypcje w starym krasnoludzkim. Tam macie iść. Do fortecy Dara-taz. Stara, bardzo stara forteca...

- Tam już musicie się rozejrzeć. Za tym. – rozłożył na stole kolejny papier, tym razem był to rysunek… pierścienia – srebrny, z czarnym obsydianem w środku. Zlecenie jest na to. Zleceniodawca tajny. Pamiątka rodzinna. Należał do dziadka… może znajdziecie i jego, hehe. – roześmiał się, jakby opowiedział dobry żart. Po pięciu sekundach tubalnego śmiechu wrócił do zasypywania was informacjami.

- Też był poszukiwaczem. Poszedł i nie wrócił. Zleceniodawca byłby bardzo kontent, móc odzyskać rodzinną biżuterię. Po co mu to, nie wiem, jak dla mnie to przepadł, nie ma. Ale zapłata jest spora. Jak nie dotrzecie tam, to nie ma zapłaty, jak dotrzecie, ale zawrócicie, zapłaty też nie ma. Sprzęt i prowiant na początek musicie mieć własny, nie dajemy zaliczek. Po powrocie, z pierścieniem, po 20 sztuk złota na osobę. Nie, czekajcie... Minus 25... minus 15... 12 sztuk złota na osobę.

Za trzy miedziaki można było dostać bochen chleba, za cztery całkiem niezłe piwo, za sztukę srebra można było wynająć pokój „pod pijanym knurem” na miesiąc, albo kupić pół funta zirijskiego ziela. Za sztukę złota można było kupić konia z rzędem. Ale za dwanaście sztuk złota!? Najpewniej można by kupić życie. Najpewniej swoje, na trakcie, z ostrzem przy szyi. Poza tym, pomysły na wykorzystanie fortuny się kończyły. Można by kupić własną karczmę i wieść spokojny żywot do późnej starości… Może nie za dwanaście sztuk złota. Ale za pięćdziesiąt już tak.

- Wystarczy, że podpiszecie tu, tu, tu i tu. - Zygfryd nie dawał wielu czasu na zastanowienie, podsuwając im prawie pod nos stos papierów i kałamarz z piórem.
 
Revan jest offline  
Stary 28-07-2014, 14:35   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ghyst, Olben, kapliczka Kantarosa, Dara-taz. Łatwo trafić. Kawałek tej drogi Darrel znał, a poza tym był pewien, że Killmea zapamiętała każde słowo gnoma.
Z pewnością nie trudności dotarcia na miejsce stanowiły powód, dla którego tamta ekipa, wysłana wcześniej, zawróciła.
Z pewnością na miejscu, w fortecy, sprawa się nieco komplikowała, i to na tyle, ze trzeba było wysłać cztery osoby. A może po prostu znudzili się?
Według Darrela poszukiwanie pamiątki rodzinnej, tak małej jak, pierścień, w czymś tak wielkim jak ruiny Dara-taz, było sprawą dość trudną. Przy odrobinie szczęścia mogło to potrwać i rok, a ekipa poszukiwaczy mogła umrzeć z głodu.

Z kolei pierścień musiał mieć wielką wartość, bądź sentymentalną, bądź całkiem inną - materialną. Zaoferowana nagroda była spora, nawet jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że pośrednik, tylko za siedzenie na zadku, brał całą górę złota.

Oczywiście istniało ryzyko, że wszystko skończy się na wydatkach, ale ostateczna kwota była na tyle wysoka, że gra warta była świeczki.

Darrel podszedł do stołu i podpisał umowę.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172