Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2007, 00:50   #341
 
zaluk's Avatar
 
Reputacja: 1 zaluk ma wyłączoną reputację
Bast

Pół-elf wyczerpany rzucił się na łóżko, mimo że zmęczony to jednak był zadowolony. Wysiłek zawsze sprawiał mu satysfakcje... Jednakże zadowolenie szybko minęło gdy uświadomił sobie jak daleka droga czeka go jeszcze nim wróci do domu... Na pewno nie zdążę.... Myślał, wpatrując się w sufit swego pokoju. Co pomyślą rodzice? Na pewno będą się spodziewać najgorszego i może będą mieli racje... Kto wie jak ta wyprawa się potoczy... Po chwili jednakże Bast odrzucił tą myśl. Nie może przecież dopuszczać myśli o porażce do głowy! Tylko wierząc w sukces można zwyciężać i zdobywać szczyty. Właśnie dzięki takiemu pozytywnemu myśleniu osiągnął swe największe sukcesy, więc teraz nie miał zamiaru tego zmieniać.
 
zaluk jest offline  
Stary 29-09-2007, 20:48   #342
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Uśmiechnęła się z satysfakcją gdy mężczyzna zgodził się na kontynuację rozmowy. Weszła do pokoju,a tuż za nią przemknął Tiloup. Drowka rozejrzała się po pokoju szukając wzrokiem bagaży "ogoniastego", słuchając jednocześnie jego opowieści o tei'ner.
-Zapamiętam tą wskazówkę.- roześmiała się gdy uprzedził ją o wyczuleniu tych dziwnych istot na ataki słowne.

- Czy po tych krainach krążą jakieś plotki co do tej rasy ? Może coś na temat zaginięcia pewnej kobiety ? - Pytając, przetarła swoje zmęczone oczy. Być może Latien wie coś na temat właścicielki pamiętnika.
- Czy te krainy mają jakiś wrogów ? Widziałam ofiary ataku nieumarłych. Domyślasz się pod czyim dowództwem mogą być ?- Phaere miała jeszcze tyle pytań, a ten mężczyzna mógł pomóc jej i reszcie drużyny wydostać się z tej wyspy, a przynajmniej podarować kilka cennych wskazówek. Drowka oparła głowę o rękę, pozwalając odpocząć swojej szyi.

-Może opowiesz mi coś więcej o sobie Latienie Elorenie ? Jaki jest cel twojej podróży? służysz komuś, a może jesteś wolny ?
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 01-10-2007, 12:22   #343
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post Gospoda "Od wschodu do zachodu księżyca" - nocleg ósmy

***







[/left]


[/center]


***

Powoli nadchodzi świt. Słońce wschodzi nad polami, prześwitując przez snującą się po ziemi mgłę i rozpraszając warstwy chmur. Zapowiada się kolejny piękny dzień. Na razie otacza Was cisza. Wszyscy jeszcze śpią a naczelny kogut dopiero przygotowuje się do ogłoszenia pobudki.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 05-10-2007 o 08:23.
Sayane jest offline  
Stary 06-10-2007, 18:19   #344
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm

Świt zastał kapłana stojącego przy oknie. Promienie porannego słońca oświetliły jego zbolałą, pełną niepewności twarz. Stał nieprzytomnie nie zważając na bijące z dworu zimne powietrze. Jego oczy wpatrywały się gdzieś daleko w horyzont, w dłoniach trzymał księgę Zivilyn. Usta poruszały się w rytm wypowiadanych w myślach słów. Przypominałoby to wszystko pogrążonego w modlitwie zwykłego kapłana, lecz Anzelm nigdy nie był zwykły. Jego modlitwy zawsze musiały być poparte czynami.

Upuszczona z rąk księga przerwała ciszę. Powyrywane kartki poszybowały w powietrzu. Na samo wspomnienie ostatniej nocy kapłanowi zrobiło się słabo. Przestąpił kilka kroków i opadł na łóżko. Rozglądał się nieprzytomnie. Mimo odczuwanego zimna nie potrafił powiedzieć czy rzeczywiście obudził się, czy też dalej śni. W myślach usiłował zapomnieć o nocnych koszmarach, lecz te ani trochę nie ustępowały, więcej wydawały się tym bardziej wyraziste i...realne. Nie mogąc wytrzymać niepewności padł na kolana i chwycił swoją torbę, szukając w niej przedmiotu który w tej chwili zdawał się należeć do obu światów.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 07-10-2007 o 11:24.
Glyph jest offline  
Stary 06-10-2007, 23:27   #345
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post Gospoda "Od wschodu do zachodu księżyca" - świt

Phaere, po Twoim pierwszym pytaniu Latien spojrzał na Ciebie rozbawiony. Plotki? Hm... Nie specjalizuję się w plotkach ale nie krąży ich chyba więcej niż o wszystkich innych gatunkach. Chociaż tutejsze rasy nie żyją w tak zamkniętych enklawach jak w wielu innych światach, więc plotek jest może trochę mniej... - zamyślił się na chwilę, najwyraźniej zaciekawiony tą kwestią - W każdym razie o zaginięciach nic nie słyszałem; a przynajmniej nic ciekawego - ot, jakieś ataki zwierząt i tym podobna codzienność. Ale i wróciłem do Lavondyss niecały tydzień temu, więc nie zdarzyłem nawet zawitać do domu. Zresztą wcale mi tam nie spieszno. Jestem wolnym duchem, jeśli można to tak ująć; jak i wszyscy lilendzi. Podróżuje przez plany w poszukiwaniu nowych nut i słów... Nie wiem co więcej mogę Ci o sobie powiedzieć - muzyka to moje życie a doskonalenie się w jej tworzeniu to cel mojego istnienia. Muzyką można osiągnąc wszytsko... - wydawało się, że mężczyzna zacznie dluższy monolog, lecz Twoje kolejne pytania sprawiły, że wyprostował się i spojrzał na Ciebie czujnym wzrokiem.

Każdy kraj czy rasa ma wrogów - to naturalna kolej rzeczy. Ale nieumarli?! Jesteś pewna, że obrażenia nie były spowodowane przez inne stworzenia? - gdy potwierdziłaś streszczając krótko scenę w świątyni, zmarszczył brwi i kontynuował - Nekromancja to najwyższa forma bluźnierstwa przeciwko Zivilyn. Pierwszą i ostatnią osobą parającą się magią śmierci był dawny than krasnoludów, niech będzie po stokroć przeklęty. Ale to było wieki temu, a od tych czasów nie natknąłem się nigdy na oznaki tego rodzaju aktywności na Kedros... - potrząsnął głową - Przyniosłaś bardzo niepokojące wieści, pani. Muszę je przemyśleć i zastanowić się co czynić. Zresztą godzina już późna, a księżyc od dawna podróżuje po niebie. Proponuję byś udała się na spoczynek, a naszą konwersację dokończymy przy śniadaniu. - uśmiechnął się wymuszenie, odprowadzając Cię do wyjścia, po czym zamknął za Tobą drzwi, błądząc już myślami gdzie indziej.

Phaere, udałaś się do swego pokoju, rozkoszując ciszą, samotnością i ciepłym łożem jakie dawała Ci własna kwatera. Dopiero dotykając głową poduszki uświadomiłaś sobie jaka jesteś wycieńczona. Zasnęłaś szybko, bezowocnie próbując uporządkować uzyskane dziś informacje. Obiecałaś jednak sobie, że rano z pewnością wyciągniesz od Latiena wszystko, co wie - zwłaszcza, że (jak się okazało) sama masz na sprzedaż nie mniej cenne wieści.

Obudziłaś się późno - słońce stało już wysoko a z parteru słychać było kroki, szczęk naczyń i szmer rozmów. Tiloup leżał na parapecie, grzejąc się w promieniach porannego słońca i czyszcząc sobie łapki.
***
Maureen, obudziłaś się rześka i wypoczęta. Nie wiesz, czy to miękkie łóżko, czy też sny o szalonych galopadach przez łąki i ukradkowych wędrówkach przez pradawne knieje sprawiły, że Twoje ciało rozpiera energia a duszę wypełnia radosne oczekiwanie. To właśnie dziś - wreszcie, nareszcie wkroczycie na tereny tei'ner; kolejny krok w drodze do domu...

Anzelm, gorączkowo przeszukujesz torbę, robiąc przy tym większy bałagan niż trzeba - nóż ceremonialny spoczywa spokojnie w torbie, zawinięty w skórę wraz z resztą Twojej broni. Rozpaczliwie chwytasz jego zimne ostrze, przyciskając je do piersi. Nie wiesz, czy na pewno jest realny - we śnie wydawał się przecież równie rzeczywisty. Jednak jego chłodna powierzchnia i zapach krwi, który na stałe przylgnął do klingi i drewnianej rękojeści dają Ci nadzieję, że tym razem nie zbudzi Cię Twój własny krzyk.
 
Sayane jest offline  
Stary 07-10-2007, 10:29   #346
 
Aurora Borealis's Avatar
 
Reputacja: 1 Aurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwuAurora Borealis jest godny podziwu
Fosht'ka

Serce uspokajało się powoli. Czarownica leżała w ciepłej pościeli i rozmyślała nad snami. Powolutku analizowała wszystko po kolei - łagodny początek, wiążący się tylko z przyjemnością, potem dopiero dalszą, ciekawszą już część snu. Nie bała się tej kolejności, czuła bowiem - i tak też było - że nie zapomni ani kawałka. Ach, cóż to była za zagadka! Śnić o wrogich siłach teraz, to było coś pospolitego, wszakże cała drużyna spodziewa się starcia z obcą magią, lecz sposób walki.. Co ja zrobiłam, pytałą się się bie, co to mogło być? Czar, nie ma watpliwości, ona czasem śniła o czarach, czasem ich nie rozpoznając; zwykle o zaklęciach znanych z Akademii, czasem o takich, o których tylko czytała i nie miała pełnego wyobrażenia o ich manifestacji. - Z tym, że było realniej niż zwykle - mruknął kruk, który wiedział jak zawsze, co jej się śniło. Nie musiał tego mówić. Tym razem sen był wyraźniejszy, bardziej intensywny, niż pozostałe. To dało się wyczuć.
- Dzień dobry, Mały. Tym razem zbudziłam się przed twoją pobudką - powiedziała z udawanym tryumfem. Odwróciła się na łożku i objęła poduszkę ramionami. Leżała jeszcze moment, rozkoszując się otaczającą ją miękkością tkanin (pilnowała, aby kołdra zakrywła ją jak najlepiej), nie myśląc już o niczym szczególnym i odkładając moment, w którym należy wreszcie wstać.
- Moment nadszedł - powiedział rozbudzony kruk. Nie czytał w myślach, znał ją. Fosht'ka poburczała na niego jeszcze momencik, wstała, ubrała się, nie nakładając jeszcze butów i płaszcza. Pogłaskała kruka i zabrała się za swoją księgę - Słoneczko wstało niedawno, nie musiała się śpieszyć na śniadanie. Wertowała ją więc, zastanawiając się, jakie zaklęcia przygotować na ten dzień - zdawało się, że ważniejszy od innych. Tei'ner już tak blisko..
Calcifer oderwał ją od księgi. - Długa droga przed wami, szefowo. Może wypadałoby przypomnieć sobie o kimś? - zakrakał. Fosht'ka uśmiechnęła się do niego. - Racja. Pamiętam o nim, ale dawno.. - umilkła i wstała. Podeszła do okna i spojrzała w dal. - Fharlanghnie, patronie mój - zaczęła, nie wpadajać w patetyzm, a raczej pewien niski stopień poufałości. - Wiem, że patrzysz na mnie nie częściej niż na resztę moich towarzyszy; za nami już ładne kilka dni podróży, a ja nie odezwałam się do ciebie ani razu. Pomóż nam w tej wędrówce, zapewniam, że będziemy nieustannie dążyć do celu, aby móc wędrować dalej. Wszystkim nam zależy na tym, aby gdzieś w końcu dojść, zaliczyć tę krainę jako etap większej podróży. Z resztą, ty wiesz lepiej, nie? Nie pozwól wędrowcom umierać w środku szlaku. - potarła dłonią twarz. - No i jesteś mi coś winien za te dwie kapliczki, co się nimi zaopiekowałam ostatnio. Po kwiaty do drugiej nadłożyła co najmniej sześć kilometrów. I jeszcze jeden do strumyka po wodę. Nie mówiąc o zmianie dachówki na taką bez dziury po sęku. - umilkła znowu. - Obad-hai - wymówiła imię drugiego boga - Ten robal.. to było coś. Ale i tak małe piwo, dzięki ci więc. Zwracam się do ciebie, bo chcę ci zwrócić uwagę na to, co się tu dzieje. Nieumarli w lasach? Pozwolisz na to? Proszę o blogosławieństwo w walce z tym świństwem. Za moją miłość do tego wszystkiego. I dziękuję za to wszystko - dodała absolutnie szczerze, myśląc o drzewach, trawie, pająkach, ptakach, lillendach, niebie, Słońcu.. Chwilę rozmyślała nad pięknem przyrody, uśmiechając się. Drgnęła wreszcie. - Wiem, że istniejecie, szelmy - powiedziała przyjaźnie i na odchodnym. - Fajnie, że was mam.
Wróciła do księgi. Zaczęła wertować, chcąc się wreszcie zdecydować.
 
__________________
- Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja.
- (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada.

Ostatnio edytowane przez Aurora Borealis : 07-10-2007 o 11:12.
Aurora Borealis jest offline  
Stary 07-10-2007, 11:13   #347
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Oddech Nathiela był przyspieszony i nierówny. Zupełnie jakby walka, którą odbył nie była senną marą a zwyczajną, najprawdziwszą w świecie bitwą. Nabierał w płuca głębokie hausty powietrza, a mimo to wydawało mu się, że się dusi. Nie wypuszczając mieczy ściągnął z siebie górną część odzienia, nieomal ją rozrywając. Być może wydawało mu się, że skórzany kaftan jest źródłem jego duszności. Chyba jednak na niewiele się to zdało. Jego oddech nadal był bardzo niespokojny. Po odsłoniętym, muskularnym torsie spływały strużki potu.

Rozejrzał się wokół. Nie było już ciemno, a mimo to omiatał wzrokiem każdy kąt pokoju szukając przyczajonych wrogów. Niczego jednak nie dostrzegł. Tylko cztery ściany i stłumione odgłosy gospody budzącej się do życia. Jakieś skrzypnięcie... Nathiel obrócił się gwałtownie w kierunku okna jednak i tam nie dostrzegł nic niezwykłego poza promieniami porannego słońca. W tym samym momencie poczuł na piersi jakiś chłód. Jego wisiorek kiwał się w przód i w tył dając o sobie znać za każdym razem gdy dotykał ciała. Mroczny elf odłożył jeden z sejmitarów na łóżko i chwycił swój amulet podnosząc go na wysokość oczu. Przez chwilę patrzył na znak swego boga, Erythnula, jakby widział go pierwszy raz w życiu. Po kilku minutach jego oddech zaczął się uspokajać i wkrótce stał się tak równy i rytmiczny, że bardowie mogliby stroić swe liry korzystając z jego dźwięku.

Nathiel wstał i zrobił kilka kroków wokół swej komnaty starając się uspokoić swe myśli tak, jak udało mu się to zrobić z oddechem. Gdzieś na granicy świadomości ciągle słyszał ten szaleńczy śmiech. Nie czuł strachu. Tylko wielką irytację i niemoc. "Czymkolwiek była ta istota, nie śmiała by się tak, gdybyśmy spotkali się na jawie..." - myślał. Nie miał pojęcia czy owe spotkanie kiedykolwiek nastąpi, ale w jego duszy rodziła się już chęć zemsty na tej nocnej zmorze.

Gdy jednak powrócił zupełnie do rzeczywistości, natychmiast skojarzył swój koszmar z wieczornymi przeczuciami. Było już tego za wiele, by nazwać to przypadkiem. Teraz nie były to już tylko domniemania. Był niemal pewny, że coś się wydarzy. Coś bardzo niedobrego. Nie miał zamiaru o tym rozpowiadać, jednak postanowił wzmocnić swoją czujność. Cokolwiek to jest, niech tylko pokaże swój łeb... On będzie czekał. Będzie gotów...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 07-10-2007, 18:59   #348
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Drowka uważnie słuchała tego co mówił mężczyzna. Miała mnóstwo pytań dlatego starała się ograniczać zbędne monologi, na temat zainteresowań stwora.

-Jestem pewna, że to byli nieumarli.- odpowiedziała, na niedowierzanie Latiena.
-Trzymam cię za słowo. - powiedziała na dowidzenia, udając się do swojego pokoju. Łóżko było w tym momencie dla niej zbawieniem, bowiem była wykończona po całym dniu wędrówki.
Przed snem myślała jeszcze trochę o tym co powiedział jej Latien. Czy możliwe było, że krasnolud posiadający władzę nad nieumarłymi żyje do dziś. Cóż, "ogoniasty" mówił o nim jak, gdyby jego ciało już dawno wchłonęła ziemia. Czy możliwe jest, iż to zły duch prześladuje te ziemię, a może ktoś przez niego opętany. Być może dlatego się znaleźli na tej wyspie. Może ktoś chciał ,żeby stanęli w obronie Kedros, a może mają stanąć u boku władcy nieumarłych. Phaere obróciła się na drugi bok, chcąc odgnić od siebie te myśli. Nie miała zamiaru miec do czynienia z nieumarłymi. Żywe trupy nigdy jej nie fascynowały. Dowka wolała poświęcić swą uwagę temu co piękne, a nie pół zgniłym śmierdzącym ciałom.
Zmęczenie bylo zbyt duże jak na jedną małą kobietę, dlatego poddała się i zasnęła.

Poczuła na twarzy promienie słońca wpadające przez okno do jej sypialni. To musiało znaczyć tylko jedno : Miała wstac o wiele wcześniej. Zerwała się z łózka szybko się ubierając.
-Dlaczego mnie nie budzisz ?!- krzyknęła do wygrzewającego się Tiloupa- Nie jesteśmy na wakacjach, mój drogi.- Założyła swoją torbę na ramię, a kota wzięła szybkim ruchem pod pachę, po czym obejrzała się na około czy czegoś nie zostawiła w pośpiechu. Szybko zamknęła drzwi i zbiegła po schodach na dół, gdzie wszycy tam obecni byli właśnie w trakcie spożywania śniadania.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 09-10-2007, 15:51   #349
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen usiadła na łóżku i przeciągnęła się mocno. Nie ma to jak dobry sen - zmęczenie i irytacja, jakie czuła poprzedniego dnia zupełnie zniknęły. Po chwili łowczyni wstała energicznie, pragnąc odegnać od siebie resztki snu. W miare jednak jak wkładała na siebie kolejne części garderoby wątpliwości, jakie ogarniały ją poprzedniego wieczoru powracały. Nie! Dość tego! - mruknęła twardo do siebie - Wystarczy tego czarnowidztwa. Zaraz zrobię się podobna do Calcifera - jeśli nie z charakteru to przynajmniej kolorem!

Uśmiechając się do siebie, by choć pozornie zachować pogodę ducha, Maureen zebrała swoje rzeczy i zeszła po schodach do jadalni z której dobiegała smakowita woń jajecznicy. Zamiast rozmyślać "co by było, gdyby..." lepiej dowiedzieć się, jakie informacje zdobyli jej towarzysze po kolacji, podczas gdy ona beztrosko spała.
 
Ribesium jest offline  
Stary 11-10-2007, 16:41   #350
 
zaluk's Avatar
 
Reputacja: 1 zaluk ma wyłączoną reputację
Bast

Pół-elf po przebudzeniu usiadł na brzegu łóżka i spuściwszy głowę przypominał sobie sen, który wciąż błąkał się po jego głowie. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło aby któryś sen tak zapadł w pamięć młodzieńca. I jeszcze nigdy nie zdarzyło się aby sen był tak wyraźny. A obrazy które się w nim przewiały... czyżby ten sen miał jakieś głębsze znacznie? Co może znaczyć ten łańcuch? Może ma on mi zasugerować że nie znaleźliśmy się w tym miejscu, w tym czasie i w takim składzie przypadkowo? Wszystko co do tej pory się wydarzyło wydaje się mieć jakiś związek... Tylko ciekawe kto za tym stoi, na to pytanie chyba nie poznam szybko odpowiedzi... Może odpowiedź na to i inne pytania znajdziemy na końcu tej podróży? Może, może... chyba tylko Bogowie wiedzą coś na pewno...
Bast jeszcze chwile siedział na swym łóżku po czym wstał. Podszedł do misy z wodą, obmył twarz, przebrał się, spakował i ruszył na dół celem konsumcji śniadania. Myśl o jedzeniu zepchnęła wszystkie mniej ważne sprawy na dalszy plan...
 
zaluk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172