Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-05-2009, 17:16   #241
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Wyro było dość wygodne. Dość, bo nie należało jednak do tych najlepszych. Wykąpany, rześki i wypoczęty Is zaczął obracać w dłoniach dziwną paczkę. Nie była za ciężka. W końcu położył ją na pościeli i złapał za pedancko, różową kokardę. Gładka ześlizgiwała mu się z palców, jednak w końcu sobie z nią poradził.
Spojrzał na Elira. Leżał sobie na drugim łóżku przypatrując się co elf robi. Mając głowę opartą na swych dwóch łapach wyglądał wręcz ślicznie.
- I jak sądzisz?-zapytał Is.- Otworzyć tę paczkę, czy też nie?
Elir podniósł mordkę, przekrzywił ją na lewą stronę i badawczo zaczął się przyglądać pakunkowi. Is uśmiechnął się i zabrał się za kończenie dręczenia się z tą paczką. W końcu dostał się "do środka". A w nim czekała na niego... kasetka? Po co mu jakaś kasetka? Spróbował ją otworzyć jednak była zamknięta. Wnętrza bronił jakiś szyfr...
Tak jak wcześniej paczkę, tak teraz zaczął w dłoniach obracać jej zawartość. Chciał się jej dokładnie przyjrzeć...
W końcu znalazł wygrawerowany podpis na spodzie kasetki.
"Co oznaczają te liczby? W nich chyba mam znaleźć szyfr do... Czy ja wyglądam na kogoś kto lubi bawić się w jakieś zagadki?!"
Elf cisnął szkatułką na stolik, jednakowoż nie trafił. Kasetka upadła na podłogę robiąc trochę hałasu.
"Nie mam zamiaru tu cały czas siedzieć... Trza by było zejść na dół."
Wyszedł więc z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi aby Elir mógł wyjść kiedy by tylko chciał. Przy jednych drzwiach się jednak zatrzymał. Do głowy wpadła mu nowa myśl! Miał przecież porozmawiać z Nizz... Podszedł już do drzwi od jej pokoju i wytężył słuch. Wolał nie spotkać w środku Szamila... Upewniwszy się, że elfka jest sama w pokoju uniósł dłoń. Wypadało by zapukać. Nie zdążył jednak. Z dołu usłyszał dziwne odgłosy, jakby... ktoś walczył?! Szybko wbiegł znowu do swego pokoju, chwycił włócznię którą wcześniej zostawił, skinął na Elira by biegł za nim i pognał na dół.
Wmurowało go... Przed jego oczyma stał wilkołak! Najprawdziwszy wilkołak! I do tego rozmawiał w Barbakiem... Is przetarł oczy. Może ma jakieś zwidy? Wszystko jednak okazało się prawdą. Gadający wilkołak!
Nie chciał jednak na razie wchodzić w ich dialog. Barbak opowiadał o swych kompanach. Swych i wilkołakowych... Czyli się znali!
Is oparł się o poręcz od schodów, zarzucił włócznie na ramię i przysłuchiwał się oraz przyglądywał to orkowi to wilkołakowi. Gdy jednak "powiernik Światła" skończył przemawiać podszedł bliżej. Z bliska "futrzany" wyglądał groźniej. Te jego pazury, kły...
"Ciekawe czy potrafiłby się porozumieć z Elirem..."
Wyciągnął ku niemu dłoń i zagadnął:
- Nowy, hmmm? Wchodzisz w skład naszego teamu?
Spojrzał z nieukrytą ciekawością na futrzaka. Ciekawe czy znał na wszystko odpowiedź?
Is palnął się w czoło.
- Wybacz... Isendir Di'makiir, w skrócie Is. Miło mi poznać... ciebie.
Wypowiadając to ostatnie zdanie zmierzył wilkołaka. Nowa osoba w ekipie! Może się przydać. Reszta kompanów która aktualnie się tutaj znajdowała wyglądała sielankowo. Uzjel... jak to Zujel, wiadomo. Kall'eh spał...
"Albo dwarfie masz słaby łeb albo żeś już tyle wypił, że..."
Barbak chwyciwszy butelczynę trunku ruszył w kierunku swego pokoju. O Szamilu lepiej nie wspominać...

***

Ciszę przerwało wycie. Nie, nie wycie! Wrzask. Is spojrzał w kierunku z którego on się wydobywał. Otwory okienne nie pozwalały mu jednak na jakąś większą obserwację.
Usiadł przy stole i zawołał by przyniesiono wino.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 09-05-2009 o 19:38.
Faurin jest offline  
Stary 09-05-2009, 20:28   #242
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Szamil stał chwilę z łańcuszkiem w dłoni. Nie uśmiechał się sadystycznie, nie był zmartwiony, był wyprany z emocji. A przynajmniej jego twarz taka była. Gdy upewnił się, że demon został odesłany podszedł do Barbaka i oddał mu jego amulet.
-Dobry sposób ale nie w moim stylu.
Gdy ork opowiadał dzieje swoich znajomych wilkołakowi elf obserwował salę. Jego bystrym oczom nie umknął Is stojący z włócznią na schodach.
„Tylko ktoś niespełna rozumu nosiłby włócznię w zamkniętym pomieszczeniu.”
Szamil wyrobił sobie opinie o elfie. Głupi ale przez głupotę może być niebezpieczny. Na szczęście miał jeszcze szereg innych cech. Barbak poszedł na górę przytłoczony wspomnieniami, Szamil po raz kolejny zastanawiał się ile ork miał lat i ile rzeczy przeżył. Nie chciał o to pytać, wiedział, że skutkiem może być identyczne pytanie zadane jemu. Ostatnią rzeczą jaką chciał było zwierzanie się komuś. Patrzył beznamiętnie jak elf rozmawia z wilkołakiem. O bestii jeszcze nie miał wyrobionego zdania. Przebiegł wzrokiem po krasnoludzie, nieszkodliwym wojowniku z wioskowym akcentem i zatrzymał spojrzenia na Uzjelu. Kim był? Skąd miał tę zbroje? To są pytania, które naprawdę nurtowały elfa. Był przeciwnikiem i to najniebezpieczniejszym.
„Może ma podobne korzenie co ja?”
Isendir skończył gadać z wilkołakiem nazywanym Sachemem i usiadł przy stoliku wołając o wino. Samael wiedział, że karczmarz gdzieś uciekł. Zgarnął wino i kieliszek za lady i podszedł do Isa.
-Karczmarza gdzieś wybył. Napijemy się?
Isendir spojrzał na niego podejrzliwie. W końcu jednak skinął głową i zrobił mu miejsce koło siebie.
„Następny, który myśli, że chce go otruć winem.”
Szamil usiadł naprzeciwko niego i nalał wina do kieliszków. Upił ze swego mały łyk. Chwile milczał smakując wino.
-Dalej chętny na lekcje walki? Przyda Ci się w nowym miejscu.
-Walki?

Upił drobny łyk z kieliszka i zapytał:
-Chodzi ci o miecz? Nieporęczna jak dla mnie broń, chociaż... No, nie zaprzeczam, że jest dość ciekawa... Tylko nie wiadomo ile tu będziemy siedzieć i czy czasu na wszystko starczy.
-Od miecza jest tylko jedna poręczniejsza broń, sztylet.
„Nie ma to jak mega poręczna włócznia. Kiedyś się na mnie nią zamachniesz i będziesz zbierał żeby z podłogi.”
Isendir go szturchnął, Szamil wlepił wzrok w rękę elfa. To nie był przyjemny wzrok...
-Leć po miecz a nie winko popijasz... Czas goni!
-Mam broń przy sobie. I swoją i Twoją. Chodźmy przed karczmę, nie demolujmy mebli.



Stali przed karczmą, Szamil zdjął kurtkę i koszule. Położył je obok.
-Walczymy na gołe klaty, tylko mieczem. Pasuje?
-Ekhem... Obchodź się ze mną w miarę ostrożnie... Miecz to nie mój konik.

Szamil nie mógł uwierzyć w brak umiejętności swego „kompana”.
Łowca podszedł do ławki i zrzucił na nie koszulę.
-I mógłbyś podać miecz w końcu...
-Przepraszam.

W głosie Szamila nie było ani trochę żalu czy przeprosin. Suche słowa bez intonacji.
Odpiął pas z mieczem i rzucił go Isowi.
-Trochę teori. Ktoś na pewno uczył Ciebie podstawowych figur szermierczych, wszystko fajnie ale walka tak nie wygląda. Podczas walki muszą działać odruchy, nie masz czasu myśleć, którą paradę zrobić po prostu ją robisz. Również możesz zapomnieć o honorowych ciosach. Kolanem w krocze, jelcem w twarz czy głowicą w twarz to podstawa w zwarciu. Dobra dość gadania. Nie bój się mnie uszkodzić, ktoś nas uleczy. Starajmy się tylko sobie nic nie uciąć. Gotowy? To atakuj.
Szamil stanął na przeciwko elfa, nie wyjął nawet miecza.
-I bez specjalnych zdolności.
Is złapał bez problemu miecz i stanął w lekkim rozkroku. Miecz chwiał się lekko w jego dłoniach. Spojrzał na Szamila oczyma pełnymi nienawiści. Elf znał za dobrze ten wyraz twarzy. Sam miał taki nie tak dawno. I przegrał.
Szamil z pozoru olewał swego przeciwnika ale był czujny. Uważał i to nie tylko na łowcę. Słuchał czy nie usłyszy trzepotu kruczych skrzydeł. O tyle o ile Isendira chciał tylko obić to kruka miał ochotę zabić. Isendir ruszył na niego, był szybki. Zamachnął się na niego silnie od prawej, Samael chciał po prostu zejść z linii ciosu. Był za wolny. Może to przez zmęczenie? A może nie był dostatecznie skupiony? Może przeciwnik tak naprawdę był niezłym szermierze? A może Isendir miał szczęście? To nie było ważne.
Całe szczęście Isendir w porę obrócił miecz płazem i nabił mu tylko solidnego siniaka. Drugi cios poleciał w pierś, tym razem cięcie nie było hamowane. Szamil dał krok w tył dzięki czemu nabawił się tylko rany na torsie. Na trzeci cios był już przygotowany, sztych w skroń zabiłby go. A on nie mógł zginąć. Szarpnął głowę w bok i dał krok w tył. Wyszarpnął miecz, miecz którym nie raz odbierał życie. W jego oczach zamigotała nienawiść, jednak zimna i opanowana.
-No starczy tego dobrego dzieciaku.
Ruszył na swego przeciwnika, krok w bok i krótki cios. Przeciwnik nie dał się nabrać. Ostrza zgrzytnęły. To nie był taniec, to była walka. Silne uderzenie od góry, sparowane. Łowca natarł na niego, ciął od dołu Samael sparował. Kolejna wymiana ciosów w której starali się sięgnąć siebie nawzajem.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 09-05-2009, 20:29   #243
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Sathem ze smutkiem słuchał co się stało z kolejnymi byłymi wspólnikami.

"Więc wszyscy odeszli... Oprócz Barbaka..."

Usiadł przy barze, wpatrując się tępo w ścianę za kontuarem. Nie mógł uwierzyć, że prawie wszyscy których znał, że jego jedyni przyjaciele, że Kejsi... Odeszli... Oparł smutno pysk na przedramionach skrzyżowanych na ladzie. Oczy przybrały smutny, ciemnoniebieski odcień.

"To nie może być prawda! Oni muszą gdzieś być! Nie mogli mnie tak zostawić!"

Uderzył wściekle w drewno, które zadrżało na wskutek jego uderzenia. Musi ich znaleźć. MUSI!

Zerwał się na równe nogi i o mało nie przewrócił... elfa? O.o kolejny elf? Zdziwienie przyćmiło chwilowo smutek i szaleńcze plany dotyczące poszukiwań.

- Nowy, hmmm? Wchodzisz w skład naszego teamu?
- Teamu? Jakiego "naszego" teamu? Ja jestem z Barbakiem i tymi tu...
- ręką wskazał na śpiącego dwarfa i Samaela w kącie walczącego z jakimś niewidzialnym przeciwnikiem.

Nagle dalszą wypowiedź przerwało wycie z zewnątrz. W wilkołaku wróciła furia, oczy zapłonęły ognikami, zdążył tylko odpowiedzieć do elfa:

- Mi również miło, Sathem jestem. - po czym szybkim krokiem poszedł w stronę drzwi. Sięgnął ręką w stronę klamki, lecz furia ogarniająca go była szybsza. Zamek drzwi został rozerwany wskutek eksplozji w środku dziurki na klucz, czego wynikiem był odskok drzwi na zewnątrz. Wilkołak jednym susem wyskoczył na zewnątrz, rozglądając się w poszukiwaniu źródła wycia. Miał nadzieję znaleźć również Iskrę.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 09-05-2009, 23:16   #244
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Charakterystyczny brzdęk i zgrzyt metalu. Nizzre otworzyła szeroko zielone ślepię, Fufi podniósł się z podłogi. Poderwała się, siadając na łóżku.
Bronić!...
Drow spał. Drzwi zamknięte. Okna też. W pokoju było ciemno, nikogo. Wstała i odgarnęła firankę, wyjrzała przez okno.

– Mistress, ja lubię wojnę.
Isendir...! Samael!
- Mistress, ja ją uwielbiam.
Zagryzła nerwowo wargi, obejrzała się kątem oka na drowa. Spał.
- Ach, Mistress, ja kocham wojnę jak nic na świecie.
Isendir ruszył na niego, był szybki. Zamachnął się na niego silnie od prawej, Samael chciał po prostu zejść z linii ciosu. Był za wolny.
- Kocham wojnę ludobójczą, kocham błyskawiczną, kocham wielofrontową, również ofensywną.
Całe szczęście Isendir w porę obrócił miecz płazem i nabił mu tylko solidnego siniaka. Drugi cios poleciał w pierś, tym razem cięcie nie było hamowane.
- Kocham też bitwę, oblężniczą, przełamującą front, torującą odwrót, wyczyszczającą. Wszystkie działania wojenne na tym świecie są obiektem mojej szczerej miłości.
- Przepełnia mnie radość, gdy wyrzucony w powietrze wróg zostaje dodatkowo rozerwany przez niszczycielskie zaklęcie, moje serce tańczy. Gdy ów drący się w niebogłosy nieprzyjaciel zostanie uciszony wprawnym uderzeniem w serce, wypełnia mnie niespotykana euforia. Wzruszają mnie do łez chwile, gdy roztrzęsieni, najmłodsi żołnierze, desperacko dźgają i dźgają martwe już ciała wrogów. Naprawdę, nie jest mi żal, wręcz przeciwnie, gdy uciekający żołnierze defetystów zostają schwytani i powieszeni na ulicznych latarniach. Czuję się wspaniale, gdy płaczący jeńcy wraz z podniesieniem mojej ręki zaczynają padać jak koszone źdźbła zbóż przy mrożącym krew w żyłach odgłosie zwalnianej cięciwy. Największym wstydem jest dla mnie uciekanie na oślep przed i tak mającym mnie zaraz dogonić przeciwnikiem. Coś mi się wydaje, że ty tak naprawdę nie wiesz co to jest wojna… Ale…! Nie bój się. Nauczę Cię. Chociaż nie będzie toczona na powyższych zasadach… to mi nie przeszkodzi.
Wyciągniemy wszystkich tych, którzy śpiąc w swoich norach zaczęli o nas zapominać, w tym Ciebie. Wyciągniemy Cię za włosy i otworzymy żałośnie zaciśnięte ślepia. Nauczę Cię co to znaczy strach.
- Zmoro moja... – szepnęła Nizzre.

Szamil dał krok w tył dzięki czemu nabawił się tylko rany na torsie. Na trzeci cios był już przygotowany, sztych w skroń zabiłby go. A on nie mógł zginąć. Szarpnął głowę w bok i dał krok w tył. Wyszarpnął miecz, miecz którym nie raz odbierał życie. W jego oczach zamigotała nienawiść, jednak zimna i opanowana.
- Zmoro moja, zmoro czarna,
Z oczu sypią ci iskry, spod kopyt żar.
Czym jesteś, do kogo przybyłeś?
Na kogo rżysz chaosem, okryty światłem?
Czy słyszysz me myśli, czy powtarzasz je innym?
Czy śmieją się na to, czy płaczą?
Co w oczach twych dzikich potulnie błyszczy,
Czy miłość to, czy to zazdrość?
Ja nauczę cię kochać, o zmoro,
Ty pilnuj swym gniewem mego...!

Silne uderzenie od góry, sparowane. Isendir natarł na przeciwnika, ciął od dołu, Samael sparował.

- ...świata!
- Tak, spalę twój świat do ostatniego skrawka...!
Ścisnęła w dłoni połę firanki, obserwując zza szyby walkę elfa i półelfa.

- Lead us from Chaos,
We shall fallow…
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 10-05-2009, 12:44   #245
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
Kiedy wilkołak wydostał się na zewnątrz, zobaczył dwóch walczących ze sobą elfów. Pomachał tylko głową.

"Nienormalni. Zamiast sobie pomagać to się nawzajem zabijają."

Lecz kiedy zobaczył jak jeden drugiego uderza płazem miecza, zrozumiał że się tylko pojedynkują.

"Dziwne stworzenia z tych elfów" - pomyślał, i odwrócił się w kierunku karczmy, uznając że dziwne odgłosy z dworu to ich robota. Zrobił krok w stronę wyważonych drzwi i przystanął. Do głowy przyszedł mu szalony pomysł. Uśmiechnął się złowieszczo i odwrócił się do elfów.

- To ma być pojedynek? - zawołał, kiedy chwilowo tylko miażdżyli się spojrzeniami. - Jak się pojedynkować, to porządnie!

Wyciągnął rękę w stronę walczących, prostując palce. Pazury lekko rozbłysły, a wokoło walczących zaczęła się tworzyć linia ognia, która zamknęła się w dość ciasny krąg. Sathem odwrócił dłoń. Płomienie z kręgu wystrzeliły w górę, zatrzymują się na poziomie torsu walczących.

- Niechaj zacznie się prawdziwa walka - powiedział, akcentując odpowiednie słowo, a następnie powoli zacisnął dłoń w pięść. Ich miecze powoli robiły się coraz jaśniejsze, aż w końcu pokrył się płomieniami, które wypełniały cały miecz bez rękojeści.



- No teraz to możecie walczyć. - powiedział i oparł się o ścianę karczmy, utrzymując ogień pod kontrolą, jak również oglądając widowisko
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę
Amman jest offline  
Stary 10-05-2009, 13:24   #246
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Walka była zacięta. Tylko na początku coś Isowi udało się wskórać. Nic poza tym. Szczęk oręża wywabił z karczmy Sathema. To co po chwili zrobił wytrąciło z rytmu elfa. I to wytrącenie wiele go kosztowało. Szamil wykorzystał ten moment i zdzielił Isa głownią miecza prosto w twarz. Uczucie utraty kilku zębów nie należało do tych najmilszych. Krew z rozciętej wargi "obmyła" mu tors.
Szamil jednak nie spoczął na laurach... Silny kopniak poniżej kolana zgiął go w pół. Oddalił się czym prędzej od demonicznego elfa. Dopiero teraz zauważył co Sathem zrobił. Miecz jego i Szamila "stał" w płomieniu. W okół nich był krąg ognia.
"Co on chce zrobić?"
Spojrzał na drzwi karczmy. Stał w nich Elir. Kochany przyjaciel posiadający jeszcze swe narzędzie. Nieobgryzione i niepodpalone! Wilk który w każdej chwili mógł go wyleczyć! Is zrozumiał, że może walczyć bez skrupułów. Wiedział, że gdy zostanie ranny to przyjaciel go wyleczy. Musiał tylko uważać by... by nie umrzeć!
Wypluł krew z ust i ruszył na Szamila. Trzymał miecz oburącz. Czas gonił. Chwile mijały. Sekunda za sekundą. Ogień tańczył. Miecz wył. A Is... Is chciał tylko zatopić wyjący miecz w ciele Szamila...
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 10-05-2009, 20:01   #247
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Ogień oświetlał wszystko krwawym blaskiem. Szamil znał tylko jedną osobę z podobnymi umiejętnościami. Wilkołaka. Ktoś tu chce żeby się pozabijali. Cóż... Każdy musi ponieść konsekwencje swego czynu.
Is skoczył na niego z nową furią. Elf ciął od góry Samael zwinni odskoczył i ciął swego przeciwnika w bok, jego miecza spotkał silną zastawę. Kontratak i parowanie, ogień skwierczał na broni. Odskoczyli od siebie i znów starli się z furią. To już nie był trening, to była walka.
Samaelowi coś ona przypominała, jego sen w którym mężczyzna walczył z demonem. Ta walka była podobna. Sathem stał z boku oparty o ścianę niczym czarno odziany mężczyzna ze snu. Isendir atakował z furią jak tamten mężczyzna. A Szamil... Szamil jak ten demon dostawał łupnia. Brakowało tylko obserwującej to wszystko elfki...
Łowca zatakował, ciął od prawego boku. Szamil złożył się do zasłony, za wolno... Miecz wspomagany przez ogień rozciął ciało i przedarł się przez bebechy. Samael pobladł, z zagryzionych warg wydał się jęk bólu. Isendir ciął jeszcze raz od drugiej strony. Miecz wdarł się jeszcze głębiej uszkadzając kręgosłup. Elf ryknął z bólu, upadł. Isendir stanął nad nim z mieczem w ręku w jego oczach czaił się mord. Oczy Szamila zaszły mgłą, ten widok chyba otrzeźwił elfa. Jego oczy rozszerzyły się ze strachu, dłoń z mieczem opadła. Samael widział to jak przez mgłę.
"Jaki mam teraz wyraz twarzy? Głupio ci ojcze, że zabił mnie jakiś elf a nie ty? Pewnie nie, jesteś Taki Jak Ja tobie to bez różnicy, grunt, że umieram."
Z tą myślą Szamil, Trucizna Pana, Manifestacja Mocy Zniszczenia, Pierwszy Pośród Wszystkich Ludów umarł.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 10-05-2009, 20:44   #248
 
Amman's Avatar
 
Reputacja: 1 Amman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłośćAmman ma wspaniałą przyszłość
"No to jednego elfa mniej. Przyszła kryska na Matyska." - pomyślał Sathem, patrząc jak Samael kona. Podszedł do kręgu, poklepał po ramieniu Isa, następnie trącił nogą Szamila. Przewrócił się na plecy, ujawniając wszystkie rany. Musiał już wyzionąć ducha.

Klasnął, i wszelki ogień wygasł. Schylił się do zmarłego, wyciągnął jego miecz z ręki. Machnął raz, drugi, finta, parowanie. Te ostrze było całkiem niezłe.

"Przyda się"

Odwrócił się do Isa.

- Jesteś dobrym wojownikiem, elfie. A mi przydałyby się małe lekcje walki mieczem, bo nigdy nie posługiwałem się inną bronią niż to co mi natura dała. Więc jak?

Nie czekając na odpowiedź, zerknął na nieżywego elfa. Może i nie miał okazji się bliżej z nim zapoznać, lecz każdy ma prawo do odpowiedniego pochówku. Chwycił go więc na ręce i podniósł go na wysokość piersi. Zastanawiał się trochę nad mową żałobną, jaką powinien teraz wygłosić, lecz nie mógł nic konkretnego wymyślić, więc krzyknął tylko:

- Bogowie - oto Wasza dusza!

Po czym całe ciało zapłonęło ogniem, paląc wszystkie części jego ciała i ubioru. Kiedy w dłoniach wilka została kupka popiołu, wyrzucił ją wysoko w górę, rozsiewając wokoło. Czując że spełnił obowiązek wiary, odwrócił się, klepnął jeszcze raz Isa i powolnym krokiem skierował się w stronę karczmy.
 
__________________
Wiecie że w człowieku ukryte jest zło?? cZŁOwiek...

gg:10518073 zazwyczaj na chwilę - pisać jak niedostępny, odpiszę jak będę

Ostatnio edytowane przez Amman : 10-05-2009 o 20:46.
Amman jest offline  
Stary 10-05-2009, 21:41   #249
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
"Co ja zrobiłem?"
- Co ja, do cholery, zrobiłem?!-krzyknął Is.
Patrzył na martw ciało Szamila. Może się nie lubili. Może nie byli sobie bliscy. Is czuł się jednak podle. Okropnie podle. Nie cierpiał zabijać bez potrzeby. W ogóle nie cierpiał zabijać! To było jakieś chore! Okropnie chore! Cholernie chore!
Wypuścił miecz z ręki i upadł na kolana. Strach przeszedł po całym jego ciele. Sam nie wiedział co go tak zlękło...
Poczuł dotyk na ramieniu. Sathem. Wilkołak po chwili przewrócił swą nogą Szamila. Is nie czuł już nic. Prawie nic!
Futrzak zabrał broń szamilową. Zabrał ją i od tak przywłaszczył! Demoniczny elf został pozbawiony życia a tamten chciał go pozbawić jeszcze honoru...
Podniósł go by po chwili i całe ciało, sztywne ciało Szamila zapłonęło. Is wydał zduszony krzyk. Sathem po tym jakby nigdy nic się nie stało ruszył w kierunku karczmy z nowo nabytą bronią. Elf spojrzał w niebo.
- Wiem, że tam jesteś.- mruknął.- Wiem to. Proszę, wybacz mi. Splamiłem swój oręż twoją krwią jednak nie pozwolę by splamiono twój honor! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię tak jak i ty mnie nienawidzisz, jednak... jednak muszę tego dokonać!
Zawrzało w nim. Ból zadany ostrzem jego "wroga" ustał.
Wstał szybko. Podniósł miecz cały we krwi i z dzikim, barbarzyńskim wrzaskiem ruszył za wilkołakiem. Znienawidził go jeszcze bardziej od Szamila. Znienawidził go jeszcze bardziej od ludzi którzy zabrali mu jego miłość. Czuł odrazę i wstręt. Jak to "coś" mogło pozbawić honoru elfa! Jak on śmiał?!
Is zawsze był honorowy. Zawsze i mimo wszystko. Teraz jednak było inaczej. Teraz chciał zaatakować od tyłu. Chciał ujrzeć jak cierpi. Chciał ujrzeć jak leży i jęczy we własnej krwi. Jak kwiczy. Kwiczy jak zarzynane prosie! Niczego w danej chwili bardziej nie pragnął. Tylko tego. Tylko ta chwila się liczyła! Moment, wiecznością zwany...
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 10-05-2009, 22:34   #250
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Pojedynek trwał. Początkowo wyglądał na naukę władania mieczem, później na zwykłą próbę ustalenia hierarchii wśród elfów, aż w końcu niepodważalnie nabrał cech zaciętej bitwy na śmierć i życie.
Nizzre obserwowała, nerwowo ściskając w pięści połę firanki. Isendir był typowym elfem. Niesamowicie odważny, niesamowicie waleczny, honorowy i wytrwały jak wszyscy diabli. Elfa tylko śmierć mogła powstrzymać przed dokonaniem zamierzonych celów. Is miał piękne oczy. Pełne młodzieńczego blasku, zapału, odwagi. Miał takie piękne oczy...

- Nigdy się nie poddawaj!!!
Widziała, jak szeroki dwuręczny miecz jej syna zatacza zgrabny łuk, z miażdżąca siłą opadając na wroga, wbijając się w bark, samym impetem łamiąc wrogowi kolana. Był taki młody, wiele jeszcze musiał się nauczyć, ale był wojownikiem, któremu nigdy nie brakowało sił i energii. Tak podobny błysk w oczach...

Szczęk oręża wywabił z karczmy włochate dwunożne stworzenie. Wilkołak?... Przedziwny wilkołak. Obserwował walkę, a walczący nie zwrócili na niego uwagi, jakby go znali.

- Nie, nie wypowiadaj przy mnie tych bzdur o Wolnej Woli. Nie wypowiadaj również przy mnie imienia tego mentalnego analfabety.
Spojrzała w kierunku śpiącego drowa.
- Nikt nie panikuje kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet jeśli jest on przerażający. Natomiast jeżeli powiem: „Zaraz będziecie zeskrobywać kochanych zdrajców z pobliskich dziesięciu hektarów puszczy... Wszyscy tracą głowę…!
Bo to jest poważne wykroczenie poza plan.
- Poza czyj plan, skarbie? – popatrzyła znów za okno.
Is...!
Łowca zakatował, ciął od prawego boku. Szamil złożył się do zasłony, za wolno...

Zacisnęła powiekę, odwracając głowę od okna. Wypuściła firankę, ta powoli wyprostowała się, zasłaniając okno. Spojrzała na Fufiego. Zdało się jej, że drow uśmiechał się przez sen.
- Co ja, do cholery, zrobiłem?! - usłyszała krzyk Isendira.
„Odpowiedz mu”
„Nie”
„Boisz się? Przyznaj. Powiedz mu, jak bardzo...”
- Nie! – warknęła.
Fufi pytająco pisnął.
„Otwórz oczy”
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172