Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2010, 20:05   #741
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Il zdecydowanie był gdzieś tutaj. Stłuczone naczynia, brak odzewu od sługi a teraz to. Dym!!! Dym dym dym!!! Nizzre wzdrygnęła się i poczuła jak jej serce bije szybciej. Niemal poczuła i zobaczyła jak drow ukryty gdzieś tutaj uśmiechnął się złośliwie jakby pytając; i co teraz? Miała wrażenie że mroczny elf chętnie podpali cały ten dom i ogród tylko p oto, by obserwować jak Nizzre próbuje z niego uciec. Poczuła, że cel zatracił na wartości, drow lepiej bawił się jej zagubieniem i paniką. Doskonale wyczuwał że Nizzre nie miała zaufania do swoich eskortowawczych umiejętności i ledwo wierzyła w to że uda się jej ocalić wielmożę przed drowim zabójcą. Był też jeden poważny powód jej rozkojarzenia. Chciała jak najszybciej być znowu przy mrocznym elfie. Dotykać jego ciała, patrzeć w jego piękne, złe oczy. Klątwa narastała i narastało poczucie, że ktoś powinien za nią pójść. Ktoś powinien jej towarzyszyć, powinna zbierać swoją armię.
Widziała nagle w myślach zatroskaną, złą i kamienną twarz swojego niezadowolonego ojca. On wiedział, tak bardzo się starał i poświęcał, aby ona zapomniała. Zabili go. Oni jej go zabili. Zapłacą za to.
Rozmyślała rozpaczliwie o sobie by ostrzec wielmożę i uchronić go przed mrocznym elfem. Chciała udowodni ć sobie i Illiamdrilowi, że Światło nadal czuwa i nie pozwoli na to wszystko!
„Co ja zrobię jeśli trup padnie przy Yanie?!” – pomyślała nagle. – On też będzie musiał zginąć!?”
Nie chciała ofiar, nie chciała robić krzywdy mrocznemu elfowi!
„A jeśli uda mi się z nim wygrać!? Wezwą straż! Może go zabiją! Wszystko się wyda!”
Miała nadzieję że nikt nie zauważy dymu zbyt wcześnie. Drow chciał wykurzyć z domu swój cel albo zwabić elfkę. Nie mógł być w dwóch miejscach jednocześnie ale starczyło aby był w jednym.
„Wyzywa mnie na pojedynek!” – stwierdziła wreszcie. – Chce żebym do niego przyszła! Nie pójdę!”
Pomyślała co się tanie jeśli faktycznie nie pójdzie i zostanie ze swoim celem broniąc go. Drow bardzo łatwo przestawiał się z celu na cel a wokół było mnóstwo celów. Służba, może przypadkowo domownicy, konie w stajni. Chciała wezwać drowa i stanąć z nim do pojedynku, ale bała się ze przegra a wtedy arystokrata i Yan zginą. Nie wiedziała też co zrobić żeby ich ocalić. Czas uciekał.
- Chyba ktoś jest w kuchni! – szepnęła do Yana. – Umiesz dobrze walczyć?
Podeszła do wielmoży i powiedziała spokojnie;
- Panie, lękam się! Coś słyszałam... chyba.. chyba jakiś włamywacz jest tutaj!
Wskazała dymek unoszący się z kuchni i dodała cicho i poważnie;
- Lepiej stąd wyjdźmy! Jest tu straż? Wyjdźmy lepiej z domu. Słyszałam że w mieście grasuje złodziej, wykurza swoje ofiary dymem i nie waha się wykurzyć silą opornych. Wyjdźmy lepiej i poszukajmy pomocy!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-02-2010, 18:09   #742
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Udko, może nie leżało do najświeższych, zapewne było co najmniej odrobinę łykowate, nie zostało odpowiednio przyprawione… Cóż… Ork nie był też specjalnie wybrednym konsumentem. A to co zamierzał zrobić za parę chwil ograniczało się jedynie do konsumpcji, nie degustacji tego kawałka chabaniny.
Ork dumny ze swego pomysłu, dumny z faktu że w tak prosty sposób udało mu się zaspokoić jeden z pierwotnych instynktów… i zadowolony, że raczej nie będzie miał kompanów do posiłku (Samael rzygał gdzieś w skupieniu), otworzył szeroko paszczękę z zamiarem napełnienia paszczy pierwszym kęsem.
- Czy Ciebie do cholery pogrzało?......
Samael już nie rzygał.
… Spróbuj tylko to wszamać a uwalę Ci rękę mieczem pierwotnego właściciela tej nogi! I to nie są do cholery żarty!
Ork spojrzał na kawałek mięsa, na elfa… na kawałek mięsa, na elfa… na kawałek mięsa, na potencjalną przystawkę do kawałka mięsa…
- Chodzi Ci o coś konkretnego? Zapytał spokojnie, poważnie. Czy tak dla krotochwili mi przeszkadzasz. Powinieneś wiedzieć, że jak jestem głodny robię się nerwowy...
Samael nie rozumiał…
-Wywal to do cholery i idź wszamać jaszczura jak nie wytrzymasz.
- Po jaszczurach mam wzdęcia….
- Może i Światło ma to w dupie, że szamasz ludzi z jego imieniem na ustach ale ja kanibalizmu tolerować nie będę.
- Primo, to nie jest kanibalizm. On…
Barbak wskazał kończynę…Był w połowie demonem, w połowie czymś innym. Ja… ork dumnie wypiął pierś… jak pewnie zauważyłeś człowiekiem nie jestem. Dlaczego zatem mówisz o kanibalizmie? Secundo, to demon. Ja jestem po tej jasnej stronie. Nie uważasz, że gdyby wygrał on chciał by zrobić nam kilka gorszych czynności. Przychodzi mi na myśl ot choćby nawlekanie na pal, szlachtowanie… puść wodze wyobraźni. To w końcu TWÓJ ziomek był!
- Wybije Ci go z głowy.
- Samaelu! Mam tego dość! Rozumiem to, że wpierniczasz się wszędzie, nie komentuję tego, akceptuje Twą mroczną część. Nie staram się być wobec Ciebie złośliwy czy uprzedzony, tylko dla tego że po części jesteś DEMONEM! WIESZ… OCZEKIWAŁ BYM OD CIEBIE TEGO SAMEGO!!!!
Gdy ork skończył jego z początku spokojny głos przerodził się we wrzask, a pieczone, demonie udo zakreślało wokoło dość spore kręgi… niebezpiecznie blisko głowy Synka…
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 19-02-2010, 16:20   #743
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
A mówili, że zapomnisz. Mówili, że dasz sobie z tym wszystkim spokój, że odrzucisz wszystko w niepamięć. Mówili... mówili wiele innych rzeczy, które jak te uprzednie, nie spełniły się.
Cytat:
"Magia jest sztuką przydatną, ale niepozbawioną ograniczeń.
Naturalnym obszarem wpływów osoby magicznej jest jej własne ciało,
a jego granice wyznacza skóra.
Aby wpływać na to, co znajduję się poza ciałem, potrzeba więcej wysiłku"

~"Sześć lekcji dla początkujących nowicjuszy" Mistrz Liden

***

Sugestia na temat odzieży była jak najbardziej uzasadniona. Mag spoglądając z swe szaty jęknął zażenowany. Były postrzępione, brudne i w połowie spalone! Uprzednio jego czarna jak noc odzież zakrywała całe kończyny dolne. Tym razem prawie cała prawa noga, od stopy, na trochę ponad kolanem włącznie, była w zupełności na widoku. Na jego bladym odnóżu można było dostrzec ślady wypalonych włosów.
Wyglądało to dość komicznie, gdy dolna część szaty była, delikatnie mówiąc, w nieładzie, a część górna we względnym porządku, nie licząc jednak kilku zabrudzeń.
Nie przejęty jednak tym zbytnio, wszak nie o niego głównie chodzi, a o jego... wierzchowca, ruszył za elfką i młodzieńcem.
Domostwo, a raczej dwór wielbiciela koni był obszerny i całkiem ładny, jednak Yan miał zupełnie inne gusta. No i nie lubował się w koniach.
Przywitał ich w progu dość przystojny jegomość. Mag skłonił się mu, jak to miał w zwyczaju, i bez słowa wkroczył do domu. Bestie swą jednak wcześniej uprzedził by spokojna była i problemów nie narobiła.
Odtroczył miecz swój z pleców i oparł o fotel, na który chwilę później usiadł. Brakowało mu wygodnego siedziska od dawna. Na zaproponowany posiłek uniósł tylko rękę na znak, że obędzie się bez tego. Ciekaw jednak był o co chodzi gospodarzowi.
Krótka wymiana zdań pomiędzy elfką a wielbicielem stworzeń koniowatych nie wniosła za dużo nowego. Wolał tedy milczeć.
Spokojną harmonię zakłócił jednak hałas z innego pomieszczenia. Dźwięk tłuczenia rozbrzmiał mu w uszach. Nie przejął się tym jednak zbytnio, wszak któryś ze służby mógł nieumyślnie coś upuścić.
Elfka zaczęła zasypywać gradem pytań gospodarza. Między czasie zdążył on także spytać Yana o jego Bestie, ale wampir zatopiony w swych myślach nie odpowiedział.
Chwilę później poczuł dym. Nie minęło kilka sekund, a pojawiła się ta ciemna, płynąca pod sklepieniem sufitu, postać.
- Chyba ktoś jest w kuchni! – szepnęła elfka. – Umiesz dobrze walczyć?
Yan spojrzał w jej oko, i chcąc zabrać się za odpowiedź... zaniemówił. Po pierwsze, skąd ona może wiedzieć, że tam ktoś jest? Warto to sprawdzić co się tam stało, ale pytanie na temat jego umiejętności bojowych całkowicie przekreślało fakt, iż elfka mogła myśleć inaczej, niż tylko tak, że ktoś tam jest. Po drugie rozpoczęła swój monolog, głównie skierowany do miłośnika koni.
Szukać pomocy? A po co? Warto wcześniej sprawdzić co jest nie tak.
Mag oparł swe dłonie o krawędź fotela i podniósł swe ciało. Chwycił w prawą dłoń rękojeść miecza i ruszył w kierunku miejsca, z którego wydobywał się dym.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 19-02-2010 o 16:23.
Faurin jest offline  
Stary 19-02-2010, 16:57   #744
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
-Primo, to nie jest kanibalizm. On… Barbak wskazał kończynę…Był w połowie demonem, w połowie czymś innym. Ja… ork dumnie wypiął pierś… jak pewnie zauważyłeś człowiekiem nie jestem. Dlaczego zatem mówisz o kanibalizmie? Secundo, to demon. Ja jestem po tej jasnej stronie. Nie uważasz, że gdyby wygrał on chciał by zrobić nam kilka gorszych czynności. Przychodzi mi na myśl ot choćby nawlekanie na pal, szlachtowanie… puść wodze wyobraźni. To w końcu TWÓJ ziomek był!
-Jasna strona nie oznacza tej dobrej! Czyli jak coś jest inne niż zielone to można to zjeść? Nie słyszałeś o teorii jednostki myślącej? Nie obchodzi mnie co by z nami zrobił bo ja nie jestem nim. Nie rajcuje mnie nawlekanie na pal czy szlachtowanie. Mimo, że jestem jego ziomkiem jak raczyłeś zauważyć? Wybiję Ci to z głowy!
-Samaelu! Mam tego dość! Rozumiem to, że wpierniczasz się wszędzie, nie komentuję tego, akceptuje Twą mroczną część. Nie staram się być wobec Ciebie złośliwy czy uprzedzony, tylko dla tego że po części jesteś DEMONEM! WIESZ… OCZEKIWAŁ BYM OD CIEBIE TEGO SAMEGO!!!!
-Więc o to chodzi... Nie możesz znieść mojego pochodzenia. To nie Twoja jasna lecz zielona strona jest przyczyną nieporozumienia. Biel nie przekreśla kogoś ze względu na pochodzenie! Widziałem świątynie w której posąg Almanakh stał obok posągu Veriona! To Twoje zielone instynkty są przeszkodą! Nie potrafisz znieść czegoś czego nie rozumiesz! Co się wymyka z prostego podziału współplemieniec, jedzenie!
-Spójrz. Spójrz do cholery gdzie jesteśmy! Nie można tu zginąć! Łatwo zarobić! Każdy ma drugą szansę! Każdy jest potężny! Zwykły chłop z kłonicą stoi na równi z demonem! Czym to jest?! Ideałem?! Utopią?! Nie! Piekłem! To miejsce świetnie oddaje naturę całego planu! Pułapki! Szachownicy demonów! Trzeba innych obudzić z tego koszmaru! Wyrwać ich, uratować! Nie zrobisz tego jedząc przeciwników!
-Czas zielony na lekcje. Bolesną lekcje tego co się godzi a co nie!
Byli towarzyszami, mogli sobie pozwolić na rozmowę przed walką. Bo do walki doszło, i okazała się bolesna dla jednego z nich. Szamil bez chwili zawahania wyprowadził kopnięcie w ranną nogę orka. Nie chciał go zabić, tylko dać nauczkę, dlatego nie sięgnął po broń.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 19-02-2010, 22:55   #745
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację


- Hmpf!
Demon spoglądał na amulet zwisający na końcu łańcuszka. Trzymając dwoma palcami za koniec naszyjnika kołysał medalionem od niechcenia, niczym wahadłem. Pyknął amulet palcem drugiej reki, w zamyśleniu obserwując jak medalik wirował.
- Good job – mruknął.
Spojrzał poprzez mgły na płonący las. Samael wyładowywał się na orku. Berithi lubił patrzeć jak Wojownicy światła obrywają, zwłaszcza od innych – w razie czego oni zginą, nie on. A frajda będzie. Rozluźnił dłoń, medalik spadł, ale zamiast upaść w mgły, zniknął.
* * *

Barbak, Samael, Kall`eh;
Po całej akcji rycerz Spychacz padł nieprzytomny z piąchy Samaela. Do akcji wkroczył Greenpeace i zaczął się rytuał oczyszczenia duszy z demonizmu. Nieprzytomni półdemonowi wpadają w furię, rzucają przekleństwa, mówią obcymi językami, których nie znają. Rycerz jakby był całkiem przytomny wierzga, broni się rękoma i nogami, złorzeczy. Biel budzi w nich nienawiść, wybuch agresji. Wije się jak wąż. Biel jest miłosierna. A jednak zdarzają się sytuacje, w których tajemnica miłosierdzia staje się bardzo trudna do pojęcia. Na przykład Wojownik Bieli pożywiający się hmmmm zdobyczami wojennymi... Tak by to ujął delikatny wierzący elf. Samael ująłby to nieco inaczej.
Mówi się, że tajemnica nieprawości działającej w świecie jest niepoznana, mimo że Fiolet nie może przekroczyć granic wyznaczonych mu przez Biel. Fiolet powiedziałby, że przekraczanie pewnych granic zwyczajnie się nie opłaca, a poza tym jest na to czas, Chaos zawsze ma czas i jest nieskończenie cierpliwy. Biel powiedziałaby, że niepokonana miłość, wiara, dobro i miłość są tym, czego Fiolet nigdy nie pojmie, a czego nie może pojąc – nie może zgładzić.
Fiolet nie chce aby o nim pisano, mówiono i dyskutowano. Uderza z zaskoczenia i nie potrzebuje tryumfów. Biel chce głosić wszystkim radosne nowiny, wzywać wszystkich do walki o pokój i miłość,, udowodnić, że warto za nie umierać.
Chaos opiera na się na zasadach prostych, pozbawionych uczuć, pozostaje poza zasięgiem poznania rozumem. Biel stara się nauczyć rozumy i serca, dotrzeć do nich i uchronić je przed Fioletem.
Mówi się że „Diabeł i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi”. Fiolet wyśmiałby ten pogląd, nie rozróżniając zła, dobra, Boga, ani „uczynienia się samemu”. Wyznawcy Bieli zabiliby z miejsca za pogląd, że najczystsze Światło mogłoby stworzyć cokolwiek mającego cokolwiek wspólnego ze złem. Fiolet wyśmiałby niemoc takiego władcy. Biel nadal zaprzecza aby jakkolwiek zła kreacja mogła pochodzić z najczystszego źródła.
Mówi się o upadku aniołów, nawet tych najmężniejszych. Fiolet mówi, że to nie upadek, że anioły, słusznie, posłuchały rad Chaosu i jest to ich wybór. Dobry wybór. Biel twierdzi ze to co upada nie jest godne by posiadać nazwę. Jest godne by zginąć. Więc nie ma tematu [strzały na łuki, raz!].
Podstawowe działanie złych duchów, polega na kuszeniu do złego. Fiolet uważa, że nie widzi sensu by tracić energię na kuszenie do „złego” i jedynie chce tego, co jest mu niezbędnie potrzebne, od istot, które są do tego zdolne, a więc używa narzędzi służących do danych prac, nie zaś tworzy te narzędzia. Biel mówi, że jeśli ktoś słyszy kuszenie, a zatem jest zdolny by zwrócić na nie uwagę i go usłuchać, powinien umrzeć jeśli nie ma zamiaru ogłuchnąć.
Podobno istnieją cztery przyczyny nadzwyczajnego działania zła:
- inicjatywa własna demona — Bóg, na mocy wolności danej stworzeniom, toleruje zło, mimo że nie jest ono zgodne z wolą Bożą. To nie oznacza, że Bóg pozwala na zło, ale że nie od razu interweniuje. Fiolet mówi, że atakowanie innych istot to wypowiadanie wojny czuwającej nad nimi Bieli – Chaos może ponieść to ryzyko o ile naprawdę warto, ale nie ma to nic wspólnego z wolną wola nadaną Fioletowi przez Biel, ale z wolą Fioletu nadaną Fioletowi. Biel oczywiście na żadne przejawy agresji ze strony Fioletu zgadzać się nie zamierza. Jeśli ktoś na biel ogłuchł i oślepł, Biel nie nalega, nie słyszący i niewidzący pozostawiony jest samemu sobie.
- kontakty z różnymi magami, wróżkami, grupami satanistycznymi, udział w seansach spirytystycznych. Chaos twierdzi, że melisa nie jest zła, a dymek mgieł tez nikomu nie zaszkodził. Biel twierdzi że nie ma nic lepszego od melisy i kadzidełka. Obie grupy jakoś nie tolerują magów...
- długotrwałe życie w stanie grzechu ciężkiego; Fiolet nie rozumie co to takiego, Biel uważa że trzeba takiego usunąć lub naprawić.
4. klątwy — dotyczy 90 proc. przypadków opętania. Niestety nie tego tutaj pana rycerza Spychacza. Jest to zło wyrządzone z pomocą demona. Jakkolwiek to fajna definicja. Fiolet twierdzi że klątwy to tylko taki żart. Mwhahaha. Biel twierdzi, że za klątwy powinno się robić krucjaty do Mgieł.
Spożywanie członków eeeeh znaczy części ciała swoich wrogów jest pewnym sposobem na pogrążenie ich. Jakkolwiek fajnie to brzmi. Fiolet nie rozumie po co w ogóle się je. Biel twierdzi że spożywanie kawałków istot żywych dla przetrwania jest uładnione... wwwwww pewnych przypadkach nawet dość znacznie uzasadnione. Biel odmawia komentarza na temat spożywanie demonów albowiem nikt tego nigdy nie dokonał. Spożywanie półdemonów przed/po egzorcyzmach może zostać w skrajnych przypadkach uznane za testowanie czy egzorcyzm się powiódł. Biel musi wypracować sobie zdanie na ten temat. Fiolet nie widzi szczególnej różnicy w spożywaniu czegokolwiek a kogokolwiek w formie w jakiej robią to śmiertelni.
Działania Barbaka były obserwowane przez obie siły wyższe z wielkim zaciekawieniem. Ponieważ nikt czegoś podobnego jeszcze nie widział, ciężko było oceniać. Problem polegał jedynie na egzorcyzmie. Delikwent rzucał się i miotał ale wreszcie uległ i padł nieprzytomny [nadal] pod mocą Bieli i Paladinea. I tu Paladine musiał się zdziwić albowiem ciało na wpół pozbawione już chaosu stało się ofiarą aktu konsumpcji [i to nie takiej jakiej można się było spodziewać na nieprzytomnym].
Podczas gdy Barbak i Samael wymieniali poglądy i ręko-nogo-czyny, spod nieprzytomnego, krwawiącego ciała rycerza wypełzło coś niewielkiego i czarnego.

Był to skorpion. Skorpion, na grzbiecie którego pojawił się nagle amulet!
Skorpion zwiewał po wypalonej ziemi. Amulet o dziwo z niego nie spadał, jakby był przyklejony!

* * *
Yan, Nizzre;
Kiedy elfka wskazała wielmoży drzwi i dymek, mężczyzna pobladł w szoku. Zbladł bardziej na wieść o złodzieju.
- Koniokrad!!! – jęknął w panice.
- Lepiej stąd wyjdźmy! Jest tu straż? Wyjdźmy lepiej z domu. Słyszałam że w mieście grasuje złodziej, wykurza swoje ofiary dymem i nie waha się wykurzyć silą opornych. Wyjdźmy lepiej i poszukajmy pomocy!
Mężczyzna rozejrzał się nerwowo, nie wiedząc co robić. Podbiegł do kąta i ściągnął ze ściany strzelbę myśliwską.
http://www.gram.pl/upl/artykul/120070412233829.jpg
Pobiegł do pokoju obok i nim zdążyliście zareagować, ładował.
- Nie bój się, pani! – stanął obronnie przed Nizzre. – Jestem też myśliwym! Jeśli zechce nas skrzywdzić, nie pozwolę by panoszył się po moim domu! Przy stajni są psy. Mam nadzieję, że ktoś je spuści! Jeśli nie, muszę iść pilnować koni! Musza je spędzić i pilnować, spuścić psy! – mówił nerwowo i nieskładnie. – Wycofujmy się powoli, muszę wiedzieć, że nie odwracam ojej uwagi, nie ma wspólników którzy kradną moje konie! W domu nie ma nic nazbyt cennego... niech się wynosi najwyżej! Ale mam źle przeczucia, chcę zobaczyć co z moimi końmi!
Wielmoża stał, celując ze strzelby w drzwi skąd dolatywał coraz to gęstszy dym.

Yan zdecydował się zbadać sytuację. Wyszedł z salonu. Byłeś na korytarzu. Kuchnia znajdowała się po prawej, nie miała drzwi. Wejściem oddalonym od wejścia do salonu o jakieś siedem metrów sączyło się coraz więcej dymu. dym był gęsty, gryzący i utrudniał rozejrzenie się w sytuacji. Pachniał jakby coś się w kuchni nie udało z potrawą.
http://interpc.pl/~omnix/webphotosho...le/dym/dym.jpg
Ostrożnie wszedłeś do kuchni. Była bardzo dużym prostokątnym pomieszczeniem z dwoma dużymi piecami po prawej. Pełno tu było beczek drewnianych skrzyń, wiszących, zasuszonych ziół, słojów z przyprawami. Poprzez dym niewiele widziałeś, ale sądziłeś że źródłem dymu był wielki czarny i osmolony garniec na palenisku. Ani śladu parobka. Wszedłeś głębiej i poprzez gęstniejący dym dostrzegłeś na podłodze roztrzaskane naczynia, talerz, jakiś duży dzban. Podłoga była w tym miejscu zlana jakąś bezbarwną cieczą z rozbitego naczynia. W kuchni nie było okna. Dym gęstniał. Podszedłeś jeszcze kawałek, szukając źródła dymu. Tak, zdecydowanie coś fajczyło się w dużym garnku na palenisku.
Obejrzałeś się kątem oka. Zza futryny wystawała... świeczka. Dziwnie ustawiona świeczka.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 21-02-2010, 20:04   #746
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Działo się coś bardzo złego. Nizzre patrzyła na to wszystko i nie reagowała, ponieważ czuła, że nie ma sensu reagować. Widziała przed sobą zastępy elfów, które miały ochotę kopnąć ją w zad. Jak można nie reagować na takie zło!? Nizzre była zmęczona. Zmęczona swoim życiem, odtrącaniem przez wszystkich, swoją klątwą i wiecznymi gadkami Samaela. Ten gościu ją prześladował nawet teraz w jej myślach, kiedy go tu nie było. Słyszała niemal jak łazi za nią teraz i przygaduje że Światło i bla bla, a ona Anioł i bla bla a tu drow zabójca i zasadzka i bla bla. Ten gościu po prostu nie dawał za wygraną. Był jak wrzód na stopie przypominający o sobie z każdym krokiem. Nigdy nie rozumiała logiki tego gościa, nie miała pojęcia czym się kierował w życiu i do czego dążył. Ale to tylko półdemon, nie ma sensu próbować go rozgryźć. Miała jednak złe przeczucia co do Samaela. Miała sobie za złe że nie potrafiła zrobić mu krzywdy i po prostu odeszła, choć obiecała mu bęcki. Jego słowa ją prześladowały. Tak jak słowa Isendira. Była zmęczona tym wszystkim. Co oni wiedzieli o Takich Jak Ona?
Yan postanowił sprawdzić co się działo w kuchni. Co najmniej dziwne postanowienie. Gość był odważny, ale i głupi. Nie wiedziała jak go powstrzymać, jak wejść w drogę Illiamdrilowi. Czuła że mroczny elf doskonale bawi się w całej tej sytuacji.
- Boję się – powiedziała szczerze do Yana i wielmoży.
Bała się że wszystko to wymyka się spod kontroli. Było jej tak Pięknie z tym Pięknym złem które się działo.
Nie mówiła nic więcej, nic więcej nie trzeba było mówić.

Yan zniknął w kuchni. Nizzre wiedziała że lepiej za nim nie iść.
Odgłos wystrzału ze strzelby wstrząsnął nią jak grom z jasnego nieba. Spojrzała na dymiącą lufę ze zgrozą w zielonym ślepiu. Wychyliła się i spojrzała na korytarz, gdzie w ścianie przy futrynie kuchni widniała w kłębach dumy dziura oderwana przez kule. Ale nie było drowa ani Yana widać. Wielmoża musiał zobaczyć jakiś ruch i prawdopodobnie wystrzelił nie wytrzymując presji. Zdążył przeładować i wymierzyć znowu. Tym razem Nizzre nie wytrzymałą i w odruchu paniki chwyciła lufę, trąciła ją w górę. Zaskoczony wielmoża nacisnął w panice na spust i strzelba wypaliła w sufit.
- Nie!!! – pisnęła w panice Nizzre.
Wielmoża blady jak ściany patrzył na nią z wahaniem a ona drżała cała.
- Mogłeś trafić Yana!!! – wydukała łamiącym się głosem.
Nagle usłyszała ryk i oboje obejrzeli się błyskawicznie. Drzwi salonu otworzyły się z hukiem odbijając się od ściany i do salonu wpadł wielki, czarny kot!

Panther by ~Zargil on deviantART

Nizzre i Patick stali chwilę jak wbici w ziemię, jakby zobaczyli ducha. Wielmoża szybko uniósł strzelbę ale nie zdążył dobrze wycelować. Kot z wściekłym rykiem odbił się od ziemi i skoczył ku mężczyźnie! Nizzre bez namysłu skoczyła przed Patricka, zaparła się mocno nogami i chwyciła miecz Berithiego, ustawiając go na blok, próbując zatrzymać silą demonicznego ostrza impet ataku pantery.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 22-02-2010, 21:11   #747
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Wniosek, który nasunął się na myśl orka, brzmiał nastepująco: Demony jednak są przewidywalne! Można było z pewnym wyprzedzeniem, i z dość dużą dozą prawdopodobieństwa ocenić, co postać demoniczna zrobi. Eksperyment przeprowadzony był co prawda jedynie na pół-krwi demonie, jednak Barbak miał nadzieje że zasada ta tyczyć się będzie także innych członków tej rasy... O ile dominiczność można było określić mianem rasy... a nie dla przykładu choroby.
Tak więc Samael okazał się być przewydywalny. Zachowanie orka, którego celem było... przedewszystkim zaspokojenie swego głodu, jednak także sprawdzenie elfa... było obliczone na pewną reakcje. Reakcja ta sprawdziła się co do joty. Synek po tym jak obrzucił orka swymi żalami, po tym jak wyraził swą dezaprobatę w stosunku do jedzenia jego ziomka, zdecydował się zaatakować orka. Dać mu wycisk, jak sam był łaskaw to określić.
Barbak wzruszył jedynie ramionami, co wobec dzierżonego mięsiwa wyglądało dość zabawnie (pieczone udko podskakujace razem z barkami mogło tak w prowadzić kogoś w histeryczny śmiech, jak i przyprawić o torsje..). Kierunek ataku Samaela, był tak jasny, jak jasne jest słoneczko gurujące w piękny poranek nad stepami Dzikich Ziem. Demon musiał zaatakować ranną kończynę.
Barbak poruszył się tylko nieznacznie. Elf nie dobył oręża, nie zamierzał zatem orka zranić... za bardzo. Zielony postanowił się zrewanżować tym samym. Wolną ręką „wybrał” uderzenie, i trzymając „na bloku” kończynę elfa... delikatnie ją uniósł... ba nawet kuśtyknął nieznacznie w tył.
Gdy był małym pisklakiem widywał popisy skośnookich wojowników, byli rozciągnięci do granic możliwości, potrafili unosić kończyny tak wysoko... ze Barbak mimowolnie zaciskał uda i wykrzywiał twarz w paroksyźmie bólu. Teraz mógł z lekką tylko dozą sadyzmu... naciągnąć Synka.
Tak więc uniósł kończynę elfa, trzymając jednocześnie w pogotowiu swą przekąskę, gdyby elf z jakiegoś powodu dalej „sapał” mógł by kontrolnie dostać mięskiem w czerep!
Nie było jednak takiej potrzeby. Dlaczego?
Otóż pojawiła się pewna mała istotka, która to przykuła uwagę orka (mógł sobie pozwilić na osłabienie koncentracji). Skorpion, który to dzierżył amulet... zaczał uciekać przed ich barwną kompanią...
- Synek, nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale proponuję odłożyć w czasie nasze sprawy... Ork zawirował trzymając dalej kończynę w łapkach. Efektem tego, był wzorowo wykonany, potrujny (przynajmniej) tulup wykonany przez Barbaka. Siła odśrodkowa powstała w ten sposób była wystarczającą, aby nadać deklikatnej istotce o długisz i ponętnych uszach... odpowiedniego pędu.
Gdy prędkość była wystarczająca, a ilość obrotów odpowiednia Barbak zwolił uścisk.
Elf poszybował w kierunku skorpina z właściwym dla siebie (i tylko dla siebie wdziękiem).

Nim jednak to nastąpiło z ust orka padło jedno zdanie.
- Rodriges... leć z nim!
Mała chełka wskoczyła na elfa w sposób szybki zdecydowany.
W łapkach pchły nie było jednak ukulele... pojawił się natomiast rapier... Czy może raczej rapierek. Broń wykonana ze szpilkileżała w małej łapce wprost idealnie.
Pchła nie raz to już latała, nie raz też miała stanąć na przeciw przeciwnika większego od siebie i jadowitego... W końcu już od dłuższego czasu podróżowała z orkiem....

- No Compadre!!!! Emanuel wrzasnął do elfa gdy już szybowali. Zajmijmy się tym brzydalem!
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 23-02-2010, 18:50   #748
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Ból w nodze jakby uderzył o drzewo, szarpnięcie do góry jakby zaplątał się w jakąś pułapkę i lot jakby punkt o drzewie miał się powtórzyć dla odmiany całego jego jestestwa, nie tylko nogi.
-Synek, nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale proponuję odłożyć w czasie nasze sprawy...
-Aaaa...
-No Compadre!!!! Zajmijmy się tym brzydalem!
-Aaaa...
Tylko cud, elfia zwinność Szamila i odpowiedni rzut sprawiło, że półdemon przeżył. Przeżył i to całkiem nieźle się wykaraskał. Zgrabny przewrót w tył, przekleństwa w paru językach (w tym kilku uznanych za zaginione) i kuśtykanie za uciekającym skorpionem. Na całe szczęście robal (czy jakim tam skorupiakiem jest ta bestia!) nie mógł uciekać za szybko. Na długich dystansach z elfem nie miał szans. O ile oczywiście nie wlezie w jakąś dziurę... I do tego ta irytująca pchła! Czemu ork nie mógł za sobą nosić wilka! Te przynajmniej nie były tak upierdliwe.
Szamil dobył niewielkiej kulki z kieszeni. I wypowiedział słowo aktywacyjne. Miał już tego dość! Ta bestia, która dziwnym trafem się nie rozpłynęła po śmierci właściciela zginie! Rozerwie ją na części!
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 24-02-2010, 20:36   #749
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Z niebem jaśniejącym ognistą łuną zaczęło dziać się coś nietypowego...



W Żmijowym Lesie zrobiło się jeszcze ciszej. Nawet ciche odgłosy płomieni nagle jakby zupełnie wygasły. Niebo nad wami pociemniało. Zaćmienie słońca nadeszło szybko i bez ostrzeżenia.



* * *
- Holly crap! – zaskrzeczał zdumiony i rozbawiony Kruk.
- Hm – mruknął czarnowłosy.
- No to dowiemy się co się dzieje kiedy używa się czarnej w Żmijowym Lesie! – kruk cieszył się i w rozbawieniu obserwował, machając ogonem.
- Skąd biorą się tacy? – westchnął załamany czarnowłosy. – Śmiertelnicy. Używają czegoś, nie mając pojęcia jak to działa i jakie są konsekwencje!
- To wina jego ojca – zauważył Kruk. – Tamtym razem wybłagał.
- Nie jestem skazicielem żywiołu ziemi tylko po to, aby wchłaniać nadmierną niszczycielską moc za każdym razem gdy jakiś głupiec uwalnia takową bez zastanowienia! – warknął czarnowłosy i obojętnie odwrócił się. – Nie tym razem.

[retrospekcja on]
- Wszystkich pozabija!
- Nie wszystkich – odparł z rozbawieniem mężczyzna z mieczem. – Tylko wszystkie żywe istoty na które...
- Czyli wszystkich!
Wzruszył ramionami.
- Zniweluj to. Niech ziemia pochłonie tę energię. Skazicielu.
Czekał na rozkaz. Berithi ze zdumieniem wyczuł świetlisty sygnał przedzierający się gdzieś w głąb Fangorn.
A jednak modlitwy czasem skutkują!
[retrospekcja off]

Kruk niewzruszony obserwował radośnie i machał na boki ogonem.
- Biel wie, ze nie jestem aż tak pobłażliwy – prychnął.
- Ciekawe, czy w ogóle zadziała. Nie mają gdzie się schronić.
- Ale też w płonącym lesie nie ma cienia – mruknął czarnowłosy. – Nie ma ich co zabić.
* * *

Barbak, Samael, Kall`eh;

Zaćmienie równie szybko jak się pojawiło, minęło. I... Stoicie pośród płonących drzew, czekając na coś podświadomie. Duszne powietrze faluje od gorąca i ognia. Nic się jednak nie dzieje.
Czarny skorpion drepta przed siebie po spopielonej ziemi. Emanuel zwany też Nieustraszonym rzucił się [został rzucony] w kierunku zbiega. Niestety pchła odbiła się tylko od twardego pancerza zbiega i wywijając kozły potoczyła się po ziemi. Skorpion jak należało przewidzieć wlał do pierwszej napotkanej dziury i zniknął z niej wraz z amuletem.



Niemal w tym samym momencie ciało pozbawionego kończyny rycerza Spychacza znieruchomiało po drgawkach i rozpadło się na fioletową mgiełkę, która popełzła w ślad za skorpionem i wsiąkła w norze w ziemi!

* * *
Biel milczała. Dziwny to był przypadek. Egzorcyzmowany umarł z upływu krwi ponieważ Wojownik Światła urwał mu kończynę [i pomińmy, że ją skonsumował]. Czarnowłosy mężczyzna z mieczem był wyraźnie wnerwiony tym co wyprawiało się na ziemskim padole, a Siły Wyższe wpadły w tryb pissed off. Powodem ich nerwowości było brak sygnałów ze strony energii życiowej Może. Stęsknione i wnerwione Mgły, zniecierpliwione wybrykami śmiertelnych wstawiły się tym razem najwyraźniej za egzorcyzmowanym i skonsumowanym byłym członkiem [khym] swego chaotycznego stada. Najwyraźniej pożeranie Chaosu przez Biel, w każdej postaci tego pożerania, średnio spodobało się komuś wysoko postawionemu, albowiem z nory w której zniknął skorpion wydobywały się gęste, niemal czarne kłęby mgieł.
- No to powodzenia – rzucił zaintrygowany kruk, usłyszeliście go w myślach. – Ktokolwiek sięgnie teraz po ten amulet, zdobędzie go, ale jednocześnie złoży ofiarę z własnego życia. Zaliczycie zadanie, ale ktoś umrze. W tej sytuacji macie jeszcze możliwość wykonania trzeciego zadania. Oto trzecie zadanie. W tym lesie są trzy drzewa, które płoną prawdziwym ogniem. Chcę, żebyście je znaleźli i ugasili pożar na wszystkich trzech drzewach, ale na każdym z drzew inną metodą z użyciem innego materiału.

* * *
Nizzre; Demoniczne ostrze wytrzymało uderzenie pazurów pantery, sztych wbity w podłogę przerodził miecz w ścianę nie do sforsowania. Trzymając ostrze i zapierając się nogami przyjęłaś na siebie potężne uderzenie wielkiego kota! Zdołałaś utrzymać go kilka metrów przed wielmożą. Kot, zaskoczony wyraźnie twoim stanowczym oporem, cofnął się, szczerząc kły i strosząc się. Spocony i blady wielmoża drżącymi rękoma wycelował, ale w tej samej chwili kot zawrócił i skoczył do ucieczki, jakby ktoś wydawał mu polecenia jakich nie słyszałaś. Strzelba wypaliła, ale kule chybiły celu. Czarny kot wyskoczył drzwiami do salonu, tymi, którymi tu wszedł. Od strony kuchni nadszedł Yan. Po prostu patrzył w zdumieniu. Dym gęstniał i ciężko było już oddychać.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 25-02-2010, 21:46   #750
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Il miał chyba zły dzień. Mroczny elf przyszedł tu nie po to by zabić swą ofiarę, stwierdziła Nizzre. Zabawiał się i to jej kosztem najbardziej. Widziała i czuła że czas się kończył, a mroczny elf nie był zbyt cierpliwą istotą. Odetchnęła z ulgą widząc że Yan wrócił cały i z-drowy a nie w kawałkach z drowem na końcu sztyletu wbitego w plecy. Ale to prawdopodobnie był fuks. Strzelba jaka wypaliła w ścianę na pewno spłoszyła drowa i zmusiła do chwilowego odwrotu. Mroczne elfy stanowczo nie lubią kiedy ktoś do nich strzela. Elfka nader dobrze wiedziała, jak drowy reagują na strzałę wystrzeloną w ich kierunku która chybi. Mroczne elfy bardzo nie tolerują wszelkich oznak agresji kierowanych w ich stronę. Dziwne w sumie. Jeśli elf prezentuje drugiemu elfowi swoją siłę i zręczność, z reguły spotyka się z uznaniem i podziwem. Drowy po prostu nie chcą wiedzieć że po świecie chodzi ktoś kto może im zagrozić. Il z pewnością uderzy teraz z całą wściekłością i nie daruje płazem tej zniewagi. Człowiek do niego strzelił! Widziała, jak cierpliwość drowa o ile jakąś miał prysła jak bańka mydlana. Starczy mu obserwacji i grzeczności na tę chwilę. Dla elfa najważniejsza jest duchowa stabilność i pokazanie „że potrafi”. Dla drowa najważniejsze jest „nie podskoczysz mi!”. Automatycznie dla Nizzre ważne stało się „obronię go!”. Czuła że albo zaatakuje teraz albo Illiamdril puści z dymem ten dom, stadninę i wyrżnie w pień wszystko co znajdzie począwszy od pana domu skończywszy na jego chomiku.

„Damn, drow!...”

YouTube - three days grace - I hate everything about you

Nizzre łapała wciąż oddech po ataku pantery. Kot był bardzo silny i ostrze Berithiego pękłoby pewnie gdyby nie było mieczem demona. Czujnie patrzyła na drzwi za którymi zniknął koci ogon. Podejrzewała że kot zaraz wróci. Zresztą wielmoża i Yan musieli jakoś wyjść bo dymu przybywało szybko. Pewnie przybędzie też ognia. Nizzre przepchała się przez drzwi w kierunku kuchni.
- Lepiej stąd uciekajcie! Wezwijcie pomoc do gaszenie, chyba się nieźle będzie paliło! Wezwijcie służbę, do wiader, spuśćcie psy! – wołała nieskładnie. – Tylko ostrożnie z tymi wiadrami i wodą żeby studni nie uszkodzić bo się wnerwią siły wyższe i będzie prze...chlapane!
Nizzre z mieczem w ręku stała w drzwiach w kłębach dymu.
- Co za bezczelność! – krzyknęła bojowo. – Atakować męża stanu w jego własnym domu! Podły włamywaczu, warchole! Wiej lepiej pókiśmy dobrzy i mili! Widzisz ten miecz!? Widziałeś co może zrobić z twoim koteczkiem!? Zabieraj się stąd lepiej!!!
„Il musi płakać ze śmiechu! – pomyślała gorzko. – Cienko idzie mi takie udawanie!”
Była zbulwersowana zachowaniem drowa, żeby zaraz podpalać dom!? Mroczny elf ukrywał się gdzieś tutaj w kłębach dymu i wiedziała że ta walka będzie ciężka. Drow miał przewagę a ona miała klątwę. Miała nadzieję, że rozdrażniony i sprowokowany zaatakuje i się zdradzi. Widziała, że cierpliwość drowa wisiała na włosku i zaatakuje.
- Chodźmy stad zanim utkniemy w płomieniach! – powiedziała Nizzre do Yana i wielmoży i zaczęła powoli iść tyłem do salonu. – Yan, uważaj, tam gdzieś jest wielki czarny kot! Kot znaczy pantera tygrys. Lepiej obczaj tamte drzwi!
„Teraz wymięknie! Żaden drow nie wytrzyma takiej prowokacji!”
Była gotowa. Wzywałą go do siebie. Widziała, że odpowiedział.
„No to niefajnie” – przełknęła głośno ślinę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172