Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-09-2011, 21:52   #151
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Pozostała jedna kwestia: przesłuchanie. Magini kontra... mag.
- Tylko biednymi, skromnymi wędrowcami z przypadku, których los wygnał w świat - oznajmiła Magini spokojnym tonem. - Oświadczam, że z tym latającym dziadostwem na niebie nie mam nic wspólnego.
Bo oczywiście, nie miała z tą latającą gnidą nic wspólnego. Chyba wtedy przespała jakiś ciekawy film czy coś.
- Nie wyglądacie ani na biednych, ani na skromnych, ani z przypadku. Trudno uwierzyć, że taka grupa - wskazał na was mag- zebrała się przypadkowo... Jak dostaliście się na wyspę? I dokąd wędrowaliście skoro jesteście wędrowcami?
- Statkiem. - odparła powalająco szczerze.
- Jaki statkiem? Od tygodni nie dobił do portu zaden statek!
- No, latającym statkiem. Przecie też są takie. o.O
- Hmmm... A przede wszystkim; wyjaśnij okoliczności wczorajszej zbrodni w karczmie. Byłaś tam? Znaleziono tam ślady magii, identyczne, jakie dziś zaprezentowałaś przy wielu świadkach. Strażnicy będący świadkami zabójstwa widzieli jak wzywasz złe duchy i składasz im ofiary z niewinnych! Co masz na swoją obronę?

- Wędrowaliśmy przed siebie. Odnośnie karczmy - byłam tam, wszem i wobec, lecz nikogo i niczego w ofierze nie składałam, żadnych złych duchów nie wywoływałam.
- Są naoczni świadkowie, widzieli cię w karczmie, na podłodze w pokoju w którym byłaś leżał trup!!! Widzieli tam też ducha, z którym rozmawiałaś!!!
- I co z tego, że rozmawiałam z duchem? Rozmawiałam z duchem, basta. I co z tego, że leżał trup? Leżał sobie po prostu. Co ja mam mieć do rzeczonego trupa?
Roger zaćwierkał i po chwili zaskrzeczał:
- BRRrruDbAdASSy!

- Nie jestem od takich spraw. O żadnej zbrodni nic mi nie wiadomo. Strażnicy musieli wtedy zbyt dużo się napić.
- Ffuutkaa! - zaskrzeczał Roger. - BAhRAnY, BEEE! - zabeczał.
- Jeśli zajmujesz się mroczna magią lepiej wyznaj to teraz! - ostrzegł poważnie mag.
- RrrOAR! SzAAtAn, ZzzŁOdzIEJstFFOO, piFFOO!
- Nie zajmuję się mroczną magią. - Magini stwierdziła, że wyznania są pomysłem absolutnie do bani.
- Średnio mnie to przekonuje szczerze mówiąc... Zatem nie jesteś w stanie wyjaśnić skad wzięły się te trupy w knajpie, ani co ty tam robiłaś?
- PIffOOO!
"Do stu piorunów, przecież ci mówiłam, baranie, że nie wiem" - wściekała się Magini. Tak, że gdyby myśli czarownicy mogły się zamieniać w pioruny, to te poczyniłyby niezłe spustoszenie w promieniu kilku mil.
- Cóż, to szkoda. A w knajpie byłam po to, co jakieś dziewięćdziesiąt procent klientów: żeby dobrze sobie pojeść, popić i odpocząć. Co do jakichś tam trupów, to nie mam pojęcia.
Mag spojrzał po pozostałych.
- Ludzie! - zawołał któryś z magów. - Zachowajcie spokój! To nie gniew mrocznych bogów... Ta kobieta przyzwała tu tę istotę! - wytknął cię paluchem. - Nie obawiajcie się, położymy kres tym herezjom i składaniu ofiar! Zostaniesz w Kręgu Magów, od tej pory jesteś więźniem, podejrzanym o uprawianie mrocznej magii i zabójstwa. Zostaniesz poddana obserwacji a wieczorem zbierze się sąd i wyda wyrok. Pójdziesz teraz z nami, a wszelki opór zostanie uznany za próbę ucieczki przed sprawiedliwością!
- Hę?!! 0.0 - wiedźma spojrzała krzywo na maga.
Roger zaczął tak kląć, że niektórzy ludzie się zdziwili, a Narrator nie chcąc już gorszyć drogich benevole lector, nie przytoczył tutaj żadnego fragmentu z wulgarnego taśmociągu ptaszyska.
- Ależ to rozbój w biały dzień, panie. Nic z jakimiś trupami nie mam wspólnego.
- Ale nie potrafisz tego w żaden sposób udowodnić - mag przewrócił oczami. - Tymczasem tu - wskazał na meduzę. - I na miejskim cmentarzu mamy niezbite dowody! Zabierzcie ją! - nakazał strażnikom.
"Mam wrażenie, że przyparzanie ci błyskawicami w twoje szlachetne posiedzenie od siedmiu boleści zdziałałoby więcej niż to całe chrzanione tłumaczenie" - złorzeczyła czarnoksiężniczka w myślach.
- Hej, nie mój cyrk, nie moja gadzina! - wskazała na latającą meduzę. - Może to robota kogoś innego? Nie skorzystam z zaproszenia!
- To nie jest zaproszenie. Jeśli myślisz że możesz tak po prostu wejsc do tego miasta, wysadzić w powietrze karczmę, zabić kilku ludzi i składać z nich ofiary dla mrocznych sił, to wiedz, że na to nie pozwolimy. Pójdziesz teraz z nami, po dobroci czy nie.
- Halo, ja nie wysadzałam żadnej karczmy! Nikogo nie składam w ofierze, bo nie jestem kapłanem, a już na pewno nie dla mrocznych sił i nikogo nie zabiłam!
"Jak na maga, to za bystry nie jest" - pomyślała Magini. - "Mów chłopu sto razy, a prędzej młotem dojdziesz do jego łba."
- Roger, pójdziesz z panem Ursusonem?
- BhRUdAAs!
Maginię strzegło wielu strażników. Magiczny atak nie miał w tym przypadku zbyt wiele.
- No, mały, leć do pana Ursusona... spotkamy się później - szepnęła do papugi.
- Ai AI KEptYyN! - zaskrzeczała ara i odleciała do Ursusona siadając mu na głowie. - HELLoo, BrrUdAAsYY!
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline  
Stary 03-09-2011, 19:43   #152
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Drzewo stało i się patrzyło, słuchało. Nie wypowiadało żadnego słowa...jeszcze. Teraz jeszcze nie pora, ale wkrótce owa pora nastąpi. Na co? Na dyplomatyczne rozwiązanie! Albo agresywne negocjacje, ale póki co, Rysiu, nowy towarzysz, niech będzie na uwięzi. Tak. Magini...nie, ona nie mogła przyzwać bestii... chyba, no bo skoro była razem z nimi i do tego pod wpływem napojów uzupełniających manę... Drzewo podrapało się po głowie...
-No dobra, ja się pytam inaczej, kto uważa, że to ona przyzwała tego oto stwora, ręka w górę!-Krzyknęło drzewo. Zaraz zrobimy demokracje. Jeżeli była meduza, a była to coś musiało lub ktoś, ją tutaj sprowadzić. To wie każdy, ale nikt nie musi wiedzieć jak. Włącznie z drzewem ale to mu nie przeszkadzało, żeby uniewinniać i skazywać. Chyba minął się z powołaniem i mógł zostać prokuratorem. Zresztą, Magini była w porządku, pomogła z Wyverną, a Drzewo lubiło, gdy ktoś pomagał. Szczególnie mu.
-Rysiu...-zwróciło się Drzewo do rekina-Każdy, kto uważa, że to ta kobieta to wiesz co z nimi robić? Ktoś nimi miota. Wiesz, bo to jest tak-kontynuowało szeptem-że narkotyki nie, że alkohol nie, że papierosy nie, ale może ktoś Parrego Hottera czyta i nim coś miotało, jakieś bóstwo chaosu... Trza mieć oczy szeroko otwarte- Drzewo się spojrzało, a może by tak wyrwać ją siłą z oblężenia? W końcu Drzewo mogłoby dokonać heroicznego czynu, a to się podobno chwali...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 05-09-2011 o 15:33.
one_worm jest offline  
Stary 05-09-2011, 21:22   #153
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wszyscy;
Generalnie było jak na targu. Magowie i inne szychy zwalali winę na Maginię, a że przyszliście z nią to mieliście przechlapane. Meduza ponad miastem falowała lekko mackami, jakby próbowała zrobić facepalm. Zniknął gdzieś biały wilk a drow to był już chyba na drugim końcu kontynentu.
Uczestnicy wyprawy którym pomogliście wykrzykiwali coś przez moment w obronie Magini, Ursusona i Almartelura, ostatecznie jednak spojrzenia magów i straży sprawiły, że ludzie ci zniknęli gdzieś po cichu. Wdzięczność wdzięcznością, ale mroczna magia i konflikt ze strażą swoje...

Ponieważ straż i magowie mieli znaczna przewagę liczebną, Magini postanowiła jednak iść z nimi. Wiadomo, że jej śmierć była tutejszym na rękę – kozioł ofiarny przyzywający meduzę zostanie stracony, co uspokoi lud. Chwilowo przynajmniej.

Maginie odprowadzono do wnętrza zamku w towarzystwie dwóch magów i grupki straży, dziesięcioosobowej. Trza baby pilnować co by więcej meduz po mieście nie fruwało...

Tymczasem wam wcale nie było lepiej. Lud chciał krwi, drowa-zabójcy nie znaleziono ale za to znaleziono was. Wspólników magini i drowa.
- Zostaniecie tu póki sąd nie orzeknie inaczej – ustrzelicie.
No i za moment straż zalała was, by odprowadzić was do koszarów straży. Opór był bezcelowy, a wymachiwanie rekinem mogło spuścić gromy z jasnego nieba i płonące strzały z murów. Nikt z was poza maginią nie próbował się nawet tłumaczyć.

Magini;
Odprowadzono cię do całkiem przyjemnie wyglądającej komnaty... Zerknęłaś przez drzwi.

Chamber by ~Shinigami44 on deviantART

Coś tam ładnie świeciło...
- Ta komnata wygłusza magię – powiedział jeden z magów. – Zostaniesz tu przez jakiś czas, w tym pomieszczeniu nie możesz czarować.
Ponieważ do wnętrza odprowadziło cię kilku panów ze straży, nie miałaś za bardzo wyboru.
- Więc jeszcze raz... – westchnął mag. – Możesz przyznać się do winy lub powiedzieć co zaszło w karczmie i co wiesz o tej istocie lelewitującej na niebie... Im szybciej wyznasz prawdę tym lepiej. Za czytanie Harrego Pottera grozi spalenie na stosie, tak tylko przypominam...

Wszyscy;
Odprowadzono was do koszar. Taaa w sumie to do cel. Każdy dostał własną, luksusową celę. Na szczęście bez miłego pana współwięźnia wewnątrz. Każdy, poza Drzewem. Drzewo zostało na zewnątrz, pilnowane przez panów z płonącymi stzralami i pochodniami. Taaaaa, no to Może czas wyjaśnić wszystko...? Tylko jak...?
- Co się dzieje...?!
- Co ona robi?! – zestresowali się ludzie wokół.
Zerknęliście na meduzę [przez kraty lub gałęzie]. Meduza falowała wesoło mackami i wydawała się zadowoloną z czegoś.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-09-2011, 00:28   #154
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Ćśśś.. - uciszył kobietę gdy tylko usłyszał czyjeś kroki. Popopzycję pokazania mu drogi do komnaty odrzucił z miejsca i nawet nie zamierzał na nią odpowiadać, gdyż przy tej opcji było po prostu za dużo szans na to, że szwędając się z zakładniczką po zamku trafi na więcej straży.. lub po prostu zakładniczka ich zawoła. kiedy cisza nadal trwała podszedł szybko do skulonej w kącie ofiary.
- Teraz masz być idealnie cicho, i nie wolno ci nawet szlochać bez mojego pozwolenia bo inaczej.. - powiedział zimnym i nie znoszącym sprzeciwu głosem. Zaraz potem powrócił do drzwi stając tak, aby po ich otwarciu był nimi zasłonięty i nadal nasłuchiwał rozważając kto może znajdować się w korytarzu. Zbroi co prawda nie słyszał, jednak nie był pewien czy to nie jest przypadkiem jego cel czy też jakaś inna służba. Gdyby chociaż usłyszał głos obu osób.. wtedy miałby pewność z kim ma do czynienia. Póki co jednak ograniczył się do nasłuchiwania i obmyślania planu co robić w przypadku nieproszonych gości.. choć najprawdopodobniej powinien zrobić dokładnie tak jak ze strażnikami: nóż na gardło Lady Makbet i prawdopodobnie każdy by mu ustąpił, bo nie chciałby mieć na sumieniu siostrzenicy króla.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-09-2011, 20:28   #155
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
XDirith
Kroki na korytarzu ucichły. Za moment za to dało się słyszeć czyjś krzyk, jęk i odgłosy szamotaniny, a po chwili upadek. Ktoś upadł na podłogę. Zapach krwi był nazbyt wyraźny. Coś złego tam się dzieje... Znowu jakieś chodzące zombi z nożem...?
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 13-09-2011, 15:46   #156
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti nie mogła znaleźć drużyny. Część była ze strażą, Dirith wspinał się po murach zamku a część zaginęła gdzieś w akcji. Uznała że najważniejszym zadaniem na chwilę obecną jest znalezienie Diritha. Co on robił w zamku!? Jeśli go tam wpuścili to znak że dogadał się z królem albo strażą tylko czemu wspina się po murach i spada na balkony!? Wszystko było podejrzane.

Kiti próbowała wykorzystać obecność meduzy i znaleźć mniej lub niestrzeżone przejście na dziedziniec. Większość strażników była na murach, ale bardziej chyba interesowała ich meduza niż zbłąkany pies. Niestety za mało przypominała psa żeby zrobić ich w bambuko. Znalazła najmniej strzeżoną bramę i próbowała spokojnie się przemycić. Jeśli jednak spróbują ją złapać pogna przed siebie w stronę zamku. Na placu było sporo ludzi. Kiti jednak postanowiła znaleźć inne wyjście. Nieopodal znajdowała się jakaś świątynia i klasztor.

„No chyba kleryka tak nie obedrą ze skóry…!?”
Z tą myślą pobiegła właśnie w kierunku świątyni. Świątynie zawsze są słabo strzeżone, przynajmniej te ludzkie. Spróbowała wśliznąć się do środka by zgubić ewentualny pościg. Następnie odnaleźć wejście którym tutejsi święci dostawali się na zamek. Ponieważ i to będzie zapewne strzeżone, spróbuje metody „na świętego wilka” a gdyby się nie udało popędzi przed siebie by potem zgubić pościg.

Kiedy krążyła korytarzem usłyszała, że ktoś ją woła, cmoka i gwiżdże. Okazało się że to znajomy Mieszczanin! Wyglądał na zagubionego i przerażonego czyli nic nowego.
- Gdzie twój pan? – spytał. – Ten elf, jest tutaj? Gdzie jest twój pan?
- To nie jest mój pan, to mój przyjaciel i towarzysz…
-TY GADASZ!!!- oniemiał Mieszczanin.
- Gadam ale niewielu takich jak ty rozumie to co mówię – zamerdała ogonem
- Sam nie wiem jak to zrobiłem!...
- Jesteś magiem? Zaklinaczem?
- Sam nie wiem, nic już nie wiem! Jedni mówią że jestem magiem, inni że Pierwszym Zaklinaczem a ja nic nadal nie pamiętam!
- Widziałeś może gdzieś tutaj tego drowa co był z nami, Diritha?
- Tak! Pojmali go, ale nie wiem dlaczego. Chyba Silversting miał go przesłuchiwać w swojej wieży, ale nie jestem pewien… Wszedłem na wieżę, a tam ten drow siedział na krześle, związany, miał czytać jakiś tekst z kartki w drowim języku, a skryba go pilnował, mówił, że Silversting zaraz wróci… Dirith prosił mnie o pomoc w ucieczce, ale nie wiedziałem co robić…
- Uciekł?
- Tak, kilku strażników go poszukuje… Mnie chyba również! Pomóż mi się stąd wydostać! Nie wiem co robić, chcę się schronić w jakimś bezpiecznym miejscu!...
- Muszę znaleźć Diritha! Wiesz gdzie on jest!?
- Nie mam pojęcia! Proszę, nie zostawiaj mnie samego!
- Możesz iść ze mną, choć tak naprawdę nie znam tego miejsca, nie wiem co się tutaj dzieje… Nad miastem fruwa wielka meduza wiesz coś o tym!?
- Widziałem ją ale nie mam pojęcia skąd się wzięła. Obawiam się że to jakiś demon i czegoś tu szuka. Możliwe że ktoś go przyzwał. Chodźmy stąd!
- Kojarzysz jakieś komnaty z dużymi balkonami po tej stronie murów?
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-09-2011, 11:29   #157
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Drzewo siedziało na dziedzińcu oceniając swoje szanse. Szanse były może i niewielkie bo był ogień...ale też i ludzie, a ci zawodzą...z drugiej strony, Drzewo małe nie było. A trzeba było coś zrobi, przecież nie będzie czekał na wysyłkę do tartaku!
<głos z nieba>
You have lost the lead!
"Atakuję strażników!"-Pomyślało Drzewo. To była dobra decyzja, skupić się na tych z ogniem w ręku, przecież wywalenie w nich gałęzią nie będzie problemem takim, jakim byłoby obezwładniać
<głos z nieba>
Team are tied!
"I jak ich zatłukę ewentualnie gałęzią przez łeb..."-Tak, pomysł był dobry, wtedy powinno dać radę wyrwać towarzyszy niedoli z więzienia, z celi, też nie pójdą do tartaku!
<Głos z nieba>
You have taken the Lead!
"Tak... to jest myśl!"-Podbudowało siebie Drzewo i z radością i pieśnią na ustach ruszyło na nowych antagonistów, zastanawiając się, czy znajdzie Quake Damage gdzieś w pobliżu.
Drzewo zaczęło śpiewać
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Jbq_1Wy70rE&feature=player_embedded[/MEDIA]
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 19-09-2011, 11:45   #158
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Coś tam ładnie świeciło... Nie, z pewnością nie był to słynny Tunel, na końcu którego znajdowało się światło i w którym czuło się wszędzie tą błogość i miłość. Albo Magini nie zdołała się porządnie upoić; wszak nie wykluczało się też sytuacji, że pani R. wpadła w poważne tarapaty i znalazła się w pokoju zabezpieczonym antymagią, a zgromadzenie złożone z czarodziejów i straży bacznie strzegło dziwnej czarnoksiężniczki.

Przewodniczący tego podwórkowego koła amatorów magii i mieczyka wypalił tekst odnośnie lektury z indeksu ksiąg zakazanych. Rzekła wtedy czarownica do czarodzieja:
- Harrego Pottera nie czytałam, ale czytałam Barry'ego Trotter'a, co za to grozi?
- Nic - ten wzruszył ramionami. - Elfy Almanakh dotowały wydawnictwo.

Mag także zażyczył sobie opowieści o tym, co wydarzyło się w karczmie. Mentalnie pani R. wywróciła oczami. Miała wrażenie, że jegomość nie będzie wcale wdzięcznym słuchaczem, tylko wdzięcznym katem i będzie zadawał niewygodne pytania i czepiał się nieistotnych szczegółów, czy wręcz pierdół. Ale mimo wszystko nadarzyła się okazja ratowania swych wdzięków i nadnaturalnych walorów oddechowych, toteż Magini postanowiła mimo wszystko zeznawać. Wszak lepsze było to niż odgrywanie zimnego, aroganckiego pyszałka.

- Drogi panie, razem z moimi kamratami przyszliśmy do karczmy odpocząć, pojeść sobie i czegoś się napić. Wtenczas było spokojnie, ludzie i nieludzie się bawili i nie było żadnych chodzących trupiaszy. Odnośnie tego ducha mam takie wyjaśnienie, że mój kolega miał z nim problem, bo ten duch go męczył, więc musiałam się nim zająć. Już ja bała się, że kolega ma jakieś zwidy albo jest chory, ale teraz już z kolegą wszystko w porządku, został uleczony. Stąd się wziął ten duch. A co do trupa, panie, to ogromne nieporozumienie, booo...

W nocy obudziły mnie jakieś hałasy. Papuga zaczęła wrzeszczeć, że ktoś idzie do mnie do sypialni. Wtenczas...



próg pokoju przekroczyła jakaś młoda osoba. W dłoni miała topór i była pod wpływem jakiegoś mocnego zaklęcia...


o mało co ona mnie nie zabiła...
Nie zabiłam tej nastolatki, a jedynie ogłuszyłam, bo inaczej by mnie zabiła. Wtedy do pokoju wpadł strażnik, myślałam, że on też jest pod wpływem zaklęcia, więc przywołałam tego ducha do obrony...



Ale strażnik mnie zdążył zaatakować...

Magini zrobiła sobie małą przerwę na wytchnienie i na ogarnięcie myśli. Już przygotowała się psychicznie na dalszą część sadystycznych zabaw z udziałem podwórkowego kółka magów.

- Czyli twój towarzysz miał w tym udział...? I przyznajesz że przyzywałaś jakiegoś... ducha... Który najpierw szkodził twojemu towarzyszowi... a potem przyzwałaś tego samego ducha aby cię wspomógł..? - dopytywał się główny mag.

- Tamten towarzysz nie miał z tym zajściem nic wspólnego, poza tym co powiedziałam. Jak wspomniałam, kolegę uwolniłam od tego ducha. Później przywołałam tego samego ducha, ale do obrony, bo myślałam, że to kolejny człek pod wpływem uroku.

Wiedziała, że mag nie jest wystarczająco inteligentnym słuchaczem jak dla jejmości, bo nawet nie raczył dosłuchać, że Magini uwalniała towarzysza od złego ducha, a nie że go przywołała, żeby towarzysza męczył. W pobliżu nie było ani odpowiedniej ściany, do puknięcia o nią swego wielmożnego czoła, ani okazji. A i facepalm ci magikowie i stróżowie mogliby odebrać w... różnoraki sposób.

- Jestem pewna, drogi panie, że jest jeszcze jedna osoba, która zna się na magii, a którą albo nie podejrzewacie o niecne plany, albo o której nie wiecie, jedno nie wyklucza także drugiego. Dowodzi tego choćby fakt, że tej nocy niektórzy ludzie padli ofiarą zaklęcia pętania i ślady jeszcze jednej mocy, której wasi magowie nie wyczuli. Myślę, że jest to ta sama osoba, która próbuje mnie wrobić, a sama przy okazji chce skorzystać z tej okazji, że myślicie, że to ja za tym wszystkim stoję. Kiedy pojawiła się ta meduza na niebie, ja przecież byłam nieprzytomna i niczego nieświadoma, a w tej sytuacji tym bardziej nie mogłam przywołać takiego stworzenia, nawet gdybym potrafiła. Ale nie potrafię. Kiedy się obudziłam, ta meduza była już na niebie.

- Co ta za osoba twoim zdaniem? Hm, to intrygujące. Czyli twoje przybycie do miasta i przybycie tej istoty to przypadkowa zbieżność? Kto według ciebie mógł to zrobić? Dlaczego ktoś z tego miasta mógłby chcieć narażać nas na takie niebezpieczeństwo, akurat teraz,kiedy ty tu przybywasz? Masz jakieśdowody?

- Dowody już podałam przedtem, panie. To może być tylko nieszczęśliwy splot okoliczności. Nie mam pojęcia, kto mógłby to być, ale z pewnością to byłby mag, czarnoksiężnik. Ten ktoś chce się mnie pozbyć sprytnie, pozbywając się potencjalnej konkurencji. Ten ktoś, kto chciał mnie wrobić w to wszystko, może miał jakieś niecne zamiary, a mieszkańcy to taka tarcza, mięso armatnie, żeby odciągało od niego niebezpieczeństwa...?


- Czyli nie możesz wskazać innego winnego, ale przyznajesz że potrafisz przyzywać duchy. Nadal nie wyjaśniłaś jak się znaleźliście na tej wyspie.

- Nie jestem w stanie na razie wskazać winnego, panie, ale na wyspę dotarliśmy latającym statkiem.

- Latającym Statkiem? A to interesujące... I gdzie jest ten statek? Opowiedz o nim coś więcej...
- Latający Holender, słyszał pan może o nim? Taka latająca machina stworzona przez niejakiego Hendrika Van der Decken’a. Taki tam hulaka, pirat morski, ale chciał też zdobyć niebiosa, bo zaczął odczuwać niedosyt, więc ulepszył swoją karawelę, aby mogła też latać. Ale ten statek już odleciał w Siną Dal i wcale nie jest go tak łatwo złapać.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.
Ryo jest offline  
Stary 20-09-2011, 22:13   #159
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Mamo, dlaczego niebo jest fioletowe?
- Nie otwieraj okna!
- Ale dlaczego niebo jest fioletowe? – marudziła mała istotka.
- Zobacz, jakie błyskawice! – pasjonował się jego starszy brat.
- Powiedziałam odejdźcie stamtąd i...!
Rozległ się ogłuszający łomot, cały budynek zadrżał w posadach i przerażone istoty w panice zapiszczały na cały głos. Coś sunęło w poprzek ściany, tnąc ją! Trzasnęło w mur, wyrywając ogromną dziurę, sypiąc wokół kamieniami z rozbitej ściany. Pokój rozsypał się niczym budowla z piasku, czarny taran prujący budynek zmiótł duże meble, wyrzucając je na zewnątrz. Ogromna dziura! Znikła połowa pokoju, ogromna dziura! Z piętra wyżej runęła masywna kanapa, roztrzaskała się na resztkach ocalałej podłogi; na kanapie siedział malutki, zwinięty kłębek, płaczący na cały głos, ginący w tumanach kurzu i pyłu.

* * *

Eteryczna macka przeniknęła przez mury zamku. Powoli i z zaciekawieniem „przyglądała się” ciału leżącemu w kałuży krwi. Końcówka macki podniosła z zaciekawieniem zwłoki, po czym upuściła je na podłogę, jak ktoś kto „o, znalazłem pięć złotych! [podnosi] a nie, to tylko jeden zardzewiały grosz...[wyrzuca]”.

* * *

No i stało się. Nikt tak naprawdę nie wiedział dlaczego meduza wybrała akurat ten moment, żeby pokazać wszystkim wokół co potrafią eteryczne, fruwające meduzy. Jedno stało się jednak nagle pewne: Chaos does not approve. Poruszające się dotąd spokojnie i leniwie macki zafalowały z większą siłą. Jedna z nich uniosła się wysoko ponad dziedziniec, był to pełen gracji, nie powolny, nie zamaszysty ruch. Zebrani możni i mędrcy spoglądali w górę z wahaniem. Macka wywinęła się końcówką w kierunku meduzy, jakby chcąc pomachać tym w dole, po czym niespodziewanie runęła w dół z zastraszającą siłą i szybkością. Ludzie w dole zdążyli jedynie wrzasnąć w przestrachu. Uderzenie zatrzęsło miastem i wybiło w placu wielką dziurę, sypiąc wokół deszczem kamieni. I deszczem odrzuconych wokół ludzkich sylwetek. Macka spokojnie owinęła się wokół jednej z leżących na ziemi postaci. Ktoś krzyczał, poruszenie na murach, złapali za broń, uciekali… Końcówka macki owinąwszy się staranie wokół jednego z magów unosiła się w górę, zabierając zdobycz ze sobą. Zbierający się z ziemi magowie mieli na ten temat różne poglądy; jedni nawoływali żeby „strzelać, siekać i palić”, inni żeby nie atakować i zachować spokój. Meduza nie przejmując się tymi opiniami taszczyła w górę półprzytomnego maga. Niektórzy nie wytrzymali; zaświszczały strzały, bełty. Oczywiście wszystkie pociski przenikały przez macki jak przez powietrze. Emon zrobił sobie więcej miejsca; uniósł wszystkie macki i trzaskał nimi na wszystkie strony. Wbijały się w mury, cięły ściany, łamały wieże, burzyły domy niczym kopce z piasku.

* * *

Kiti; Nie udało ci się wejść na zamek niezauważoną. Trzech strażników pobiegło za tobą. Zdołałaś na moment ich zgubić i porozmawiać z Mieszczaninem. Po chwili jednak strażnicy odnaleźli was oboje.
- Stój!... – zawołal zdyszany strażnik, jednak na widok Pierwszego Zaklinacza zaniemówił.
- Wiej!!! – wrzasnął Mieszczanin, zrywając się do ucieczki.
- Wybacz, panie, ja...? – strażnik wybałuszył gąły, kiedy Pierwszy Zaklinacz zaczął przed nim uciekać.
Jego dwaj koledzy też was dogonili, również się teraz gapili. Zmieszany Mieszczanin z wahaniem przystanął.
- Ten wilk...? – zaczął strażnik, wskazując Kiti.
- C-co z tym wilkiem? – wydukał Mieszczanin.
- Nooooo... eeeeeee...? Bo on...? Biegał wokół, myśleliśmy, że to...? Eeeeee...?
Mieszczanin wziął się w garść i wziął głębszy wdech.
- To jest mój wilk! – oznajmił.
- Eeee... ah tak... wybacz, my...?
- Przecież jestem Pierwszym Zaklinaczem, durnie! – rzucił odważnie, a zmieszane miny strażników dodały mu otuchy. – A to mój wilk! Ja... go... wyczarowałem!... Wczoraj...
- Wybacz, panie, nie wiedzieliśmy...
- Nie powinniście być na placu czy na posterunkach?!
- Tak... Już tam wracamy...
- Durnie – mamrotał pod nosem.
Zebrali się więc i poszli. Mieszczanin odetchnął i otarł spocone czoło.
Naraz rozległ się potworny huk i zamek zadrżał w posadach. Mur rozsypał się, a do wnetrz wyrwy wdarła się wijąca się końcówka macki meduzy!
- CO DO WSZYSTKICH PIEKIEŁ?! – wydarł się w panice Mieszczanin, rzucając się do ucieczki.

* * *
Dirith;
Nasłuchiwałeś... Pani zakładniczka była nawet grzeczna. Po chwili jednak zaniepokoił się huk uderzenia, który dobiegł gdzieś z zewnątrz. Za kilka sekund coś z hukiem rąbnęło w balkon i mur. Twoja zakłądniczka wydarła się na cały głos. Kiedy błyskawicznie się obejrzałeś zrozumiałeś, dlaczego wrzeszczała w histerii.

Metal Octopus by *NegativeFeedback on deviantART

Wielka macka wybiła dziurę w miejscu, gdzie był balkon, a jej końcówka właśnie wdrążała się do sali w kórej byliście, po drodze gniotąc meble i mury!...

Magini;
Twoi rozmówcy byli jacyś drętwi. Nie dosc że zadawali kiepskie pytania, to jeszcze za każdym razem gdy odpowiadałaś mieli miny pt.
Browsing deviantART

Sytuacja jednak diametralnie się zmieniła, gdy zamek zatrząsł się w posadach, a dach... dach wraz z rozerwanymi kawałkami ściany poszybował nagle heeeeeeen w nieboooooo... kiedy szczyt wieży urwała wielka eteryczna macka! [Erotyczna macka!!! – zakrzyknęła papuga (i tak powstało japońskie porno....)] Magowie zasłonili głowy przed walącymi się w dół kamieniami, zaś macka spokojnie trzymała sypiącą się wieżę wysoko w powietrzu, nie ponad wami, na szczęście.
Octopus by ~PyroPixie321 on deviantART

- Powstrzymajcie ją!...
- Módlcie się!...
- Uciekajmy!!!...
Magowie w pośpiechu wybiegli, ratując się przed sypiącymi się ruinami wieży... A Może By Tak wiać by nie dostać toporkiem eeer znaczy kamiorkiem?...

Drzewo;
RAWR!!!! LEEEEEEEROYYYYYYYYY....!
Spytacie dlaczego porządne drzewo zaatakowało porządnych ludzi na środku miasta?
Oto dlaczego: drzewa muszą znosić coś takiego!
ninja tree hugger - YouTube

A te co kurde, bondage???:O
Japanese traditional tree climbing - YouTube

Każdy normalny dąb by się wkurzył... Z Ratunku Tym Durnym Drzewem Mnie Goni [o.o] było nie inaczej!

....JENKINS!....
Cios gałęzią posłał jednego ze strażników w powietrze. Kiedy chciałeś zmieść drugiego, rąbnąłeś konrem w ścianę strażnicy, gdyż cel uskoczył. Zamierzyłeś się znowu... hmmm... ktoś grilla robi...? [obejrzałeś się na swój tyłek] Waaaaaaaaaah!!!
Płonąca strzała utkwiła w korze i właśnie... włosy ci się palą!... Ale nie zrezygnujesz tak łatwo!...
* * *
Puk, puk.
- Kto tam?
Strażnik otworzył drzwi strażnicy.
- JA CIĘ SUNĘ!!!!!
Fire Demon by ~PopeFucker on deviantART
* * *
Nie każdy może zobaczyć wielki, płonący dąb w progu. A kto zobaczył, rzucił się do ucieczki w popłochu.
- POŻAR!!!
- WODY!!!
- Durnie! – strażnik wytrącił z łap wiadro z wodą, którą tamten polał Drzewo. – To jest wróg!
- Ale kapitanie... AAAAaaaaaaaaaa wróg podpalił strażnicę!...
- Pożar, wody!....
- Nie gaście go kretyni, niech się spali!...
- Wody!...
Sytuacja była bardzo chaotyczna. Paliłeś się. Mocno. Coraz mocniej. Chodzące drzewo może zrobić kuku, ale chodzące płonące drzewo może zrobić wielkie kuku! Od twoich płonących konarów ogniem zajmowało się wszystko wokół – drewniane ściany, dach chaty naprzeciwko strażnicy, sami... strażnicy... Miotałeś się z gorąca i bólu, przy okazji roznosząc ogień wokół. Niektórzy strażnicy polewali cię wodą z wiader [o ironio...] Ale woda szybko się im skończyła, a inni próbowali posiekać cię toporkami w międzyczasie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 21-09-2011, 14:07   #160
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Ludzie;
- Hej stary, znowu jakiś problem do cholery… Jakiś nawiedzony dziadek miłośnik przyrody zadzwonił, że pod naszym biurowcem na ulicy, leży żółw.
- Lololol dobre, a słyszeliście ten kawał o żółwiu…?
- I ktoś dociekliwy kurde był i dziadek przysłał pismo że żółw jest pod ochroną i mamy go zabrać z drogi.
- Dajcie mu kasę to mu się zatka usta. Gdzie moja kawa?
- Dzisiaj znowu dziadek dzwonił, nawiedzony jest, ciągle że ten żółw tam leży i straszy na jakimiś karami. Kasy nie chciał wziąć, wiesz, to już starzec, na łeb mu coś padło… Napiszcie pisemko, pieczątka i tyle.
- Znowu dzwonił i napisał pismo. Dzwonił do Dyrekcji ochrony środowiska, straszy nas jakimiś karami.
- Czekaj bo piję kawę. No to mu odpiszcie znowu i piecząteczka. Już rok nas durny dziadek męczy, ludzie nie mają co robić!?
- Przyszła opinia z Dyrekcji że mamy obniżyć oddziaływanie drogi na chroniony gatunek.
- No kurde już dwa lata nas dziadek męczy z tym cholernym żółwiem… Dobra, to przygotujemy projekt ochrony żółwia, złóżcie przetarg, zróbcie projekt, znajdźcie wykonawcę… To spotkanie za miesiąc.
- Dobra kawa na tym spotkaniu. To co, kolejne zebranie za miesiąc?
- Dobra, projekt gotowy. Rok to trwało ale jest projekt…
- Napisali że wadliwy projekt, wymaga kilku poprawek… ale kto za to zabuli hmm no tak nie ma kasy myślę że w przyszłym roku budżet będzie większy…
- Dobra, jest kasa, popraweczki, projekt zatwierdzony… No to jedziemy z tym.
- Wykonawca dzwonił z terenu, mówi, że nie znalazł żadnego żółwia na drodze tylko mokrą plamę. Pyta co zrobić.
- niech udaje że nic się nie stało i kontynuuje. Mamy pieczątkę że sześć lat temu żółw tam był, a pieczątka jest ważna 10 lat wiec jesteśmy czyści. Zmyjcie drogę, wezwijcie telewizję i ogłoście sukces.

Elfy;
Elf idąc chodnikiem zauważa żółwia na drodze. Wchodzi na jezdnię, podnosi żółwia i odstawia go w bezpieczne miejsce, próbuje dać mu jeść i pić.

Co to ma do rzeczy? A bo niektórzy Ano, jeśli nad miastem fruwa meduza, to jedni gapią się nad nią, zwołują zebrania, dyskutują, ustalają plan. Inni powinni coś zrobić. Zamierzała coś zrobić, ale meduza była tym szybsza tym razem.

Zastanawiała się co z resztą drużyny i czy maja jakiś plan, a jeśli tak to czy jest to a) pić B) uciekać c) śmiać się do samych siebie. Co do różnic między rasami...

(Autentyk)
Z piosenki Britney
„Shame on me
To need release
Uncontrollably”

Drow usłyszał:
„Chain me
Hit me please
Control me”...

Demon usłyszał:
„Chase me
To meet me
Come to me”

Elf usłyszał:
„S[sz?o.o]ave me
To me, please
Come, troll me...?o.o’

Wyniki badania: drowy i elfy ze sobą nieco bardziej spokrewnione, niż demony i elfy, bowiem słyszą podobnie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D

Ostatnio edytowane przez Kejsi2 : 22-09-2011 o 17:24. Powód: rozbudowuję post :D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172