Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-01-2014, 00:53   #121
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
VII trąba anielska

[media]http://www.youtube.com/v/wYvxjMcY6yg?[/media]
Nie obchodzi nas nawet to, czy nas to obchodzi.

I siódmy anioł zatrąbił. A w niebie powstały donośne głosy mówiące: Nastało nad światem królowanie Pana naszego i Jego Pomazańca i będzie królować na wieki wieków! A dwudziestu czterech Starców, zasiadających na tronach swych przed tronem Boga, padło na oblicza i pokłon Bogu oddało, mówiąc: Dzięki czynimy Tobie, Panie, Boże wszechmogący, Który jesteś i Który byłeś, żeś objął wielką Twą władzę i zaczął królować.

Czy potrafisz wyobrazić sobie pustkę? Czy umiesz stworzyć w głowie obraz świata, który nic nie przedstawia? Przecież sam obraz już coś pokazuje, nawet jeśli jest tylko białym płótnem...

Wszyscy

Wszystko zniknęło. Wszystko umilkło. Nie zostało nic… nic poza nimi samymi. Pięciu wybranych… czy pięciu przeklętych… miało teraz zadecydować o losie świata.
I pośród tej pustki nagle pojawiła się istota bez twarzy, dzierżąca miecz w dłoni.


- Jam jest Anioł Apokalipsy.

Skąd dochodził głos? jak brzmiał? Był męski... czy może kobiecy? Nie wiedzieli. Nie byli nawet pewni czy naprawdę słyszeli jego głos. A może dochodził raczej z ich umysłów?

- Nadszedł czas Waszego wyboru, naznaczeni gwiazdą.

Istota zamachnęła się mieczem i ku zdziwieniu zgromadzonych, przecięła swoje lewe ramię. Z głębokiej rany popłynęła krew czerwona jak najszlachetniejszy rubin. Posoka sączyła się leniwie acz bez ustanku, niczym woda z kranu, ściekając po lewej ręce anioła i skapując z jego palców.

- Oto krew człowiecza. Jeśli nie chcecie rozrywać Pieczęci, które wiążą ten świat takim, jakim człowiek go stworzył, napijcie się z mej rany.


Anioł Apokalipsy przełożył broń do drugiej ręki i ciął prawe ramię. Choć rana była równie głęboka, z tej popłynęła krew inna... błękitna.

- Oto krew boska. Jeśli chcecie rozerwać Pieczęci i stworzyć świat na nowo, napijcie się z mej rany, a moc kreatorów świata na was spłynie.


Miecz zniknął, a istota wysunęła przed siebie okrwawione dłonie, z których nierzednącym strumieniem sączyła się krew – z lewej ludzka, z prawej boska.

- Decydujcie, póki iskra życia tli się w tym ciele. – mówił dalej Anioł Decydujcie szybko, bo gdy ostatnie krople skapną z mych rąk, a większość z was nie określi swego zdania, wtedy biada nam wszystkim. Jako rzekł mi Pan, tako i ja Wam rzekłem. Decydujcie.

Istota zamarła, przywodząc na myśl groteskową rzeźbę.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 06-01-2014, 14:07   #122
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Obydwa strumienie krwi ociężale wylewały się z krynicy, jaką stanowił Anioł Apokalipsy. Pokonywały drogę, będącą okrytymi czernią ramionami, aż wreszcie barwiły nienaturalny alabaster dłoni i wahając się na czubkach palców, skapywały. Szkarłat i lazur uderzały w podłoże i choć było to zjawisko raczej delikatne, wydawało się, że towarzyszący stukot jest hucznym dudnieniem, a mikre rozpryski w rzeczywistości stanowią odśrodkowo wypływające fale - swoją istotą ogarniające cały wszechświat. Każda kropla dysponowała jedną z potencjalnych mocy, by zniszczyć, lub zachować. Każda kropla stanowiła boskie narzędzie, decydujące o życiu, lub śmierci.

Adam nie wiedział, że mógł stać się kreatorem świata. Paluch również wspominał o tym przed chwilą, lecz pozostawało to sprzeczne z tym, co twierdziła Caracassa - że po wyborze nadchodzi śmierć. Anioł Apokalipsy też utrzymywał przeciwstawną z jej słowami wersję, przez co mężczyzna zaczął się zastanawiać, czy naprawdę usłyszał, że umrze. Mógłby przysiąc, że tak - lecz każdy zdawał się temu zaprzeczać. Adam uznał po chwili wahania, że najlepiej będzie, jak wyrzuci wszystko z pamięci i skupi się na teraźniejszości - bo teraźniejszość równała się z wyborem. Bez wątpienia najważniejszym w jego życiu.

Anioł Apokalipsy był przerażający w całej swej istocie. Wpierw należało opanować strach, aby podejść i napić się z któregokolwiek ramienia. Mara nie posiadała twarzy - zamiast niej ziającą pustkę. Jak gdyby nie potrzebowała oczu, gdyż jej jedynym celem był świat - a żeby w niego uderzyć, nie musiała wpierw identyfikować pozycji. Nie posiadała żadnych widocznych narządów zmysłu - być może prócz dotyku - gdyż odbieranie bodźców z otoczenia nie należało do jej obowiązków. Luka przebijająca czerep w kolorze marmuru sięgała nawet miejsca, gdzie powinien tkwić mózg. Mogło to znaczyć, że Anioł Apokalipsy był bezmyślny i nie podejmował decyzji. Był jedynie narzędziem - kluczem pasującym do pieczęci. Do pięciu znamion gwiazd betlejemskich, które widniały niczym tatuaże na ciałach wybrańców. Obrazu boskiej istoty dopełniał niezbędny element - aureola. Lecz zdawała się dość ekscentryczna, jakby metalowa i przytwierdzona do czaszki dzięki strunom wykonanym z tego samego materiału. Być może nie mogła sama lewitować, gdyż spoczywał na niej zbyt duży ciężar - większy, niż kiedykolwiek doświadczyły aureole innych aniołów. Ciężar życia i śmierci - zawahania, lub destrukcji i kreacji.

Wcześniej Adam zastanawiał się nad wyborem. Były to niekrótkie chwile wahania, pytań i niepewności - teraz jednak te wszystkie elementy rozproszyły się, jak gdyby nigdy nie istniały. Obraz dwóch strumieni mesmeryzował i w końcu zapełnił każdą wolną lukę w umyśle, po czym poddał się dalszej ekspansji, usuwając zarówno ze świadomości, jak i podświadomości każde uczucie, wszystek lęk, niepotrzebne w chwili obecnej wspomnienia. Pozostało jedynie czyste pragnienie, by skosztować krwi anioła. Być może nie stanowiła ona przepysznego nektaru, sięgającego o wiele dalej niż pozwoliłyby kubki smakowe - lecz wciąż zawierała pierwiastek boskości. I zagadka nie polegała nawet na tym, że Adam rzeczywiście chciał spróbować osocza - to przeznaczenie pchało go w tym kierunku. W jego losie tkwiła zapisana prawda - połączy się z nim. Nie kiedyś, nie w przyszłości. Teraz.

Świat nie był szczególnie przyjazny dla Adama. W pewnym momencie mężczyzna wierzył nawet, że ktoś specjalnie go prześladuje. Zdarzyło się wiele nieszczęść, których wymienienie trwałoby niezwykle długo. Moliński kochał swoich bliskich, lecz nie chciał, by żyli na tym ziemskim padole pełnym łez i cierpienia - a przynajmniej nie w jego obecnej postaci. Los udzielał dobra jedynie po to, by je odbierać. Im więcej przyjemności otrzymałeś, tym bardziej miało zaboleć, gdy do równania w końcu wkroczy zło. A to akurat było pewne i niezmienne.

Na dodatek Adam posiadał umysł artysty. Choć i muzykę chciano mu odebrać - przez oparzenia dłoni - mężczyzna wciąż znalazł sposób by grać i był w tym rzeczywiście dobry. Nie tylko wykonywał melodie, również je tworzył. I chciał stworzyć nowy świat jako swoje największe arcydzieło - najpiękniejsze i najlepiej pomyślane. Raj bez grzechu i zła. Eden, lecz znacznie bardziej trwały - wieczny. Bez węży i niebezpieczeństw. Bez zła i zwątpienia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MNovzaX8InA[/MEDIA]
Zasiałem nasiono
Pod dębem
Przystąpiłem je butem
I wdeptałem w ziemię

Wzrastaj
Wzrastaj
Wzrastaj

Wykonał krok w kierunku anioła - jako pierwszy z pieczęci. Ukląkł przed Aniołem Apokalipsy, jak gdyby oddawał mu hołd, po czym wyciągnął szyję w kierunku prawego ramienia i otworzył usta, a pojedyncza lazurowa kropla spoczęła na języku.
 
Ombrose jest offline  
Stary 13-01-2014, 12:06   #123
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Cała piątką przez chwilę stała całkowicie bez ruchu, pogrążona we własnych myślach. Każdy zmagał się z własnymi demonami i miał jakąś wizję przyszłości, zarówno świata obecnego, jak i nowo powstałego.

- A jeśli dwóch wybierze krew człowieczą, dwóch krew boską, a jedna osoba nie zdecyduje? - Aniela zapytała anioła.
Ten jednak nawet się nie poruszył, pozostając głuchym na pytanie kobiety.

Pierwszy ruszył Adam. Aniela miała wrażenie, ze wszyscy na chwilę wstrzymali oddech, gdy mężczyzna klękał przed aniołem. W końcu zdecydował napić się niebieskiej krwi - wybrał nowy ład. I to jego odwaga pchnęła Anielę do wykonania kolejnego kroku. Ruszyła przed siebie, powoli i niepewnie, jakby zaraz miała się obudzić z tego koszmarnego snu.

Jej myśli były w tej chwili jedną wielką plątaniną. Z jednej strony mogła zniszczyć wszystko co znała i tą garstkę ukochanych osób, by być może zrobić coś lepszego. Lub mogła iść na łatwiznę, wybrać czerwony płyn i mieć to wszystko gdzieś. Wiedziała jednak, że została wybrana, i że to wielki dar; nie należy go marnować. Postanowiła wybrać nowy świat, choć nie miała zielonego pojęcia w jakim stopniu będzie dane im go kreować. Czy ziemia wciąż będzie trzecią planetą od słońca, czy przyciąganie ziemskie nadal będzie wynosić 9,81 N/kg? A może baza do stworzenia nowego świata będzie ta sama, a ich rola ograniczy się do ustalenia kilku dekoracyjnych detali? Nie wiedziała tego, ale miała zamiar się przekonać.

Kucnęła przy prawym ramieniu anioła i wyciągnęła dłoń w kierunku delikatnej, niebieskiej stróżki. Złapała kilkanaście kropli i patrzyła na tę plamę na dłoni. Błękitna krew, niczym u szlachcica, człowieka wysoko urodzonego. A tutaj krew boska. Pomyślała o Adamie i Ewie i o kuszeniu przez węża. A może anioł jest takim wężem, a pieczęcie, które wybrały niebieską krew zostaną ukarane za swoją zuchwałość? Już niedługo pytania doczekają odpowiedzi, jeśli tylko choć jeszcze jedna osoba wybierze nowy porządek.

Wypiła krople krwi z dłoni.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 13-01-2014 o 12:10.
Redone jest offline  
Stary 13-01-2014, 15:14   #124
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Brzyski obserwował cały spektakl z niemałym rozbawieniem. Oto Anioł Apokalipsy pojawił się znikąd i zażądał by dokonali wyboru, równie nieludzkiego jak on sam. Paluch nie był przekonany ani do kreacji nowego świata, ani do zachowania pieczęci, bowiem starego świata nienawidził szczerze i oddanie. A z drugiej strony był to jedyny świat który znał i który, przy wszystkich swoich minusach, mógł nazwać swoim.

Nie był zaskoczony gdy Adam, jako pierwszy spośród ich piątki, dokonał swojego wyboru. Nowy ład. Nie dziwił mu się - ciągle miał przed oczyma widok dwu, potwornie skatowanych kobiet na wysepce. Dwu istot, które Adam musiał kochać.

Druga podeszła Aniela. I ona wybrała nowy, lepszy porządek. Klęcząc spróbowała paru kropel. Brzyski był nieco zaskoczony, ponieważ kobieta wyglądała porządnie, jak ktoś kto wiódł całkiem niezły żywot na tym świecie. "Na tym świecie" Brzyski zatrzymał się nad tym co sobie pomyślał, a potem postanowił nie czekać dłużej. Nie chciał by jego wybór był nic nieznaczącą demonstracją.

Podszedł do Anioła Apokalipsy, dziwacznej i pokracznej istoty ze złego snu, którą ktoś - Bóg, Diabeł, Thor lub inny byt - powołał do życia. Jeszcze raz przyjrzał się jego dłoniom. Było coś fascynującego w cieknącej krwi, zarówno tej czerwonej, ludzkiej, jak i boskiej. A potem wybrał.

Najpierw pochylił się nad raną z krwią ludzką. Nabrał jej w swoje ręce, a następnie uzupełnił ją krwią boską i wypił. A potem wybuchnął śmiechem.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.
woltron jest offline  
Stary 14-01-2014, 22:58   #125
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
"To obrzydliwe" - pomyślał Mateusz. Choć na jego oczach ważyły się losy świata, decydowano o przyszłości miliardów istnień i własnym życie i niebycie, jedynym o czym w tej chwili myślał było to, jak ohydnym wydaje mu się sposób, w jaki mają dokonać tego wyboru. Bo przecież nie mogli zwyczajnie zagłosować przez podniesienie ręki, wrzucenie kulki do urny czy postawienie krzyżyka na kartce. Nie, tu trzeba czegoś bardziej patetycznego.

Po raz kolejny poczuł, że jest wściekły na Boga. Za wszystko. Za tę chorą sytuację, za gwiazdę na ręce, za wybór jakiego musi dokonać. Za ten popieprzony teatrzyk bez łądu i składu. Nie wiadomo po co i dla kogo. Chyba tylko ku uciesze kogoś na górze. Albo na dole...

Po chwili jednak, w przebłysku nagłego olśnienia odpuścił sobie te myśli. Może to jednak miało szczyptę sensu. Sposób, w jaki mieli dokonać wyboru był owszem okropny, ale czyż równie okropny nie był sam wybór jakiego mieli dokonać? Okropieństwo formy było zaś w gruncie rzeczy niczym, w porównaniu z okropieństwem konsekwencji.

I tak rozmyślając patrzył jak dwie pierwsze osoby, bez większego wahania podchodzą do Anioła, by zakosztować błękitnej krwi. By stać się bogami, by stworzyć nowy świat. By zamordować jego dotychczasowych mieszkańców. Ironia. Piją błękitną krew plamiąc sobie dłonie zwyczajną, szkarłatną posoką.

Gdy kolejny mężczyzna ruszył by dokonać wyboru, Jabłoński obawiał się, że już po wszystkim. Że będzie sobie mógł odpuścić bo decyzja zostanie podjęta bez jego udziału. Tu nastąpiła niespodzianka, bowiem Brzyski zrobił sobie drinka i skosztował zarówno jednej jak i drugiej krwi. Czy to znaczy, że było trzy do jednego?

Jeśli do tej pory miał mętlik w głowie to teraz doszczętnie już zgłupiał. Czy to już koniec? Czy jego decyzja ma jeszcze sens? Czy... naprawdę robi mu to jakąś różnicę? A jednak krew z ran wciąż się sączyła, nic nie wskazywało na to, by apokalipsa już się rozpoczęła. A więc wciąż może... przynajmniej się wypowiedzieć.

No właśnie, wypowiedzieć, tylko jak? Czyż nie myślał nie tak dawno temu, że w zasadzie jest mu wszystko jedno? Że mógłby rzucić monetą i byłaby to równie dobra decyzja? Albo zwyczajnie przeczekać. Stanąć z boku i pozwolić by zadecydowali inni. Odmówić wzięcia na swoje barki ciężaru tej decyzji, tego brzemienia, na które wcale nie miał ochoty. Teraz poczuł, że jednak nie może, że nie potrafi. Że to coś w rodzaju obowiązku, który musi wypełnić. I choć nie czuje się na siłach i nie jest właściwą osobą do tej roboty, podejmie decyzję. Jedyną, jaka przychodziła mu do głowy.

Nabrał w dłonie odrobinę ludzkiej krwi i wypił niewielki łyk zamykając oczy i krzywiąc sie z obrzydzenia.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 21-01-2014, 00:28   #126
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Lena jako ostatnia uklękła przy broczącym czerwoną i niebieska posoką aniele.
- Muszę to zrobić… muszę pomyśleć o wszystkich dzieciach… chce dla nich lepszego świata – to rzekłszy, kobieta upiła kroplę niebieskiej krwi z rany Anioła Apokalipsy. W oczach miała łzy. – Żegnaj Maju…

Potem już tylko czekali. Czekali i patrzyli jak awatar kona.


***

[MEDIA]http://www.youtube.com/v/K5B3ZSPzBdE?[/MEDIA]

ODDZIAŁ IV PSYCHIATRYCZNY
Z PODODDZIAŁEM REHABILITACJI PSYCHIATRYCZNEJ
W Dolnośląskim Centrum Zdrowia Psychicznego we Wrocławiu

Pielęgniarka oddziałowa w pospiechu przemierzała korytarze szpitala. Zwykle opanowana kobieta po 40-stce, która niejedno na oddziale przecież widziała, wydawała się… przerażona.

Rzucając pospieszne spojrzenie księgowej, przeszła od razu do biura ordynatora. Łysawy mężczyzna przy kości spojrzał na nią znad talerza parujących pierogów. Widząc jednak wyraz twarzy pielęgniarki, powstrzymał się od wyrażenia niezadowolenia z powodu przerwanego posiłku.

- Panie doktorze… to straszne… - zaczęła nieskładnie.
- Pan… Romek… nie żyje.

Ordynator odłożył widelec i wyprostował się na fotelu.

- Nasz oddziałowy Jezus? Jak to się stało?
- To… to było straszne. Pan wie, panie doktorze, że on od pewnego czasu chodził za 5 naszymi pacjentami?
- Tak, tak… kojarzę. Dwie kobiety i trzech mężczyzn… każde z nich nazywało go innym imieniem i… inaczej traktowało. Dobrze pamiętam?

Pielęgniarka, która najwyraźniej miała dość czekania na zaproszenie lekarza, usiadła na krześle po drugiej stronie biurka.

- Zgadza się. Doszło nawet do bójki z panem Adasiem. Podobno oskarżyciel z procesu pana Adasia o okaleczenie chłopaka jego przyjaciółki chce znów wznowić sprawę przeciwko niemu przez ten incydent, a teraz… teraz jest jeszcze gorzej. A pan Adaś jest taki miły…
- Nie o tym pani chyba mówiła.
- Tak, zgadza się. Zaniepokoiła mnie Pani Lencia chociażby, która trafiła do nas po śmierci córeczki w pożarze. Ona pana Romka raz całowała, a raz… nazywała porywaczem.
- Utrata dziecka to straszny przypadek.
- Nie tylko utrata. W grupie tych pięciu osób jest tez pani Aniela.
- Ta przemiła nauczycielka, która chciała się zabić, bo nie mogła zajść w ciążę?
- Właśnie.
- Ta trójka i jeszcze dwóch innych… oni trzymali się ostatnio z Romkiem, a sam pan wie, co on gadał… no i stało się.
- Co się stało dokładnie?
- Nie wiemy jak, ale podejrzewamy, że pan Romek ukradł skalpel z czyjegoś fartucha.


Ordynator aż podskoczył.

- To nie do pomyślenia! Jak do tego doszło?!
- Ustalamy i… niestety… pomoże nam w tym policja.
- Czyli Nasz Jez… Romek odebrał sobie życie?
- I tak i nie. On… no właśnie… On zebrał tamtą piątkę.
- A nie szóstkę?
- Nie. Pan pamięta… Cyprian został przeniesiony do prywatnej kliniki. I dopiero jak on odszedł, Romek upatrzył sobie tego długowłosego motocyklistę… nie pamiętam imienia teraz.
- Tego, co widział duchy?
- Tak, tego nawiedzonego.
- No i co Romek z nimi robił? Kazał się pociąć?
- Gorzej… panie doktorze… on ich zebrał w nocy w kantorku na szczotki. Musieli się tak spotykać nie pierwszy raz. Prawdopodobnie nawet siódmy – od kiedy usunęliśmy kamerę w korytarzu.
- Czemu ją usunęliście?
- zapytał mężczyzna, marszcząc czoło.
- Techniczny miał zamontować jakąś na podczerwień, żeby w nocy nie trzeba było światła zostawiać. Tylko że on się rozchorował, no i tak na niego czekamy…
- Mogła mi to pani zgłosić.

Pielęgniarka zagryzła wargi, ale zaraz potem kontynuowała raport.
- W każdym razie byli tam wszyscy, gdy ich znaleźliśmy. Cała szóstka. Znaczy, pan Romek był już martwy. Ktoś… albo w sumie on sam… to zbada policja… okaleczył jego ręce, tak że biedak wykrwawił się zwyczajnie, zanim rano znalazła ich sprzątaczka.
- Mój Boże…
- To nie jest najgorsze. Bo… kiedy Zdzisia ich znalazła… sprzątaczka nasza… to Paluch się śmiał.
- Ten kryminalista?
- Tak, ten którego w więzieniu… no cóż wielokrotnie wykorzystano…
- No i z czego on się śmiał?
- Śmiał się, pytając Zdzisi co teraz zrobi, skoro napił się z dwóch źródeł?
- Źródeł?
- Tak… bo… oni wszyscy… umazani byli krwią… w sensie, wokół ust.
- Pili krew Romka?!
- Tak… to straszne, ale… tak.
Ramiona ordynatora jakby zwiotczały, a on sam skurczył się w sobie. Po minie pielęgniarki oddziałowej widział jednak, ze to nie koniec.
- I co dalej?
- Ta piątka…
- Też się pocięli?
- Nie, panie doktorze. Oni potem jakby zapadli się w sobie, stracili kontakt z otoczeniem. To wygląda jak głęboki autyzm. Gdyby nie to, że ich funkcje życiowe są normalne, powiedziałabym, że zapadli w śpiączkę. Jakby… jakby przestali istnieć dla świata.


Kobieta zaczęła płakać. Lekarz wstał zza biurka i położył rękę na jej ramieniu.

- Może znaleźli własny… lepszy od tego.

KONIEC

[MEDIA]http://www.youtube.com/v/R-7cWBBUedg?[/MEDIA]
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 21-01-2014 o 00:35.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172