Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-06-2014, 10:28   #21
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Joe: Twój spokojny aczkolwiek donośny głos spowodował przesunięcie kobiety wraz z krzesłem o jakieś pięć metrów do tyłu. Starałeś się mówić cicho, ale drewniane struny głosowe rezonują tak potężnie, jak kowadło spadnięte na pełnopłytowego rycerza z Zakonu Pięciozłotówy+VAT. Rundegalda spojrzała ogłuszona na Ciebie, odzyskała władzę nad błędnikiem i zaczęła krzyczeć (chyba coś jej pękło w głowie, gdy jej twarz zderzyła się z Twoją żywiczną przemową).
- Dżewo, ale jesteś kretynem! Właśnie chodzi o to, że nie wiadomo czym oni się zajmują! Oficjalny wpis do Rejestru Sądowego mówi, że to firma rolnicza! Ale król w to nie wierzy od kiedy w rejonie siedziby spółki zginęły dwie wsie, tysiąc kupców i połowa armii! I PRZESTAŃ KRZYCZEĆ! GŁOWA MNIE BOLI!

Lug: Byyuubełbbełbbełb. Hefwguuuyyyeee, hy-hy-hy, błeeee.

Mekon: Strzepnąłeś z siebie kawałek mózgu, trzustki i dwa palce ubitego pancerniaka. I tak by nie pożył za długo, ponieważ po ocenie stanu organów wewnętrznych stwierdziłeś, że biedaczysko nabawił się wielu ciekawych chorób wenerycznych. Wszystkie były ze sobą tak poplątane, że wytworzyły nowe szczepy pandemicznych wirusów. Odpowiednio wydestylowane w aparaturce szczepy mogą przysłużyć się lobbingowi farmaceutycznemu oraz przemysłowi spirytusowemu. Będą ofiary, ale nauka musi się rozwijać, a w szczególności ta obłożona akcyzą.

Joe, Lug, Mekon: Rundegalda po kilku chwilach doszła do siebie po rozmowie z człowiekiem-sosną. Gdy wypiła dla poprawy kondycji fizycznej sześć piw i flaszkę wódki (musiała studiować geologię, studenci administracji rządowej ledwo dawali radę mrugać oczami po stu gramach akademickich dekoktów), przeszła do rzeczy:
-Cieszę się, że nie muszę wam przykładać noża do gardła. Ty, człowieku-dżewo, masz tu z powrotem swój ekwipunek. - Skinęła głową i po sekundzie wszedł napakowany goblin z wielgachnym karabinem snajperskim na plecach. Spojrzał na drewniaka i pieprznął jego sprzęt na stół. Porównując wyposażenie obu osobników można było stwierdzić jedno - nic dziwnego, że lasy nie potrafiły bronić się przed przeróbką tartaczną. Goblin wyszedł kogoś zgwałcić. Kobieta tymczasem podjęła dalszą mowę, wykładając jednocześnie na blat kartkę. - Przed misją udajcie się pod ten adres. Podajcie hasło "Lubię placki waniliowe". Jeśli nie zmieniono hasła to przeżyjecie, jak zmienili, to trudno się mówi. Znajdziemy kogoś. Tam będziecie mogli pobrać ekwipunek specjalny za potwierdzeniem odbioru, więc musicie go zwrócić. Może być już mocno zdezelowany, bo to przydziałowy szmelc bohaterów z budżetówki do walki ze smokami i niezniszczalnymi czarnoksiężnikami. Potem udacie się do Lasu Mrocznej Śmierci, na północ. Macie dwie drogi do wyboru. Pierwsza jest taka - Trakt Łupieżców Kegla, potem Bór Zagłady, skręcacie w lewo na rondzie na Bagna Śmierci Umysłu i przeprawiacie się przez Jaskinie Suchych Pająków. Ciągła walka o przetrwanie, brak odpocznienia i makabra psychiczna. Druga trasa to jak w mordę strzelił Biały Trakt, ale tam co pięćset metrów jest płatne skrzyżowanie, ciągłe korki i nawalone przez konie. A pieniędzy na opłaty mytnicze wam nie damy, bo kasa królewska wspiera przede wszystkim olbrzymi budżet reprezentacyjny na uczty, pijackie orgie i oficjalne konferencje. Dziękujmy bogom za tak dobrego króla, który dba o nasze królestwo! A teraz możecie szybko biec do pracy. I nie musicie zamykać drzwi za sobą.

Poczuliście jak wiatr wpadł przez niedawno byłe ściany karczmy. Chyba zaczynała się wasza wielka przygoda, aczkolwiek padało pytanie - jak podpiąć was wszystkich pod nieopłacone ubezpieczenie NNW wykupione przez Luga na uczelni?
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 23-06-2014, 19:51   #22
JJ
 
JJ's Avatar
 
Reputacja: 1 JJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znany
Człowiek-dżewo zbity z tropu siedział i łączył w głowie myśli typu "masło" i "chleb" , "zjeść" i "wypatroszyć" oraz "zgnieść" i "przygotować w sosie własnym" . Tak , Joe miał cholerne zainteresowanie do kuchni wszelakiej, zawsze nosił przy sobie zestaw małego kucharza składający się z tony żelastwa , bali drewna , kijków do nabijania , stolnicy i innych gratów oraz milion książek kucharskich po 1000-130000 stron zaplamionych odchodami ,krwią i smarkami wielkości małych łodzi podwodnych. Na dźwięk kroków małej zaopatrzeniowej pokraki Drewniak podniósł się z krzesła i podszedł do swojego rynsztunku . Oczywiście przez dobre 3 godziny smarował ,rozkręcał , składał ,znowu rozkręcał , psuł i inne takie ze swoją bronią.
My móc iść inna droga! Droga bezpieczniejsza obok obozu Gumoludzi!Zarzucił myśl nasz Drewniak. Po całym tym przemówieniu , które przepaliło obwody w magnetycznych wspornikach obiegowosercowych Joe poczuł jak miliardowe armie ameb,wirusów i innych smoków ze zwłok pancernego jegomościa idą w stronę wesołej ,niczego się nie spodziewającej gromadki.
My ominąć opłata na droga! My wziąć wóz moja wujka!Rzeczywiście w leśnym garażu wujka-modrzewia stał wóz liat 126p (leśny-inno-automatyczny-transport), już postarzały ,pokryty rdzą i innym paskudztwem legendarny powóz ubiegłych 30 wieków.
Ahoj przygodo!
 
JJ jest offline  
Stary 26-06-2014, 17:53   #23
 
Falcon911's Avatar
 
Reputacja: 1 Falcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodzeFalcon911 jest na bardzo dobrej drodze
Ptaszydło wreszcie zdecydowało się przepłoszyć genialne myśli i posłuchać, cóżże dzieje sie w karczmie. Lug zdawał się być właśnie w stanie wskazującym na spożycie. Jeszcze kilka minut i będzie można go spokojnie złapać na nogę bez ryzyka zrównania miasta z ziemią i zaciągnąć do bursy, gdzie prześpi spokojnie następne kilka wykładów. Eh, studenci. Przypomniał mu się kolega z bibliotekoznawstwa, który katalogował każdą możliwą napotkaną książkę. Żeby oddać mu sprawiedliwość - przydała się jego praca podczas odzyskiwania księgozbiorów po ostatniej wojnie, ale sam kolega chyba nie zdawał sobie sprawy, bo odkrył właśnie kolejną bibliotekę. Jak mu było? Est...Estrajcher bodajże.
- Kreee! Kreeee Kreeee! - skrzeknął cicho, komentując dosadnie obie drogi, którymi mieli podróżować. Wolał już chyba tę pierwszą. Biały Trakt sugerował płacenie lewackim władcom za korzystanie z ładnej, choć już niedługo, drogi. Na wieść o posiadaniu przez Joe'go, a raczej jego wujka, nowoczesnego automobilu, klasnął w pióra i wyszczerzył dziób (właściwie to w jego mniemaniu go wyszczerzył, ponieważ ptaki zwykle nie mają do tego zmaiłowania. Mekonowi udało się realnie wyszczerzyć dziób jeden raz. Z wrażenia zawału dostało całe plemię, które uznało go za bóstwo).
- Kreeee! Kreee Kreeeeee! - radośnie zaskrzeczał, już mając pomysł na przerobienie auta w ponaddźwiękowy myśliwiec, plujący pociskami i rakietami, napędzany niesłychanie toksycznym paliwem rakietowym (c) Mekon Enterprises oraz na wypadek ewentualnej ucieczki posiadający napęd nadprzestrzenny zasilany paćką z marchwi. Jeszcze myślał, skąd wytrzaśnie antenę do eksperymentalnego odbioru fal intergalaktycznych, ale patrząc na Joe'go stwierdził, że postawiony na sztorc dżewo będzie idealnym odbiornikiem.
- Kreee! - zaśpiewał, co oznaczało "W drogę"
 
Falcon911 jest offline  
Stary 29-06-2014, 18:04   #24
 
Fielus's Avatar
 
Reputacja: 1 Fielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodzeFielus jest na bardzo dobrej drodze
Lug w obecnym stanie nie był niestety w stanie podejmować ważnych decyzji, nie mówiąc już o reprezentowaniu siebie i kolegów przed radą studencką, która mogłaby przyznać im darmowe i jednocześnie nic nie warte ubezpieczenie. Strategicznym ruchem przestąpił więc próg karczmy, pokazując tym samym ich pracodawczyni, że aż pali się do wykonania zadania, a następnie, nie mniej strategicznym ruchem, kiedy tylko drzwi zamknęły się za nim, upadł i zachrapał słodko...
 
__________________
" - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika".
Fielus jest offline  
Stary 10-07-2014, 12:29   #25
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lug: Padłeś na mordę w identyczny sposób, jak po dwudniowej nauce do ósmego egzaminu poprawkowego z Runów Graffiti. Fakt faktem nauka z kumplami - Hansem Żyłoryjem i Guglem Kowalskym - zakończyła się regularnym pijaństwem, a księgi z biblioteki uniwersyteckiej posłużyły za nieprzemakalne podstawki pod kufle z piwem, a na samym końcu Hans skończył w prosektorium po tym jak poszedł do Labolatorium Wysokiej Biologii po coś na zagrychę, jednak udało Ci się pobić rekord uczelniany i doszedłeś do dziewiątej poprawki. Uczelnia dała Ci nawet dyplom z wyrazami uznania od ciała zarządczego (pani rektor miała nawet niezłe ciało) oraz skrzyknę piwa na krechę w pobliskim monopolowym prowadzonym przez wujka teścia Twojego niedoszłego szwagra. Zderzenie z twardą nawierzchniową rzeczywistością otrzeźwiło Cię i wywołało potrzebę nastawienia nosa na pokancerowanej twarzy. Uznałeś, że z taką gębą powinieneś przekwalifikować się na krasnoludzkiego berserka czołowego albo przynajmniej oprycha w jakiejś kameralnej złej drużynie. Jednak i z magią, i z toporem Ci nie szło, dlatego wolałeś o sobie mówić "krasnolud wszechstronny", który mógł robić wszystko. Nie lubiłeś się ograniczać, w szczególności podczas juwenaliów.
Po wyjściu z karczmy zauważyłeś, że snajperzy z przerostem masy mięśniowej i zanikiem mózgowej zebrali się na placu w celu oddania się typowej militarnej uciesze - gwałtowi na tutejszych mieszczankach i rabowaniu stoiska z serem pleśniowym, który w wojskowych magazynach był zawsze towarem deficytowym. Z tego, co kojarzy Twój obolały i poprzekręcany mózg, po sprzęt musicie udać się do pobliskiego burdelu. Niezła przykrywka, niestety serwują tam słabe piwo i gorzałę pędzoną na szybkości. Zawsze się zastanawiałeś, jako doświadczony bimbronauta, jakiej aparatury trzeba, aby destylować szybkość.

Mekon: Automobil rzeczywiście wydawał Ci się nadzwyczajnie idealnym pomysłem, aby szybko odbębnić misję i zarobić tonaż złota, które wydałbyś na wzbogacenie swojej kolekcji pierwiastków radioaktywnych, którymi codziennie wykonywałeś sobie terapię leczniczą. Wziąłeś kolejną dawkę tramalu i paracetamolu, ponieważ głowa znowu zaczęła cholernie boleć, a po chwili minęły nawet cholerne mdłości. Gdy tylko pozbędziesz się krwotoku z jelit na pewno nie będziesz narzekać do końca przyszłego miesiąca. Twój naładowany synapsami mózg o wadzę stu dwudziestu gram od razu rozpoczął wyliczenia z użyciem logarytmowania nadindukcyjnego w potędze chi-kwadrat czy powodem bólu i ogólnego rozkładu wewnętrznego nie jest przypadkiem nieopróżniona spluwaczka stojąca pod łóżkiem, do której ostatnio zwymiotował Lug. Cholera wie, co krasnoludy noszą w swoich wewnętrznościach. W zasadzie przydałaby się przy okazji mała sekcja rozpoznawcza bez uśmiercania obiektu. Ostatnio wynalazłeś nawet środek nasenny, który pozbawiłby przytomności każdej istoty posiadającej więcej samoświadomości niż ser gouda. Lug rzucił, że musicie udać się do burdelu "Słony pierożek", który słynął z pierogów o różnych smakach, chociaż nigdy nie widzieliście, aby była tam kuchnia, a tym bardziej supertajna baza kwatermistrza. Skubaniec miał dobrą fuchę.

Joe: Upakowałeś w zakamarkach zdrewniałego płaszcza przybory kuchmajstrowe i księgę kucharską złożoną z wycinków Perfekcyjna Pani Gotuje. Mag-krasnolud ocknął się po tym jak padł twarzą na chodnik, co, jak stwierdziłeś, musiało być porażeniem potęgą i wielkością krzaka rosnącego pod ścianą. Krzak śmierdział mocznikiem i zdechłym klientem sprzed tygodnia, ale byłeś pod wrażeniem, że krasnolud poznał moc Stwórcy. NIECH CHLOROFIL MU SPRZYJA, A KORZEŃ ROŚNIE ZDROWY! W drodze do kwatermistrza zacząłeś, jako wytrawny trep...yy...traper, ustalać trasę przemarszu do wioski Gumoludzi. Do owej osady położonej w Lesie Wszystojadów można było dojść pokonując Rzekę Śmierci, przez którą nigdy nie poprowadzono żadnej przeprawy lub przemierzając Nieskończone Pagóry, o których mawiano, że przyśpieszają upływ czasu, a pokonać je mogą jedynie bogowie, nieśmiertelni herosi lub rakiety balistyczne. Rzeka Śmierci ponoć ogólnie nie była aż tak zabójcza jak wskazywała nazwa, ale strasznie śmierdziała i ciągle spływały nią ciała. Może źródło miała na cmentarzu albo w szpitalu powiatowym? Nikt nigdy tego nie sprawdził, bo nikomu się nie chciało.

Mekon, Lug, Joe: Doszliście do tak-jakby-tajnej bazy wskazanej przez Rundegaldę. Burdel był podrzędnej jakości, nie posiadał ani jednej gwiazdki czy nawet półksiężyca, wszędzie szlajali się kupcy, seksoholicy i mężowie swoich żon, których największym majstersztykiem kuchennym były surowe ziemniaki polane niczym. Weszliście do środka i uderzył was zapach potu, smrodu ciał postosunkowych oraz piwa chrzczonego szmatą do podłogi. Zapach pobiegł dalej, ale nadal czuliście się poturbowani. Teraz już wiedzieliście po co w tej zapyziałej chatce rozpusty przy tylnich drzwiach zawsze stało dwudziestu superopancerzonych debili o masie uderzeniowej 150 000 000 kiloton. Podeszliście do nich, podaliście hasło i wkopali was do środka. Chwilę spadaliście po stromych schodach prowadzących w dół i po minucie wylądowaliście pod okratowanym okienkiem. Za ladą stał typowy kwatermistrz - nawalony, tłusty i trylogią wielkich sygnetów na paluchach. Dokończył udawany remanent i spojrzał na was, pomimo że wzrok miał rozjechany w przeciwnych kierunkach, a do tego zamglony dozą niewiedzy i potęgą procentów. Zapalił cygaro, które śmierdziało kiełbasą nafaszerowaną czosnkiem (tzw. kiełbasa biednych) i odezwał się chmielowym głosem:
- O, przybyły gołombeczki. No dobre, mam tutaj dla was zestaw przygotowany przez pułkownik Rundegaldę. - Schylił się, aby podnieść coś z podłogi i wystawił na ladę coś, co nie było do końca rupieciami, ale nie nadawało się też na wyprzedaż w outlecie warzywnym. Wziął kartę spisową i zaczął czytać:

- Hełm garnczkowy model "Rondel". - Położył łapsko wielkości krowiego łba na powyginanym garnku, do którego ktoś niezręcznie przykręcił królicze uszy usztywnione smołą. - Stan marny, ostatnio użytkowany przez śmiałka, który walczył z krzemowym trollem. O, jaka duża dziura z tyłu. Argh, cholera, nie wyczyścili do końca, ale dorzucę wam gratis szmatkę.

- Peleryna Wszystkich Cech +30. - Wskazał na kolaż i melanż wielokolorowych łat, które całościowo stanowiły płaszcz z kieszeniami przyszytymi tak nisko, że użytkownik musiał się schylać za każdym razem, gdy chciał coś z nich wyciągnąć. - Łeee no, chyba nie ma żadnego problemu. Będziecie wykokszeni, jak mój bratanek po sterydach.

- Miażdżyflak. - Wyjął z pochwy poszczerbiony kozik zafajdany jakimś tłuszczem. Może ludzkim. - W specyfikacji technicznej zapisali, że wywraca trafionemu flaki do góry nogami i nigdy się nie brudzi krwią, ale cholernie żrą go tłuszcze roślinne, a najbardziej te z grup Omega-3 i -6.

- Pas do spodni. Hmm, brak magicznych właściwości i sprzączki.

- Wór 20 Kilogramów Ziemniaków. To chyba na prowiant. Zawsze waży dwadzieścia kilo, nawet jak wsypiecie dwie tony albo jak nic w nim nie będzie. Tylko nie wsypujcie więcej jak dwadzieścia kilo, bo i tak to cholerstwo jakoś wyrównuje ilość do masy dwudziestu kilogramów. Zupełnie jak w budżecie państwowym.

- Buty Chodzenia Po Wodzie. - Nałożył okulary i spojrzał na metkę. - A nie, przepraszam. Po Wódzie. Piszo tutej, że możesz był naładowany jak stodoła szczurami, a one zawsze będą cię prosto prowadzić. Buty, nie szczury. Szczury obgryzają zazwyczaj nogi.

- I na koniec Dwuręczny Miecz Zniszczenia. - Wyciągnął kawał żelastwa, które Mekon i Lug musieliby ciągnąć za sobą ciągnikiem, a i tak nie obyłoby się bez użycia paliwa lotniczego. - Jedno uderzenie zabija. Celować w łeb. Przed użyciem zapoznać się z farmaceutą lub Urzędem Ubezpieczeniowym. Tak głoszą wyryte runy.

- A tera mi tutej podpisać dokument wydania. Wszelkie usterki będą podsumowane i podliczone, więc radzę uważać, bo obsługują nas najdroższe serwisy. Wiecie król sobie dorabia. Po misji dostarczyć osobiście, a w przypadku braku kończyn lub życia wysłać na swój koszt paczką priorytetową za pokwitowaniem. Za zgubienie będzie naliczona kara umowna zryczałtowana i obłożona tłustymi podatkami pośrednimi.

No to chyba tyle. Co jak co, ale takie artefakty to jest coś!
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 10-07-2014 o 14:12.
Bergan jest offline  
Stary 10-07-2014, 14:34   #26
JJ
 
JJ's Avatar
 
Reputacja: 1 JJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znanyJJ wkrótce będzie znany
Joe podniósł się z zagrzybiałej podłogi i od razu spostrzegł grubego pana z zaopatrzenia , podszedł do niego i pięknym zaplutym , ziejącym skisłym winem głosem odrzekł -
-My przyjść tu po zabawka i inna rzecza jaka macie w dup...znaczy magazynie
Chowając sprzęt do swojego bagażnika uciętego ze starego combi wyciągnął mapę i zaczął na niej nakreślać trasę do Osady Gumoludzi.
A oto co ów mapa miała nabazgrane 300-letnim pazurem:
My wejść do Lasu WszystoJadów przez dźwi frontowe [o tutej] , potem ominąć bar dla homoseksualnych wyżeraczy mięsa drobiowego i bezglutenowego , wejść do wąwoza Wielka Ciapa , to być ostoja największa patałacha na świecie dodał Joe , po czym dalej kontynuował bazgranie
potem przejść przez parking dla uchodźców ze Szkoły III stopnia drwalnictwa im. Johanna-Dżewo-Ludzia , oni nie lubieć taka jak ja oni robić z dżewo-ludzi ekstrakty pomarańczowe, potem dojść do brzegu Rzeka Śmierci ale najpierw my wejść do składu rosyjskich łodzi atomowych , tam mieszka mój wujo-sosna-syberyjska on być Pomidorow i wynaleść zupa ,lecz nikt jej nie jeść . My przepłynąć Rzeka , obrabować pływający Dom Złowki i wejść do Wioska Gumoludzi i tam przenocować.Skończył Joe. Potem przez moment gapił się w swoich niepełnosprytnych amigos. Poof! Joe w swoim monumentalnych rozmiarów mózgu , który dorównuje wielkością igle z jego łba przypomniała się kwestia :
My musieć uważać w Lesie niedługo być Festyn Największego Poławiacza Zwłok w Okręgu Powiatu i Gimny Osada Gumoludzi.Patrzył z łezką w oku na pocztówkę ,która kolorowymi literami zachęcała :
Odwiedź już teraz Dom Żywych Umarłych! Tylko 300 sztuk złota za minutę pobytu . Wykup pakiet dla rodziny lub sprzedaj swe życie!
Joe wyszedł na dwór i zaczął majstrować przy hydraulice swojego składaka , którego nosił na plecach , z wyrytym napisem "Król to frajer" , oczywiście przy słowie "Król" dopisał literki "ik" ,żeby napis nie rzucał się w oczy , tylko on znał prawdziwe znaczenie tego tajnego hasła.
Ahoj przygodo!
 

Ostatnio edytowane przez JJ : 10-07-2014 o 14:37.
JJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172