Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2016, 11:29   #51
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
-Brawa! - krzyknęła Świergotka bijąc brawa dla Silverballsa dodając -Wyszło ci dużo lepiej niż mnie - zaśmiała się Lucyna. Idąc tak w kierunku, w którym jak sądziła zmierzali do jaskini, o której mówił goblin.
-Ale wiesz dokąd zmierzamy? - zapytała elfa Lucyna. Po chwili zatańczyła balet z wyimaginowanym towarzyszem po czym poszła dalej w stronę jaskini. Wyciągnęła mapę z torby i przyjrzała się czy na niej jest jakiś X gdzie x oznacza ich, a nie jaskinię. Szła dalej posyłając raz po raz jakiegoś fajerbola w powietrze czy pomniejszą iluzję czegoś…..no właśnie co to mogło być. Tylko Świergotka mogła wiedzieć co to mogłaby być za iluzja np krwiożerczy chomik czy Rocky Balboa. Po chwili zastanawiała się nad czarem “Klaatu Barada Nikto” oraz nad sposobem jego działania.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 15-04-2016, 09:23   #52
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
-Ale wiesz dokąd zmierzamy?
Partridge wzruszył ramionami. Skąd miał wiedzieć? Niedaleko dreptał goblin. Prędzej czy później miał ich tam zaprowadzić. Bardziej interesowały go pobudki zielonego. Jeśli gnój chciał coś kombinować, Silverballs miał zamiar wycisnąć mu mózg przez uszy. Znaczy, zrobiłby to gdyby nie był tchórzem.
Póki co pozwolił nowemu przewodnikowi wskazać drogę. Sam skupił się na kontemplacji podstawowych zasad rachunku różniczkowego.
 
Caleb jest offline  
Stary 15-04-2016, 22:44   #53
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna i Partridge:
Balet w wykonaniu dwóch elfów - piękny, powabny, błyskotliwy w swym artyzmie i zamiłowaniu do subtelności sztuki, która płynęła w karmazynowej krwi zacnej rasy. Mowa tu i innych elfach. W Waszym wykonaniu taniec przypominał połączenie tańca odrapańca, walki na trójkołowych rowerkach bez kółek i gorączki krwotocznej. Lucyna czuła się jak na dyskotece studenckiej zakrapianej narkotykami al dente, zaś Partridge z uśmiechem na ustach tkwił w kanale wpatrując się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń bliżej nieokreśloną (po prostu wyglądał jak debil). Parodia wyczucia sztuki, rytmu i w ogóle jakiegokolwiek smaku w obydwu przypadkach.

Kiedy Partridge jako tako osuszył ciuchy walące mułem i martwym żabim skrzekiem, a Lucyna doszła do wniosku, że zdanie Magii Nuklearnej na 2--- było w jej wydaniu etosowym wyczynem, Jędrek pozbierał swoje narzędzia...


Lucyna:
Dziura, jaskinia, szyb czy kobieca pochwa - co za różnica!? Otwór to otwór, wleźć w to można. Przecież kajzerkę można nazwać razowym chlebem, a razowy chleb posypany makiem małgorzatką - kwestia własnego widzi mi się. Jakoś zastanawiałaś się przez chwilę, gdzie jest ta jaskinia, ale stwierdziłaś, że jaskiniom zazwyczaj towarzyszą, na przykład góry. Ale jakoś góry stąd wywiało, więc postanowiłaś jedynie przejść w kobiecy tryb "Wiem co robię, ale niech inni w końcu pomyślą". Zaczęłaś nieco dumać dalej nad aspektami magicznymi, ale aldehyt octowy odkładający się w Twoim mózgu jakoś utrudnia skupienie się na jakimkolwiek uruchomieniu logicznego myślenia. W sumie to nigdy nie myślałaś logicznie, więc nie poczułaś zbytniego dysonansu behawioralnego.
Uwaga: Twoje majtki wchodzą w tryb odkładania się draski w tylnej części.


Partridge:
Martwisz się o Lucynę. Niby taka harda, zaradna, w sikaniu na odległość pewnie pobiłaby niejednego faceta ochlanego piwskiem, ale podejrzewasz, że może mieć martwicę mózgu. Twój ukochany dziadek miał coś takiego i pewnego dnia rodzina musiała się z nim na zawsze pożegnać - oddali go za darmo do domu opieki. Nie chcesz, żeby i Lucyna tam trafiła, bo ponoć opieka polegała na tym, ze bito tam ludzi nieco rzadziej niż w ich domach.
Zastanawia Cię jedno - strasznie Cię pieką oczy i łzawią. Nie no, wyglądasz pewnie jakbyś płakał niczym ciota dźgnięta hakiem w zadek. Na jednej z lekcji biologii poznałeś pewną teorię fizjognomiczną mężczyzn - mają ponoć nerw łączący oczy bezpośrednio z odbytem. Dźgnięcie ich w oczy powoduje, że srają z bólu, a dźgnięcie w odbyt powoduje, że łzawią im oczy. Może coś Ci weszło w gacie?
Uwaga: Bogdan domaga się wieczornej wyżerki. Tylko co jedzą Pancerniki takie jak Bogdan?


Lucyna i Partridge:
Jędrek podprowadził Was do dziurska, z którego wylazł i wskazał uprzejmie ręką, mówiąc:
- Wskakujta. Zjedziecie na dół tym korytarzem, a tam poczekajcie na mnie. Nigdzie, ale to nigdzie się nie ruszajcie, zrozumiano? Gobliny wyznają zasadę "Moja kopalnia moją dzielnią" i prują z kusz do każdego kto nie posiada legitymacji członkowskiej Stowarzyszenia Umarłych Górników. No, to hopsa, elfiaki!

Jakoś poszło. Lucyna przy okazji wdepnęła w jakąś starą łosiową kupę wielkości sporego mrowiska i zniknęła w dziurze. Partridge niezbyt wiedział czy czarna przestrzeń przed nim do dziura czy pusta przestrzeń, więc przy drugiej próbie w końcu trafił. Resztki krzesła zostały gdzieś tam na górze...bywaj przyjacielu, niech wyrośnie z ciebie nowy dąb, pomyślałeś i sekundę potem wpierdoliłeś się w Lucynę, która nie zdążyła się odsunąć po wylądowaniu w korytarzu kopalni. Chwilowo niejednoznaczne ułożenie Waszych ciał zostało rozwiązane przez perfekcyjny wjazd Jędrka. Zrobił się z tego tramwajarz, ale pominęliście wszyscy tę krępującą sytuację stosunków międzygatunkowych.

Gdy wszyscy wstaliście, Jędrek zaczął Was prowadzić. O dziwo korytarz jest oświetlony, przestronny jak na goblinie wymiary i tylko w rogach leżą potłuczone butelki po "Buzdyganem pisane" wymieszane z rzygowinami o smaku spirytusowej wiśni. Mijaliście gobliny, które spoglądały na Was jak na kawałek bekonu, którego miejsce jest w hamburgerze, a nie na wolności osobistej. Jędrek witał się co chwila, ktoś chciał od niego Was kupić za puszkę smaru maszynowego, a Bogdan co chwila prychał na takich, co myśleli o Waszych sakiewkach jako źródle pewnego kapitału na maksymalnie butelkę szczyn zwanych piwem ze szczynami. W końcu dotarliście do dużego skrzyżowania, gdzie znajduje się kilka stanowisk ze sprzętem obstawionych pijanymi brygadami (gobliny to patologiczni alkoholicy do sześcianu, ale nie przejmują się matematyką, więc traktują chlanie jako swój dobytek kulturowy). Przy tym wszystkim kręcą się hardzi dowódcy zmian, którzy niejednemu sprzedali nóż w mordę, a ich teściowe dawno skończyły jako opał w piecach hutniczych jako wsad bitumiczny. Jędrek się zatrzymał i odwrócił w Waszą stronę. Gobliny, dotychczas rozgadane i przekazujące sobie znak pokoju (kradzioną flachę czegoś w kolorze Ludwika Turbo, zamilkły, przełknęły co miały przełknąć, ale musiało się najpierw rozrzedzić, i okrążyły Was. Trochę coś tu śmierdzi - pewnie ta kupa przyklejona do stopy Lucyny, ale to i tak był nic w porównaniu z antyhigieną goblinów (jak ktoś pije cały czas to nie ma czasu na głupoty typu woda i mydło).
- No dobra, elfiaki, to teraz Wasza część umowy.

Nosz kurwa...jak zawsze...
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline  
Stary 16-04-2016, 14:17   #54
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Lucyna. Kobieta; elfka obdarzona inteligencją równą 20 (dosłownie równą) i osobistego uroku wynoszącego 52, +8 za sygnet i +0 za kolczyki; dokładnie wiedziała gdzie leży owa jaskinia. Po skończonym balecie Lucy zastanawiała się gdzie leży jaskinia. Wyciągnęła raz jeszcze mapę i powiedziała do niej:
-Znajdź jaskinię - w tym momencie powinna się na mapie pojawić jaskinia, ale znając jej życie (znaczy mapy) nic na pewno się nie pojawi. Rozglądała się za siedmiogórogrodem, ale nie widziała ich.
-Gdzie to jest? - zapytała sama siebie elfka. Przed nimi pojawił się znikąd mości goblin, za którym szli….chyba. W końcu trafili (nawet dosłownie) do jaskini.
-Wow, ale tu jasno - zdziwiła się Świergotka po czym jej kompan wpakował się jej na plery. Westchnęła tylko elfka na kolejne już podczas tej podróży uderzenie przez Partridge’a, ale przecież ślepemu wybaczy. Wstała otrzepała się z pyłu skalnego i poszła dalej patrząc na gobliny zebrane wokół nich. Przyjęła pozycję wing-czun i rozejrzała się wokół zielonych ludków.
No dobra kto się ruszy ten zginie - pomyślała Świergotka bacznie obserwując knypków.
-Wiesz coś o jakiejś umowie mój zacny towarzyszu, bo ja jakoś sobie nie przypominam żebym coś podpisywała - powiedziała Lucy na ucho do Partridge’a.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 19-04-2016, 09:23   #55
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Elf zerkał ukradkiem na towarzyszkę. Zachowywała się dość dziwnie, ale jako miłośnik krzeseł oraz pancerników nie mógł decydować o tym co jest normalne. No właśnie, Bogdan drapał Partridge’a w nogę, zaraz wgryzając się też w łydkę. Znaczy chciał jeść. Jeszcze będąc w leśnej głuszy właściciel zwierzaka wepchnął mu w gardło garść znalezionych borówek. Jak się potem okazało, były to zaklęte owoce jakie sprawiły że pupil przez pół godziny świecił lekkim światłem i cytował Szekspira.
Zejście do podziemi nie należało do najbardziej spektakularnych. Przy okazji Silverballs odkrył jak pachnące i miękkie potrafią być kobiety. Dotychczas nie zdawał sobie sprawy na ile miłe jest obcowaniem z tym gatunkiem. Zazwyczaj porozumiewał się z nimi na odległość wyciągniętego w stronę grdyki miecza.
Ruszyli wreszcie poprzez sztolnie i wąskie korytarze. Bezapelacyjnie jebało tu starym gnomem, anyżówką i gobilinimi stopami. Taka mieszanka zakręciła Partridge’owi w głowie, aż przytrzymał się pobliskiej belki. Pech chciał że stare, zbutwiałe drewno nie wytrzymało naporu i jeden z szybów osunął się. Spod kamieni dało się jeszcze usłyszeć złorzeczenia paru kopaczy, lecz wtem łucznik wskazał gdzieś w odwrotnym kierunku.
- Hej, patrzcie! - wymierzył palcem w przestrzeń aby odwrócić uwagę od swojej gafy.
Zamarł na chwilę. Potrzebował czegoś, co naturalnie występowało w jaskiniach. Myśli gorączkowo odbijały się wewnątrz jego czaszki.
- Objazdowy cyrk! - krzyknął.
To chyba nie było dość dobre. Z resztą przestało to mieć znaczenie. Jęczących za zwaliskiem górników i tak pozostawili w tyle. Jędrek chyba też miał to w swoich mało szlachetnych czterech literach bowiem sam zmienił temat.
- No dobra, elfiaki, to teraz Wasza część umowy.
Dwójka spojrzała po sobie. No dobra, Partridge trochę w inną stronę.
- Wiesz coś o jakiejś umowie mój zacny towarzyszu, bo ja jakoś sobie nie przypominam żebym coś podpisywała.
Podrapał się po głowie i splunął przez ramię.
- Może chodzi o składki na OC*? Noż do cholery. Nie zapłaciłem jeszcze poprzedniej raty.
W jukach blondwłosego odezwało się ciche popiskiwanie.
- Niech się zraniony jeleń słania,
stado już w bór odbiega.
Bo jest czas snu i czas czuwania,
na tym ten świat polega
- podsumował cytatem Bogdan.
Partridge uśmiechnął się i wręczył zwierzakowi kolejną jeżynę. Lubił kiedy ktoś mu szeptał do ucha fragmenty klasycznych dramatów, nawet jeśli ów był pancernym ssakiem.

* OC czyli Opłata Cytrusowa albo inaczej - polisa od ataku owocem.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 19-04-2016 o 09:34.
Caleb jest offline  
Stary 19-04-2016, 21:12   #56
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Super turbo hiper snajper duper wspomaganie urody i wdzięku niejednokrotnie pomogły Ci w zdaniu kilku kolokwiów, obronić licencjat i kupić piwo w całodobówce przed ukończeniem 18 roku życia. Gobliny z natury nie lubiły elfów, ale co dobry cyc to cyc...tylko teraz coś nie działały Twoje urokliwe spojrzenia, gibkie ruchy, magia gestów.


Ktoś Cię opitolił
ze wszystkich Twoich dodatków do charyzmy i takich tam dopalaczy urody!

Albo zgubiłaś.

W dodatku przez brak sandała spowodował, że kamienie Ci się powbijały w stopy, które nigdy nie wiedziały co to naruszanie naskórka (nigdy nie musiałaś zaznawać peelingu czy pettingu...). Mniejsza o to, bo i tak efekt wyszedł taki, że kulejesz jak stary pies potrącony korbaczem przez łeb...

Koleżanki na studiach magicznych mówiły: "Lucyna smaruj mordę kremem, bo jak ktoś Ci zapiździ te dodatki do charyzmy to będziesz wyglądać jak mój mops". Na szczęście się myliły z mopsotropią, jednakże na bank wyglądasz jak nastolatka przesadzająca z wpieprzaniem cukru podczas wyimaginowanego okresu. Aż nie masz odwagi zerknąć w lusterko. Bogowie, dobrze że Partridge jest ślepy...chociaż Pancernik Bogdan już zaczął recytować, patrząc na Twą najzacniejszą osobę tymi czarnymi, wrednymi, paciorkowatymi ślepiami:

Dalej, panowie, śmiało, lecz ostrożnie,
Już dobiegamy obrzydliwej jamy,
W której panterę śpiącą wytropiłem.



Partridge:
Przychodzi taki czas, że i Ty nagle masz ochotę na kanapkę z jajkiem. Ale...czekaj...nie, nie masz takowej przy sobie. Kolejna życiowa porażka i ból istnienia wbiły Ci się w serce jak majonezowa miażdżyca w tętnice. Bogdan coś zaczął dalej gadać po poetycku, jednakże nie znasz powodu tej oracji...i chwilowo starasz się dyplomatycznie rozwiązać wynikły problem z nieporozumieniem między dwoma humanoidalnymi gatunkami. W zasadzie te gobliny są mocno wyrośnięte, pewnie na anabolikach i ciężkich treningach w kopalni, ale równie dobrze może być to efekt uszkodzonej siatkówki, rogówki, brak plamki żółtej albo piątej klepki u Ciebie.
Zwieracze dalej Ci trzymają, więc organizm nie domaga się jeszcze ucieczki. Same dobre znaki!

Lucyna, Partridge:
Gobliny nigdy, ale to nigdy nie pierdzieliły się z humanitarnością i humanizmem. Byli to typowi altruiści i materialiści nastawieni na robienie szmalu, za który potem chlali. Ta rasa już nawet wykształciła gen alkoholizmu, co przyczyniło się do zaistnienia zjawiska w postaci wykluczania społecznego abstynentów (rodzących się około 1 na 100 000 przypadków). Jeśli jakaś społeczność tak funkcjonuje, jedno jest pewne - lepiej nie ruszaj do przodu zgrywając twardziela, gdy taki osobnik przystawia Ci do klaty kilkanaście kilogramów niezdezynfekowanego żelastwa. I nie przepraszaj, próbując przejść obok niego.

- Elfiaki właśnie mają taki problem, że nie słuchają, gdy trzeba, a potem wielkie ojejejejejejjjj, ale nie wiedzieliśmy, że nas wyruchacie w ten sposób! - Jędrek stał w zbrojnym kręgu paląc zmiętego papierosa. - Gdy tak tańcowaliście, zapytałem bez narzucania się czy w takim razie pomożeta nam z niebezpiecznym korytarzem prowadzącym pod bagnami. Wy nic, to ja dodałem, że jak pójdziecie ze mną to oznacza akceptację regulaminu umowy. I poszliście. A i tak jak chceta przejść pod bagnami to musita nam pomóc. Damy Wam w podzięce po kuflu Mocnego Gobliniego, bo i tak swój cel osiągniecie, a i my będziem mieli spokój. No bo po prostu trafiliśmy na pradawne wrota, za którymi zamknięto pradawnego boga wojny. Zdziadział i wali moczem, ale załatwił już dwie brygady najtwardszych skurwieli z głównego przodka. Tfu, na pohybel. Przetrwał tylko Antek, tyle że był tak nawalony, że na wachtę nie przyszedł. To co, biznes?

Wybory, wybory, wybory. Zupełnie jak w afrykańskim kraju podczas nieustających zdrad stanu i przewrotach wojskowych, podczas których kadra rządząca ubarwia swoimi truchłami drzewa przy głównych obwodnicach miast!
Zbrojna walka będzie prawdopodobnie okupiona z waszej strony uszkodzeniami wielonarządowymi, jednakże cóż tam kilka dziur w brzuchu dla wielkiej chwały! Za kilka wieków studenci archeologistyki z Akademii Pana Cwelksa zapewne by znaleźli wasze truchła i w ramach praktyk letnich poskładaliby pełne szkielety z Waszych kości, goblinów, tego psa co właśnie gwałci szczura wielkości rottweilera oraz kawałka złamanej łopaty. I tak pewnie by powstała teoria o nieodkrytej rasie Annus Humanitopitecus. Tak - pisaliby o Was w gazecie. I to w jednej osobie!
A może schować dumę do kieszeni, włączyć instynkt samozachowawczy i w heroicznym odruchu się nie rozpłakać idąc na ugodę jak cielę zamalowane w pysk szmatą do podłogi użytkowanej w damskiej toalecie na leśnym kempingu dla samotnych par? A co tam zabić boga? Lucyna codziennie goliła nogi (o ile pamiętała), a Partridge zakładał buty na nogi (o ile je znalazł) - któż mógłby się zatem oprzeć takiej potędze militarno-politycznej?
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 19-04-2016 o 21:26.
Bergan jest offline  
Stary 21-04-2016, 09:59   #57
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Może faktycznie nie wysłuchał oferty goblina do końca. A może jego jego umysł automatycznie ignorował takie słowa jak “zobowiązanie” albo “dług”. Były takie dziwne i nieprzyjemne. Co innego porządne wyrazy typu “kibić” tudzież “chmiel”. O, takie by mu z głowy nie wypadły!
- Dobra, dobra. Jak żeśmy rzekli że z tobą idziemy, to i się pomoże. Nie, Lucyna?
Wskazał na towarzyszkę szczerze wierząc, że ta właśnie nie podąża chyłkiem do wyjścia. Wszakże daleko było jej do wizerunku tchórzliwej niewiasty. Pomylonej tak, ale nie bardziej bojaźliwej niż on. Choć to ostatnie było akurat mało wymagającym osiągnięciem.
- Bóg wojny powiadasz. Brzmi banalnie jak strzyżenie wiewiórczym siekaczem. Co o nim wiecie? Jakie posiada słabe strony prócz zrzędzącej żony?
To była złoda zasada każdego panteonu. Za bóstwem furii, amoku, krwi etc, zawsze stała stara matrona z cyckami rozciągniętymi przez stado ryczących bachorów.
Nikt dobrowolnie nie wybierał takiej posady.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 21-04-2016 o 10:32.
Caleb jest offline  
Stary 21-04-2016, 15:03   #58
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Lucyna nagle padła na ziemię i znalazła się w pozycji czworakującej. Podrapała się prawą nogą w lewe elfie ucho po czym wstała i zapodała bit.
-A... To jest pieśń, na nowego wodza cześć, więc oddaj hołd, ziooom...
Co sie stało sie?
Ten rap to pokłosie,
objawienia króla,
Wsłuchaj się w Postulat.
Osobiście odnieś się do pomysłu tego,
zróbmy tak, by nie było niczego.
Nie myśl, że to żart - jesteśmy poważni,
każdy ma coś, co go w życiu drażni,
pomóżmy sami sobie, zlikwidujmy problem,
to rozwiązanie dobre godne nagrodzenia Noblem.
Nie będzie policji, nie będzie kanarów,
nie będzie słabych płyt, nie będzie browaru,
nie będzie bandyctwa, nie będzie urzędu,
nie będzie podatków, nikt nie popełni błędu.
Nie będzie hip-hopu, na drodze znaków stopu,
nie będzie rządu, i w rządzie jełopów.
nie będzie blokowisk, ani przebojów list,
zostanie tylko wielki Świergotki pysk!
- zarapowała Lucyna po czym dodała do Partridge’a -A pewnie, że pomożemy ziomuś - po chwili położyła Partridge'owi na ramieniu łokieć i posłała buziaka w policzek.
Czyżby szykowała nam się bitka z Aresem. To powodzenia nam życzę - pomyślała, zatarła ręce i uśmiechnęła się do goblinów. Do jej i tak tępego mózgowia trzeba raczej mówić po waleńsku może wtedy zrozumiałaby chociaż część umowy z mości Jędrkiem.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 22-04-2016, 08:03   #59
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Partridge:
Wielka gorgona, która w rzeczywistości była Lucyną (musisz kiedyś pomyśleć czy da się naprawić te oczy, bo w sumie to nigdy cycków nie pooglądasz jak normalny elf) wysmażyła coś na wzór szybkiego sonetu. Nie powiesz, chwytliwe, z przekazem (tylko nie wiadomo jakim) i energiczne - czyli jak cała Twoja towarzyszka. Nigdy być nie przypuścił, że ta zwichrowana psychoemecjonalnie kobieta jest w stanie wydusić z siebie poezję, nawet tę bardziej brutalną, jednakże styczność z upoetycznionym Bogdanem musiał na nią tak wpłynąć. Już zaczęły Ci się roić różne brzydkie myśli, ale szybko się opamiętałeś - przecież Lucyna mogła być strasznym pasztetem i strasznym dyskomfortem psychicznym byłoby dowiedzieć się, że ma większy zarost od Ciebie (każdy kamień rzeczny miał)!

I wtem dostałeś buziaka! Może nie do końca takiego jakbyś chciał, ale nie był to cios torebką wyposażoną w cegły ani pieprznięcie przez łeb ręką uzbrojoną w akrylowe szpony!

NOOOO, KURWA! <podciągnąłeś gacie> Gdzie jest ta armia boga wojny, panteon bóstw zniszczenia i chaosu oraz całe zło świata? Dawać to wszystko tutaj!!! A może już poumierali na myśl spotkania Potężnego i Niezniszczalnego Tancerza Śmierci Partridge'a Silverballsa oraz jego Pancernego Pancernika Bodzia?! NIKT NIE WYGRA! NIKT! TYLKO ŚMIERĆ! I...

Cholera...ewidentny brak normalnej styczności z pełcią żeńską spowodował, że taki mały erotyczny (z Twojego punktu widzenia) gest ze strony Lucyny wywołał erekcję. Eh...grunt, że staje...

Gobliny buchnęły śmiechem, ale też stwierdzili, że byle zawodnik nie jesteś i z taką pałą mógłbyś skutecznie wydymać trolla. Zaczęli Cię po swojsku częstować gorzałą, która chyba nawet po wydestylowaniu dalej sama się destyluje w kanistrze po oleju. Padały stwierdzenia "Chlej albo wypierdalaj". Gobliny i ich staroświecka gościnność. Gdyby nie tak niskie korytarze i smród, który dosłownie wypala receptory w nosie mógłbyś tutaj zamieszkać i wieść życie na granicy wybuchu metanu!


Lucyna:
O w mordę...Partridge może i jest zasmarkanym fajtłapą, który szczotkę ryżową pomyliłby z papierem toaletowym, ale stan jego spodni wskazuje, że prawdopodobnie w niejednym burdelu znają go pod przydomkiem Chorągiew Pancerna...


Partridge, Lucyna:
Jędrek zakąsił kolejną porcję alkoholu metylowego chlebem ukręconym z wapna gaszonego po czym poprosił Was ze sobą. Szliście kawałek aż zaczął tłumaczyć:

- No to jest tak. Dwa miesiące temu żeśmy zaczęli kopanie pod bagnami. Wiadoma normalna sprawa - oby do przodu, ciach, coś się trafi i dalej. Idiota by pojął, nawet wy. No, i w końcu palnęliśmy w coś twardego, oczyściliśmy przodek, a tutaj wrota. Kurwa, ze szczerego złota! Chcieliśmy je zdemontować, aby oddać jako zabytek do jakiegoś muzeum, ale za Cziny Ludowe nie szło, jakby były magiczne, więc stwierdziliśmy, że na pewno so magiczne. Kopaliśmy w boki, ale się okazało, że jakiś skurwol zakopał w ziemi jakiś wielki budynek! Ściany z jakiego kablobetonu albo innego twardego gówna...nic, nie do ruszenia, a myślały nad sprawą nawet głowy brygadzistów, a łby mają nie od parady. Wiedzą jak otworzyć każde wino bez użycia narzędzi! - Ominęliście delikatnym łukiem dwa nawalone gobliny, a Jędrek kontynuował. - No i którego dnia nasz funfel ze sztolni, Jurek, wpadł w pijackim amoku w te wrota, a one o - otwarte jak dziura od sracza. To jak chłopaki się rzucili kra...yyy...rab...yyy...ratować skarby dla przyszłych pokoleń...to nagle krzyki, piski, kwiki, jęki i wielka chmura rozpylonej juchy wyleciała przez wrota, a potem sterta kończyn i flaków zapewne z nią powiązanych jednym mianownikiem - właścicielem. Ja pierdolę, wyrzygałem od razu poranną kawę ze spirytusem do czyszczenia maszyn... Jakbyście widzieli na ile sposobów można zawiązać czyjeś jelito cienkie, nie wiem czy dalej chcielibyście jeść. Tyle że my so gobliny i byle ciul nie będzie nam w mordę pluł. Zebralimy dwie brygady i jebut. Nosz kurwa, zanim zdążyłem tam wleźć to już jakiś rozczłonkowany łokieć wyleciał jak torpeda i trzask mnie w łeb. Nie było szans wbiec i spuścić frajerowi wpierdolu. Nikt nie przeżył poza mną. Od tamtej pory wrota są otwarte, bo ni chuj nie idzie ich zamknąć, ale dla odmiany nic nie wyłazi. Jeden taki, co umie u nas czytać komiksy o Kapitanie Subgloblinie, wyczytał na tych wrotach napis, że uwięziony tam został pradawny bóg wojny i spotkanie z nim może zakończyć się trwałym urazem wywołującym śmierć. Dzisiaj wrzuciliśmy dla jaj do środka dynamit, wszedł jeden odważniak, co stwierdził, że takiej porcji dynamitu nikt nie przeżyje i już nie wrócił. Znaczy wróciły jedynie jego stopy, które same przeszły dwadzieścia metrów...To pierdolnęlimy w cholerę tę robotę i akurat trafiliśmy na Was! O, jesteśmy!

Nawet nie zauważyliście, kiedy stanęliście centralnie pod olbrzymimi wrotami. No dobra, wrota z zasady są duże, ale te mają z dobre 50 metrów wysokości i są grube chyba na 10 cali. Chyba drzwi świata, a nie pieprzona framuga! Wali wszędzie krwią, z resztą stoicie w niej po kostki. Walają się resztki dzielnych goblinów, które przy trafieniu w brzuch zapewne eksplodowały, ale tak to jest spoko. Ciepło, nic na Was jeszcze nie wyskoczyło, tunel jest stabilny...Lucyna o dziwo też. Partridge jedynie przyładował łbem w stempel, ale czaszka do wesela się zrośnie.

- Robi wrażenie, nie? - Jędrek odpalił tanie g'ruskie cygaro. - Nie wiem jak to robicie, że jesteście tak odważni, aby tam wejść. Albo też głupi jak moja wczorajsza kanapka z jajkiem i majonezem.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 22-04-2016 o 08:16.
Bergan jest offline  
Stary 22-04-2016, 11:16   #60
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Świergotka wydawała z siebie dźwięki, które jak się potem okazało miały być odmianą dziwnej melorecytacji. Elf przez chwilę poczuł dojmującą potrzebę obwieszenia się łańcuchami i kołysania niczym gibon z chorobą sierocą. Szybko o tym zapomniał gdy Lucyna złożyła pocałunek na jego policzku. Krew odpłynęła mu z mózgu do innego organu, który w takich momentach mącił w ocenie sytuacji bardziej niż skręt owinięty krasnoludzką onucą. Spowodowało to niezręczną sytuację. Partridge rozbawił nią gobliny, ale równocześnie urósł w ich oczach. Dosłownie i w przenośni. Poczęstowali go czymś, co w smaku przypominało terpentynę i płyn do płukania jamy ustnej. Jak na ród którego synonimem dobrego smaku był gruz to i tak wyszło nieźle. Gorzej sytuacja stała z raczej oszczędnymi siłami przerobowymi Silverballsa. Już po trzecim łyku głowa zaczęła mu się kiwać, a z uszu wydobyły dwie smużki dymu.
- A pamię-tacie chłopaki bitffę po-od Waterloo? To by-ły szasy... - wybełkotał i malowniczo jebnął w grudę ziemi.
Wśród licznych zalet posiadania młodego organizmu była szybka jego regeneracja. Po jakimś czasie elf wstał z obolałą głową i choć wciąż nie był pierwszej świeżości, powoli skierował kroki za Jędrkiem. Trzeba korzystać póki można - pomyślał. Za parę lat każda alkoholowa libacja miała być okupowana walką znacznie cięższą niż ta pod Waterloo.
Przewodnik wykładał sytuację w jakiej się znaleźli. Nie wyglądało to najlepiej.
Niektórzy nigdy się nie nauczą. Bo kiedy widzisz stare, zapieczętowane drzwi znajdujące się głęboko pod ziemią - dajesz nogę. Tak samo jak znajdujesz zapiski mówiące coś bractwie krwi i starej przepowiedni. Nie próbujesz ich odcyfrować. Albo gdy idziesz polną ścieżka, ziemia rozstępuje się na dwoje, z oparów siarki wychodzi kościsty jegomość i proponuje bogactwa świata jeśli podpiszesz podejrzany papierek. Na nic nie przystajesz. Spieprzasz. Partridge znał się na spieprzaniu. Był w tym zawodowcem.
Ale fakt pozostawał faktem. Gobliny nawarzyły sobie bigosu i szukały frajera, który by teraz ten burdel posprzątał. Ciekawe tylko gdzie niby miały zamiar znaleźć kogoś tak naiwnego, krótkowzrocznego i lekkomyślnego, aby…
Nieważne.
- Robi wrażenie, nie?
Mógł ocenić sytuację tylko po zapachu. Woń jaka dobiegała jego nozdrzy przywodziła na myśl okropieństwa równe wierszom pisanym przez nastolatkę po pierwszym zawodzie miłosnym. A skoro o amorach mowa…
Zwrócił się w stronę Lucyny, dla lepszego efektu zamachując swoją grzywą włosów. Opary rozpuszczalnika, który tutaj nazywano napitkiem wciąż szumiały mu w głowie. Ostatecznie wpadł na nią i po prostu zwiesił się, trącając kobietę palcem w nos.
- Jeśli stamtąd nie wrócimy, musisz wiedzieć jedno. Żadna inna białogłowa jak ty nie pachnie tak zjawiskowo piklami oraz parmezanem.
Wreszcie to z siebie zrzucił. Nie mógłby stanąć twarzą w twarz ze śmiercią gdyby nie pozbył się ciężaru tego wyznania. Wziął głęboki oddech, machnął Jędrkowi na pożegnanie i ruszył przodem. Jego krzyk odbił się od kamiennych ścian.
- LEEEROY JEEEEENKIIINS!
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 22-04-2016 o 11:26.
Caleb jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172