Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-08-2007, 19:33   #161
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Anna spuściła wzrok i przez dobrą chwilę patrzyła się w swoje dłonie... Jej włosy przysłoniły się całą twarz. Iustus nie mógł dostrzec, smutku i bólu, jaki malował się na jej twarzy...

- To nie jest żart.

Pewny a zarazem smutny głos obrócił Iustusa, jeden z bliźniaków wstał i podszedł do Anny. Drugi patrzył wprost na młodego ucznia jak by badając go i czegoś szukając... Gdy jego brat otulił swym ramieniem Annę i zaczął ją wyprowadzać z komnaty ciągnął dalej.

- Rada od dawna już starała się pozbyć Abadona... Jego podejście do niektórych spraw...

- Dokładniej chodzi o wybór sojuszników.

- Xan nie zaczynaj, żaden z nas nie zna całej sprawy, więc...

- Ale co tu wiedzieć? Abadon współpracował z każdym, kto się nawinie i kto miał ciekawą historie do powiedzenia!

- Xan stul pysk.


Delikatny dziewczęcy głosik, który wygłosił ostatnią uwagę jednocześnie zszokował wszystkich jak i w pełni skupił uwagę na autorce owej zwięzłej acz treściwej uwagi. Radochna nie patrzyła ani na Iustusa ani na kłócących się kolegów jej wzrok skierowany był na Annę, która właśnie znikneła za drzwiami. Westchnęła i pokręciła głową ze smutkiem.

- Nie mamy się teraz kłócić jeno podjąć decyzję! A wy zachowujecie się jak Rada Nadzorcza!

Gdy w pełni dotarł do nich sens słów obaj wadzący się młodzieńcy skrzywili się i pokiwali ze zrozumieniem głową... Radochna nie zwracając na nich większej uwagi wypaliła do Iustusa...

- Prawem Ucznia jest, gdy mistrz jego martwym lub zaginionym uznany zostanie, pod skrzydła całej uczelni szkolić się do zakończenia swej Nauki by w ślady Mistrza mógł wyruszyć i pomścić go lub odnaleźć. Każdy z domów w dniu, gdy opuszczać mury szkoły mu przyjdzie radą mu się ma przysłużyć i dar mu ofiarować zgodnie z obyczajem i prawem, który wykorzystać będzie mógł i który w wypełnieniu jego powinności przysłużyć się mu może.

Przez chwilę zapadła w pokoju martwa cisza.... Dopiero po chwili jakby z wahaniem Xan przerwał cisze.

- Ty Iustusie nie jesteś Magiem... Nie jesteś przebudzonym to też mistrz... Rada zapewne zechcą jeno dokończyć objaśnianie ci, czym są sfery i wyrzucić na pysk... Powołując się na Prawo Ucznia zyskałeś czas.... Pytanie co zamierzasz z tym czasem zrobić iustusie?

Łobuziaki wpatrywały się w Iustusa jakby czekając na coś... Na ich twarzach malowała się ciekawości podejrzenie... a w niektórych oczach dostrzegł błysk.... sam nie wiedział czego lecz czuł że teraz od niego wszystko zależało... Cisze zakłócał tylko trzask Ognia w kominku...

 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
Stary 23-08-2007, 21:46   #162
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
A więc jego złe przeczucia potwierdziły się. Sytuacja, w jakiej się znalazł była może nawet bardziej poważna niż przypuszczał. Zdenerwowanie na kilka minut zupełnie odebrało mu mowę, Oparł głowę na swojej ręce a dłonią zakrył usta jakby chciał zatrzymać nieumyślnie rzucone słowa...

Przebiegł wzrokiem po twarzach łobuziaków. Wszędzie ta sama powaga i to samo oczekiwanie. Oczekiwanie na decyzję... jego decyzję. Musiał ją podjąć. Musiał coś zrobić i to szybko. Tylko co?? Słowa "wyruszyć i pomścić go lub odnaleźć" szczególnie utkwiły mu w pamięci. Jakby ze wszystkich informacji jakie otrzymał, ze wszystkich odpowiedzi ta była najważniejszą. "Wyruszyć..." To słowo szeptało mu jego młodzieńcze serce. Był przekonany o tym, że ArcyMistrz żyje, a skoro tak, to potrzebuje pomocy. A skoro tzw. "Rada" nie zamierza mu jej udzielić, to kto się tego podejmie?

Tutaj do głosu dochodził zdrowy rozsądek, mówiący, że wiara i dobre chęci, choćby nie wiem jak wielkie były, nie wystarczą. Trzeba przecież opuścić bezpieczne mury Bastionu i udać się w pełen niebezpieczeństw prawdziwy świat. Co gorsza świat, który Iustus znał niemal wyłącznie z opowieści bowiem na własne oczy widział tylko swoją wieś i najbliższe okolice. Poza tym, jak zauważył Xan, Iustus nie był przebudzonym... nie był magiem. Był tylko chłopcem, który wie, że musi udać się w podróż a nie wie nawet, w którym kierunku iść...

Szukjąc innych rozwiązań pomyślał o pozostałych Mistrzach. W końcu nie wszyscy są mu tak nieprzychylni jak Aaron, więc może warto poszukać u nich jakiejś pomocy. Z drugiej strony, wszystko wskazywało na to, że to on teraz sprawuje rzeczywistą władzę w Uniwersytecie. Skoro postanowił zaniechać poszukiwań ArcyMistrza, a wszyscy na to przystali... Wtem pewna myśl uderzyła Iustusa z siłą rozpędzonej pięści i zmroziła krew w jego żyłach. "A jeśli... Aaron maczał palcę w zniknięciu ArcyMistrza?" Nie... stąd nie otrzyma żadnego wsparcia...

Przez pewien czas wpatrywał się w jakiś punkt na ścianie szukając innych pomysłów. Jego myśli zdawały się jednak błądzić i odbijać się wewnątrz jego czaszki niczym kauczukowe piłeczki. Nic sensownego jednak nie wymyślił.

Nagle, spojrzał znów na Radochnę i zaświtał mu nowy koncept. W końcu miał przed sobą "elitę" Uniwersytetu. Grupę, która wiele wiedziała i byłą w stanie wiele zdziałać. A nade wszystko grupę, która z jakiegoś powodu usiłuje mu pomóc. Jakiż to powód? Iustus nie miał najmniejszego pojęcia ani nawet ochoty by się nad tym zastanawiać. To nie było teraz najważniejsze. Ważny był wniosek do jakiego doszedł chłopiec - tylko łobuziaki mogą mu pomóc.

Tu pojawiał się kolejny problem, bowiem Iustus od dziecka starał się, a może raczej był zmuszony do pełnej samodzielności. Z czasem przyzwyczaił się do tego i polubił ten stan. Nigdy nie musiał liczyć na czyjeś wsparcie, nie oczekiwał od nikogo pomocy i nie prosił o nią. Nawet gdy ceną tego było jego własne cierpienie. I gdyby teraz chodziło tylko o niego i o jego "być albo nie być" w Uniwersytecie nie postąpiłby inaczej. Sytuacja była jednak inna. Człowiek potrzebował pomocy i nie był to jakiś pierwszy z brzegu człowiek. Nieważne, że był magiem, nieważne, że był ArcyMistrzem. Istotne było coś innego, a mianowicie to, kim był dla Iustusa. Był cierpliwy, wyrozumiały, wspierał go i, co najważniejsze, wierzył w niego. Tak naprawdę, przez ten krótki okres czasu stał mu się bliski niczym ojciec. Taki prawdziwy ojciec... jakiego nigdy wcześniej nie miał. Teraz zaś, skoro popadł w tarapaty, Iustus czuł się zobowiązany by mu pomóc. Choćby to była ostatnia rzecz jaką miał zrobić w swym życiu...

Nieoczekiwanie dla wszystkich chłopiec wstał i zaczął mówić błądząc wzrokiem pomiędzy twarzami zebranych.
- Macie rację. Nie jestem magiem i... nie wiadomo czy kiedykolwiek nim będę. Skoro nie ma tutaj ArcyMistrza to moja nauka straciła rację bytu, a me dni w murach Bastionu są policzone. Z resztą... już nie o to chodzi. ArcyMistrz żyje i potrzebuje pomocy, a szanowna Rada się na niego wypięła. Nic mnie tu nie trzyma, a nie mieści mi się w głowie bym wrócił do swego domu i "uznając jego śmierć za pewną" zapomniał o wszystkim. NIE. Pytacie "co zamierzam zrobić?", otóż zamierzam go odszukać, a przynajmniej spróbować tego dokonać. Niemniej jednak wiem, że w pojedynkę mam znikome szanse na sukces. Pozostaje mi tylko... - przerwał na chwilę ni to zbierając myśli ni to... walcząc z samym sobą. - Pozostaje mi tylko prosić was o pomoc. Zrozumiem jeśli odmówicie. W końcu jest to bardzo ryzykowne a wy macie o wiele więcej ode mnie do stracenia. Jednak nikt inny mi nie pomoże... I nikt inny nie pomoże ArcyMistrzowi.

Głos chłopca był niezwykle poważny i pewny siebie. O wiele bardziej pewny niż w rzeczywistości czuł cię Iustus. Jednak starał się dać łobuziakom do zrozumienia, że teraz oni muszą podjąć ważną decyzję. On już swoją podjął i nie zmieni swego postanowienia bez względu na to, czy zechcą mu pomóc czy nie. Od nich mogło jedynie zależeć powodzenie jego "wyprawy"...

Wciąż stał wyprostowany i nieruchomy niczym statua. Przeszywał towarzyszy wzrokiem, rozmyślał, czekał...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 25-08-2007, 10:17   #163
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Jedynie trzask ognia przerywał ciszę, Jedynie cienie rzucane przez płomienie tańczyły wokół nich. Iustus przyglądał się wszystkim a ci nawet nie drgnęli. Nie poruszyła ich ani przemowa ani spojrzenie, jakie im posyłał. W gniewie już chciał krzyknąć na nich by się zbudziliby coś powiedzieli i w tedy spojrzał na swe dłonie. Emocje same uniosły je by uderzyć nimi o stół, przed którym stał widział jak się unoszą... wolno, zbyt wolno. Jak powolutku się zatrzymują i zaczynają swą wędrówkę w dół. Z przestrachem spojrzał na pozostałych. Ujrzał jak usta Radochny zaczęły się otwierać by coś powiedzieć, wolno, nieskończenie wolno. Ujrzał jak ręka Xana powolutku nie skończenie wolno zmierza w stronę sakwy, jaką nosił przy pasie.
Wszędzie gdzie się obrócił widział wszystko poruszające się tak wolno, tak przeraźliwie wolno.
Trzask. Spojrzał w stronę jedynego dźwięku, jaki słyszał i ujrzał tańczące płomienie. Żywo skaczące wokół siebie. Jedyne, które nie zwalniały ani na chwile. I w tedy uderzyła go myśl niczym stalowy obuch w tył głowy prawie zwalając z nóg. Mistrzowie. To ich sprawka, dowiedzieli się i postanowili działać. Iskierka nadziei zaświtała w jego sercu. Ruszał się, co raz szybciej. Wracał do normy. Obrócił się w stronę swych towarzyszy chcąc ich ostrzec i zamarł. Nie było nikogo. Cały pokuj świecił pustkami. Nawet stół i krzesła znikneły. Stał przez chwilę nie rozumiejąc w absolutnej ciszy. Ciszy!?! Strach zmroził jego serce znów spojrzał na Palenisko w kominku i ujrzał pustkę. Nawet ślady popiołu nie wskazywały, iż kiedykolwiek igrał tu żywy płomień. Został całkiem sam. I mrok go ogarnął. Ciemności skryła przed nim cały pokuj tak, iż nawet koniuszka swego nosa nie był wstanie dostrzec.
W tej ciemności ujrzał krwistą czerwień, jaka tuż przed nim się ukazała. Fale ciepła, gorąca, zalały go wpierw przynosząc ulgę, lecz żar rósł z każdym uderzeniem serca. Płomienie wystrzeliły w jego stronę.

Żar palił go żywym ogniem przechodząc przez całe ciało na wylot. Ból rósł wraz z żarem. Łzy, które powinny spływać po policzkach wyparowywały ze skóry wzmagając jedynie torturę.
Głos brzmiący jak syk ognia jak trzask płomienia, pełen kpiny i drwiny rozbrzmiał w uszach Iustusa i jego umyślę.

Sam, zostałeś sam. Znikąd ratunku, znikąd pomocy. Samemu wyruszysz. Samemu będziesz szukał. Samemu znajdziesz. Samemu uratujesz. Samemu. Ambitnyś chłopczyku. Tak wiele rzeczy dokonasz Samemu. Nikogo o pomoc nie poprosisz. Nikogo nie potrzebujesz. Prawda?

Płomienie znikły. Ciepło odeszło. Padł na kolana w przypływie ulgi, jaka go zalała, gdy ból zniknął. Lecz po czasie zbyt krótkim by móc się nacieszyć chwilą wytchnienia. Zadrżał. Lodowaty podmuch zaczął smagać ciało, które jeszcze przed chwilą płonęło żywym ogniem. Mróz szczypał policzki tak niemiłosiernie, iż łzy osadzały się na rzęsach jako kryształki lodu. Zimno przeszyła go do szpiku kości. A wiatr szeptał jedno słowo.

Sam.

Iustus w odrętwieniu, w jakie chłód go rzucił poczuł dotyk. Silna dłoni spoczęła na jego ramieniu. Spojrzał a emocja ścisnęły mu gardło. Twarz. należała do człowieka, który wierzył w niego. Dłoni to ta sama, która podał mu zabierając z traktu wiejskiego chłopca by uczynić go magiem. Głos, który rozbrzmiał mu w uszach, spokojny łagodny troskliwy, nie raz służył mu rada i oparciem.

- Iustusie. Mój uczniu.

Arcymistrz Abadon klęczał na wprost niego cały i zdrowy. Oczy patrzyły na niego z czułością i troską.

- Nikt nie zawojuje świata samemu młody Magu. Trzeba czasem poprosić o pomoc.

Uśmiechnął się do niego a łzy, które już nie raniły, lecz przynosiły ulgę rozmazały wizerunek Nauczyciela. Mrugnął i westchnął. Arcymistrz zniknął. Rozejrzał się przestraszony. Ogień palił się w kominku. Łobuziaki klęczeli lub stali wokół niego. Na wszystkich twarzach malowała się troska. Radochna z przestrachem na twarzy podała mu kubek, ten wdzięczny pił łapczywie a gorąca czekolada jeszcze nigdy nie smakowała mu tak jak teraz. Ponownie westchnął znużony całym zajściem, którego nie potrafił zrozumieć. Zamknął oczy starając się dojść do ładu z swymi uczuciami i wspomnieniami. Przez chwilę trzask ognia, bicie własnego serca i oddech jego jak i reszty uczniów koił jego zmysły.

- Iustusie.

Głos Radochny sprawił, iż otworzył oczy i skupił swój wzrok na niej. I w pierwszej chwili nie mógł jej poznać. Wydała mu się piękniejsza niż do tej pory przypuszczał. Jej Blond loki lśniły blaskiem w oczach dojrzał mądrości i spokój zmieszane z najszczerszą radością. Pozostali jakby także nabrali blasku. Spoglądał to na jednego to na drugiego jakby widząc ich po raz pierwszy.

- Iustusie.

Inny głos domagał się uwagi. Spojrzał w oczy Anny i zadrżał. Smutek tych oczu był nie do opisania. Sama świadomości, iż ktoś może tak cierpieć z żalu i tęsknoty rozrywał serce. Iustus wiedział po prostu „WIEDZIAŁ” iż ten smutek i żal ma te same źródło co ten mieszkający w jego sercu. To ich łączyło. Strach, smutek żal. To ich łączyło. Nie wiedział skąd wie... po prostu wiedział. Zniknięcie Abadona łączyło ich. Anna uśmiechneła się do niego a on wiedział, że to, co się wydarzyło z jakiegoś powodu przyniosło jej ulgę. Że z jakiegoś powodu sprawił jej radości w chwili, gdy smutek silnie trzymał ja w swych ramionach. Słyszał to w głosie. Widział w oczach. I Dopiero po chwili dotarły do niego jej kolejne słowa, w których owa radości wręcz biła swym blaskiem.


- W końcu się Obudziłeś.
 
Bortasz jest offline  
Stary 01-09-2007, 21:48   #164
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Iustus wciąż klęczał nie reagując na ich słowa. W zasadzie można powiedzieć, że sprawiał wrażenie pomylonego... Jego ciało było spocone, dłonie dzierżące kubek z czekoladą drżały, po policzkach ciekły strumienie łez. Nie tylko nie próbował ich zatrzymać, ale wydawało się wręcz, że nie zdaje sobie sprawy z tego, że płacze. Oddychał głośno, z wysiłkiem niczym ktoś niezmiernie zmęczony lub przerażony. Adrenalina wypełniała jego ciało w ogromnych ilościach i teraz zdawała się szukać każdego możliwego ujścia. Wydychane powietrze wydawało się równie dobrą drogą jak każda inna.

Najgorsze były jednak jego oczy. W niczym nie przypominały tych, które wszyscy mogli oglądać na jego twarzy jeszcze jakiś czas temu. Teraz zdawały się należeć do kogoś innego. Do kogoś o wiele starszego. Kogoś kto wiele (a może nawet zbyt wiele) w życiu widział. Kogoś kto cierpiał i rzadko sypiał. A nadto wszystko jego wzrok był nienaturalnie nieobecny i... straszny.

Widząc i słysząc otaczających go łobuziaków zaczął przychodzić do siebie. Ich twarze napawały go otuchą a dźwięk własnego imienia pomagał mu wrócić do nich z tego odległego zakątka własnego umysły w jakim się znalazł. Z każdą chwilą i każdym słowem jego oddech uspokajał się. Łzy przestały płynąć jednak nadal nie odrywał rąk od kubka by je otrzeć.

- Obudziłem?

Jego głos był równie nienaturalny co jego spojrzenie. Nie można nawet jednoznacznie określić czy było to pytanie. Czy chłopiec szukał potwierdzenia czy może chciał to usłyszeć z własnych ust? Tak czy inaczej wszystkim rzuciło się w oczy coś innego. Przez tę krótką chwilę Iustus zdawał się nie mieć nic wspólnego z Magyą. Jakby zapomniał kim jest i dlaczego się tutaj znalazł, a słowa "obudziłeś się" znaczyły tylko tyle, że zły sen, w którym zmagał się z ogniem i lodem dobiegł końca. Nie trwało to jednak długo. Chłopiec patrząc na Annę mrugał a za każdym razem, gdy jego oczy ukazywały się zebranym zza zasłony powiek, wyglądał lepiej i jakby przytomniej. Na jego twarzy pojawiło się zaraz lekkie zdziwienie i zaczął nieznacznie rozglądać się wokoło. W komnacie nic się nie zmieniło jednak on zdawał się coś widzieć. Nikt na to jednak nie zareagował.

Iustus raz jeszcze uniósł do ust kubek z czekoladą. Trzymał go pod nosem przez kilka sekund zanim się napił. Zachwycał się jego aromatem tak cudownym i dobrze znanym a przy tym... nieco innym niż dotychczas. A może zapach był taki sam tylko on inaczej go odbierał? Tak jakby nie trafiał do jego nosa tylko wprost do jego umysłu... W końcu jednak pociągnął kilka łyków i odstawił naczynie na podłogę, po czym spojrzał na Annę.

- Tak... zdaje się, że tak...

Jego głos drżał, ale nie był już tak dziwny niż poprzednio. Chłopiec wciąż był w lekkim szoku ale z każdą chwilą ten stan zdawał się ustępować. Powoli, acz konsekwentnie. Krok po kroku...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 05-09-2007, 17:11   #165
 
Bortasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Sesja Zamknięta
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172