|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-01-2006, 12:30 | #221 |
Reputacja: 1 | Angus o'Conor Laograine MacConall deDanaann Doughnabbitt Angus objął Ven silną ręką i przycisnął niezręcznie do siebie. Był wojownikiem, przez całe życie jego najwierniejszym kompanem była zimna stal. Ven poczuła jej chłód, gdy jelec Angusowego miecza wbił jej się delikatnie (i niechcący) w łopatkę. - Aye, mnie też się tu nie podoba. Ale jeśli mamy stąd wyjść trzeba przebierać nogami - uśmiechnął się. - Aye, możemy zawrzeć układ - mruknął przyciszonym głosem - Ty prowadź nas przez ciemność swoimi ostrymi jak elfie uszy zmysłami, a ja biorę na siebie wszystko, co w niej się może czaić.. Jak opowiadał mój dziadek, nim zginął w pojedynku, jeszcze nie narodziła się taka bestia, która mogłaby się równać z mieczem Doughnabbittów - co też powiedziawszy, poprawił wymownie swój dwuręczny oręż, uwalniając (wciąż nieświadomie) łopatkę Ven od uwierającego jelca. - Aye... - dodał głosem niskim jak odległy grom na szarym niebie przed burzą. _______________ Hosse - Compadres, nie ociągać się, bo będę musiał zacząć Wam śpiewać. A nie znam żadnych tak ponurych jak to moejsce piosenek, więc zaśpiewam coś wesołego, ale na grobową nutę... Słyszeliście kiedyś balladę o Brzydkim Książątku? Albo o Królu, co Głupi był jak but? To moja ulubiona! - sięgnął po cytrę i zaczął ją stroić, pogwizdując wesołą melodię w karykaturalnie ponury sposób. |
17-01-2006, 22:02 | #222 |
Reputacja: 1 | Lilli Starlight Dziewczynka przyśpieszyła kroku. Mijając obok przytulonej pary tylko lekko się uśmiechnęła. Wymamrotała coś pod maleńkim noskiem. Już jakby żywszym i radośniejszym krokiem ruszyła do przodu. Tak Venefico masz rację. Sam zamek w sobie jest niebezpieczny... a co dopiero ktoś kto go zamieszkuje... Choć słowa jej brzmiały poważnie nawet na chwile ona sama nie zrobiła się poważna. Cały czas szła radosnym krokiem.
__________________ Give me your soul, give me your black wings I'm the Devil, I love metal !! I'm the Devil I can do what I want !! |
18-01-2006, 23:14 | #223 |
Reputacja: 1 | Nassair Stał poza kręgiem światła rzucanym przez pochodnie Hosse'go. W mroku wyraźnie było widać jego błyszczące, niczym u nocnych zwierząt, oczy. Patrzał gdzieś w okolice w których stała Ven. Przechylił głowę na bok, zastanawiał się jeszcze przez chwile. Wykonał ręką krótki pewny gest, zapraszając osoby zainteresowane do wędrówki przodem.
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
19-01-2006, 13:43 | #224 |
Reputacja: 1 | Venefica Zaskoczona półelfka nie wiedziała co ma powiedzieć Angusowi, zdobyła się jedynie na przytaknięcie propozycji wojownika. W duchu cieszyła się, że Hosse z pochodnią jest kilkanaście kroków z przodu. Ciemności ukryły rumieniec, jakim oblała się Ven. Gdy Angus wypuścił ją z uścisku rozmasowała ukradkiem bolące miejsce i ruszyła razem z wojownikiem do przodu. - Trzymajcie się kilkanaście kroków za mną, tak będzie najbezpieczniej. W razie gdybym uruchomiła pułapkę zdążycie się zasłonić lub uciec. Nie martwcie się jednak, jak do tej pory żadna pułapka nie oparła się moim umiejętnościom - dodała dumna, że jej fach może się przydać całej drużynie. - Lilli, ty wypatruj swoimi czarodziejskimi oczyma iluzji i tajemnych przejść - zwróciła się do małej czarodziejki. Garab skomentował zachowanie towarzyszy siarczystym przekleństwem. Wahał się chwile, jednak odgłos jego kroków sugerował, że zdecydował się wybrać z wami. Szedł na końcu z wyraźnie niezadowoloną miną. Pod przewodnictwem Ven przeszliście bezpiecznie cały korytarz. Ven zatrzymała się przed drzwiami na jego końcu i chwilę je sprawdzała. Prawdopodobnie zupełnie niepotrzebnie - w końcu Nassair musiał już tędy iść, więc uruchomiłby pułapkę za pierwszym razem. Jednak dopiero gdy półelfka "zbadała" drzwi, otworzyła je i pozwoliła reszcie wejść za sobą. Kolejny długi korytarz, który z lewej strony ozdobiony był ciężkimi arrasami okazał się czysty - nie było w nim pułapek. Mniej więcej po środku korytarza, z lewej strony znajdowały się duże, dwuskrzydłowe drzwi, a na końcu korytarza odnaleźliście schody prowadzące w górę i w dół. Ven zajęła się drzwiami, najwyraźniej bardzo przejmując się swoją rolą... |
19-01-2006, 16:42 | #225 |
Reputacja: 1 | Angus o'Conor Laograine MacConall deDanaann Doughnabbitt - Aye - powiedział Angus do swojego miecza, zdejmując go z pleców. - Czuję, że zaraz komuś się nadzieje... - zbliżył się do Ven, starając się nie cyznić wiele więcej hałasu niż półelfka. ----------------- Hosse Wciąż beztrosko kroczył po kamiennej posadzce korytarza, zastanawiając się dokąd zazwyczaj prowadzą takie drogi w zamkach. Może do tajnej komnaty ze skarbami? Pracowni zamkowego czarodzieja? A może to miejsca schadzek króla i jego konkubin? Uśmiechnął się pod nosem - byłoby o czym śpiewać... |
18-02-2006, 16:23 | #226 |
Reputacja: 1 | Lilli Starlight Mała dziewczynka podążała za towarzyszami. Powolutku, bez pośpiechu. Co jakiś czas poruszała swoimi małymi usteczkami, chodź nikt nie słyszał słów. Stanęła tuz za Venefficą gdy ta "rozbrajała" drzwi. Popatrzyła na nie, uśmiechnęła się i szepnęła cos do Venefici Po chwili odsunęła się i znikła gdzieś za ogromna postacią Angusa
__________________ Give me your soul, give me your black wings I'm the Devil, I love metal !! I'm the Devil I can do what I want !! |
14-03-2006, 17:30 | #227 |
Administrator Reputacja: 1 | Konrad Whitestone Cichy odgłos stuknięcia drewna o podłoże zwrócił uwagę na czarodzieja który pojawił się w korytarzu którym przyszła drużyna. Oparty o swój drewniany kostur przyglądał się Venfice i całej reszcie, podnosząc jedną z brwi lekko do góry , gdy jego wzrok skierował sie na małą, dziwnie ubraną dziewczynkę. Gdzie Kirryk? Nie czekając na odpowiedź podszedł do wielkich wrót które próbowała otworzyć elfka , po dwukrotnym puknięciu laską o wrota dało się usłyszeć szczęk zamka, po którym drzwi lekko zaskrzypiały i uchyliły się. [user=101]moze być to zdjęcie iluzji, lub proste otworzenie zamka, w whfrp miał to już bodajże uczeń czarodzieja[/user] Wolałbym jednak z Wami porozmawiać i podjąć jakieś rozsądne decyzje co do dalszego działania zanim ruszymy dalej. Jakie sa plany?
__________________ |
20-04-2006, 21:09 | #228 |
Reputacja: 1 | Pojawienie się czarodzieja wzbudziło ogólne zdumienie i poruszenie. Venefica uśmiechnęła się szeroko i uściskała Konrada, choć przez kilka sekund wahała się i zastanawiała, czy to aby nie jakiś podstęp wiedźmy. Jednak doszła do wniosku, że tak wielkiego czarodzieja nie mogłaby opętać zła czarownica i jej obawy zniknęły. Pojawiła się za to szczera radość z tego, że widzi dobrego towarzysza całego i zdrowego. Garab, choć zdziwił się, nie wyrażał aż tak wielkiej aprobaty jak półelfka. Na przywitanie kiwną w stronę czarodzieja głową i nadal chmurny i niezadowolony trzymał się z tyłu grupy. Nie podobało mu się to, że towarzysze nie posłuchali jego rady i wybrali się nie w tym kierunku co trzeba. Hosse zaklął siarczyście na widok Konrada, jednak uśmiech nie zszedł mu z twarzy. Czarodziej przestraszył go podchodząc od tyłu bardzo cicho, stąd ten brzydki okrzyk, mimo to bard cieszył się, że zobaczył nie jego wyssane z krwi zwłoki, ale całego i żywego przyjaciela. Chociaż z drugiej strony... do wspaniałej ballady o mrocznym zamku pasowałyby trupy wyssane z krwi i ogromne niebezpieczeństwo, da się jednak nieco nagiąć rzeczywistość i podłożyć przybycie potężnego czarodzieja pod wielką bitwę ze złą czarownicą, która z pewnością zmiotłaby bohaterów z powierzchni ziemi,gdyby nie mag w białej szacie pojawiający się cicho ze swoimi niesamowitymi czarami... Tak! Hosse cieszył się nie tyle z samego przybycia czarodzieja, ile z tego, że w jego głowie zaświtała już wspaniała fabuła nowej ballady i pojawiły się do niej pierwsze rymy. To będzie przebój! Dla Angusa Konrad był jeszcze bardziej nieznajomym, niż reszta drużyny - widział go przelotnie w sali tronowej. Pozdrowił go gestem ręki i swoim zwyczajowym "Aye". Jeśli inni nie wydawali się obawiać niebezpieczeństwa z jego strony wojownik schował miecz, który odruchowo pojawił się w jego ręce, gdy czarodziej zwrócił na siebie uwagę. Natomiast wysoki, ubrany na czarno, siwowłosy czarodziej z pięknie rzeźbionym kosturem to zupełna nowość dla małej Lilli. Przyglądała mu się uważnie, ciekawie śledząc jego każdy ruch i słuchając każdego słowa. [user=973,101]Lilli poczuła zbliżającą się magię dosłownie w ostatnim momencie, nim pojawił się czarodziej. Mimo jej sporych zdolności magicznych trudno jej "przefiltrować" go dokładnie i dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Wszędobylska magia uniemożliwia sprecyzowanie czego można się spodziewać po tym starcu. Najwyraźniej jednak nie jest byle jakim magiem, skoro potrafi oprzeć się takiej magii. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z tego, że sesja ruszyła. Dobrej dalszej zabawy [/user] Nassair jak zawsze stał w cieniu i nie odzywał się. [user=184,101] Magię wyczułeś już jakiś czas temu. Nagle pojawiła się na korytarzu i wychwyciłeś ją swoimi zmysłami. Na początku stanąłeś spięty i gotowy do walki z przeciwnikiem, gdy nagle zorientowałeś się, że magia ta pochodzi od czarodzieja, który podróżował z wami. Nie wyczuwasz z jego strony niebezpieczeństwa, ani śladów jakiejkolwiek zmiany, więc postanowiłeś nie alarmować innych, choć pewnie zachowałeś ostrożność i czujność na ataki z jego strony[/user] Venefica na pytanie o Kirryku i planach spoważniała. Obejrzała się na resztę i z pewnym smutkiem powiedziała: - Kirryka już nie ma wśród żywych. Czarownica zabiła go i osuszyła z krwi. Znalazł go Nassair w jakimś ukrytym pokoju i właśnie tam teraz zmierzamy. Prawdopodobnie jest tutaj więcej zamaskowanych przejść dlatego rozglądamy się dokładnie. A Ty... Gdzie właściwie się podziewałeś Konradzie? Bardzo wiele się wydarzyło od kiedy zniknąłeś, nawet nie wiem od czego zacząć opowiadać... Z pewnością Ven zaczęłaby swoją opowieść od momentu, w którym wszyscy prócz Konrada wyszli z sali tronowej. Jednak nie zrobiła tego - nie zdążyła. Magię wyczuli wszyscy - potężną dawkę energii, która zatykała dech w piersiach i udeżała do głowy. Ci, którzy potrafili wyczuć nawet niewielką wiązkę siły zostali dosłownie ogłuszeni. Pojawiła się znikąd i zaatakowała chaotycznie. Każdy, kto zna się na rzeczy, od razu zorientowałby się, że ten, kto rzucił czar nie miał doświadczenia w obcowaniu z tak potężnymi czarami, działał dość niepewnie. Duża, świetlista kula wleciała przez te same drzwi, którymi weszliście do tego korytarza. Kołysała się od ściany do ściany, jak gdyby nie do końca wiedząc gdzie zaatakować. Wreszcie uderzyła w dwie osoby stojące blisko siebie, na samym środku korytarza. Świetlista kula zamknęła w swoim wnętrzu krzyczącego barda i oszołomionego Angusa. Zaraz potem, nim ktokolwiek zdołał mrugnąć powieką, kula wniknęła w podłogę. Zrobiło się strasznie ciemno. Pochodnia, którą trzymał Hosse upadła na ziemię i ledwie się tliła... |
23-09-2006, 23:42 | #229 |
Administrator Reputacja: 1 | Whitestone na moment przed uderzeniem aż zachwiał się od natężenia magii w powietrzu. Gdy świetlista kula wędrowała przez ułamek sekundy, wzniósł swój kostur i zaczął coś mamrotać, nie zdążył jednak zakończyć zaklęcia, ponieważ wszystko ucichło. Stał przez chwilę zdumiony potężną energią, następnie podniósł pochodnię i spojrzał ze smutkiem na resztę. - Prawdopodobnie nie żyją
__________________ |
26-09-2006, 18:14 | #230 |
Reputacja: 1 | Lilli Starlight Stała pod ścianą. Trochę wystraszona, trochę zdezorientowana. Doprawdy dziwny miejsce. Czarodziej o wielkiej mocy biorący się znikąd, choć powinna "wyczuć" jego obecność już bardzo dawno temu. Do tego ta magiczna kula. Takie zaklęcia nie są tworzone przez nowicjuszy. Potrzeba niemałej mocy .. i czasu do stworzenia takiego zaklęcia. Tu musi mieszkać ktoś o wielkiej sile. Złą wiadomością jest tylko to, że nie lubi gości...
__________________ Give me your soul, give me your black wings I'm the Devil, I love metal !! I'm the Devil I can do what I want !! |