Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-05-2007, 17:10   #51
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Ja również Panią przepraszam, to co powiedziałem mogło zabrzmieć dziwnie i być może było nie na miejscu, ale po prostu sam prubuję poskładać rzeczy do kupy - a przede wszystkim siebie.
Bob odczekał chwilę i posłał słaby uśmiech rozstrzęsionej kobiecie. Prawo i zawód który wykonuje był dla niego ostatnią deską normalności za jaką mógł się schwytać i uczepił się jej z całej siły. Gdyby nie dziewczynka, której nikt nie widział oprócz niego, być może poczułby się znów normalnie a koszmary schowałby do teczki "zamknięta przeszłość" i wrzucił ją na samo dno świadomości, a może raczej nieświadomości... Dziewczynka jednak była - siedziała na pustym łóżku i uśmiechała sie do niego spróchniałymi i krzywymi ząbkami. Miała dziwny wzrok który przyciągał spojrzenie Boba lecz jednocześnie przeszywała go na wylot aż mu ciarki po plecach przeszły.

Mnie również nie podoba się to postępowanie FBI Panie Moss jednak odnoszę wrażenie, że próbują nam pomóc - inaczej dawno już zarzucił bym ich przepisami które nie pozwalają na taki tryb przesłuchań. Zresztą o mnie nie musi się Pan martwić - dochodzę do siebie, jednak jeśli ktokolwiek z państwa nie ma ochoty na rozmowy z FBI - szczególnie tu i teraz to proszę powiedzieć, myślę, ze mógłbym temu zaradzić.

Bob zamilkł, nagły ruch dziewczynki skupił na moment jego uwagę tak, że chyba wszyscy zauważyli nerwowe spojrzenie posłane w stronę sąsiedniego łóżka. Dziewczynka jedynie zeskoczyła z łóżka i zaczęła się przechadzać w tą i spowrotem odmierzając drogę "tiptopkami" - sam jej ruch jednak wystarczył by Boba powtórnie przeszedł dreszcz strachu. Nie , nie bał się dziewczynki - jednak sama jej obecność w świecie rzeczywistym była dla Boba nie lada problemem. Nie wiedział już czy zwariował czy też po prostu doświadczał rzeczy o których wcześniej miał jedynie mgliste pojęcie. Spojrzał się raz jeszcze po zebranych na pierwszy rzut oka wyglądał na spokojnego człowieka, jednak po dłuższej koncentracji każdy obserwator dostrzegł głębokie zdenerwowanie, może strach - ukryte pod fałdami wymuszonego spokoju.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-05-2007 o 10:35.
Eliasz jest offline  
Stary 10-05-2007, 21:01   #52
Jeremy the Wicked
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Jeremy odszepnął Alanowi -Co ty, przyjacielu. Komu miałbym podawać Twój adres? Wyprostował się i spojrzał po zebranych. Czując na sobie badawcze spojrzenie jego ciemnobrązowych oczu, mimo woli zwrócili się ku niemu.
Ten postawny mężczyzna, na oko ponad 190 cm wzrostu, miał w sobie coś, co budziło respekt. Byłby może przystojny, gdyby nie szeroka blizna, przecinająca bielą jego policzek. Ciemne włosy miał przystrzyżone krótko, po wojskowemu. Mową całego ciała, spokojnymi, wyważonymi ruchami, zdradzał niezachwianą pewność siebie, jak jakiś drapieżny, dziki kot. Tym bardziej uderzały łzy w jego oczach, które teraz nieco niezdarnie otarł rękawem brązowej, skórzanej kurtki.

Jeremy jeszcze przez chwilę niewzruszenie lustrował obecnych wzrokiem, jakby chciał zapamiętać wszystkie szczegóły ich wyglądu, po czym zwrócił się do Alana: - Wiele przeżyłem, ale w tak dziwacznej sytuacji jeszcze nie byłem. - Na jego twarzy wykwitł ironiczny uśmiech. Widząc tę minę przyjaciela, Alan odetchnął. Jeremy zdawał się odzyskiwać równowagę. - Policja nie interesowała się mną, kiedy robiłem naprawdę złe rzeczy, a teraz ściągają mnie tu z powodu jakiegoś nagrobka. - szepnął, po czym oparł się plecami o ścianę i w zadumie zaczął przyglądać się zapieczętowanej kopercie, którą trzymał w ręce.
 
 
Stary 11-05-2007, 02:00   #53
 
copyR's Avatar
 
Reputacja: 1 copyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znanycopyR wkrótce będzie znany


Matthew Winder

Leżąca na łóżku postać w bandażach okazała się młodym mężczyzną (chyba najmłodszym z towarzystwa – twarz mimo śladów oparzeń zdradzała przypuszczalny wiek dwudziestuparu lat). Spod opatrunków widać było kosmyki blond włosów, ściemniałych, nadpalonych tu i ówdzie. Chłopak przez większość czasu leżał nieruchomo patrząc gdzieś w sufit, raz czy dwa razy zlustrował tylko obojętnym wzrokiem obecnych w sali.
Czuł się tragicznie. Środki przeciwbólowe przestawały działać, pieczenie na całym ciele zaczynało nieznośnie dokuczać. W takim stanie nie mógł zebrać myśli. Cały czas mimowolnie wracał do zdarzeń z wczorajszego dnia. Myśłi krążyły i kłębiły się w głowie, na przemian przed oczami stawały mu obrazy wczorajszych zdarzeń. Nie chciał o nich myśleć, bał się o nich myśleć... Na każde wspomnienie zbierało mu się na płacz. Chciał przytulić Audrey, wiedzieć, że jest bezpieczna. Chciał wierzyć, że z Royem nie jest tak źle. Że kapitan... Że to wszystko to jakiś zły sen. Jednak palenie całego ciała mówiło, że to wszystko zdarzyło się na prawdę. A przynajmniej spora część z tego... „Kim był ten mężczyzna w płomieniach? Co tam się stało?” – pytania powracały wciąż i wciąż. Matt bał się, że oszalał. Bał się, że podczas akcji puściły mu nerwy i to z jego winy wydarzyła się tragedia. Bał się bardzo, oczy zaszkliły mu się od łez.
Musiał skoncentrować się na czymś innym. Rozejrzał się po twarzach obecnych. Nie znał tych ludzi. Nie rozumiał o czym mówią. Ale cieszył się, że tu są. Nie chciał zostawać sam, bał się powracających myśli. Przyglądał się każdemu po kolei, najdłużej jednak zatrzymał wzrok na mężczyźnie w habicie. Jego spojrzenie koiło nerwy...
Matt słyszał o czym rozmawiali. Mógł się odezwać, bo, obiektywnie patrząc, nie był jakoś bardzo poważnie ranny. Ale nie chciał się odzywać. Chciał sie odprężyć, nie myśleć o niczym. Miał nadzieję, że wszyscy przychylą się do sugestii „mnicha” i przełożą te pogaduszki na lepszy czas.
 
__________________
"Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig"

+belive me... if I started murdering people, there would have no one been left
copyR jest offline  
Stary 11-05-2007, 22:51   #54
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny


Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Bernard Wilsman niosąc papierową tackę z kubkami kawy z automatu. Aromat rozniósł się po sali pobudzając ludzi w niej obecnych i zachęcając do trzeźwego i spokojnego spojrzenia na sprawę.
- Przepraszam, że kazałem na siebie tyle czekać, ale była kolejka do automatu. Nie wiem, kto, z czym pije, dlatego przyniosłem trochę śmietanki i cukru ze sobą. Proszę tu są łyżeczki. – Uprzejmość i delikatność z jaką rozdawał kawę gryzły się z jego masywną, groźną posturą i topornymi na pierwszy rzut oka ruchami. Miał na oko niewiele ponad trzydzieści lat. Nieco zniszczoną cerę, pewnie poprzez ciężki przypadek ospy w dzieciństwie. Po twarzy widać było, że uwielbia jeść i śmiać się, ale każdy zdał sobie sprawę z tego, że w gniewie musiał wyglądać strasznie. Po posturze widać, że w dzieciństwie musiał być otyły, ale zamienił to na mięśnie, każdy gram tłuszczu.
- Widzę wasze zaniepokojone miny i zdaje sobie sprawę z drastycznych przeżyć, jakie część z was miała ostatnimi czasy. Dlatego pragnę was uspokoić. To nie jest przymusowe przesłuchanie. Jeśli ktoś niema ochoty, aby w nim uczestniczyć- może odejść. Nawet do domu odwieziemy i kawa będzie na koszt firmy.- Uśmiechnął się serdecznie szeregiem białych zębów odcinających się wyraźnie na czarnej skórze.
- Zanim jednak ruszycie do wyjścia chciałbym powiedzieć, że wszyscy macie silny związek z pewną poważną sprawą kryminalną i jeśli się postaram mogę mieć was wszystkich najpóźniej jutro u siebie na przesłuchaniu z prawdziwego zdarzenia. Czyli z lampą przy twarzy i prawnikiem przy boku. Ale wolę rozmawiać z ludźmi bardziej po przyjacielsku niż służbowo. A gdy dowiedziałem się, że czwórka ludzi, których szukam znajduje się w jednym miejscu, czyli tutaj, nie mogłem odeprzeć się chęci sprowadzenia reszty. Może wygląd niektórych z was poddaje w wątpliwość możliwości nawet rozmowy, ale poradziłem się lekarzy. Twierdzą, że stan zdrowia was wszystkich jest stabilny i co dało się zrobić, zrobili. Może rzeczywiście przydałoby się wam trochę odpoczynku, ale lekarze twierdzą, że jesteście w stanie przejść przez przyjazną pogawędkę. – Oparł się o ścianę i skrzętnie zaczął mieszać swą kawę z morzem śmietanki i trzema saszetkami cukru.
- Powiedzcie kiedy będę mógł zacząć… Czy może wy macie jeszcze jakieś pytania zanim zaczniemy?
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.

Ostatnio edytowane przez Kmil : 11-05-2007 o 23:44.
Kmil jest offline  
Stary 12-05-2007, 09:06   #55
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


Sara Peterson

Kobieta z bandażami na twarzy, wciąż była lekko roztrzęsiona a z jej opuchniętego oka spływały co chwila pojedyncze łzy. Wyjęła chusteczkę z torebki i wycierała nią twarz, potem z nerwów gniotła ją w ręku aż w końcu podarła.

- Czy ta sprawa tyczy się również mojego męża? - wstała i podeszła do tacki z kawą. Wzięła jeden kubeczek, dosypała cukru i śmietanki, zamieszała i z powrotem usiadła w fotelu. Robiła to jak automat, trochę zbyt wolno i może zbyt dokładnie. Musiała się dokładnie skupić na tym co robi aby nie upuścić kawy.
 
Rhamona jest offline  
Stary 12-05-2007, 16:16   #56
Jeremy the Wicked
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Jeremy spojrzał obojętnie na czarnego funkcjonariusza. Gdyby nie ten dziwny list - pomyślał - to miałbym Cię głęboko gdzieś, czarnuchu. Ale czuł, że pojawienie się Ann miało coś wspólnego z pożarem, z Lordem. To wszystko było jakoś powiązane. Poczekam, a wszystko samo się wyjaśni. - mruknął sam do siebie.
 
 
Stary 12-05-2007, 23:45   #57
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny


- Tak pani Saro. Edward ma także związek z tą sprawą. Może nawet mocniejszy niż ktokolwiek z państwa tutaj. Ale na temat pani męża chciałbym porozmawiać później na osobności.
- Widzę, że niema więcej pytań, więc przejdziemy do konkretów. Chciałbym, aby każdy z was rzucił okiem na te zdjęcia i powiedział mi czy zna lub widział osoby albo miejsca na nich przedstawione. Może pan Bob zacznie a potem poda komuś dalej. Niestety nie porobiłem oddzielnych kopi dla każdego. –
Podał Bobowi dużą, szarą kopertę z fotografiami w środku. Część z nich przedstawiała młodego człowieka, kurtko przystrzyżone włosy i słaby zarost. Twarz nic mu nie mówiła oprócz tego, że to musi być od urodzenia zły człowiek. Jako prawnik nauczył już rozpoznawać takich ludzi. Same fotografie wykonane były z ukrycia i człowiek ten z całą pewnością nie był świadomy faktu, że jest fotografowany.
Pozostała część przedstawiała miejsce na cmentarzu, rozkopany grób, pusta trumna, płyta nagrobna pokryta jakimiś symbolami okultystycznymi. Dookoła grobu leżały pozostałości po jakimś rytuale, świece, kości i jakieś zioła.
Ostatnie zdjęcie ukazywało wewnętrzną stronę wieka od trumny a na niej wydrapane były imiona:

„Edward Peterson
Sara Peterson
Jeremy Smith
Matthiew Winder
Alan Moss
Bob Smith
Audrey Kedrey”

Bob zbladł, bo „śmierć”(tak w myślach zaczął nazywać tą dziewczynkę) usiadła na brzegu łóżka i przez jego ramie zaczęła z zaciekawieniem przyglądać się zdjęciom. Wcześniej z uśmiechem wpatrywała się w oczy agentowi, gdy ten podał kawę Bobowi. Teraz zorientowała się, że jest obserwowana, więc odwróciła wzrok na swego jedynego obserwatora i zaczęła go głaskać po głowie.”Nawet nie mogę jej odgonić bo uznają mnie za świra gdy będę wykonywał dziwne, nie zrozumiałe dla nich ruchy.” Pomyślał.
-Czy wszystko w porządku panie Bob? Coś pan zbladł trochę. Może mogę w czymś pomuc?- Zapytał Bernard.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 13-05-2007, 14:20   #58
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację


Bob Smith

Ughm, (przełknął slinę) Tak, na tyle ile jest to możliwe to wszystko w porządku, nie rozumiem tylko dlaczego ktoś miałby odprawiać nad nami jakieś dziwne obrzędy. Przecież ja państwa widzę pierwszy raz na oczy a tu moje nazwisko wraz z innymi ... i to na trumnie.

Bob chciał odwrócić uwagę od tego czegoś co go głaskało. "Śmierć" musiała być za życia miłą dziewczynką, gdyż jej gesty o tym świadczyły, gdyby tylko wyglądała mniej...umarle, to mógłby z czasem ją polubić. Aż zawróciło mu się w głowie na samą myśl o przyjaźni z duchem dziewczynki. Musi być ze mną naprawde ciężko - pomyślał, w jaki nowy obłęd się wpędzam...
Bob wyglądał na nieco skołowanego, chyba nawet sam do siebie uśmiechał się czasem, jednak gdy mówił, głos już miał opanowany i skupiony na agencie FBI.

Ale chwileczkę, widzę tu siedem nazwisk, jak rozumiem jest nas tu pięcioro z listy, czy mogę wiedzieć co się stało z pozostałą dwójką ?

Acha i proszę mnie tu nie straszyć ani pozostałej reszty średniowiecznym przesłuchaniem - jak się uprę to przez tydzień Pan nie zobaczy żadnego z nas. Druga opinia lekarzy, brak zarzutów wobec któregokolwiek z nas - dotąd ich nie usłyszałem a gdyby miał Pan jakieś to z pewnością nie rozmawialibyśmy tu i w ten sposób, pozostały jeszcze prawa konstytucyjne, przepisy dotyczące wezwań i przesłuchań i jeszcze nie wie Pan co mogę wymyślić, żeby... Bob już nie dokańczał, spuścił wzrok i wykrztusił
Przepraszam, poniosło mnie trochę. Nie podoba mi się to wszystko, za dużo ostanio przeszedłem i najchętniej odpocząłbym gdzieś na Hawajach. Pomogę Panu na tyle ile potrafię, niestety te zdjęcia nic mi nie mówią - może oprócz tego znaczka na płycie grobowej - to pentagram zgadza się ? Widzę, że jest odwrócony więc raczej nie służył ochronie lecz jakiemuś satanistycznemu obrzędowi. Tyle co wiem, jeśli Pan chce dowiedzieć się czegoś więcej to proszę ustalić adres mojego ojca, wydaje mi się, że gdy byłem dzieckiem to miał on związki z jakąś sektą więc proszę jego spytać. To niestety wszystko co mi się kojarzy w zwiąku ze zdjęciami. Tego pana na zdjęciu nie poznaję i chyba wolałbym go nigdy nie poznać, źle mu bije z oczu - jeśli rozumiecie co mam na myśli.
Może to bez znaczenia, ale proszę powiedzieć czyj był ten grób który tak zbeszczeszczono ?

Podał dalej zdjęcia, upewniwszy się że i śmierć wszystkie już wraz z nim przejrzała. Nie wiedział czemu tak się zachowuje, mimo, że denerwołała go jej obecność to był jej wdzięczny za to, że nie próbuje go już przestraszyć. Bob miał dość strachu, po prostu dość...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-05-2007 o 14:32.
Eliasz jest offline  
Stary 14-05-2007, 16:39   #59
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację


Alan Moss

- No w reszcie przyszedł! – pomyślał widząc agenta wchodzącego do sali i ponownie stanął koło Jeremy’ego przy oknie.
- Ja dziękuję za kawę, nie skorzystam, jeżeli ktoś ma ochotę wypić dwie, to bardzo proszę. – rzekł zachęcająco.

- Szkoda tylko, że Pańscy lekarze nie zapewnili pacjentom odpowiedniej opieki farmakologicznej. – powiedział wysłuchawszy wstępu agenta Wilsmana.
- Ten Pan wyraźnie nie dostał na czas kolejnej dawki środków przeciwbólowych. – spojrzał na poparzonego, młodego człowieka, który od pewnego czasu przyglądał mu się.
- Nawet taki laik medycyny jak ja, może z łatwością zauważyć, że ten człowiek wyraźnie cierpi i potrzebuje natychmiastowej pomocy, bardziej niż my kawy. Jeżeli więc mógłby Pan od razu wezwać personel i zrobić coś w tej sprawie, to byłoby miło, bo w przeciwnym razie Pańska przyjacielska pogawędka stanie się torturą. – powiedział nieco oburzony lekarsko-federalną znieczulicą.

- A później bardzo chętnie wysłucham odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób stwierdził Pan, że to na pewno chodzi właśnie o nas. Czyżbyśmy byli jedynymi osobami na świecie o tych imionach i nazwiskach? Jestem obywatelem Zjednoczonego Królestwa oraz Włoch, dlatego oczekuję przekonywujących argumentów i wyjaśnienia, w jaki sposób trafiliście do tego grobu i stwierdziliście niezbicie, że mam z tym coś wspólnego. – czuł, że nie jest tu bez powodu, ale jego racjonalne podejście do sprawy kłóciło się jak zwykle z intuicją i żądało dowodów.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 15-05-2007 o 08:59.
Lorn jest offline  
Stary 17-05-2007, 22:46   #60
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny


Twarz agenta momentalnie stężała, zniknęły wszelkie oznaki uśmiechu i uprzejmości, zupełnie jak by ich tam nigdy nie było. Wpatrywał się chwilę w Alana swym przenikliwym wzrokiem, chwila ciszy stała się bardzo nieprzyjemna i każdy odczuł, że coś niedobrego zawisło w powietrzu. Po chwili przemówił, a ton głosu i sposób mówienia dał do zrozumienia słuchaczom, że minęła ich okazja na przyjazną pogawędkę. Mówił cicho, powoli, przez zęby. Starannie dobierał słowa i nieco przeciągał sylaby.
-Więc panie Moss, po pierwsze to nie są moi lekarze tylko wysokiej klasy specjaliści rządowi, wychowankowie uczelni medycznej, której popioły zresztą do teraz wiatr unosi nad miastem. Jeżeli ma pan im zamiar zarzucać niekompetencje to proszę, droga wolna, ja w tym udziału nie wezmę, bo to ludzie raczej bogaci z dobrymi prawnikami i skorzy do pozywania. Nie pozwolą tak łatwo popsuć sobie reputacji. Poza tym nie bardzo obchodzi mnie pańskie obywatelstwo. Dla mnie może pan być nawet obywatelem Królestwa Niebieskiego a i tak potraktuję pana na równi z obywatelem Czeczenii.
Zapewniam was, że jeśli nie mielibyście czegoś wspólnego z tą sprawą nie byłoby was tutaj. Jeśli ktoś mi nie wierzy, proszę bardzo, droga wolna. Przynajmniej pan Smith będzie miał okazję pokazać swe umiejętności w ochronie cywilów przed organami śledczymi, swoją drogą to powodzenia panie Bob. Zaczynacie grać mi na nerwach a czas ucieka, mamy podstawy wierzyć, że wielu ludzi jest w niebezpieczeństwie, mamy groźnego podpalacza na wolności, który szykuje kolejny pożar a wy niechcenie współpracować, tym samym utrudniając śledztwo.
Została wam już zaledwie odrobina mojej cierpliwości, ale słucham, może ktoś ma coś jeszcze do powiedzenia?-
W między czasie koperta zdążyła zatoczyć krąg i teraz Bernard odebrał ją z odrobinę trzęsących się rąk Matchiew. Na razie nikt nie skomentował tego, co tam ujrzał, ale z pewnością wiele osób starało się ukryć swe emocje wywołane przez fotografie.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172