Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2007, 19:33   #41
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy elfa. Kupczyk, Althree Garthon tutaj. No proszę, nie sądziłem, że znajdę go tak prędko...- wyszeptał sam do siebie i ruszył powolnym krokiem w kierunku jego "dawnego znajomego".

Pamiętał go całkiem nieźle. Chwile podziału łupów, gdzie przysługiwało mu stanowczo za dużo, parę wspólnych wypadów do "Czarnej Nocy", ich knajpy... I jego nietypowe zachowania- szczególnie zadziwiająco wielka fascynacja dziećmi, małymi dziewczynkami. Coś w umyśle elfa zawrzało- tak, Althree był prawdziwym gnojem.

- Poznajesz mnie?- rzucił ot tak, podchodząc do Kupczyka. Jego dłoń jednak szukała broni...

Garthon stał przy balustradzie zapatrzony w dal. Bardzo się zmienił. Jego twarz już nie przypominała awanturnika i rozbójnika. Ludzie szybko się starzeją, a na Kupczyku czas szczególnie odcisnął swe piętno. Zapuścił brodę, włosy mu się trochę przerzedziły, skóra postarzała. Jednak jego oczy nie straciły dawnego blasku. Althree nawet nie odwracając się do Ciebie rzekł cicho.

- Jak mógłbym Cię zapomnieć. Łatwo Cię rozpoznać nawet w takim tłumie Panieneczko. Pamiętam te wszystkie wypady razem, pamiętam jak płynęliśmy "Deszczową Nocą", pamiętam jak szukaliśmy Deimricha Altuzee. Pamiętam wszystko dokładnie.

Althree mówił cichym, niskim, głosem. Nie miał już tej energii co kiedyś, ale wciąż czułeś w nim coś nieprzyjemnego. Kupczyk nawet nie raczył odwrócić się do Ciebie.

- Cudownie. Ale "Panienka" nie jest już aktualna. Zająłem się trochę inną dziedziną życia. A czym ty się zajmujesz, drogi Kupczyku? I co tu robisz?


- Ty nie jesteś już "Panienka", a ja nie jestem "Kupczyk" a tym bardziej drogi, ale dla siebie nadal pozostaniemy Panienką i Kupczykiem z przeszłości. A co to robię? Nie kryję tego, choć zapewne Cię zdziwi w jakiej roli tu przybyłem. Jestem rodowym posłem. Jestem tutaj pełnomocnikiem rodziny Marsburgów. Przybyłem tutaj w tym celu co wszyscy, przedstawić panienkę z Marsburgów księciowi. A Ty co tutaj robisz?

- Co ja robię? No cóż... Niestety, moja odpowiedź cię nie do końca zadowoli... Otóż po moim wielkim uwolnieniu, jak może wiesz, opuściłem nasze dawne szeregi. Zająłem się polowaniem. Polowaniem na dokładnie takich, jak ty, mój przyjacielu. I niestety, moje polowanie nie jest skończone. Mimo wszystko, zanim cię zabiję, chętnie jeszcze porozmawiam- bo na przyjęciu mordować nie wypada...


- No właśnie też o tym myślałem. Stwierdziłem że jeślibyśmy walczyli na widoku to opinia na dworze o mnie mogłaby się pogorszyć. Zresztą myślę, że sam miałbyś nie lada problemy jeślibyś mnie tutaj zaatakował. Tymczasem powiedz jak Ci sie Suzail podoba? Ja tu jestem od pewnego czasu i mnie urzeka. Sztuka, architektura, ludzie. Poza tym odzywa się we mnie dawny głos. "Chłopaki z Portowej" dobrze by się tutaj czuli. Apropos chłopaków to spotkałeś kogoś ze starej ekipy? Słyszałem ostatnio ze Marianne zaciągnęła się na statek w Neverwinter, a Katras rozkręcił jakiś mały interes w Amn.

- Tak, interes Katrasa był zaiste piękny. Mały szmugiel zza granicy, głównie magiczne przedmioty, ciągle w Amn trudno dostępne. Muszę stwierdzić, że jego dom płonął równie pięknie, podobnież jego zwłoki- prezentowały się nader okazale pozbawione dłoni i nogi, obie te kończyny zostawły zresztą obcięte mu w walce. Grumm, ten młody krasnal od podliczania zysków, tez ładnie skończył- krył się w małym szybie w starej, opuszczonej kopalni. Zasypałem go w środku, może jeszcze nawet tam żyje? A pamiętasz Tellin? Tak, twoją śliczną półelfkę. Ją też spotkałem, chyba miała dość twoich ciągłych skoków na bok. Pływa gdzieś w morzu.-
przerwał na chwilę- Vanton. Wiesz co się dzieje z szefem?

- Heh palisz wszystko za sobą. Ładnie, ładnie. Chociaż nie wiem czy tak pewnie. O Grummie słyszałem, ale z niego był kawał idioty, Tellin sam chciałem dopaść, ale po pewnym czasie odpuściłem. Co do Katrasa, to radzę następnym razem się upewnić, że to był on. Całkiem niedawno ktoś mi donosił o nim. Po twoim paleniu ukrył się, niestety nie wiem dokładnie gdzie, a szkoda bo to kawał skurwysyna nadający się tylko do wypalenia. Co do Vantona, to na prawdę trudno go złapać. Mogę Ci powiedzieć co się z nim dzieje. Dostaje świra, ma manie prześladowczą, ale w tym samym czasie robi dobre interesy i pracuje dla najlepszych ludzi. Nawet jesli dałbym Ci jakąś informację o nim to zapewne będzie ona błędna. Vanton się idealnie kryje, i w tym samym czasie sam rozpuszcza o sobie informacje. Zapewne też już nie nazywa się Vanton, a mógłbym nawet mniemać że nie wygląda jak Vanton.


- Naprawdę to nie był Katras? No, no... Ale nie mam czego żałować. Bo dzisiejszym pozbyciu się Ciebie będę znów do przodu. Tak właściwie, to czemu Vanton postanowił uciekać? Co się stało z "Chłopakami z Portowej"?


- No czy się mnie pozbędziesz to zobaczymy, a na pewno nie dzisiaj bo nie będę rezygnował z twojego powodu z uroczystości, a ona potrwa jeszcze długo. Co do Vantona to nie wiem. Ja sam odszedłem niedługo po Tobie. Kilka kłótni z Tellin, dwie z Vantonem i miałem dość. Nie wiem co się z nimi później stało, ale wszystko się rozpieprzyło. Podobno była jakaś akcja, ponoć ktoś zdradził. Sam nie wiem, mało mnie to obchodzi. W każdym razie Vanton ucieka i to przed kimś o wiele groźniejszym niż niepocieszeni Chłopcy z Portowej jak Ty.


- Mało wiesz, mój drogi, mało wiesz.- wetschnął Splamiony- Mam nadzieję, że przez czas tego przyjęcia masz zamiar zachowywać się spokojnie, tak? Żadnych numerów, żadnych kradzieży czy zabójstw... Wiesz o tym, że wtedy musiałbyś walczyć i ze mną, i ze strażą królewską...

- To Ty mało rozumiesz i jeszcze słabiej mnie znasz. Przybyłem tutaj jako poseł Marsburgów i będę się zachowywał jak poseł, przez całe przyjęcie. Nic nie zmienia fakt, że się tutaj pojawiłeś. Zapewne przez przypadek. Poza tym Ty atakując mnie też musiałbyś walczyć ze strażą królweską.


- Wolałem się upewnić. To dobrze, że nie będziesz planował żadnych numerów. A co do moich ataków, nie martw się- to ja byłem skrytobójcą, nie ty. Unikaj samotnych wyjść, takich jak teraz, na taras... Tym razem za dużo osób nas widziało, ale może za drugim razem wrócę na salę już sam...


- Ty byłeś skrytobójcą, a ja jestem posłem. Jestem posłem na Cormyrskim dworze, jestem posłem przyjętym przez księcia Azouna IV. Miej to na uwadze jeśli spróbujesz zabić kogokolwiek na dworze, nie dotyczy to tylko mnie.


- Ale chcę zabić tylko Ciebie. Spotkamy się jeszcze- jeżeli nie dziś, to jutro, po całym przyjęciu.-
rzucił elf i powolnym, dostojnym krokiem odszedł, wchodząc do wnętrza sali balowej
- Jesteś skrytobójcą Panienko, ale widać na dworach nie często byłeś. Obyś poznał dworskie maniery zanim będzie dla Ciebie zbyt późno. - Te słowa Althree Garthon wypowiedział już do siebie, nie mógł ich słyszeć Splamiony, nikt nie mógł ich słyszeć.

Splamiony zaś zmierzał w kierunku Latilen, musiał zobaczyć, co z nią i jej ciotką. Mimo nowe funkcji Kupczyka elf był pewien, że nie wszystko się zmieniło...

Post napisany z MG.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 16-06-2007, 18:06   #42
 
Hammen's Avatar
 
Reputacja: 1 Hammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputacjęHammen ma wspaniałą reputację
Wychodząc na szeroki marmurowy taras, Everon poczuł przyjemny powiew letniego powietrza. Nagle, z jakiegoś niewyjaśnionego powodu, przyśpieszył kroku, podchodząc aż do samej balustrady. Wychylił się przez nią nieznacznie, opierając dłonie na chłodnym kamieniu, a jego wzrok utkwił gdzieś daleko, pomiędzy licznymi domami Suzail. Przez chwilę Dynaal w ciszy wpatrywał się w tamtym kierunku. Zmarszczone brwi były oznaką skupienia, z jakim kapłan śledził coś, co znajdowało się pomiędzy zabudowaniami miasta.

Nagle, najzwyczajniej w świecie Everon odwrócił się tyłem do balustrady. Nikt nie wiedział co ujrzał, lub czego szukał kapłan Kossutha. Dynaal uniósł głowę w kierunku morza gwiazd, które rozciągało się nad Suzail. Cudowny widok; nie mógł się dziwić parze elfów, która w ciszy, od dłuższej chwili przyglądała się nocnemu niebu. Everon przeniósł swoje spojrzenie na Kartuza, stojącego kilka kroków od niego. Skrzętnie splecioną w liczne warkocze brodę krasnoluda co pewien czas rozwiewał podmuch wieczornego wiatru. Wzrok mężczyzny skierowany był w stronę zadziwiająco cichego portu, który można było z łatwością rozpoznać po białych żaglach okrętów cumujących w Suzail. Kapłan pewnie rozpocząłby rozmowę z Kartuzem, gdyby nie liczne pytania, których przybywało z minuty na minutę. Masa informacji jakie posiadał nie ułatwiała mu zadania.

Everon spojrzał na mężczyznę siedzącego przy ścianie. Ubrany w jeździeckie buty, spodnie z lampasami i luźną białą koszulę, sprawiał wrażenie niechętnego do rozmowy. Myślami był gdzieś daleko, za horyzontem. Dynaal westchnął cicho, po czym oparł głowę o dłoń, wspierając się na balustradzie. Zamknął oczy zanurzając się w swoich nieuporządkowanych myślach…

 
__________________
"The eagle's eye is hiding something tragic
but in this night the red wine rules in me"
Hammen jest offline  
Stary 17-06-2007, 02:52   #43
 
Elaraldur's Avatar
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

Bard nagradzany brawami zszedł ze sceny. Teraz czuł, że był obserwowany jeszcze intensywniej, szczególnie przez panny z dworu, których uśmiechy i kokieteryjne spojrzenia jedynie się nasiliły. Elaraldur westchnął ciężko i pomasował się dłonią po czole. Coś chyba się kroiło, czuł to w powietrzu... I to nie było nic dobrego. W wielkim skupieniu podszedł do jednego ze stołów na środku, będąc zasypywany garściami komplementów za występ. Nie mógł ukrywać przecież, że go nie radowały, jednakże myślał o czymś innym.

Niemiłosiernie skubiąc kiść dorodnych winogron Elaraldur rozmyślał, czy aby nie pomóc sobie jakąś niewielką magią, przy uzyskiwaniu informacji. Nie mógł jednak ryzykować, że ktoś zauważy, jego sztuczki. Wyostrzenie słuchu mógł wszak jakoś wytłumaczyć z racji swego zawodu, a próby telepatii, lub bardziej inwazyjnych zaklęć już nie. A gdyby tak...
-Czy nie mam zaszczytu mieć przed sobą najznamienitszego barda Wybrzeża, Elaraldura? - rozmyślania przerwał niewieści głos - Jest mi niezmiernie miło, że panicz gości na tymże przyjęciu i mogę zaznać tak interesującego spotkania.
Bard wyrwany z odmętów myśli spojrzał na dziewczynę... Cholera, to była ta zielonooka, która go wcześniej zjadała wzrokiem.
-Moje uszanowanie dla pięknej damy. Mam nadzieję, że bawi się pani równie wyśmienicie jak ja. - uśmiechnął się patrząc jej w oczy - ciesze się, że moja sława trafia do tak nieprzeciętnej urody niewiast - Elaraldur czuł, że mógłby się trochę powstrzymać, widząc, jak dziewczyna się rumieni.
-Żałuję, że nie mogłam w oryginalnym wykonaniu poznać więcej twórczości Elaraldura z Wybrzeża, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze usłyszę tę wspaniałą muzykę.
-Zapewne. Zapewne będę grał jeszcze wiele. Obecnie najwięcej na tym dworze... - Elaraldur zrobił krótką pauzę, gdyż niespodziewanie wpadł na pewien pomysł - ... ale, dla takiej damy, gotów jestem zagrać na osobności. Wyjdźmy na taras i przy świetle Selune, zagram moją ulubioną balladę z Wybrzeża Mieczy.

Elaraldur miał nadzieję, że plan się uda. Nieznajoma nawet nie zdradziła mu imienia, choć było ono mało istotne - była częścią planu dla większej korzyści. Zaprowadził wniebowziętą dziewczynę, mając nadzieję, że nie ma innych, bardziej bitnych adoratorów. Usadowił się na barierze tarasu mając doskonały widok na miejsce namiestniczki przez duże okno. Kazał szlachciance usiąść obok, a sam zaczął grać prostą, niewymagającą skupienia balladę na lutni, patrząc się niby to w przestrzeń, a naprawdę lustrując namiestniczkę i wszystko obok niej. Elaraldur grał cichutko, lecz wystarczająco...

 

Ostatnio edytowane przez Elaraldur : 21-06-2007 o 10:37.
Elaraldur jest offline  
Stary 17-06-2007, 03:22   #44
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
Volstagh

Przechadzałeś się między gośćmi próbując podsłuchać cokolwiek. Jednak po chwili zrezygnowałeś z tego. Ci którzy mówią na tyle głośno żebyś mógł ich podsłuchać, dyskutują o rzeczach mało ważnych, wręcz przyziemnych, natomiast tematy ciekawsze rozmówcy umiejętnie maskują i skrywają. Na nic twoje podsłuchiwanie. Przeszedłeś jeszcze raz obok stołu z jadłem, chwytając w drodze kiść winogron. Stanąłeś przy końcu stołu dalszym od rodziny królewskiej. Przyglądałeś się przez chwilę jak pary taneczne układają przeróżne formy podczas kolejnego radosnego maurisa. Nie miałeś nic do roboty więc przechadzałeś się spoglądając na różnych gości. Na bankiecie zebrało się grono najróżniejszych postaci.



Z nudów zasiadłeś przy stole na swoim miejscu. Honoriusza najwidoczniej czuł się nieco zmęczony gdyż podpierając się o stół wpatrywał się w tancerzy. Twój sąsiad po drugiej stronie również wyglądał na nieco zmęczonego.



Wypiłeś jeden kielich wina co od razu Cię otrzeźwiło i poczułeś że znów mógłbyś tańczyć i harcować do rana. Jednak zamiast to uczynić oddałeś się frapującym Cię pytaniom.


Splamiony

Szukałeś panny Latilien i hrabiny. Przeciskałeś się między gośćmi jednak nigdzie nie mogłeś dojrzeć ich sukni. Kiedy już myślałeś że znalazłeś jedną z nich, kobieta w podobnej sukni odwracała się i zdawałeś sobie sprawę ze swojej omyłki. Starałeś się wypatrzeć jedną z szukanych kobiet, ale wielu gości wyższych od Ciebie zasłaniało Ci widok. Poza tym Latilien albo hrabina mogły tańczyć. Zrezygnowałeś z dalszych poszukiwań, z nadzieją, że prędzej czy później, Latilien wróci na swoje miejsce. Toteż usiadłeś na swoim fotelu i przegryzając jabłko dalej rozglądałeś się po sali.



Everon

Do głowy przychodziły Ci kolejne pytania. Dlaczego tutaj jesteś? Jak chcesz dotrzeć do celu? W jaki sposób pomoże Ci twój kontakt w Suzail? Spoglądałeś w dal, tam gdzie jeszcze przed chwilą coś widziałeś. Właśnie tam między uliczkami nocnego Suzail. Ludzie tam się bawili, widać było ognie na głównym placu, słyszałeś nawet przytłumioną muzykę. Stałeś tak i oddawałeś się swoim myślom



Elaraldur

Usadowiłeś się wygodnie na balustradzie. Chwile pokręciłeś kluczami lutni, aż struny dźwięczały czysto. Oczywiście nie było to potrzebne, ale bawiło Cię kręcenie maszynkami, podczas gdy struny nie zmieniały swojego stroju nawet o ćwierć tonu. Dziewczyna odezwała się kiedy Ty „stroiłeś” swój instrument.
- Nazywam się Elia Ehinsonn, z Wyspy Czarnej Róży. Żałuję, że mieszkając na wybrzeżu nie dane mi było jeszcze panicza spotkać na swej drodze
Przypominało Ci się coś. Wyspa Czarnej Róży, małe księstewko na Wybrzeżu Mieczy, ale dość silne. Słynęło między innymi z tego, że to jedyne miejsce gdzie rosną Czarne Róże, które są herbem i chlubą tego księstwa.

- Jeżeli będę miał okazję to z pewnością kiedyś zawitam do Pałacu w którym mieszka czcigodna panienka, ale teraz kiedy jestem na służbie u księcia, nie mogę bez jego rozkazu wyjeżdżać, więc pozwól niechaj Ci chociaż balladę zagram. Będzie to jedna z moich najnowszych kompozycji, której dotąd nikt nie słyszał, „Oczy twoje jak szmaragdy”
Uczyniłeś tym samym ukłon w stronę dziewczęcia, które wpatrywało się w Ciebie swoimi dużymi szmaragdowymi oczyma, nadzwyczaj urodziwymi trzeba też przyznać, jak na marmurowy posąg młodego półboga albo herosa. Zagrałeś prostą, ale wzruszającą kompozycję. To z tym że nikt jej nie słyszał było kłamstwem, ale nie była to popularna ballada więc pozwoliłeś sobie na to.

 

Ostatnio edytowane przez Diakonis : 17-06-2007 o 23:30.
Diakonis jest offline  
Stary 17-06-2007, 12:12   #45
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czuję nosem kłopoty...- pomyślał gnom, rozejrzał się po innych zastanawiając się co teraz czynić. Volstagh miał niejasne przeczucie, że stanie się coś groźnego i bynajmniej nie miał zamiaru stać się ofiarę intryg jakie knują wielmoża.
Umysł Volstagha pracował na najwyższych obrotach.. Gnom wstał od stołu i ruszył w kierunku najbliższego balkonu, zaczaił się w cieniu i czekał na rozwój sytuacji.
Dziki mag musiał przyznać, że nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Oczekiwał nudnego przyjątka, a tu sprawy się komplikowały z każdym obrotem klepsydry.
- Czemu na bogów, czemu ja nie zażądałem od Vanticusa całej zapłaty z góry?- zajęczał pod nosem gnom, mimo że znał odpowiedź. Cormyrski szlachcic po prostu nie zgodziłby się na to.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 17-06-2007, 23:27   #46
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
Elaraldur



Volstagh


 

Ostatnio edytowane przez Diakonis : 17-06-2007 o 23:29.
Diakonis jest offline  
Stary 19-06-2007, 18:53   #47
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gnom skupił się na wspomnieniach z Athkatli, kiedy to pomagał swemu wujowi Garibaldo i jego wspólnikom w interesach, głównie jako tragarz i posłaniec. Źle to się skończyło dla wspólników wuja, a i sam Garibaldo ledwo uniknął śmierci.. Interesy wuja polegały bowiem na kradzieżach i handlu nielegalnym towarem, zwanym także paserstwem oraz importem rzadkich towarów, który przez niektórych określany był przemytem. Ów drobny przemyt Garibaldo uprawiał bowiem bez licencji Cienistych Złodziei. A ci nie lubią być okpiwani, zwłaszcza przez gnomy. Ostatnio Volstagh widział wuja jak cały i zdrowy oddala się z zasadzki Cienistych Złodziei w którą wpadli obaj dawno temu, a według listu który otrzymał w Mieście Tysiąca Iglic od rodziny, Garibaldo po staremu prowadził interesy, balansując miedzy strażą a Cienistymi Złodziejami.
- Dość sentymentów !- skarcił się w myślach gnom. Skupił się na tym by przypomnieć sobie wszelkie informacje, jakie zdobył terminując pomagając wujowi w przemycie. Wyjął plecaka płaszcz i sztyletem wyciął w niego chustę.
- Purchawek, zostań tu. - rzekł do ptaka po czym zakrywszy twarz tą prowizoryczną chustą wszedł na bal. Tani ale gruby materiał powinien okazać się doskonałą ochroną.
Gonom podszedł do Honoriusza i chwyciwszy go za szatę i zaczął szarpać.
- Honoriuszu, musimy pogadać na balkonie, ale to już!- Volstagh był na tyle zdesperowany, że gotów był wytaszczyć nieprzytomnego uczonego lub wyciągnąć Honoriusza z sali bankietowej, nawet wbrew jego woli.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-06-2007, 19:06   #48
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany


Honoriusz wydawał się lekko przyćmiony. Zdołał wybąknąć tylko jakieś "Tak, zaraz...", ale Ty na to nie zważałeś i pociągnąłeś go na balkon. Tam zdawało się uczony się trochę orzeźwił i odetchnął.
- O Panie Volstaghu, znów się widzimy. Czyżbyś jednak chciał kontynuować naszą dyskusję. Dobrze żeś mnie wyciągnął tutaj na balkon, przyda mi się trochę orzeźwienia.
 

Ostatnio edytowane przez Diakonis : 20-06-2007 o 19:45.
Diakonis jest offline  
Stary 21-06-2007, 00:57   #49
 
Elaraldur's Avatar
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

Elaraldur skończył grać i spojrzał w zieloną toń oczu młodej dziewczyny zachwyconej jego balladą. Uśmiechnął się delikatnie, czule, ciepło. Uśmiechnął się szczerze równocześnie do siebie, bo już wiedział co zrobi teraz. Zdawał sobie sprawę, że wydostanie się z sali bankietowej byłoby problematyczne. Balkon był zbyt wysoki do skoku, ale nie zamortyzowanego przez magię. Bardziej problematyczne byłyby podejrzenia, po tak zuchwałej akcji. Podstęp byłby bardziej w jego stylu... Może nawet z wykorzystaniem nowo poznanej Elii? Ale Elaraldur nie chciał oddalać się od nadchodzącego wiru wydarzeń. Przeciwnie, pragnął być w ich samym środku.

Stwierdził, że warto by było zaprzyjaźnić się bliżej z uroczą damą, z którą już zaczął znajomość, choćby jedynie na czas bankietu, bowiem doświadczenie nauczyło go, że obecność pięknej kobiety zawsze ułatwia wszelkie sprawy. A samą Elią, można by się przecież posłużyć.

Wzrok Elaraldura przez chwilę pobłądził po pięknej szyi i dekolcie szlachcianki, by zaraz się opanować i przemówić do niej patrząc się prosto w szmaragdowe oczy, które dziewczyna ze wstydu lub raczej kokieterii skierowała w marmurowaną posadzkę tarasu.
-Elio Ehinsonn - zwrocił się bezpośrednio do rozmówczyni - nie jest mi dane wiedzieć, co czujesz w tym momencie. Tą balladę skomponowałem siedząc samotnie na brzegu Morza Spadających Gwiazd, tęskniąc za rześką i pieszczącą jak pocałunek nimfy poranną bryzą Morza Mieczy. Obiecałem sobie, że zagram ją pierwszej kobiecie, która pozwoli mi tam na moment wrócić... - spojrzał wielce natchnionym spojrzeniem w gwiazdy, kątem oka łapiąc rumieniec dziewczyny - Piękna, o piękna Elio, niepotrzebnie prowadziłem cię tutaj, gdyż po rozstaniu będzie czekała na mnie jedynie tęsknota. Przyćmiewasz mnie swoim anielskim obliczem, kimże ja jestem... Elaraldurem L'cheanem z Wybrzeża?... Nie - jestem człowiekiem, który dostrzega wspaniałość, która gasi mą sławę. - ukłonił się lekko, łapiąc panicznie podekscytowany wzrok Elii. W duchu odetchnął, żadna oszukańcza magia zauroczeń na pewno nie była potrzebna w żadnym stopniu. Już zadziałał przecież czar jego uwodzicielskiego talentu.

-Dlatego, śmiem prosić o tak wiele - czy chciałabyś zostać moją damą towarzyszącą na tym balu? Marzę o poznaniu twej wielce mnie fascynującej osoby. - Ukłonił się dworsko trzymając w lewej dłoni lutnię oczekując na odpowiedź.
 
Elaraldur jest offline  
Stary 21-06-2007, 10:24   #50
 
Diakonis's Avatar
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
- Ach - westchnęła młoda princessa, po czym uśmiechnęła się uroczo.
- Hmm, na prawdę nie wiem czy mogę ot tak z paniczem, na cały wieczór. Jeszcze się nie znamy. Poza tym panicz jest bardem i będzie jeszcze grał dla swego księcia. - Ellia te słowa mówiła delikatnie i raczej na zachętę niż jakby rzeczywiście miała coś przeciwko. Widać było, że ta młoda dama wychowuje się na dworze i kokieterie ma po prostu we krwi.
- Zatem nie będę nachalny droga Pani o szmaragdowych oczach. Gdyż nie śmiem nachodzić tak uroczej i delikatnej osoby jak Ty Elio Ehinsonn, Ty Czarna Różo z Morza Mieczy, Zapytam tylko raz gdyż nie śmiem więcej. Pozwól Ty sobie towarzyszyć przez tą jedną noc, na ten jeden bankiet pozwól mi być u twego boku anielska Elio z Morza Mieczy.
- Onieśmielasz mnie paniczu, ale zgodzę się bo jesteś niezwykle interesującą osobą i czarującą również, przy którym młoda dama jak ja może zapewne wiele poznać. Jednak stawiam warunek. Chcę się dobrze bawić na tym balu, tańczyć i słuchać muzyki i bawić się w dobrym stylu. Dla takiego osławionego barda jak Elaraldur L'chean to chyba niewielkie życzenie do spełnienia-

Zaiste dama dworska, znałeś już wiele takich i przyzwyczaiłeś się do obchodzenia z takowymi. Jako bard zazwyczaj przyciągałeś takie kokietki. Mimo, że towarzyszenie jej było twoim planem do celów wyższych, to jednak trzeba przyznać że i niezgorszego aniołka sobie wybrałeś. Piękna ciemno bordowa suknie grała z każdym tanecznym ruchem Elii. Jej długie czarne kręcone włosy powiewały lekko na wietrze. Blada cera, głębokie zielone oczy o niezwykle mocnym odcieniu. Lekka srebrna biżuteria doskonale skomponowana z jej urodą. Mocno podkreślone oczy cienką linią, delikatne srebrno szare cienie na powiekach, ciemno bordowa szminka na drobnych usteczkach. Co prawda większość młodych dam na tym przyjęciu była urodziwa, ale trzeba przyznać że Elia Ehinsonn była Czarną Różą wśród innych kwiatów.
 
Diakonis jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172