|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-09-2007, 18:39 | #81 |
Reputacja: 1 | Kiver spojrzał w kierunku wskazanym przez Avaganisa. Rzeczywiście coś małego i szarego biegło w jego stronę. Ciągle trzymając miecz w pogotowiu cofnął się trochę w cień drzew, by mieć element zaskoczenia. |
10-09-2007, 22:01 | #82 |
Reputacja: 1 | - No!- Sapnęła elfka z satysfakcją kiedy goblin zeskoczył. Nagle usłyszała przytłumione rżenie. Rozglądając się dookoła zauważyła dwa konie. Jej wzrok odciągało od luźnych wierzchowców niewyraźne światło. Niezdecydowana co robić powodowała koniem w kółko. Zdenerwowany Boriasz w końcu zdecydował za nią. Stanął dęba i aby się utrzymać w siodle, Imbriel musiała skupić się na wodzach i strzemionach. W tym czasie światło znikło. Elfka zaklęła i zsiadła z konia. Spętała Boriasza przy najbliższym drzewie i ruszyła w stronę luźno chodzących koni. Podeszła do pierwszego, który pasł się bliżej. Suche poszycie lasu wcale nie ułatwiało zadania, bo gdy tylko nastąpiła na liść lub gałązkę, kasztanowaty wierzchowiec strzygł uszami, podnosił głowę i robił krok oddalając się od niej. Drugi zachowywał się tak samo. Był zaniepokojone dziwnym światłem, ludźmi i wilkami. Zresztą, Imbriel też. "Parszywy Kurdupel" pomyślała nieżyczliwie o goblinie i splunęła "Teraz dopiero by mi się przydał". Elfka zagwizdała przeciągle przez zęby. Boriasz zareagował donośnym rżeniem a dwa konie ze stanicy podniosły głowy i spojrzały na nią. Wreszcie udało jej się podejść do najbliższego i złapać go przy wędzidle. Pogłaskała go po szyi i za uszami i, podprowadziwszy do swojego ogiera, spętała. Z drugim poszło już znacznie łatwiej. Gdy konie już spokojnie się pasły, Imbriel wyciągnęła miecz z pochwy przytroczonej do siodła i ruszyła w stronę zamieszania przy drzewie. Była strasznie wkurzona. "Mały, zapchlony, wyleniały, sparszywiały, popaprany kretyn" bulgotała w sobie na konto goblina. - A ci dwaj też nie lepsi! Parszywe, aspołeczne, zdemoralizowane, szowinistyczne, rasistowskie, poronione wyrzutki społeczeństwa - powtarzała cicho na własny użytek idąc w kierunku dwóch ludzi i dwóch wilków. Iskierki w oczach jarzyły się niebezpiecznie, błyskając co chwila intensywniej. - Niech no ja ich tylko dostanę w swoje ręce.- Mamrotała.- Właściwie, po co ja się przejmuję?- Zapytała samą siebie, zwolniła i pufnęła z irytacją.- Trzeba było wziąć te dwa konie, opchnąć w wiosce i poczekać na resztę w karczmie.- Zatrzymała się, uśmiechnęła się do siebie, chwyciła mocniej rękojeść miecza i ruszyła dalej już spokojnie, bez pośpiechu. Zbliżyła się już do polany i słyszała przed sobą biegnącego Trzga. "Ciekawe gdzie ten jego szczur. Przydałoby się coś na kolację" zaśmiała się cicho i w tej samej chwili usłyszała szelest w krzakach. Zatrzymała się i zaczęła nasłuchiwać, wodząc wzrokiem po ciemnym lesie. - Krew mnie zaleje i szlag mnie trafi.- Warcząc prze zęby, wkurzona już do granic możliwości, ruszyła energicznym krokiem przed siebie.- Nikt mnie nie będzie straszył po krzakach. Chodź, malutki, pokaż się!- Zawołała w ciemność przed sobą.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. |
12-09-2007, 19:30 | #83 |
Reputacja: 1 | Kiver Amero Biegnący w sronę najemnika goblin, był niezwykle radosny, mozna było też usłyszeć, że coś pod nosem paple, zapewne do szczura. Nie wydaje się, żeby poznał w tych dwóch osobach swoich towarzyszy, na co wskazywał zamach, do rzutu nożem. To się jednak nie dokonało, gdyż nagle zawiał wiatr z głębi lasu, a Trzg z wielkim impetem wylądował na pobliskim drzewie, skręcając kark. Następnie, w miejscu, z którego zawiał wiatr dało się zauważyć, dzięki kolejnemu, nieznanemu światłu, jakąś postać, czyniącą jakieś gesty. Po chwili kamień, wielkości dyni, jakby to powiedziało dziecko, "zrobił jak Trzg", tylko, że w stronę Kivera. Avaganis i Imbriel Terrel Uwagę Imbriel zwróciło to, że jakaś osoba biegnie w jej stronę, z tamtąd, gdzie było światło. Po chwili skoczył na tą osobę wilk, którego zapewne słyszała przed chwilą w krzakach. Avaganis zdążył dostrzec, zanim widok zasłoniło mu skaczące bydlę, jakąś postać, ostrożnie podążającą w jego kierunku.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P Ostatnio edytowane przez Prabar_Hellimin : 12-09-2007 o 19:46. |
12-09-2007, 20:03 | #84 |
Reputacja: 1 | -Co u ... - Niska postać szykująca się do ataku i kamień lecący w kierunku Kivera. Najemnik zareagował tak szybko jak to możliwe. Upadł na ziemie z dziwnym wyrazem twarzy. |
12-09-2007, 21:04 | #85 |
Reputacja: 1 | Kiedy wilk skoczył na niego wyczekał na moment kiedy na niego skoczy i zaatakował. Szybkim ruchem wbił miecz w ciało wilka. Po tym ataku zwrócił się do postaci, którą zauważył: - Jedno pytanie Imbriel to Ty? - syknął pełen wściekłości - spojrzał jeszcze w poszukiwaniu Kivera, ale zaraz potem z mieczem w ręce nie spuszczał wzroku z tej postaci.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |
12-09-2007, 23:56 | #86 |
Reputacja: 1 | - Tak, do cholery, to ja. - Burknęła wściekła wychodząc z lasu. - Wkurzają mnie te pogięte krzaki. - Powiedziała już głośniej, próbując wyplątać z gałęzi długie włosy. - Ten zakichany goblin, oślepiające światło, zapchlone wilki, poronione latające kamienie, magiczne wiatry i cały ten parszywy las! - Ostatnie słowa wykrzyczała, z całej siły wyszarpując splątane z gałęziami włosy. - O żesz ty ... - syknęła i zmęła w ustach przekleństwo, chwytając się wolną ręką za tył głowy. - Przestań się czaić i zamierzać na mnie tym swoim majchrem, serdeńko. - Już opanowana, uśmiechnęła się, lecz spod uśmiechu przebijał gniew. Przełożyła miecz do lewej ręki i podchodząc do Avaganisa kopnęła nogą w leżące ścierwo wilka. - Nawet nie da się tego zjeść. - Gdzie ten kurdupel? - Zapytała obracając się dookoła i szukając goblina wzrokiem. - Obiecałam mu coś na odchodnym. A on powinien dać mi pamiątkę naszej znajomości. Nie uważasz? - Tym razem uśmiech był bardzo szeroki i bardzo wilczy. Jednak jej uwagę zaraz przyciągnęło coś innego. - I gdzie nasze drugie maleństwo? Wilki go nie zjadły przypadkiem? - Słysząc szelest w krzakach niedaleko, obróciła się lekko i zwinnie przerzuciła miecz z powrotem do prawej ręki. Pochyliła plecy. - A jednak nie... szkoda. - Przeciągnęła śpiewnie ostatnie samogłoski. Tym razem uśmiech był niewinny, tylko małe czerwone iskierki na dnie czarnych źrenic zapłonęły głodem.
__________________ Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu. P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di. Ostatnio edytowane przez Discordia : 12-09-2007 o 23:59. |
14-09-2007, 15:54 | #87 |
Reputacja: 1 | Kiver wyszedł z cieni lasu i podszedł do towarzyszy. -Coś małego rąbnęło w drzewo... być może to ten śmierdzący goblin... i gdzie jest reszta? |
15-09-2007, 11:53 | #88 |
Reputacja: 1 | Kiver Amero Postać, która posłała w stronę najemnika głaz, najwyraźniej stwierdziła, że cel został trafiony i wróciła tam, skąd przyszła. Kiver zdązył rzucić się na ziemię, unikając głazu. Gdy napastnik odpuścił wstał i poszedł w stronę, gdzie przed chwilą udał się Avaganis. Wszyscy Zwłoki wilka, będącego ofiarą Avaganisa, zaczęły powoli płonąć, przez co w pobliżu zrobiło się nieco jaśniej. Od tego ognia nie biło jednak żadne ciepło, co powodowało przeciwny efekt - ciarki. Las coraz mniej zaczynał się podobać, tak ludziom, jak i koniom. Po chwili do kompani dołączył Kiver, oznajmiając o roztrzaskaniu Trzga o drzewo, przez kogoś, lub coś. Konie były coraz bardziej niespokojne.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |
15-09-2007, 14:37 | #89 |
Reputacja: 1 | Avaganis zobaczył jak kolejne zwłoki wilka zaczynają płonąć. Mimowolnie po jego plecach przebiegły ciarki, jednak nie bał się, bo nie miał czego. Jedyne co mu mogą zabrać to życie, którego on specjalnie nie chce, zawsze ciekawiło go gdzie wysłał tych, których zabił. Ale konie stawały się coraz bardziej niespokojne, co nie podobało się człowiekowi, bo póżniej jescze okaże się, że będą musieli iść pieszo. - Chodźmy do tych kobył, bo jeszcze będziemy szli na nogach - rzucił do reszty i nie czekając na nich poszedł do swojego konia, wsiadł na niego i czekał na innych - tylko gdzie teraz jedziemy? - Krzyknął do nich, starając się utrzymać niespokojne zwierze w miejscu.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |
15-09-2007, 17:47 | #90 |
Reputacja: 1 | Kiver bez słowa podszedł do swojego konia. Zwłoki ciągle płonęły, lecz najemnik odczuwał zimno, po jego plecach przeszły ciarki. Coś było nie tak. Konie zaczęły rżeń niespokojnie. Las zdawał się nie chcieć ich w swoich objęciach. |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |