Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-01-2008, 12:41   #41
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Andzia spojrzała na Alojza..."Tak juefoł , na pewno nie ma to tamto fiksum dyrdum jak nic"- pomyślała. Pociągnęła bimberku i postanowiła,że opowie jak leci bo co jej zostało...może ten Alojz wcale taki całkiem pokręcony nie jest???
- Więc tak, wołają na mnie Andzia, ale to juz wiesz, i mieszkam sobie spokojnie na starej bocznicy kolejowej.Wczoraj miałam u siebie niewielką imprezkę a rano obudziłam się jakby mnie piorun trzasnął. Normalnie przez skórę czułam,że jakieś cholerstwo wisi w powietrzu. Na początku to myślałam,że coś się pali ale sprawdziła i nic, przed domem też spokój..i wtedy podbiegł do mnie ten kundel- tu Andzia wskazała na Burka .Koniecznie chciał mnie gdzieś zaprowadzić skakał, popiskiwał jakby mógł to by gadał chyba taki był zdenerwowany. Co miałam robić poszłam za nim...a ten mnie do trupa zaprowadził.No mówię ci Alojz trup pełna gębą nadpalony taki,chyba specjalista jeden kable elektryczne chciał kraś tylko mu jakoś tak niezbyt to wyszło.Andzia pociągnęła bimberku. - Przy nieboszczyku było parę drobiazgów, nic ciekawego tylko ten wisiorek jakoś tak mnie zainteresował...to zabrałam.Potem to już wszystko wiesz, ja ruszyłam do Jadźki a ona już szła do Ciebie no bo wiesz ja tam się boje ze mnie z domu wygonią jak się niebieskie zlecą to klops będzie. Ehhh narobiło się dwa trupy i czary jakieś ja tam się na tym nie znam ale to mi jakimś paskudztwem zalatuje na kilometr normalnie.
Andzia spojrzała na Alojza ...miała nadzieję,że wszystko streściła miało być krótko to jest.Miała szczerą nadzieję, że Alojz mimo tych swoich 'juefoł' okaże się pomocny w końcu Jadżka by jej chyba do byle kogo nie prowadziła nie????
 
Xawante jest offline  
Stary 15-01-2008, 09:41   #42
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Janina „Jaśka" Gąbczewska i Anna „Andzia” Jeziorkowska

Chatka Alojza Chemika

Alojz, wbrew obawom żywionym przez Andzię w duchu, wysłuchał jej opowieści z uwagą. Ani razu jej nie przerwał. Po tym jak skończyła mówić odezwał się:
- Nie wiem co tym trupem leżącym niedaleko Twojego lokum Anno. Musiałbym go obejrzeć, żeby coś więcej powiedzieć. Co do psa - hmmm nie wiem, nie znam się na zwierzętach. Ale zaraz coś spróbuję zrobić Alojz wstał i podszedł do wielkiego regału z tyłu chatki.

Andzia i Jaśka widziały tylko jego plecy i słyszały pomrukiwanie pod nosem woda święcona, nie; o! suszona traszka, przyda się; olej, także; sól; gdzie ja wtryniłem ten fragment cyny? O tu siedzisz! niektóre słowa Alojza docierały wpół urwane i podnosiły włosy na głowie. Jak tu siedzieć spokojnie słysząc, że szuka jakiejś "krwi", "oka", czegoś "duszonego czy duchowego"?

Po chwili Alojz wrócił z naręczem różnych pudełek i słoików. Z jednej kieszeni wystawała flaszka - zapewne z bimbrem. Natomiast z drugiej jakiś pręt. Alojz porozstawiał pakunki na podłodze. Po chwili wyjął pręt i narysował koło wokół psa. Wpisał w nie kilka dziwnych robaczków.
- Na Alkoholix demonix per ekskomunem cholera, niechaj żadna z was nie rusza się, jasne? chyba nie oczekiwał odpowiedzi bo działał dalej.
Wysypał sól na brzeg okręgu, polał zawartością kilku słoików, w chacie zaczęło okropnie śmierdzieć - uryna, krew, coś chyba kiszonego, kreda, później zapach palonych kadzideł. Alojz zaczął śpiewać:
- Fortune plango vulnera
stillantibus ocellis
quod sua michi munera
subtrahit rebellis.
Verum est, quod legitur,
fronte capillata,
sed plerumque sequitur
Occasio calvata.

Po chwili śpiew przeszedł w ostre crescendo by zaniknąć.

- Na Atmosis, Eola, Boreasa, Balaama, Haruta, nakazuję ukazać się Twemu prawdziwemu jestestwu. Mów jeśliś zdolny. Pokaż się w formie żadną piekielną deformacyją nietknietą ... Słowa Alojza nie zawsze były zrozumiałe. Natomiast zarówno Andzia, jak i Jaśka czuły pewną duchotę. O dziwo zarówno dziewczynka jak i kot siedziały cicho nad wyraz cicho.

- Domine Deus, spero per gratiam tuam remissionem omnium peccatorum, et post hanc vitam aeternam felicitatem me esse consecuturum: quia tu promisisti, qui es infinite potens, fidelis, benignus, et misericors. In hac spe vivere et mori statuo. odezwała się melodyjnie Ladija. Smiergieł prychnął jakoś tak dziwnie ...

Alojza wybitnie przytkało, a po chwili odezwał się Ardua prima via est? Que est Saulu? pytanie było wybitnie kierowane do Ladij. Ale ta nie odpowiedziała. Alojz powrócił do ukończenia swoich dziwów nad psem. Andzia siedziała spokojnie nie wiedząc czy ma już uciekać czy jeszcze czekać.

Alojz skończył swoje dziwactwa wydziwianie nad psem. - To całkiem zwykły pies jestem tego pewien, był dość mocno przywiązany do właściciela. Zapewne do tego umarlaka, o którym mówiłaś. Nie jestem do końca pewien ale per conungatio Mercurius et Luna mogło dojść do pewnego połączenia ich astrali. Pewnie dlatego zaprowadził Cię do ciała. Podaj ten znaleziony medalion ...

Alojz ujął nieopatrznie medalion ręką. Tuż po tym jego oczy zmętniały i odezwał się dziwnym głosem:
- Brama się otwiera, jam jest klucznik. Śmierć jest tylko bramą, czas jest tylko drogą. Vlad Ţepeş powrócił ... tempus fugit, aeternitas manet. głos Alojza zamilknął a on sam padł na ziemię. Wyglądał nieciekawie, był szary jak papier i miał płytki oddech.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 16-01-2008, 10:07   #43
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Andzie zamurowało...patrzyła na Alojza a oczy z całą pewnością miała co najmniej wielkości filiżankowych spodków.Po chwili dotarło do niej,że Alojz leży,jest blady jak ściana i oddycha jak ktoś kto zwyczajnie ma zamiar przestać oddychać.
Zerwała się na równe nogi i doskoczyła do niego.W pierwszym odruchu chciała zwyczajnie go ocucić ... ale połapała się,że sprawcą całego zamieszania był ten byle jaki medalion który przyniosła.Odsunęła go od Alojza, tak na wszelki wypadek niedotykając- wszak wiadomo,że licho nie śpi.Po czym delikatnie uniosła jego głowę i kilka razy z wyczuciem poklepała po twarzy.
- Jaśka weź no podaj wody to go skropię może się ocknie. Zaraz by to wzięła no...czary w naszych czasach. czy to normalne i co mi do jakiejś bramy, klucznik jaki klucznik???Normalnie nic nie rozumiem i co to za Vlad???Andzia gadała jak nakręcona, najwyraźniej próbując ukryć fakt,że zwyczajnie jest przerażona.
-Jaśka ty mi powiedz -Ty się nie boisz ? Ta Mała też jakaś nietutejsza, dziwna ja Ci mówię ona nie jest stąd, ja tam nie wiem jakie licho ją przyniosło ale może lepiej by było gdyby gdyby jej nie przyniosło.Co za dzień...

Andzia zamilkła.Popatrzyła na Jaśkę szukając wyjaśnienia i odpowiedzi. Na Alojza nasłuchując czy oddycha. Na Burka co jak się okazało jest zwyczajnym Burkiem, co to nawet w oparach bliżej niezidentyfikowanych substancji tylko Burkiem pozostał i na Małą ...tak ta zwyczajna nie jest ten jej cały Kot tez pewnie jakiś nienormalny.
"Tak a ja głupa myślałam,że trup w ogródku za domem to najgorsze co mi się może dzisiaj przydarzyć...lepiej było zostawić to tak jak było.Po co ja tu lazłam?Po co mi to co ja swoich problemów nie mam" .Spojrzała na Alojza .
"Mam nadzieję,że się ocknie i wytłumaczy co się dzieje...przecież go tak nie zostawię."
 

Ostatnio edytowane przez Xawante : 17-01-2008 o 09:09.
Xawante jest offline  
Stary 16-01-2008, 10:46   #44
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Jaśka patrzyła na to wszystko jak zaczarowana. Niesamowite... to pewnie jest ten trans, co to o nim kiedyś opowiadał Alojz. Albo nawąchał sie czegoś. Taką tu śmierdzącą mieszankę spreparował... Jaśka próbowała wytłumaczyć sobie to wszystko jak najlogiczniej, mimo, że była pewna, że to medalion wywołał taki efekt. Dopiero zdecydowane słowa Andzi wyrwały ją nieco z zamyślenia.
- Tam, woda! Woda to... woda! - machnęła ręką, po czym doskoczyła do Alojza i wlała mu do gęby nieco jej niesamowitego bimberku. Po czym trzasnęła go z całej siły w pysk, aż zaczął się krztusić i wytrzeszczył oczy.
Jaśka usiadła obok niego na podłodze, łyknęła sobie na uspokojenie nerwów, i podała butelkę Andzi.- Nie wiem, co to za Vlad. nie znam żadnego Vlada, nigdy o nim nie słyszałam. A ten dziwny język Alojza - też go nie znam. Tego to nawet mój świętej pamięci świeć mu Boże Heniuś nie rozumiał, a głupi to on nie był, oj nie...
Odwróciła się w stronę dziewczynki.
- Ladija, a Ty znasz Vlada? czy to Ci coś mówi? Vlad? I tak nie powiesz, co? Ech, Andzia, dobrze, ze chociaż ten Twój pies jest normalny...
Gdy Alojz dochodził do siebie, Jaśka miała już w głowie dziesiątki pytań, które trzeba mu zadać. Najpierw zadała, najważniejsze z nich:
- No i co?
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 28-01-2008, 08:44   #45
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Janina „Jaśka" Gąbczewska i Anna „Andzia” Jeziorkowska

Chatka Alojza Chemika

Alojz powoli dochodził do siebie. W sumie nie wyglądał najlepiej, całkiem jak nieco podgryziony i wypluty przez coś bardzo potężnego. Na jego twarzy dały się zauważyć grube krople potu. W chacie śmierdziało. Śmierdziało kadzidełko fumigacyjne, śmierdziały ingrediencje użyte do zaklęć, śmierdział bimber, śmierdział i Alojz. Krótko mówiąc zaduch był nieziemski...

Nagle ni stąd, ni zowąd z kąta chatki odezwała się Ladija:
- Sije'h per Boreal et Misrlija'l verre'hl mijet sole et terre et fumiginine. Bel chij'kset nu'fhl, magne alma mater ethernitas manet magy'e est
- Per, per ...., per semper ... wybełkotał słabo Alojz i zemdlał.

Smród w chacie po słowach Ladji wyraźnie zelżał, zarówno Andzia jak i Jaśka czuły wyraźną bryzę. W sumie to było im obojętne skąd się tu wziął delikatny wietrzyk. Ale zarówno okna, jak i drzwi były solidnie zamknięte...
- Wstawaj do cholery! ... Andzia wyraźnie wkurzona zastosowała wobec Alojza metodę wstrząsową. Potrząsała jego jestestwem silnie i darła się wprost do jego ucha ... "plask.." uderzyła go całkiem mocno w policzek .... "prask" tym razem z drugiej mańki. Jaśkę nieco przytkało ... po chwili zastanowienia wzięła flaszkę ze swoim bimberkiem i podetknęła Alojzowi pod nos niczym sole trzeźwiące...

Nie wiadomo czyje metody były lepsze. W każdym razie Alojz otworzył oczy i popatrzył na Andzię, później na Jaśkę
- Bimber, tylko dużo ... Łapczywie przyssał się do przysuniętej flaszki.
- Alojz, ale w Twoim stanie .... bimber? nieco nieśmiało zaoponowała Janina. Alojzy popatrzył na nią nieco dziwnie.
- Wiem co robię, to mi pomoże. In vino veritas in aqua vitae sanitas! Alojz widocznie nie był w nastroju do sprzeczania się...
Perlisty śmiech Ladiji i głośnie parsknięcie Smiergieła zabrzmiały prawie jednocześnie. Andzia i Jaśka były pewne, że śmieją się. Alojz popatrzył na dziewczynkę i kota jakoś nieżyczliwie ....

Janina widząc wzrok Alojza chciała zaprotestować, coś powiedzieć, bronić niewinnej osóbki i jej pięknego kota. Ale słowa jakoś uwięzły w gardle. Tymczasem Alojz wstał otrzepał się nieco z ziemi i kurzu. Popatrzył na leżący na ziemi amulet, który podała mu Andzia i splunął obficie.
- Per komunem na alkololix demonix na białe myszki i kozy. Per vino, aqua sanitas. Per semper fidelis. Durak ze mnie! Po kiego .... wyraźnie nie miał ochoty przeklinać ... brałem toto do ręki nie sprawdzając? Pytanie z pewnością było retoryczne, lecz mimo to Alojz spojrzał na Andzię i Jaśkę ...

Obie koleżanki prawie zgodnie wzruszyły ramionami. Alojz uśmiechnął się ... prawie promiennie. Szybkim krokiem ruszył w stronę tyłu chatki, gdzie znajdowały się różne rzeczy. W tym również niewielki kuferek. Kuferek wyglądał jakby pamiętał czasy Mieszka I.


Ze środka wyjął kilka przedmiotów. Zarówno Andzia jak i Jaśka nie zdołały w pełni zobaczyć co. Mignął im słoik, jakiś wisior na długim łańcuszku, kawałek papieru, coś zasuszonego ... kawałek jakiegoś futra? Alojz wyraźnie czegoś szukał - marudził pod nosem "nie to...", "gdzież ja to wepchłem", "do cholery jasnej" ... później "JEEEST". Okrzyk wyrwał się głośno i zapewne mimowolnie.
Owym przedmiotem tak uparcie i zawzięcie poszukiwanym w przepastnej skrzyni była szklana kula. Niewielkich rozmiarów bibelocik.


Obie koleżanki miały pełno pytań i dziwnych wątpliwości, które chyba nieodzownie malowały się na ich twarzach i wyglądały z oczu. Alojz odezwał się spokojnie:
- Po kolei. Wpierw zabezpieczę to coś a później pogadamy
Alojzy porozstawiał na ziemi kilka przedmiotów: słoik z jakąś cieczą, pusty słoik, kawałek jakiejś sierści, kilka małych żółtych świec, mały kawałek papieru pokryty drobnymi wzorkami (tak małymi, że zarówno Andzia jak i Jaśka mimo patrzenia "jak sroka w gnat" nie zdołały ujrzeć co tam dokładnie jest)., kawałek sierści, kilka suszonych róż i ową szklaną kulę...

- Per demonix Alkoholix, per vitator Belgar, apperi se materija. Zaklinam Was, wspomóżcie mnie i ochrońcie. Alojz skropił medalion płynem ze słoika, pokruszył kilka róż na środek, wrzucił kilka kłaczków sierści, przykrył tajemniczym pergaminem. Następnie sprawnym ruchem nakrył to pustym słojem, przykrył pokrywką i zakręcił. Słoik z medalionem postawił w kącie i na około (na planie pięciokąta) nastawiał żółtych świec. Następnie zapalił jedną.

Bez słowa poszedł na tył swojej chatki, gdzie trzymał wiele różności. W tym i bimberek w sporej beczce, boczek, trochę owoców, jakąś szynkę ... bez słowa postawił na stole.




- No dobra pytajcie, bo widzę, że was coś gryzie i pali was ciekawość, częstujcie się bimberkiem, może nie tak dobry jak Twój Janino, ale zapewniam że niezły. Jedzcie. Czuję, że pytań jest sporo. Ja też mam kilka wątpliwości ale zapytam na końcu

Alojz podszedł do półki stojącej za nim i podał kilka szklanek "musztardówek", podał również jakąś popitkę. Po zapachu sądząc jakiś kompot wieloowocowy.


Nalał sporo bimberku i podał Andzi i Jaśce. Ladiji podał kompot, kotu rzucił kawałek szynki, psu również.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 30-01-2008, 10:24   #46
 
Xawante's Avatar
 
Reputacja: 1 Xawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwuXawante jest godny podziwu
Andzia odetchnęła z ulgą ...Alojz doszedł do siebie. " Co jak co ale napięcie to ten potrafi budować" - pomyślała.Usiadła na swoim miejscu i z wdzięcznością przyjęła poczęstunek w końcu nic jeszcze dzisiaj nie jadła a kiepsko się myśli na pusty żołądek nie ma co.Pociągnęła solidny łyk bimberku zagryzła boczkiem...pytania kłębiły się w jej głowie, nawet nie wiedziała od czego zacząć.
-Słuchaj Alojz pierwsze primo - to ty mi powiedz po jakiemu ta Mała gada i skąd się urwała co??? Bo nikt mi nie wmówi,że ten dzieciak jest do końca "normalny"....Spojrzała na Jaśkę mając nadzieję,że ta nie poczuje sie urażona.
-Drugie primo - medalion, co to za świństwo o mało się nie przekręciłeś jak go złapałeś.Ja prosta kobieta jestem na czarach się nie wyznaje a tu magią śmierdzi na odległość. Zresztą i Mała co nieco potrafi. Mam rację???
-Trzecie primo skoro już gadasz o bramach, śmierci, klucznikach i Vladzie to może byś tak sprecyzował o co chodzi w końcu chyba siedzimy w tym wszyscy łącznie z Kotem i Burkiem.Znów pociągnęła bimberku.
-Mnie się widzi żeśmy wpadli jak śliwki w kompot albo i gorzej ale przy dziecku wyrażać się nie będę, wy doskonale rozumiecie co mam na myśli.
No i w końcu to co najważniejsze dla mnie ...co z tym trupem koło mojego domu co??? Ma tam tak leżeć??Zresztą może powinieneś go obejrzeć Alojz???Bo ja to zaczynam wątpić czy on na pewno sam z siebie tak ducha wyzionął.
Andzia spojrzała na Jaśkę niepewna czy przez przypadek nie uraziła jej mówiąc o Ladiji .Miała nadzieję,że nie skoro w coś wpadli i to po uszy to nie ma co owijać w bawełnę na zdrowie im to nie wyjdzie oj nie.
 
Xawante jest offline  
Stary 31-01-2008, 17:18   #47
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Jaśka czuła, że Andzia szybciej łapie sie w sytuacji. Dla Jaśki bowiem czary-mary i magia były wciąż równie odległe i niesamowite co Bolek i Lolek na wakacjach...
A tutaj Alojz gadający w jakimś dziwnym języku, dziwne medaliony powodujące trans czy jakie inne odloty, a na końcu te świeczki i słoiczki... nie była nawet pewna, czy to, co Alojz postawił na stole to było do jedzenia, czy do jakiś innych czarodziejstw...
Jaśka nie lubiła czuć sie niepewnie, a ostatnimi czasy zdarzało się jej to bardzo często, i, co tu ukrywać, czuła się z tego powodu bardzo sfrustrowana.
- Zgadzam sie z przedmówczynią. - powiedziała po chwili bardzo mądrze i poważnie. - Co to za Vlad, i jaki to język, i kim ona jest, to znaczy Ladija kim jest? I, nie zapominajmy, że według, eee, Henia na drzewie, to Ladija jest w niebezpieczeństwie, i to poważnym.
Jaśka skubnęła trochę boczku i pociągnęła kompotu z musztardówki. Boczek był dobry i świeży, a kompot już nieco sfermentowany, co według Jaśki dobrze sie smakowo komponowało. Poprawiło jej to nieco nastrój i dodało odwagi.
- Bo słuchajcie, ja te Małą polubiłam, i jak jej tylko grozi jakieś niebezpieczeństwo, to ja normalnie, jak wezmę gazrurkę, co to ją pod materacem trzymam, to... ale musisz mi powiedzieć co to za dziecko i jakie niebezpieczeństwo. A właśnie, tak poza tym, to powinniśmy się chyba zająć trupem Andzi. To znaczy, tym, co go Andzia znalazłaś, oczywiście...- Jaśka uśmiechnęła sie przepraszająco do koleżanki, bo zdała sobie sprawę, ze jakoś tak niesmacznie to zabrzmiało...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...

Ostatnio edytowane przez Geisha : 31-01-2008 o 17:23.
Geisha jest offline  
Stary 02-02-2008, 16:34   #48
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Janina „Jaśka" Gąbczewska i Anna „Andzia” Jeziorkowska

Chatka Alojza Chemika, przynajmniej tak się wszystkim zdaje ...


Andzia i Jaśka dość szybko zauważyły, że Alojz dokładnie pilnuje kolejki i nie ma "to, tamto", że "boli" ... Chluśniem, bo uśniem. Siup babkę w dziób! znienacka odezwał się Alojzy podnosząc po raz kolejny pełną szklanicę bimberku.
Bimber był gładki jak krew smoka, ciemny, pełny w smaku. Pachnący lekką nutką ziemi, mięty i ... truskawek. Kolor miał nieco mętnawy co tylko troszkę psuło całość kompozycji. Jednakże w nieco przybrudzonych musztardówkach Alozja prezentował się znakomicie. A pachniał ... niech się schowa boczek i kompot ... same mecyje, jak to mawiają we Francyji istny specjalite de la maison prosto z Alojzowego aparatusa.

Boczek smakował nieźle, chyba całkiem niedawno wędzony. Szynka zdawała się nieco surowa - a może i taka właśnie miała być?. Kompot jak szybko odkryła Jaśka był niezły choć lekko sfermentowany. Owe lekko oznaczało, że miał swoje 5-6 "woltów".

Zarówno Jaśka jak i Andzia chciały wiedzieć kim był Vlad, po jakiemu gada Ladija, zapewne kim lub czym jest Smiergieł i o co to do cholery właściwie biega ....

Jednakże złośliwym chichotem historii i przypadku nie dane było im za wiele usłyszeć.
- Zacznijmy pro publico bono od końca. Znaczyt się od tego Vlada. Ale per alkoholix demonix et vino et aqua vitae ostrzegam, że to nie będzie miła historyjka dla dzieci
Andzia i Jaśka popatrzyły tak jakoś sceptycznie na Alojza, Andzia nawet powstrzymała się w pół słowa - Nie prze..... szkadza nam to wcale odparła całkiem grzecznie chociaż myślała "nie pieprz mi tu farmazonów". Jaśka czuła się tu nieco mniej pewnie, ta cała magia, inwokacje, transy czy inne fiksum-dyrdum było nieco ponad jej siły.

"Ech Heniuś, cholero jedna. Musiałeś mi umrzeć? Musiałeś cholero jedna? Twoja głowa tu potrzebna, nie moja. Pomocy ryjku ..." Jaśka nieco utonęła we wspomnieniach od śnienia na jawie oderwało ją głośne plask, brzdęk .... Ze zdziwieniem zanotowała, że Alojz spada twarzą prosto w talerz z boczkiem, przy okazji wywracając szklanicę z bimberkiem. To właśnie ona była źródłem owego "brzdęk" ... na podłodze oprócz wielu dziwnych rzeczy walały się teraz i szklane kawałki musztardówki.

Jaśka odwróciła się w stonę Andzi, chcąc zaprotestować, pogadać, ale z wielkim zdziwieniem odkryła, że i Andzia chrapie na stole... popatrzyła na Ladiję i Smiergieła, obraz drgał nieznacznie, by po chwili rozmyć się całkiem. Jaśka wiedziała, że ogarnia ją sen, pomroczność jasna czy inna cholera... ale nie uumiała tego zwalczyć.

Głośne ziewnięcie wyrwało się z jej jestestwa. Po chwili cała trójka spała na stołach, chociaż nie całkiem. Ale to już inna historia.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 02-02-2008, 20:15   #49
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Janina „Jaśka" Gąbczewska


Pomroczność jasna

Kiedy Słońce było Bogiem


Sen (jawa?) Jaśki była początkowo dość dziwna, leciała swobodnie niczym ptak nad jakimiś polami, jeziorami i lasami. Jeziora były zapewne błękitne, lasy zielone, a pola puste ... sprawę jednoznacznej identyfikacji utrudniał fakt, że wszytko było czarno-białe niczym w Starym Kinie czy starym telewizorze. Jaśka początkowo nie wiedziała czy sama kieruje swoim lotem, czy też ktoś nią steruje. Po kilku bezowocnych próbach kontroli okazało się, że nie ma najmniejszego wpływu dokąd leci i jak leci ... "Heniuś, ratuj!" przemknęło przez myśl, niestety Henio "zaraza jedna" się nie odezwał.

Po chwili krążenia nad niczym nie wyróżniającym się jeziorem Jaśka poczuła że spada i dość gwałtownie, wbrew protestom i wrzaskom. Wbrew jej oczekiwaniom nie walnęła o ziemię niczym pijany Miecio. Wylądowała dość łagodnie i powoli - dokładnie w środku czyjegoś pola. Pole było pełnie jakiś kłosów ... po dłuższej chwili Jaśka zidentyfikowała je jako pszenicę. Patrząc z niedowierzaniem na pole, słońce i całą okolicę doszła do wniosku że jest koniec lata - wedle żniw.

Kontemplacje i rozważania przerwały jej odgłosy z sąsiedniego pola. Wyraźnie słyszała szorowanie po ziemi, kroki jakiś zwierząt i głosy ... Dawaj, jeszcze trochę, skibka do skibki ... i trzask lejców. Jaśka szybkim krokiem wyszła z pszenicy, by zobaczyć kto tam jest i zapytać, gdzie ona jest i co się tu dzieje. Widok który ujrzała sprawił, że serce nieco w niej zamarło ...


Pole orały dwie osoby, niby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że były ubrane jakoś dziwnie i bardzo, ale to bardzo staroświecko. A sam pług ciągnęły leniwie dwa nieco wychudzone woły. Między polem w którym wylądowała Jaśka, a polem oranym była niewielka droga - taka w sam raz dla trzech osób, ale nie samochodu ... "Ki diabeł ... " pomyślała w złą godzinę Jaśka.

- Panowie, eee... Przepraszam bardzo! Panowie? Jaśka wpierw nieśmiało, a później nieco głośniej domagała się uwagi. Ku jej zaskoczeniu wszelkie próby zwrócenia na siebie uwagi spełzły na niczym. Jedyną reakcją były słowa starszego z oraczy:
- Masz synu przy sobie jemiołę i tojad, jak prosiłem?
- Tak ojcze, mam ... odezwał się z widocznym szacunkiem w głosie młodszy
- Rzuć no kilka listków w tamtą stronę. Czuję że są tam dziwożony ...
starszy wskazał dokładnie na pole, na którego skraju stała Jaśka. Młodszy bez wahania sięgną za pazuchę i rzucił kilka listków w stronę Jaśki.
- Pole las, woda wieś, dziwożono wynieś się ...

Niby nic się nie stało, ale Jaśka poczuła, że coś każe jej odejść z tego miejsca. Niewiele myśląc poszła dróżką w prawo, sama niewiedząc dlaczego. Może to nogi wiedziały dokąd idą? Za polem z pracującymi mężczyznami było kilka starych drzew. Tuż za nimi Jaśka odkryła niespodziankę.


Ktoś przy drodze postawił dziwny posąg. Posąg z pewnością nie był chrześcijański, czy żydowski. Miał trzy twarze o dość mało przyjemnym wyrazie... Jaśce coś się zdawało przypominać, ale póki co nie mogła sobie przypomnieć co to było. Jakiś impuls popychał ją dalej. Droga wiła się zakrętami, co jakiś czas mijała pola - niektóre puste, niektóre w trakcie żniw - pełne żniwiarzy w dziwnych ubraniach wcale nie reagujących na jej zaczepki.
Co jakiś czas do jej uszu wpadały dziwne zdania, lub strzępki zdań Byle płanetnik dał nam żeńce dokończyć, albo Mokosz był hojny tego roku , i czasem Siemargł dobrze się w tym roku postarał. Sława mu!. Ludzie zazwyczaj kiwali mądrze głowami i rzucali kilka ziaren przed siebie ... "Ki cholera? Heniuś pomóż mi!" błagalnie jęknęła Jaśka.

Jednakże nie dane było jej wezwać choćby wspomnienia zmarłego. W tym świecie, czy śnie nie było mu dane pomóc Jaśce. Po dłuższym spacerze w oddali zauważyła jezioro z niewielką wyspą. Na wyspie widziała wyraźnie miasto, raczej dziwne ...


Drewniana palisada, ostrokół. Dziwne, do tego niewiele dymu. Coś w środku wyraźnie ciągnęło ją do tego miejsca ... Ale jednocześnie miała wybór czuła, że może się przeciwstawić temu uczuciu i nie wejść do środka.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
Stary 02-02-2008, 21:09   #50
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Anna „Andzia” Jeziorkowska

Pomroczność jasna

Crux Christianitas

Andzię obudziło słoneczko delikatnie muskające ją po twarzy. Była nieco w duchu zła na siebie, że posnęła na bibce. Być może to wina Alojzowego bimberku? Kto to wie? Andzia delikatnie otworzyła jedno oko, pewna, że kac morderca czeka aby zaatakować. Nic takiego nie nastąpiło ... "dziwne ...". "Dobrze, że nie suszy i nie boli. W sumie niezły bimber, ale cholernie zdradziecki. Powinien nazywać się Komandos!" pomyślała z typowym dla niej humorkiem Andzia.

Po otwarciu obojga oczu zrozumiała, że coś tu nie tak. Po pierwsze nie była to chata Alojza Chemika, ani nawet obrzeża jego chatki.


Dodatkowo sprawę utrudniał fakt, że wszelakie kontury były szare i nieco rozmazane. Sam obraz również był szary... "Cholera, co jest do jasnej Anielki? Ślepota po bimbrze? Czy jaka cholera?" Andzia w duchu nieco się zezłościła. Jej przemyślenia przerwał dziwny widok - niedaleko niej przeszło z tuzin chłopa. I to jakiego! Dziwnie ubrani i równie dziwnie uzbrojeni i jeszcze dziwniej gadający ...


Andzia nijak nie mogła skojarzyć kim oni są. Dopiero ich widok otrzeźwił ją na tyle by pojęła gdzie jest - drewniane chatki, palisada, ostrokół, zbrojni ... "oblężenie jakie, czy co?" Najwyraźniej była w jakimś forcie.
- Eeee... przepraszam pana? Gdzie ja jestem? zapytała nieśmiało przechodzącego obok zbrojnego, który na oko miał z dwadzieścia lat. Mimo dalszych prób nie reagował, całkiem jakby była niewidzialna.
Po chwili pojawił się starzec w dłuższej pelerynie. Z jego postury, sposobu patrzenia przenikała ogromna wiedza i władza.


- Odejdź duchu ciemności, nie chcemy Cię tu. W imię Lyadij, która nas wzywa odejdź...
Słowa starca przemknęła bez echa, po chwili wysypał on kilka różnych przedmiotów. Niestety Andzia nie zdołała wszystkich rozpoznać. Zauważyła: kość (wybitnie z ludzkiego szkieletu), suszoną miętę, stokrotki, suszone liście dębu i jemiołę...

Andzia poczuła dziwne swędzenie w dołku i przemożną chęć oddalenia się z tego miejsca. Odeszła nieco dalej. Mimo dalszych prób zagadywania nie udało się jej nikogo zatrzymać czy zagadnąć. Słyszała za to wiele razy Oby Ladija była dla nas łaskawa, Mędrzec mówi, że posągu Trygława obcy nie powalą!, Oby mamuny, wilkołki, duchy i mary leśne ich zgniotły!.

Wszyscy w tym miejscu zdawali się podążać na główny plac grodu. Andzi w sumie było wszystko jedno dokąd idzie, więc poszła za tłumem. Na środku placu stała odwrócona do góry dnem stara beczka. Beczka po miodzie nawiasem mówiąc - zdradzał to wszechobecny zapach miodu. Na beczce, niczym polityk na mównicy stał mężczyzna w zbroi z obnażonym mieczem. Trzymał go w ręce celując prosto w słońce...
- W imię Ladiji, Peruna, na Welesa przysięgam na tarczy wrócić jeśli obcy posągi Trygława obalą. Nie pozwolimy stawiać ich symbolu w naszych świętych gajach. Perun z nami! Ladija w nas!
- Niech Rod nam sprzyja, a wrogom drogi zawija!

Ladija? Czyżby to ta sama? A Perun, Weles, Rod? Kim oni są? I kim są ci ludzie tutaj. Andzia była pewna, że to raczej nie Warszawa czy Kraków czy nawet wieś głęboko pod Białowieżą... pojęcia nie miała, gdzie jest.

Zbrojni równym krokiem ruszyli w stronę bramy. Coś wewnątrz Andzi kazało iść za nimi. Tuż za grodem stał niewielki posąg...


drewniany. Wojownicy przechodząc obok patrzyli na niego w milczeniu i skupieniu, w powietrzu pachniało bitwą, śmiercią i strachem. Andzia czuła to wyraźnie i czysto, była częścią tego czegoś ale jednocześnie poza tym.

Nagle między drzewami coś mignęło. Andzi zdawało się, że to Jaśka, ponieważ postać była wybitnie kobieca
- Ej Jaśka czekaj! wypaliła głośno nie zastanawiając się.
Postać nie odpowiedziała... Po chwili pojawiła się na drodze kolumny uzbrojonych mężczyzn


Andzia pojęła swoją pomyłkę. To z pewnością nie była Jaśka. Postać była zupełnie inaczej ubrana, inaczej się poruszała, a do tego zupełnie inaczej wyglądała. Wszyscy wojownicy, jak jeden mąż uklękli przed nią. Andzia poczuła dziwną władzę i moc bijącą od tej osoby
- Sława Ladiji odezwał się najstarszy. Pozostali odparli Sława! postać uśmiechnęła się, popatrzyła po każdym z klęczących, a później jej wzrok padł na Andzię. Andzia poczuła, że ta osoba ją widzi ...
- Witajcie. Idzie z wami ktoś wysłany przeze mnie, duch którego nie widać. Z nie tego czasu i świata. On zapewni wam przychylność Peruna. Obalcie znaki postawione przez obcych w mym imieniu ...
- Andzia .... rozległ się jej szept, nie odchodź od nich, nie daj się skusić, wspomóż ich samą swą obecnością, a i mnie pomożesz i Jaśce....

Nim Andzia zdołała się odezwać postać rozwiała się niczym mgła, czy kamfora. Pochód zbrojnych ruszył dalej .... po chwili Andzia usłyszała wołanie Jaśki
- Porzuć ich, przyjdź do mnie, porzuć ich, porzuć ... wołaniu towarzyszyło dziwne zimno, chłód nie wiedzieć skąd bowiem słoneczko raźno się wspinało na nieboskłonie, a przyroda wskazywała na środek upalnego lata.
Co robić? Posłuchać tej Ladji? Czy iść za głosem Jaśki? Uczucie przymusu zniknęło... miała zadecydować ... pochód zbrojnych nie szedł zbyt szybko, więc miała nieco czasu do namysłu.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172