Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2008, 19:27   #141
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Policjant wysłuchał odpowiedzi staruszka, gdy tamten pokazał mu wytatuowany numer De Luca przełknął ślinę. Interesował się drugą wojną światową, nawet bardziej niż innymi okresami historycznymi. Za studenckich czasów, gdy wpadał do biblioteki uniwersyteckiej (co po prawdzie nie zdarzało się zbyt często, nie był jednak wyznawcą zasady, że do biblioteki wchodzi się tylko, jeżeli pada deszcz).

Przez chwilę wydawało mu się, że ten staruszek wie o magi coś więcej, niż mówi. Może to była prawda, w końcu gdyby Chris był magiem, nie przyznałby się przed obcymi. Nie była to jednak jakaś ważna kwestia, w końcu każdy żyli w wolnym kraju i jeżeli ktoś miał ochotę ćwiczyć jakieś hokus - pokus, to była jego sprawa. Oczywiście do momentu, w którym ktoś nie zagrażał innym. Praca w wydziale 13 nie różniła się bardzo od innych wydziałów, w których Christopher miał okazję pracować. Tylko, że tutaj zamiast uzbrojonych w Kałasze gangów były demony. Hej dopóki da się ich spacyfikować, to jest dobrze. Nie należał do tych, którzy strzelają pierwsi, ale jeżeli musiał to nie miał zamiaru odpuścić. A możliwość skopania dupska jakiemuś demonowi, była nęcąca. "Yupikajej" jak to mawiał pewien filmowy policjant.

Policjant podniósł się ze swojego miejsca, popatrzył na kartkę, którą wręczył mu antykwariusz zapamiętując adres i numer, po czym schował ją do kurtki.

-Dziękuję za pański czas panie Mochenbaum, był pan bardzo pomocny-

Poczekał, aż Nicole wstanie i razem wyszli z budynku. Gdy tylko znaleźli się poza nim i policjant był pewien, że nikt ich nie usłyszy odezwał się do swojej partnerki.

-Myślę, że ten muzyk albo któryś z tych chłopaczków, może źle się bawić. Szkoda, że nie wiedzieliśmy tego wcześniej, ale jeszcze nic straconego. Trzeba by pojechać do tego Frew, może on wie coś więcej - De Luca zamilkł na chwilę, wydawał się lekko zakłopotany. Nie znał zbyt dobrze Nicole, ale wydawało mu się, że jest dyskretna. W końcu odkaszlnął i odezwał się

-Słuchaj ... tak się tylko zastanawiam ... bo wiesz, jak mówiłem, że to nie jest jak w serialach policyjnych ... no, ale wiesz czasami opłaca się trochę nagiąć zasady ... tylko nikt nie może się o tym dowiedzieć ... bo widzisz tak się zastanawiam, może byłabyś w stanie dowiedzieć się czegoś więcej, o tym muzyku i jego współlokatorach ... nie wiem, jakoś dostać się do ich skrzynki mailowej albo coś takiego ... może byłoby tam coś ciekawego ... oczywiście, jeżeli nie chcesz to nie było rozmowy -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 09-03-2008, 16:08   #142
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
-Myślę, że ten muzyk albo któryś z tych chłopaczków, może źle się bawić. Szkoda, że nie wiedzieliśmy tego wcześniej, ale jeszcze nic straconego. Trzeba by pojechać do tego Frew, może on wie coś więcej

- Dobra. I tak nie mam dziś nic do roboty - Uśmiechnęła się szeroko Nicole.

Przedłużająca się cisza zrobiła się bardzo nieprzyjemna. Nicole nie bardzo znała się na ludziach, ale na pewno coś było nie tak. Po chwili okazało się, że mniej więcej miała rację.

-Słuchaj ... tak się tylko zastanawiam ... bo wiesz, jak mówiłem, że to nie jest jak w serialach policyjnych ... no, ale wiesz czasami opłaca się trochę nagiąć zasady ... tylko nikt nie może się o tym dowiedzieć ... bo widzisz tak się zastanawiam, może byłabyś w stanie dowiedzieć się czegoś więcej, o tym muzyku i jego współlokatorach ... nie wiem, jakoś dostać się do ich skrzynki mailowej albo coś takiego ... może byłoby tam coś ciekawego ... oczywiście, jeżeli nie chcesz to nie było rozmowy - wysłuchała jąkającego się chłopaka, a gdy skończył znów się uśmiechnęła. Najwyraźniej bardzo głupio mu było prosić o coś takiego i nie wiedział jak Nicole zareaguje.

- Nie ma sprawy - odparła wesoło. - Może być trudno, bo nie znam ich IP, ale spróbuję się dowiedzieć. W końcu z podobnych rzeczy pisałam egzaminy na kursach kontroli bezpieczeństwa komputerów. Ale to dopiero w domu, bo tam mam odpowiednie programy.

Gdy jechali już autem, Nicole przymknęła oczy. Oczyma wyobraźni przywołała twarze muzyków i ich mieszkanie. Skupiła się, starając się by Chris tego nie zauważył, i wydobyła z głębi siebie cząstkę swej mocy. Skierowała ją ku mieszkaniu muzyków i czekała, co zobaczy. Chrisowi powie o wszystkim dopiero, jeśli coś zobaczy.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 10-03-2008, 22:21   #143
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Christopher stał w pokoju, rozglądając się z apatią dookoła. Stan wściekłości zmienił się w bierność, dziką obojętność. Nie liczył czasu, nie wiedział nawet, ile go minęło gdy do pomieszczenia weszła starsza kobieta.

- Nie dajecie mi chłopcy odpocząć. Ledwo nadążam z wezwaniami.- rzekła doktor Pavlicek

”Smutek? Niee, ta kobieta weszła tu niemal z entuzjazmem. Ot, kolejny trup. Profesjonalne podejście, szczególnie wymagane jeśli chodzi o jej prace. Czemu i ja tak teraz nie umiem? Kim był dla mnie ten azjata? Czy tracąc ludzkie odruchy przestaje być człowiekiem”

Zdobył się na uśmiech i skinął lekko głową.

- Witam. Nazywam się Christopher Ambers – głos był stalowy – niby bezbarwny, lecz na tyle złowieszczy, by ukrócić wszelki entuzjazm u kobiety.


- No więc?- rzekła po chwili.- Co tu robiliście? A tak przy okazji. Jestem Laura Pavlicek, wydział XIII.. Zajmuję się trupkami w tym cyrku, powszechnie zwanym jako policja.


Ambers spojrzał na nią zza ciemnych okularów.

- Widzi pani, wraz z moim partnerem, dostaliśmy robotę która wymagała dokładniejszego poznania tego miejsca. W międzyczasie Jun wyczuł źródło zła. Podczas gdy ja zajmowałem się załatwianiem innych istotnych spraw, on ruszył, by poznać dokładnie w jakim pokoju owo źródło się znajduje. Potem był pożar, instynktownie ruszyłem w górę, by ratować partnera, zamiast udać się do ewakuacji – ten punkt zaznaczył wyjątkowo mocno – a następnie, po ugaszeniu pożaru w pomieszczeniu odnalazłem jego… zwłoki. – do tego miejsca głos ani razu mu się nie zawahał, był przepełniony tylko ogromnym smutkiem. Teraz jednak nie wytrzymał i słowa na chwilę uwięzły w gardle. Odruchowo wykonał ruch w stronę, gdzie zwykle znajdowała się kabura jego pistoletu. Powstrzymał się jednak – ten tik mocno go irytował.

Nie przysłuchiwał się dokładnie temu co mówi kobieta, ignorował to z nieskazitelną obojętnością. W pewnym momencie jednak wypadł z równowagi.

Następnie Laura zwróciła się do jednego z podkomendnych.- Freddy skarbie, skocz po jakieś chipsy do bufetu tego hoteliku. Nieco zgłodniałam.

”Ona zgłodniała?! Co za pogrzana kobieta!” – wszystko napłynęło mu do gardła. Opanował się jednak.

- Mogłaby pani nie wspominać o jedzeniu? – powiedział spokojnie – Tak się składa, że cały mój posiłek woła o wolność, a nie chcę zabrudzić miejsca zbrodni… – dodał z lekką ironią, co dodało mu nieco pewności.

Chwile mijały, a otoczenie wciąż niemal nie interesowało Christophera W pewnym momencie zjawiła się jaskrawo ubrana kobieta, mówiąca w jakimś dziwnym akcencie. Wyrwało to detektywa z osowiałości, nie odzywał się jednak, póki pytanie bezpośrednio go nie dotyczyło.

- Chcesz to oglądać, czy wolisz potem poznać wyniki ?- spytała Pavlicek.

Uśmiechnął się smutno.

- Jasne, z chęcią poobserwuję

Nie ukrywał swojego zainteresowania wszelkimi zdolnościami parapsychicznymi, a taka obserwacja była świetną okazją, by choć o milimetr oddalić od siebie ciemne chmury myśli, kłębiące się ponuro nad głową detektywa.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"

Ostatnio edytowane przez Umbriel : 10-03-2008 o 22:23.
Umbriel jest offline  
Stary 12-03-2008, 13:09   #144
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Słysząc odpowiedź dziewczyny Chris rozpromienił się.
-To świetne ... wiesz, to nie jest do końca zgodne z procedurami, ale widzę, że świetnie będziemy się dogadywać- po tych słowach otworzył swoje auto i poczekał, aż Nicole wsiądzie do środka.

Nie zapiął pasów, w wozach policyjnych nie musieli tego robić, bo czasami trzeba było jak najszybciej wysiąść, ze środka, a nie szamotać się z pasem. W sytuacjach kryzysowych, kiedy adrenalina buzowała w żyłach, odpięcie owego, mogło okazać się problemowe. Jakoś mu ten nawyk pozostał, wielu kierowców, gdy tylko zasiadało do samochodu, to nawykowo zapinało pas, u De Luci, działało to odwrotnie, dobrze było gdy pamiętał o zapięciu pasa, chociaż w połowie przypadków i tak tego nie robił. Widział ludzi, którzy przeżywali wypadki, tylko dlatego, że wylatywali przez przednią szybę, on wierzył jednak w swoje umiejętności, oraz w to, że nic mu nie może się stać. W końcu, był tym "białym kapeluszem".

Kiedy tylko zauważył możliwość, włączył się do ruchu. Najpierw chciał odwiedzić tego Frew i dowiedzieć się czegoś więcej o tej książce. Skoro Mochenbaum załatwiał mu traktaty o podobnej tematyce, mogło to oznaczać dwie rzeczy, albo był on kolekcjonerem, co i tak może okazać się pomocne bo musiał wiedzieć o niej wtedy jeszcze więcej, niż antykwariusz, w końcu interesował się tym, albo wiedział, że w tych sprawach jest drugie dno. Był obdarzonym, albo magiem, co również mogło okazać się pomocne, oczywiście jeżeli nie próbuje przywołać jakiegoś demona.

W radiu leciała, akurat piosenka Tiny Turner "We don't need another hero", kiedy policjantowi przypomniała się jedna dość ważna rzecz.

-Hej Nicki, dostałaś Beretę 92Fkę? - nie czekając nawet na odpowiedź dziewczyny kontynuował

-Wiesz ja tam tym włoskim pistoletem nie ufam, niby są fajne i ludzie je lubią, ale to pewnie dlatego, że mamy ich jeszcze pełno. Z tego co pamiętam to jakoś w latach właśnie te pistoleciki wygrały przetarg Departamentu Obrony. No, ale były później ulepszane. Wiesz, mój kumpel został uderzony w twarz przez odskakujący zamek, Fki. A słyszałem o jeszcze paru przypadkach, to jakiś taki błąd w tym pistolecie, czasami jak się zblokuje, może odskoczyć tył zamka. Plusem, jest to że ma kurek, i możesz go odciągnąć i w ten sposób strzelić, ale raczej się najczęściej tego nie robi. - przerwał swój monolog, gdy zabrał się za wyprzedzanie wolno jadącego Forda Transita, cóż czasami można było złamać pewne przepisy, a wszyscy łamią. Zawsze dbał jednak o to, żeby w takich wypadkach upewnić się, że nic mu nie wyskoczy przed maskę, albo nie spowoduje wypadku. Dzięki temu mógł tak jeździć całe życie i nigdy nic się nie stanie. Kiedy powrócił na właściwy pas, powrócił do swojej myśli.

-W każdym razie, jakbyś chciała jakiś inny pistolet, to możemy skoczyć do sklepu, w którym kupuję amunicję. Mają tam zniżki dla policjantów, dlatego chyba cały departament policji się tam zaopatruje. Znaleźlibyśmy coś co by bardziej tobie odpowiadało -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 14-03-2008, 21:02   #145
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Hotel Pensylwania, pokój 1408, 03:30 p.m.


- Chcesz to oglądać, czy wolisz potem poznać wyniki ?- spytała Pavlicek.
Christopher uśmiechnął się smutno.
- Jasne, z chęcią poobserwuję
Madame Olga usiadła i wyjęła z aksamitnego woreczka talię kart. Położyła je na ziemi po czym narysowała kredą okrąg. Ułożyła swe dłonie tak, że palce wskazujące dotykały śladów kredy i swoim charczącym głosem zaczęła wypowiadać jakieś słowa...Christopher jednak nie potrafił dopasować do żadnego dialektu...Nie wspominając o zrozumieniu.
Z każdym jej słowem talia kart drżała coraz bardziej, zaś sam wzorek na górnej karcie ( i prawdopodobnie także innych) ciemniał i zlewał się z tłem...stając się po chwili jednolicie czarny.
Ostatnie słowa inkantacji Olga niemal wykrzyczała. Kredowy krąg zapłonął, a czarna talia kart uniosła się w powietrze.
- Pokaż co się tu stało, zaklinam cię na pakt Starożytnych.- krzyknęła Olga dorzucając do tego zbitkę nic nie mówiących Ambersowi sylab. Czarne karty zaczęły się same tasować w powietrzu...Po czym z talii wysunęły się karty i lewitując zbliżyły do madame Olgi w następującej kolejności. Diabeł, Arcykapłan, odwrócona Moc, Wieża i Śmierć.
Płonąca kreda zgasła, ciemność ustąpiła z kart...I rozsypały się przy upadku na podłogę.
- Najgorsze w tym wszystkim jest ich zbieranie.- westchnęła madame Olga.- Za stara jestem na to.
- No i co powiedziały karty?- spytała doktor Laura.
- Ten młody kapłan wykrył ciemność i próbował z nią walczyć...-rzekła madame Olga.- Przecenił jednak swe umiejętności. Udało mu się rozjuszyć jedynie ciemność, która go zabiła.
-Zamkną na razie ten pokój więc emanancja ciemności na razie nie powinna sprawiać kłopotów.- rzekła Laura wydmuchując kłąb papierosowego dymu.- Trzeba będzie to miejsce do egzorcyzmów zgłosić.
Pavlicek zerknęła na malutki damski zegarek który nosiła i kontynuowała.- Tak, czy siak nic tu po nas...Pozostało tylko oblepić to miejsce taśmą. Ale tym się zajmą praktykanci.
I wyszła, a za jej przykładem poszła madame Olga.

Little Italy 03:00 p.m.


-Hej Nicki, dostałaś Beretę 92Fkę? - nie czekając nawet na odpowiedź dziewczyny, Chris kontynuował swą wypowiedź.
-Wiesz ja tam tym włoskim pistoletem nie ufam, niby są fajne i ludzie je lubią, ale to pewnie dlatego, że mamy ich jeszcze pełno. Z tego co pamiętam to jakoś w latach właśnie te pistoleciki wygrały przetarg Departamentu Obrony. No, ale były później ulepszane. Wiesz, mój kumpel został uderzony w twarz przez odskakujący zamek, Fki. A słyszałem o jeszcze paru przypadkach, to jakiś taki błąd w tym pistolecie, czasami jak się zblokuje, może odskoczyć tył zamka. Plusem, jest to że ma kurek, i możesz go odciągnąć i w ten sposób strzelić, ale raczej się najczęściej tego nie robi... -W każdym razie, jakbyś chciała jakiś inny pistolet, to możemy skoczyć do sklepu, w którym kupuję amunicję. Mają tam zniżki dla policjantów, dlatego chyba cały departament policji się tam zaopatruje. Znaleźlibyśmy coś co by bardziej tobie odpowiadało -
Nicole jednak nie odpowiedziała. Jej twarz była blada...Wydawało się, że śni. Cóż, po tym co przeżyła w mieszkaniu tego Jacka...To omdlenie i w ogóle. Trudno jej nie winić, że jest trochę śpiąca. Chris był ciekawy, czy usłyszała jego monolog o broni.
Tymczasem....
Świat rozmył się...Przez chwilę miała wrażenie że opuszcza swe ciało. Skupiła wolę by skierować swą świadomość w określone miejsce czasoprzestrzeni. Świat rozmył się do postaci setek świetlnych plam, zaś Nicki miała wrażenie, że leci z olbrzymią prędkością. Z jednej strony było to fascynujące doświadczenie...Czuła że zbliża się do celu i ....Krew. Pierwsze co zauważyła do zauważyła to plamy krwi... Po chwili dostrzegła źródło krwi.
Sabbatoth, samozwańczy lider zespołu leżał na podłodze...Jego ciało przygniecione przez przewróconą szafę, a czaszka pęknięta. Skrzypienie, kroki...Wzrok Nicole podążył za odgłosami. Minęła umierającego chłopaka z krtanią przebitą widelcem, w którym rozpoznała tego zaczytanego osiłka o imieniu Henry Rodrigez. Huk strzału! Wzrok Nicki pognał w tamtym kierunku...
Widziała osuwającego się w kuchni na podłogę ciało Roberta Bowhite'a, którego mogła rozpoznać jedynie po koszulce IRON MAIDEN pokrytej krwią . Twarz bowiem miał potworne zmasakrowaną. W prawej dłoni tkwił rozwalony rewolwer dymiący jeszcze.
Widziała też kucające nogi w białych zamszowych półbutach, w białych...Wzrok Nicki wędrował do góry i...Ciemność ją otoczyła, a po chwili zobaczyła wpatrzone w siebie oczy, jedno zielone, drugie brązowe. Nicki czuła strach, serce biło jej jak oszalałe, po kręgosłupie rozchodziło się lodowate zimno. Nicki zaczęła biec, spanikowana próbowała uciec przed ścigającym ją wzrokiem.

Obudziła się gwałtownie i zobaczyła zatroskany wzrok de Luci. W pewnej chwili bowiem "śpiąca" Nicki zaczęła się rzucać w fotelu, jakby siedziała na rozpalonym krześle wydając z siebie charkot...Zupełnie jak opętane przez diabła kobiety z amerykańskich horrorów.

NY University 04:00 p.m.

- Niedobrze... - Kevin mruknął do Piotra, kiedy znaleźli się na korytarzu. - Mógł nam powiedzieć coś więcej o tym Hell 7 i o tym, co działo się w domku. No ale jego reakcja też o czymś świadczy, prawda? Możliwe, że naprawdę próbowali zgwałcić jedną ze sprzątaczek... W każdym razie miał coś na sumieniu, inaczej by się tak nie denerwował. - Kevin przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w okno. - Za jakieś półtorej godziny powinniśmy być z powrotem u Branifordów, bo ma przyjechać ekipa śledcza, ale do tego czasu moglibyśmy jeszcze coś zrobić. - powiedział po chwili milczenia. - Masz jakieś pomysły, bo szczerze mówiąc, ja nie. Nie znamy reszty chłopaków z Hell 7, rodziców i służbę przesłuchaliśmy... Ewentualnie możemy przesłuchać resztę nauczycieli i może jeszcze jakichś znajomych... chociaż na spotkanie z córką pani Clinton raczej bym nie liczył.
- Nie...Na dzisiaj chyba wystarczy. Czasem trzeba zrobić przerwę by odetchnąć i spojrzeć na sprawy z dystansu. Zresztą jest juz czwarta. A raport od ekipy śledczej i tak nie będzie wcześniej niż jutro.-
odparł Piotr.- Zresztą, mi też się pomysły skończyły.
Piotr czuł się wykończony tym całym śledztwem...Wiedział, że na coś wpadli, ale sedno sprawy niczym piskorz ciągle wymykało mu się z rąk. Miał jeszcze kilka planów do załatwienia w związku ze śledztwem, ale te musiał zrealizować sam. Co prawda Piotr ufał swemu partnerowi, ale to nie oznaczało, że jego informatorzy zaufają Kevinowi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-04-2008 o 10:27.
abishai jest offline  
Stary 16-03-2008, 14:55   #146
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicole próbowała się uspokoić. Nie mogła wypowiedzieć ani słowa, więc wzięła kilka głębokich wdechów. Cała się trzęsła.

- N-na Bro-bronx... M-miałam wiz-wizję... Tam dzieje się coś złego... - wyjąkała. Na jej trupiobiałej twarzy odmalowane było przerażenie. Z każdym wdechem się jednak uspokajała. Widząc zatroskane spojrzenie Chrisa, zaczęła tłumaczyć, co widziała.

- P-przywołałam wizję, żeby spróbować się czegoś o nich dowiedzieć... O tych muzykach z Bronx... Co-co najmniej... trzech nie żyje... Widziałam mężczyznę w b-białych... zamszowych butach... Chyba takich jak te z p-poprzedniej w-w-wizji... - była już spokojniejsza, ale cały czas się trzęsła i jąkała. Przynajmniej można było ją zrozumieć. Za każdym razem, jak zamykała oczy, widziała zmasakrowane ciała tych trzech chłopaków. - Ten człowiek... jest niebezpieczny... Może ktoś przeżył... - Nicole miała niejasne wrażenie, że widziała te wydarzenia oczami jednego z nich.

Tylko co teraz Christopher zrobi?
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 17-03-2008, 21:56   #147
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Wzruszył ramionami gdy zobaczył śpiącą Nicole i powrócił do kierowania. Dzisiejszy dzień był pewnie dla niej bardzo męczący a z pewnością stresujący. Nowa praca, cała ta wizja u tych chłopaków ... szczególnie ta wizja. Chris nie rozumiał o co w tym wszystkim mogło chodzić. Cała ta sprawa z darami i magią była trochę skomplikowana. Jednakże koniec końców istniała, może te wizja wcale nie musiały się spełniać, co nie oznaczało, że trzeba je ignorować. "Są rzeczy na niebie i ziemi, które nie śniły się waszym filozofom", jak powiedział pewien angielski dramaturg.

De Luca skręcił w kolejną uliczkę, kiedy z fotela pasażera usłyszał jakieś charczenie. Odruchowo odwrócił głowę, jego partnerka rzucała się na fotelu. "Co do ...?". Może to był jakiś atak? Popatrzył na nią zatroskany ... może powinien ją obudzić? Po chwili jednak dziewczyna sama otworzyła oczy.

Wysłuchał wyjąkanych słów Merth. Był gliną i potrafił wyczuć fałsz, istniało duże prawdopodobieństwo, że ktoś faktycznie zamordował tych chłopaków. Nawet jeżeli nie, to ona to widziała, mógł tam pojechać aby mogła zobaczyć, że wszystko jest w porządku. Miała spokojnie zacząć pracę, a okazało się, że trafiła na głęboką wodę. De Luca, współczuł z tego powodu dziewczynie, dla niego pod pewnymi względami to też była "terra incognita", jednakże on widział już tyle rzeczy, bardziej prawdopodobną reakcją było to, że się po prostu wkurzy, niż załamie.

"Co ty robisz do cholery!" odezwał się "głosik", w jego głowie "Tam umierają ludzie, rusz to swoje dupsko. Co masz napisane na odznace!". To był on, ta część jego psychiki, która uważała się za bohatera, ta część, która zawsze w takich przypadkach przejmowała stery i chociaż głos rozsądku, próbował go przekonać do ostrożniejszego postępowania, był teraz niesłyszalny, gdyż ten pierwszy "głosik" śpiewał właśnie na cały głos "Bad Boys".

Jak najszybciej musiał dotrzeć na Bronx. Co oznaczało, że o paru przepisach drogowych będzie musiał zapomnieć. Cóż taka to już była praca. Silnik jego Dodge charczał, ale policjant był pewien, że wytrzyma. W końcu już nie takie rzeczy z nim robił, może nie był to najnowszy samochód, ale za to wytrzymały.

Christopher prawie automatycznie wybrał drogę, po której uważał, że będzie jak najszybciej mógł się dostać na Bronx, o tej porze. W końcu to nie był pierwszy raz, a jeżeli się pospieszy, to może jeszcze zdążą.

-Nicki zobacz w schowku, czy mamy kogut- powiedział do swojej partnerki -I nie bój się jestem tutaj z tobą ...- dodał starając się ja choć trochę uspokoić

-Mów do mnie o czymś innym, nie myśl o tamtym. Co z pistoletem, będziesz chciała jakiś inny?- starał się, aby nie myślała o tej wizji, to by się niczym dobrym nie skończyło.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 21-03-2008, 13:27   #148
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Rytuał przeprowadzany przez Madame Olgę, był nader ciekawy. Można powiedzieć, że Christopher był zafascynowany, szczególnie dlatego, iż język inkantacji nie pasował mu do żadnego znanego języka. Ta pani przypominała mu nieco prezenterki z EzoTV… Ale wszystkie wątpliwości rozwiały się, gdy karty zaczęły wirować w powietrzu. Detektyw starał się zgrywać niewzruszonego, ale widać było, że robi to na nim spore wrażenie.

„Nigdy się do tego nie przyzwyczaję” – przeleciało mu przez głowę

Ambers spojrzał na podlatujące do kobiety karty… Diabeł, Arcykapłan, odwrócona Moc, Wieża i Śmierć.

W tej chwili strach mieszał się z podnieceniem w głowie mężczyzny. Na Oldze, nie robiło to najwyraźniej żadnego wrażenia.

”Im dłużej pracuje na tym wydziale, tym bardziej wydaje mi się, że albo to banda czubków, albo są tak przyzwyczajeni do zjawisk paranormalnych, jak ja do picia gorącej kawy (A tylko by żona dała zimną!)”

Owszem, siedział w tym już jakiś czas, ale do pewnych rzeczy racjonalny człowiek zawsze będzie podchodził z niepewnością. Jasne, jego poglądy zbliżały go do Buddystów, ale wiara Ambersa była wątła niczym źdźbło trawy.

- Najgorsze w tym wszystkim jest ich zbieranie.- westchnęła madame Olga.- Za stara jestem na to.

Ambers stwierdził że nie zaszkodzi pomóc kobiecie, przy okazji dokładniej przyglądając się kartom – więc pomógł jej je pozbierać.

- No i co powiedziały karty?- uprzedziła detektywa doktor Laura

- Ten młody kapłan wykrył ciemność i próbował z nią walczyć...-rzekła madame Olga.-Przecenił jednak swe umiejętności. Udało mu się rozjuszyć jedynie ciemność, która go zabiła.

- Czy ta ciemność mogła przybrać jakąś fizyczną postać, czy była to czysto astralna emanacja? – wtrącił spokojnie Ambers, stojąc teraz nonszalancko nieco na uboczu.

Po usłyszeniu odpowiedzi, zaczęła mówić Laura, ale jako, że nie odpowiadało mu na jego pytanie i nie mówiła o rzeczach istotnych, nie słuchał jej zbytnio. Po chwili obie kobiety wyszły. Christopher także ruszył do samochodu. Wsiadł, westchnął i oparł głowę o siedzenie.

„Popieprzony dzień” – pomyślał, włączając ostrą muzykę do jazdy i kierując się pod adres Small Business Associacion. –Ale jeszcze się nie skończył. Przed 17 wpadnę jeszcze do Vincenta… A teraz spróbuję dorwać tego dyrektora”

Noga nie żałowała gazu.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
Stary 23-03-2008, 15:26   #149
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Christopher na początku nie powiedział nic. Czy jej uwierzył? W końcu było to dosyć nieprawdopodobne... Przymknęła oczy, starając się usunąć sprzed oczu obraz zakrwawionych ciał studentów.

-Nicki zobacz w schowku, czy mamy kogut- powiedział do niej Chris. Nicole ucieszyła się, że może oderwać myśli od wizji. -I nie bój się jestem tutaj z tobą ...

Nicki uśmiechnęła się do niego bardzo słabo. Właściwie uśmiech ten można było rozpoznać tylko po, co dziwne, oczach i lekkim drgnięciu kącików ust. Zaczęła przeglądać schowek w poszukiwaniu koguta. Gdy(jeśli) go znalazła, szybko wystawiła go na dach.

-Mów do mnie o czymś innym, nie myśl o tamtym. Co z pistoletem, będziesz chciała jakiś inny?

- yyyy... T-Tak... Chyba... - głos miała nieco spokojniejszy. Była niewiarygodne wdzięczna Chrisowi, że jej uwierzył. Tak wiele razy miała przez swoje wizje problemy...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 24-03-2008, 10:57   #150
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
Piotr zebrał myśli i leniwie przeciągnął się. Ściszonym głosem powiedział:
-Kevin, podrzucisz mnie do baru "Babci" co? Przepraszam, ale nie pojadę do Branifordów. Musze jeszcze coś załatwić. Wystarczy na dziś tego wszystkiego.
Detektyw próbował ułożyć sobie wszystko, ale w układance nadal brakowało puzzli. Zastanawiał się czy czegoś nie pominęli?

(Jeśli Kevin odwiózł Piotra)

Piotr wszedł do baru i zajął jedno z pierwszych wolnych miejsc. Zamówił herbatę i zaczął wpatrywać się w stół. Myślał nad sprawą. Nie opuszczało go poczucie, że coś ominęli. Tylko co było tą rzeczą?
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172