Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2008, 20:46   #121
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
- Yao Ming Sian z działu obsługi petentów. W czym możemy pomóc?

Cholera! Czemu poprostu nie dadzą porozmawiać mu z szefem. Ambersowi nerwowo drgnęły dłonie, ale odetchnął głęboko i powiedział spokojnie

- Chciałbym porozmawiać z szefem firmy. Z tej strony Christopher Ambers z 13 wydziału nowojorskiej policji - dodał. - Jest możliwość do porozmawiania teraz? To sprawa nie cierpiąca zwłoki - dodał już z lekką irytacją.

Gdyby nie było możliwości rozmawiania w tej chwili z dyrektorem, dodał zrezygnowany:

- W takim razie serdecznie dziękuje, do widzenia.

Gdyby jednak dano mu dyrektora, powiedział:

-Witam, z tej strony Inspektor Ambers z 13 wydziału NYPD. Czy mógłbym z panem porozmawiać lub spotkać się dziś? To bardzo pilne, przypuszczamy że na imprezie organizowanej przez pańską firmę może pojawić się paru podejrzanych, dlategoteż musimy wiedzieć odnośnie imprezy jak najwięcej... To naprawdę bardzo pomoże nam w poszukiwaniach - dodał z naciskiem

Był już zirytowany, nie lubił rozmawiać przez telefon. Nie mógł wtedy wykorzystywać swoich talentów negocjacyjnych w pełni.

W razie gdyby wszelkie telefoniczne pertraktacje nie pomogły, musiałby czekać na odpowiednią godzinę do spotkania, by pozyskać przynajmniej chęć dyrektora na współprace z policją i wzmożenie ochrony. Wtedy zapewne musiałby osobiście pofatygować się do firmy ochroniarskiej, a wtedy...
może być już za późno.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
Stary 05-02-2008, 23:00   #122
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
Piotr był lekko zdenerwowany. Stuletnia brandy brzmiała bardzo kusząco jednak:
-Za brandy dziękujemy, służba. Co do pani syna niestety nie udało nam się tego jeszcze ustalić, ale wraz z partnerem robimy co w naszej mocy. Mamy już jeden trop, jednak jeszcze nie czas by o tym mówić.
Detektyw na chwilę przerwał swoją mowę. Zastanawiał się jak podejść do kobiety. Dawno nie stał już w takiej sytuacji.
-Rozumiem, że jest to dla państwa olbrzymi szok, jednak mimo wszystko muszę zadać parę pytań. Czy jesteście państwo gotowi? Jeśli nie, to proszę mnie źle nie zrozumieć, ale ta stuletnia brandy - mogłaby pomóc.
Sebastian spokojnie odczekał chwilę i gdy oboje byli już gotowi do rozmowy zaczął spokojnie.
-Pytania nie będą zagmatwane. Zacznijmy. Proszę państwa, panie Braniford czy mógłby pan opisać swego syna w paru prostych zdaniach?
Po odpowiedzi zadał kolejne:
-Czy przypuszcza pan by pana syn mógł wplątać się w jakiekolwiek nielegalne interesy? Nie sądzę by pieniądze były mu potrzebne jednak muszę sprawdzić każdy trop.
-Jak dużo czasu Brandon spędzał w domu? Czy miał tu swój pokój? (Jeśli miał to zapytał się także czy Kevin mógłby go zobaczyć.)
-Czy znał pan znajomych Brandona? Czy wie pan w jakich obracał się kręgach? Być może przychodził do domu z jakimiś kolegami? Może któryś z nich zwrócił pana szczególną uwagę? Miał nieodpowiednie zachowanie? Być może wie pan w jakich klubach nocnych w mieście zazwyczaj bawił się Brandon?
Piotr pytał się najpierw pana Braniforda by jego żona oswoiła się z pytaniami. Liczył na to, że tak ułożeni ludzie będą potrafili opanować emocje. Sebastian nie spuszczał z nich wzroku, w głosie doszukiwał się zawahań, bądź innych niepożądanych zabarwień.
Po usłyszeniu wszystkich odpowiedzi Piotr zapytał o służbę. Nie wierzył by pani Braniford sprzątała tę rezydencje sama. Jeśli dostał zgodę takie same pytania zadał też osobie sprzątającej dom. (Dodając jeszcze czy nigdy nie znalazła nic dziwnego w rzeczach Brandona.)
Gdy zrobił swoje poprosił pana Braniforda o zdjęcie syna. Wiedział, że mogło się przydać.
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
Stary 06-02-2008, 11:14   #123
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
~~No nieźle, załapie się na obiad. Lubie węgierską kuchnie. Jest chyba jedyną ostrzejszą kuchnią niż meksykańska.~~ Wzrok Michaela oderwał się od leczo i powędrował po zebranych. Szeroki uśmiech nie znikał mu z Twarzy. W końcu odezwał się miłym tonem:
- Dwa tygodnie temu w Waszyngtonie miał miejsce atak na uczestników tamtejszego Blood Party. Udało nam się ustalić, że był pan tam wtedy - Mike zdawał sobie sprawę, że Farkas go nie rozumie, jednak mówił patrząc mu prosto w oczy. Starał się wyglądać przy tym możliwie jak najprzyjaźniej. - Czy może zaobserwował pan coś dziwnego? Czy ktoś zachowywał się w nietypowy sposób?
Mike odczekał na odpowiedz, spokojnie zjadając część leczo.
- Pyszne. Uwielbiam Węgierską kuchnię. Wracając jednak do sprawy, podejrzewamy, że osoba odpowiedzialna za ataku użyła jakiegoś eksperymentalnego gazu bojowego, ponieważ spora część poszkodowanych trafiła do szpitala w stanie podobnym do śpiączki. Nie wykluczamy też ataku terrorystycznego, jednak byłbym wdzięczny, gdyby ta wiadomość nie trafiła do prasy. - Mike wymownie spojrzał na Bena Thorndike’a.
- Podobny atak miał miejsce niedawno w Filadelfii na Philadelphia WOD Enthusiasts Society, nie wiem czy był pan tam może? - Mike wiedział, że Farkas musiał być i na tym Evencie, inaczej Policja z Filadelfi nie umieściła by go na liście podejrzanych.
- Czy może w tym wypadku zauważył pan coś podejrzanego? Może ktoś był niezdrowo zainteresowany dużymi skupiskami ludzi? Zdaję sobie sprawę, że ciężko zwracać uwagę na kogokolwiek w czasie takiego wydarzenia, jednak może coś się panu rzuciło w oczy? - Mike po usłyszeniu odpowiedzi zajął się wyjadaniem reszty leczo ze swojego talerza. Miał nadzieję, że Lou spożytkuje ten czas i zada kilka pytań. Gdy Mike skończył jeść otarł usta papierowym ręcznikiem po czym powiedział:
- Naprawdę świetne. Muszę częściej chodzić do węgierskich restauracji. Mam do pana jeszcze jedno pytanie na koniec, ale już poza śledztwem. Czytałem pana książkę "Nocny Wilk", w prawdzie tylko we fragmentach, jednak bardzo mnie zaciekawiła. Zwłaszcza powiązania nazistów z wampirami. Jak pan sądzi, zakładając, że wampiry istnieją naprawdę, to czym powinni zajmować się współcześni stróże prawa? - Mike czekał w skupieniu na odpowiedź. Mógł wprawdzie rozpocząć polemikę odnośnie dzieła, jednak jego wiedza na temat książki była ograniczona nie tylko przez fragmenty które czytał, ale też przez zakamarki jego pamięci. Część informacji, które jeszcze rano były w jego głowie teraz już powoli chowała się we mgle. ~~Cóż, ludzki mózg, to nie dysk twardy~~
- Myślę, że to już wszystko, jak pani sądzi panno Pihn? - Mike odwrócił się w stronę Lou i czekał na jej reakcję. A po chwili, gdy już wstał od stołu powiedział:
- Dziękuje państwu bardzo za poświęcony czas, chciałbym pozostać w kontakcie na wypadek jakiegoś przełomu w sprawie. Czy mógłbym prosić o jakąś wizytówkę? - Te słowa Mike kierował już do Thorndike’a, ponieważ to on tutaj rządził i to nie podlegało dyskusji. Jednak ostatnie słowa młody detektyw kierował do pisarza - Jak długo planuje pan się zatrzymać w Nowym Jorku?
 
Mi Raaz jest offline  
Stary 06-02-2008, 16:15   #124
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Nicole spojrzała na maleńki, wciśnięty pomiędzy dwa budynki antykwariat. Urocze miejsce. Tajemnicze, pachnące kurzem i starością. Przypomniała sobie, jak była młodsza i grała z rodzeństwem w RPG. To byłoby idealne miejsce na małą sesję. Uważnie przyglądała się starym, niemal rozsypującym się woluminom. Sprzedawca idealnie "pasował do wystroju wnętrza". Pierwsze skojarzenie jakie miała z jego osobą było takie, że mógłby on być jakimś starożytnym alchemikiem, czy magiem, choćby z DnD. Szybko wróciła na ziemię, słuchając dialogu antykwariusza i Chrisa.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 06-02-2008, 23:19   #125
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Kevin wysłuchał rozmowy Piotra z rodzicami ofiary w milczeniu, przyglądając się zarówno swojemu partnerowi, jaki i państwu Braniford. Nabierał coraz większego szacunku do swojego kolegi, sam nie potrafiłby w taki sposób przeprowadzić tak trudnej rozmowy. Jeżeli otrzymał pozwolenie na przeszukanie pokoju Brandona, zrobił to, starając się nie pominąć nawet najdrobniejszego szczegółu. Niepokoiło go, że jak do tej pory nie znaleźli nic, co znacząco mogłoby pomóc w śledztwie, a rozmawiali już przecież z tyloma ludźmi związanymi z Brandonem.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline  
Stary 08-02-2008, 21:33   #126
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
“Robert Frew LTD” Little Italy 01:49 p.m.


Christopher De Luca pokiwał głową starcowi przy ladzie i podszedł do niego -Dzień dobry nazywam się De Luca - mówił spokojnym, wręcz ciepłym tonem głosu. -Powiedziano mi, że jest pan ekspertem jeżeli chodzi o pewne hmm nietypowe książki. Chciałbym dowiedzieć się czegoś, o jednej specjalnej ... wpisanej do tajnego aneksu do indeksu ksiąg zakazanych. Co pan wie, o Grimorum arcanorum aet malum phasmatis? –
- Obawiam się, że ekspert to za duże słowo panie De Luca. Po prostu pracuję w tej branży od dziecka, tak jak mój ojciec i jego ojciec i tak dalej…aż do szesnastego wieku.- odparł starzec.- Grimorum arcanorum aet malum phasmatis, powiada pan? Nie posiadam tej książki i nie widziałem jej na oczy. Jeśli jednak chce pan ją obejrzeć to radzę spróbować w Watykanie. Biblioteka Watykańska ma, zdaję się, jeden egzemplarz, drugi zaginął na Sycylii jeszcze za czasów renesansu. Trzy wywieźli towarzysze Himmlera z Towarzystwa Thule do Ameryki Południowej. Los pozostałych dwóch jest nieznany. No i podobno jeden jest wmurowany w mauzoleum Lenina…Ale ja uważam, że to bajka. Wartość rynkowa tak rzadkiego kruka wynosi około 30 000, do 50 000 $. Jeśli przyszedł pan mi ją sprzedać, to gratuluję pomysłowości. Zwykle ludzie próbują mi wcisnąć podróbki bardziej znanych książek.

Hotel Pensylwania, pokój 25, 12:55 p.m.



- Chciałbym porozmawiać z szefem firmy. Z tej strony Christopher Ambers z 13 wydziału nowojorskiej policji – rzekł Ambers. - Jest możliwość do porozmawiania teraz? To sprawa nie cierpiąca zwłoki - dodał już z lekką irytacją.
- Zaraz przekieruję pana na odpowiedni numer telefonu.- rzekł w odpowiedzi Sian.
- Small Business Asociacion,w czym możemy pomóc?- kobiecy głos był dziwnie znajomy. Niemniej Christopher rzekł.
- Chciałbym porozmawiać z szefem firmy. Z tej strony Christopher A…
- To pan! Czemu pan tu ponownie dzwoni. Przecież przekazałam panu numer od biura obsługi klienta.-
przerwała mu kobieta…Ta sama z którą przed chwilą Ambers rozmawiał. Nagle rozległ się alarm przeciwpożarowy. A po chwili okrzyki portierów.- Nastąpił pożar, ale sytuacja jest pod kontrolą. Proszę jednak spokojnie udać się do schodów przeciwpożarowych. Dla waszego bezpieczeństwa zostaną państwo ewakuowani. Zarząd Hotelu Pennsylwania postara się wynagrodzić państwu tą niedogodność.
Tymczasem głos kobiecy w słuchawce rzekł.- Hallo, Hallo…słyszy mnie pan?
Po czym się rozłączyła.


Hotel Waldorf-Astoria, apartament Farkasa 02:00 p.m.

- Dwa tygodnie temu w Waszyngtonie miał miejsce atak na uczestników tamtejszego Blood Party. Udało nam się ustalić, że był pan tam wtedy - Mike zdawał sobie sprawę, że Farkas go nie rozumie, jednak mówił patrząc mu prosto w oczy. Starał się wyglądać przy tym możliwie jak najprzyjaźniej. - Czy może zaobserwował pan coś dziwnego? Czy ktoś zachowywał się w nietypowy sposób?
Tłumaczka zadała pytanie i przetłumaczyła odpowiedź.- Musi mieć pan jakieś błędne informacje, na Blood Party nie zdarzył się żaden atak. W ogóle nie wydarzyło się nic niepokojącego.
Mike odczekał na odpowiedz, spokojnie zjadając część leczo.
- Pyszne. Uwielbiam Węgierską kuchnię. Wracając jednak do sprawy, podejrzewamy, że osoba odpowiedzialna za ataku użyła jakiegoś eksperymentalnego gazu bojowego, ponieważ spora część poszkodowanych trafiła do szpitala w stanie podobnym do śpiączki. Nie wykluczamy też ataku terrorystycznego, jednak byłbym wdzięczny, gdyby ta wiadomość nie trafiła do prasy. - Mike wymownie spojrzał na Bena Thorndike’a.
-Dlaczego ktoś miałby atakować niewielką imprezę? Są bardziej spektakularne cele. –rzekł Thorndike.
- Podobny atak miał miejsce niedawno w Filadelfii na Philadelphia WOD Enthusiasts Society, nie wiem czy był pan tam może? - spytał ponownie McMurry
- Tak.- odparła tłumaczka przekazując słowa Farkasa.- I ma pan rację były zasłabnięcia. Podczas tego Blood Party też, ale nie było to nic zaskakującego. Takie rzeczy się zdarzają. Gdyby nie pańskie stwierdzenie…To bym nawet nie zwrócił na to uwagi.
- Czy może w tym wypadku zauważył pan coś podejrzanego? Może ktoś był niezdrowo zainteresowany dużymi skupiskami ludzi? Zdaję sobie sprawę, że ciężko zwracać uwagę na kogokolwiek w czasie takiego wydarzenia, jednak może coś się panu rzuciło w oczy? - Mike po usłyszeniu odpowiedzi zajął się wyjadaniem reszty leczo ze swojego talerza. Miał nadzieję, że Lou spożytkuje ten czas i zada kilka pytań.
Jednak jego partnerka była jakaś rozkojarzona i zmęczonym wzrokiem obserwowała otoczenie. Zaś Farkas poprzez tłumaczkę odparł.- Nie zwracałem uwagę na takie sprawy. Nic nie zauważyłem.
Gdy Mike skończył jeść otarł usta papierowym ręcznikiem po czym powiedział:
- Naprawdę świetne. Muszę częściej chodzić do węgierskich restauracji. Mam do pana jeszcze jedno pytanie na koniec, ale już poza śledztwem. Czytałem pana książkę "Nocny Wilk", w prawdzie tylko we fragmentach, jednak bardzo mnie zaciekawiła. Zwłaszcza powiązania nazistów z wampirami. Jak pan sądzi, zakładając, że wampiry istnieją naprawdę, to czym powinni zajmować się współcześni stróże prawa? - Mike czekał w skupieniu na odpowiedź.
- Trudno spekulować na tak abstrakcyjny temat. Ale w moich stronach wampirom przebijano serca osikowym kołkiem, odrąbywano głowę i dodatkowo przebijano czaszkę dużym gwoździem, takim jakie stosowano w podkładach kolejowych. W dawnych czasach oczywiście…A podczas wojny robiono tak z niektórymi nazistami. – rzekł przez tłumaczkę Farkas.
- Myślę, że to już wszystko, jak pani sądzi panno Pihn? - Mike odwrócił się w stronę Lou i czekał na jej reakcję.
- Tak.-rzekła Lou. A po chwili, gdy już wstał od stołu powiedział:
- Dziękuje państwu bardzo za poświęcony czas, chciałbym pozostać w kontakcie na wypadek jakiegoś przełomu w sprawie. Czy mógłbym prosić o jakąś wizytówkę? - Te słowa Mike kierował już do Thorndike’a , ponieważ to on tutaj rządził i to nie podlegało dyskusji. Jednak ostatnie słowa młody detektyw kierował do pisarza - Jak długo planuje pan się zatrzymać w Nowym Jorku?
-Pan Farkas zatrzyma się jeszcze do końca następnego tygodnia. Gdyż ma jeszcze odczyt na NY University. – rzekł Thorndike uprzedzajac tłumaczkę.Po czym podał Mike'owi swoją wizytówkę.
Gdy oboje wyszli z pokoju Lou rzekła.- Wybacz partnerze, ale…Nie czuję się najlepiej. Wezmę taksówkę. Zobaczymy się jutro. Pa.Szybko musnęła wargami policzek Mike’a w geście przyjaźni i ruszyła energicznym, choć chwiejnym krokiem. Mike zorientował się, że gdy dawała mu całusa, wsunęła jednocześnie klucze do samochodu mu do kieszeni. A on nawet tego nie zauważył.

Rezydencja Branifordów 14:04 p.m.


Piotr spokojnie odczekał chwilę i gdy oboje byli już gotowi do rozmowy zaczął spokojnie.
-Pytania nie będą zagmatwane. Zacznijmy. Proszę państwa, panie Braniford czy mógłby pan opisać swego syna w paru prostych zdaniach?
- Rozrywkowy, ale nie sprawiający kłopotów, świetny atleta. Syn z jakiego można być dumnym. Świetny atleta.-rzekł Richard.
Po odpowiedzi zadał kolejne:
-Czy przypuszcza pan by pana syn mógł wplątać się w jakiekolwiek nielegalne interesy? Nie sądzę by pieniądze były mu potrzebne jednak muszę sprawdzić każdy trop.
Richard odparł.- Pan chyba żartuje. Mój syn nie zajmował się interesami. Miał złotą kartę kredytową.
- Jak dużo czasu Brandon spędzał w domu? Czy miał tu swój pokój?- Na to pytanie ani Richard, ani Marie nie potrafili odpowiedzieć. Za to potwierdzili, że miał własny domek z tyłu rezydencji. Zgodzili się też na przeszukanie go.
- Czy znał pan znajomych Brandona? Czy wie pan w jakich obracał się kręgach? Być może przychodził do domu z jakimiś kolegami? Może któryś z nich zwrócił pana szczególną uwagę? Miał nieodpowiednie zachowanie? Być może wie pan w jakich klubach nocnych w mieście zazwyczaj bawił się Brandon?
- Tak znam, jego dziewczynę Weronique Mac’Alister, chłopaka od Godfeldów i córkę senator Clinton Chelsea’ę oraz córki senatora Schumera.- rzekł Richard.- Syna Kirstensonów, bratanka Yina Chiang, Khima. Byli jeszcze inni koledzy ze studiów, ale tych akurat nie znam.Braniforodowie zezwolili na rozmowę ze służbą. Zaś przepytanie żony niewiele wniosło do sprawy. Jej odpowiedzi niewiele się różniły od odpowiedzi jej męża. Widać jedynie było, że syn był jej oczkiem w głowie. Cały czas Piotr skupiał się na wyczuciu ich emocji. I musiał przyznać, że śmierć syna naprawdę nimi wstrząsnęła. Ich żal i poczucie straty promieniowało niczym żar słońca.
Gdy zrobił swoje poprosił pana Braniforda o zdjęcie syna, Richard podszedł do biurka i podał Piotrowi zdjęcie.

- Zrobiono je rok temu, na międzyszkolnych zawodach w Kanadzie. Tamtejsza uczelnia jest zaprzyjaźniona z uczelnią na której studiuje…- Richard przerwał w połowie zdania, a jego żona krzyknęła tylko „ O Boże!” i rozpłakała się.
Piotr i Kevin dyplomatycznie wycofali się z pokoju i rozdzielili się. Piotr poszedł porozmawiać z pokojówkami. A Kevin by przetrząsnąć domek denata.
Jak się okazało, pokojówki i sprzątaczki miały zgoła odmienne zdanie o synu państwa Branifordów. Ale zgodziły się wypowiedzieć je jedynie pod warunkiem, że Piotr nikomu nie zdradzi skąd usłyszał te opinie. Według nich Braniford był dwulicowym, złośliwym skurczybykiem. Przed rodzicami i śmietanką towarzyską udawał niewiniątko, ale gdy tylko czuł się bezpieczny, robił różne „kawały”. Srał na poduszki, śmiecił ile się dało, a nawet rozlewał farbę po meblach i kanapach…Raz wpuścił do domu kilka żywych rozwścieczonych skunksów, by „ robotnice miały co robić” - jak to się wyraził. Już kilka razy musiały usuwać ukryte kamery z pokoju w którym przebierały się. Najgorzej było, gdy przyjeżdżali jego kumple z uczelni. Wtedy sprzątaczki starały się nie przychodzić do jego domku. Raz zdarzył się tam przypadek próby brutalnego gwałtu…Uciszony dzięki pieniądzom Branifordów. Obecne pokojówki nie znały szczegółów. To zdarzyło się zanim którakolwiek tu zaczęła pracę…I zachowało się w postaci plotki.
Pokojówki nie znały nikogo ze znajomych Brandona… I wcale nie chciały znać. Przyznały, że poza złośliwie rozstawionymi w szafkach, pułapkami na myszy, w pokojach domku Brandona nie znajdowały nic podejrzanego.


Rezydencja Branifordów, domek denata 14:20 p.m.


Na widok letniego domku Brandona Kevin zaklął . Przeszukanie tego zajęłoby ekipie śledczej pół dnia! A on tu był sam.



Niemniej postanowił się rozejrzeć. Podobnie jak fasada wnętrze też było pseudoklasyczne w prymitywny sposób. Główna salon na dole był kolisty i otoczony był kolumienkami, na środku stał kolisty stół, otoczony w 3/4 obwodu przez pluszową kanapę. Na ścianie wisiały trzy obrazy. Jeden przedstawiał Brandona jako Juliusza Cezara, drugi jakąś dziewczyną jako cesarzową, trzeci zaś Pamelę Anderson w półprzeźroczystej szacie, jako grecką heterę. Kevin zwrócił też uwagę na zdjęcie przedstawiające siedmiu nastolatków w skórzanych kurtkach i na harely’ach, ustawionym na środku stołu. W rogu zdjęcia ktoś dopisał czerwonym tuszem HELL 7 …Poza tym w tym pokoju nie znalazł nic ciekawego…A to dopiero był dolny salon.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 02-03-2008 o 13:32.
abishai jest offline  
Stary 12-02-2008, 20:54   #127
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
- Obawiam się, że ekspert to za duże słowo panie De Luca. Po prostu pracuję w tej branży od dziecka, tak jak mój ojciec i jego ojciec i tak dalej…aż do szesnastego wieku. Grimorum arcanorum aet malum phasmatis, powiada pan? Nie posiadam tej książki i nie widziałem jej na oczy. Jeśli jednak chce pan ją obejrzeć to radzę spróbować w Watykanie. Biblioteka Watykańska ma, zdaję się, jeden egzemplarz, drugi zaginął na Sycylii jeszcze za czasów renesansu. Trzy wywieźli towarzyć, by nic sze Himmlera z Towarzystwa Thule do Ameryki Południowej. Los pozostałych dwóch jest nieznany. No i podobno jeden jest wmurowany w mauzoleum Lenina…Ale ja uważam, że to bajka. Wartość rynkowa tak rzadkiego kruka wynosi około 30 000, do 50 000 $. Jeśli przyszedł pan mi ją sprzedać, to gratuluję pomysłowości. Zwykle ludzie próbują mi wcisnąć podróbki bardziej znanych książek.

~Że też ludzie za taką fortunę kupują książki... Niesamowite.~ Skąd te dzieciaki mogły mieć tę książkę? Kradziona, czy podróbka? Skoro było tylko siedem, ewentualnie osiem egzemplarzy... Wciągnęła głęboko przesiąknięte kurzem powietrze. Co teraz Chris zrobi? Ujawni, że jest z policji, czy nie? Nicole wolała się nie odzywać, by nic nie popsuć. W końcu nieodpowiednim przesłuchaniem można spowodować wiele szkód... Czekała więc na to, co powie Chris.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 16-02-2008, 11:02   #128
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze
No tak. Rodzice wiedzą co innego, a służba mówi inaczej. W sumie, to nie spodziewałem się czegokolwiek innego. Bogaty skurw... choć to nie jego wina. Pewnie rodzice dawali mu kupę kasy w zamian za to, że nie mieli dla niego czasu. On pewnie nawet nie rozróżniał dobra od zła. W jakimś sensie to żal mi ciebie Brandon.
Piotr stał i spoglądał przez okno. Jego wzrok wyraźnie czegoś tam szukał, ale czy naprawdę miał znaleźć?
Detektyw szedł przez rezydencję powolnym krokiem. Rozglądał się i wciąż czegoś szukał.
Zastanawiam się ile w rozpaczy rodziców jest żalu, za to, że nie będą się już mieli kim pochwalić przed śmietanką towarzyską. Ale czy na pewno?
Piotr postarał się odszukać byle kogo ze służby i zapytać o to czy Brandon był jedynakiem. (Jeśli nie był, wypytał także o rodzeństwo.)
Po tym, z lekkim trudem, odnalazł wyjście i poszedł do samochodu. Do ust przyłożył słuchawkę radia i zebrał myśli:
-Centrala, detektyw Hex-Cherem. - Zaczekał na odzew. - Czy możecie mi sprawdzić parę rzeczy? Dokładnie to: pana Brandona Lee Braniforda, czy był notowany, może jakieś mandaty, lub inne wykroczenia. Następnie, proszę o sprawdzenie czy na teren rezydencji były wzywane patrole policji, lub karetki. Jeśli były to jak często? (Szczególnie dla karetek czego dotyczyły wezwania.)
Po wysłuchaniu komunikatu z centrali Piotr podniósł się i swe kroki skierował przez teren posiadłości do letniego domku, który znajdował się w sporej odległości od głównej rezydencji.
Dzieciak ze złotą kartą kredytową, brakiem zasad moralnych i pomysłami, których nie powstydziliby się faceci z jackass. W co mógł się wplątać? Ujmując rzecz prosto - we wszystko!
Ta myśl wstrząsnęła detektywem.
Czy na pewno nie mamy nic? Ciężko prowadzić sprawę, w której uczestniczą bogaci ludzie. Może coś pominęliśmy? Wiem tylko tyle, że z takim podejściem, choć do sprzątaczek, łatwo mogłeś się dorobić gwoździa do trumny skurczybyku. Co strasznego chciałeś ukryć przed rodzicami grając tego niewinnego aniołka? W co się wplątałeś? Zbyt czysto jest wszędzie by oskarżyć cię o narkotyki. Może gwałt? Komu podpadłeś? No cóż, może Kevin rozjaśni mi trochę myśli.
-I gdzie jest ten cholerny domek! A - Piotr na chwilę zamilkł widząc wielkość budynku - tam stoi.
 
__________________
Mess with the best, Die like the rest!
OZ40 jest offline  
Stary 17-02-2008, 13:37   #129
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Dziadek nie wydawał się chętny do współpracy, co trochę zdziwiło Chrisa. Był przekonany, że jest w stanie każdego zmusić do gadania, sprawić żeby zechciał się zwierzać. Kilka słów, ciepły uśmiech mówiący o tym, że jest się jego przyjacielem i facet powinien opowiadać historię życia.

Tak się jednak nie stało, było to pewnym utrudnieniem, ale w końcu wszystkie przeszkody można pokonać. Zastanawiające była ta niechęć do mówienia o tej książce, skoro była tyle warta, to musiał wiedzieć o niej coś więcej. Zresztą już te informacje, które przedstawił świadczyły, że się nią interesował. Tylko dlaczego nie powiedział kto ją napisał?

-Proszę nie obrażać mojej inteligencji, gdybym chciał wcisnąć komuś falsyfikat tej książki, to nie robił bym tego w antykwariacie ... - odpowiedział De Luca spokojnym tonem.

-Przyszedłem tutaj po rozmowie z profesorem Eigdio De Luca z NY University. Kazał mi porozmawiać z panem Izaakiem Mochenbaumem ... nie pomyliłem się w tym wypadku prawda? Książka, o której rozmawiamy interesuje mnie ... - chciał dodać z powodów zawodowych, ale postanowił dać sobie z tym spokój, spowodowało by to więcej pytań niż to warte. Policjant odczekał chwilę przypatrując się starcowi ...

-Pan wie więcej niż mi powiedział - tego był akurat pewien ... można to nazwać zmysłem gliniarza.

-Może zaczniemy od początku. Kto i kiedy napisał tą książkę? O czym ona traktuje? Dlaczego znalazła się, aż na tajnym aneksie? - musiał uzyskać odpowiedź na te pytania, jeżeli starzec nadal nie będzie chciał współpracować, będzie zmuszony pokazać mu odznakę. Może wtedy pójdzie łatwiej?

Popatrzył jednocześnie w bok na Nicole, która obserwowała całe zajście. To była dobra nauka, ci studenci ... którzy mogli okazać się kimś więcej, nie stanowili według jego opinii jakiegoś wielkiego wyzwania. Oczywiście mógł się mylić, nie miał wcześniej do czynienia z magami ... oczywiście jeżeli oni nimi byli ... może ta książka, była własnością tego całego artysty?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 17-02-2008, 16:27   #130
 
Umbriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie cośUmbriel ma w sobie coś
Ambers wściekł się.
"Cholerne urzędasy!" - krzyczały jego myśli podczas gdy ręce odruchowo cisnęły telefonem o łóżko. Podniósł go natychmiast i odruchowo obejrzał, czy nic się z nim nie stało. Następnie starannie założył rękawiczki i poprawił po sobie pościel, wygniecioną lekko krótkim siedzeniem na boku łóżka. Podniósł notes i szybko zapisał adres firmy i wszystkie ważniejsze informacje wyciągnięte z krótkiej rozmowy. Do tego wszystkiego usłyszał:

-Nastąpił pożar, ale sytuacja jest pod kontrolą. Proszę jednak spokojnie udać się do schodów przeciwpożarowych. Dla waszego bezpieczeństwa zostaną państwo ewakuowani. Zarząd Hotelu Pennsylwania postara się wynagrodzić państwu tą niedogodność.

-Szlag! – nerwowo przeczesał włosy. Ruch ten w dziwny sposób uspokoił go nieco. Wstał i wyszedł, zamykając pokój.

„Oznacza to, że będę musiał pojechać do firm osobiście” – po chwili rozwiązanie to wydało mu się dużo lepsze. Nie znosił jałowych rozmów przez telefon i gadek z sekretarkami.
Przed drzwiami zatrzymał się na chwilkę.

”Zaraz, czy o czymś nie zapomniałem? A! Partner!” – pomyślał z niecierpliwością. Zdecydowanie zbyt dużo wydarzeń nie działo się dzisiaj po jego myśli by pamiętać o wszystkim.

„Gdzie ten pieprzony mnich się podział?” – Przez chwilę miał ochotę ruszyć do samochodu i tam spokojnie na niego poczekać. Zrobił krok i dopadły go wyrzuty sumienia:
”A co, jeśli biedak się spali? Nie, muszę go odnaleźć” – uśmiechnął się krzywo. Sam sobie wydawał się patetyczny. Bohater, który chce zdobyć kolejny medal - pomyślał kpiarsko – „ A tymczasem pewnie ktoś nie dogasił peta”

Mimo wszystko spróbował odnaleźć schody i ruszył na górne piętra, patrząc po korytarzach. Gdyby ktokolwiek próbował go zatrzymać, pokazywał odznakę i mówił:
- Mój partner jest na górze, nie mogę go zostawić – po czym wykorzystywał impet swojego szybkiego marszu.
 
__________________
13 wydział NYPD
Pijaczek Barry
"Omnia mea mecum porto"
Umbriel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172