Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-04-2008, 20:04   #561
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kissi zjawił się! Ucieszył go brak reszty.
- Kissi... jesteś taki dobry dla mnie, choć ja... przepraszam – uśmiechnęła się Kejsi, udając, że ma się już lepiej. – Tak się cieszę, że nic ci nie jest! Bałam się, że te lewiatany cię skrzywdzą, zjedzą, jak Astarotha! Jak im uciekłeś!?
- Eeeer? – zdumiał się. – Ach, lewiatany! Już o nich zapomniałem! Pełno demonów szlaja się wokół ostatnio! No wiec udałem martwego. Wtedy lewiatan puścił mnie, spadłem w korony drzew, ale nic mi się nie stało, dzięki mojej małej tajemnicy – mrugnął.
- Tajemnicy? Jakiej tajemnicy?
- Tej, o której ci wspominałem. Moje spełnione marzenie.
- Jesteś...!?
- Tak – urwał i zaśmiał się wesoło. – Mówiłem ci, że nie jestem wymoczkiem! Dam sobie radę z demonami równie dobrze jak ten cały Sathem! Ale dość już o nich, to już przeszłość, Kejsi! Od dziś będziemy tylko razem! – wyciągnął do ciebie dłoń.
- A co stało się z Kirenem, tym elfem?
- Nie wiem – wzruszył ramionami. Lewiatany odleciały, może zabrały go ze sobą.
- A jego księga?
- Dlaczego o nią pytasz?
- Bo najwyższa kapłanka kazała jej strzec. Gdyby została zniszczona, stałaby się straszne rzeczy!
- Tak? Jakie?
- Bo widzisz, Sathem, i reszta drużyny, zanim ich spotkałam, podpisali się w tej księdze! Ona jest magiczna! Jeśli ktoś ją zniszczy, oni umrą, umrą! – szepnęła z przejęciem. – Kissi, proszę powiedz, czy te demony ją zabrały!?
- Nie wiem – odparł niepewnie.
- Nie! Biedny Sathem, biedny! One mogą go zabić!
- Sathem, Sathem, ciągle ten Sathem! – warknął Kissi, ale opanował się. – Nie ma go tutaj. Zapomnij o nim.
Kejsi zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Nie mogę – szepnęła. – To mój najlepszy przyjaciel!...
- Były najlepszy przyjaciel!!!
- A jeśli on umrze!?
- Nie umrze – uśmiechnął się Kissi. – Na pewno nie.
- Martwię się o niego.
- Niepotrzebnie – zapewnił Kissi. – Chodź, zaraz będzie burza.
- W lesie ponoć zaginął mały chłopiec! Słyszałeś o tym?
- Nie – sapnął zniecierpliwiony. – Chodź!
- Ktoś zabił Ilundila, doradcę kapłanki!
- Tak, Barbak i Thomas!
- To nie oni!
- Znów o nich wspominasz! Możemy przestać o nich mówić?!
- To nie daje mi spokoju, Kissi! Chcę im pomóc!...
- Na pewno ich problemy jakoś... da się rozwiązać – uśmiechnął się dziwnie.
- Tak myślisz?
- Jasne. Chodź już.
Kejsi za Kissim wskoczyła do dziupli. Pień był wydrążony, a pod ziemią była duża grota-nora, urządzona jak normalny pokój.
- Napijmy się za nasze zdrowie! – uszczęśliwiony Kissi nalał herbaty do filiżanek i podał je na stolik.
- Trzeba coś zrobić... Te demony stale będą wracać do Ditrojid!
- Nie będą.
- Skąd wiesz, skąd wiesz!?
- Twoi znajomi je przywali. Kiedy się wyniosą, demony znikną, zobaczysz. Będziemy żyli w spokoju, wiecznie.
- Wiesz kto to jest Rith?
- Każdy wie. To Pan Mgieł.
- Jak on wygląda?
- Nie wiem, nie widziałem go – wypił herbaty. – Pij, Kejsi, stygnie.
- Dziękuję ale... źle... źle się dziś czuję – udała Kejsi, uśmiechając się słabo.
- Co ci jest?
- Sama nie wiem... To chyba z nerwów, martwię się o Sathema i resztę...
- Czy moglibyśmy... nie mówić... o nich?! – westchnął Kissi.
- Przepraszam. Opowiesz mi, co robiłeś przez tyle lat? O swoim marzeniu?
- Jasne.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 02-04-2008, 16:10   #562
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Dwarf wstał z kolan. Spojrzał raz jeszcze na zakaszę a potem omiótł wzrokiem resztę pozostałych. Skinął głową Thomasowi po czym się uraczył solidnym łykiem spirytu.


-To jeszcze nie jest ta chwila Tev! Wstawaj już i nie przesadzaj to tylko mały piorun. Poza tym nie wiem czy słyszałeś jak z Ciebie żartował elfiasty zakalec.


Odszedł kilka kroków w bok. Nie chciał pomagać mu w tak prostych się zdawało sytuacjach. Rakasza miał swój honor i dumę. Dwarf stwierdził że uszanuje ją. Odczekał aż ten doprowadzi się do jakiejkolwiek możliwości kontaktu z światem zewnętrznym. Ork podejrzanie długo się modlił. Widać że musiał mieć coś na sumieniu. Karzeł chciał mu jakoś dopiec ale stwierdził że na razie krotochwile zostawi na boku. Ważniejszy jest CEL.


-No więc teraz jest przed nami pytanie czy szukamy tego dzieciaka czy idziemy na spotkanie tnijżom czy jak się je tfu wymawia. Jeżeli mógłbym coś powiedzieć a korzystając z okazji że mam już głos to może od razu powiem –Kapłan uśmiechnął się i oparł się na głowni młota

- Osobiście zostawiłbym tego dzieciaka swojemu losowi. Jeżeli ma choć trochę oleju w głowie przeżyje. A skierowałbym się w stronę tego wodospadu i tych latających gadów. Oczywiście może to być pułapka Bladoskórego demona ale to może i lepiej w tym gronie moglibyśmy się zmierzyć z niejednym zagrożeniem i wygrać! Sathem czy mógłbyś poprowadzić wyprawę. Ja i Zielony będziemy zamykać pochód – Waldorff z uśmiechem spojrzał się na drowa...
 
Vireless jest offline  
Stary 02-04-2008, 20:16   #563
 
Mijikai's Avatar
 
Reputacja: 1 Mijikai ma wyłączoną reputację
- Sathem czy mógłbyś poprowadzić wyprawę. Ja i Zielony będziemy zamykać pochód... - dokończył krasnolud.

"Karłowaty spryciarz." - pomyślał rozgoryczony. Ray'gi dotąd nie miał okazji zastanawiać się nad różnorodnością krasnoludów. Chociaż większość ich gatunku była tępa i generalnie prostacka ten wydawał się inny. Z resztą wszystkie uduchowione persony, z którymi zetknął się w czasie swego wcale nie krótkiego życia wydawały się "inne". Co to znaczy ? Inne były pod różnymi względami. Fanatyków postrzegał jako zaślepionych głupców, ale skutecznych. A skuteczni ześlepieni głupcy byli zawsze bardzo przydatni. Ten kapłan jednak należał do drugiego grona, spotykanych rzadziej, lecz bardziej przez drow'a poważanego. Ich nie dało się wykorzystać. Był to ślepy upór, przekonanie o tym, że nie wszystko można załatwić mieczem, jak wiadomo tacy najczęściej kończyli kwestią: " Prędzej zginę niż Ci pomogę ! ", a drow traktował ich dosłownie i sprawa była załatwiona. Tu jednak sytuacja miała się inaczej i otwarta agresja była ostatnią rzeczą, której by się dopuścił. W ogóle otwartą agresję uważał za najmniej subtelne wyjście z sytuacji, którego używali głupcy i desperaci. Tu trzeba było działać jak drow. I tak miał zamiar postąpić.

Krasnolud uśmiechnął się w jego stronę, a ten odwzajemnił uśmiech i pochwycił spojrzenie krasnoluda, przez chwilę stał i patrzył mu w oczy, ale potem tylko prychnął lekceważąco, zachichotał i odwrócił się na pięcie. Poszukiwania chłopca uważał za nonsens, chociaż spotkanie z tymi stworzeniami przekładał niewiele ponad to. Jedno i drugie było stratą czasu - jego cennego czasu. Określona misja jakiej się podjął miała się nijak do tego co teraz zamierzali zrobić. Strzelił palcami, by zamanifestować odrobinę energii, która przelała się przez wszystkich naokoło, wzbudzając nieprzyjemny dreszcz. Podniósł fortecę intelektu, by wspomóc swój umysł, zanosiło się na konfrontację z kryształem, który żarliwie protestował, na zbytnie oddalenie się Kejsi.

- Sathemie, tak ? Prowadź jeśli znasz drogę. - podniósł brwi w geście powątpiewania.
 
Mijikai jest offline  
Stary 02-04-2008, 21:51   #564
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
there`s a demon in my basement!...

- Ucichł.
- Albo został uciszony.
- Zrób coś.
- Co mam zrobić? Nie rozumiem, co Verion chciał im przekazać.
- To na pewno on?
- Ten głos, te błyskawice. Zbyt dobrze je pamiętam. To Kihara Riona.
- Riht jest jego tworem. Mógł się pod niego podszyć? Mógł wiedzieć...
Wiatr. Lodowaty chłód.
Smok zaryczał gromko.
Wiatr. W gwałtownych podmuchach targał rozpuszczone włosy mężczyzny stojącego na szczycie skały.
Chciałbym...
Kiedy Biała Gwiazda zgaśnie, chciałbym...
Uśmiechnęła się.
W moich snach, widzę, jak...
Mężczyzna otworzył fioletowe ślepia.
Czerwień chmur, zatopiony w srebrnym blasku Gwiazdy.
Chciałabym...
Zdusił w dłoni fioletowy kwiat róży.
Nie zna snu, nie zna lęku. Uśmiechnął się. Smok ryknął i pikując wciąż, posłał w dół wodospad skrzącego się czerwienią ognia.
Chciałabym zasnąć wraz z Gwiazdą... Jej łzy. Suszył wiatr.
A nieboskłon pęknie pod jej szeptem, biel stanie przeciw chaosowi w rękach samego chaosu... A Starożytna Biel wedrze się w ranę i rozpleni się po morzu fioletu.
- Zrób coś, Lavender – szepnął zniecierpliwiony Valgaav.
- Verion nienawidzi mojego głosu, Czarny Smoku.
* * *
Barbak;
Przyklękasz i składasz podziękowania Światłu za pomoc w ocaleniu Teva.

Waldorff; Stwiedzasz, że warto by odnaleźć ten wodospad z tiżnijami.

Ray`gi; Zgadasz się na wyprawę nad wodospad. Ale organizacja. Kejsi i Astaroth wybyli gdzieś, Charlotte zniknęła bez śladu, a reszta szlajają się nocą po lesie poszukując latający węży, nie wiadomo po co.

Barbak, Waldorff, Ray`gi, Tev, Sathem; Wyruszacie. Noc otula mrokiem cały las.





Sathem idąc za zapachem wody i jeziora prowadzi was. Ziemia robi się grząska, chlupocze. Zapach wody jest wyraźny, słychac głośny koncert żab. Jeszcze jedna kępa krzaków do pokonania... i jesteście na niewielkie skarpie, odciętej od tafli wody przez gęsty szuwar. Stajecie się świadkami przepięknego widowiska – jeden z trzech księżyców przegląda się w lustrze wody, swym blaskiem napełniając jezioro skrzącymi się odbłyskami. Po jeziorze leniwie dryfują dwie malutkie łodzie.

Night Reflection by ~webby85 on deviantART [bez butelki;p]

No dobrze, więc szukacie tiżnijów. Nie widać ich. A jeśli już je znajdziecie – co właściwie zrobicie...?

Kejsi; Rozmawiasz chwilę z Kessim, kiedy słyszysz z zewnątrz skrzekot papużki. Przepraszasz Kissiego i wyskakujesz z dziupli, by sprawdzić jakie wieści przyniósł zwiadowca.

Astaroth; Niematerialnie wtopiony w pień drzewa zanurzasz się głębiej i w dogodnej chwili ostrożnie wyściubiasz nos i fioletowe oczka ze ściany groty-nory, by się rozejrzeć Kejsi właśnie wybyła, niezadowolony Kissi pognał za nią, czas się rozejrzeć... hmmm, gdzie on tu trzyma księgi...? O, jest regał...

Co jest...?

Białe iskry sypnęły ci deszczem przed oczami. Oj... – zdążyłeś pomyśleć, gdy wewnątrz ciebie coś pękło, roztopiło się, rozsypało.

Odzyskujesz przytomność. Leżysz na plecach, w ciemnym pomieszczeniu. Twardo... twardo?... Boli głowa... bo...li...?! Pomacałeś ręką potylicę. Au... Czarny włos zaplątał się między twoje palce i niechcący go... wyrwałeś...?!
Coś tu jest cholernie nie tak – zdałeś sobie sprawę z powagi sytuacji.
Podnosisz się mozolnie. Mięśnie, ścięgna, stawy... święty Chaosie, czujesz je, one... istnieją!...
Wstajesz. Teraz dopiero w idealnym mroku zauważasz, co jest na podłodze pod tobą.

http://www.originalmagick.com/myspace/pentagram.jpg

Rozglądasz się. Pomieszczenie bez okien, drzwi, zamknięta klapa w suficie. Grota-nora. Zupełnie pusta. Krok przed siebie, kolejny. Uderzasz twarzą o niewidzialną barierę, jaką wyznacza zarys pentagramu. Obchodzisz wokoło. Nie jesteś w stanie wyjść poza pentagram!
- Przyjemne? – usłyszałeś. – Na pewno przyjemnie było patrzeć, jak Verion mnie okłada, jak czyni mnie śmiertelnym, jak łamie mi ręce i żebra...? Mój plan był genialny. Namęczyłem się nad nim jak wszyscy diabli-Lordowie demonów! Zdobyć przepis, składniki, zdobyć frajerów, którzy wyniosą z Groty Życia kryształy swych dusz, i pokonać zdrajcę, który wyłamał się z szeregu ślepych sługusów! Zwaliłeś mi na głowę setki przeszkód, Valgaava, Żywy Ogień, wiatr Lodu, Veriona, samą Almanakh! Pokonałem je wszystkie, pokonałem ciebie! A teraz zasłużyłem na coś, nieprawdaż? Kolejny sukces. Ja też, z mocą amuletu Kaihi-ri, nauczyłem się łamać reguły i odbierać synom chaosu, MOJEGO chaosu, nieśmiertelność, która tylko MNIE się należy! Skoncentrowanie takiej energii w jednym miejscu trwa dość długo i – zaatakowany zdążyłbyś zbiec, więc musiałem zastawić pułapkę, stworzyć bagno, do którego sam przyjdziesz i w którym się utopisz, Ast i Aroth! – fuknął z pogardą. – To było cholernie trudne! Drobna zachęta, i proszę, udało się idealnie! Możesz krzyczeć, wywijać tymi swoimi szablami, wzywać legiony na ratunek! Nic się nie stanie! Bariera pochłonie każdą cząstkę twojej energii, Białej, Fioletowej, Zielonej, KAŻDEJ!!! – dorzucił z chorą satysfakcją. – Spędzisz resztę swojego ŻYCIA tutaj, w tym pentagramie, aż kiedyś w końcu UMRZESZ!!! Nikt cię nie usłyszy, nikt nic nie poczuje, choćbyś całą planeta zatrząsł!!! Nikt cię nie znajdzie! I UMRZESZ!!! W końcu umrzesz!!! – Rith był najwyraźniej zachwycony tym faktem.

W tej właśnie chwili coś sobie uświadomiłeś. Te pioruny, grzmoty... Ktoś za wszelką cenę starał się powstrzymać ciebie przed dotarciem do tego miejsca!

Kejsi; Więc okazało się, że Icka nie ma. Kissi zaciąga cię z powrotem do swojej chatki i znów proponuje herbatę.
- Daj spokój, boisz się, że cię otruję, czy jak?! – zaśmiał się lekkodusznie.

Naraz słyszycie pukanie, jakby ktoś uderzał o pień dębu nad wami. Wyglądacie ostrożnie z dziupli.
Demon by ~Emeraldus on deviantART

- Zbyt długo to trwa, Kejsi – odezwał się obcy. – Pogaduszki, herbatka. Mojemu panu, Astarothowi, się spieszy. Dal ci szansę. Czas się skończył.
- Coś za jeden?! – oburzył się Kissi.
- Emerald, brat Azmaera – uśmiechnął się, gwałtownie wyrwał zza pasa szablę i skoczywszy ku Kessiemu świsnął nią; Kissi ledwo uchylił się, szabla ścięła bez trudu grubą gałąź, która zwaliła się na ziemię. – Oddawaj księgę, długouchy smarkaczu – nakazał Emerald.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 03-04-2008, 13:57   #565
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ork uniósł się z kolan wyraźnie zamyślony. Zamyślony i szczęśliwy zarazem. To co się działo dookoła niego zaczynało pomału układać się w jakąś całość... sporo było jeszcze białych plam, ale wszystko zdawało by się zaczyna układać się coraz lepiej. Tak by się przynajmniej mogło zdawać. Znalazłem przyjaciół, podążam z prawym zadaniem. A teraz jeszcze.... Barbak nie dokończył.

- Osobiście zostawiłbym tego dzieciaka swojemu losowi. Jeżeli ma choć trochę oleju w głowie przeżyje. A skierowałbym się w stronę tego wodospadu i tych latających gadów. Oczywiście może to być pułapka Bladoskórego demona ale to może i lepiej w tym gronie moglibyśmy się zmierzyć z niejednym zagrożeniem i wygrać! Sathem czy mógłbyś poprowadzić wyprawę. Ja i Zielony będziemy zamykać pochódWaldorff z uśmiechem spojrzał się na drowa...

- Prowadźcie zatem. Barbak odparł zimno. Starał się aby nie zdradzić absolutnie żadnych niepotrzebnych emocji. Był zdecydowanie podekscytowany, a wypity przed kilkoma chwilami alkohol nie ułatwiał sprawy.

- Tev. Mnie wzywa natura. Idźcie przodem, za parę chwil do Was dołączę.

Ork odwrócił się na pięcie i odmaszerował w pobliskie karłowate sosenki celem wiadomym.
Odchodząc dodał jeszcze jakby od niechcenia.

- Waldorff Karag’d ah di erttakles.- Ork miał nadzieje że wyraził się prawidłowo i że tak proste słowa w krasnoludzkim nie zostały przez niego przeinaczone. Nie chciał zarobić młotem między łopatki.
 
hollyorc jest offline  
Stary 03-04-2008, 16:33   #566
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Chimera znalazła się w ,,domu" Kissiego, więc najpewniej właściciel będzie nią zajęty na tyle, by dokładnie nie obserwować ścian. Niewielkie szanse, by chciał on oddać księgę z własnej woli więc najpewniej trzeba mu będzie ją ukraść osobiście. Wciąż niematerialny przeniknął przez pień drzewa tak, by obejrzeć jego wnętrze. Nora tymczasem była pusta, więc wykorzystał to, by się rozejrzeć, lecz w momencie gdy dostrzegł regał cały świat przesłoniła kurtyna białych iskier a demoniczne jestestwo wypełniło nieznane wcześniej uczucie. To tak, jakby wszystkie jego wnętrzności zatrzęsły się gwałtownie, po czym wylądował na podłodze

Gdy się ocknął wszędzie wokół była ciemność, z lekko zarysowanymi konturami pomieszczenia. Jednak o wiele dziwniejsze było to, co odczuwało całe jego ciało. No właśnie - jako demon nie powinien nic odczuwać! A jednak... normalny ból głowy, twardość podłogi w końcu nieprzyjemne uczucie wyrwania sobie włosa. Wstał ostrożnie, nie będąc pewnym sytuacji i przeciągnął się, aż usłyszał delikatne trzaśnięcie w swoim kręgosłupie. Zaraz... Przecież... Nie miał kręgosłupa? Ogłupiały przejechał ręką po plecach - wyraźnie zarysowany kręgosłup. Obejrzał swoje dłonie - pod skórą wyraźnie rysowały się kształty mięśni i żył. By się upewnić, poruszył prawą ręką. Jednak nie mylił się - miał normalne stawy, mięśnie i kości! Był... człowiekiem? Ale jak? Kto? Co u anioła się stało?!?

Oczy zaakomodowały się dość szybko i już po chwili mógł dokładniej obejrzeć miejsce, w którym się znajdował.Pomieszczenie nie miało okien ani drzwi, jedynie zamkniętą klape w suficie. Opustoszała grota-nora, oraz pentagram wyrysowany dokładnie wokół niego. Nie był to zbyt przyjemny widok, i by upewnić się czy jest to dokładnie to, co myśli ruszył do przodu. Krok przed siebie, kolejny i już miał uśmiechnąć się radośnie gdy uderzył twarzą o niewidzialną barierę, wyznaczoną przez zarys pentagramu. A jednak! Więzienie na takich jak on! Kto śmiał... Kto śmiał więzić go w ten sposób musiał mieć naprawdę nierówno pod sufitem

I po raz kolejny proroczo spełniły się jego słowa, gdy obok pojawił się Rith, we własnej osobie.

- Przyjemne? – usłyszał nagle znajomy głos – Na pewno przyjemnie było patrzeć, jak Verion mnie okłada, jak czyni mnie śmiertelnym, jak łamie mi ręce i żebra...? Mój plan był genialny. Namęczyłem się nad nim jak wszyscy diabli-Lordowie demonów! Zdobyć przepis, składniki, zdobyć frajerów, którzy wyniosą z Groty Życia kryształy swych dusz, i pokonać zdrajcę, który wyłamał się z szeregu ślepych sługusów!
- Rith... Tylko ty mogłeś mnie potraktować w ten sposób. Męczyłeś się nad zdobyciem amuletu, taki wielki i wspaniały a nie potrafiłeś nawet porządnie opętać człowieka! Wyzwoliłem się spod twojego jarzma, zakpiłem jawnie z ciebie! Zwykły człowiek! I ktoś taki jak ty uważa, że ma prawo rościć sobie władzę nad fioletem?
- Zwaliłeś mi na głowę setki przeszkód, Valgaava, Żywy Ogień, wiatr Lodu, Veriona, samą Almanakh! Pokonałem je wszystkie, pokonałem ciebie!
- No widzisz
- odpowiedział Astaroth, uśmiechając się - Ty byłeś zbyt głupi, by znaleść sobie sojuszników, w przeciwieństwie do mnie. I nie myśl, że już wygrałeś!
- A teraz zasłużyłem na coś, nieprawdaż? Kolejny sukces. Ja też, z mocą amuletu Kaihi-ri, nauczyłem się łamać reguły i odbierać synom chaosu, MOJEGO chaosu, nieśmiertelność, która tylko MNIE się należy!
- Mylisz się... Ty umrzesz ojczulku i dobrze to wiesz. Wiesz, że zginiesz niezależnie od tego, jaką moc zdobędziesz. To już drugi raz, gdy zginę nieprawdaż? Dwa razy udało ci się mnie pokonać. Uda ci się trzeci? Dziesiąty? Setny? Tysięczny?!?
- Skoncentrowanie takiej energii w jednym miejscu trwa dość długo i – zaatakowany zdążyłbyś zbiec, więc musiałem zastawić pułapkę, stworzyć bagno, do którego sam przyjdziesz i w którym się utopisz, Ast i Aroth! –
fuknął z pogardą. – To było cholernie trudne! Drobna zachęta, i proszę, udało się idealnie!

Astaroth spochmurniał

- Masz rację... Nie spodziewałem się po tobie tak skomplikowanego planu, mój błąd. Tym razem mnie masz...
- Możesz krzyczeć, wywijać tymi swoimi szablami, wzywać legiony na ratunek! Nic się nie stanie! Bariera pochłonie każdą cząstkę twojej energii, Białej, Fioletowej, Zielonej, KAŻDEJ!!!
– dorzucił z chorą satysfakcją. – Spędzisz resztę swojego ŻYCIA tutaj, w tym pentagramie, aż kiedyś w końcu UMRZESZ!!! Nikt cię nie usłyszy, nikt nic nie poczuje, choćbyś całą planeta zatrząsł!!! Nikt cię nie znajdzie! I UMRZESZ!!! W końcu umrzesz!!! – Rith był najwyraźniej zachwycony tym faktem
- Umrę, tak? Poczekasz aż dopadną mnie głód i pragnienie, zmora ludzkiej rasy? Będziesz patrzył z daleka, jak powoli konam? Boisz się śmierci, bardziej niż ktokolwiek inny i nie zbliżysz się nawet do pokonanego przeciwnika. Jeśli tak chcesz... Jednak pamiętaj! Jestem twoim cieniem, zawsze nim będę więc uważaj na swoje kroki... Ast i Aroth nigdy cię nie opuści! Sam mnie stworzyłeś, twój błąd spowodował, że mam wolną wolę i nie pozwolę się zabić, dopóki ty nie zginiesz!

Rith jednak nie dał się sprowokować i znikł, a Astaroth został sam, uwięziony w pentagramie. Sytuacja wyglądała dość kiepsko - Rith nie przechwalałby się nadaremnie i jeśli stwierdził, że jego energia nie przejdzie przez pentagram to najpewniej tak było. Skoro zabezpieczył go nawet przed mocą legionu, to najpewniej żadną ze swoich mocy nie zodła złamać czegoś tak potężnego. Nie śpieszyło mu się nigdzie aż tak bardzo, więc usiadł na podłodze pośrodku pentagramu i zagłębił się w rozmyślaniach

Rith zniczył jego demoniczne ja, przywracając go z powrotem do bycia człowiekiem. Verion zrobił z Rithem ponownie, jednak był on jego stwórcą, w przeciwieństwie do niego i Ritha. Dawało to pewne nadzieje na to, że uda mu się przywrócić swoją moc. Problemem było wydostanie się z tej pułapki, jednak tą kwestię odłożył na później. Rith pozbył się swojego największego zagrożenia, jednak to wcale nie oznaczało, że jest bezpieczny. Teraz najpewniej albo spróbuje wykończyć pozostałych pojedyńczo, albo uniemożliwi im zniszczenie tego świata. Thomas, drugi którego stworzył. Ostatni ślad jego energii. Dzięki chaosowi stał się silny, wystarczająco by z pomocą żywego ognia poradzić sobie z wysłannikami Ritha. Jeśli reszta drużyny była z nim, nie musiał się o nich martwić. Problemem pozostawała Kejsi, która przez jego brak rozsądku została bez ochrony i najpewniej stanie się pierwszym celem Ritha. Co prawda ostrzegł ją przed jego przebiegłością, jednak nie wiadomo, czy w momencie próby będzie pamiętała jego słowa.

Niezależnie od tego, siedząc tutaj nie mógł nic zrobić, więc najrozsądniejszym wyjściem byłoby po prostu się stąd wydostać. Jeszcze raz dokładnie obszedł pentagram, badając centymetr po centymetrze czy nie ma w nim jakiejś luki. Nie liczył co prawda na to, jednak nigdy nie zawadzi sprawdzić. Nic. Był dokładnie zamknięty, bez choćby minimetrowej szczeliny prowadzącej ku wolności. Nic to, plan A od początku był do niczego. Pora było przygotować warianty B i C. Miał przy sobie, poza bronią tylko trzy przedmioty: solidny, portowy łańcuch, rękawicę z demonicą i berło Astarotha. Kilka sekund myślenia na najwyższych obrotach, na jakie stać tylko kogoś naprawdę zdeterminowanego zaowocowało dwoma możliwościami. Rith dokładnie zabezpieczył pentagram przed JEGO energią, jednak nie przewidział tego, że może posiadać przy sobie sojusznika, który nie był zrodzony z jego własnej energii. Wyciągnął przed siebie lewą rękę by przyzwać demonicę

[Jeśli się zjawi]

- Witam - powiedział uśmiechając się - Dawno się nie widzieliśmy, nieprawdaż? Jak widzisz, znajduję się w nieprzyjemnej sytuacji i mam do ciebie prośbę: ostrzeż Thomasa i Kejsi że grozi im niebezpieczeństwo, a ja nie zdołam im teraz pomóc. Nie mów im jednak, co się ze mną stało, bo to dość krępujące. Nie daj się dorwać Rithowi, bo nie chcę cię mieć na sumieniu, a potem wróć tutaj.

Następnie, gdy demonica już zniknęła Astaroth uśmiechnął się obłąkańczo wyjmując (nie pytajcie skąd :P) berło, i powstrzymując śmiech zatoczył nim w powietrzu koło mówiąc

- Eh, vae victis! Hodie mihi cras tibi!

[Jeśli się nie pojawi]

Plan B również zawiódł, więc pozostała mu tylko ostatnia nadzieja...

Astaroth uśmiechnął się obłąkańczo wyjmując (nie pytajcie skąd :P) berło, i powstrzymując śmiech zatoczył nim w powietrzu koło mówiąc

- Eh, vae victis! Hodie mihi cras tibi!
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 03-04-2008, 17:03   #567
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Las i to taki jak ten od zawsze wydawały się obce dwarfowi. Z natury już były ostoją wszystkich tych zwierząt lub postaci, z którymi on nie zawsze chciał mieć do czynienia. A na dodatek teraz jest w lesie magicznym gdzie wokół się rozgrywa burza bez deszczu. Nie poprawiło mu to nastroju. Zdecydowanie!


Jeszcze ten drow w drużynie. Nie wiadomo, co chce a raczej, w jaki sposób chce coś zepsuć. Bo to, że chce coś zmalować było pewne. Młot bojowy, który Waldorff teraz niósł na ręku, co chwila delikatnie podrygiwał. Nie zauważalnie dla oka, ale nie dla brodatego znawcy spirytu. Mimowolnie się uśmiechał na temat, co można by zrobić z tym czarnym elfem. Prawie wszystkie propozycje zawierały przyrzeczenia powolnej śmierci. Kapłan nie reagował. Na razie.


Gdy ruszyli opadło o zaskoczenie już po raz wtóry na tym świecie. Fakt, że trochę w dziwnej składni, ale usłyszał prawdziwy himrish.

-Waldorff Karag;d ah di erttakles

-No’um thrad cyge. Vall’tfe grungi
. – Warknął zaskoczony i mocnym machnięciem rękawicy osadził orka w miejscu.

-Przejdź na wspólny! I więcej przy nim nie wypowiadaj tych słów. Żaden żyjący elfi trup nie może poznać naszej mowy. –Wyraz twarzy złagodniał mu. – Przyjacielu, zrozum mnie. Poza tym mów, o czym chciałeś pogadać.

Szli cały czas zostając z tyłu. Ork opowiadał, Waldorff w tym czasie słuchał i uważałby nie wpaść w jakieś tarapaty. Nie trzeba też chyba dodawać jak był dobry w tropieniu i skradaniu się po lesie.

Jezioro oczarowało ich. Waldorff aż przystanął na chwilę. Potem dość słyszalnie się pacnął w czoło dłonią wielkości bochenka chleba.


PLASK


-Przepraszam, ale ze mnie jest ciapciak. Ukłony w stronę Kejsi, której tu nie ma. - Krasnolud rozejrzał się wokół i poczekał aż reszta spojrzy się na niego.

-Czy to miejsce nie wydaje się Wam znajome? Widzieliśmy je już w tamtej wizji w Ditroid. Tak samo było z tą kobrą! –Zwrócił się w stronę Zielonego- Tak ten wężyk od twojej wódki. Wszystko się układa w jedną całość. Cała tamta wizja została już zrealizowana. Odnaleźć księgę i przeczytać ją i chyba zniszczyć, choć do końca nie jestem tego pewien. Potem była ta dziwna kobra, która Kejsi rozpoznała, jako tiżnije. No i jezioro. Ale jednego jestem ciekaw w tej wizji był również i demon. Sathem, Barb pamiętacie? A skoro tak to zaraz pewnie spotkamy się z kimś, kto nie będzie zbytnio nam przychylny. –Waldorff jakby rozglądając się podniósł młot i pogładził go po głowni.

-Teraz są jeszcze dwa pytania wynikające, wprost że nie ma tu nikogo z naszych demonicznych przyjaciół. Kto nam zsyłał te wizje i w jakim celu? Oraz jak do jasnej ciasnej teraz możemy jeszcze przywołać Almanach, gdy drużyna się rozleciała. Każdy, kto coś wiedział o demonach, Almakh lub smokach gdzieś się ulotnił i zostaliśmy My. Tacy jak Oni, ale bez wiedzy, z którą moglibyśmy być setki razy bardziej niebezpieczni

-Chociaż osobiście uważam, że tiżnije w jakiś sposób są połączone ze smokami lub siłami dobra. Nie mówcie mi tylko, że wszystkie legendy kłamią. To by się nie trzymało kupy. Gdy już znajdziemy, któregokolwiek z nich będziemy mogli się przekonać czy i jak bardzo się mylę

-Potem odwrócił się w stronę drowa.

Drowie, poruczniku! Nie jestem Ci przychylny z wiadomego powodu, ale teraz pytam się z pełnym szacunkiem tradycji. Podróżowałeś z nami dostatecznie długo by powiedzieć, o co tu biega, jeżeli jeszcze sam wywnioskowałeś.

-Staramy się dopaść Ritha bladolicego syna takiej burej maci z demoniej skóry powstałego. Cała drużyna jak tu i ówdzie stoi czy leży ma jeden cel. Zabić go, powody przemilczę. Choć jeżeli dożyjemy rana z chęcią opowiem. zatem, po której stronie stoisz?
 
Vireless jest offline  
Stary 03-04-2008, 21:29   #568
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Od rozmów i herbaty oderwało nas pukanie. Zjawił się Emerald, brat azmaera! Brat!? On jest synem Astarotha!?
Szybko wyjaśnił o co mu chodziło, Astaroth wysłał go po księgę! Wiadomo jak jest z demonami, chcą mieć wszystko, wszystko, i to od zaraz, natychmiast! Astaroth nabrał chimerkę, zabrał ja z dala od reszty, z dala od drużyny, i udał że czuwa, tymczasem nasłał na Kissiego swojego sługę!
- Zamilcz, demonie, synu chaosu, fioletowy kulfonie! – oburzyła się Kejsi. – Nie oddamy synom chaosu księgi, bo od niej zależy życie moich przyjaciół! Przepadnij!

Chimerka klasnęła w dłonie, z ziemi obok demona wyrosła duża bańka z wody i zamieniła się w żywiołaka wody.

Odbicie świetliste zmrożone rozkazem bieli,
Skuj swoim gładkim lustrem ciszy wrzask złych dusz,
Zduś ogień nienawiści ich umysłów i serc,
Blizzard wind!!! – chimerka chciała spowolnić demona, jednocześnie mając nadzieję że żywiołak go zaatakuje.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 03-04-2008, 21:56   #569
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas.

Po akcji ratowniczej Thomas wstał i spojrzał przed siebie. Zdziwił się. Jeszcze przed chwilą wyraźnie czuł energię Astarotha. Teraz... Teraz najnormalniej w świecie znikła. Zaniepokoiło to Anioła. Nie na codzień gubi ślad Demona, którego energie zna od dawien dawna. Coś musiało się stać.
Koło Anioła zamajaczyła postać Mężczyzny ubranego w czerwony płaszcz.
- Archer... Zostań tu z nimi. Pilnuj ich. - mruknął do swego sługi tak, by tylko on go słyszał.
- Tak jest. - odpowiedział ze stoickim spokojem Łucznik.
Anioł obdarzył go uśmiechem i skupił się. Gdzieś w oddali pojawiło się białe światełko, które tylko oczy Thomasa mogły dojrzeć. Spojrzał na swoich towarzyszy.
- Niedługo wrócę. - powiedział spokojnie przenosząc wzrok z postaci na postać.
Znów spojrzał w miejsce, gdzie widział światełko. Mniej więcej wiedział co tam jest... Niepokój powiększał się z każdą chwilą. Nagle Anioł rozmył sie. Znikł.
Chwilę później pojawił się za demonem, który chciał księgę od Kejsi.
- Kejsi... Nie oddawaj mu jej. - mruknął spokojnie.
Podszedł do himerki nie zwracając uwagi na Demona. Spokojnie stanął przed nią, zasłaniając ją swoim ciałem. Gdy wypuściła żywiołaka najnormalniej go... Zniszczył Sierpem, który ściął dwa drzewa dalej.
- Księgi nie dostaniesz... Synu Ritha. Widzisz... Ta książka jest mi bardzo potrzebna. Jeśli Rith ją chce to niech sam... Osobiście się po nią zjawi. - mruknął spoglądając mu głęboko w oczy.
Obrócił się do Kejsi i spojrzał na himerkę.
- Ufasz mi...? - spytał retorycznie po czym zamknął oby dwie Himerki w klatce z półprzezroczystych ścian, które wzmocnił i bielą i chaosem - Tu będziecie bezpieczni.
Znów spojrzał na demona.
- Idź i przekaż to swemu panu. - mruknął z pogardą.
Gdyby Syn Rithowy zaatakował Thomas częstuje go Sierpem tnąc na pół.
 
Panda jest offline  
Stary 04-04-2008, 21:08   #570
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Astaroth; No to utknąłeś. W zagłodzonym, odwodnionym, śmiertelnym ciele.
Przyzywasz demonicę. Nie pojawia się.
- I need light to manifist, sugar – słyszysz jej głos. – I need shadows, not darkness.
- Próżny trud! – zachichotał Rith. – Nikt nie wyjdzie poza obręb tego pentagramu, i nikt nie wejdzie do środka! Najmniejsza cząsteczka energii się nie przedrze! Masz mnie za głupca?!
- You sound like one – zachichotał głos demonicy.
Wyjmujesz pęk magicznych różdżek i zaczynasz nim wymachiwać.
PACH! Na podłodze pojawiło się... białe płótno i pędzel. Hm... PACH! W rogu sali zakwitły dziwne kwiatki. PACH! Klapka w suficie otworzyła się, wpuszczając na dno groty nieco światła z piętra wyżej. PACH! Oj niedobrze... na rękach wyrosło ci rude futro oO’

Kejsi;
Demon błyskawicznie teleportuje się, blizzard wind zamroził kilka okolicznych drzew. Żywiołak wody zaś zostaje zniszczony przez... Thomasa! Upadły Anioł zjawia się, i zamyka ciebie i Kissiego w klatce z półprzezroczystych barier.
- Znowu ty?! – drze się wściekły Kissi.- m wiłem ci, żebyś zostawił Kejsi i mnie w spokoju!!!!

Thomas;
- Ta książka jest mi bardzo potrzebna. Jeśli Rith ją chce to niech sam... Osobiście się po nią zjawi. Idź i przekaż to swemu panu.
Demon prychnął drwiąco.
- Nie przyszedłem tu po księgę, a po ciebie, Thomasie – zawołał.
W jego ręce pojawia się świetlista włócznia.
Błyskawicznie ciąłeś Żywym Ogniem, blask ostrza ześliznął się po klindze i pomknął falą ku demonowi, rozrywając jego ciało na prawa i lewą połowę. Demon zaśmiał się obłąkańczo, obie jego połowy zafalowały jak obłe robaki i rzuciły się ku tobie, zaś włócznia pozostała, lewitując w powietrzu. Połówki demona, niczym wijące się żmije, pijawy, oplotły się błyskawicznie wokół ciebie, miażdżąc cię, przyciskając twoje ramiona do tułowia, chichocząc wciąż dziko. Świetlista włócznia z sykiem ognia wystrzeliła ku tobie. Z chrzęstem przeszyła na wylot twoje ciało, przybijając cię do wielkiego drzewa. Połówki demon zamieniają się w fioletową mgłę i znikają, lecz włócznia pozostaje. Przebiła twoje serce, ale nadal żyjesz! Tyle tylko, że nie możesz się ruszyć! Próbują wyrwać jakoś włócznię, oswobodzić się – nic! Wisisz z pół metra nad ziemią, bezradnie majtając w powietrzu nogami.

Kejsi; Kiedy Thomas utknął, przybity do drzewa, klatka z barier znika.
- Wynoś się stąd, to nasz dom, Kejsi jest moja!!! – wydarł się na Thomasa Kissi.

Thomas; Kissi stanął między Kejsi a tobą i wrzeszczy grożąc.
- Nie jesteście jej potrzebni, ja się nią zaopiekuję, wy się wynoście, tacy jak ty, wszyscy, won, przepadnijcie!!! Kejsi jest moja!!! Nie chcę żadnego z was więcej widzieć!!!

* * *
- Wszystko idzie zgodnie z planem!!! – Rith odzyskał humor i wielce się radował. – Astaroth zdycha, jego ostatni twór, Thomas, również kipnie za kilka godzin, a wtedy zakończy się mit Last soulbreaker`a! Pozbędę się całej upierdliwej reszty, a gdy Kissi ulepszy miksturę, odzyskam nieśmiertelność i zgładzę także Kejsi! Zginą!!! Nie będzie Ast i Arotha, dzieci Bieli, wybrańców, Żywy Ogień i Wiatr Lodu mogą sobie wsadzić, mwhahaha!!! Nie ma Mistress, nie ma Veriona, Shabranido, Valgaava, Almanakh, Lavendera! Będę nieśmiertelnym Panem mgieł, Stwórcą i Niszczycielem!!! Wszystkim i niczym!!! Każdym Shabranido, Nowym, Starym, każdym Verionem i zawładnę mocą każdej Almanakh!!!
* * *
Barbak, Waldorff, Ray`gi, Tev, Sathem;
Dołącza do was Archer, sługa Thomasa. Siedzicie sobie nad brzegiem pięknego jeziora, nie bardzo wiedząc co dalej.
Zauważacie nieopodal mężczyznę wyłaniającego się z lasu. Blondyn, ma na sobie znoszone liche spodnie i koszulę. Wygląda na załamanego i bardzo zmęczonego. Podchodzi bo brzegu, tuż przy tafli wody pada na kolana i zanosi się płaczem.
- Światło, wskaż mi drogę, albowiem zgrzeszyłem myślą, słowem, i okazując lęk, którego nas nie uczyłaś!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172