Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-02-2013, 22:50   #31
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-----------------------------------------------------------------


Czekając na Tysia, cała grupa zastanawiała się nad powrotem do swojej kryjówki. Po niecałej godzinie wrócił Tysio.

- I jak, znalazłeś trop? – zapytała Witt

- Nic niema! Albo znał teren i doskonale potrafił się ukryć. Albo go czort wezwał do siebie. –odpowiedział Tysio


- no nic zbieramy się do domu – Witt

- nareszcie, psina pewnie zdycha z tęsknoty – zagadał Czerep

Podróż była dość żmudna i długa. Po dłuższym czasie doszli do torów znajomych dla całej grupy. Dalej podążali wzdłuż nich. Po nie całym kilometrze niespodziewanie wyskoczyło zwierzę. To był jeden wilk. Jako że Anastazja szła pierwsza, została zaatakowana przez drapieżnika. Nie zdążyła wyciągnąć broni. Atak skutecznie zablokował możliwość obrony. Jedną ręką chroniła szyję w którą chciała się wgryźć bestia. Drugą odpychała bestię od siebie. Wilk wgryzł się w rękę co też nie umożliwiło wyciągnięcie noża. Ale i też nóż uchronił rękę od zadania rany. Bowiem był zamocowany w skórzanym pasku owijającym całą rękę od nadgarstków do łokci. Wilk próbował łapami drapnąć Anastazję, lecz ona skutecznie przesuwała twarz. Zamykając oczy i obracając głowę raz w lewo raz wprawo próbowała jakoś skutecznie go odepchnąć. Z pomocą podbiegł Czerep. Jednym ruchem jak kijem golfowym uderzył w tułów bestii. Co spowodowało jej odrzut trzy metry od Reszki. Podając jej rękę by pomóc wstać zagadał - no koniec mi ziania się - .

- na pewno nie był sam, rozglądać się. Zwarty szyk w okręgu. Czerep ile masz naboi w CKM?- Witt, podnosząc się wcale nie miała ochoty do żartów.

- no nie za dużo!- Czerep

- Żmija weź M10, sprawdź stan amunicji. Żuk jak broń? Załadowana ? – Witt

- załadowana i gotowa –Żuk

- Ok! Czerep weź zwłoki tego wilka rozetnij je. – Witt

-Się robi!- Czerep zgrabnie nożem rozciął wilka i rzucił dalej w bok.

- To nam da trochę czasu . Miejmy nadzieję że się zajmą mięsem. Powoli idziemy w okręgu rozglądać się. Tak od razu nas nie puszczą - Witt

W ten sposób podążali w stronę kryjówki która była niedaleko.


-----------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 17-02-2013, 22:14   #32
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Piotr kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Dostał opieprz. Zasłużony. Mogło się to źle skończyć. Chyba był zbyt przyzwyczajony do wygód życia medyka. Dobra płaca, zawsze idealne warunki do spania (jak na te parszywe czasy), nie trzeba się przemęczać. Żyć nie umierać.

Gdy Kruk zasnął Piotr zastanawiał się czym może sobie zająć czas, aby nie zacząć przysypiać... z nudy. Zerknął na ogień w piecu. Uśmiechnął się gdy do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Sięgnął do swojej torby. Wyjął z niej apteczkę. Sięgnął do racji żywnościowej. Było tam trochę cukru. W oczach medyka widać było jakiś dziwny pomysł.
Chwilę grzebał w torbie. Przewalał po cichu chemikalia. Nie chciał obudzić Kruka.
- Jodyna...
- Saletra potasowa...
- Magnes..
- Opiłki żelaza...
- Czego to ja... kurwa... saletry...
- mówił do siebie szeptem.

Przerzucając rzeczy w swojej torbie znalazł coś co miało obecnie bardzo szerokie zastosowanie. Uśmiechnął się widząc puszkę Pepsi. Dawka kofeiny momentalnie pobudziła go do dalszego działania. Przepłukał puszkę, a następnie przygotował wnętrze jego eksperymentu.
- Saletra z cukrem... proporcja 3 do 2...
- Trochę zagotowanej wody...
- Zmieszać, ugnieść...
- Zapałki... siarka... ech te improwizowane zapalniki...

Każdy kolejny krok musiał sobie zatytułować i powiedzieć. Czasem gadał do siebie podczas przeprowadzania operacji. Dziwny nawyk...
Gdy wszystko było gotowe, szczelne i chyba sprawne schował swój wynalazek do torby. Zeszło mu dwie godziny... Nie tak dużo biorąc pod uwagę sprawdzanie czy na pewno ta reakcja zajdzie tak jak powinna, poprzez rozrysowanie jej na ziemi kawałkiem cegły.
Kolejne godziny mijały już wolniej. Nudził się, łaził po pomieszczeniu. Mierzył do nieistniejącego celu przez lunetę...
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 18-02-2013, 22:52   #33
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Anastazja Witt
Twoja grupa poruszała się powoli do przodu.Ciało wilka albo nie przykuło uwagi jego pobratymców,lub po prostu już go zjedli.Szare kształty ciągle pojawiały się pomiędzy fragmentami zieleni.Jednak żaden nie odważył się zaatakować.Dochodziliście już do swojej kryjówki, starego dworca kolejowego.Tory w jego bezpośrednim sąsiedztwie były wprost zawalone starymi wagonami.Współcześni złomiarze i tak zdążyli rozkraść większość metalowych części zanim znaleźliście to miejsce.Sam budynek też nie był w najlepszej kondycji.Praktycznie wszystkie szyby wybito.Wcześniej wspomnieni ,,poszukiwacze skarbów'' zabrali wszystko co nie było przykręcone do podłogi.Jednak ich uwadze umknął jeden ważny szczegół.Mianowicie piwnica.Wejście do niej było początkowe przywalone gruzem.Nie wiadomo czy wiedzieli że dalej jest przejście czy po prostu nie chciało im się tego odgarniać.Poddasze też ocalało,ale chyba tylko dlatego że było drewniane.
Twoi ludzie ogarnęli cały ten syf.Mieliście już wejść na peron gdy wilki zdecydowały się na atak pierwszy z mich skoczył w waszym kierunku, jednak celny strzał pozbawił go części łba wraz z zawartością.Zwierzę upadło na przysłowiowe ,,cztery łapy'' i stało tak chwilę trzęsąc się.Jak by nie mógł się zdecydować czy umierać czy nie.Po dłuższej chwili padł

Piotr Lenard

Warta wlokła się nie miłosiernie długo.Kruk wstał na kilka godzin przed zapadnięciem zmroku.Niewiele mówiąc ruszyliście w dalszą drogę.Nie wiedziałeś gdzie idziecie ,jednak nie przeszkadzało ci to specjalnie.Cienie powoli się wydłużyły.Tak samo jak bagna, te wydawały się nie mieć końca.Należało pomyśleć o poszukaniu schronienia.Wtem twój towarzysz się zatrzymał.Dał ci znak abyś zrobił to samo.Początkowo nic nie słyszałeś
,po chwili do twoich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk.
Kuźwa helikopter Pomyślałeś.Nad strefą zamkniętą nigdy nic nie lata.Już mieliście się schować w pobliskiej trzcinie,gdy na nieboskłonie ukazała się sfatygowana maszyna.Stare Mi-8.Ale czego chcą?. Piloci chyba mieli pewien problem z utrzymaniem maszyny na kurcie,ponieważ ta ciągle chybotała się na boki, aby w końcu runąć w morze traw około 500 metrów od was.
-Trzeba to sprawdzić, za mnąPowiedział Kruk.Kilka minut później byliście na miejscu zdarzenia.Nie wyglądało to za ciekawie.Maszyna wbiła się dziobem w błota zalegające na całym terenie.Jej stan można było ocenić na co najmniej zły.Kokpit był dosłownie zgnieciony.Szansa na to że załoga przeżyła była niewielka.Jednak Jak wiele innych w przypadku wielu innych rzeczy na tym świecie załoga nie przejęła się statystyką i prawdopodobieństwem własnej śmierci.Jej nadzwyczajną żywotność wykazywały strzały które padły w waszym kierunku gdy tylko się zbliżyliście.Kruk padł na ziemię i odpowiedział ogniem ze skorpiona schowanego wcześniej pod ubraniem.Miał prawdopodobnie jeszcze więcej sprzętu o którego istnieniu nie wiedziałeś.Jednak nie myślałeś o tym w tej chwili.Kto by o czymś takim myślał gdy nad głową latają kule ?
 
Vesper jest offline  
Stary 20-02-2013, 21:48   #34
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
--------------------------------------------------------------------------

- Ciasny szyk!- poważnym i stanowczym głosem zaznaczyła Witt.

Cała grupa szła szykiem na kształt okręgu plecami do siebie. Szli równym powolnym tempem. Sylwetki wilków, a raczej ich cienie kształtów przeskakiwały pomiędzy drzewami i krzakami. Każdy strzał w któryś z nich oznaczał zgubę. Puki co nie atakowały. Więc lepiej było ich do tego nie prowokować. Widać padlinę z zabitego wilka zostawiły sobie na później. Kryjówka była już w zasięgu wzroku. Z każdym krokiem była bliżej. Po paru minutach zostało tylko wejść na peron i wdrapać się przez okno do budynku. Oczywiście omijając pułapki które grupa porozstawiała wszędzie. Nawet było słychać szczekanie naszego pupilka. I właśnie chyba on sprowokował wilki.

Jeden z nich zdecydował się zaatakować. Tym razem byli gotowi. Celny strzał Żuka powalił bestie. Ta padła bez łba na cztery łapy. Dygotała tak przez chwilę i padła całkowicie na glebę. Reszta wilków zasadziła się od lewej. Ale trafiły na pułapkę. Krata podwieszona pod stropem daszku peronu, spadła przecinając dwie sztuki. W tym czasie zdołaliśmy wejść przez okno zamykając okiennice. Zrobiona była z drzwi wagonowych. Takich których przewoziło się materiał sypki. Wilki nie zrezygnowały od razu. Ale po wejściu na górę wystarczyło obrzucić je ciężkimi częściami i cegłami. Oddaliły się ale tylko idiota przypuszczał by że poszły sobie. Czekały jakiś czas czy wyjdziemy. I zanim dadzą sobie spokój minie ładnych parę godzin jak nie dni.

- Czerep. Warto wciągnąć te zabite sztuki i nimi zwabić resztę do wagonu pułapki!- powiedziała Witt
Więc Czerep wciągnął zabite wilki. Na razie do kryjówki.

Cały budynek był zniszczony. Bez zwykłych okien. Czy drzwi. Były dorobione z tego co znalazło się w pobliżu. Wszystko skrzętnie zakamuflowane. Przed budynkiem od strony starej drogi stał wrak auta. Wrak był spalony bez drzwi i szyb. Był to sedan. Sam budynek to stary dworzec. Jeszcze przed apokalipsą opustoszały i rozgrabiony. Hol był mały jak i poczekalnia. Z holu szło podziemne przejście na perony. Było ich trzy. To wejście było zawalone do połowy. I nie szło nimi się przedostać na perony. Po za tym było zaślepione przez grupę Reszki. Była piwnica w której było przejście podziemne. Prowadziło gdzieś dalej. Było ono wykonane też przez grupę Witt. Cały hol był zaślepiony, wszystkie wejścia jak i okna. Niektóre można było otworzyć od wewnątrz. Dwa okna z dwóch stron, można było otworzyć z zewnątrz. Strych był zdatny do zamieszkania. Z niego można było przejść na daszek peronu.
Grupa przywitała się z swym czteronogim przyjacielem. Wabił się Tornado. Bo kręcił się w koło jak zauważył swój ogon. Rozsiedliśmy się przy swoich rzeczach.
- Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. – po tych słowach Tysia każdy się położył na swych legowiskach. Jedynie Żuk siedział do góry z lornetką i obserwował okolicę.


-----------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 25-02-2013, 16:54   #35
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Lenard totalnie nie znał sięna helikopterach. Jedyna styczność jaką z nimi miał na żywo, to te transportujące ciężkorannych. Macha to śmigłami, lata... komu potrzeba więcej wiedzy na ich temat? No dobra, jak pieprznie o ziemię to może wynuchnąć. Ta informacja też czasem może się przydać. Osobiście Piotr był za tym, aby ostrożnie przyjrzeć się miejscu wypadku przez jego lunetę, ale Kruk był chyba innego zdania. Pieprzone zasady honorowe... po co to komu?

Medyk miał rację. Trzeba było się nieco wstrzymać. Lecące w ich stronę pociski wywołały “delikatny” dyskomfort u Lenarda. Młody medyk zerknął na Kruka i podniósł dłoń do góry, a następnie machnął dwa razy w lewą stronę. Uderzył się delikatnie w pierś, tak aby nie wydawać żadnych dźwięków. Wojskowy prawdopodobnie zrozumiał.

Gąszcz traw i krzaków dobrze maskował. Niestety mierne umiejetności Piotra mogły psuć cały efekt. Nie wiedział czy jest widoczny czy nie. Jedyne co mu pozostało to znaleźć dogodne miejsce do obserwacji i ewentualnego ostrzału. Miał na pewno większy zasięg niż Kruk. Cofnął się też nieco.
~ Wyżej i od boku... nieco do tyłu. nie mam zamiaru tutaj ryzykować oberwaniem... mnie nikt nie opatrzy jak dostanę z jakiegoś kałasza... - mówił sobie w duchu.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 08-03-2013, 23:36   #36
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Anastazja Witt
Poranek był zimny.Nawet bardzo.Przez pasma gęstej mgły przenikały słabe wiązki światła.Twoje plecy przebiegł zimny dreszcz,a na ramionach wyskoczyła gęsia skórka.Ni cholery nie mogłaś sobie przypomnieć jak się tu znalazłaś, ani tego gdzie są twoi ludzie.Najgorsza była nienaturalna wręcz cisza.Nawet ptaki tu nie śpiewały.Ostrożnym krokiem ruszyłaś przed siebie.To nie jest normalne .Pomyślałaś.Wtem za tobą rozległ się łagodny szelest.Błyskawicznym, wyćwiczonym przez lata ruchem sięgnęłaś po broń wykonując jednoczesny zwrot.Dopiero po chwili zorientowałaś się że twoja dłoń jest pusta i nie masz przy sobie nic co mogło by posłużyć do ewentualnej ,,samoobrony"

-Zabiłaś mnie

To jedyne co usłyszałaś.Żadnej postaci tylko głos.

-Zabiłaś mnie

Odezwało się z innej strony,i z kolejnej, i z jeszcze następnej.Po chwili nie mogłaś już nawet określić skąd pochodzi ten dźwięk, a dochodził po prostu zewsząd.Natężenie dźwięku było tak wielkie że padłaś na kolana osłaniając uszy.Jednak to nie pomagało.Do kanonady słów dołączył krzyk.To był twój krzyk.Wtem wszystko ucichło.Podniosłaś się dysząc ciężko.Niby nic nie zrobiłaś ,a czułaś się jakbyś przebiegła maraton.Rozejrzałaś się w około.W gęstej mgle zobaczyłaś tylko szkliste oczy.Znałaś ich właściciela.
Michał.

**********************************
Obudziłaś się zlana zimnym potem.Wszystko w porządku.Jesteś u siebie w swojej kryjówce.W domuPrzeszło ci przez myśl.Od waszego powrotu minęło kilka godzin.Wszyscy zdążyli się już czymś zająć.Żuk siedział samotnie w kącie czyszcząc broń.Wiadomo broń jest teraz niczym ręka.Najlepiej aby nie zawodziła.Czerep siedział na jakiejś starej skrzyni strugając kołek.Czemu wszyscy strugają te kołki, nie mają lepszych zajęć czy jak ?Tysio jeszcze smacznie spał.Tylko Żmija gdzieś zniknęła.W tej chwili podszedł do ciebie pies.Wasz pies.Zwierzak chyba jako jedyny wyczuł że coś z tobą nie tak.Usiadł patrząc na ciebie i przekrzywiając łeb.Jakby się pytał Co jest ?


Piotr Lenard
Bardzo powoli wycofywałeś się jak najdalej do miejsca katastrofy.Jak na złość ostrzał nie słabł,jedynie był bardziej chaotyczny.Prawdopodobnie załoga straciła was z oczu,jednak nie myślała przerywać ostrzału.udało ci się wyczołgać poza pobliskich krzaków.Po chwili dołączył do ciebie Kruk.
Nie wiem jak jebańcy to przeżyli,ale mają za dobre pozycjePowiedział szeptem przerywanym przez odgłos wystrzałów.Spróbuję się do nich dostać,musisz mnie jednak osłaniać.Weź to Powiedział podając ci skorpiona.Po czym zniknął w pobliskich krzakach.Już miałeś sięgnąć po pozostawioną broń,gdy z kępy trzciny coś wyszło.TO coś na pierwszy rzut oka przypominało człowieka.Jednak do pełnego człowieczeństwa brakowało mu jednaj i bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie życia.Zombie szło bezmyślnie w kierunku wystrzałów.Po chwili dołączyło do niego kilkunastu innych.Sądząc z szelestów przez trzciny przedzierała się właśnie cała horda.Na szczęście truposze jeszcze cię nie zobaczyły, ani nie zwęszyły.Jednak sądząc z ich ilości było to tylko kwestią czasu.Kanonada wystrzałów ponownie się zwiększyła.To załoga zobaczyła pierwsze truposze.Wprost przed twoim nosem eksplodowała fontanna ziemi.Roślinność maskowała ,jednak osłona przed przypadkowym ostrzałem była wręcz mizerna
 
Vesper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172