Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-09-2016, 22:50   #61
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Tristian postanowił skorzystać z okazji żeby wreszcie przyjrzeć się dokładnie powalonym przeciwnikom.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 18-09-2016, 09:02   #62
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Butch kiedy już całe zamieszanie się skończyło, ruszył za Trissem. Trafili kilka tych stworzeń, więc gdzieś musiały ocaleć jakieś ich szczątki, zwłaszcza tych, które załatwili na zewnątrz budynku. Sam był cholernie ciekawy, co to za poczwary zaatakowały ten budynek.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 19-09-2016, 08:03   #63
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Scott z kolei ruszył do odsieczy która przybyła. Znalazł kogoś kto wydawał się być dowódcą lub pełnił jego rolę i podszedł do niego:
- Witam. Jestem Scott Sheppard, co będzie z tymi ludźmi? Myślę że nie ma zbyt realnych szans żeby wrócili do swoich... domów... - zreknął na resztę chłopaków walczących z ogniem - niezłe wejście swoją drogą...
 
AdiVeB jest offline  
Stary 21-09-2016, 02:22   #64
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 17

Denver; centrum; okolice bazy; Dzień 2
- ciemność, noc; nieprzyjemny chłód.



Scott



- A dziękuję. Porucznik Raggs swoja drogą. - przedstawił się oficer dowodzący żołnierzami którzy zagasili pożar. - To ty jesteś tym "Colorado" Sheppardem? Słyszałem o tobie. - pokiwał krótko głową patrząc z uznaniem na rozmówcę. - A ci ludzie. No cóż, my nie mamy za wiele miejsca. Możemy paru ciężej rannych zabrać no ale nie mamy więcej miejsca. - oficer wskazał na ciężarówki. Jedna z cysterną miała tyle miejsca co w szoferce a ta i tak była zajęta przez wojskową załogę. Druga niby miała sporą pakę ale jak się do niej miała władować drużyna żołnierzy to jednak za wiele wolnego nie zostawało.

- Ogień nie powinien się raczej zapruszyć ponownie. Ale lepiej niech to wszystko się wygasi na dobre, przewietrzy więc dziejszą noc lepiej by nie nocowali tutaj. Choć na upartego czemu nie. Mogą przenocować u sąsiadów czy co. Ale jutro już powinni wrócić spokojnie. Choć oczywiście będzie zalatywać spalenizną jeszcze długo. - wyraził swoją fachową opinię spec od pożarnictwa. Nie wyglądało by żołnierze mieli zamiar zjechać stąd lada chwila ale pewnie i nie zamierzali czekać do rana. Do samego rana zaś też już wiele nie zostało bowiem w lecie noce były dość krótkie.

Scott zostal chyba jako jedyny z Łowców w pobliżu budynku więc i on zebrał najwięcej podziękowań od ludzi. Teraz gdy sytuacja się zaczęła normować do ludzi zaczynały docierać jakieś inne reakcje poza chęcią walki, ucieczki, ukrycia się czy ratowania życia. Część już szła razem z innymi do sąsiednich domów. Część jeszcze kręciła się po ulicy a niektórym żołnierze pomagali zapakować się do ciężarówki. Scott zaliczył więc kilka pytających spojrzeń, kilka przyjacielskich i wdzięcznych uścisków dłoni czy klepnięć po plecach. Zaliczył sporo załzawionych od dymu jak i rozpaczy oczu oraz bardzo wiele osowiałych i obojętnych spojrzeń. Ktoś tu czy tam krzyczał albo złorzeczył czemu i komu się dało za swoje nieszczęście.



Butch i Tristan



Teraz gdy obaj łowcy mieli okazję ondaleźć i obejrzeć dokładniej stwory do jakich strzelali. Co prawda dwa pierwsze jakie znaleźli celowo ze złości i rozpaczy przechodnie zmienili w zmasakrowane ochłapy mięsa ale na trzeci, który był nieco dalej i którego chyna trafili jak nie Tristan to Młynarz, jeszcze na ulicy, znaleźli w miarę całego. Nie licząc znaczy grymznięcia się z paru pięter na bruk i postrzału oczywiście. Butch widział niezbyt w sumie duże zwierzę. Korpus miało na wielkość przeciętnego kundla. No może trochę spasionego kundla. Nie był aż taki specjalnie wielki. Na pewno pełnowymiarowy dorosły był od niego i większy i cięższy. Zaś optycznie jednak znacznie powiększały go skrzydła, zwłaszcza gry były rozpostarte na całą rozpiętość. Wówczas proporcjami przypominał ptaka czy nietoperza. Z tym ostatnim miał nawet podobne, błoniaste skrzydła. Był też porosniętą rzadką szczeciną a nie piórami. No i był czarny czy jakiś ciemny więc po nocy bez światła byłby ciężki do zauważenia. To widzieli na oczy sami gdy stwory były jakoś znośnie widoczne tylko na tle płomieni lub podobnym. A tak po prostu jawiły się jako atakująca ciemość.

Doświadczony myśliwy jakim był Tristan wyłapał jednak znacznie więcej od kolegi. Zwierzę było dość spore powierzchniowo ale miało proporcje bardziej ptaka czy innego latadła niż ssaka naziemnego. Co sugerowało, że nie jest to jakiś przypadek, że akurat tej nocy wyrosły małpie skrzydła i postanowiła sobie polatać. Było więc dość lekkie a więc ciężkie, karabinowe pociski miały aż nadto mocy by trafić i przebić stwora na wylot. Już nawet amunicja posrednia powinna mieć aż nadto mocy obalającej by zabić stwora jednym trafieniem. A przeciętny pocisk z broni krotkiej powinien poważnie zranić i może zmusić do ucieczki. Choć te ostatnie nie zawsze bylo takie pewne na Pustkowiach. No ale trzeba było trafić najpierw to coś. W nocy było to skrajnie trudne. Zwłaszcza przy pierwszym ataku, z zaskoczenia gdy człowiek jeszcze nie wiedział, że coś już na niego poluje.

Mała masa stwora pozwalała też szacować, że nie ma zbyt wiele krzepy. Pewnie mniej od przeciętnego człowieka. Jednak szpony na końcach łap były twarde i ostre jak nóż conajmniej i jako taki w walce należało traktować. Najgroźniejszą jednak bronią było taranowanie. Stwór bowiem pewnie był za słaby by powalić świadomego zagrożenia i dorosłego człowieka. Ale co innego gdy atakował z impetu pełnej prędkości. Wówczas mógł go pewnie powalić a jeśli było ich więcej następne mogły już rzucać się na powaloną ofiarę.




Młynarz



Młynarzowi oba plany się udały. I wrócił cało do ich kryjówki i wrócił ze znaleźną flaszką. Zostawił za sobą cichnący z każdym krokiem harmider a na miejscu przywitała go trójka pozostałych Łowców. Alejandra wyglądała na zaniepokojną stanem osmoleń na ubraniu zmutowanego Łowcy oraz tym, że wybyli we czwórkę a on wraca sam. Spytała więc czy nic mu nie jest i gdzie jest reszta. Mógł wspomnieć sobie tamtą dziewczynę którą uratował. Widział ją potem gdy mijał ciężarówki żołnierzy. Ci pomagali wejść na pakę co bardziej poszkodowanym w walkach i ogniu pogożelcom. Była też i ona. Siedziała na ławie paki cieżarówki wpatrzona tępo przed siebie. Póki w zasięg jej wzroku nie wszedł zakutany od stóp do głów obcy. Wówczas w twarz wkradło się ożywienie. Pomachała mu i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-09-2016, 21:44   #65
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Kiedyś dawno dawno temu Młynarz jeszcze jako młody chłopak uświadomił sobie pewną rzecz.
Byli ludzie którzy potrafili je dostrzegać.
Byli też ludzie którzy potrafili z nich korzystać.
Można było długo filozować na temat metodyki dostrzegania i korzystania. Na temat różnych przeszkód, myśli i rozważań. No i przewidywania. Oj wiele by można było o tym pomyślić.
Ale jak to mawiali towarzysze Rosjanie "bez pał litra nie razbieriosz".
No, ale miało być bez filozowania.
Młynarz wtedy dostrzegł szansę i pomimo zmęczenia i opadłej już adrenaliny pognał za ciężarówką niczym legendarny Szybki Bill. Zdołał tylko dobiec do burty i wysapać między oddechami do dziewczyny.
- Jestem Młynarz... mieszkam w okolicy... jakbyś...
Niestety ciężarówka przyspieszyła ryk silnika zagłuszył dalsze słowa...

***

- Mumtanty zaatakowały naszych sąsiadów. Małe czarne pokraczne dibały. Pieruńsko szybkie, zajadłe, na szczęście cherlawe. Rozwaliliśmy parę, ale niestety w trakcie obrony w budynku został zapruszony ogień. Pomagaliśmy w gaszeniu. Na szczęście przyjechali wojskowi i ugasili. Zabrali ze sobą rannych. - zrelacjonował krótko Młynarz wyjmując z woreczka upierdzielone jednemu z potworków szpony - Uff.. ciężko było. No ale już po wszystkim. Scott gada jeszcze z armijnymi, a Butch i Tristan sprawdzają teren. A ja muszę odpocząć. Biegałem w środku płonącego budynku.

Obok szponów podstawił wydobytą z plecaka flaszkę gorzały. Z szafki wyjął kieliszki. Cały zestaw - może się ktoś przyłączy, albo chopaki po powrocie będą chcieli się napić. Sam młynarz zdarł z twarzy chustę, gogle i kapelusz. Na nieludzkiej twarzy malowało się straszliwe zmęczenie i satysfakcja z dobrze wykonanej roboty.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 24-09-2016 o 10:11.
Stalowy jest offline  
Stary 24-09-2016, 22:04   #66
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Scott kiwnął głową potwierdzając słowa rozmówcy o swojej tożsamości dodając:
-Tak… “Colorado” Scott, do usług… - rozejrzał się po ludziach - czyli zabieracie tych najciężej rannych, w porządku… - zwrócił się bezpośrednio do porucznika - Porucznik pozwoli że skorzystam na chwilę z ciężarówki - wdrapał się na wóz strażacki i rzucił do tłumu ludzi - Wszyscy, którzy nie mają miejsca na nocleg, słuchajcie! Ja i moi przyjaciele rezydujemy w starym posterunku policji - wskazał ręką - jeśli nie macie się gdzie podziać możecie liczyć na miejsce u nas! Tam jest Tristan i Butch - wskazał ręką na swoich kumpli - ratowali was więc należą im się brawa i podziękowania! Możecie się do nich zgłaszać o eskortę! - wskazał ręką na porucznika - A to porucznik Raggs, jemu i jego ludziom też należą się podziękowania! - Scott zeskoczył zwinnie z ciężarówki i ponownie zwrócił się do porucznika Raggs’a podając mu rękę - Dobrze, że przyjechaliście Poruczniku, ogień mógłby narobić o wiele więcej szkód… - zastanowił sie chwilę po czym dodał - jeśli chcecie mieć sytuację pod kontrolą i być na wszelki wypadek bliżej jakby coś się znowu zajęło to również możecie przeczekać na posterunku, Poruczniku. Mamy też lekarza… jeśli w waszej apteczce znalazłyby się zapasy na opatrzenie ludzi można by załatwić to u nas… ale u nas z zapasami krucho… dopiero się “wprowadziliśmy”... że tak to określę...

Tristian podszedł do Scotta i na stronie powiedzial do niego:
-Chcesz rzućić okiem na naszego przystojniaczka? mamy jednego w miarę całego…

Scott rozmyślał chwilę po czym stwierdził:
-W sumie czemu nie… chociaż, Tristan… zdajemy sobie przecież sprawę że to coś nawet nie stało przy Nocnym Potworze na którego polujemy… - powiedział głośno tak żeby jak najwięcej ludzi usłyszało ale też nie za głośno żeby nie wyglądało to zbyt podejrzanie, może ktoś z ludzi coś wiedział, a ludzie żyjący w ruinach wiedzieli zdecydowanie więcej niż mieszczuchy.

Podszedł razem z Triss’em do truchła i zaczął oględziny. Znał miejscowe tereny bardzo dobrze więc byla spora szansa że mimo braku smykałki łowcy mutantów rozpozna stwora i będzie w stanie czymś podzielić się z towarzyszami. Jednak sprawa wyglądała na miejscu inaczej. Scott jeszcze nigdy nie widział takich żyjątek… nie mógł więc zabłysnąć niczym konkretnym:
-A to nowość… - mruknął zamyślony.
-Ewolucja nie działa tak szybko…-Triss przez chwile się zastanawiał po czym wyciągnął nóż i ciął jedną z kończyn - Ciekawe czy ma kości pneumatyczne jak ptaki…

Oficer dowodzący drużyną strażacka żołnierzy nie miał nic przeciwko ciężarówkowej akcji Scott’a. Tłum stopniowo rzedniał. Ludzie rozchodzili się po okolicy zabierani przez sąsiadów czy po prostu życzliwych nawet w takich czasach ludzi. Jednak kilka osób zdawało się być poruszonych czy po prostu przekonanych słowami Łowcy bo stanęli wokół niego i jego kolegów prosząc by ich zaprowadził. Był trochę problem techniczny bo pogożelców było z pół tuzina a jedynymi środkami transportu jakie mieli były dwa motocykle Łowców. Żołnierze też już się właściwie pozbierali i szykowali do odjazdu.

W tym czasie Tristan uporał się z oprawianiem truchła stwora. Nóż wypatroszył porządane przez łowcę fragmenty tuszy. Po ciemku pracwał bardziej po omacku niż na oko ale w sumie nie musiał dbać o dobro pacjenta czy efekty uboczne. Wyrżnął więc krwawy ochłap na zewnątrz tuszy. Po chwili trzymał w zakrwawionych dłoniach patykowato wyglądający przedmiot. Tak jak przypuszczał mimo rzadkiej sierści i ssaczego wyglądu kości były raczej podobne do ptasich. Dość lekkie i jak na swój rozmiar i taka budowa pasowała to tych nocnych lotników.

- Wie pan co to jest? - spytał jakiś chyba wyrostek z tych co czekali aż Łowcy skończą i zabiorą ich do siebie. Twarz pytającego wyglądała jak blada plama w ciemności nocy ale chyba był dość młody i mimo sytuacji zaciekawiony truchłem niedawnych napastników.
-jakiś mutant, obstawiam że z laboratorium bo wprowadzenie tylu zmian zajęłoby wieki.
Triss odezwał się po cichu do Scotta na osobności
-Będę szczery Scott… Dałeś dupy. Jakbyś nie rozwiał wątpliwości to poszłaby plotka że dorwaliśmy Nocnego i może choć paru z naszych konkurentów na jakiś czas odpuściłoby z poszukiwaniami szybko by się oczywiście wydało że tak ni było ale może paru zajęłoby się w tym czasie czym innym. No i trochę sławy by na nas skapnęło…
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 26-09-2016, 07:58   #67
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Scott odezwał się również szeptem do Triss'a:
- Nawet sobie nie żartuj... nikt by nie uwierzył że to gówno miało cokolwiek wspólnego z Nocnym Potworem... a nawet jeśli... to zbyt szybko by wyszło na jaw i wtedy wyglądalibyśmy jak chłystki... uwierz mi Triss... nie warto... - dodał kiwając głową - potwór będzie zabijał dalej a my musimy go udupić... rozwiałem wątpliwości bo ci ludzie - wskazał ręką - mieszkający w ruinach na pewno coś wiedzą... coś czego miastowi nie wiedzą...
 
AdiVeB jest offline  
Stary 04-10-2016, 02:24   #68
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 18

Denver; centrum; baza; Dzień 2 - widno, wczesny ranek; umiarkowanie ciepło



Pogoda następnego dnia była ładna. Jak zazwyczaj lato w Denver. Słońce zbudziło dzień kompletnie nie zważając na ziemskie sprawy, kłopoty czy przygody. Było tak samo ładnie i słonecznie jak wczoraj i zapewne i jutro bo przecież było lato. Na razie był ranek i pora uznawana przez większość populacji za wczesną choć już odpowiednią do rozpoczęcia dnia. Czy miał ochotę ktoś odespać nocne wycieczki czy nie Bianca zadbała by każdemu a chyba w pierwszej kolejności Scott’owi przypomnieć, że mieli z rana umówione spotkanie z ludźmi pana Sanaki. A tak umówić się i nie przyjść. No chyba niezbyt taka opcja się podobała Teksance zwłaszcza jak to ona organizowała te spotkanie.

Przy śniadaniu było ich znacznie więcej niż dobę temu. Ba! Zancznie więcej niż na kolacji. Wraz z trójką Łowców do starego komisariatu przybyła grupka pogorzelców. Czy zachęciły ich słowa Scott’a czy nie mieli gdzie pójść czy jeszcze coś innego tego właściwie nie było wiadomo. Teraz jednak śniadało z nimi o pół tuzina osób więcej. Dało się wyczuć wyraźnie niepewność i ulotność sytuacji. W nocy przybyli, przespali się i zeszli na śniadanie razem z Łowcami ale właściwie wszyscy wyczuwali, że to tak chwilowo. Dla Łowców utrzymywanie tak licznej grupki okazywało się logistycznie bardzo karkołomnym zadaniem. Miejsca na starym komisariacie było pełno i można by było sprowadzić i ileś tam takich grupek. Ale grupka wszelakich Łowców miała zapasów raczej bez szału i tylko dla siebie. Karmienie drugiej grupki prawie o podobnej liczebności było dla nich bardzo trudne. Z drugiej strony właściwie w nocy tak przyszli, pospali się albo nie ale nikt nie rozmawiał czy to tak na noc czy jakoś dłużej. Właściwie nie było pewne czy goście - pogorzelcy będą chcieli wrócić do siebie czy nie. W końcu wedle por. Raggs’a już dziś można by właściwie wracać do tamtego spalonego domu.

Podczas śniadania jednak wreszcie mieli okazję porozmawiać i poznać się nieco lepiej ze swoimi gośćmi. Coś więcej niż “tu jest wolny pokój”, “tam możecie się przespać” czy “a tam po schodach się idzie do kibla”. Okazało się, że trójka z ich gości to jedna rodzina, Peter, Jessica i Tommy. Brodaty on i i rudowłosa ona w kwiecie wieku z ich stojącym na progu dorosłości też rudawym synem. Do tego starsza pani i dwie w średnim wieku. Czyli Elisabeth, Fiona i Robin.

Co było wspólne i dla domowników dawnego komisariatu i ich gości wszyscy sprawiali wrażenie niewyspanych, mieli zaczerwienione oczy i ziewali. Do tego większość jakoś przeżyła wczorajszy pożar więc czuć było od nich specyficzną woń dymu i spalenizny. Rozmowy i z powodu zmęczenia, i wczesnej pory i tylu wzajemnie nowych twarzy raczej były dość zdawkowe. Przynajmniej na początku śniadania jakoś nikt nie kwapił się do nawijania non stop. Pogorzelcy podziękowali za nocleg i chyba niezbyt mieli pomysł na dalsze rozmowy albo ich przytłoczyła ta cała sytuacja i zmęczenie. Trójka rodzinna ustalała ze sobą kiedy wrócić. Znaczy właściwie o której. Zobaczyć w ogóle jak to w dzień wygląda czy jest co ratować i do czego wracać. Elisabeth zdawała się być wyłączona i osowiała. Ciężko widocznie przeżyła tą nocną przygodę. Fiona starała się chyba być niekłopotliwa, pomagała podawać do stołu i chyba chciała być miła. Jedynie Robin była ponuro milcząca.

http://orig15.deviantart.net/9c66/f/...974ea411e5.jpg

Robin paliła dość zawzięcie swojego papierosa. Sądząc z wyglądu paczki nie tych fajek nie zostało już w niej za dużo. Dało się zauważyć bo spojrzała do środka, niezadowolenie okazała rozdymaniem nozdrzy jednak schowała paczkę z paroma ostatnimi szlugami do swojej skórzanej kurtki jaką zarzuciła na krzesło. Milczała, jadła i paliła popijając od czasu do czasu tym co było do popicia.

Młynarz zaś zszedł na śniadanie razem z innymi. Miał jednak poza resztą wspomnień z nocnej wycieczki takie jedno osobiste. Z odjeżdżającej paki ciężarówki wojskowych która zabierała ze sobą tych najbardziej poszkodowanych od ataków i pożaru jaki wybuchł w trakcie walk.


http://i.imgur.com/DFwot6R.jpg


Tamta dziewczyna. Właściwie nie wiedział kim była. Wiedział, że była w tamtym zaatakowanym budynku i że uciekała i trzasnęła stwora drzwiami no a potem oberwała ale on wpadł i załatwił sprawę. A potem zginęła mu z oczy zobaczył ją dopiero na już prawie odjeżdżającej ciężarówce. Chyba go rozpoznała skoro mu pomachała ale jednak sytuacja jakoś nie sprzyjała rozmowom zapoznawczym. I teraz nie było jej tu. Pojechała.

Śniadanie jednak kończyło się w ten czy inny sposób i był czas jednak na serio zacząć ten dzień. Ludzie od Sanaki czekali na spotkanie zapewne ze Scottem w roli głównej. Nocny potwór czekał na odnalezienie a przecież nie tylko oni go szukali. Nawet nie było jeszcze wiadomo czy znów gdzieś buszował tej nocy czy nie. Ploty z ostatniej nocy pewnie dopiero zaczynały się rozpływać po mieście wraz z budzacym się dniem i ludzkimi falami i rzekami rozpływającymi się po tym kośćcu mniej lub bardziej zachowanych Ruin przedwojennej metropolii.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 08-10-2016, 19:41   #69
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Niczym wampir nosferatu ze swojej trumny tak Młynarz wychynął ze swojego pokoju po drodze dopiero przypominając sobie, że reszta chłopaków przyprowadziła ze sobą kilku pogorzelców. Założył na głowę chustę, a na oczy gogle. Znajomi znajomymi, ale przed obcymi przy śniadaniu zmutowaną gębą lepiej nie świecić. Co prawda głupio tak pod chustę żarcie brać i to nie po bożemu (a dopiero nie po bożemu jest modlić się z zakrytą twarzą!), ale cóż poradzić. Po jedzeniu jeszcze łyknął sobie psychotropa. Zastanawiało go czy w postnuklearnej hameryce jakieś nowe ziółka nie dają ekstraktów, które mogłyby mu zastąpić lekarstwa. Problemem zawsze były cholerne piguły. Mało kto już je produkował, a przemoc ekonomiczna i nierówności społeczne miały natężenie potężniejsze niż przed Wojną.

Pogrążając się w zadumie Młynarz zamulał sobie w kuchni pośród całego towarzystwa. Myślał o wojnie, tego jak czasy się zmieniły, co było inaczej, a co było dokładnie takie samo. A. Myślał też o tym co mu strzeliło wczoraj do łba, aby bawić się w bohatera. No nic.

Kiedy nadchodziła pora wymarszu Łowca ożywił się. Osobiście miał zamiar wskoczyć na rower i pojechać zbierać informacje... oraz może jakieś zleconko małe, albo i nawet małe buszowanie w Ruinach przeprowadzić. Widział jednak, że sytuacja w ich bazie właśnie się zmieniła i trzeba będzie zadbać o pewne kwestie "logistyczne".

- Oprócz zwyczajowych spraw... coś jeszcze załatwić? - zaoferował się.

Wolał nie wybiegać do przodu z jakimikolwiek propozycjami odnośnie pogorzelców.
 
Stalowy jest offline  
Stary 11-10-2016, 09:19   #70
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Triss obudził się mocno przed śniadaniem, poszedł do łazienki, nalał do umywalki wody z wiadra i starannie się umył. Po czym zszedł na dół żeby podebrać Biance trochę ciepłej wody. W łazience zamoczył pędzel w gorązej wodzie i rozprowadził na twarzy po czym przystąpił ostrzenia brzytwy na kamieniu. Kiedy uznał że wystarczy nałożył trochę mydła do starej filiżanki i rozrobił pianę którą nałożył na twarz. Następnie wygładził brzytwę na pasie i przystąpił do golenia. Kiedy pozbył się zarostu zszedł na dół i siadł nad talerzem:
- Co tam w nocy wpadło do pułapki na szczury?

- Nie mam pojecia. Wygladało jak przerośniete nietoperze... - odpowiedział po chwili konsternacji do kogo te pytanie i kto ma na nie odpowiedzieć, głos zabrał Peter. Sytuacja nocnego ataku który poprzedził wybuch pożaru jakoś nie sprzyjała spokojnym obserwacjom.

- Chyba jakiś się złapał bo słyszałam piski. Ale nie chciałam przy nim grzebać. - odpowiedziała Tristanowi Bianca którą nieco ubiegł Peter pewnie sądząc, że do gości te pytanie.
- Miałem na myśli co na śniadanie... - stwierdził Triss ponurym tonem, myślał że ten kawał wszyscy znają.

Scott dołączył do towarzyszy nieco później. Dopiero gdy zobaczył pełniejszą niż zwykle salę ludzi przypomniał sobie o wydarzeniach sprzed nocy. Może brak kawy czy solidnej jatki niezbyt pozytywnie wpływał na orientację łowcy głów. Po chwili wpatrywania się w nowych gości czy może mieszkańców Sheppard stwierdził że należy może coś powiedzieć. Tak też po chwili łapania myśli zrobił:
- Dzień dobry wszystkim, mam nadzieję że dobrze się spało… - rozejrzał sie po suficie - warunki jeszcze nie są na topowym poziomie ale pracujemy nad tym… miejsca jak widzicie jest naprawdę sporo więc jeśli chcielibyście zostać tu i pomóc nam stworzeniu naprawdę bezpiecznej enklawy to droga wolna. Wręcz zachęcamy, prawda? - rozejrzał się po swoich kompanach - Ja jestem Scott, może niektórzy o mnie słyszeli, nie wierzcie wszystkiemu co mówią o mnie… myślcie o mnie i o moich kumplach jak o normalnych miłych facetach, którzy przyjechali wam w nocy pomóc… - wskazał ręką po kolei każdego z obecnych wczoraj - Tristan’a, Butch’a oraz Młynarza poznaliście wczoraj… to jest Bianca i Alejandra…

Sławny Łowca głów podszedł do Bianci i wział ją na bok:
Słuchaj Bianca, to będzie tylko propozycja ale może zostaniesz tu z Alejandrą i zaczniecie wspólnie z tymi co zdecydują się zostać zmieniać tę ruinę w coś bardziej bezpiecznego? Ja z Tristan’em i Butch’em pójdziemy na dzisiejsze spotkanie i zrobimy szerszy zwiad… - odwrócił głowę do Młynarza, który właśnie wychodził - Młynarz, zostań jeszcze chwilę… w porządku? Jeśli się będziesz zapuszczał gdzieś w ruiny to rozejrzyj się za jakimś sprzętem lub innym stuff’em który może przydać się renowacji tego miejsca, może tym razem zamiast roweru weź samochód? Ja pogadam z Sanaką… może zgodzi się na jakąś zaliczkę lub oprócz polowania na Nocnego Stwora, ktoś mu jeszcze podpadł… jest dość hojny w ogólnym rozrachunku więc można na nim zarobić… Możecie zrobić wstępną listę co jest nam potrzebne...

____________jeśli Bianca zgodzi się zostać i zacząć prace renowacyjne______

Po wstępnej zgodzie Bianci, Scott znowu przemówił do gości:
- Kto chciałby zostać? Zgłoście się - poczekał chwilę na “las rąk” i mówił dalej - Bianca i Alejandra zaczynają dziś prace renowacyjne, Młynarz rusza w teren, jeśli jest ktoś kto czuje się na siłach żeby spróbować albo ma doświadczenie w przetrzaskiwaniu ruin zgłaszajcie się do niego… reszta odpowiada przed tymi dwoma Paniami - wskazał na Biancę i Alejandrę - Do roboty! Zapewnijmy sobie lepsze jutro! - rzucił raczej ironicznie na koniec produkowania się… ale nowi nie znali jeszcze Scott’a na tyle żeby to wyłapać, ekipa mogła coś ewentualnie wyczuć.
 
AdiVeB jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172