Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2017, 22:08   #91
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Od dłuższego czasu Nikolai zastanawiał się co by było, gdyby jeden z nich - psioników z Novum - zażył Lekarstwo. Skoro już miał potężną moc, to czy Lekarstwo ją wzmocni?

Oparł topór o ziemię i przyklęknął. Tabletki wypełniały drobny woreczek strunowy. Wysoki chłopak wysypał na dłoń jedną z tabletek. Resztę zwinął w woreczku i schował do buta. Musiał przecież zabezpieczyć przyszłość Amny. Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby Marko zdobył pełną władzę nad dziewczyną. Jego dziewczyną? Gdy o tym myślał to brzmiało to dziwnie. Ale tak chyba powinno być. W końcu byli razem. I to byli bardzo mocno.

Nikolai wspominał delikatne ciało Amny, które jakiś czas temu dotykał bez opamiętania. Znów poczuł podniecenie. Podniecenie i złość. Do Rosjanina dotarło, że to jakiś obcy facet ma władzę nad jego dziewczyną. Bo jest od nich silniejszy.

Chłopak wstał i ścisnął mocniej dłoń na stylisku swojej broni. W głowie układał sobie plan. Jeżeli weźmie lekarstwo, to będzie na tyle silny, żeby zabić Marco. Nie było sensu się zastanawiać dalej. Nie miał lepszego pomysłu, a każda chwila działała na jego niekorzyść. Sięgnął lewą dłonią do ust.

Poczuł gorzki smak Lekarstwa rozlewający się w ustach. I w zasadzie nie spodziewał się, że wszystko zacznie się tak szybko. Impuls elektryczny rozlał się po jego stawach. W uszach słyszał wyraźnie szum krwi. Serce momentalnie przyspieszyło. Temperatura wokół spadała powoli. Topór pokrył się szronem. Po chwili całe ciało Nikolaia pokryło się szronem. I wtedy przyszła ciemność. Napięte wcześniej ciało teraz rozluźniło się nagle. Błędnik rejestrował jeszcze, że jego ciało zbliża się do posadzki. Gdy już na nią opadł z głośnym trzaskiem i stukiem zmrożonego topora jego świadomość była już daleko poza ciałem.

Oto zaczynał swoją krucjatę w poszukiwaniu mocy. Jego myśli krążyły wokół pojękującej z rozkoszy Amny i umierającego z jego ręki Marko.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 20-02-2017, 21:42   #92
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amna uśmiechnęła się do świeżo wybudzonej dziewczyny.
- Cześć, już wszystko w porządku?

Prawdę powiedziawszy nic nie było w porządku. Piekący ból utrudniał swobodny oddech. Krew zbierająca się w ustach z jednej strony ciekła ciurkiem, z drugiej strony zaschła krwistym strupem. Zaraz za tym umazane ręce, umazana szyja i zabrudzona sukienka. Na dodatek była porozciągana w paru miejscach. Schludny wygląd został zmasakrowany przez jedną małą pigułkę. Słowa Amny sprawiły, że wybudzona spięła swoje ciało i odsunęła się. Widać było, że ledwie ogarniała, co się działo, jednak na widok Leny natychmiast zebrała marne siły i wstała na równe nogi. Wyszło to dość nieporadnie, jednak jej determinacja nadrabiała wiele braków, które wyrządził narkotyk. Jej wzrok był wbity w podłogę. Chcąc poprawić krzywo ułożoną sukienkę doszedł do niej jej fatalny stan, jak i umazanie krwią. Chęci jej starcia zniknęły już po pierwszym ruchu. Nie można było skorygować tak strasznego niedociągnięcia.

Kara stała, ledwie bo ledwie ale jednak, na wprost przed Leną, z ciągle opuszczoną głową, w drgawkach i tłumionych konwulsjach. Od dołu Amna mogła widzieć jej zdenerwowaną twarz, gdzie z oczu wylewał się strach.
Amna przeniosła wzrok na Lenę. Kim była ta kobieta? Przed chwilą brała do ust Robina jakby była pierwszą lepszą kurwą, a teraz ta dziewczyna bała się jej jakby była… kim w sumie mogła być? Jedyne co przychodziło Amnie do głowy to określenie “burdelmama”. Ponownie uśmiechnęła się do świeżo co wybudzonej dziewczyny, powoli wstając.
- Dobrze, że udało ci się przeżyć. Nic cię nie boli?

Odpowiedź ze strony dziewczyny nie padła. Nie było również żadnej reakcji na pytanie. Stała prosłusznie prosto z uwieszoną głową przez Leną. Ta wyraźnie się zirytowała.
- Odpowiadaj głupia dziewczyno, jak ktoś do ciebie mówi - fuknęła, po czym zaczęła się ubierać, rzucając jedno, niepewne spojrzenie na Robina. Ten, choć nie ukrywał rozczarowania kierunkiem w jakim potoczyły się wydarzenia, skinął jej potwierdzająco.

Kara zadrżała i napięła swoje mięśnie chować się w sobie, jednak dalej nie padło z niej żadne słowo. Po chwili pokręciła lekko głową. Tłumione konwulsje lekko przybierały na sile.

Amna widząc, że dziewczyna drży chwyciła koc i narzuciła jej na ramiona. Jeśli nie chciała z nią gadać to nie.
- Wyjdźmy stąd - zerknęła na Robina i Nikolaia. - Dobrze?
Młody psionik tylko prychnął dopinając rozporek i rozsiadł się wygodnie na jednej z puf obserwując co wydarzy się dalej w związku z Leną i tą nową. Skojarzenia nadal błądziły wokół nagości, choć on sam już po prostu czuł, że czar prysł. Za to Amnę i Nikolaia w tej chwili miał w nosie. A może nie? Mimo iż zignorował pytanie Amny nerwowo zerkał na nich co pewien czas. Nikolai również się nie poruszył, wciąż wpatrzony w kilka tabletek, które trzymał w dłoni.

Tymczasem Lena ubrała się i spojrzała z dezaprobatą na Karę.
- Spróbuj się skupić i uruchomić swoją moc. Teraz masz moc, kojarzysz prawda? Jak ja - pokazała jej kilka płomyków ognia na palcach, które zaraz potem zgasły. - Tylko inną. Skup się - poleciła, po czym przysiadła u stóp Robina, opierając głowę o jego kolano, jak wierna psina.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-02-2017, 13:07   #93
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Szept lubiła ciemność i mrok. Głównie dlatego, że były jak ona i dobrze się w nich odnajdywała. Ale TO… To było zdecydowanie coś, co przekraczało jej granice upodobań i wchodziło w pole ‘niepokój’
- O kurwa! - wyrwało się jej z ust, gdy odwracała się w stronę wyjścia z tej dość ograniczonej przestrzeni
- Micha out! - ryknęła przed siebie, że ściany lekko zadrżały pod czarną galaretą, która na nie nacierała. Podobał jej się ten mrok, ale wolała obserwować go z boku, co uczyni niż stać się jego częścią.
- Lota lota lota lota lota lota…!!! - wrzeszczała Micha, starając się uciec biegiem, lecz cieniste macki trzymały pewnie jej stopy. Zamiast tego więc kobieta zachwiała się i upadła, wypinając pośladki w stronę cienistego stwora, którym stał się Liam. Ciemność zaś przywarła również do jej łydek i kolan, unieruchamiając w tej pozycji
- Aaaaooooooaaaa! przywarłam do jakiegoś mrocznego gówna! kurwa, jeszcze tylko macek brakuje!! Szept ratuuuj!
Potwór nieubłaganie płynął dalej. Bezkształtny. Cały był ręką, nogą i paszczą. Zabić. Płynął podobnie do tsunami, zabierając ze sobą wszystko, co napotkał, zamierzając przykryć całkowicie dwie ofiary i… zacząć pożerać te fragmenty, które znajdowały się już w jego uchwycie.
Szept w równie gównianej sytuacji co jej towarzyszka nie widziała innej opcji, niż spróbować pierwszej rzeczy, która wpadła jej do głowy w tej sytuacji, gdy w oczy spoglądała im śmierć.Czarnowłosa ściągnęła maskę z ust i spojrzała na Michę
- Uszy! - szczeknęła jeszcze hamując głos, po czym czy Micha zasłoniła je, czy też nie, strażniczka zmrużyła oczy i tym razem postanowiła spróbować mocniej. Skoro Cień lekko drgał na podstawowy poziom, na pewno nie był zupełnie niewrażliwy
- Nie dam ci zniszczyć naszego domu! Puszczaj! - zagrzmiała czarnowłosa sięgając do głębi swej mocy i czując jak jej serce nawala ze złości, frustracji i grozy, postanowiła jednak zawalczyć o to, co pomogła stworzyć i czego od początku broniła.
- Ojacieniepierdo… -Micha starała się zasłonić uszy jak tylko się da.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 21-02-2017, 23:15   #94
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację



Ultradźwięki z gardła Szept wydarły się niby ostrza, lecąc wprost na swoją ofiarę, ogromny cień. Potwór zadrgał konwulsyjnie i cofnął się, uwalniając tym samym Michę. Kobieta jednak nie potrafiła się ruszyć. Mimo zatkanych uszu czuła ból tak potworny, jakby jej głowa zaraz miała eksplodować. Tymczasem na Cień ta moc miała nieco inny efekt. Ciemność skurczyła się i jakby zbledła. Pokrywała sobą teraz połowę sufitu pomieszczenia. Było widać przez jej materie dwa kokony z ciałami zmarłych. Cień jednak nie wypuszczał ich. Skupił się teraz na pożeraniu zdobyczy, czego efektem... było chwilowe przebudzenie Liama.
- Ostrzegałem… Uwolniłyście to! Nie kontroluję… Posłuchajcie wreszcie. Ja to znam. Nie atakujcie, bo przyciągniecie jego uwagę. Zajęty teraz… Biegnijcie po pomoc, bo któraś może umrzeć. Wie co umiecie! Marco da radę… Poproście Keiko… użyć spokoju najpierw. Więcej was, mniejsze ryzyko. Jeśli nie ufacie, to wąskie wejście… Ten krzyk nie pozwoli mu wyjść… Widziałyście. Uderzcie grupą… Idźcie szybko! Bardzo silny... - jęknął zawodząco.
Szept oddychała przez lekko rozchylone usta, które zaraz oblizała lekko, sycąc się w duchu smakiem małego zwycięstwa nad gorzkim losem, który chwilę temu czekał ją i Michę.
Jaki smak ma śmierć? A jaki zapach? Zimny i słodki. Niepowtarzalny.
Czarnowłosa spojrzała w stronę zbudzonego chłopaka i wysłuchała z uwagą jego słów.
- Spróbuj z nim wygrać chłopaku. Tym razem cię posłucham - oznajmiła mu, po czym przyskoczyła do Michy i złapała ją za rękę wykorzystując strzał adrenaliny i całą parę jaką miała, żeby wyciągnąć koleżankę z tego miejsca i jak powiedział chłopak zebrać więcej osób. I Marco. Do diabła, a skąd on wie o nich wszystkich… Dużo pytań. Mało czasu. Miała zamiar na kopach Michę stąd wyprowadzić, jeśli ta się guzdrać będzie. Obecnie Szept miała nawet gdzieś podciąganie maski z powrotem na twarz, a to już coś.
Micha wypierdalała razem z Szept z zajebanej czarnym szlamem pakamery na autopilocie. Czerep napierdalał ją tak bardzo, że nie mogła się zdecydować gdzie się w ogóle złapać! Czy za uszy, żeby mózg nimi nie wypłynął? czy za nos? żeby nie ulal się tamtędy razem z rzygiem, który cisnął jej się do gardła. Nie było by też złym pomysłem zasłonić oczu, bo kobieta miała wrażenie jakby te miały jej pęknąć. Do tego jeszcze to niekomfortowe uczucie, między szybko przebierającymi teraz nogami, jakby miała się zesrać i zeszczać całkowicie synchronicznie. Jak jakiś pierdolony gołąb!
Szept widząc jak Micha się guzdrze, czego powodem jak się domyślała, był jej głos, sterowała cycatą blondyną, tak by za mocno jej nie szarpać, ale jednocześnie nie zwalniać. Musiały się prędko dostać do Marco. Może i były elitą, ale same nie miały za bardzo szans na wygranie z tym Cieniem.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 21-02-2017, 23:48   #95
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację



Przez chwilę nie wiedział co się z nim dzieje. Lodowaty dreszcz bezskutecznie próbował wstrząsnąć ciałem.

Szybko zrozumiał. Płynny ołów przelewający się jego żyłami zwiastował świt panowania istoty, która poruszała się w jego wnętrzu już od jakiegoś czasu. Wierciła się niecierpliwie, pragnąc przejąć kontrolę nad nieswoim ciałem i raz jej się udało.

Spadając w ciemność nieświadomości, ściągany przez niewidzialną siłę, dostrzegł jeszcze twarz umierającej Alreuny, nim całkowicie pogrążył się w mroku.


Stał zanurzony w absolutnej czerni.
Bez najmniejszych problemów dostrzegał każdy szczegół otaczającego go pomieszczenia. Dostrzegał każdy kawałek chropowatych ścian oraz wyjście zastawione prętami krat. Za nimi, na drugim końcu tunelu znajdował się potwór.

Liam klapnął bezwładnie na twarde podłoże uświadamiając sobie, iż niezmiennie w ten sam sposób będzie wyglądała reszta jego życia.

Czy to źle?

Przynajmniej nie miał zmartwień. Mógł być spokojny, otoczony wspaniałymi ciemnościami. Nie bez goryczy zauważył, iż to bardzo komfortowa cela.

Na granicy jego świadomości pojawiały się obrazy rzeczywistości widzianej "oczami" bezkształtnego potwora wspinającego się po ciałach obu kobiet. Nie współczuł im. Nawet kibicował stworowi zrodzonemu z zakażenia przez zombie oraz natury mocy psionika.
W odczuciu Liama zasłużyły na to, a w szczególności ta durna blondynka. Gdyby nie został zepchnięty, sam by ją zabił. Potworzyca.

Teraz niech radzą sobie z tym, z czym psionik zmagał się od... wydawało mu się, że ugryzienie było tak dawno.
Niech potwór ich pożre, zaś on będzie oczekiwał w kojącej ciemności na przyjście Alreuny. Jego mamusi.

- Znajdź sposób i żyj - mówiła.

Łatwiej było nie żyć.
Pociągnął nosem.
W zasadzie, to nawet gdyby miał jakiś wybór, nie był pewien czy potrafiłby jeszcze żyć. Jego ostatnie dni były witaniem się z Kostuchą, której przyrzekł przyprowadzić więcej dusz niźli tylko swoją. Taki był sens jego tymczasowej egzystencji.

Być może odnalazłby pojedynczą strużkę, której udałoby mu się uczepić. Miałby wtedy przed sobą całe życie.

Nie było się nad czym zastanawiać. Nie miał już takiej możliwości.
Pomimo świadomości własnego umierania było mu teraz straszliwie przykro. Już nigdy nie zobaczy doktor Tess ani Lieke.
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie przyjaciółki, która nie bała się cieni Liama. Ona nigdy nie była dla niego potworem.

Ponownie widział własny pokój. Na jego biurku, w cieniu stała rozłożysta, cudownie zielona paproć.
Nie potrafił zrozumieć jak może ona przeżyć bez światła słonecznego. Oczywiście wiedział, że działa na nią moc Lieke, lecz sama wiedza tak bardzo różniła się od zrozumienia jak dzień od nocy.
Ponoć paprocie nie lubią dotyku. Ta kochała być dotykana przez małą dziewczynkę. Czasem zdawało mu się, że jej gałązki unoszą się w górę na spotkanie z jej skórą.

Kto wie jak rozwinęłaby się jej umiejętność?
Była sklasyfikowana jako florystka, lecz chłopak podejrzewał, że jest w niej potencjał wykraczający poza królestwo roślin.
Nawet na niego jej rozradowana obecność działała uspokajająco, choć wtedy, w poprzednim życiu, był jeszcze wesoły i towarzyski.

Ponownie uśmiechnął się, nieco szerzej.
Mógł obserwować Lieke przez całe godziny, kiedy zajmowała się swoimi zielonymi pupilkami. Nie wiedział czy sprawia to jej moc, czy uczucie, jakim darzyła podopiecznych. Może jedno i drugie.

Wtedy jeszcze Liam tego nie rozumiał, lecz teraz było inaczej. Prawie cały projekt Novum, włącznie z psionikiem cieni, był złożony z podrzędnych siepaczy. Lieke była przyszłością i największym skarbem ludzkości.

Oni mieli moc zabijania. Ona posiadała moc odrodzenia Ziemi. Oni przeznaczeni byli do oczyszczenia z zarazy zombie. Ona potrafiła znacznie więcej. Oni zostali wysłannikami śmierci. Ona naznaczona życiem.

- Znajdź sposób i żyj - mówiła jego mama. Była taka ładna. Taka dobra.

Liam miał wrażenie, że wszyscy dobrzy ludzie już nie żyją. Kiedyś ta planeta, pomimo wszystkich doznanych krzywd, wydawała mu się pełna dobrych ludzi. Teraz roiła się od potworów.

- Znajdź sposób i żyj.

Spojrzał w kierunku bestii. Niemożliwe było życie z tym.
Uzurpator był rakiem gorszym od nieusuwalnej zarazy zombie. To wydawało się niemożliwe. Nie mógł nawet odzyskać kontroli nad własnym ciałem. Żeby uwolnić się od potwora musiałby pozbyć się ciała, co było niemożliwe.

A gdyby...






Liam wstał powoli, spoglądając wściekle w kierunku bestii.

Być może była jeszcze nadzieja. Nikła, ulotna, lecz gdzieś jeszcze obecna. Napędzana wściekłością na stwora pożerającego mamę psionika oraz energią płynącą ze zrozumienia natury cienia.
Między zrozumieniem a wiedzą była różnica podobna do tej między dniem i nocą.

Gdzieś patrzyła w jego kierunku twarz Alreuny. Być może miał jeszcze w sobie troszeczkę sił, by powalczyć. Być może jeszcze coś potrafił.

Potwór ukradł mu ciało i zmienił je. Sprofanował moc cienia. Może gdzieś na świecie jest jeszcze o co walczyć. Może jest o kogo walczyć.
Do wizerunku dobrej Alreuny dołączyła ciepła twarz doktor Tess i promienny uśmiech Lieke.

Psionik czuł jak drży pod wpływem wybuchowej mieszanki złości z ekscytacją. Wiedział co należy zrobić, by spróbować żyć dalej. Teraz, kiedy miał świadomość albo nigdy.

Ciemność skłębiła się między rozłożonymi rękami Liama. Uzurpator zbezcześcił moc cienia.
Zaczęła się kotłować przelewając gwałtownie jak wzburzone fale na atramentowym morzu. Pożerał jego mamę.

- Spróbuję. Na tyle, na ile wystarczy mi sił. Będę walczył do końca, mamusiu - obiecał cicho Alreunie.

Czerń buzowała w pomieszczeniu zestrajając się z emocjami Liama, a jednocześnie koiła, zalewając go podobnie do wód otaczających płód.
Zdawało mu się, że na własnych dłoniach poczuł uścisk innych dłoni. Oto jego przyjaciółka, ciemność. Zalewała go i pochłaniała.
Liam wiedział co jest konieczne.

- Póki żyję... - rzekł cicho do potwora.

- ... na świecie jest tylko jeden Mistrz Cieni... namiastko Cienia - syknął jadowicie i strzelił gwałtownie we wszystkie ściany z całą nagromadzoną mocą oraz emocjami. Z trzema najdroższymi mu wizerunkami przed oczami. Mama Alreuna, kochająca Tess i Lieke, spokojna, łagodna kotwica w świecie żywych. Chwytał się ich jak wiszący nad przepaścią liny.

Teraz lub nigdy.
Niszczyć! Burzyć! Rozsadzać!

Walczyć do końca, choćby miało to oznaczać sięgnięcie poza wszelkie zasłony, do zakazanego źródła mocy.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 22-02-2017, 18:06   #96
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Amna spojrzała zaskoczona na Lenę. Tak proste… choć. Gdy nie wie się jaka jest twoja moc, co zrobić wtedy? Powstrzymała się od spojrzenia na własną dłoń. Podeszła do Nikolaia i zamknęła jego dłoń na tabletkach. Jakby nie patrzeć w tym mieście była to też waluta. Skupiła wzrok na Karze, czekając na to co się stanie.

Dziewczyna miała stawiane oczekiwania, a jej jedynym zadaniem było je wypełniać. Tylko dzięki temu, Wszechmocny Marco, Wspaniała Lena, jak i Szlachetni pozwalali jej żyć. Ich niezadowolenie jej osobą mogli wyrażać w dowolny sposób. Nie mogła dawać im powodów do niezadowolenia. Musiała starać się ze wszystkich sił, by nie powodować ich gniewu. Musiała zachowywać się tak, jak sobie tego życzą, a wiedziała już, że nie mogła przed gośćmi pokazywać swoich słabości. Jej obecny stan daleko odbiegał od oczekiwań. Najgorszym było to, że mimo starań, siły ją opuszczały. Nie była w stanie utrzymać się na nogach ani powstrzymywać konwulsji. W końcu pociemniało jej przed oczami i osunęła się na kolana. Wypluła z ust mieszankę krwii i wody, w ilościach wystarczających, by nie móc z nią mówić. Wnętrzności skręcały się a zwalona na czworaki dziewczyna zaczęła rzygać krwią. Z kolejnymi chwilami dochodziło do niej, że dzieje się to w obecności wszystkich.

- Ja.... nie... mam... nie... mogę... - cedziła walcząc o wyszarpanie odpowiedzi w spazmach.

- Nie mam… nie mogę… - odezwał się przedrzeźniającym tonem Robin gładząc Lenę po jej rudych włosach.

Choć z niejakim obrzydzeniem patrzył na wymiotującą Karę, gdy zdawało się, że skończyła, wstał i podszedł do niej. Następnie kucnął obok i uniósł jej podbródek. Nie odważyła się podnieść wzroku.

- Skoro Lena mówi, że masz i możesz, to tak jest. To one nie mają i nie mogą - powiedział okręcając jej podbródek na boki, by ukazać jej pobojowisko. To dziwne. Sam jeszcze na początku poczuł przytłumione echem działań Keiko przerażenie tym widokiem. A teraz się jakby z nim oswoił. Nieżywe dziewczyny. Po prostu. - Więc się nie kłóć, tylko uspokój i spróbuj wyczuć coś co się zmieniło.

Dziewczyna była półprzytomna, a mimo to na słowa zareagowała odruchowym sięgnięciem do jego paska od spodni. Robin pamiętał elementy programu Novum. A fundamentem ich zrozumienia z punktu widzenia obiektu, na którym eksperymentowano, była zmiana. Program trwał, bo Robin i River się zmieniali. Tu jednak, zważywszy na zachowanie Kary, zmiany nie były na razie widoczne.

Pacnął dziewczynę po łapach. To, że wziął sobie Lenę, nie znaczyło przecież, że każdej wolno. Wbrew temu co sądziła o nim Amna, Lena nie była dla niego już jakąś laską. Nabrała charakteru odrobiny cechowanej do tej pory tylko przez River wyjątkowości. A Robinem często kierowało przywiązanie.

- Ej! Słyszysz co się do ciebie mówi? Wygląda jakby ją gorączka paliła. Skoro nadal uparcie tu jesteś, możesz ją łaskawie trochę orzeźwić Nikolai? Zanim wyrzyga całą swoją moc.

Ten jednak nie odpowiadał, zbyt zajęty swoimi myślami. Wydawało się, że nawet nie słuchał, co się do niego mówi.
 
Proxy jest offline  
Stary 22-02-2017, 22:06   #97
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Amna zerknęła na Nikolaia gdy Robin się do niego zwrócił i z zaskoczeniem zobaczyła wpatrzone w spoczywającą na dłoni tabletkę spojrzenie jasnych oczu. Głowa chłopaka najwyraźniej coś mieliła i cokolwiek to było spowodowało, że przykucnął. Otępiała patrzyła jak chłopak bierze do ust lekarstwo.
- Nie... - tyle zdążyła wydukać nim włożył ją do ust. Spojrzał jeszcze ostatni raz na Amnę, jakby chciał ją uspokoić lub dodać otuchy, po czym jego ciało pokryło się szronem. W pomieszczeniu zrobiło się przeraźliwie zimno. Nawet Lena wydawała się przestraszona tym, co zobaczyła.
- Ty debilu, to nie dla was! - krzyknęła, lecz było za późno. Ciało Rosjanina osunęło się na ziemię z głuchym stuknięciem.

Amna zadrżała gdy nagle zaatakowała ją fala zimna. Zerknęła na Lenę czując jak narasta w nie przerażenie i przykucnęła obok nieprzytomnego rosjanina. Delikatnie poruszyła jego ramieniem.
- Nikolai… - Widząc, że nie reaguje potrząsnęła mocniej. - Nikolai. - W jej głosie pojawiła się panika.

W pierwszym odruchu Robin odsunął się od Rosjanina. Nie widział co ten wkłada sobie do ust ale fakty pokojarzył prędko. Oraz ich znaczenie dla jego własnych zamiarów. Rywalizacja siły, która rządziła Miastem Feniksa trwała. A Nikolai właśnie zaatakował pozycję lidera.
Gdy zimno zaczęło ustępować podszedł i kucnąwszy obok Amny chciał wziąć upuszczony topór.

Amna obejrzała się na Robina.
- Nie zbliżaj się do niego - dosłownie warknęła na chłopaka. Cokolwiek się działo w głowie Robina, nie ufała mu. Stał się dupkiem, który nie widział problemu w ruchaniu laski pomiędzy zwłokami. W znęcaniu się nad jakąś małolatą, która dosłownie przed sekundą wróciła życie. Chciała by zniknął, by to wszystko zniknęło, skończyło się.

Nie zniknął jednak ani Robin ani otoczenie. Chłopak pociągnął za topór, ale nic to nie dało. Broń zastygła w zamarzniętym uścisku Rosjanina. Sapnął niechętnie.
- A co? Zabijesz mnie za kradzież panno wrażliwa? Potrzebuję czegoś gładkiego i najlepiej metalowego.
Rozejrzał się, a jego wzrok zatrzymał się na skąpym przyodziewku jednej z mniej szczęśliwych koleżanek Kary. Oderwał metalową klamrę i przystawił ją Rosjaninowi do ust obserwując powierzchnię. Wydawało się, że nie oddychał. Chłopak już miał cofnąć rękę, gdy lusterko leciutko zaparowało. Aż ciężko było uwierzyć, jednak po kilkunastu sekundach zjawisko powtórzyło się. Nikolai wciąż oddychał.

Amna odepchnęła rękę chłopaka.
- Nie jestem zabójcą. - Dziewczyna odetchnęła. - Co teraz?
Przygryzła wargę i skupiła wzrok na rosjaninie. Poczuła jakby nagle została w tym mieście zupełnie sama.

Robin wzruszył ramionami.
- Nic. Nie umarł więc trzeba poczekać aż się obudzi. A do tego czasu lepiej żeby siedział w lochu. Bo może się okazać że zmieni się w coś w co by nie chciał. I ciekawe kto go przed tym uratuje skoro nie ty. Bo przecież nie jesteś zabójcą.
Spojrzał z początku złośliwie na Amnę, ale na raz jego wzrok zmienił się jakby się nad czymś zamyślił.
- To były twoje tabletki, Lena? - wyczekał aż widmo konsekwencji wymaluje się na jej buzi. - Lepiej, żeby Marco się o tym nie dowiedział na razie. Trzeba go ukryć.

Ruda zdążyła chyba otrząsnąć się nieco z szoku, bo nabrała animuszu.
- Chuj go wie. Bardziej mnie interesuje, co sama biorę do ryja niż co inni tam mają - popatrzyła znacząco na Robina. - I tak muszę się zająć trupami. Myślę, że teraz jak Marco wybił cały kurwidołek, szef nie będzie tu zbyt często zaglądał. No chyba, że ty chcesz tu zostać? - popatrzyła pytająco na Karę.

I co takiego miała do powiedzenia niewolnica? Że chętnie zobaczyłaby coś więcej, poza dwoma pomieszczeniami, w których spędziła wystarczająco dużo czasu, by stały się dla niej całym światem? Że niczym Micha wzruszyłaby ramionami z komentarzem "no w sumie... to ja spier*alam"? Kara bardzo dobrze wiedziała, co czekało te, które zostałyby zauważone poza haremem. Bardzo dokładnie zostały tego wyuczone, a głównym nauczycielem był nikt inny jak sama Wspaniała Lena. Samej Karze i tak próby ucieczki jeszcze przed Marco i Miastem Feniksa były skutecznie wyperswadowane. Nawet gdyby wszyscy mieszkańcy zniknęli na dobre, a Kara byłaby pozostawiona sama sobie, nie ruszyłaby się z miejsca. Nie była to też wiedza tajemna, a płomiennowłosa tego w pełni świadoma, choć mimo to robiła dobrą minę do złej gry i odstawiała przed wszystkimi teatrzyk.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 23-02-2017, 13:14   #98
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wieża : Amna, Kara, Nikolai, Robin

- Ona niech lepiej też tu trochę zostanie zanim się ogarnie - stwierdził Robin tonem oznajmującym, kręcąc przy tym głową i machając dłonią przed oczami Kary jakby ta była niewidoma. - W porządku. Zrobimy tak. Nikolai i panna Galaretka zostają na razie tutaj. Ja i Lena sprzątniemy tu trochę. A panna Wrażliwe Serduszko poszuka Alreuny. I będzie się trzymać z dala od Liama. Da radę sama, czy trzeba z nią za rączkę pójść?
- Panna wrażliwe serduszko, bardzo chce zostać ze swoim przymarzniętym kolegą, więc jeśli jaśnie pan “właśnie przeżyłem swój pierwszy raz” chce sobie kogoś szukać niech ruszy dupę i to zrobi. - Amna tylko zerknęła na Robina.

Robin wywrócił oczami.
- I pomyśleć, że mówił, że to w tobie cała nadzieja… - pokręcił głową, po czym spojrzał na Amnę i zaczął powoli do niej mówić - Jeśli ktoś w Mieście Feniksa wie coś o NAS psionikach i tym co to WASZE lekarstwo może z nami zrobić to tylko ona. Więc albo możesz siedzieć i gapić się na niego jak Galaretka w biernym oczekiwaniu na to co przyjdzie, albo ruszyć dupę i coś zrobić.
- Mogę pomóc Lenie będąc obok, a ty jako taki dzielny mężczyzna możesz ruszyć się i jej poszukać. - Amna skinęła na Lenę. - Może ona wie, gdzie jest Alreuna.

Robin obejrzał się na Lenę i na Karę. Obie były blisko Marco. Któraś mogła coś wiedzieć.
- Słyszałyście coś o jakiejś pojmanej pani doktor z Edenu?
- Dajcie mi spokój - warknęła ruda strażniczka haremu. - Dobra, ja idę po Ivana żeby pomógł nam przenosić trupy. A wy zajmijcie się tym... - wskazała Nikolaia - sztywniakiem.

Kobieta już miała wyjść z pomieszczenia, gdy zatrzymała się w drzwiach i spojrzała na Karę ze złośliwym uśmiechem.
- Jesteś wolna. Teraz jesteś elitą, suczko. Możesz dawać komu chcesz... albo kto cię do tego zmusi - odruchowo popatrzyła na Robina, po czym wyszła.

Dwukrotne zbicie temperatury nieco poniżej zera wysuszyło wyrzyganą krew na ustach. Nikolai wprawdzie zrealizował propozycję Robina, choć niezbyt świadomie. Za sprawą ochłodzenia, czy wyrzygania wszystkiego, co można było, Kara w końcu się uspokoiła. Jedynie co chwilę nabierała płytko powietrza, by od razu je wypuścić. Zwisający krwisty glut został wypluty i dołączył do mętnej kałuży. Ta niestety rozlazła się na tyle, by sięgnąć nieco zmaltretowaną sukienkę i zaczerwienić ją na wysokości kolan. Krew miała to do siebie, że spierała się najgorzej, także nieuważne właścicielki miały... poważny problem. Kara przejęła się nim bardziej, niżeli wypowiadanymi w jej kierunku słowami. W swojej karierze nasłuchała się tylu różnych zwrotów i opowieści, była traktowana na tyle różnych sposobów, że realnym była dla niej tylko jedna rzecz. Jak na razie nie nastąpiła.

Po słowach Leny i zachowaniu Galaretki, chłopak nieoczekiwanie uśmiechnął się do siebie na myśl o nadejściu Ivana. Nie żeby w jego głowie zakiełkował jakiś szatański plan. Bynajmniej. Po prostu uradowała go perspektywa nie pozostawania w wyłącznym towarzystwie samych tak bardzo irytujących bab. Amna zaczęła go denerwować już w lochu i nie zamierzał jej odpuszczać. Caaaałaaa nadzieja. Też coś. Zwyczajna głupia dziewucha. River była tysiąc razy bardziej sprytna… River...

Kłykcie Robina momentalnie zbielały gdy patrzył na wpatrzoną w Nikolaia Amnę. Zaraz jednak chłopak odwrócił się i jakby nigdy nic skierował się w poszukiwaniu jakichś szafek gdzie mogły być schowane jakieś przekąski. Był głodny. A i Galaretce by się chyba coś zdało wrzucić na ząb. Trochę mu było szkoda tej dziewczyny. Ale póki co bardziej nią gardził. Nie ją jedną całe życie tresowano. A mimo to daremnie szukać w niej było na razie rozumu. I ją miałby zmuszać do czegokolwiek? Po pierwsze nie zamierzał zmuszać nikogo do zaspokajania swoich rządzy, a po drugie… krew, gile, rzygi i puste spojrzenie nijak go nie pobudzały… mimo oczywistego piękna na wpół obnażonego ciała Galaretki.
Postanowił poczekać na Lenę. Chciał ją popytać jeszcze o kilka rzeczy. I bynajmniej najpierw o Alreunę.

Amna zerknęła na Robina gdy ten się odwrócił. Zachowywał się zupełnie inaczej niż gdy się tu pojawili. Była bardziej niż ciekawa co się dokładnie wydarzyło, ale coś czuła że chłopak nie odpowie na jej pytania. Do tego ta cała moc, lekarstwo…. Skupiała się i to nie działa, a osoby które mogły jej teraz “dać” lekarstwo były do niej wrogo nastawione. Westchnęła ciężko i rozsiadła się obok Nikolaia.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 25-02-2017 o 12:42.
Aiko jest offline  
Stary 25-02-2017, 11:22   #99
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


LIAM
Unosił się na falach morza niemal czarnej, śmierdzącej rozkładem krwi. Ocean posoki niósł Liama na spienionych szkarłatem grzywaczach. Czasem go topił. Czasem wyciągał na powierzchnię, dzięki czemu świadomość, którą był Liam, trwała. Choć nie mógł nic zrobić.

Pod powierzchnią posoki, w odmętach krwawego morza, spoczywały ciała pochłoniętych przez Cień istnień – Alreuny i Salvadora. Jednak prócz zwitków tkanek, kości i resztek ubrań, było tam coś jeszcze. Mały punkcik mocy, który zainteresował Cień. Lekarstwo. Cienista macka sięgnęła po to słodkie maleństwo i wchłonęła w siebie.

[MEDIA]https://media.giphy.com/media/1360WzVeilGrAs/giphy.gif[/MEDIA]

Liam zobaczył jak nadciąga sztorm i szczerze przeraził się jego ogromem. Krwiste fale urosły do niebotycznych rozmiarów. Pomiędzy nimi czatowały potwory z otworami gębowymi pełnymi ostrych jak brzytwy zębów. Wydawało się, że zaraz rzucą się na Liama, rozszarpując go na miliony kawałeczków i wciągając w ponurą strukturę morza obrzydliwej juchy.

Wtem jednak świat wokół chłopaka wygiął się i zaryczał agonalnie. Ryczały potwory, ryczały fale, nawet pochmurne niebo ryczało boleśnie, pękając na kawałki. Świat Cienia umierał pod wpływem ładunku mocy, jaki dało mu Lekarstwo. A jaki to miało wpływ na Liama?

Chłopak czuł, że może spróbować wymknąć się przez jedno z tych pęknięć, lecz będzie musiał odrzucić ludzką powłokę. Kim wtedy się stanie? Czy w ogóle „kimś” będzie?


KEIKO
Keiko miała właśnie wyjść z sali szpitalnej, gdy usłyszała w głównej Sali Świątyni Feniksa głosy. Jeden z nich był jej znany i… nie wiedziała, czy ma już dość siły na konfrontację z jego właścicielem. Marco. I to bardzo zeźlony Marco.
- Przekonaj go! – prawie wrzasnął.
- Wiesz, że on nikogo nie słucha… - odpowiedział drugi, kobiecy głos, znacznie spokojniejszy i jakby wystraszony. Bezimienna lub Ona, jak ją nazywali.
- To go oczyść i daj mu Lekarstwo.
- Przecież próbowałam…
- Zrób to jeszcze raz! Kurwa!
– ciche plaśnięcie i odgłos jakby ktoś wpadł na jakiś przedmiot – Mam dosyć pierdolenia i cackania się! Do jutra masz je mieć. I wali mnie jak to zrobisz. Możesz mu nawet obciągnąć! Wali mnie to. Rozumiesz? Byle do jutra… inaczej nowy dzień dla ciebie nie nadejdzie, durna suko! Czy…
Umilkł. Po czym mruknął tylko:
- Spierdalaj.

Dlaczego nagle zmienił ton? Keiko zrozumiała po chwili. Ktoś nadchodził, ktoś z wieży…
- I jak? – zapytał beznamiętnie Marco.
- Jedna się przebudziła. Kara. – Keiko usłyszała głos kobiety z wieży. Przypomniała sobie, że miała na imię Lena Jest też problem… Ten od lodu połknął tabletkę.

Coś huknęło potężnie, jakby wielka płyta uderzyła o inną. Cały budynek zatrząsnął się.
- I co z nim? – wywarczał Kapłan dziwnie zmienionym głosem.
- On… on jest nieprzytomny. Ale żyje.

Znów huknęło, ale ciszej, jakby coś, co było w powietrzu opadło po prostu na ziemię.
- Dobra. Idę go zobaczyć. Ta dziewczyna, co wcześniej połknęła tabletkę też tam jest? – zapytał mężczyzna.
- Amna? Taa. Małolaty pytają też o jakąś panią doktor.
- Ich prawo. Dobra, uczty jednak nie będzie. Musimy trzymać Lekarstwo na wojnę. Idź weź zajmij się żarciem. Chcę pogadać z młodymi, a pewnie trzeba ich nakarmić.
- Ja… jasne, szefie. Tylko myślałam, że najpierw powinnam posprzątać… Szłam właśnie po Ivana…
- Aaaa fakt, trupy.
– wydawało się, że Kapłan zupełnie zapomniał o niewolnicach. – Sam to zrobię.
- Och, dzięki, szefie.

Po chwili rozeszli się.


AMNA, ROBIN, KARA, NIKOLAI

Robin był niepocieszony, ponieważ nie znalazł niczego do jedzenia. Rozejrzał się, a jego wzrok padł na pochyloną nad nieprzytomnym Nikolaiem Amnę, która nagle stała się bardzo zdecydowaną osóbką, a potem na Karę, którą generalnie ciężko było postrzegać w ogóle jako osobę. Wydawała się raczej… meblem. Z którego można było skorzystać.

Nim jednak myśli Robina popłynęły dalej, cała trójka usłyszała kroki na schodach. Widać Lena szybko musiała znaleźć tego Ivana. Dlaczego jednak słyszeli kroki tylko jednej osoby? Po chwili wszystko się wyjaśniło. W progu pomieszczenia stanął Marco. Głos Feniksa od razu skierował się do nieprzytomnego Rosjanina. Nie odzywał się, a na twarzy miał swoją złotą maskę, toteż ni wiadomo było jakie jest jego prawdziwe nastawienie.

Drżąc na całym ciele, Amna przesunęła się tak, by znaleźć się pomiędzy nim a nieprzytomnym chłopakiem. Chciała chronić Nikolaia… choć wiedziała, że z Kapłanem Feniksa nie ma żadnych szans. Ten spojrzał na nią, jak się wydawało z namysłem, po czym zatrzymał się. Przyglądał się chwilę Nikolaiowi, pochylając się nad nim.

- Trzeba go zabezpieczyć. Jeśli się przebudzi… może być niebezpieczny. Dla siebie. I dla nas. – powiedział swoim głębokim głosem, po czym wyprostował się i rozejrzał na leżące wokół trupy.
- Kara, przynieś balię do kąpieli. – polecił dziewczynie, nie patrząc na nią.

Poderwała się natychmiast. I choć metalowa miska była naprawdę ciężka, przyciągnęła ją z przeciwległej strony sali.

[MEDIA]http://thumbs.worthpoint.com/zoom/images1/1/0807/30/vintage-lisk-oval-tub-galvanized-washtub-old-baby_1_76aa95063b604bc3f779895fc41089a1.jpg[/MEDIA]

Kapłan, przyglądał się Karze, obserwując bez emocji wypięte pośladki dziewczyny, gdy targała ogromne naczynie. Kiedy skończyła, wyjął z kieszeni tabletkę, a następnie przełknął ją. I wtedy zaczął się występ.

Ciało po ciele, Marco unosił je samą tylko siłą myśli. Gdy trup zawisł nad wielkim naczyniem, niewidzialna, niszczycielska siła zaczynała go miażdżyć, składając jak… jak ubrania w szafie. Tylko że tutaj temu procederowi towarzyszył nieprzyjemny odgłos łamanych kości i pękających ścięgien. Choć nie było w ciałach niewolnic już wiele krwi, ta która pozostała, tryskała na wszystkie strony, wylatując poza obręb balii. To było doprawdy makabryczne przedstawienie. W dodatku co chwilę powtarzane na nowo – z każdym kolejnym ciałem.

Gdzieś na dnie umysłu Kary tliła się myśl, że ona też miała tak skończyć…

Kiedy Marco skończył „sprzątanie”, zapełniając miednicę niemal po sam brzeg krwistymi wybroczynami, spojrzał to na jedną, to na drugą dziewczynę.

- A teraz ślicznotki pokażecie mi swoje moce. – powiedział spokojnie, prawie przyjaźnie - Jeśli ich nie znacie, zmotywuję was, byście je poznały. Pan Generał może się przyłączyć… - dodał, kiwając lekko dłonią na Robina.


MICHA, SZEPT, KEIKO
Micha i Szept biegły jak szalone, uciekając przed Cieniem. Choć potwór właściwie ich nie ścigał, obie miały wrażenie, że czas gra tutaj kluczową rolę. Potwór żywił się ciałami Alreuny i Salvadora. Nie trudno było sobie wyobrazić po co sięgnie w następnej kolejności. Zresztą czy nie to zapowiadał im Liam?

Przed świątynią kobiety wpadły jeszcze na Lenę.

- GDZIE JEST MARCO?! – wrzasnęła do niej Micha, która wciąż była trochę przygłucha po ataku ultradźwięków Szept.
Ruda wydawała się zdziwiona rozemocjonowaniem obu, jednak wyczuła, że nie powinna ich zatrzymywać.

- No.. na górze. W wieży. – odparła.
- COOOO?! – naczelna bimbrowniczka Feniksa nie dosłyszała. Za to usłyszała Szept.
- Chodź… - powiedziała do towarzyszki i pociągnęła ją za ramię, dając znać, by za nią poszła.

Kobiety wbiegły do głównej sali świątynnej i już miały skierować się ku schodom do wieżyczki, gdy Szept nagle zatrzymała się. Jej wyczulone zmysły wychwyciły czyjąś obecność. Ktoś ukrywał się za drzwiami sali szpitalnej.

Tymczasem Keiko zastanawiała się czy powinna wyjść z pomieszczenia, znów bowiem pojawiły się nowe dane, które powinna posegregować w głowie.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 25-02-2017 o 11:41.
Mira jest offline  
Stary 01-03-2017, 09:09   #100
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Amna, Kara, Robin

Amna musiała zasłonic usta gdy zobaczyła co robi Marco. Miała wrażenie, że to jej własnej kości pękają gdy miażdżył kolejne ciała wrzucając je do misy. Gdy przerwał i znów skupił na nich swoją uwagę, poczuła jak po jej plecach spływa kropelka. Generał… to by tłumaczyło rozrośnięte ego Robina. Wzięła głębszy oddech. Zapach krwistej miazgi nawet jej nie przeszkadzał, trochę kojarzył się z ojcem.

Nie ruszyła się ze swego miejsca ale nie odezwała się też słowem. Nie miała mocy… nic się w niej nie zmieniło, była tego niemal pewna. Zgwałcą ją, zabiją… może też wyląduje w tamtej misie, ale to niczego nie zmieni. To co czuła to już nawet nie był stres, zaczynała się lekko poddawać i obserwowała Marco jakby był jakimś nieuniknionym kataklizmem.

Marco. Widok kapłana Feniksa sprawił, że Robin drgnął. Nie dlatego, że się go bał. Dlatego, że się go nie spodziewał. Keiko pomogła mu utrzymać emocje na wodzy. Ale to było wtedy. Teraz był zdany na siebie. Na to co już wcześniej kotłowało się w jego głowie i wcale a wcale nie znalazło ujścia. Mógł korzystać z Leny, czy Kary do woli. Ale tym sposobem się od tego nie uwolni. Szczęśliwym trafem sam Marco przyszedł mu z pomocą dokonują krwawego pokazu. Strach i niedowierzanie stłumiło chwilowo tamto, a Robin niczym grabarz odprowadzał zahipnotyzowanym wzrokiem ciało każdej z konkubin do przynależnego mu miejsca w misce.

Drgnął dopiero gdy Marco odezwał się do niego. Kilka sekund potrwało nim myśli wróciły na swoje tory. Kapłan zamierzał wziąć sobie Amnę i Karę. Galaretkę i Dobre Serce. I zaprosił Robina. Tak jak w przypadku i tak przecież regularnie wykorzystywanej Galaretki, myśl ta go wystraszyła, tak przy udającej niewinną Amnie… chłopak poczuł coś na kształt satysfakcji. Ostatnia nadzieja generała Daio. Najważniejsza. Och… jakże jej nienawidził.
- A nie mówiłem ci żebyś szła? - zapytał z kpiącym uśmiechem. - Teraz możesz załapać się na mój drugi raz. Ale najpierw sobie popatrzysz. Galaretka, ostatnia szansa młoda damo. Skup się i użyj swoich mocy.

Dziewczyna nie mogła skorzystać ze swoich mocy, ponieważ takowych nie miała. Moce mieli tylko Szlachetni. Kara nie była Szlachetną. Była tym, czym była... A nie była niczym wartym uwagi. Nie mogła się do nich porównywać. Nie wolno jej było nawet o tym myśleć. Tak mówiła Wspaniała Lena, a Kara żyła dzięki wypełnianiu jej woli i woli Marco... Marco zaś nie potrzebował swojego haremu, a armii. Pozbył się więc dziewczyn. Kara natomiast nie posłuchała i nie umarła. Miała zająć się gościem, a tego nie zrobiła.
Zniszczyła sukienkę. To, jak wyglądała, było czymś niedopuszczalnym. Ilość rzeczy, których nie zrobiła jak należy, była dla niej nie do policzenia. Ciężko było sobie wyobrazić, co w jej głowie działo się podczas przedstawienia nad balią z wodą. Wzrok wpatrzony w pustkę pod opuszczoną głową nie potrafił wyrazić tak wielkiej paniki. Tląca się myśl wybuchła ogniem, gdy zabrakło kolejnych ciał. Nie ruszyła się nawet, ani też nie drgnęła, ze strachu o kolejną rzecz, której robić nie było jej wolno. Lecz Wszechmocny Marco ofiarował jej szansę. Szansę, której mieć nie powinna. Szansę, której mogła odkupić swoje winy. Dlatego właśnie był Wszechmocny. Dlatego właśnie musiała dać siebie wszystko, by pokazać Robinowi to, do czego jest. Musiała pokazać mu swoje "moce". Tak więc po krótkiej chwili poukładania w głowie, że jeszcze ma szansę żyć, skierowała się do chłopaka, a w drodze nastąpiła całkowita przemiana jej nastawienia. Przed Robinem stała już całkowicie inna osoba. Delikatna, niewinna, zatroskana, wierna, stęskniona, spragniona spokoju w jego ramionach i bezpieczeństwa, zmęczona po całym dniu jego nieobecności. Objęła go w szyi i całowała ostrożnie jego policzek szukając w ten sposób drogi do jego ust.

Amna nie zwróciła uwagi ani na tekst Robina, ani na to, że Kara ruszyła w jego kierunku. Obok stała osoba, której szczerze się obawiała i wolała skoncentrować swoja uwagę na niej. Podniosła się stając na wprost Marco, ale nie odsuwając się od Nikolaia.
- Co jeśli nadal nie mam mocy, jeśli te wasze całe lekarstwo nie zadziałało?
- To prawie niemożliwe, dziewczyno - zwrócił się do niej. - Czasem nie od razu odkrywamy nasze talenty. Czasem potrzeba dużego ładunku emocjonalnego jak zagrożenie życia, choć w przypadku kobiet świetnie sprawdza się gwałt. Jeśli chcesz, możesz wybrać.

Choć jego twarz skrywała maska, wyczuła że się uśmiecha. To jednak nie był wesoły śmiech.
- A jednak powiedziałeś “prawie”. Czemu? - Amna bardzo poważnie rozważała co by wybrała. Jeszcze poprzedniego dnia chyba wolałaby zagrożenie życia, ale teraz… zerknęła ukradkiem na Nikolaia.
- Odpowiem, gdy upewnię się, że należysz do Elity. Nie odpowiadam na pytania niewolników - odparł Marco. - Ostatnia szansa na decyzję. Zaraz ja ją mogę podjąć. I już nie będzie tak miło.

Amna odwróciła wzrok. No i tyle jeśli chodzi o gadanie z tym typkiem. Mózg wypłynął przy którejś dawce lekarstwa. Poczułą jak jej ręce drżą więc skrzyzowała je na piersi.
- I tak nie będzie miło, i tak. - Zmusiła się by spojrzeć na Marco. Bała się potwornie, ale co… miała uciekać? Tylko dokąd? Czuła jak zaczyna się jej robić wszystko jedno, jak zaczyna się poddawać.
- Możesz się zdziwić. Rozbieraj się - powiedział Głos Feniksa.
Amna dłuższą chwilę wpatrywała się w zamaskowana postać. Bardzo kusiło ją by zerknąć na Robina i Karę, ale uznała, że to i tak w niczym nie pomoże. Bardzo powoli zaczęła zdejmować wyższe sznurowane buty, za nimi spodnie. Czuła jak jej głowa zaczyna się wyłączać, ale jednak zawahała się przy koszulce.

Znów podniosła wzrok na Marco. Jej głowa wyłączała się, czuła, że musi robić to mechanicznie. Zsunęła koszulkę przez głowę eksponując spore piersi, zaraz po niej na spodniach wylądowały majtki. Kopnęła rzeczy lekko w bok. Jej spojrzenie cały czas badało maskę mężczyzny, jakby to była jedyna interesująca rzecz w tym pomieszczeniu. Mdliło ją od jego widoku. Nienawidziła tego miasta, jego mieszkańców. Tej bandy zwierząt, zmanipulowanej dzięki lekarstwu i nadziei jaką dawało. A najbardziej z tego wszystkiego nienawidziła Marco, czuła, że najchętniej wepchnęłaby mu tą maskę do gardła. Zgwałci ją sam, czy odda dla Robina. Robin przynajmniej jest czysty, nie to co te obleśne zwierze. Poczuła, że maska z jej twarzy znika i wypływa na nią grymas obrzydzenia.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172