Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-07-2021, 10:22   #141
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Złodziejka artefaktów poginała do „2018” wyraźnie zadowolona. Udało jej się zawrzeć korzystny deal z Lorettą, ogarnęła pomocny do nurkowania sprzęt, a po drodze powinęła nawet na jakimś straganie krem z filtrem UV. Już w kawiarni „Palmowa” opowiedziała Roxie jak jej poszło i wysłuchała, co sama lekarka zdołała ustalić.
— Nie wiem, czy powinnyśmy zatrudnić tego Seamusa. Nie dość, że ciężko będzie się z gościem dogadać, to pewnie jeszcze fizycznie niedomaga — powiedziała do blond towarzyszki. — Możesz jeszcze zagadać do tej laski, Kimberly. Ja postaram się zarobić nieco hajsu, byśmy mieli jej czym zapłacić. Robota wygląda na nietrudną, więc to raczej pewne gamble.

Rano Rita udała się do tego samego miejsca, gdzie wczoraj spotkała Lori. Zgodnie z umową miała na nią poczekać, jakby ta nie zjawiła się na czas. Pomyślała, że jeśli nie zeżre jej aligator albo inne chujstwo, to mogła mieć nadzieję na ładne fanty.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 17-07-2021, 19:23   #142
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Roxy czuła się wykończona gdy już dotarła do tego całego hotelu. Bez słowa wzięła kąpiel starając się choć odrobinę odpocząć przed kolacją i pogadanką z Ritą. Czarno to wszystko widziała, no ale… trzeba się było podzielić informacjami z towarzyszką w niedoli żaden ze spotkanych przez nią przewodników nie zapowiadał się obiecująco. Już nie mówiąc o tym, że nie miała pojęcia skąd by miały znaleźć na to hajs. Swymi przemyśleniami i wątpliwościami podzieliła się ze złodziejką przy kolacji.

- No dobra… ale jak ona też się nie zgodzi to chyba przyjdzie nam odpuścić te całe poszukiwania nie? - Spojrzała niepewnie na siedzącą naprzeciwko Ritę. - Bo do Cantano też nie ma teraz jak wrócić.



Rano Roxy przegryzła coś, zebrała swoje fanty i ruszyła na kolejny spacer po mieście. Planowała ponownie rozejrzeć się za jakimś pacjentem. Gamble piechotą nie chodzą, a jej zaczynał się kończyć prowiant. Jak tak dalej pójdzie przyjdzie jej poprosić o gościnę u Sue i uczciwie popracować. No ale teraz… Lekarka zebrała się i ruszyła na poszukiwanie ostatniego poleconego im przewodnika.
 
Aiko jest offline  
Stary 18-07-2021, 00:48   #143
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 33 - 2051.03.13; pn; przedpołudnie

Czas: 2051.03.13; pn; przedpołudnie
Miejsce: Miami; otwarte morze; kuter; zatopiony wrak
Warunki: pod wodą, okolice wraku, jasno, cicho; na zewnątrz jasno, ciepło, zachmurzenie, powiew



Rita



Dzień okazał się całkiem znośny. Jak na razie to najtrudniejszym wydawało się dotarcie na piechotę z “2018” do kawiarni gdzie miała czekać długonoga blondynka. Potem to już jakoś samo poszło. Rita co prawda przyszła pierwsza do tej kawiarni co wczoraj rozmawiała z Lori ale ta nie kazała na siebie zbyt długo czekać. Ledwo zdążyła zamówić sobie coś do zwilżenia gardła po wędrówce przez te rozgrzane kaniony betonu i asfaltu gdy szefowa “Hellgate” się zjawiła.

- O. Jesteś. To dobrze. To dopij na spokojnie i idziemy. - jakoś wcale nie ponaglała nurka, sama nawet sobie coś zamówiła do picia a potem poprowadziła wzdłuż portowych wybrzeży. Tam pewnie wsiadła do zdezelowanego kutra gdzie przedstawiła Ricie Pablo a Pablo Ritę. On i jego załoga wyglądali na ogorzałe wiatrem i Słońcem wilki morskie. Albo piratów. Przy ciepłym dniu większość z nich była w samych szortach i co najwyżej koszulkach. Pablo jedynie miał na sobie na tyle godności by mieć koszule i kapitańską czapkę z daszkiem. Chociaż równie pobrudzone i zdezelowane jak jego łajba. Mimo jednak wyglądu wiecznej rdzy i prowizorki jakoś to wszystko działało. Podobnie jak większość wraków jakie wciąż jeździły po drogach i bezdrożach ZSA. Na tym jak odbili od nabrzeża Lori przestała zdradzać większą aktywność.

- Bo ja mam taką głupią skórę. Albo jestem całkiem blada albo jak tylko trochę Słońca złapię to robię się czerwona jak rak. Zaraz mam bąble i skóra mi złazi. Jakby nie olejek to już dawno to Słońce by mnie zabiło. - tłumaczyła Ricie smarując się olejkiem tak samo jak to wczoraj jej radziła. Nawet odsunęła nieco kawałek szortów aby pokazać jej bladszy kawałek skóry. Rzeczywiście blady. Potem rozwaliła się wygodnie na składanym leżaku w tych szortach i górze od bikini i opalała się w cieniu brezentu rozpostartego z tyłu kutra. Czasem sięgała po drinka ale raczej pozwalała sobie nic nie robić. Pablo i jego załoga pod tym względem byli samowystarczalni i nie ingerowali w zachowania swoich pasażerek.

Płynęli wzdłuż wybrzeża zostawiając stopniowo miasto coraz dalej i dalej. Potem zaczęli oddalać się od brzegu no aż dopłynęli na miejsce. Stąd Miami jawiło się jako plama szarości na tle żywej zieleni dżungli. Nawet dzielnica wieżowców to były tylko pionowe kreski wystające ponad linię dżungli. No i płynęli aż dopłynęli. Wtedy Pablo dał znać, że już prawie są bo morze jak morze. Ten kawałek nie różnił się niczym od tego jaki przepłynęli chwilę czy godzinę temu. Widocznie trzeba było wiedzieć gdzie płynąć. Teraz załoganci obsiedli burty i zaczęli wpatrywać się w wodną toń szukając tego wraku. Aż w końcu któryś z nich go wypatrzył.

- No to przygotuj się i hopsaj. - powiedziała wesoło blondynka w szortach gdy też wyjrzała za burtę i dostrzegła zatopiony pod wodą cel. A gdy Rita przygotowała się i hopsnęła czekał ją na dole całkiem inny świat.



https://media-cdn.tripadvisor.com/me...near-alona.jpg


Kuter podpłynął blisko wraku więc nie miała kłopotów go odnaleźć. Woda była dość przejrzysta ale do może jakiejś pół setki metrów. Dalej zmieniała się stopniowo w nieprzenikniony granat.

Wrak był porośnięty jakimiś glonami i innym podwodnym zielskiem. Ale dalej dało się dostrzec jego zarys, otwory po oknach, drzwiach i innych takich. Jak Rita podpłynęła bliżej zorientowała się jednak, że wewnątrz jest dość ciemno. A nie miała latarki jaka by działała pod wodą. No i nie bardzo znała się na statkach i innych takich. Więc od czego zacząć sprawdzać ten wrak to była dla niej dość losowa sprawa. Ale ze względu na ograniczone powietrze w płucach i małej butli trzymanej w zębach nie mogła sobie pozwolić na zwłóczenie. Jak na razie żaden rekin czy inny morski potwór nie pływał w tej okolicy a nad głową widziała czarny, podłużny kształt bujającego się na falach kutra.




Czas: 2051.03.13; pn; przedpołudnie
Miejsce: Miami; Virginia Gardens; dom Kimberly; podwórze
Warunki: podwórze domu; na zewnątrz jasno, ciepło, zachmurzenie, powiew


Roxy



Rano jak Rita poszła w stronę portu aby spróbować zarobić trochę gambli na tym nurkowaniu lekarka została w Palmowej. Za słabo znała miasto aby szukać pacjentów w obcych miejscach. A ta kawiarnia wydawała się równie dobra jak każde inne aby zacząć. Musiała podchodzić do ludzi przy stolikach i oferować swoje medyczne usługi. Większość reagowała pozytywnie chociaż ich angielski był równie dobry jak jej latynoski. Pomagał uniwersalny migowy. Ale tak z zaskoczenia to raczej nikt nic nie chciał. Aż trafiła na jakichś wyrostków. I chociaż mówili raczej po latynosku a z angielskiego zdawali się znać ledwo parę słów na krzyż tak jakoś dogadali się. I tak trochę z duszą na ramieniu poszła z nimi trzema do jakiegoś mieszkania. Domyśliła się, że chyba chodziło o coś z ręką bo tak na sobie to z ożywieniem demonstrowali.

Na miejscu okazało się, że nie do końca. To musiał być ojciec jednego z nich i okazało się, że ma wybity bark. Pewnie już jakiś czas. Technicznie to nie było trudne do nastawienia. Wystarczyło odpowiednio pociągnąć za ramię aby odpowiednia kość wróciła na swoją panewkę. Jednak facet swoją masę miał no i był to bolesny zabieg. Więc tak zmagali się ze sobą przez jakiś kwadrans ale przy trzecim czy czwartym podejściu wśród sapania i stęknieć bólu coś tam wreszcie chrupnęło i facet znieruchomiał. Tak samo jak trzech młokosów. Aż wreszcie gospodarz ostrożnie poruszył swoją grubą ręką. Trochę. Potem jeszcze trochę. Spojrzał na nią z niedowierzaniem i wreszcie nią pomachał. A w końcu się roześmiał wesoło. Coś mówił po swojemu dając znać aby Roxy poszła za nim i z jakiejś szafki w kuchni wyjął trzy butelki rumu i paczkę tytoniu wynagradzając lekarkę za tą pomoc. Mogli więc pożegnać się w przyjaźni i wrócić do swoich zajęć.

Tak jej zeszło do późnego ranka. Lub wczesnego przedpołudnia nim ruszyła w miasto licząc, że odnajdzie ową Kimberly co miała być tropicielką do wynajęcia. Znów musiała pytać o drogę kogo się dało bo w tej części miasta była po raz pierwszy. Dotarła w końcu w tym rozgrzanym betonie do dzielnicy przedmieść. A w końcu w samo południe do właściwego domu. Dom miał solidne ogrodzenie i furtkę. A przy furtce była klatka a w niej zamknięta krótkofalówka z napisem “Jak coś chcesz to mów”. Pręty pozwalały wcisnąć przycisk do nadawania ale były zbyt ciasno upakowane aby zwędzić krótkofalówkę. Jak Roxy wcisnęła przycisk po chwili ciszy usłyszała kobiecy głos w odpowiedzi.

- Słucham? - gospodyni pytała dość oszczędnym, neutralnym tonem. Jak się okazało, że chodzi o robotę to nastała chwila milczenia. - Wejdź. Furtka jest otwarta. Obejdź dom i idź w stronę wody. Moczę się. - powiedział ten sam spokojny, kobiecy głos. Było jak mówiła. Furtka była zamknięta ale jak się przełożyła dłoń przez pręty i zdjęło zaszczepkę to dało się wejść. Budynek za furtką nie wyglądał zbyt imponująco. Raczej jak wiele innych współcześnie zamieszkałych budynków sprzed wojny. Czyli raczej standard. Ale do domu gościnnego Cantano czy jego wieżowca nie miał porównania. Podwórze przypominało pomieszanie famry z graciarnią. Było tu wszystko. Od rdzewiejącego pługa czy czegoś podobnego kojarzącego się z rolnictwem po stary ciągnik, pickup, spalone słonecznym żarem, wysuszone szopy kryte blachą falistą aż po kury które leniwie łaziły po tym wszystkim. Widać było też przebłysk wody na samym końcu. Tak dotarła do pomostu który był tak nisko, że zdawał się pływać na wodzie. Tam zastała właścicielkę tego wszystkiego. Siedziała czy raczej leżała na rozkładanym foteliku. Przy niej był stół a na niej dzbanek i szklanka z rubinowym płynem. I kostkami lodu! Odkąd wyniosła się z domu Cantano nie widziała ani jednej kostki lodu. Dopiero tutaj jak sobie pływały w tej szklance i dzbanku.

- Klapnij sobie. Jak chcesz to się poczęstuj. Prawdziwa mrożona herbata. Uwielbiam mrożoną herbatę. Zawsze sobie robię jak tu wracam. Nie spodziewałam się gości. Ale któraś powinna być czysta. Wiesz, nie chce mi się za każdym razem chodzić z jedną szklanką. - powiedziała gospodyni wskazując na zestaw szklanek na dolnej półce stolika i drugi leżak pod ogromnym parasolem. Mówiła dość rozleniwionym tonem ale taki ciepły dzień sprzyjał rozleniwieniu. Jak tak sobie spokojnie leżała na swoim leżaku jakoś nie robiła groźnego wrażenia. Nie wyglądała na twardziela jak Louis czy Kent z jakimi wcześniej rozmawiała lekarka. Raczej jak może ich siostra czy dziewczyna. Po prostu tutejsza dziewczyna z sąsiedztwa. Zwłaszcza jak była na bosaka, w samych szortach i podkoszulku. Rysy twarzy i karnacja wskazywały na jakieś latynoskie pochodzenie. Ta krótkofalówka na stole przez jaką rozmawiały wcześniej nieco psuła ten sielski wizerunek. No i rewolwer na tej dolnej półce. Ale od strony gospodyni.



https://previews.agefotostock.com/pr...-001050070.jpg


- To jak się nie znamy a mnie szukasz to albo chcesz mi coś sprzedać albo potrzebujesz kogoś do łażenia po dżungli. - gospodyni spojrzała na gościa z uśmiechem sprawdzając która z opcji jakie podała jest bardziej prawdopodobna.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 23-07-2021, 21:22   #144
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Lekarka dłuższą chwilę wpatrywała się w siedzącą na leżaku kobietę. Widok z jednej strony był przyjemnie sielski, a z drugiej… niesamowicie nienaturalny w tych czasach. Po tej całej akcji z nastawianiem barku cały czas czuła dziwny niepokój. Niby załatwiła sprawę i nawet jej zapłacili no ale atmosfera… była jaka była. Teraz gdy patrzyła na ten dzbanek z mrożoną herbatą czuła nieprzyjemną suchość w ustach.

- Roxie Bryant… jestem lekarką. - Przedstawiła się uznając, że co by się nie miało dziać zawsze lepiej zacząć od podania nieco informacji o sobie. Dopiero po tym odstawiła lekarską torbę na ziemi i zajęła miejsce na krzesełku. Po chwili wahania nalała też sobie nieco mrożonej herbaty i upiła. - Jaka.. dobra.. - Jej głos był ledwie słyszalnym westchnieniem, jednak mimo to spojrzała na gospodynię zawstydzonym wzrokiem, nie spodziewała się, że ot tak się jej wyrwie.

- Ja… wraz ze znajomą szukamy przewodnika po dżungli. Trafiłyśmy na pewną mapę… gadałam z kilkoma osobami i chyba wychodzi na to, że to te wasze Zaginione Miasto. - Postanowiła zagrać z dziewczyną w otwarte karty i tak miały już problem ze znalezieniem przewodnika, a Roxy… postanowiła, że jak tu się nie uda to daje sobie siana i zabiera się za lekarską robotę. Co nieco sobie wypracuje i najwyżej ruszy dalej, no ale teraz miała rozmówczynię. - Pewności nie mamy. Wiem, że jest tam jakieś laboratorium i tyle. No ale.. Chcemy zaryzykować i dorwać się do tamtejszych gambli. Pytanie czy w ogóle cię to interesuje.
 
Aiko jest offline  
Stary 26-07-2021, 23:27   #145
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Rita dopiła drina i zawinęła tyłek, ruszając za Lori.

Na pokładzie zapoznała się z załogą. Wcale nie przeszkadzały jej takie swojskie chłopaki. Znała życie, a przez to nie patrzyła na nikogo z góry i wiedziała jak postępować z różnymi ludźmi. Z kolei sam kuter nie zachwycał jej swym wyglądem, lecz działał, jak należy. Co chyba było dla niej najważniejsze.
— Niezła łajba — rzuciła do Pablo, żeby zacieśnić nieco relację z załogą.
Kiedy Loretta zaczęła się smarować, brunetka poszła za jej przykładem. Zrzuciła kurtkę, t-shirt, szorty i rajstopy, zostając w samym bikini. Następnie użyła swojego własnego kremu z filtrem i posmarowała się nim dokładnie. Później oparła się na nadburciu i poczekała, aż znajdą się na miejscu. Po jakimś czasie kuter dopłynął w okolice wraku. W tamtym momencie pogoda była spokojna i słoneczna. Temperatura odrobinę wysoka, ale jeszcze znośna. Złodziejka artefaktów obczaiła, że wrak, który miała szabrować miał koło trzydziestu metrów długości. Woda była dość przejrzysta, więc z pokładu mogła się nieźle przyjrzeć jego sylwetce. A także ustalić, że leżał w miarę płytko pod wodą.

Wkrótce potem łowczyni artefaktów kiwnęła głową Pablo, założyła gogle pływackie i wdrapała się na nadburcie, by odważnie skoczyć wprost do wody. Wewnątrz błękitnej toni, póki starczało oddechu, kierowała się ku zatopionemu statkowi. Zdążyła w sumie dobrze sobie obejrzeć dawno zatopiony luksusowy jacht. Obecnie prezentował się on dość żałośnie. Rita dojrzała przy okazji, że w jego wnętrzu było dość ciemno, więc uznała po tym wstępnym rekonesansie, że lepiej będzie najpierw wrócić po jakieś źródło światła.

Po wynurzeniu wdrapała się na kuter i poprosiła chłopaków o jakieś źródło światła. Dzięki czemu dostała intensywnie zielony świetlik chemiczny. Korzystając też z faktu obecności sprężarki, śmiało zgarnęła z pokładu swoją poręczną butlę i używając jej zawartości, wróciła pod wodę, kierując się z powrotem do wraku jachtu.

W środku, przyświecając sobie świetlikiem, czarnowłosa obejrzała dobrze wnętrze. Wyglądało na standardowy wystrój, choć upływ czasu odcisnął na nim wyraźne piętno. Ogarniając, że nie ma aż tak dużo czasu, dziewczyna pospiesznie zwiedzała wnętrze. Jednocześnie niemal od ręki przeszła do szabru. Zastawa i sztućce z kuchni statku migiem wylądowały w jej przemoczonej naramiennej torbie, jedynym osobistym przedmiocie, jaki sobie zostawiła sobie do nurkowania. Później szafirowooka dostrzegła skrzynki z alkoholem, choć nie mogła mieć pewności, że butelki wewnątrz są całe. Poza tym wpadła też na całkiem niezłą rzeźbę, której sama by raczej nie wyniosła, ale którą z pewnością mogłaby wydobyć z pomocą liny i załogi Pabla. Zanim musiała się wycofać, trafiła jeszcze na sejf. A wtedy to zaklęła podwójnie, ponieważ był on zamocowany w ścianie, a do tego posiadał zamek oraz pokrętło do wpisywania kodu. Tego ostatniego nie mogła mieć nadziei złamać, choć jeśli znalazłaby gdzieś zapisany wymagany ciąg cyfr, to mogłaby się dobrać do jego potencjalnie cennej zawartości. Gra warta była świeczki, choć jeśli to by jej nie wyszło, to niestety sprawa by się rypła, bo z racji tego, że przedmiot był osadzony w ścianie, nie było możliwości go wydobyć nawet z pomocą wyciągarki z kutra.

Tak czy inaczej, popędzana zanikającym tlenem złodziejka artefaktów wróciła ze sztućcami na pokład i wyjaśniła załodze, co znalazła. Kolejne rundki poświęciła na wydobycie skrzynek z alkoholem i rzeźby. A przy kolejnych podejściach postanowiła jeszcze poszukać jakichś wskazówek, albo bezpośrednio samego kodu do sejfu. Przy okazji zaś grabiąc wszelkie poręczne i potencjalnie cenne rzeczy.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 17:51.
Alex Tyler jest offline  
Stary 29-07-2021, 14:53   #146
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 34 - 2051.03.13; pn; przedpołudnie

Czas: 2051.03.13; pn; przedpołudnie
Miejsce: Miami; Virginia Gardens; dom Kimberly; podwórze
Warunki: podwórze domu; na zewnątrz jasno, ciepło, zachmurzenie, powiew


Roxy





https://www.planetware.com/wpimages/...ke-talquin.jpg


- O. Zaginione Miasto. - kobieta dalej leżała sobie wygodnie na leżaku, pod parasolem i popiła ze szklanki mrożonej herbaty. Pod tym parasolem, nad wodą i ze szklanką mrożonej herbaty w dłoni można się było poczuć błogo jak jakiś turysta na wakacjach z dawnych czasów. Uśmiechnęła się gdy usłyszała, że gościowi też ona posmakowała. Teraz jednak zastanawiała się nad jej propozycją.

- I chcecie dotrzeć do Zaginionego Miasta. - mruknęła raczej do siebie machinalnie drapiąc krawędzią szklanki o swoją brodę.

- A ilu was jest? I macie jakiś namiar na to gdzie trzeba szukać? - tropicielka odwróciła ku Roxy głowę pytając o wielkość takiej wyprawy no i o odległość czyli jak daleko trzeba by iść. Bo jak to na drugim końcu Florydy to całkiem inna wyprawa niż jakby to miało być gdzieś w pobliżu miasta. Gdzie dokładnie jest to miejsce to z mapy kultystów nie wynikało ale dało się rozpoznać, że raczej jest w południowej części półwyspu i chyba nie powinna być strasznie daleko skoro Eliasz jakoś zdołał wrócić na piechotę do miasta.

- Właściwie mogłabym się przejść. Nie mam teraz zbyt wiele do roboty. - przyznała machając wesoło szklanką z mrożoną herbatą. - Ale co mi zaproponujecie za to moje fachowe przewodnictwo? Normalnie biorę 20 gambli za dzień. Połowa płatna z góry. Ale jak chodzi o Zaginione Miasto to chcę też udział w łupach. - zapytała przechodząc do tego co wszyscy inni tropiciele z jakimi wcześniej rozmawiała blondynka. Do zapłaty za swoje usługi.



Czas: 2051.03.13; pn; przedpołudnie
Miejsce: Miami; otwarte morze; kuter; zatopiony wrak
Warunki: pod wodą, okolice wraku, jasno, cicho; na zewnątrz jasno, ciepło, zachmurzenie, powiew


Rita



Rita nie była nawykła do długotrwałych prac pod wodą więc chociaż kilka pierwszych kursów pomiędzy zarośniętym glonami wrakiem a dyndającym się na wodzie kutrem poszło jej jakoś siłą rozpędu to każdy kolejny zdawał się trudniejszy od poprzedniego. A musiała nurkować raz za razem bowiem do swojej torby mogła włożyć niewiele fantów. Ale kolejne fanty wyładowywane na pokładzie kurta powodowały szersze uśmiechy Lori i załogi. Blondynka z ciekawością oglądała jeszcze ociekające wodą i mułem skarby. Gdzieś zniknęło jej rozleniwienie i bezruch.

Najwięcej kłopotów sprawiła rzeźba. Wewnątrz wraku nurek była zdana sama na siebie i swoje boleśnie skromne zapasy tlenu. A tu trzeba było nurkować z tymi linami, wiązać je i nawet jak ci na kutrze zapewniali główną siłę jaka ciągnęła ten ciężar to jednak na Ritę spadło manewrowanie nią pod wodą. Tak aby ją najpierw ruszyć, potem kierować w stronę dawno temu rozbitego okna bo tamci na górze pracowali na ślepo. Mogli tylko ciągnąć albo nie ciągnąć. To osoba we wraku musiała być ich oczami i rękami. A rzeźba jakiejś kobiety była naturalnych rozmiarów i stawiała złośliwy opór martwej materii. Najwięcej Rita namordowała się z tym przesuwaniem rzeźny przez okno. Musieli to robić na raty i przy wydobywaniu tej rzeźby nurkowała, wynurzała się i załoga napełniała jej małą butlę częściej niż wszystkie wcześniejsze wyprawy. No ale koniec końców wreszcie się udało wypchnąć rzeźbę na zewnątrz więc już było z górki. Wtedy już wystarczyła sama praca mięśni załogi aby ją wyłowić na powierzchnię. Potem jeszcze trzeba było wyłowić przez burtę na pokład ale w tym już mogli pomóc ci z załogi. Wreszcie jeszcze ociekająca wodą i mułem rzeźba stanęła na pokładzie.

- Ładna. Dostaniemy za nią dobrą cenę. Chociaż… Ładna jest. Może zostawię ją dla siebie? - Lori z zaciekawieniem oglądała wyłowioną rzeźbę kobiety. Dawny artysta się postarał i ładnie oddał kobiece piękno ubrane w dziwny chociaż skąpy strój. Więc jak zastanawiała się na głos właścicielka “Hell Gate”, że na skąpo odziane ładne niewiasty zawsze jest popyt to można by rozgłosić na mieście i opchnąć za jakąś niezłą sumkę. Któryś z ważniaków może by chciał mieć takie cudo w kolekcji. Ale i blondynce ten posąg zdawał się fascynować i zaczynała dumać czy nie zrobić z niego ozdoby na swojej łajbie albo w domu.

- I jeszcze jakiś sejf tam jest mówisz? - Loretta na razie odłożyła rozważania co do planów na temat rzeźby i zaczęła zastanawiać się nad tym podwodnym sejfem. Złodziejce artefaktów bowiem nie udało się do niego dobrać. Pod wodą nie bardzo miała o wiele słabsze czucie przy używaniu wytrychów w dziurce od klucza i nie była pewna czy po tylu dekadach moczenia się w słonej wodzie ten mechanizm w ogóle zadziała. No a nigdzie nie znalazła zapisanego kodu do drzwiczek sejfu. Jak ktoś go miał na jakimś papierze albo komputerze to się raczej nie zachował do dzisiejszych czasów.

- Można go spróbować wydobyć na powierzchnię. Wziąć jakiś palnik i się dobrać. Ale to już trzeba by wziąć jakąś ekipę co tam zanurkuje i popracuje nad jego wyciągnięciem. - szefowa pływającego klubu co uchodził za renomowany myślała na głos co tu by można dalej zrobić z tym sejfem. Ale raczej w tej chwili to niewiele jak nie mieli odpowiedniego sprzętu do cięcia metalu a i prace zapowiadały się na dłużej. Rozmowę przerwały im hałasy dobiegające ze nadbudówki. Wyglądało na to, że załoga postanowiła otworzyć i spróbować świeżo wyłowioną i schłodzoną morską wodą whisky sprzed kilku dekad. Sądząc po minach i wyrazach uznania to degustacja była całkiem wesoła i wrażenie było pozytywne.



https://alkoteka.files.wordpress.com...daniels-02.jpg


- No to jak już otworzyliście to polejcie. - Lori machnęła na tą jedną z kilkunastu butelek ciemnego trunku jakie Ricie udało się wydobyć ze skrzyń. Reszta okazała się albo pobita albo nieszczelna. Ale te kilkanaście sztuk chociaż straciło etykiety i były oblepione mułem zachowało się w całości. Co dawało nadzieję, że będą cennym dodatkiem do jakiejś kolekcji przedwojennych trunków. Lori wyceniała, że za jedną sztukę powinno dać się wyciągnąć ze 20, może i 30 gambli od ręki. Może nawet więcej jakby coś pokombinować. Raczej w każdej knajpie by można było to opylić. Dola Rity z tej części łupu wynosiła 4 butelki trunku.

- No a za tą rzeźbę to jak się ją opchnie to ci odpalę 25% z ceny. W sobotę w Astorii jest targ i tam będzie dużo ludzi. Wystawię ją na aukcję i zobaczymy. I do soboty to już słuchy powinny rozejść się po mieście. - powiedziała bladolica blondynka w szortach i ciemnych okularach. Rzeźbę było najtrudniej wydobyć na kuter ale dawała nadzieję, za największy zarobek. Tyle, że trzeba było poczekać aż się rozpuści wici i trafi się jakiś kupiec.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-07-2021, 18:13   #147
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
— Chcecie, to się z nim babrajcie, mnie już wystarczy — wyjaśniła załodze swoje podejście do kwestii sejfu, gdy nie udało jej się znaleźć kodu do zamku szyfrowego.
Po półtorej godziny ciągłego nurkowania i wydobyciu licznych fantów z osadzonego na dnie jachtu Rita zajęła się wreszcie potencjalnie najcenniejszym łupem – wyrzeźbioną figurą. Lina i załoga na kutrze wbrew pozorom okazały się niewielkim wsparciem w tym wysiłku. Wreszcie jednak znalezisko pojawiło się na pokładzie, choć kosztowało ją to wiele wysiłku. Potem brunetka pozwoliła sobie polać zdobycznego alkoholu, bo widząc przedwojenne dzieło sztuki, także wpadła w dobry nastrój.
Cytat:
No a za tą rzeźbę to jak się ją opchnie, to ci odpalę 25% z ceny. W sobotę w Astorii jest targ i tam będzie dużo ludzi. Wystawię ją na aukcję i zobaczymy. I do soboty to już słuchy powinny rozejść się po mieście.
— Spoko — powiedziała łowczyni skarbów do Loretty racząc się długo leżakowanym whisky. — Chociaż po należność mogę wpaść nieco później, bo mam już kolejną robotę nakręconą i nie wiem do kiedy potrwa.

Przed zmierzchem złodziejka artefaktów zdążyła już wrócić do „2018”. W swoim pokoju rozłożyła wszystkie zdobyte z zatopionego wraku bibeloty i zabrała się za ich czyszczenie. Biorąc pod uwagę ilość syfu, który je pokrywał, uznała, że zejdzie jej na to cały wieczór. Ale warto było włożyć ten wysiłek w restaurację fantów, bowiem czyste mogły być warte dużo więcej.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 17:51.
Alex Tyler jest offline  
Stary 06-08-2021, 13:31   #148
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Czas: 2051.03.13; pn; przedpołudnie
Miejsce: Miami; Virginia Gardens; dom Kimberly; podwórze
Warunki: podwórze domu; na zewnątrz jasno, ciepło, zachmurzenie, powiew

- O. Zaginione Miasto. - głos Kimberly wyrwał Roxy z zamyślenia. W ciszy popijała mrożoną herbatę zaoferowane przez gospodynię, zastanawiając się nad bagnem, w które uz się w pakowała i z którego prawdopodobnie szybko nie wyjdzie. - I chcecie dotrzeć do Zaginionego Miasta. A ilu was jest? I macie jakiś namiar na to gdzie trzeba szukać?

- Jest nas dwie i mamy mapę.
- Roxy westchnęła ciężko niechętnie odrywając spojrzenie od roztaczających się wokół widoków by przenieść je na swoją rozmówczynię. Ciekawa była jej reakcji na tą rewelację.

- Właściwie mogłabym się przejść. Nie mam teraz zbyt wiele do roboty. - przyznała machając wesoło szklanką z mrożoną herbatą. - Ale co mi zaproponujecie za to moje fachowe przewodnictwo? Normalnie biorę 20 gambli za dzień. Połowa płatna z góry. Ale jak chodzi o Zaginione Miasto to chcę też udział w łupach. - zapytała przechodząc do tego co wszyscy inni tropiciele z jakimi wcześniej rozmawiała blondynka. Do zapłaty za swoje usługi.

- Jak wspomniałam jest nas dwie, nie mamy dużo gambli, ale mamy mapę. - Roxy zamyśliła się. W sumie nie wiedziała ile gotówki ma Rita, no ale raczej nie należało tym szastać jak swoim. - Zjedź nam nieco z zaliczki, podzielimy się gamblami na miejscu. Widziałam fotkę z tamtego miejsca… na serio warto.

Roxy próbuje się targować

 
Aiko jest offline  
Stary 07-08-2021, 14:42   #149
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 35 - 2051.03.14; wt; rano

Czas: 2051.03.14; wt; rano
Miejsce: Miami; Liberty City; hotel “2018”; pokój hotelowy
Warunki: pokój hotelowy, jasno, ciepło; na zewnątrz jasno, umiarkowanie, deszcz, umi.wiar


Rita i Roxy



Gdy dwie mieszkanki hotelowego pokoju szykowały się na rozpoczęcie kolejnego dnia w tym mieście na skraju kontynentu to za oknem się rozpadało. Krople łomotały o szyby, parapet i od nowa tworzyły na zewnątrz kolejne kałuże i strumyki w błotnistym podłożu. W przeciwieństwie do krain bardziej na północy tutaj na brak wody wszelakiej nie można było narzekać. Dobrze, że na śniadanie nie trzeba było daleko chodzić bo front “Palmowej” był widoczny z okien pokoju. A żołądki już dopominały się o swoją porcję energii.

Nie tylko Rita mogła spojrzeć rano na swoją kolekcję gambli rozstawioną na stole. Wysiłek włożony wczoraj wieczorem w ślęczenie w hotelowej kuchni i czyszczenie każdego detalu w misce z wodą opłacił się. O ile wczoraj jak je Rita wyładowała z torby to to wszystko wyglądało jak przypadkowe śmieci wygrzebane z błota czy jakichś ruin. To dzisiaj jak już były wyczyszczone i wyschły to wyglądały jak gamble gotowe na wymianę na inne gamble. Za to laptop i aparat zdążyły jej się skutecznie rozładować i bez zasilania nie miała z nich żadnego pożytku. W końcu baterie miały co najmniej po 30 lat a od ostatniego ładowania w domu gościnnym minął już jakiś tydzień.

Poza tym coś powinno jeszcze jej wpaść za ten posąg. O ile Lori dotrzyma słowa i nie zapomni o umowie. Bo wczoraj obiecała, że jak Rita się zjawi ponownie po tej sobocie to jej wypłaci jej ćwiartkę ze sprzedaży rzeźby wojowniczki w ekspresyjnej pozie. Tylko sama jeszcze nie była pewna czego się spodziewać po sobotniej aukcji.

Za to Roxy miała okazję opowiedzieć koleżance o przebiegu swojej rozmowy z Kimberly. Tropicielce tylko dwie osoby pasowały jak ulał na taką wycieczkę. Uważała, że nie bierze za drogo. W końcu 20 gambli na dzień to praktycznie co za średniej jakości pokój i wyżywienie. A to na ile dni zależało jak daleko i na jak długo ma być planowana ta wycieczka. Ostatecznie blondynka chyba ją w jakiś sposób ujęła czy po prostu zrobiła dobre wrażenie bo zgodziła się na zaliczkę do 3 dób czyli 60 gambli w alku, papierosach albo lekach. Ale z zastrzeżeniem, że gdyby wycieczka potrwała dłużej to obie z Ritą zapłacą jej za każdy kolejny dzień służby. Mogło być tymi fantami z Zaginionego miasta. A skoro miały iść tylko we trzy to chciała partnerski udział w tych łupach. Czyli jedną trzecią. W ten sposób na start obie dziewczyny musiały jej zapłacić względnie niewiele a resztę zapłaty można było odłożyć na czas późniejszy. Ale Kimberly stawałaby się pełnoprawnym partnerem przy podziale znalezisk w mieście. Co niejako dawało jakąś gwarancję co do jej motywacji i uczciwości. Bo szachrajstwa zazwyczaj zdarzały się gdy ktoś uważał się za pokrzywdzonego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 14-08-2021, 18:59   #150
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Roxie wróciła do zajmowanego przez nią i Ritę pokoju z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, ktoś się znalazł, ale czy naprawdę chciały tam wyruszać? We trzy? Jakoś wizja trzech babek samych w dżungli budziła nieco jej obaw. No ale… podzieliła się z Ritą propozycją Kimberly.

- Ja bym w to poszła. Dużo od nas na początek nie chce. A jeśli informacje o zaginionym mieście są prawdziwe to pewnie spokojnie obławimy się we trzy, a i tak tam sporo zostanie. - Westchnęła bawiąc się szklanką z wodą. - Nie ma co tu dłużej siedzieć, za wiele gambli na to leci. Jutro bym podskoczyła do niej i umówiła się na wymarsz pojutrze. Mogłybyśmy popołudniu ogarnąć zapasy, jakiś namiot czy inne podobne rzeczy nim pójdziemy w tą dzicz. Co ty na to? No i… nieco słabe pytanko z mojej strony mamy dość gambli? Ja mam nieco, ale nie wiem czy nawet połowę z tych 60 co mamy jej wpłacić na start.


Rano Roxy udała się rano do Kimberly by dać jej znać o ich decyzji, potem nie pozostało nic innego jak rozejrzeć się za potrzebnym sprzętem i ewentualnie zapolować na jakiegoś pacjenta by mieć na ten sprzęt forsę. Chciała nabyć jakieś żelazne racje i poszukać namiotu lub innego śpiwora.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172