Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2021, 21:04   #131
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kręcąc się po knajpie, Rita szybko zajarzyła, że ciężko będzie ze znalezieniem kogoś, na kogo byłoby ją i Roxie stać. W zasadzie mogła wykorzystać swoje "atuty" jako wsparcie do negocjacji, ale nawet uwzględniwszy tego rodzaju "upust" wciąż nie miałaby sensownej sumy. A to dlatego, że spodziewała się, iż większość ze zgromadzonych zawodowców raczej nie połasi się na gruszki na wierzbie, tzn. że obiecywanie udziału w łupach nie przejdzie. Dlatego darowała sobie dalsze poszukiwania, łapiąc jedynie namiary na parę dobrych mordek. Potem zainteresowała się czymś zupełnie innym. A mianowicie, jej uwagę przykuła jedna ze śmigających w okolicy baru plotek. Ta o zatopionym wraku. Robota poniekąd wchodziła w jej kompetencje, a i zwiastowała możliwość dorobienia wystarczającej ilości hajsu, by mieć na usługi któregoś z traperów. Tylko pewnie wymagała ogarnięcia jakiegoś sprzętu do oddychania pod wodą. Jednak brunetka kminiła sobie, że w mieście nadmorskim powinna bez problemu znaleźć coś takiego. Stąd też odważyła się zapytać o wspomnianą Lori tutejszego barmana.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 17:52.
Alex Tyler jest offline  
Stary 12-06-2021, 23:51   #132
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 29 - 2051.03.12; nd; rano

Czas: 2051.03.12; nd; rano
Miejsce: Miami; Liberty City; kawiarnia “Palmowa”; stolik kawiarni
Warunki: wnętrze lokalu, jasno, gwarno; na zewnątrz jasno, umiarkowanie, pogodnie, powiew


Roxy i Rita



Niedzielny poranek dał się poznać po biciu w dzwony jakiegoś kościoła co musiał być nieopodal. A okazał się pogodny, słoneczny i nie taki gorący. W sam raz aby siedzieć na zewnątrz nawet na krótki rękaw. Podczas śniadania znów poszła kolejna porcja gambli na samo śniadanie i za wspólny pokój. Ale przynajmniej można było napełnić żołądek. Popatrzeć na gości bo raczej widok pustej ulicy z niezbyt interesującą fasadą hotelu w jakim mieszkały raczej nie był zbyt porywający. Chociaż ten poranny, słoneczny blask nawet te tynkowane na różne sposoby ściany stawiał w jakimś ładniejszym świetle. Z ładniejszych atrakcji dzisiaj w “Palmowej” był jakiś zlot ładnych dziewczyn. Dwie to z początku nawet podeszły do ich stolika.

- A wy też czekacie? Możemy się przysiąść i poczekać z wami? - zapytała jakaś Mulatka pytając ich jakby brała je za kogoś innego.

- Nie Claire, zobacz. To chyba tam. - blondynka z jaką przyszła klepnęła ją jednak w ramię wskazując na stolik nieco w głębi lokalu gdzie siedziało już kilka innych dziewczyn.

- O chyba tak… - Claire spojrzała w tamtą stronę przyglądając się przez chwilę po czym uśmiechnęła się przepraszająco do Roxy i Rity. - A to przepraszam, pomyliłam się. - powiedziała do nich i poszła z koleżanką do tamtych co też widocznie na coś czy kogoś czekały.

A poza tym zebraniem w jednym z rogów kawiarni to obie poszukiwaczki miały aż nadto czasu aby wspólnie omówić co się działo poprzedniego wieczoru. Roxy spędziła swój wieczór w jednym z mieszkań wieżowca zmienionym w domowe muzeum i gratowisko. Gospodarz okazał się jednak mieć całkiem uporządkowaną pamięć i wiedzę. Pomimo, że wyglądał jak podstarzały hipis.

- Aaa! Piramida. No tak, tak, było takie laboratorium, to prawda. Nawet nie tak daleko. Znaczy… W skali Stanów to nie tak daleko. Bo tutaj na Florydzie. No ale teraz… - Eliot pokręcił swoją siwą głową. Z początku wydawał się z miejsca kojarzyć o jakie miejsce pyta jego wieczorny gość. No ale jak zwykle diabeł tkwił w szczegółach.

- No to było porządne laboratorium. Rozmawiałem kiedyś z gościem co mówił, że tam przed wojną zwieźli masę sprzętu. Mieli tam zrobić coś w stylu arki przetrwania czy coś takiego. Nie wiem czy to prawda. Ani czy mi nie zmyślał. To już lata temu było. Ale tak to zapamiętałem. No i to nie było wtedy tak daleko. Godzina czy dwie jazdy samochodem. Ale nie słyszałem aby w tamtą stronę coś teraz jeździło. Tam jest teraz dżungla i bagno. Jak się nie wie jak iść to można się potopić w błocie już na rogatkach miasta. - pokręcił głową na znak, że coś co przed wojną było raczej formalnością co można było załatwić w jedno popołudnie teraz jest niezłą przeprawą przez dzicz.

- I nie wiem czy to to ale wydaje mi się, że teraz mówią o tym Zaginione Miasto. Tak sądzę bo mowa o jakimś porośniętym dżunglą kompleksie. I piramidzie. Jak już ktoś mówi o tym miejscu. No a te laboratorium to jedyne miejsce jakie kojarzę, gdzie mogłaby być jakaś piramida. Ale nie pytaj mnie jak tam dotrzeć bo nie wiem. Jak są plotki na mieście to pewnie komuś się co jakiś czas udaje ale jak nikt tam celowo nie dotarł to pewnie nie licha to przeprawa. Dżungla jest ciężka. - powiedział nim poszedł nastawić nową herbatę w czajniczku. Mówił chętnie jakby cieszył się, że ma z kim porozmawiać na takie tematy. Ale też nieco ze współczuciem jakby nie zazdrościł nikomu kto zdecydowałby się udać w tamto miejsce. Ale gdy wrócił z czajniczkiem i postawił go na stole uniósł do góry swój sękaty palec.

- Ale przypomniałem sobie coś. - powiedział uśmiechając się przez swoje dziurawe zęby. - Jest taki jeden na mieście. Treser bestii. Wygląda jak stary dziad ale podobno zna się na swoim fachu. I nigdy mi się nie przyznał ale czasem jak z nim rozmawiałem co widział tam i tu to mi się wydaje, że on tam był. Ale nie chce puścić pary z gęby co tam widział czy spotkał. - powiedział nie przestając się uśmiechać. I tak nakreślił jej adres na stary wieżowiec IBM i owego Saemusa “Bico” Washingtona co być może nawet był kiedyś w Zaginionym Mieście. Tylko jak uprzedził Eliot treser już raczej nie jest w formie a temat owych tajemniczych ruin w głębi dżungli wydaje się być dla niego tabu.


Rita zaś po spędzeniu wieczoru w “Trashyard” i zanurzeniu się w stalkerskich klimatach mogła ponownie zweryfikować kurs ich usług. Z żadnym jakoś specjalnie nie gadała to nie miała okazji zweryfikować jakby indywidualnie to wyglądało. Ale pogadała z barmanem o tym zatopionym skarbie.

- No Lori. Loretta. Z “Hell Gate”. - powiedział jakby było oczywiste o kim mowa. I, że rozmóczyni to wystarczy. - Aaa… Pewnie jesteś nowa w mieście… - pokiwał głową gdy zorientował się w czym rzecz. No i skoro tak to bardziej rozwinął swoją wypowiedź.

- Nie wiem czy “Hell Gate” to najlepszy lokal w tym mieście. Polemizowałbym. Zależy co kto szuka. W każdym razie to najpopularniejszy lokal z tych na łajbach. Jest przycumowana w porcie. Jak pójdziesz do portu to tam już każdy wskaże ci drogę gdzie to jest. - wyjaśnił jak znaleść rzeczoną knajpę na jakiejś łajbie.

- No i właścicielką jest Lori. Loretta. Prawdziwa blondynka. Żyje tu od urodzenia a mimo to nie może się porządnie opalić. Więc łatwo ją rozpoznać. I jak ona kogoś polubi to zaprasza na swoją łajbę. Na imprezę. Albo można zapłacić grube gamble by się tam legalnie wbić. No ale już taka trochę tradycja, że ktoś na tych imprezach zdejmuje cumy i łajba zaczyna dryfować. Czasem tylko trochę no a czasem jest heca. Tak właśnie widocznie było ostatnim razem. - tłumaczył dalej o co chodzi z tą łajbą i jej nietuzinkową właścicielką. No i widocznie ostatnio coś znaleźli po takim tradycyjnym dowcipie. Tylko trzeba by tam zanurkować i wyłowić. Barman nie wiedział jak głęboko jest wrak. Jak niezbyt to w mieście zawód nurka był całkiem popularny. Wystarczyły do tego tylko gogle. No ale jak głębiej to już może nie być tak łatwo i bez akwalungu może się nie obyć. Ale to już pewnie trzeba by rozmawiać z samą Lori.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 17-06-2021, 12:49   #133
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Miami; Downtown; dzielnica wieżowców; wieżowiec Nakatomi Plaza

Lekarka dłuższą chwilę wsłuchiwała się w to co starszy facet miał jej do powiedzenia. Czyli fotka naprawdę mogła przedstawiac to do czego prowadziła mapa. Czy jednak łudziła się by mogło być inaczej? Nie bez powodu znajdowali te rzeczy w tym dziwnym łóżku. Chwilę jeszcze porozmawiała z gospodarzem o pozostałościach o przedwojennych czasach, w pamięci zapisując dane do tego władcy bestii, jak to go Eliot nazwał. Może nie zawadzi spróbować i zapytać ile by chciał za tą wyprawę i czy w ogóle wyruszy gdy powiedzą mu, że chcą wyruszyć do ZM. Co by jednak nie było musiała ten temat omówić najpierw z Ritą, miała więc nadzieję, że zastanie ja nocą w pokoju
 
Aiko jest offline  
Stary 20-06-2021, 12:40   #134
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Rita odprowadziła wzrokiem obce kobiety, po czym wyrzuciła z siebie wszystko, czego dowiedziała się, przebywając w „Trashyard”.
— Proponuję ci spiknięcie się z tym starym treserem, o którym się dowiedziałaś — zarzuciła do medyczki, po zakończeniu nawijki. — Jak mu tam? Saemus „Bico” Washington?
Po dokończeniu śniadania wyjaśniła na rozchodne:
— Ja lecę do portu. Poszukać „Hell Gate” i tej całej Loretty. Podobno ma jakąś robótkę, więc trochę gambli wpadnie. A przyda nam się więcej towaru, by zapłacić za przeprawienie się przez dzicz. Gamble z każdym dniem nam topnieją, a kolesie krzyczą srogie stawki za krótki spacerek poza miastem.

Trochę zajęło złodziejce artefaktów dotarcie na miejsce. A i tam musiała ździebko pokręcić się po okolicy i porozpytywać lokalsów o poszukiwaną blond lalunię. Typiarka jednak była dość znana, więc Rita dość szybko dotarła na miejsce, gdzie miała ją spotkać. W głębi ducha licząc, że robota nie będzie przesadnie trudna, a tym bardziej, nie będzie wymagała użycia ciężkiego sprzętu. Czarnowłosej ewidentnie zależało jej na czasie.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 20-06-2021 o 12:42.
Alex Tyler jest offline  
Stary 20-06-2021, 19:21   #135
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 30 - 2051.03.12; nd; przedpołudnie

Czas: 2051.03.12; nd; przedpołudnie
Miejsce: Miami; Downtown; okolice IBM; ulica
Warunki: na zewnątrz jasno, nieprzyjemnie, pogodnie, d.si.wiatr


Roxy



Na piechotę to było nieco do przejścia. Zwłaszcza w obcym mieście. Ale po paru dniach chodzenia w tę i we w tę to chociaż drogę Liberty - Downtown Roxy miała rozpoznaną. Właściwe poszukiwania w samej dzielnicy wieżowców. Gdzieś tu miała mieszkać chociaż część z tych traperów o jakich zdołała się dowiedzieć wcześniej.

Najszybciej poszło jej ze znalezieniem Jeana Louisa. Trafiła na niego w jednym z lokalów do jakiej skierował ją jakiś straganiarz gdy pytała o właśnie tą knajpę o jakiej wczoraj mówiła Cherry. Tam rzeczywiście ów Jean wyglądał jak klasyczny twardziel z Miami o jakich krążą legendy daleko poza Florydą. Opalony, w kamizelce ze dzikich zwierząt i potężnym nożem za pasem. No ale kompletnie nie był zainteresowany opuszczaniem miasta.

- Nie no dziewczyno dopiero co moczyłem się po bagnach przez trzy miesiące chcę się wreszcie wysuszyć, opalić i zabalować. - pokręcił głową śmiejąc się wesoło i pogodnie. Ale nie. Za cholerę nie chciało mu się ruszać z miasta. Może za miesiąc jak się wyszumi ale nie teraz jak dopiero co wrócił z zatopionych w dżungli bagien.

Na Kenta trafiła trochę później, w jednym z lokali niedaleko portu. Douglas też nie wyglądał na ułomka. Miał opinię łowcy krokodyli i kamizelka z charakterystycznej skóry krokodyla mogła robić wrażenie. Tyle, że nie bardzo chciał rozmawiać o jakiejś mętnej dla niego wyprawie.

- Myśliwy? No ale ja to na krokodyle poluję. A tak to nie wiem. Może jak się Mario zgodzi. - pokręcił głową ćmiąc swoje grube cygaro. Mario to miał być ten jego wspólnik i organizator. Ale jakoś nigdzie nie było go w pobliżu. A bez niego Kent coś nie kwapił się do podejmowania pochopnych decyzji aby ruszać z obcymi nie wiadomo gdzie i po co. W sensie, że nie po polowanie na zimnokrwiste gady w jakich się specjalizował. Może z owym Mario by szło coś ugrać ale póki co Roxy go nie zastała. Może wieczorem będzie.

Z całej trójki o jakiej wczoraj mówiła Cherry została jeszcze owa Kimberly, dama z pejczem. Ale ona mieszkała w innej części miasta i było to nie po drodze z portu czy Downtown. Za to po drodze było do tego wieżowca IBM. Tylko komuś obcemu nie było tak łatwo się połapać o który wieżowiec chodzi. Znów blondynka musiała pochodzić i popytać tubylców. Ranek zdążył przejść w późny ranek i zbliżało się południe. Wiatr przybrał na sile chłodząc powietrze do dość nieprzyjemnego poziomu. Dobrze było móc ubrać coś na długi rękaw. Ale tubylcy, często o ciemniejszej od lekarki karnacji, często znający angielski dość symbolicznie okazali się zaskakująco uśmiechnięci i życzliwi wskazując kolejny fragment drogi w jaki pownna pójść. No i wreszcie staneła przed jednym z narożnych budynków gdzie widać było stare, zdezelowane ale wciąż czytelne litery “IBM”.




https://i.pinimg.com/originals/bf/3d...e32b212bcc.jpg


Wieżowiec wyglądał na opuszczony. Na pewno nie był tak zadbany jak ten zajmowany przez Cantano i właściwie nie różnił się od innych zdezelowanych wież jakie Roxy widziała także w innych wymarłych metropoliach. Do przeszukania w pojedynkę jednej osoby to zanosiło się na sporo szukania. Ale innych wskazówek gdzie można było zastać tego Washingtona nie miała.




Czas: 2051.03.12; nd; przedpołudnie
Miejsce: Miami; Port; nabrzeże portowe; ulica
Warunki: na zewnątrz jasno, nieprzyjemnie, pogodnie, d.si.wiatr



Rita



Dotarcie do portu na piechotę zajęło Ricie trochę chodzenia. Niestety piechotą to się robiło całkiem spore miasto do schodzenia na własnych nogach. W samym porcie poszło już łatwiej bo okazało się, że barman z “Trashyard” nie przesadzał i rzeczywiście było to rozpoznawalne miejsce. Tyle, że znalezienie “Hellgate” jeszcze nie załatwiało samej sprawy. Lokal okazał się jednym ze statków zacumowanych przy nabrzeżu. Z nabrzeża wydawał się całkiem duży. Burty sięgału mu gdzieś na wysokość pierwszego piętra. Sam w sobie nie wyglądał jakoś porywająco. No chyba, że był to pierwszy statek jaki ktoś z bliska oglądał w życiu. Rdza i odłażąca farba nie wyglądały jakby tu miały odbywać się najpopularniejsze imprezy w tym mieście. Trap jednak był opuszczony i można było wejść na pokład. No prawie. Bo tam stał jakiś typek pełniący widocznie rolę strażnika i bramkarza.

- No ładna jesteś chica ale przyjdź wieczorem. Teraz nie ma żadnej imprezy. - powiedział łamanym angielskim nie chcąc przepuścić dalej na pokład. Ale jak Rita wyjaśniła mu po co przyszła pokiwał mądrze głową i wskazał na widocznie niedaleko osiedle. Z tej wysokości był na nie niezły widok. Tam miała być Lori a w sprawie skarbu to z nią trzeba było gadać.




https://i.pinimg.com/originals/e3/21...6ec6871e5b.png


Osiedle wyglądało podobnie jak wiele innych w ZSA. Mieszanina przeróbki dawnych budynków sprzed wojny i tego wszystkiego co przy nich, w nich, na nich wyrosło przez ostatnie kilka dekad. Do tego w barwnym, wielojęzycznym, tubylczyk kolorycie gdzie na pierwszy rzut oka wydawało się, że jasny kolor skóry nie jest najpowszechniejszym podobnie jak mówiony angielski. Znów musiała popytać tu i tam ale znów okazało się, że owa Loretta jest tu chyba znana i musi być blondynką. Bo prawie każdy zapytany jak ją opisywał to jako “rubio” lub zamiennie jako blond właśnie. Blond kolor włosów rzeczywiście wydawał się tu w zdecydowanej mniejszości. W końcu jednak w jednej z knajp, na wolnym powietrzu, w cieniu pod parasolem i z kolorowym drinkiem w dłoni. Też z małą parasolką. Zastała smukłą, jasnoskórą blondynkę w dżinsowych szortach i na kraciastej koszuli. Wyglądała jakby leczyła swoje dolegliwości po intensywnie spędzonej nocy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 29-06-2021, 15:57   #136
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Kiedy Rita minęła zbyt przymilnego jak na jej gust ciecia, dostała się szybko na pokład i mogła wreszcie obejrzeć osiedle. Kawałek ZSA złaziła, więc nie wydało jej się w niczym nietypowe. Zresztą nie dymała przez kawał miasta, by podziwiać sobie widoczki, dlatego od razu ruszyła na poszukiwania Loretty. Przebijając się przez barwny i różnojęzyczny tłum, rozpytywała o poszukiwaną przez siebie blond laseczkę. Na szczęście typiara była dobrze znana, więc szybko udało się ją zlokalizować. Brunetka dostrzegła ją w jednej z knajp, popijającą drina i chroniącą się przed słońcem pod sporym parasolem. Loretta okazała się być ubraną dość swojsko smukłą blondynką o jasnej skórze. Wyglądała, jakby próbowała dojść do siebie po suto zakrapianej nocy, co też Rita spróbowała wykorzystać.
— Ciężka noc, co? — zagaiła po kumpelsku, dosiadając się do jej stolika i uchylając na momencik lustrzanki. — Słyszałam, że potrzebujesz kogoś do roboty, chodzi o jakieś grzebanie w zatopionym wraku, prawda?
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 17:52.
Alex Tyler jest offline  
Stary 03-07-2021, 15:59   #137
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 31 - 2051.03.12; nd; przedpołudnie

Czas: 2051.03.12; nd; przedpoudnie
Miejsce: Miami; Port; osiedle mieszkalne; kawiarnia
Warunki: na zewnątrz jasno, nieprzyjemnie, pogodnie, d.si.wiatr


Rita



- Noc była w dechę. Tylko ten poranek… - blondynka miała zmęczony, wczorajszy głos a ona sama wyglądała na częściowo jeszcze w rozkroku pomiędzy ową nocą a dzisiejszym dniem. Zdobyła się jednak na iskierkę poczucia humoru prychając ironicznie.

Towarzystwo kogoś przy stoliku pomogło jej chyba przemóc ten poranny stupor o poranku blisko południa tego całkiem znośnego dnia. Dopiła duszkiem końcówkę kolorowego drinka i od kolorowej kelnerki zamówiła kolejnego. Nieco przytomniej zaczęła rozmawiać przy tym nowym drinku.

- No mógłby ktoś się przydać kto by tam wskoczył i pogrzebał. Może udałoby się wyciągnąć coś ciekawego. A co? Znasz się na tym? I kim jesteś? Bo coś cię nie kojarzę. - Loretta podniosła głowę aby przyjrzeć się tej co się do niej dosiadła. Z tego co mówiła to tak, miała namiar na wrak zatopiony na tyle płytko aby była szansa się do niego dostać. I czekała aż się zgłosi ktoś kto będzie mógł tam zanurkować. Sama zapewniała transport pod ów zatopiony adres i ekipę na łodzi. Potrzebny był więc sam nurek. Nadbudówki zatopionej łajby wznosiły się może 10 czy 15 metrów od powierzchni. Więc nie tak głęboko. Sam biały wrak było widać z powierzchni wody. To było coś poredniego między dużym jachtem a małym wycieczkowcem. Leżał nieco częściowo na burcie i po skosie. Rufa była nieco głębiej niż dziób. To wciąż było osiągalne dla tutejszych poławiaczy pereł. Niemniej było mało wygodne bo mogli nurkować na dość krótki czas. Tak przynajmniej przedstawiła to Lori.

- Jak będzie coś większego to trzeba będzie przywiązać linę albo siatkę. I ci na górze to wyciągnął. Nurek dostaje 10% z tego co dzięki niemu wyciągnie na powierzchnię. - oświadczyła blondynka w kraciastej koszuli zawiązanej w supeł na płaskim brzuchu. Jak znała z doświadczenia Rita często się tak umawiano, że przy takich kombinowanych robotach gdzie trudno było zawczasu oszacować łup umawiano się ze stalkerem czy złodziejem na jakiś procent. A jak to nie on znalazł fanty tylko miał je wydobyć, wynieść czy nakierować innych to zwykle procent był mniejszy niż gdyby to on rozdawał karty. Poza tym z tego co mówiła Loretta wynikało, że mają tu branżę poławiaczy pereł jakich można było zatrudnić do tej roboty. I Rita była chyba pierwszą co rozmawiała z właścicielką statku na jakiego trapie była ale pewnie nie ostatnią skoro wieści się rozniosły po mieście. Czy taki procent to był mało czy dużo było wiadomo dopiero jak się było po robocie. W tym wypadku od tego ile uda się wyłowić tych fantów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 05-07-2021, 17:09   #138
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Rita lukała na swoją nieco zmuloną rozmówczynię.
Cytat:
Noc była w dechę. Tylko ten poranek…
— Czaję stara — zarzuciła po ziomalsku brunetka. — Też zdarza mi ruszyć w bajlando i nieźle się zrobić.
Uśmiechnęła się zuchwale. Jej rozmówczyni zaś wysłuchawszy tych wspierających słów zaleczyła się drinem.
Cytat:
No mógłby ktoś się przydać, kto by tam wskoczył i pogrzebał. Może udałoby się wyciągnąć coś ciekawego. A co? Znasz się na tym? I kim jesteś? Bo coś cię nie kojarzę.
— Znam się na wielu rzeczach Lori — rzuciła cwaniacko złodziejka artefaktów. — Tułam się po całym ZSA i łapię każdej roboty. Chociaż preferuję wygrzebywanie prawdziwych skarbów z najgorszych i najtrudniej dostępnych pierdolników. Prawdziwych cudeniek. Potrafię dostać się wszędzie.
Mrugnęła okiem spod uchylonych lustrzanek i zamówiła sobie drina.
— Jestem Rita — wyciągnęła przez stół grabę do blondynki. — Bujam się tu od niedawna. Ostatnio robiłam jako technik dla Papá Muerte z Varrios Los Aztecas i kurier oraz łowca dla señor Cantano. Pewnie kojarzysz któregoś z nich...
Zawiesiła na moment głos dla efektu. Potem pozwoliła gadać rozmówczyni. Słuchała detali odnośnie zlecenia, w międzyczasie popijając drina. Jednocześnie kminiła czy da sobie radę bez sprzętu. Ogarniała, że na luzaku wytrzyma oddech tylko na minutę, co stanowiło pewien problem, bo wtedy musiałaby zrobić dużo rundek. I nie ogarnęłaby niczego, co będzie leżeć głębiej. Przez co zaczęła rozważać kwestię zakupu jakiegoś lżejszego sprzętu. Przerwała gdy padła propozycja zapłaty ze strony jej kontrahentki.
Cytat:
Jak będzie coś większego, to trzeba będzie przywiązać linę albo siatkę. I ci na górze to wyciągną. Nurek dostaje 10% z tego co dzięki niemu wyciągnie na powierzchnię.
— Jarzę — odpowiedziała łowczyni skarbów. — Ale myślę, że powinnyśmy nieco podkręcić ten procencik.
Zakończyła zuchwałym uśmieszkiem. Rozpoczęła proces targowania stawki. Chciała przynajmniej trochę wywindować stawkę. Miała do opłacenia drogiego fachowca, jeśli chciała bez przypału dotrzeć do Zaginionego Miasta.

Gdy już dogadała się co do zapłaty, to poruszyła jeszcze jedną istotną kwestię.
— Czy kręcą się tam jakieś mutasy? — zapytała dopijając drina. — Albo inne zwierzaki, które mogłyby przeszkadzać? Bo jeśli tak, to stawka poleci dodatkowo w górę.
Loretta jednak wytłumaczyła jej, że tamta okolica jak dotąd była całkiem spokojna i jeszcze jak dotąd nic tam nikogo nie ojebało. Rita skinęła w odpowiedzi głową, wyraźnie zadowolona. Samo nurkowanie wydawało się problematyczne, jakby jeszcze musiała bawić się w zapasy z mutasami lub aligatorami, to dostałaby pierdolca.

W zasadzie na tym zakończyła się dla niej rozmowa. Wstała od stolika i spojrzała na zleceniodawczynię.

— Nie ogarniasz czasem, kto w okolicy mógłby mi opylić tu jakiś szpej do nurkowania? — zapytała dopijając drina i kładąc szklankę na stoliku. — Po tym co zarzuciłaś, to chyba lepiej jak wezmę coś do pomocy. Chcę dobrać się do najlepszych kąsków.
Lori podała jej trzy adresy, gdzie mogłaby wylukać sprzedawców sprzętu dla pływaków.
— Dziękuwa, to zawijam dupę — pożegnała się złodziejka artefaktów. — Jutro widzę się z twoimi chłoptasiami, tam gdzie ustalone. Narka.

Odnalezienie handlarzy sprzętem do pływania zajęło Ricie drugą połowę dnia, sporo kilosów złaziła, jeszcze bardziej ścierając stare converse'y. Do tego dopiero w ostatnim z trzech poleconych przez Lori składów znalazła to czego naprawdę szukała. Była to maska do nurkowania i mała butla z tlenem, poręczna i niewymagająca żadnych przewodów. Brunetka zapłaciła kolesiowi garstką naboi, dokładnie czterdziestek piątek, po czym pożegnała go i udała się na długi spacer w kierunku hotelu gdzie pomieszkiwała z Roxy.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 03-10-2021 o 17:53.
Alex Tyler jest offline  
Stary 09-07-2021, 20:34   #139
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Miami; Downtown; okolice IBM; ulica

Lekarka zmęczona już była kolejnymi odmowami i kręceniem się po mieście. Miała szczerą nadzieję, że Rocie idzie nieco lepiej, bo jak tak dalej pójdzie to wypatrują się w Miami z gambli i nigdzie nie wyruszą. Niechętnie spoglądała na budynek, który mógł się stać przyczyną kolejnego tego dnia rozczarowania.

- Dobra Roxy… ostatni punkt programu i wracasz do hotelu. - Mruknęła cicho do siebie przekraczając próg budynku.

Na recepcji zastała jakiegoś murzyna więc podeszła do niej. Nie zawadziło zapytać.

- Czego? - Mężczyzna wyraźnie seplenił. Roxy postarała się jednak nie zrażać.
- Szukam Saemusa “Bico” Washingtona… podobno tu można go znaleźć. - Odpowiedziała spokojnie.
- A po co ci on? - Mężczyzna spojrzał na nią podejrzliwie.
- Wybieram się do dżungli… polecono mi go jako przewodnika. - Lekarka starała się zachować spokój choć zaczynała ją ogarniać rezygnacja.
- To ja. - Murzyn odezwał się niechętnie. - A po co do tej dżungli?
- A możemy porozmawiać w jakimś… bardziej ustronnym miejscu? - Roxy rozejrzała się po okolicy.

Gdy odejdą Roxy zanim pogada. Powie że o wie o laboratorium, o tym że tutejsi mówią że to chyba Zaginione Miasto no ale ona nie jest pewna, a zależy jej na medycznych gamblach.

 
Aiko jest offline  
Stary 10-07-2021, 20:19   #140
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 32 - 2051.03.12; nd; zmierzch

Czas: 2051.03.12; nd; zmierzch
Miejsce: Miami; Liberty City; kawiarnia “Palmowa”; stolik kawiarni
Warunki: wnętrze lokalu, jasno, gwarno; na zewnątrz zachód Słońca, nieprzyjemnie, zachmurzenie, powiew


Rita i Roxy





https://assets.hongkiat.com/uploads/...2947360632.jpg


Na zewnątrz z nadejściem zmierzchu zrobiło się dość nieprzyjemnie. Przynajmniej jakby siedzieć tylko na krótki rękaw. Ale wewnątrz “Palmowej” było jasno od zapalonych lampionów, ciepło i gwarno. Wraz z nadejściem zmierzchu zaczynały się godziny wieczornego szczytu we wszelkich lokalach. Dało się poznać po dźwiękach muzyki, śpiewów i tańców. Wydawało się, że tubylcy potrafią tańczyć i bawić się przy każdej okazji. Środek sali kawiarni zmienił się w parkiet gdy przygrywała kolorowa orkiestra a co chwila ktoś dołączał tańcząć sambę czy inny latynoski, gorącokrwisty taniec. Nie przeszkodziło to jednak rozmowie jak się siedziało w przeciwległym końcu sali przy froncie budynku. A dwie koleżanki jakie się spotkały dopiero niedawno miały o czym porozmawiać.

Ricie udało się załatwić sprzęt do nurkowania tam gdzie podpowiedziała jej Loretta. Chociaż schodziła na to nogi przez drugą połowę dnia. Dopiero teraz miała okazję usiąść i odpocząć. Blondynka jednak była gotowa zabrać ją łodzią jutro z rana. Znaczy jak wstanie. Czyli pewnie tak jak dzisiaj się spotkały. W każdym razie Lori powinna być w tym samym miejscu co dzisiaj ją Rita zastała. Jak jej nie będzie to miała poczekać. Nie upierała się też jakoś za bardzo przy procencie ze znaleźnego jaki zaproponowała na początku. Ostatecznie stanęło na 25%. Lori chyba nie chciało się za bardzo wykłócać o każdy wyłowiony gambel, wciąż czuła efekty imprezy z ostatniej nocy albo nie napalała się na jakieś nie wiadomo jakie gamble. A może jakoś sympatyczna nieznajoma przypadła jej do gustu i była skłonna pójść jej na rękę. Koniec końców skończyło się na tym, że były umówione na jutro mniej więcej w tym samym miejscu i czasie co spotkały się dzisiaj.

- Weź sobie olejek do opalania. Jak nie masz to kup. Wszędzie kupisz. Na wodzie Słońce mocniej grzeje a z cieniem słabo. - coś w ten deseń powiedziała jej dzisiaj przed rozstaniem smukła blondynka jaka rzeczywiście była dziwnie blada jak na ten gorący klimat.

Roxy też miała swoje schodzone miasto w nogach. Z trzech suriwalowców o jakich wczoraj mówiła Cherry dzisiaj spotkała dwóch. No i tego odludka Samusa o jakim powiedział jej Eliot. Ten ostatni pod względem atrybutów fizycznych wyglądał najmniej zachęcająco. Był stary, bezzębny, chudy i wyniszczony chorobami. Lub po prostu życiem w tym tropikalnym mieście. Więc przy tych dwóch krzepkich i tryskających energią myśliwych z jakimi lekarka rozmawiała wcześniej wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść na kawałki. No ale jakoś się nie rozpadł. A nawet wysłuchał blondynk. Chociaż z początku traktował ją jak natręta jaki mu w szkodę włazi którego by najchętniej spławił jak najszybciej.

- Tak, tak, Hameuh, Hameuh ale gdzie to ja tam icht w hunglę… No chdzie? Stahy juf jestem juf emeryt… - pokręcił starą, osiwiałą głową uśmiechając się dobrotliwie. Rzeczywiście jego wygląd pasował do zdezelowanego wyglądu. Dopiero jak wypłynął temat Zaginionego Miasta to nagle zamilkł. Spojrzał gdzieś w dal na ulice i wieżowce zdezelowane tak samo jak on. Całkiem długo się zastanawiał. Machinalnie stukał bumerangiem o jakieś oparcie bujanego fotela jaki zajął na czymś co widocznie robiło mu za werandę.

- Tak, tak… Hwiątynia w hungli… Tak… Niefamowite miejhe… Ale niebezpieczne… Tak… Tyle lat… - kiwał swoją siwą głową i memłał słowa które momentami trudno było zrozumieć. Przez chwilę wyglądał jakby w ogóle zapomniał o swojej blond rozmówczyni jaka siedziała po drugiej stronie biurka jakie robiło tu chyba za stolik śniadaniowy czy w ogóle po prostu za stół. Przy okazji odkryła leżącego leniwie jaszczura jaki wygrzewał się w Słońcu na dachu jakiejś zdezelowanej osobówki. A ogon to leżał nawet na masce. Zwierz nic sobie nie robił z ludzi a przynajmniej gospodarz zdawał się go nie zauważać. W końcu jednak otrząsnął się z zamyślenia i popatrzył przez to biurko na gościa pytając o to samo co wszyscy inni. Ile płacą za jego usługi. Przynajmniej nie wymagał odpowiedzi od ręki. I dał znać, że zwykle przebywa właśnie w tym miejscu gdzie spotkała go Roxy. Więc jak się zdecydują to może do niego wrócić. Jak szła z Downton do Liberty City i “2018-ki” gdzie się zatrzymały zrobiło się już dość późno. Więc jeśli by miała jeszcze odwiedzić tą Kimberly o jakiej mówiła wczoraj Cherry to już raczej na jutro.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172