Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-08-2013, 21:48   #121
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- Mogę spróbować to sprawdzić - Powiedziała Pearl - a w mojej kabinie jest prysznic. Możemy się doprowadzić do jakiegoś większego porządku.
 
Eleanor jest offline  
Stary 25-08-2013, 01:29   #122
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Pan Denny... - wyszeptał z trudem Schwartz. - On miał.. zabrał wszystko z pani pokoju - wytłumaczył, w odpowiedzi na plany Pearl. Ta krótka wypowiedz najwyraźniej kosztowała go sporo siły, dopiero po paru dobrych chwilach złapał bowiem ponownie oddech, by móc kontynuować.
- Musimy uciekać... - wyszeptał w końcu, a w jego oczach widać było kapitulację. - Nie obronimy się tu przed... uhh - jego płuca zaświszczały, a on zgiął się boleśnie. - ... zarzutami.
Ostrożnym ruchem zdjął z nosa okulary i zaczął nerwowo przecierać szkła. Niewiele to dawało, wszystko co miał na sobie i same jego ręce były brudne.


***

Wiele długich chwil później znaleźli się w pokoju Pearl. Starali się jak mogli, by po drodze nie wchodzić w zasięg kamer i unikać przechodniów, ale nie byli w stanie uczynić rzeczy niemożliwych, a już na pewno nie w takim stanie. Ze dwa razy ktoś spojrzał się za nimi z zaciekawieniem, a innym razem z pewnością pojawili się na skraju nagranego obrazu. Ale nie mieli wyboru. Na miejscu zauważyli, że księgowy miał racje, Denny i Schwartz wychodząc do statku, którym mieli odlecieć zabrali wszystko ze sobą. Większość rzeczy była obecnie w torbie Denny'ego... gdziekolwiek by teraz nie był, a walizka Schwartza z jego komputerem i bezcennymi bazami danych pewnie dogasała gdzieś w zgliszczach po posterunku. Przynajmniej mogli skorzystać z łazienki, choć zmywając z siebie sadzę odkryli liczne rany po poparzeniach, a i ubrania mimo wyprania wyglądały jakby przeszły przez piekło.

***

Pearl wysłana na zwiad wróciła ze świeżymi wieściami. Po pierwsze, obecnie na stacji trwało spore zamieszanie. Podsłuchała rozmowę, w której jeden z miejscowych twierdził, iż słyszał, że to demonstrujący górnicy w napadzie masowej furii podpalili posterunek. Na takie zarzuty ze strony władz przedstawiciele rzeczonej profesji odpowiedzieli ponoć jeszcze większym oburzeniem i na niektórych pokładach wybuchły bójki ze strażnikami.

Oznaczało to też że nie za bardzo kto miał chronić Gwiazdy. Dziewczyna w doku, w którym parę godzin temu rozegrała się bitwa znalazła tylko rozwiniętą taśmę Ochrony Stacji. Nawet truchła psów leżały jeszcze na ziemi. Najwyraźniej sprzątających i zabezpieczających teren funkcjonariuszy wysłano do tłumienia zamieszek albo prac przy spalonych sekcjach posterunku.

Szybko zabrała ze statku apteczkę. Nie była może wybitnie wyposażona i dużo rzeczy było już przeterminowanych, ale był tam idealny na poparzenia opatrunek w sprayu i nowoczesne plastry regenerujące naskórek. Przy okazji przetrzepała też niezbyt imponującą kolekcję ubrań trójki bandytów, wyszukując czegoś, co zakryłoby porwane łachmany.

Brama z doku naprawczego do pokładów startowych była zamknięta, ale panel mówił, że wszystko jest opłacone. Brakowało tylko akceptacji inspektora do odlotu (wcześniej tej pozycji nie było, musiała zostać wpisana ręcznie po interwencji straży). Na szczęście już parę godzin temu zastanawiała się nad tym problemem i miała pod ręką prawie dokończony program, który w odpowiednim momencie powinien nadać statkowi wszystkie uprawnienia. O ile oczywiście ktoś w kontroli lotów nie zorientuje się na czas i nie zastopuje tego ręcznie.

***

Wróciła do pokoju i zdała relacje. Mills nie za bardzo ją słuchał, gdy tylko zauważył apteczkę, rzucił się na nią w poszukiwaniu leków przeciwbólowych. Jeśli chcieli odzyskać pistolet Patricka ze schowka, to musieli pokonać dodatkowe przeszkody. Wymagany był wniosek kapitana odlatującej jednostki wraz z wpisanym na listę startową pasażerem będącym właścicielem broni. Gdy wszystko się zgadzało, krótko przed startem na statek dostarczany był zamknięty kontener z bronią pasażerów, kod otrzymywał jedynie kapitan. W ten sposób dowódca każdej jednostki sam decydował o tym, czy pasażerowie będą mieli dostęp do oręża w czasie lotu. Oczywiście mogli też po prostu spróbować bezpośrednio włamać się do schowka. Ryzyko było wielkie i była to dodatkowa strata czasu, ale z schowku z pewnością było więcej sztuk broni, niż tylko ta jedna.
 
Tadeus jest offline  
Stary 25-08-2013, 18:50   #123
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Sytuacja wcale się nie poprawiła po powrocie do pokoju Pearl, zwłaszcza, że Danny ponoć zabrał wszystko.
- Nie ma to jak nieprzewidziane trudności - mruknął do wszystkich i do nikogo jednocześnie. Przynajmniej zimny prysznic pozwolił odzyskać trochę panowania nas samym sobą. Coś, wydawało się jedynie lotem z przestraszonym księgowym gdzieś przez kosmos, zamieniało się w prawdziwą walkę o życie. I śmierć, bo od razu przypomniała mu się ta dwójka, do której strzelił.

Wróciła dziewczyna, mając dla nich nieco pozytywniejszych wieści. Patrick, gdy tylko zajął się najbardziej potrzebującymi opatrunków fragmentami swojego ciała, był gotowy do wyjścia.
- Statek potrzebuje jeszcze kilku rzeczy do dokończenia. Nie powinniśmy zwlekać, skoro chwilowo nie ma tam strażników. To pewniejsze od tego co proponował Mills, biorąc pod uwagę brak środków. Tak myślę.
W końcu co miało się wydarzyć, tego przewidzieć nie potrafił.

- Włamania bym nie ryzykował - starał się nie zerkać na Pearl przy tych słowach. - Ale można podać imię i nazwisko tej... byłej... kapitan. Oni mieli broń tam w hangarze. Nie podawaliśmy straży swoich nazwisk, więc nie powinni nic na mnie mieć. To ryzyko, wiem, ale nie mając broni nasze szanse maleją.
Tak przynajmniej widział to Patrick.
 
Sekal jest offline  
Stary 26-08-2013, 12:46   #124
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Słysząc słowa księgowego panna Klaine westchnęła zrezygnowana. Na szczęście wśród rzeczy które straciła nie było nic cennego, zaledwie trochę ubrań. Mimo wszystko jednak w sytuacji, gdy to które miała na sobie wyglądało jak nędzny strzęp, problem zdobycia nowego przyodziewku stawał się dość palący. Na szczęście coś z ubrań pani kapitan Gwiazdy mogło na nią pasować. Jakoś nie miała skrupułów zabierając te rzeczy. W końcu większość ich kłopotów była spowodowana przez działania tych ludzi. Tak przynajmniej uważała Pearl.

Gdy doprowadziła się do porządku i opatrzyła rany poszła do komputera by zakończyć przygotowanie programu umożliwiającego im odlot. Napisała też dokumenty od kapitana w sprawie rzeczy z depozytu.
 
Eleanor jest offline  
Stary 26-08-2013, 21:48   #125
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Teraz wszystko zależało już tylko od ich szczęścia. Każdy zabrał się czym prędzej do swoich zadań. Mikhaił i Patrick ponownie otworzyli bebechy statku, zagłębiając się z jego wnętrznościach, by dokończyć przerwaną pracę i wydobyć z systemów zabłąkane w ostatniej strzelaninie kule. Tym razem polegać musieli tylko na narzędziach Mikhaiła, roboty doku były bowiem wyłączone i ponowne ich uruchomienie wymagałoby odpowiedniej opłaty. Do tego mogłoby zostać zauważone przez kogoś przeglądającego przypadkiem system. I tak już za dużo ryzykowali.

Pearl z niezadowoleniem zauważyła, iż system stacji obecnie nie był już tak podatny na jej wpływy, jak wcześniej. Ktoś wprowadził bowiem do niego Strażnika. Były to jednorazowe autonomiczne programy, sprzedawane placówkom, które nie miały wyszkolonego personelu do walki z sieciowymi atakami. Program po wprowadzeniu z nośnika (co często było standardową procedurą, po dowiedzeniu się o włamie), przeszukiwał system pod względem luk dostępu i pozostawiał przy nich swoje czujki. Ten nie był zbyt zaawansowany, ale był. A ona nie miała ani całych godzin na zabawę w kotka i myszkę, ani specjalnie dobrze przygotowanego programu. Poparzone palce i otępiony lekami rozum zdecydowanie nie pomagały w walce.

Dla Millsa to wszystko trwało zbyt długo. Spodziewał się szybkiej ucieczki i taką im proponował, a tymczasem w doku trwało to i trwało i w każdej chwili do środka mogli wpaść strażnicy. W końcu nie wytrzymał.
- Pieprzę to! - rzucił bezradnie. - Poszukam szczęścia u Markeza! Dzięki za prochy!
I tyle go widzieli. Wypadało mieć tylko nadzieję, że nikt go nie złapie i się nie wypapla. Ale w końcu nie mieli zamiaru czekać na rozwój wypadków. Chcieli się stamtąd jak najszybciej wydostać.

Tymczasem system podał, iż ich cyfrowe podanie o wydanie broni Patricka zostało przyjęte i kontener czekać będzie na nich przy wylocie. Otrzymali też przeznaczony dla kapitana kod do zamka.

+10% do szansy wykrycia


W międzyczasie dwójka mechaników chyba czyniła pierwsze postępy. W wiadrze zadzwoniło już całkiem sporo wydobytych pocisków. Teraz trzeba było to już tylko połatać.
- Panie Landra, Panie Romanov, proszę mi wierzyć, iż pokładam wielką wiarę w panów profesjonalizm i techniczne umiejętności - rzekł Schwartz, w swoim mniemaniu pokrzepiająco, spoglądając niecierpliwie na zegarek. Prom z zabójcami miał niebawem wylądować.


Mikhaił inżynieria d20(+1 narzędzia -1 rany)= 19 porażka
Patrick inżynieria d20(+1 narzędzia -2 rany)= 9 sukces
+5% do szansy wykrycia


Było więcej komplikacji, niż podejrzewali. Wcześniejsze pospieszne przekierowanie energii potrzebnej do wystrzelenia pokładowego działa przez niezaprojektowane do tego systemy niemal spaliło parę przekaźników. Ale mogło być gorzej... Zmierzali do końca.

A Pearl? Pearl walczyła z cholernym Strażnikiem. Może i był to przestrzały model, wpuszczony w dziurawy jak ser system, ale i ona dysponowała sprzętem skrajnie nieprzystosowanym do zadania. I ponad wszystko, brakowało jej czasu.

Pearl informatyka d20(-1 trudność, -2 rany) = 8 sukces!
+0% do szansy wykrycia


Ale pokonała cyber-skurczybyka i w samą porę, jeszcze chwilę i odpadłyby jej chyba opuszki palców, a pulsująca bólem głowa doprowadziłaby ją do omdlenia. Wskoczyli do statku, a brama przed nimi rozsunęła się, niczym same Niebiańskie Wrota. Silniki antygrawitacyjne Gwiazdy zacharczały lekko, unosząc statek półtora metra nad poziom podłogi. Patrick potrzebował dobrej chwili, by opanować lekko rozregulowane kompensatory i statek zatoczył się jak pijany. Niespecjalnie w koncentracji pomagał mu też widok dwóch mijanych czarnych uderzeń po jego wystrzałach. W końcu jednak tunel poprowadził ich ku portowi, gdzie przy korytarzu startowym czekał już na nich kontener z bronią.

Szansa na wykrycie 25% bazy + 15% dodatkowo = 67 nie wykryci.


Wciągnęli go najszybciej jak się dało na pokład. Nie wiadomo, czy tego dnia wszyscy kontrolerzy byli pijani, zaaferowani bójkami na pokładach, czy też nikt nie powiązał podania o start, broń i identyfikatora statku z bandytami z Gwiazdy, ale udało się. Chwilę później gwiazda rozgrzała silniki jonowe i wystrzeliła z impetem z tunelu startowego, pozostawiając szaro-rdzawy kontur stacji za sobą. Na ekranie czujników zamigotał jeszcze symbol należący do zbliżającego się do stacji promu. Schwartz odetchnął z ulgą. To naprawdę było w ostatniej chwili. Patrzył w niepozorną kropkę jak zahipnotyzowany.

+1 PD dla wszystkich za opuszczenie stacji z żywym Schwartzem


Cóż, żyli i chwilowo zyskali chyba coś, co można było nazwać statkiem. Gwiazda składała się głównie z kokpitu z trzema fotelami, dość niewielkiej ładowni z rozwieszonymi hamakami i klatkami dla psów, ciasnej maszynowni i jakiegoś pomieszczenia technicznego przerobionego na wychodek z dodatkową sypialnią na dwie prycze, które od kibla oddzielone były szmacianym parawanem. Było dość duszno, ciemno i dziwnie pachniało. Ale musieli się przyzwyczaić.

Patrick wywołał mapę regionu. Niestety nie była zbyt aktualna, był na niej jednak ich cel - Garnizon Zjednoczonego Związku Górników. Znajdował się głęboko w Pasie, w samym środku dość gęstego skupiska asteroid, nie było więc możliwości wytyczenia kursu w nadprzestrzeni. Raz że mogliby wylądować w jakiejś skale, a dwa że tak skondensowane obszary pasa, podobnie jak planety, wywoływały dystorsje grawitacyjne i mogło wywalić ich z nadprzestrzeni gdzieś losowo po drodze. Zapowiadało się więc na jakieś trzy-cztery dni podróży za pomocą silników konwencjonalnych. Patrick miał tylko nadzieje, że przynajmniej koordynaty bezpiecznych szlaków prowadzących przez Pas były aktualne, wolałby w nim nie zabłądzić.


Jedna z lamp w ładowni zamigotała i zgasła z cichym trzaskiem.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 27-08-2013 o 12:55.
Tadeus jest offline  
Stary 27-08-2013, 14:19   #126
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się szybciej niż dało się to poznać. Nie wiedział kiedy wyszli z celi, kiedy trafili do pokoju Pearl ani też kiedy wrócili do docu. Zdawało mu się że niesie go jakaś niewidzialna siła i pozwala mu stawiać kroki. Nie ważne że był najprawdopodobniej podtruty niedawnym pożarem, ani to że czas się kurczył i lada moment miał lądować prom z niekoniecznie przyjaznymi ludźmi na pokładzie. Powoli dochodził do siebie, a po chwili kiedy dotarli do doku naprawczego czuł się o wiele lepiej. Najwyraźniej pozostałości syntholu w organizmie wygrały wojnę która toczyła się w jego organizmie z niedawnym podtruciem.

Półprzytomnym wzrokiem wiódł po doku rozglądając się po nim. Naprawy, chociaż szły mu ciężko to na szczęście Landra jakoś poskładał wszystko do kupy. Wnętrze statku niedługo potem zapełniły sterty śmiecia zalegające w doku. Śmieci? Nie, oczywiście, że nie! To były bezcenne skarby które można było wykorzystać do napraw tej krypy... a może raczej latającej krypty jak się okazało po bliższym przyjrzeniu od środka.

Tak czy inaczej, niespotykane skarby zalegające w suchym doku stacji trafiły na pokład Czarnej Gwiazdy. Beczki z jak najbardziej szkodliwymi substancjami których normalnie nie powinno się używać ponownie po odciągnięciu z systemów chłodniczych i napędowych statku znalazły się na pokładzie tej gwiezdnej jednostki. Utknąć w przestrzeni z powodu braku odpowiedniego poziomu chłodziwa, lub elektrolitów w kluczowych odpowiadających im miejscach nie było najlepszym pomysłem, a te resztki które normalnie trafiłyby do utylizacji, lub jednego z wielu punktów recyklingowych były wręcz idealne. Nasuwało to tylko Mikhaiłowi niepokojącą myśl. Nie miał czasu sprawdzić czy nie mają jakiś przecieków...


Drugą rzeczą która trafiła pod dach ładownio-sypialni była kolekcja mniej (a częściej nawet bardziej) zniszczonych płyt ochronnych i innego metalowego złomu pochodzącego z różnych części statku. O dziwo, okazało się, że niektóre z tych metalowych świecidełek rozmiarów wszystkich wyraźnie pochodziło z kilku różnych jednostek. Mechanik nie wiedział, czy Gwiazda była tak magiczną mieszanką na jaką się zapowiadała, czy może ktoś zapomniał posprzątać po ostatnich naprawach, a blachy leżały jako wolne, śmieciowe, części zamienne... Nie było ważne. Blachy wszelkiej maści i jakości trafiły na statek.


Radość dumnego obywatela Unii rozbłysła na widok kontenerów. Elektroniczny szmelc był najbardziej niedocenianym elementem przez obsługę praktycznie każdej stacji, statku i koloni jaką było mu dane odwiedzić. I co z tego że ścieżki są przepalone skoro główne układy mają się całkiem nieźle? Co z tego że uderzenie zniszczyło kondensator mocy, ale cała płyta wraz z mniejszymi układami i podzespołami jest nienaruszona? Teoretycznie, z trzech, no, góra czterech części tego samego typu można było złożyć działający podzespół lub układ. Ha! Nie wspominając o mnogości możliwych części zastępczych! I te kable! Te łącza! Co z tego że przetarte, albo że wtyczka jest zniszczona? Wymieni się, obetnie, złączy, wzmocni... Szybka selekcja i niedługo potem większość tego co zdawało się był wartościowe dla dzielnego mechanika trafiło śladem beczek i blach do ładowni. Chociaż wartościowość była rzeczą względną i już widział miny swoich współtowarzyszy niedoli, młody Związkowiec nie przejmował się. Trzeba było naprawić ten statek, w taki, lub inny sposób jeżeli mieli nim w miarę bezpiecznie lecieć.


Poza możliwością przecieku, wątpliwą konstrukcją i strukturą wewnętrzną Potemkin miał pewne wątpliwości co do układu sterowniczego. Nagła potrzeba kalibracji wisiała w powietrzu, a wyraźnie zanieczyszczony i rozregulowany recykler był niemałym utrapieniem. Patrząc do tego na oczywiste połączenie recyklera wody z głównym systemem podtrzymywania życia obraz który malował się przed oczami Unijowca zaczął nabierać coraz żywszych kolorów... w odcieniu rdzy i sadzy. Nie lubił ani rdzy, ani sadzy.
Na szczęście na pocieszenie wziął z doku kilka sztuk miejscowych narzędzi, znaczy się te które prezentowały się najlepiej ze wszystkich tam obecnych podczas zbierania ogólno przyjętego złomu. Prawdopodobieństwo, że miejscowi zauważą brak kilku z gammy i tak ledwo nadających się narzędzi było niewielkie, a zawsze dodatkowy klucz, obcęgi, czy wkrętak o nietypowym zakończeniu zawsze był mile widziany w jego torbie.


Ostatecznie, zanim wskoczył do statku spojrzał jeszcze na truchła psów które leżały tak jak je pamiętał sprzed momentu kiedy ich zgarnęli strażnicy. Te obroże... cóż, ani właścicielom, ani tym bardziej kundlom nie były potrzebne, a klatki które widział wcześniej idealnie pasowały do tych obroży. Nie żeby mechanik miał zamiar trzymać jakieś psy na pokładzie, ale... dwie kolczaste obroże należące do przydużych kundli również trafiły na pokład, a dokładniej, do klatek w których powinno być ich miejsce. Po drodze zabrał jeszcze wiadro z rzeczowymi kulami, nabojami, pociskami, czyli cennym, drogocennym i słodkim jak złoto ołowiem. Ołów zawsze można było przetopić, a wiadro? Wiadro miało więcej zastosowań niż spinka biurowa!
Będąc w ładowni ze zmęczonym uśmiechem czekał z niecierpliwością na możliwość opuszczenia tego miejsca kurczowo ściskając dość duży klucz na wypadek gdyby ich mieli zatrzymać..

* * *

Kamień który spadł Mikhaiłowi z serca kiedy opuścili w końcu to przeklęte miejsce w którym to miała się zaczęć ich przygoda... na śmierć i życie... był nie do opisania i tylko świadomość dokładniejszej inspekcji statku przytrzymywała go przed utratą przytomności którą z chęcią by utracił zapadając w błogi sen na którymś z hamaków w ładowni. Podejmując już właściwą sobie decyzję zaszedł do kokpitu i opierając się jeden z foteli powiedział do siedzącego w fotelu obok i za sterami Patricka.

- Daj mi znać jak zaczniesz zasypiać, sprawdzę co wymaga natychmiastowej uwagi i może uda mi się zdrzemnąć nim przejmę stery. - westchnął, przeczesując dłonią włosy dając wyraz swojego zmęczenia po czym spojrzał w przestrzeń pustki przed nimi. Poczuł coś zimnego, metalicznego w dłoni. Spojrzał w dół, a tam ciągle ściskał ten klucz z którym czekał w ładowni. Zaśmiał się cicho. Zapowiadała się długa podróż.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 27-08-2013 o 16:34.
Dhratlach jest offline  
Stary 27-08-2013, 18:58   #127
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Udało się! Byli w kosmosie, chwilowo bezpieczni.
Patrickowi bardzo wiele rzeczy w tym "udało" się nie podobało, jednakże potrafił określić priorytety. Dlatego skupił się na naprawach i przystosowaniu Gwiazdy do lotu, zamiast opieprzać Mikhaiła, że zamiast skupiać się na tym co ważne, zachowuje się jak typowy zbieracz. Jeszcze złom dało się wytrzymać, ale te beczki?!
- Człowieku, po co to zabierasz?! To może zabić nas wszystkich!
Jego nauczanie na planecie Zaibatsu było takie jak zawsze na światach korporacyjnych: tylko to, co będzie konieczne. Pełna efektywność. Pełna perfekcja. Żadnego złomu.
- Zastępowanie uszkodzonych części tym syfem to zupełnie nieefektywny sposób. Przecież za chwilę znów się popsuje. Dlatego właśnie ktoś to wyrzucił. Tylko nowe, przetestowane elementy będą działać optymalnie długo i nie zawiodą w najważniejszej chwili.
Nie mieli czasu na dyskusje, dlatego pilot ostatecznie machnął na to ręką. Obiecując sobie jednak, że jeszcze do tego wróci.

***

Sprawdził jeszcze raz przyrządy, opierając się na fotelu. Oczy same mu się zamykały. Włączył autopilota, ustawiając trasę na tyle bezpiecznie, by przynajmniej przez jakiś czas nie napotkali jakiś większych przeszkód. Gwiazda była niestety bardzo "prowizorycznym" statkiem i Landra bardzo ubolewał nad ograniczeniem możliwości, które posiadał. Nawet planetarny frachtowiec, którym latał na Hamie, miał nowocześniejsze systemy.
Nie mógł się także pozbyć wrażenia, że zaraz się to wszystko rozleci. Mechanik z Unii wcale nie poprawiał nastroju.
- Umiesz pilotować? - spytał go, gdy Mikhaił usiadł obok. - Możemy robić to na zmianę, póki nie dotrzemy do najgorszych fragmentów tego pasa - wskazał na holomapę. - Autopilot ustawiony jest na jak najmniejsze użycie silników manewrowych, o ile nie zatrujemy się tą wodą, to jakoś damy radę. Co mi przypomina o tych beczkach. Zabezpiecz je porządnie i sprawdź, czy mają wycieki. Jeśli jest chociaż jeden, wyrzucamy je na zewnątrz.
Starał się włożyć w swoje słowa jak najwięcej pewności, bo dla niego ta sprawa była bardzo kluczowa. Nie mógł latać wysypiskiem, które na dodatek przyjmowało odpady radioaktywne.
Przekazał pozostałej dwójce jak sprawy wyglądają, po czym jeszcze rzucił do Mikhaiła.
- Sprawdź co możesz, a potem zdrzemnij się. Zmienisz mnie za cztery godziny.
 
Sekal jest offline  
Stary 27-08-2013, 22:51   #128
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Mechanik tylko się uśmiechnął. Czy umiał pilotować?
- Być mechanikiem na statku i nie wylatać kilku godzin? - zapytał tylko lekko rozbawiony pytaniem pilota. - No, i nie martw się o krypę, z tymi bezcennymi częściami zamiennymi co zabraliśmy z hangaru powinniśmy dolecieć do Garnizonu w jednym kawałku. Ha! Może nawet da się coś jeszcze naprawić!
Spojrzał na przyrządy nawigacyjne i po chwili otworzył dość luźną pokrywę zasłaniającą okablowanie i wnętrza sensorów oraz komputera astronawigacyjnego po czym zanurkował robiąc małą inspekcję.
- Wiesz, cztery godziny... - zamyślił się sprawdzając stan kabli, zasilania, łącza Orda-Merdberga i czy aby nie zużyły się "czujki Marackiego" po czym powiedział - ...no, jak będę miał z godzinę snu to będzie dobrze. Tylko zmieniasz mnie za następne cztery. Myślałeś może o podszkoleniu naszego księgowego w pilotażu?
 
Dhratlach jest offline  
Stary 27-08-2013, 22:59   #129
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Kiedy w końcu opuścili stację Pearl dokładnie obeszła cały statek. Nie miała tego okazji zrobić wcześniej bo poprzednia pani kapitan i jej sługusy patrzyli na nią wielce podejrzliwie.

Nawet jak na jej niewprawione oko Gwiazda wyglądała jak latająca kupa złomu. Zwłaszcza po tym jak towarzysz z Unii zamienił hangar na wysypisko. Przyglądała się temu, ale nie komentowała, na potrzebach statku znała się tak samo jak na lataniu czyli absolutnie, całkowicie, wcale. Może to było niezbędne by dolecieć do celu. W sumie jak się zastanowić było to całkiem logiczne. Podróżowali dużym złomem, który naprawiało się małym złomem.

Dziewczyna wybrała dla siebie pryczę w osobnym pokoju. Położyła się na niej i przez chwile leżała rozpamiętując wydarzenia kilku ostatnich godzin. Tym razem naprawdę mocno namieszała. Na szczęście nikt jej nie wiązał z nieoczekiwanym pojawieniem się strażników w doku. No i przecież ostatecznie udało im się odlecieć z żywym księgowym na pokładzie.
Do tego mieli statek. Może i był dość osobliwy, ale jednak mimo wszystko latał, a więc musiał być wart co nieco. Ponieważ w dużej mierze przyczyniła się do jego zdobycia, jak najbardziej uważała się za właścicielkę sporego kawałka. Może uda się go opylić, a za zarobione pieniądze kupić jakiś porządny komputer? Pomyślała rozmarzona. To była jej ostatnia jasna myśl. Zapadał w sen.
 
Eleanor jest offline  
Stary 28-08-2013, 11:48   #130
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Dzień później... nadal żyli. W tym czasie Mikhaił zdążył przeprowadzić pierwszą falę kompleksowych napraw statku, sprawiając, iż ten stał się trochę lepszym miejscem do życia. Nawet niezbyt smaczna woda z recyklera zaczęła chyba smakować trochę lepiej. O ile sobie tego tylko nie wmawiali, by nie myśleć ciągle o dziwnym posmaku na języku... Przynajmniej mogli "zagryźć" jedną z obiadowych tubek niesamowicie zapobiegliwego obywatela Unii Ludowej, który na podróż zabrał przyzwoity zapas. W ten sposób po należytym wyspaniu mogli raczyć się "Candeliańską kaczką w pomarańczach zebranych na słonecznych stoków Gaju" i "Nautiliańską sałatką królewską z owoców Morza Zachodniego", a przynajmniej tak było napisane na opakowaniach dość nijakich, choć względnie smacznych papek.

Ich poparzone ciała też powoli wracały do formy, choć kosztowało to większość zapasów ze znalezionej apteczki.

Pierwszy dzień spędzili na przemierzaniu jednego z głównych szlaków transportowych Pasa. Tam ciężko się było zgubić, przestrzeń między ścianami pola skał była bowiem wystarczająca, by zmieściły się nawet największe ze znanych Patrickowi frachtowców. Później musieli jednak odbić w jeden z pomniejszych i rzadziej uczęszczanych szlaków. O ile wcześniej na czujnikach widzieli jeszcze niewyraźne odczyty pracujących gdzieniegdzie wśród skał ekip górników, o tyle obecnie ze wszech stron otaczały ich już tylko wielkie, wirujące głazy, a szlak miejscami wił się w dość nieprzewidywalny sposób.

Patrick pilotaż d20(+1 przeciętny)=11 sukces


Początkowo obawiali się, że trochę pobłądzą i będą musieli nadrobić drogi, jednak Patrick wzorowo poradził sobie z sytuacją. Nie było żadnych opóźnień, ani komplikacji. Mimo przestarzałych map i trudnego terenu lecieli zgodnie z planem.

To wtedy aktywniejszy już trochę Schwartz postanowił umówić się w kokpicie na naradę. Wydawało się, że w ostatnim dniu odżył, włóczył się dość sporo po statku, intensywnie się namyślając i gadając coś do siebie pod nosem. Najwyraźniej mimo wszystkiego, co się wydarzyło, nie był jeszcze pokonany i miał jakiś plan.


- Szanowni państwo, nie skłamię, jeśli przyznam, iż bardzo cieszę się, że tu razem dotarliśmy - zaczął niemal uroczyście i jasnym się stało, że to co mamrotał do siebie przez ostatni dzień, to była właśnie ta przemowa.
- Jednakże nasze dość... niekonwencjonalne i nieprzewidziane w takiej formie pożegnanie z ostatnim miejscem pobytu nie pozostanie dla naszej sytuacji bez konsekwencji.

Poprawił czyste już okulary na nosie.
- Z oczywistych powodów, nie możemy wykonywać naszej misji podróżując, jakby na to nie spojrzeć, kradzionym... - zawahał się, rozglądając się z niesmakiem wokół. - ... pojazdem. Jednakże w tamtym momencie był to jedyny sposób na ocalenie naszych żyć.
Popatrzył na nich poważnym wzrokiem.
- Teraz jednak musimy wyklarować naszą sytuację prawną, choć, jak mniemam, na lepszych warunkach, niż było to możliwe w ostatniej placówce - wytłumaczył. - Tym razem moją misję i mój status przedstawię od razu przy pierwszym kontakcie z Garnizonem. Będziemy już na miejscu, więc zagrożenie mataczenia będzie minimalne, a mój status, gdy stanie się powszechnie znany powinien zapewnić nam pewną dozę... bezpieczeństwa.

Widać było, że zmierza do części, która mniej im się będzie podobać.
- Oczywiście opiszę też na miejscu wydarzenia ostatnich dni i zwrócimy ten... statek. Nie postawiono nam żadnych zarzutów, zaś władze, które nas aresztowały kierowały się zbrodniczymi pobudkami. W tym kontekście pożyczenie przez nas statku było jednym sposobem na kontynuowanie misji dyplomatycznej, a takie w kodeksie Sojuszu określane są jako misje wyższej wagi, których wypełnianie wiąże się z pewnymi dodatkowymi przywilejami. Władze Garnizonu będą mogły zakazać nam opuszczania placówki do wyjaśnienia, ale nie będą do tego zobligowane prawnie, zależeć to więc będzie od ich dobrej woli i interpreta...

Przerwał mu alarm czujników, który wcześniej ustawił Patrick. Sygnał był słaby i nieregularny, ale nie było wątpliwości, że gdzieś głębiej w pasie, ktoś nadaje SOS. Odczyt pokazywał niewyraźne pole szczątków, samym źródłem była zaś pobliska kapsuła ratunkowa. By przyjrzeć się bliżej musieliby opuścić szlak i wlecieć między skupiska wirujących złowrogo głazów.
- Czy widzi pan ślady innych statków? - Schwartz był wyraźnie podekscytowany, zapewne znowu chodziło o jego zainteresowanie miejscowymi piratami. Czyżby odnaleźli ślady po ich ataku? Jeśli tak było, to z obecnej pozycji nie byli w stanie tego stwierdzić. Czujniki nie wykrywały nic więcej.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 28-08-2013 o 13:24.
Tadeus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172