11-05-2018, 11:18 | #31 |
Reputacja: 1 | - Ty powinnaś poczekać na karetkę - rzucił Kiron, widząc jak kuleje i przesiąknięty krwią materiał. - Tego tu możemy zaryzykować u pijaka, ale ci z karetki bez więzienia do szpitala zrobią lepszą robotę. On płaci, zadzwonię i wskażę im nowy adres - wskazał na nieprzytomnego, kiedy pakowali go do zdezelowanej furgonetki. Nawet Des nie musiał być orłem, aby odpalić takiego wraka. Cud, że działał. Młodszy z braci usiadł za kierownicą i wyrwał do przodu, kierując się na podany adres. Okolica ani trochę nie była lepsza od tej, z okolic baru. Budynki wyrastały tu wysoko w górę, zasłaniając niebo. Cienie rzucały neony wszelkiej maści i w wielu językach - w dużej mierze jak zwykle mało zrozumiałych. Białych było w okolicy niewielu, tu jednakże Meksykanie przechodzili głównie w Azjatów. Adam był jednym z wyjątków. Utrzymywał się w okolicy dzięki temu, że łatał każdego, kto potrafił zapłacić. Kasą albo przysługą. Lokalne gangi często z tego korzystały. Des z piskiem opon zaparkował furgonetkę przy wjeździe do zbyt ciasnej alejki i razem z bratem ponieśli nieprzytomnego. Drugie piętro, niewysoko przy oczywiście niedziałających windach. Dla samej Daniki prawdziwy koszmar. Czuła jak słabnie, zostając daleko za braćmi. Adrenalina przestała działać i ból powrócił ze zdwojoną siłą. Prawie upadła, zanim zobaczyła jak lekko zataczający się Adam otwiera drzwi. Cóż, przynajmniej oczy miał otwarte, a w miarę czyste ubranie sugerowało, że jeszcze dzisiaj się nie obrzygał. Floyd potrzebował pomocy bez dwóch zdań. Ale zaczynała się zastanawiać, ile ona wytrzyma bez niej. |
11-05-2018, 15:39 | #32 |
Reputacja: 1 | Danika czuła jak słabnie. Z ledwością wyszła z furgonetki a potem wspinała się po schodach uczepiona poręczy jak ostatniej nitki łączącej ją z rzeczywistością. A ta oddalała się niestety coraz bardziej. Najpierw przesłoniła ją niewyraźna mgła, potem światło zrobiło się oślepiająco jasne a ciemność przytulnie miękka. Zmuszała swoje nogi do wysiłku ponad siły. W górę na kolejny stopień. I jeszcze jeden. Jak ona da radę wejść na drugie piętro? Tak jak nauczył ją ojciec. Po kolei. Cierpliwie i z uporem. Spieprzyła trochę tę robotę, źle się za nią zabrała i teraz ma za swoje. Dwa postrzały i klienta w agonalnym stanie. Ojciec jej tego nie wybaczy bo jak Floyd się przekręci to firma straci renomę a taką się buduje latami. W drzwiach pojawił się niewyraźny kształt Adama. Danika oddychała płytko, pozostało jej kilka schodów do pokonania. - Uratuj... mi...klienta - rzuciła polecenie w kierunku byłego lekarza i obserwowała jak chłopaki wnoszą Floyda do mieszkania. O ile do tej pory sprawiała wrażenie silnej i ogarniającej sytuacje to teraz już nie musiała. Pozwoliła by jej plecy spłynęły wzdłuż ściany i usiadła na schodach. Czy tak skończy? Danika Nemes, ochroniarz do wynajęcia? Na klatce schodowej obdrapanej kamienicy w Norze? - Kurwa... tata mnie zabije – powiedziała szeptem do siebie. Oparła głowę o chłodny beton. Serce biło jej wolniutko i spokojnie, dalekie od paniki. No bo przecież nie umrze, prawda? Wychodziła cało z gorszych opresji chyba, że... się zdziwi. Śmierci się chyba nigdy nie oczekuje? Takie to poważne słowo, śmierć. Po nim już nic nie ma. Nie ma więcej zleceń, więcej klientów, więcej upierdliwych rodzinnych kolacji, której ojciec każe im jadać razem. Koniec nocy w PINK STING, koniec imprez z Bibi i nocowania w jej mikroskopijnym mieszkaniu. Już więcej nie zobaczy swojej przyjaciółki, taty, braci... Sashy. Kurwa, dlaczego tak łatwo pogodziła się z jego odejściem? Owszem, spierdoliła ale przecież mogła mu wytłumaczyć... Przez głowę Daniki przemykały chaotyczne myśli i swoisty rachunek sumienia. Nagle ogarnęła ją panika, że jednak umiera. Wykręciła na holofonie numer do Makarowa. Chciała jeszcze raz usłyszeć jego głos gdyby miała nie usłyszeć już niczego. Nigdy. - Słucham - rozpoznała brzmienie i mimowolnie się uśmiechnęła. Miał miły głęboki głos. - Przepr.. - chciała dokończyć ale tylko się zakrztusiła. Bała się czy ten smak na języku to jej krew? - Prze... Dobrze, chociaż nie zostawi tej sprawy niedokończonej. Powinna była przeprosić miesiąc temu. Robiło się ciemniej i ciemniej. Danika nie była pewna czy zgasło światło czy tlące się w niej życie. Ostatnio edytowane przez liliel : 11-05-2018 o 15:50. |
15-05-2018, 10:04 | #33 |
Reputacja: 1 | Obudziła się nagle. Nie było to takie powolne, bolesne przebudzenie jak zwykle po ranie, operacji czy nawet mocnym kacu. To było co innego. Nagłe otwarcie oczu i widok białych ścian. Nie, to światło było białe, ścianom bliżej żółtych. Umysł zdawał się pracować tak sprawnie jak ciało. Kroplówka, wąskie łóżko, sterylny pokój. A więc jednak szpital. - Obudziłaś się, to dobrze. Może ojciec nie urwie nam łbów. Kiron siedział obok, jego mina nie zdradzała wielu szczegółów, ale niewątpliwie był wściekły. Może także zdenerwowany. Podał jej plastikowy kubeczek z wodą. - Mówili, że będziesz jak nowa. Nie wiem co ci zaaplikowali, ale to podły szpital. Ciągle jesteśmy w Norze. Płaciliśmy tym co znalazłem przy tamtym. Jak się czujesz? Przyglądał się jej uważnie, a gdy uznał, że nie jest z nią źle, odpalił holo i pokazał jej obraz. Było tam zdjęcie Floyda. I krótka wiadomość z oznaczeniem "HOT". "Poszukiwany mężczyzna, wiek około 30" tu pojawiało się kilka następnych informacji zgadzających się z tym co Danika wiedziała o swoim pracodawcy. "Poszukiwany za podwójne morderstwo i porwanie, ostatnio widziany na pograniczu Dearborn. Nagroda: 10000E$". To było typowe ogłoszenie dla łowców głów, w których czasami bawili się z braćmi. - Des to znalazł, przydało się jego uzależnienie od przeglądania sieci. Ten twój Adam go uratował. Zostawiliśmy go w Norze razem z nachlanym doktorkiem. |
15-05-2018, 17:58 | #34 |
Reputacja: 1 | Danika złapała się za głowę, bardziej odruchowo niż z powodu realnego bólu. Szpital w Norze chyba nieźle się sprawił albo po prostu naszprycował ją tak mocnym gównem, że czuła się jak nowo narodzona. Opuściła nogi na podłogę i uniosła szpitalną koszulkę by obejrzeć swój brzuch i bark. - Ja pierdolę, myślałam, że zejdę na tamtych schodach - było w tym stwierdzeniu więcej melancholii niżby chciała. Widziała, że Kiron jest wściekły, zresztą pewnie podobnie Des. Zamiast spędzić wieczór na piciu drinków i oglądaniu striptizerek ganiają po szpitalach i łapią nadpobudliwą siostrzyczkę wprost znad grobu. - Kurwa, chyba dzwoniłam do... - zerknęła na holofon by sprawdzić ile trwało połączenie i ewentualnie odtworzyć je bo sama dokładnie nie pamiętała co napaplała w malignie i czy Makarow w ogóle odebrał. Wieści o tym, że Floyd jest poszukiwany niespecjalnie Daniką wstrząsnęły. Przyjrzała się listowi gończemu i wzruszyła ramionami by zaraz zabrać się za wciąganie gaci. - Pojedziemy do Adama go zgarnąć. Sprzedać go zawsze zdążymy ale najpierw sprawdzimy co ma do powiedzenia. Odwróciła się twarzą do ściany i zrzuciła szpitalną podfruwajkę sięgając po swój top i płaszcz. - On ma przy sobie pendrive z motocyklowego klubu. Chcę zobaczyć to nagranie. Przeszło jej jeszcze przez myśl czy nie zadzwonić do ojca ale szybko porzuciła tę myśl. Lepiej niech spędzi wieczór w błogiej nieświadomości. |