Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2021, 18:10   #271
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 121 - 2037.06.03; śr; przedpołudnie

Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 10:45
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; stołówka schronu
Warunki: jasno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Wszyscy



- No nie wiem… Myślicie, że to się nadaje do jedzenia? - Sofia spojrzała podejrzliwie na zawartość swojego talerza. Pogrzebała widelcem w galaretowatej masie o żółtawym zabarwieniu.

- Na opakowaniu pisało, że najlepiej sporzyć przed 22-gim. - oświadczył życzliwie Talbot który wcześniej razem z Maxim buszowali po zapasach kuchni aby znaleźć coś zjadliwego. Udało się uruchomić jedną mikrofalówkę więc siedzieli przy jednym stole nad jakim działała jedna z niewielu świecących w stołówce lamp. Większość tego dużego pomieszczenia była skryta w mroku, tam gdzie nie sięgało światło lamp.

- No to chyba jest nieco przeterminowane. - kierowca z St. Louis zamotała półpłynną masę dając znak, że ma pewne podejrzenia co do jakoś proponowanych produktów.

- Nie chcesz nie jedz. Jak nie chcesz mogę zjeść twoje. - Over bynajmniej nie miał żadnych obiekcji co do tego sztukowanego i improwizowanego śniadania. Byli głodni. A z zapasami jakie zabrali z bazy było tak samo jak ze śpiworami. Zostały w furgonetkach. A od tego wspólnego obiadu przy autostradzie jeszcze wczoraj w dzień właściwie nic nie jedli. Żołądki więc rano każdemu dokuczały całkiem solidnie. Biorąc pod uwagę, że na razie trudno było przewidzieć kiedy wydostaną się z bunkra i co zastaną na powierzchni to musieli sobie zorganizować to jedzenie na miejscu. Na szczęście w magazynie żywnościowym zostało sporo suchych produktów a w kuchni udało się uruchomić jedną mikrofalę i kuchenkę.

- Jak pisze, że “najlepiej spożyć przed” to znaczy tyle, że wtedy jest najbardziej wartościowe. Potem może być mniej. Ale jak jest sucho a opakowanie jest szczelne to raczej nadaje się do jedzenia. Może nie wszystko być takie tip top ale da się zjeść i raczej nas nie otruje. - powiedział Talbot na pocieszenie koleżanki z północy. Te galaretowata masa to wedle opakowania miały być jajka w proszku. Kolorystycznie i smakowo nawet były podobne chociaż na smak lepiej było mocniej posolić lub doprawić bo były dość mdłe. Tylko konsystencja nieco się nie zgadzała z klasyczną jajecznicą ale jak się przymknęło oko to też było nawet podobne.

- Możesz spróbować makaronu. Wyszedł całkiem nieźle. - poradziła koleżance Dunkierka wskazując na makaron jaki całkiem nieźle zniósł próbę czasu. Jak był przechowywany w firmowym, hermetycznym opakowaniu to wcale nie było czuć, że wyprodukowano go ze dwie dekady temu.

- Jedzcie dzieciaki bo musicie mieć siłę na kolejny dzień. Nie ma co wybrzydzać. - Kirk przyjął ton dobrego wujka i poradził xcomowcom aby lepiej napełnili żołądki. Mieli w końcu makaron, kawałki kiełbasy, tą jajecznicę, pieczywo właściwie to nie powinni narzekać. Chociaż nie wszystkie dania wyszły tak na tip top jak to podawali w jadłodajniach i restauracjach. Ale dzięki zapasom schronu głód im nie groził.

- Właśnie to co teraz robimy po śniadaniu? - Junior też nie miał obiekcji przeciw wcinaniu jajecznicy moczonej w chlebie z plasterkiem żółtego sera.

- Musimy nakręcić nasza ptaszynę! Bo w bazie nam nie uwierzą jak im powiemy co tu znaleźliśmy! - Over wypalił z miejsca zdradzając, że miłość od pierwszego wejrzenia do maszyny stojącej w hangarze od wczoraj nie zmalała mu ani trochę.

- No tak, przydałoby się coś im pokazać. Ale to chyba nie powinno zająć zbyt wiele czasu. - Kirk zgodził się na taki krok. Wczoraj też nic nie wspomniał o latadełku w swojej bazie. Tylko, że “jest bardzo obiecujący i ma ogromny potencjał”. Więc przydałby się jakiś dowód aby pokazać innym co tu ich nie było.

- A potem co? Sprawdzamy ten właz co wczoraj znaleźliśmy z Juniorem? - Dunkierka milcząca do tej pory zapytała po tym gdy zwilżyła gardło kubkiem kawy.

- No chyba tak. Musimy się stąd jakoś wydostać. Jak tym włazem się nie da to trzeba będzie znaleźć coś innego. - Kirk podrapał się po brodzie zerkając na dowódcę północnej grupy.

- A jak na górze będą… No wiecie… Ci dziwni. - Junior też powiódł spojrzeniem po zebranych twarzach i na dłużej zatrzymał się na Japończyku czekając co ten powie.

- A będziemy coś tu jeszcze zwiedzać? Czy od razu się zmywamy? - Maxim zapytała ich obu. Wczoraj wieczorem i w nocy to raczej zdążyli zrobić tylko ogólne rozpoznanie. Nie było szans aby zwiedzić każdy albo chociaż większość zakątków schronu. Zwłaszcza jak wszystkich zaabsorbowało odkrycie w hangarze a potem to już wszystkim chciało się spać. Dlatego pozwolili sobie dzisiaj odespać nieco dłużej. Z drugiej strony pod ziemią aż tak się nie odczuwało rytmu dobowego jaki panował na powierzchni więc czy 2 w nocy czy 2 w dzień to się obie pory wydawały dość abstrakcyjne. Dopiero teraz, jak właściwie wstali i śniadanie już miłym ciepłem wypełniało żołądki to można było pomyśleć o innych aktywnościach. Ani jedna ani druga baza właściwie nie wzywała ich do natychmiastowego powrotu. Było gdzie spać i co jeść. Chociaż w niezbyt komfortowych warunkach a jedzenie mogło budzić pewne wątpliwości nie tylko u Sofi. Ale też ani jedna ani druga grupa nie były nastawione na coś więcej niż krótkie rozpoznanie. A większość zapasów, poza bronią i amunicją zostawili w furgonetkach.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 22-05-2021, 15:45   #272
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Schron X-COM, HQ

Przetrwanie nocy i śniadanie (choćby wątpliwej jakości) pokrzepiało serca po trudach nocy. Dwa współpracujące oddziały X-COM przeżyły atak oszalałych stworzeń, odkrywając przy tym przedwojenny sprzęt i Skyrangera. Jak na oko Lawa mieli powody by cieszyć się bądź co bądź wysokimi morale. Musieli kontynuować misję licząc na to, że ich passa jeszcze się nie skończyła.

- Nie zabawimy tu długo - odezwał się Japończyk, odpowiadając na pytanie Maxim. - Kirk, chciałbym, żebyś zebrał zespół taki jak wczoraj i przyjrzał się bliżej Skyrangerowi. Może w kokpicie znajdziecie jakiś dziennik pokładowy? Poza tym nakręćcie materiał dowodowy dla naszych placówek.

Wywołany mężczyzna tylko skinął głową, przełykając swoją porcję „jajecznicy”.

- Ja w tym czasie wezmę Sofie oraz Maxim i przejdziemy się do włazu. Może uda się go nam otworzyć - kontynuował szef skanu. - Dunkierka i Junior mogą w tym czasie dalej się rozglądać po schronie. Tam na górze możemy nie mieć do was zasięgu, dlatego jeśli przez godzinę się nie odezwiemy, sprawdźcie co z nami - dodał, pamiętając, że ich komunikacja w kilku miejscach szwankowała.

- Fajnie, przynajmniej tym razem to nie my będziemy się moczyć - zażartował „Junior”.


Law w pierwszej kolejności chciał zabezpieczyć drogę ucieczki. Miał nadzieję, że tamten właz im ją zapewni. W przeciwnym przypadku będą musieli kombinować.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 23-05-2021, 14:26   #273
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 122 - 2037.06.03; śr; południe

Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 12:55
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; hangar w schronie
Warunki: jasno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Kirk, Over, Talbot



- I co? Masz coś? - Kirk siedział na jednym z foteli antywstrząsowych przymocowanych do ściany ładowni. Po różnych zasobnikach wewnątrz znalazł trochę gratów więc je przeglądał. Zestawy apteczkowe, małe gaśnice, maski tlenowe i gazowe, uprzęże podobne do tych jakie znaleźli w hangarze. No i nieco upchanych drelichów i osobistych rzeczy załogi. Próbował z tego odtworzyć odległe o dwie dekady dzieje.

- No są jakieś mapy. Głównie USA. Ale bez zaznaczonych kursów. To pewnie był sprzęt zpasowy i używali GPS do nawigacji. - Talbot nie widział co prawda Kirka ale słyszał jego głos tak w komunikatorze jak i za swoimi plecami. W końcu dzieliła ich tylko ścianka działowa między kabiną a ładownią a drzwi były otwarte.

- Pewnie tak. Ale bed prądu to nic nam po tym. - mruknął dowódca południowej grupy próbując odcyfrować jakiś papierek.

- No właśnie pracuję nad tym. Znalazłem raportówkę z przeglądu. Nie mogę odczytać dokładnej daty ale rok to z 2018-go. - podzielił się co znalazł na papierze. Niestety większość dokumentacji i wtedy a teraz jeszcze bardziej coraz mniej bazowała na papierze. A bez energii była nie do odtworzenia.

- 2018? To mógł być ostatni Skyranger na chodzie! - zawołał Over który słyszał przez komunikator rozmowę kolegów. A, że robił się nieco natrętny to Kirk wysłał go do robienia nagrania reszty hangaru by im obu dał pracować w spokoju. Co cekaemista przyjął z ochotą. Teraz sprawdzał co tam jest na tych wszystkich skrzyniach i regałach jakie stały pod koniec hangaru.

- Całkiem możliwe. - mruknął dowódca gdy doszedł do wniosku, że papierek jak trzyma w ręku to chyba paragon z kasy. Może ze sklepu albo z jakiejś kantyny. Sądząc po napojach, snickersach i innych takich produktach to chyba ktoś kupował sobie coś do jedzenia na drogę. - Talbot mam tu chyba paragon z kasy. Ale nagłówek jest rozmazany. Myślisz, że dałoby się dotrzeć gdzie to kupowali? Może byśmy wiedzieli skąd przylecieli. - zapytał swojego technika. Wstał i przeszedł do kabiny aby mu pokazać swoje znalezisko.

- No faktycznie. Ale kod paskowy wygląda na cały. Może z niego da się coś odczytać. Ale to bym musiał u nas w bazie sprawdzić. - odparł technik biorąc podłużny papierek do ręki i oglądając go chwilę.

- Co robisz? - zapytał Kirk widząc, że kolega ma jakieś urządzenia rozstawione na kolanach. Schował na wszelki wypadek paragon do kieszeni.

- Wymontowałem sam GPS. Teraz go podłączyłem i sprawdzam. Może dowiemy się skąd przylecieli albo cokolwiek. - wyjaśnił dowódcy tłumacząc co ma na kolanach.

- I co? - zapytał lider grupy z Nowego Orleanu widząc, że na ekranie technika coś ożyło i zaczęło się dziać.

- Działa. Włamałem się. Mam nadzieję, że nie używają jakiejś specjalnej wersji GPS dla lotnictwa… - mruknął próbując przez menu wejść do środka urządzenia aby zdradziło mu jakieś ciekawe informacje. - Alaska. Ostatni lot mieli z Alaski. 17-go stycznia 2018-go. - wyjaśnił dowódcy co widzi i podniósł na niego głowę. Na początku 18-go to już właściwie było po wojnie. Inwazja obcym się udała i raczej było już pozamiatane.



Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 12:55
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; właz w schronie
Warunki: ciemno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Law, Sofia, Maxi



- Tylko mi nie mów, że targaliśmy tego kloca na darmo. - mruknęła Maxi obserwując jak Law odsuwa się od panelu a właz zostaje zamknięty. A klocem nazywała przenośną baterię jaką udało im się znaleźć w schronie i podładować chociaż na tyle, że powinno wystarczyć na zasilenie mechanizmów zamka i panelu tego włazu. Bo niestety po kablach to nie dochodziła tu energia. Trzeba było więc zabrać własną czyli ów przerośnięty powerbank.

- Mam nadzieję, że nie. - odparła Sofia. Stali po kostki w zimnej wodzie a, że szli całkiem spory kawałek przez tą zimną wodę to spodnie mieli mokre po kolana. Tak samo jak wczoraj Junior i Dunkierka którzy tędy szli. Dzisiaj z początku podprowadzili ich kawałek przez tą plątaninę podziemnych sal, przejść i korytarzy aby pozostała trójka nie zabłądziła już na samym początku. Droga wcale nie była taka trudna. Ale łatwa też nie. Cały czas trzeba było iść po kostki albo i łydki w wodzie. Czasem trafiali na siłą otwarte drzwi które wczoraj wyłamała dwójka zwiadowców jak badali to przejście. Raz czy dwa musieli się przeciskać albo przez jakieś rumowisko gdzie osunął się sufit albo zawaliła ściana. To samo w sobie nie było trudne. Ale ten szelest rozchlapywanej krokami wody, jej kapanie z góry na dół, dławiący mrok jaki pochłaniał światło latarek i lighsticków działał jednak na nerwy. W końcu jednak cała trójka bez przeszkód dotarła do włazu jaki wczoraj znaleźli zwiadowcy.

- O… - Maxi cicho sapnęła unosząc do góry lufę swojego M 4 znalezionego na górze. Sofia też miała taka broń tylko wzięła ją dzisiaj rano ze zbrojowni jaką wczoraj znaleźli podczas ogólnego obchodu schronu. Z góry bowiem dobiegł cichy odgłos na znak, że dekoder uporał się z zabezpieczeniami zamka. I czerwoni napis “CLOSED” zmienił się na zielony “OPEN”.



Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 12:55
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; ??? w schronie
Warunki: jasno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Dunkierka i Junior



- Cholera gdzie my żeśmy wleźli? - mruknął cicho Junior. Od tego deptanego butami szkła ciarki przechodziły po karku. Chociaż niby nic się nie działo. Cisza i spokój. Ale jakoś i tak palce pociły się na cynglach gdy obracali lufy w różne, mroczne zakamarki. Przydawały się latarki taktyczne aby oświetlić ten mrok. I zwykle nic strasznego w nim nie było. Resztki dawnego życia. Pospiesznej ewakuacji. A jednak można było czuć się nieswojo gdy się chodziło po tym podziemnym mieście duchów.

- Chyba jakieś laboratorium. Tak pisało przed wejściem. - Dunkierka odparłą mu po chwili. Raczej po to aby coś powiedzieć i usłyszeć ludzki głos niż dla faktycznej wymiany informacji. W końcu oboje zatrzymali się na chwilę przed wejściem do tego sektora schronu i oświetlali latarkami tabliczki informacyjne gdzie wchodzą.

- Zobacz tam. - brodacz nakierował karabinek i światło zamontowanej przy nim latarki na w jeden z korytarzy. Para zwiadowców zatrzymała się i przez chwilę w milczeniu wpatrywała w ten widok.




https://images-wixmp-ed30a86b8c4ca88...ochMVHWTlBzpAQ

- Ciekawe co tu badali. - odezwał się po chwili Junior patrząc na te porozbijane kapsuły dawnej placówki badawczej.

- Pewnie obcych. Albo ich technologie. Albo to i to. - odparła Dunkierka zastanawiając się czy powinni buszować tu dalej czy dać już sobie spokój.

- Oby. - szepnął cicho zwiadowca próbując nie myśleć, że te rozbite tuby są niepokojąco ludzkich rozmiarów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 31-05-2021, 00:07   #274
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Schron X-COM, hangar

- Co o tym myślisz, szefie? - zagaił Talbot do swojego przełożonego, trzymając w rękach świeżo wymontowany GPS.

- Alaska... Być może tam odbyła się ostatnia misja tego oddziału X-COM. A może mamy tam kolejną przedwojenną placówkę - zadumał się Kirk. - Trzeba będzie to sprawdzić, jak wrócimy.

Ostatni przelot Skyrangera był ciekawą poszlaką. Niestety nieprzydatną na obecny moment.

- Wystarczy zajrzeć do bazy danych - dodał technik.

- Póki co kończmy nagrywać i wracajmy do HQ - zdecydował Nowo Orleańczyk.


Schron X-COM, właz

- Pierwszy krok za nami - odezwał się Law, patrząc na zielony napis.

- Pierwszy krok? - dopytała Sofie zdezorientowana.

- Elektronika działa, zobaczmy czy mechanizm również. Poza tym... obawiam się, że nad włazem może obecnie się znajdować słup wody - westchnął Japończyk, zerkając niechętnie ponad siebie.

- Co by oznaczało, dlaczego ten korytarz jest zalany? - wtrąciła Maxi.

- Możliwe. Jedyny sposób, żeby się przekonać, to otworzyć właz.

- To jak to robimy? - zagadnęła Sofie, widocznie niecierpliwa, by pokonać kolejną przeszkodę.

- Odsuńcie się w głąb korytarza. Ja zostanę tutaj i otworzę właz. Jeśli stanie się coś nieoczekiwanego, zwiewamy - wyjaśnił haker.

- Nie lepiej będzie zaczekać na pozostałych? - zaproponowała Maxi, wyraźnie nieprzekonana do pomysłu kierownika skanu.

- Jesteśmy tu na miejscu. Nie ma potrzeby tracić czas - zaoponował Law.

Oczywiście zamiast słupa wody za włazem mogła się znajdować horda oszalałych dziwolągów. Law brał to pod uwagę, ale stwierdził, że istnieje nikła szansa.


Schron X-COM, laboratorium

X-COM’owcy mogli się spodziewać, że w placówce takiej jak ta znajdzie się miejsce na laboratorium. Dawniej, w czasie wojny, podobne placówki były kluczowe dla działań obronnych przed najeźdźcą. To w końcu zrozumienie i wykorzystanie technologii obcych pozwalało X-COM’owi stawiać skuteczny opór. Z perspektywy lat można stwierdzić, że nie aż tak skuteczny.

- Nie mów, że pękasz na widok kilku dziwnych kapsuł - skomentowała złośliwie „Dunkierka”, widząc reakcję kolegi.

- Wcale nie pękam. Zwyczajnie wolałbym, żeby jakieś paskudztwo nie wyskoczyło na nas, jak tylko odwrócimy się plecami - mruknął „Junior”.

Snajperka pokręciła z uśmiechem głową. To miejsce ją również przyprawiało o ciarki, niemniej skutecznie chowała to pod animuszem.

- Chodź, rozejrzymy się jeszcze. Może są tu jakieś zapiski z tego, nad czym tu kiedyś pracowali. Jeśli coś znajdziemy, dostaniemy pochwałę od bio-labu - zachęciła dziewczyna.

Część technologii i odkryć ludzkości przepadła po przegranej wojnie. Dlatego każdy strzępek informacji mógł mieć ogromne znaczenie.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 06-06-2021, 15:24   #275
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 123 - 2037.06.03; śr; południe

Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 13:20
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; hangar w schronie
Warunki: jasno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Kirk, Over, Talbot



- I co? Będziemy tu tak siedzieć? - Over oparł nogi o pusty fotel opierając swój ckm o podłogę tak aby był w zasięgu ręki. A w samym ręku z satysfakcją oglądał nagranego Skyrangera. Przec co wyglądał jakby przeglądał sieć albo coś grał na swoim holo.

- Możesz postać. - poradził mu technik nieco ironicznym tonem. Ale cekaemista miał w HQ najmniej do roboty. Nawet w ekrany nie mógł popatrzeć bo do tej pory udało się uruchomić tylko jeden a przed nim siedział Kirk. Talbot zaś próbował coś sklecić aby uruchomić cokolwiek jeszcze. W tym jednak mięśniak z południowej grupy nie bardzo mógł mu pomóc. Może tyle aby mu nie przeszkadzać.

- Mało kamer tu działa. Nie widzę ani tych z laba ani tych z korytarza. - mruknął Kirk próbując zorientować się co się dzieje u pozostałych grupek. Ale przypominało to nabieranie wody sitem. Więcej było dziur w systemie bezpieczeństwa niż tego systemu.

- E tam mało. Jak na 20 lat gnicia w piwnicy to i tak tu wszystko trzyma się nieźle. - technik wzruszył ramionami na znak, że wcale nie uważa sytuacji za kiepkską. Przynajmniej biorąc pod uwagę na okoliczności.

- O. Law chyba otworzył właz. - powiedział w pewnym momencie Kirk dostrzegając, że kolor jednej z ikonek na schemacie zmienił się. Czasem coś się zmieniało. Pewnie jak inni chodzili po bunkrze i otwierali drzwi czy zapalali światła. Jednak przy tylu brakach trudno było się połapać na co się właściwie patrzy. Akurat ten jeden właz znalazł na schemacie a wiedział, że to ten co wczoraj z niego wrócili zwiadowcy to miał go na oku. I teraz właśnie dostrzegł symbol oznaczający otwarcie włazu.

- A masz ich na kamerze? - zapytał Over podnosząc głowę ciekaw czy będzie chciaż na co popatrzeć. Dowódca jednak w milczeniu pokręcił głową, że nie.

- Tam musi być jakaś dziura czy co. W tym korytarzu. Nie dociera światło ani nic. I przez ta grube ściany i ziemię jaka nas oddziela to z łącznością też kiepsko. Można by kablem pociągnąć. Wtedy trzeba by zostawić otwarte wszystkie drzwi no ale chociaż kablem można by przesłać światło i łączność. - technik podniósł się z kolan i podszedł do konsoli stając obok szefa i wczytając to co on miał przed oczami. Ale poza tą zmianą w ikonce właściwie nic więcej nie szło się dowiedzieć co tam się dzieje.

- Czekajcie spróbuję ich wywołać. - Kirk oparł sie o fotel i odezwał się w eter. - Law tu HQ. Widzimy, że otwarliście właz. Jak sytuacja? - powiedział krótko i wyraźnie zdając sobie sprawę, że może nie zostać usłyszany albo zrozumiany przez te zakłócenia. I czekał na odpowiedź. Pozostała dwójka także.



Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 13:20
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; właz w schronie
Warunki: ciemno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Law, Sofia, Maxi



Law naparł ramionami na właz jaki miał być otwarty. A dziewczyny stały ze dwa kroki za nim jakby zaraz po otwarciu rzeczywiście na dół miało chlusnąć nie wiadomo co. Na wszelki wypadek celowały z karabinków i zamocowanych przy nich latarek w ten właz. Ten kawał pancernego metalu był jednak ciężki. I nie ustępował. Zwłaszcza, że trzeba było go podnosić w dość niewygodnej pozycji.

- Może się zakleszczył… Albo coś go przygniata z drugiej strony… Albo ta woda… - Sofia mruczała próbując zgadnąć dlaczego ten niby otwarty właz nie chce puścić. Ale w końcu puścił. Jednak tak jak przypuszczał szef skanerów ledwo pojawiła się szczelina do środka zaczeła przeciekać zimna woda spryskując mu twarz, głowę i ramiona. A potem chlusnęła na całego jakby ktoś tam umieścił kubeł z wodą. A raczej odkręcił kran. Law odkoczył od otwartego otworu ale już był porządnie mokry. Z góry na dół przez otwarty właz wlewała się woda.

- Ten korytarz mam nadzieję jest większy. A to na górze to mam nadzieję, nie jest pod korytem rzeki. - powiedziała półżartem Maxi widząc jak szerokim strumieniem wlewa się woda. Mogło tak być bo w końcu cała piramida była tuż przy samej rzece. Ale jednak po paru minutach ten potop zelżał a w końcu na dół już ściekały tylko pojedyncze stróżki wody.

- Może była zalana sama podłoga a nie całe pomieszczenie. U nas wody chyba nie przybyło. - Sofia wysnuła swoje przypuszczenie patrząc pod nogi. Do tej pory mieli zimnej wody gdzieś do połowy łydki. I teraz właściwie też. Więc po spuszczeniu tej wody z góry poziom tu na dole jakoś wyraźnie się nie podniósł.

- Dobra to zobaczmy co jest na górze. - Maxi wskazała lufą na drabinkę prowadzącą do tego włazu dając znać, że teraz droga się zwolniła.

- La. .. .Q. …..my, .. ….rli…. ..az. ... …..ja? - w słuchawkach usłyszeli zniekształcony głos Kirka. Chyba coś mówił albo nawet pytał. Ale nie szło zrozumieć co.

- Kirk nie rozumiem. Zakłócenia. Powtórz jeszcze raz. - Maxi starała się mówić wyraźnie i powoli aby zwiększyć szansę, że zostanie zrozumiana. Po chwili przez eter doszła odpowiedź Kirka który chyba przyjął podobną strategię. No ale tak szatkowało słowa, że trudno było coś zrozumieć.

- Dobra chodźmy zobaczyć co jest na górze. - Maxi dała sobie spokój z próbami nawiązania łączności i znów machnęła lufą na stopnie prowadzące na odblokowany poziom.

Po zimnych i mokrych, metalowych szczeblach musieli wchodzić pojedynczo. Na górze panowała ciemność. Widać było jak blask latarek i lighsticków odbija się w pozostawionych kałużach i kroplach wilgoci. W chyba jakiejś kuchni. Tak można było sądzić po wyposażeniu. Kuchenki, szafki, lodówki, stoły do krojenia produktów, zestawy noży i patelni. No i wejście na korytarz. Wszystko stare i ciche. Nie ruszane od lat. Wyglądało jak kuchnia dla jakiejś restauracji. Jednak szybko wyszły na jaw dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że są na tym poziomie co było wejście do schronu albo podobnym. Tylko widocznie w innym miejscu bo nie poznawali żadnego miejsca. Druga to taka, że nie są sami. I coś tam rusza się w ciemności w głębi korytarza albo sąsiednich pomieszczeń.

~ Chyba jesteśmy nadal w piramidzie. Ale jak te dziwaki nadal tu są to może lepiej ich tu nie zwabiać bo nam zablokują kolejne wyjście. ~ szepnęła cicho Maxi zakrywając dłonią swoją latarkę aby nie zdradzać światłem swojej obecności. Na razie chyba nikt nie dostrzegł ich obecności. Ale to mogło się zmienić w każdej chwili.

~ A co z samochodami? One zostały przy głównym wejściu. ~ Sofia postąpiła podbnie i szptem pytała pozostałych. Maxi wzruszyła ramionami. Na razie nie do końca wiedzieli gdzie wyszli. Chyba w piramidzie ale nie do końca było to takie pewne. A bez tego trudno było ustalić gdzie się teraz znajdują a więc i gdzie jest główne wejście. Bo trzeba by wejść głębiej no a sądząc po odgłosach z ciemności to mogliby ryzykować spotkanie z sąsiadami.




Czas: 2037.06.03; śr; przedpołudnie; g. 13:20
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; ??? w schronie
Warunki: jasno, stęchlizna, umiarkowanie, wilgotno, cisza


Dunkierka i Junior



- I co? Zjadło cię coś? - Dunkierka spojrzała pytająco na kolegę. Lekko się do niego uśmiechając.

- Na razie nie. A rozgniecenie pająka się liczy? Bo mógłbym wtedy sobie dopisac jeden punkt. - Junior pokazał mokrą plamę gdzie przed chwilą trzepną reką jakiegoś ośmionoga co mu wlazł w paradę.

- Chcesz zrobić na mnie wrażenie takim mikrusem? - snajper zapytała retorycznie. Musieli jakoś żartami rozładować tą napiętą atmosfere. Trudno aby ciarki nie przechodzły po plecach jak się tu chodziło. Wydawało się, że z każdej mijanej szafki albo rogu wyskoczy jakiś upiór z przeszłości.

- To chociaż pół punkta? - Junior ostatni raz wciśnął enter ale znów nic się nie stało. Nawet znalazł jakiś panel w ścianie jaki działał. Ale ten wyświetlał tylko warunki klimatyczne. 5*C i 86% wilgotności powietrza. Co tłumaczyło dlaczego jest tak chłodno i wilgotno jak w piwnicy. Próbował wejść w menu ale to już wymagało zalogowania a nie znał hasła.

- Dobra zapytam dziewczyn. Jak się zgodzą to dam ci te pół punkta. Masz coś? - zapytała widząc, że brunet chyba skończył swoje próby porozumienia się z systemem.

- Mamy 5 stopni powyżej 0 i 86% wilgotności. A na więcej to trzeba by Lawa zawołać. W ogóle to jakiś mózgowiec by się tu przydał. Jakby jakieś komputery uruchomił to kto wie? Pewnie wszystko trzymali na kompach. Zresztą my też. - zwiadowca rozłożył ręcę i klepnął się nimi o uda na znak, że niewiele tu poradzi.

- No zawsze mamy to na pocieszenie. - Dunkierka poklepała się po swoim udzie gdzie do kieszeni władowała znalezioną lunetę. Była brudna i obklejona. Ale wydawała się cała. Teraz nie miała czasu się nią zająć ale wyglądała obiecująco.

- A ja znalazłem trupiarnię obcych. - pochwalił się bez wesołości Junior wskazując kciukiem na drzwi prowadzące obok. Po czym zaprowadził operatorkę karabinu wyborowego do tych drzwi. Gdy tam podeszli poświecił latarką na coś co było w pierwszej chwili trudne do zidentyfikowania. Jakieś stoły, tuby, rury, pojemniki.

- To te kurduple! Sektoidy! - Dunkierka sapnęła gdy zorientowała się na co patrzy. Te małe ciałka wielkości ludzkich dzieci były wysuszone i zmumifikowane co je zniekszałcało i zmieniało barwę. Ale na drugi rzut oka już je rozpoznała.

- Chyba ich tu kroili. A tu zobacz, jest tablica. Ale dla mnie to bełkot. - brodacz poświecił latarką na białą tablicę na jakiej nadal róznymi markerami były napisane jakieś wzory, schematy, skróty, oznaczenia i grzyb wie co jeszcze. Dunkierka podeszła bliżej aby się lepiej przyjrzeć.

- Komora dekontaminacyjna obcych. Chyba to próbowali zrobić. - przeczytała na samej górze tablicy. Ale czy te bazgroły pod tym napisem dotyczyły tego samego tego nie była pewna tak samo jak kolega. Bez takiej komory nie było szans przesłuchać obcych. Zdychali wkrótce po złapaniu nawet jak ich udało się żywych przywieźć do bazy. To z początku dla X-COM był duży problem ale podobno udało mu się jakoś zaradzić. No i może właśnie patrzyli na to jak.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 13-06-2021, 16:12   #276
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Piramida, pomieszczenia za włazem

- Wracamy na dół - polecił cicho Law, prowadząc Maxi i Sofie z powrotem do schronu.

Osiągnęli, co chcieli osiągnąć – a przynajmniej częściowo. Otworzyli tylne wyjście ze schronu i przetarli szlak. Jednakże by opuścić bunkier musieli zorientować się, w którym miejscu piramidy się znajdują oraz prawdopodobnie przebić się przez szwendających dziwaków.

- Tyle na razie nam wystarczy. Przegrupujemy się w HQ i pomyślimy co dalej - zwrócił się do dziewczyn już na dole. Spróbował zamknąć za sobą właz, by przez przypadek żaden świrus nie władował im się do bazy.


Schron X-COM, HQ

Kirk i jego towarzysze mieli obecnie najmniej do roboty. Nie mogli za bardzo śledzić postępu innych drużyn za pomocą monitoringu ani nawet łączności radiowej. Ikonka wskazująca otwarcie włazu dała nadzieję, że poczynili jakiś postęp. Jeszcze żeby Law-Tao dał jakiś znak, że u nich wszystko w porządku, to byłoby już idealnie.

- Cholerne zakłócenia - mruknął Kirk, słysząc, że jego próby komunikacji spełzły na niczym. - Na razie czekamy. Jak się za dwa kwadranse nie odezwą, pójdziemy sprawdzić, co jest na rzeczy.


Schron X-COM, laboratorium

Chyba nikt, nawet ktoś tak wytrzymały, nie chciałby pozostać w tym miejscu dłużej niż to konieczne. „Dunkierka” i „Junior” dokonali kilka odkryć związanych z pracą dawnych rezydentów laboratorium. Niestety nie mieli sprzętu ani umiejętności, jak pozyskać z tego miejsca wiedzę. Jeśli ktoś miał coś tutaj zdziałać, to na pewno skanerzy albo bio-lab.

- Spadajmy już stąd - mruknął zbrojny do swojej towarzyszki. - Odbiję sobie te punkty na tych świrach z piramidy, jeśli jeszcze się tam kręcą - dodał z zadziornym uśmieszkiem.

„Junior” miał rację. Nic już więcej nie mogli tu zdziałać. Przynajmniej rozpoznali teren, „Dunkierka” znalazła lunetę a jej kolega modyfikację lufy swojego karabinu, która przyśpieszała pociski u wylotu, zwiększając tym samym obrażenia broni.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 13-06-2021, 22:32   #277
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 124 - 2037.06.03; śr; popołudnie

Czas: 2037.06.03; śr; popołudnie; g. 16:45
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; parter
Warunki: gruzowisko, jasno, wilgoć, mglisto, ciepło, łag.wiatr


Wszyscy



- Coś im się chyba nie znudziło to czekanie. - mruknął Kirk nie ukrywając, że wolałby inny widok niż ten jaki właśnie rozpościerał się pomiędzy różnymi złamanymi galeriami zdruzgotanej piramidy.

- Przynajmniej ciepło tu na górze. - odparł mu Junior próbując znaleźć coś pozytywnego w tej sytuacji. Rzeczywiście na zewnątrz był środek letniego dnia. Całkiem przyjemne ciepło. Tylko ta wilgoć i brudna mgła ciągnąca znad rzeki psuła ten sielski widok. No i to o czym mówił Kirk a już i reszta zdążyła się zorientować co jest nie tak.



http://4.bp.blogspot.com/-yCnmo_jfwh...25175317_1.jpg


Wciąż tam byli. Tam i tu. Pojedynczo, po dwóch, w kilku. Wychudłe, ludzkie sylwetki poruszające się ospale niczym żywe, wysuszone mumie w strzępach dawnych ubrań. Plan ewakuacji ze starego schronu X-COM do tego moemntu przebiegał dość sprawnie. Najpierw grupka Kirka wróciła do HQ a potem niedługo po sobie dwie pozostałe. Zostało obgadać sprawę, ogarnąć co trzeba na drogę, może zabrać coś na pamiątkę i spróbować wydostać się z tego schronu tym włazem znalezionym wczoraj przez zwiadowców i otworzonym dzisiaj przez techników. Do tego momentu szło nieźle. No ale właśnie gdzieś tu zaczynały się schody.

- Górą można by spróbować. Tylko to trochę wygibasów by było. Ale jakby się udało to można by zeskoczyć przy samych furgonetkach. - Dunkierka oceniła drogę pokazując co ma na myśli. Sugerowała, że można podejść po różnych dźwigarach, balkonach, kratownicach i tym całym złomie na nieco wyższych kondygnacji. Teoretycznie pozwoliłoby to uniknąć przekradania się przez większość parteru. Co prawda już teraz widzieli obie furgonetki. Stały tak samo jak gdy je wczoraj zostawili w pośpiechu. No ale właśnie ci patykowaci tubylcy snuli się tu i tam. Było ryzyko, że mogą kogoś zauważyć i zrobić larum. Tam na wyższym poziomie też mogli kogoś zauważyć no ale dostać tam się powinno być im znacznie trudniej.

- No to jak ktoś zawalił ostatni test sprawnościowy to lepiej by się teraz przyznał. - powiedział Over tonem wskazującym, że on raczej na pewno nie miewa kłopotów z takimi testami. Ale trzeba było przyznać, że trochę wysiłku i ryzyka po tej wspinaczce by było.

- No nie wiem, nie wiem… Nawet jak się dostaniemy do samochodów, czy górą czy dołem to i tak trzeba je będzie odpalić. To je może zaalarmować. - Sofia zwróciła uwagę na nieco inną sprawę. Trudno było powiedzieć co ostatnio ściągnęło to te dziwne istoty ale intuicja podpowiadała, że hałas odpalanych silników może zwrócić ich uwagę.

- A może sobie darować te samochody i wracać z buta? Drogę na zewnątrz mamy raczej wolną. - Maxim też dorzuciła swoje trzy grosze. To była kolejna opcja. Zostawić samochody i próbować się po cichaczu ulotnić.

- Tak, ale trzeba by potem iść pieszo przez to miasto. A potem na drogę. I łapać stopa czy co. Chyba, że ktoś z bazy by po nas przyjechał. No i gdzieś skitrać broń i resztę nielegalnych gratów. - Kirk pokiwał głową na znak, że nie odrzuca takiej możliwości. Pozwalała w najmniej ryzykowny sposób ulotnić się z piramidy. Jednak w dalszej perspektywie niosła ze sobą spore komplikacje.

- A ty co myślisz Law? - w końcu szef południowej grupy zapytał o zdanie szefa północnej grupy jakie w tej sytuacji proponuje rozwiązanie.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 19-06-2021, 04:54   #278
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Ruiny Memphis, piramida

Przedwojenny schron X-COM mieli już za sobą. Chociaż podziemny moloch przytłaczał ciemnością i chłodem, to gruba warstwa betonu dawała poczucie bezpieczeństwa. Zapewne jeszcze kiedyś tu wrócą, ale nim to nastąpi, czekała ich przeprawa przez hordę maniaków.

- Włóczą się jak jakieś pieprzone zombie - mruknął "Junior", oceniając sytuację.

- Nie daj się im ugryźć, bo się w takiego zmienisz - mrugnęła beztrosko "Dunkierka".

- Jeśli polują na mózgi, to możesz czuć się bezpieczna - odgryzł się zbrojny.

- Cisza - warknął Kirk i zwrócił się ponownie do Lawa. - Więc jak?

- Oceniałem naszą sprawność. Nie wątpię, że w innych warunkach podołalibyśmy wyzwaniu, ale tym razem jesteśmy znużeni poprzednim dniem. Myślę, że powinniśmy się przekraść parterem zamiast ryzykować upadek z wysokości - odezwał się kierownik skanu, lustrując załogę. - Trasa za piramidą powinna być przetarta, więc przebijemy się samochodami.


Wszyscy mieli nadzieję już nie spotkać tych stworzeń ale się zawiedli. Czy tym razem uda im się wyjść z tego bez szwanku?
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 27-06-2021, 12:49   #279
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 125 - 2037.06.03; śr; popołudnie

Czas: 2037.06.03; śr; popołudnie; g. 17:10
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; parter
Warunki: jasno, wilgoć, mglisto, ciepło, łag.wiatr



Wszyscy



Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Połączona grupka xcomowców z ruszyła jeden za drugim. Od załomu do załomu, korytarzami zrujnowanej galerii chowając się gdzie się dało, czekając gdy trzeba było aż któryś z dziwnych tubylców przejdzie kawałek dalej. A jak nie chciał trzeba było spróbować innej drogi. Niemniej tak ciurkając się po kolei przez ten parter zdemolowanej piramidy udawało im się powoli zbliżyć do obu wozów. Został im już ostatni kawałek. Przysłowiowa ostatnia prosta. Obie stojące furgonetki dalej stały tak jak je zostawili tarasując główne wejście do budynku. Dookła było kilka tych dziwnych istot które lunatykowały raczej chyba nie zdając sobie jeszcze sprawy z obecności właścicieli wracających do swoich pojazdów. No i wtedy w jednej pechowej chwili wszystko się zesrało.

Lawowi może trochę puściły nerwy, może był trochę za wolny czy niecierpliwy. Jeszcze ostatni kawałek i już by byli w samochodach. Sofia co szła przed nim niespodziewanie rzuciła się na ziemię a gdy Law spojrzał tam gdzie ona ujrzał jednego z tubylców może kilkanaście kroków od nich. Wylazł właśnie chwiejnym krokiem zza jakiegoś załomu. Portugalkę może zauważył a może nie. Z Lawem tak samo chociaż ten padł na ziemię ułamek sekundy po niej. Przez jeden czy dwa oddechy leżeli obok siebie wstrzymując oddech i czekając czy coś się stanie. I jednak stało się. Tamten musiał mimo wszystko coś dostrzec co go zaalaramowało bo zaskrzeczał coś przejmująco. No i się zaczęło.

- Rozwal go! - Kirk widząc, że skradanki szlag trafił teraz postawił na szybkość. Over wychylił się zza jakiegoś biurka za jakim się chował i nagłą ciszę w budynku przecinaną sapaniem i tupotem biegnącego chudzielca rozdarło dudnienie jego broni maszynowej. Tubylec zdążył przebiec może kilka kroków gdy padł ścięty ołowiem cekaemisty.

- Do samochodu! Jazda! - krzyknął dowódca południowej grupy podrywając wszystkich w jednym kierunku. W końcu mieli już ledwie dwadzieścia czy trzydzieści kroków. Kilka chwil biegu. Przekradli się prawie do samych furgonetek. Teraz poderwali się korzystając z zaskoczenia nim ci dziwni chudzielcy zdążyli im odciąć drogę. Każda z grup dopadła do swojej furgonetki ale już przez drzwi i okna musieli strzelać gdy Kirk i Sofia uruchamiali pojazdy. Ołów co prawda dudnił w przestrzeni piramidy ale też dość sprawnie kładł pokotem tą dziką hordę która po prostu biegła w jakimś niezrozumiałym, opętańczym pędzie ku swojej i cudzej zagładzie. Pierw jedna, potem druga furgonetka wyjechała z głównego wejścia. Było jeszcze gorąco przez ten “labirynt” gdzie oba wozy musiały jechać dość wolno slalomując między wrakami i rozwalonym gruzem. I była groźba, że zbiegający się chudzi jeszcze ich dogonią. Jednak gdy oba wozy xcomowców wyjechały na luźniejsza przestrzeń ulic Memphis zdobyły zdecydowaną przewagę prędkości nad tymi dziwnymi tubylcami. Jeszcze z kwadrans jazdy przez opustoszałe ulice dawnej metropolii i wreszcie zostawili ją za swoimi plecami.

- Hiuh. Wreszcie. Stawiam wszystkim obiad. Tam niedaleko co się spotkaliśmy na parkingu był jakiś zajazd. Można tam się zatrzymać i coś zjeść normalnego. - zaproponował Kirk w eterze xcomowców śmiejąc się z satysfakcji, że pomimo wszystkich trudności udało im się jakoś wykaraskać z tej dziwnej matni. Nawet mgła jaka zalegała nad miastem jakby zaczęła rzednąć a dzień wydawał się coraz bardziej słoneczny.

- Ale trzeba by chyba tu wrócić. Nie możemy tak tego zostawić. - dorzuciła Maxim dając znać, że chociaż tubylcy nie zrobili na niej zbyt przyjaznego wrażenia to jednak sam schron i jego zawartość wydawała się jej zbyt cenna aby ją zostawić i nie wracać. Kirk się z nią zgodził i między innymi dlatego chciał się gdzieś zatrzymać i obgadać to na spokojnie.


---


Mecha 125


Law 5+2=7; rzut: 9; 7-9=-2 > ma.por
Sofia 5+2=7; rzut: 8; 7-8=-1 > remis
Maxi 7+2=9; rzut: 6; 9-6=3 > ma.suk
Kirk 5+2=7; rzut: 3; 7-3=4 > śr.suk
Talbot: 4+2=6; rzut: 4; 6-4=2 > ma.suk
Over: 7+2=9; rzut: 5; 9-5=4 > śr.suk
Dunkierka: 8+2=10; rzut: 8; 10-8=2 > ma.suk
Junior: 7+2=9; rzut: 4; 9-4=5 > śr.suk
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 01-07-2021, 20:05   #280
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
W drodze, Mississippi

Było blisko. Było naprawdę blisko. Gdyby Law nawalił wcześniej, może skończyłoby się to utratą czyjegoś zdrowia albo nawet życia. Na szczęście niezgrabność Lawa wyszła dopiero pod sam koniec, kiedy mieli już blisko do samochodów.

Teraz pozostało świętować.

- Myślę, że zasłużyliśmy na chwilę odpoczynku - zagaił z pogodnym uśmiechem Law, kiedy już zeszła z niego adrenalina. - Później rozejdziemy się w swoje strony. Oczywiście nie zapomnimy o piramidzie. Jak tylko się przegrupujemy, zorganizujemy akcję wydobywania sprzętu a może nawet... - Japończyk zamyślił się, rozmarzony - ... przywrócimy tę placówkę do życia. O ile pozbędziemy się tubylców.

Plan przejęcia placówki nie był najgłupszy. Wymagałby oczywiście pracy i wysiłku. Jednak X-COM’owcy z St. Louis nie mieli innego miejsca, gdzie mogliby zaparkować Skyrangera, a poza tym sami szukali nowego miejsca na zapasową bazę. Może to była właśnie ta okazja?

Cóż, mieli co przedyskutować z radą, a póki co można było myśleć o prostszych, przyjemniejszych rzeczach.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172