04-09-2020, 19:25 | #331 |
Reputacja: 1 | Mała Italia, 5 listopada 5:32 Oczywiście "Żyła" musial się obudzić razem z Sidneyem, bo ten grubiański kmiot nie miał w zwyczaju wytworzyć w swoim mózgu neuronalnego połączenia, odpowiadającego choćby za troskę śpiących wciąż współlokatorów. A fikser niestety ze względu na długi ogon wrogów i ludzi którzy mogli nimi stać się w każdej chwili, sen miał dość płytki. Nie ma nic tak finalnie plamiącego honor, niż śmierć w samych gatkach, przytulony do swojej kołderki i uśmiechający się do sennych marzeń. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=QI8VrXkffcg[/MEDIA] Poranek był bardzo... zwyczajny. Tak jakby wczoraj nic szczególnego się nie wydarzyło. Ani przedwczoraj. Ani nawet nie zapowiadał niczego szczególnego dzisiaj. Ot, słońce wzeszło ponad rosnące z roku na rok jak grzyby po deszczu szklane drapacze chmur. Jak gdyby wciąż chciało udowodnić, że panuje nad ludzkim padołem. Ponad całym tym smogiem i karnawałem sztuczności, jego promienie zawsze odnajdywały drogę. Żyła wyprostował się z trudem na łóżku. Wciąż dokuczały ostatnio nabytr siniaki, a w głowie wciąż afterparty miały wczorajsze używki. Spojrzał na nowy telefon. O cholercia, żadnych połączeń?! Jak to możliwe, zepsuł się? A no tak. Przecież był nowy. Fikser uśmiechnał się pod nosem. Postanowił podelektować się jeszcze tym pozornym spokojem i poleżeć w łóżku. Obejrzał sobie nowe wiadomości, nowe pornole, nowe wiadomości od momentu skończenia tego poprzedniego, a potem posprawdzał sobie przepisy na jakieś egzotyczne śniadanie, aby przynajmniej w myślach choć trochę i choć na chwilę poczuć się jak na wakacjach. W zasadzie to nie był na nich od dekady. Ostatnie spędził z ojcem w Budapeszcie, które to zostały w dodatku przerwane przez krwawą rewolucję. W której zresztą, trochę "dla jaj" i trochę "dla adrenaliny", a po części z typowej "chęci zemsty za zepsuty urlop" wzięli udział, nie wiedząc nawet o co toczy się stawka i po której stroją stronie. Pokrzyczeli, poniszczyli trochę witryn, a nawet raz stary pozwolił Vadimowi rzucił mołotowem w milicję (a potem spierdalali tak szybko, że sam Usain pewnie widząc to, przytaknąłby głową z uznaniem). Oj działo się, mimo pewnej późniejszej refleksji o możliwości wiedzenia patologicznego dzieciństwa, Vadim wspominał te czasy bardzo dobrze. Po jakiś kilkunastu minutach fikser niczym zombie w kostnicy, powoli i z trudem podniósł się, prostując swój udręczony zewłok. Zgiął kark najpierw w lewo, potem w prawo, wygiął kręgosłup i rozciągnął się. Stawy strzeliły mu jak z karabinu, a z ust wydarło się głośne ziewnięcie. Dopiero teraz poczuł wyjątkową nieprzyjemną woń zaduchu, przeplatanego brudem i smrodem trzech rzadko kąpanych ciał. Oczywiście pilot smartroom'u nie działał, zresztą nie mógł, bo wystawały z niego kable i śmierdział spaloną elektroniką. Musiał okno otworzyć ręcznie, podobnie jak i zaparzyć sobie kawę po rosyjsku. Smakowała jak smażony żwir, ale była jedyną rzeczą na świecie, która potrafiłą rano zrestartować umysł Smirnova. Spojrzał na kanapę. W pierwszej kolejności upewnił się, że wszyscy żyją i mają się dobrze. Brakowało oczywiście negro lovera. Wciąż fikserowi chodziło po głowie to co czarny odwalił na filmiku pokazywanym przez Kenzo. Postanowił zrobić krótki rekonesans po social media i agregatorach treści. Jak czarny kogoś bił w publicznym miejscu, to na bank znajdzie swój ślad na różnych alt-right'owych portalach. Gdy już udało mu się zebrać jakieś informacje, drugą rzeczą na której się skupił było odszukanie nieco informacji nt. klinik ciał - przydadzą się na później. Co do Overdrive - ufał Gearhead'owi, ale nie wierzył by jakaś osoba z przypadku mogła rozgryźć coś na tym poziomie. Fikser nie wytrzymał jednak zbyt długo w tej cichej klaustrofobii i zupełnie w swoim stylu wyszedł na korytarz i zapalił papierosa.
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 04-09-2020 o 19:42. |
05-09-2020, 11:40 | #332 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
06-09-2020, 10:04 | #333 |
Reputacja: 1 | Nie wiadomo czemu Vadim w pierwszej chwili nie spanikował. Nawet z trudem przyszło mu przejąć się tym widokiem. Może po prostu spodziewał się, że tak właśnie będzie? Że Dickens wbiegnie niczym maratończyk, może też umrze po osiągnięciu celu, a po tym zapewne wpadnie tu jakaś sfora wkurzonych. Celowo nie określał w myślach nawet o kogo mogło chodzić, bo lista wydłużała się codziennie o zupełnie przypadkowe (jak sądził) grupy. Nie miało to w sumie już większego znaczenia. No, może co najwyżej śledczy NCPD będą mieli nie lada zagwozdkę jak tu połączyć te wszystkie trupy w logiczną całość. - Ho, ho. Czyżby Pinky miała okres stulecia? - rzucił ironicznie Żyła, a potem z pełną powagą dodał - Dobra, jak ktoś wyskoczy w korytarzu, to najpierw strzelać, a potem pytać? Jak na odwrót, to kiwnij głową - mówiąc to wycelował przed siebie Nomada i był gotów odstrzelić pierwszą sylwetkę na celowniku. Mógł to być gangol, borg, czy przypadkowy boy hotelowy, albo pechowy typ który pomylił pokoje. - Hej Sid! - krzyknął w stronę pokoju - Bierz spluwę i tyraj szybkensem tutaj, chyba będziemy mieli nieproszonych gości!
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 06-09-2020 o 10:10. |
07-09-2020, 21:16 | #334 |
Reputacja: 1 | Mała Italia, 5 listopada 2021, 6:20 |
12-09-2020, 15:40 | #335 |
Reputacja: 1 | Na widok zbierającego się o własnych siłach doktorka, Vadim również zapakował się do pokoju i cicho zamknął drzwi. Gdy od nich odchodził, jego ramię obiło się o coś twardego, czym okazała się klatka piersiowa postawionego w stan bojowy Sida. - Nie trać czujności. Mogli go śledzić - z pełną powagą wydał półgębkiem polecenie gościowi od mokrej roboty w ekipie. Otworzył okno. Z pewną konsternacją oglądał wygibasy towarzysza. Zastanawiał się co powiedzieć i co zrobić. Dać mu w pysk? Przytulić go? Obrócić wszystko w żart? Po tym co widział na smartfonie Kenzo, miał do Abrahama więcej pytań, niż znał odpowiedzi. A teraz to. Co ten typ wyprawiał?! Nie dość kłopotów na siebie ściągneli? Vadim chciał machnąć dłonią w geście rezygnacji, lecz wtem zorientował się, że ta wciąż była zacisnięta na kolbie Nomada. Zszokowało go to. Od dawna nie musiał go wyciągać. Bo właśnie nie musiał. Powoli przechylił lufę w prawo. Krzywo wykreślone nożem litery "S.D." nadal tam były. Serce Vadima zakołatało mocniej. Wszystko ucichło, jakby stanęło w miejscu. Dopiero słowa Abiego wyrwały go z tego nagłego paraliżu. "...rzeprowadziłem zwiad i mówię wam kurwa, ja pierdolę, padniecie". - Czym, fiutem? - rzucił głupkowato, ale do śmiechu mu nie było - Spoko, widziałem co robiłeś. Wiesz, moje fikserskie ptaszki ćwierkają, że bawiłeś się w nocnego mściciela i łamałeś złolom gnaty. Tylko zapomniałeś jakiejś maski, więc za godzinę obejrzę pewnie powtórkę w lepszej jakości w porannym paśmie NCN. Cóż, oby to było kurwa tego warte, bo dość nam kłopotów. Zamieniamy się więc w słuch...
__________________ Something is coming... Ostatnio edytowane przez Rebirth : 12-09-2020 o 15:44. |
12-09-2020, 17:18 | #336 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
12-09-2020, 18:11 | #337 |
Reputacja: 1 |
|
12-09-2020, 23:10 | #338 | |
Reputacja: 1 | Mała Italia, 5 listopada 2021, 6:20 Ostatnio edytowane przez Nanatar : 12-09-2020 o 23:24. | |
13-09-2020, 10:04 | #339 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
13-09-2020, 20:06 | #340 |
Reputacja: 1 | Vadim z uwagą również wysłuchał bardzo chaotycznej spowiedzi Abiego, który niczym dzieciak z meliny próbował przekonać patologicznego ojca, że to nie on zwędził dychę z werandy i nie kupił sobie za to coli i chipsów, pomimo iż był cały w okruszkach. Podobnie jak ten dzieciak, Dickens zebrałby lanie. Ale to już niczego by nie zmieniło. Tym bardziej, że lekarze byli trochę tak jakby pod ochroną. W sensie, nikt nie chciał krzywdzić ripperdoca, bo ten miałby pewnie potem nie raz okazję by się odegrać i to w sposób o wiele bardziej wyrafinowany i okrutny. Zresztą, patrząc na jego stan, chyba dostał nauczkę i może nawet choć trochę zrozumiał swój błąd. Sidney o dziwo podsumował to bardzo mądrze. Vadim nadal trochę niedowierzał w to jak przebudził się jego kolega ostatniej nocy. - Cóż, Dick. To nie Pinky dała dupy ostatniej nocy, tylko ty. Sidney ma rację, nie możemy już polegać tylko na sobie. Z drugiej strony trochę zajmie korposom namierzenie takich noname'ów jak my. Potrzebujemy protektora kontrolującego dzielnicę, który ceni sobie lojalność. Vadim schował broń. Wyciągnął kolejnego papierosa. Stanął przy oknie i zapalił, wpatrując się przez moment w budzące się do życia miasto. Być może ostatni raz? Wieprz warknął i niezadowolony wpakował się między stare szmaty pod łóżkiem. Papieros w ustach trochę go uspokoił. Zmrużył lekko powieki. - Ten neseser jest nasz i nie oddamy go za darmo, choćby za cenę życia - dał jasno do zrozumienia Żyła - Ja go nie oddam w każdym bądź razie. Niech nikt nie próbuje zgrywać cwaniaka. Jak ktoś się cyka, to niech spierdala już teraz. Żyła zaciągnął się głęboko. Nie patrzył na towarzyszy. Tylko w miasto. Również jego własne, którego nie zamierzał opuszczać. - W centrum jesteśmy spaleni. Zbyt dużo oczu nas widziało, ja w Gharialu, Dickens na eskapadzie, pewnie Sidneya też przed momentem ktoś zobaczył z gnatem w dłoni. Opcji nie mamy za dużo. Nie ufałbym tej dwójce od spluw, sprzedadzą nas choćby profilaktycznie. Van Uber niestety nieaktualny. Wiem jak was ciągnie do Lao, ale jeśli dowie się że mamy coś wspólnego z neseserem, to sprzeda nas jak sajgonki w chińskiej budzie. Jednak teren chińskich rodzin jest o tyle kuszący, gdyż jest mało transparentny. Problem jest ze zdobyciem zaufania, co jest praktycznie niemożliwe. Zawsze będziemy tam outsiderami. Można się tam schronić, nawet przez moment być użytecznym w zamian za protekcję, ale prędzej czy później będą chcieli nas wydymać. Vadim wzruszył ramionami i wyrzucił peta przez okno. - Spotkajmy się z Ovedrive, póki jeszcze nie jest za gorąco. Jeśli dowiemy się co jest w walizce, może otworzą się nowe opcje. Zresztą mam kilka, ale zostawiam to na później. Arti, umów nas w jakimś klubie dla nerdów, gdzie przy okazji można kupić fajne przebrania.
__________________ Something is coming... |