Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2021, 18:27   #541
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Artur zaczął pakować torebki z dragami po kieszeniach spodni gdy zabrakło miejsca zaczął robić z poduszek powietrznych torbę którą zaczepił sobie o szyje dorzucił też parę puszek fasoli żeby nie zdechli z głodu.

- Rzuuucm w nuuuch truuuchu druugow na udczeeepne i spierdoolem na ruwery- Powiedział do reszty sepleniąc kalecząc sobie przy tym jeszcze mocniej język o drut choć w tej chwili ból zelżał bo napędzała go adrenalina i potrzeba ucieczki przed Korpoborgiem.
 
Brilchan jest offline  
Stary 15-03-2021, 20:02   #542
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Ulice Mariny, 5 listopada 2021, 15:15

Kiedy wreszcie pojazd zatrzymał się, a co zdemolował po drodze nie miało znaczenia, źrenice czarnoskórego doktora były wielkie jak spodki, nie musiał spoglądać na wszczepiony w przedramię wyświetlacz, by wiedzieć jak dalece parametry życiowe odbiegają od normy. Niemalże słyszał szum krwi w tętnicach skroniowych. Powiódł zmąconym wzrokiem po zbierającym się tłumie przypominającym głodnych zombi. Zombi karmiących się tanią sensacją, głupotą i taniochą nieszczęścia bliźnich.

Zdecydował w końcu sprawdzić biomonitor, mógł być przecież martwy i tylko obserwować otoczenie oczyma uchodzącej z ciała duszy. Widząc kolorowe cyferki na wyświetlaczu kiwnął tylko głową. Pochwalił umiejętności Vadima i zaraz przekonał się, że kiedy uderzył twarzą o boczną szybę zapłacił za to dwoma zębami, musiało się to stać pod koniec fliperowego karambolu, kiedy pasy puściły.

- Chooj stym! - wycedził i schował wyłamane jedynki do kieszeni. Co prawda zostawił dość śladów biologicznych, ale nie było potrzeby dokładać jeszcze uzębienia. - Sfijać sie, Pledko! - rzucił krótko do kompanów, ale miał nadzieje, że pozostało mi tyle oleju w głowie, żeby samemu to wiedzieć.

Pasów już odpinać nie musiał, zmacał tylko profilaktycznie nogi sprawdzając czy całe, zarzucił na kominiarkę kaptur kurtki i spokojnie wysiadł z wozu. Wykonywał wszystkie czynności zupełnie spokojnie. Trzasnął drzwiami, mrucząc coś o taniej podwózce. Uznał, że jego obecna wymowa, jak i ogólny stan outfitu nie są godne szanującego się lekarza, wolał wobec tego za wiele nie mówić. Przeszedł kilka metrów podjął z chodnika jeden rower, odrzucił, sprawdził drugi. To samo. Tłum naciskał ze wszystkich stron. Chciał krzyknąć - Fire - ale wyszło - File - dodał zatem - Fok, fok, fok - Miarowym krokiem przypadkowego przechodnia skierował się w miejsce gdzie tłumek rzedniał. . Wypatrzył w zbiegowisku, a właściwie na jego tyłach ganiaka ze smartem i obrał go na ofiarę kradzieży.

Dick chciałby się niespiesznie oddalić się piechotką, robiąc dookoła siebie jak najmniej zamieszania. Koleś z telefonem może być nawet kompletnie nieprzystający do tłumu. Negr chciałby ukraść mu telefon i trochę odejść. Za chwilę chciałby wziąć rower za drobne taki na legalu.
Telefon na alarmową TVM czyli TV Mac - telewizja macDonalda, taka co każdą papkę przyjmie. nakierować ją na borga, jako świadek.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 18-03-2021 o 14:53. Powód: Zamieniłem rower na piechotkę, skoro wszystkie zniszczone.
Nanatar jest offline  
Stary 18-03-2021, 15:39   #543
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021, 15:18

Vadim i Sidney wciąż jeszcze tkwili we wnętrzu dogorywającego ciemnoniebieskiego vana, próbując wyrwać się z wywołanego kraksą otępienia. Zerkający na nich z przestrachem Arthur cofnął się o kilka kroków od pojazdu, oczami wyobraźni widząc już jak van wybucha znienacka i znika w kuli ognia charakterystycznej dla każdego liczącego się filmu akcji. Opinająca metalowy stelaż Lee poszarpana kominiarka musiała nadawać jego głowie jakiegoś koszmarnego kształtu, bo kiedy chwiejący się na nogach Koreańczyk stanął naprzeciw coraz bliższej zgrai rozzłoszczonych przechodniów, kilku z nich cofnęło się natychmiast z grymasami przerażenia na twarzach.

- Chupacabras! – wrzasnęła przeraźliwie jakaś Latynoska – Gang Chupacabras!

Nie nie rozumiejący z tych wrzasków Arthur podniósł wyżej pełną farmaceutyków torebkę i teatralnym gestem rozsypał jej zawartość po chodnikowych płytkach.

Nastawienie tłuszczy zmieniło się w jednej sekundzie. Miejscowi cofający się na dźwięk przerażonego ostrzeżenia Latynoski teraz zdeptali ją bez chwili namysłu rzucając się w stronę rozrzuconych na ziemi tabletek.

- Chupacabras! Dragi! Chupacabras rozdajÄ… darmowy towar!

Nie chcąc ryzykować stratowania na podobieństwo nieszczęsnej babki, Arthur cofnął się natychmiast do vana, oparł o niego plecami szukając wzrokiem Dicka. Dostrzegł go bez trudu, bo też nie sposób było przeoczyć potężnego czarnoskórego, który próbował się wyszarpać z uścisku kilku białych gości na tyłach zbiegowiska.

- Złodziej! Pierdolony złodziej! – krzyczał jeden z nich, facet w znoszonym szarym garniaku broczący krwią z rozbitego nosa – Chciał mi ukraść telefon! Pomóżcie mi!

Nie potrafiąc uwolnić się z uścisku właściciela komórki i kilku wspierających go przypadkowych Samarytaninów, Dick wyprostował się na całą swą wysokość i zaryczał niczym krzyżówka Zulu Czaki z Simbą.

- Black Lives Matter! BLM! BLM! Biali mnie bijÄ…!

Pozornie zaabsorbowany jedynie tabletkami tłum nagle zafalował, zmienił swe położenie ruszając w stronę Afroamerykanina. Spoglądający na to Arthur dopiero teraz uświadomił sobie, jak wielu kolorowych wchodziło w jego skład i jak wielkie opanowało ich w jednej sekundzie wzburzenie. Prześladowcy Dicka zniknęli w mgnieniu oka pod ludzką falą złożoną z zaciśniętych pięści i wściekłych grymasów.

Abraham wyrósł z zaskoczenia tuż obok Arthura, zanosząc się histerycznym śmiechem i potrząsając wielkim smartfonem, którego Lee dotąd w posiadaniu negra nie widział.

- Ja pierdolę, ale go opitoliłem! – zachichotał Abi – Już po kolesiu, a tak się stawiał! Patrz tylko, nowiutki HoloSmart Liu Deng i to jeszcze z cyberzłączem! To jak dziesiątka na ka dziesięć, stary! Tylko... co to... ja pierdolę, ten kutas go zdążył zablokować!


Taki mały filler dla zabicia czasu, a także dla kreatywnego rozliczenia dwóch krytycznie skrajnych rzutów Nanatara – dziesiątki i jedynki!


 
Ketharian jest teraz online  
Stary 19-03-2021, 16:34   #544
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2023 15:21

Gdy usłyszał swój chrapliwy oddech, nie do końca wiedział czy się z tego cieszyć. W głowie huczało, w uszach dzwoniło jak w cerkwi, adrenalina odpłynęła niczym spuszczona w kibel i dopiero może teraz dochodziło do niego co się tu właściwie odjebało. Dalej żył, a na dodatk czuł to już niemalże w każdym obolałym mięśniu aż nadto. Nie wiedział czy być tym faktem wkurwiony, czy może rozpłakać się z żalu, ale miał tego wszystkiego już dość. Czemu to wszystko mu się przydarza? Tknięty jakimś nieracjonalnym instynktem samozachowawczym, szarpnął się jeszcze z miejsca i zdał sobie sprawę, że jego obie nogi są zaklinowane. Z czego jedna była bardzo sztywna i wilgotna, więc Vadim spodziewał się poważnej rany. Zacisnął zęby i chwytając mocno za udo, pociągnął ją w górę i był gotów krzyknąć w spazmie bólu, ale i dziwo noga bez problemu wydostała się z klina. Co więcej, owa wilgoć nie była organicznego pochodzenia i najwidoczniej była wyciekem z martwego już vana.

- Dobrze się spisałeś, staruszku. Bestia byłaby z ciebie dumna. Niechaj niebiańskie autostrady będą dla ciebie wiecznie puste i darmowe - rzekł Vadim, kładąc obie dłonie na kierownicy i oddając hołd poległemu towarzyszowi tej krótkiej acz intensywnej pogoni.

I po chwili przypomniał sobie też, kto za ten stan odpowiadał, a żeby absolutnie rozwiać już wątpliwości, jego zwichnięta ręka zwiększyła wystarczająco próg bólowy i niemalże zwinęła Vadima w kłębek.

- Skurwys.... !!! - przeklnął Vadim i ogarnęła go złość. Tatko mówił: "nie ufaj tym czarnuchom i miej się na baczności". Tatko był rasistą, jak wielu w jego ojczyźnie, ale Vadim jakoś to znosił, mimo że nie popierał takiej postawy (bo była choćby zła dla interesów). Niemniej teraz, gdy emocje wybuchły niczym uśpiony wulkan, ta prymitywna retoryka przesłaniała poglądy Vadima i szybko skoncentrowała się na osobie Abrahama Dickensa. Ta furia, bardzo zwykle obca Vadimowi, teraz napędzała do do działania. Nawet nie zorientował się, kiedy uwolnił drugą zakleszczoną nogę, odpiął pasy, wygramolił się z furgonetki i znalazł się na ulicy pełnej rozentuzjazmowanego tłumu. Pośród niego wznosiła się oczywiście postawna, czarnoskóra sylwetka. Vadim nie bacząc na to co się wokół dzieje, ruszył gwałtownie przed siebie. Widok jak czarny bawi się jak gdyby nigdy nic telefonem (swoją drogą, nie mówił nigdy że ma tak wypasionego smarta, szuja!) jeszcze bardziej go rozwścieczył. Chuj tam, że czarny pewnie zaraz mu odda z nawiązką. Wpierdol się należał, bo przez jego dziwny manewr prawie nie przywitał się z ojczulkiem w zaświatach. Z trudem zwichniętą ręką szarpnął za ramię Abrahama by go odwrócić w swoją stronę i gotów był wypłacić czarnemu fangę w zęby... gdyby nie pewien niespodziewany fakt. Gdy czarny odwrócił zdziwioną twarz w stronę fiksera, oczy Vadima zrobiły się jak okrągłe niczym dawne monety jednodolarowe, a cios zatrzymał się gdzieś w połowie drogi. Przez moment Rosjanin zastygł tak w nieruchomej konsternacji, a za chwilę ogarnął go niepohamowany atak śmiechu, który rozbroił go momentalnie.

- AHAHAHA, O W KURWENS! DICK, OD DZIŚ "PRZERWA NA FAJKĘ" NABIERA U CIEBIE NOWEGO ZNACZENIA, AHAHAHA! O ja pierd... Mój brzuch... Ręka... Ała AHAHA... AH... AH.

Gniew Vadima rozpłynął się pod wpływem dzikiej mieszanki niepowtrzymywalnej euforii i bólu. Musiało minąć kilka dobrych chwil, nim doszedł do siebie i odzyskał trzeźwość umysłu, która momentalnie postawiła go na równe nogi. Nie byli tu na wakacjach! I w dodatku sytuacja była dramatycznie zła. Borg już pewnie rekalibrował swoje systemy,

- Dobra robota Arti, tych tutaj mamy z głowy. EJ KURWIE NIE NAGRYWAĆ! Nikt tu nie chce być w kartotece, towaru starczy dla wszystkich. ŚMIERĆ KONFIDENTOM!!!

Fikser spróbował napuścić tłum na siebie.

- Sid, masz jeszcze gdzieś te komin... Sid? SId?! Kurwa, gdzie jest Sid!? Ja pierdolę, on nie słyszy przecież!

Fikser nie mógł zostawić towarzysza w potrzebie, więc pognał w stronę vana odszukać zdezorientowanego i oby żywego May'a.

Następnie Vadim musiał szybko ogarnąć sytuację, a właściwie ukręcić bicz z gówna w którym się znajdowali pas. W jego głowie zaświtała myśl. Słyszał w tłumie "Chupacabras rozdają towar". To musiał być lokalny gang. I tak pewnie wkurwi go już, że ktoś wchodzi w ich teren z biznesem, a przynajmniej takie odniosą wrażenie. Jeśli nie jadą tu uzbrojeni po zęby, to i tak prędzej czy później Vadim i spółka będą na ich celowniku. Kolejny wróg nie robiłby naprawdę większej różnicy, ale czemu fikser nie mógłby skorzystać z okazji i spróbować oszukać los i uniknąć kolejnej jego paskudnej ustawki? Chwycił paczkę towaru, a potem podszedł do najbliższego typa, który wypowiadał nazwę gangu. Wziął go następnie na stronę, po czym wyjął spluwę i wycelował w jego czoło, w drugiej dłoni przed oczami trzymając paczkę towaru.

- Masz dwie opcje typie. Możesz wygrać paczkę drogiego towaru z tej oto dłoni, lub przegrać kulkę w łeb z tej oto spluwy. Wygrasz jeśli powiesz mi, gdzie znajdę najbliższą siedzibę Chupacabras, lub kogoś od nich. Przegrasz, jak mi nie powiesz. A jak mnie oszukasz, to będziesz żałował, że nie przegrałeś już teraz. To jak będzie? Jesteś zwycięzcą? Myślisz, że masz dziś szczęście, gnojku?



 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 19-03-2021 o 16:38.
Rebirth jest offline  
Stary 19-03-2021, 17:11   #545
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2023 15:23


Artur spróbował dać Dickowi na migi do zrozumienia że pomoże mu potem odblokować telefon wziął pas bezpieczeństwa który wyrwał medyk i obwiązał nim dwie poduszki powietrzne pełne dobra obecnie z pomocą taśmy klejącej przerobione na torby i przerzucił je sobie przez ramię.

-Ussimy spuurdullluć SZUBKU POMUSSS- Próbował przekazać komunikat który miał oznaczać "Musimy spierdalać, szybko pomóż" Następnie zaczął na chybił trafił pakować do toreb resztki elektroniki z rozwalonego stojaka na rowery dał sobie na to pół minuty.

Następnie zaczął zbierać części rowerowe łańcuch owinął sobie wokół nadgarstka pokrzywione koła i oraz kierownice da się naprostować potrzebował jeszcze dwóch ram... Chociaż ? W sumie przydałoby się wicej ale nie było na to czasu! Musieli spadać!

Gearhead planował namówić Vadima żeby kupił mu podstawowy zestaw narzędzi to wtedy zespawa im 4 osobowy rower! Może nawet doczepi do niego silniczek ? Żałował że nie ma czasu rozszabrować wraku samochodowego na części albo go odrestaurować taaki potencjał!

Borg! BORG jest w pobliżu! Fajnie by było jakby reszta pomogła mu nieść resztki rowerów ale pewnie uznają to wszystko za śmieci!

Lee był rozerwany pomiędzy potrzebą ucieczki, potrzebą uzupełnienia utraconego zapasu złomu oraz wściekaniem się czemu reszta jeszcze stoi i nie zaczęła uciekać albo pomagać mu w zbierani złomu?!
 
Brilchan jest offline  
Stary 19-03-2021, 22:30   #546
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021 15:23

Wyświetlacz nad miejscowym Alkoholizmem, czyli budą z ćwiortkami, drinami, grzmotami i jednorazowymi strzałami, legalnymi narkotykami, pokazał 23, dokładnie 3.23 pm, co dziwne data na chwile mignęła jako 2023, ale może mignęła tylko Dickowi, wciąż czując zawroty głowy bo awanturze na pływalni i szaleńczej ulicznej gonitwie, czarnoskóry medyk z małym opóźnieniem łapał fakty. To nawet jak Żyła się na niego zamierzył, nie skumał o co biegało i nie zdążył zareagować, a normalnie już zamieniałby cios na dźwignię.

23 - zawsze było dla Abrahama dziwnie ważne. Miał 23 numer na boisku, jego ulubiony koszykarz Lacy Evil grał z tym samym numerem na plecach, Do tej pory Dick zaliczył 23 laski, nie licząc lizanka cipek i ssania jego gały, urodził się dwudziestego trzeciego marca dwutysięcznego roku. Raz jeszcze na na własny nadgarstek zegar tak samo zaklinał chwilę - 3:23, która nagle wydała się mężczyźnie drogowskazem.

Spłynęło na niego zimne opanowanie, bez potrzeby wspomagania się cybernetyką, wołanie Id wprost do Pana, który napełnił skołatany umysł doktora Abrahama nasieniem spokoju i rozwagi.

Ku jego wielkiemu zaskoczeniu na jego kompanów nie spłynęła podobna łaska, rozróba i rabunek zdawały się ich żywiołem. Brakowało tylko żeby wyłaniający się właśnie z pojazdu, tymczasem zamaskowany przystojniak zakochał się w wyszczekanej influencerce. Wściekły na chwilową dysfunkcje mowy, nie zdecydował się przemówic publicznie.

Do improwizowanego przez Lee worka na łupy, jakie zbierał z kolegami kiedy jeszcze ganiał za szmacianą piłką w slamsach i nosił krótkie spodenki, wrzucił zdobycznego smarta, nic cenniejszego w okolicy, a tak właśnie dla cegiełki.

Dyskretnie wycofał się w tłum, wypatrując kamer i czekając możliwości stania się tłumu częścią, a słysząc groźby Vadima syknął do czarnego obok.
- Sie tu Subakabras? Kierowsa salony, sły, se się pojast spsuł. Black Blodels.

No to zagadał Dick jak mógł bez jedynek. To było dość okrutne, pozbawianie uduchowienego doktora nawracania tłumów.

Poza tym jasne chyba, czarny wmiesza się w tłum i szuka nowych kolegów, Jak trzeba to wciśnie jednorożca. W końcu oprócz trzech pigułek na Czarną Godzinę ma jeszcze woreczek, który gotowy jest wypierdolić w sekundzie.

 
Nanatar jest offline  
Stary 22-03-2021, 14:18   #547
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021, 15:24

Widząc wymierzoną w siebie lufę Uzi, naznaczony śladami niedożywienia, chorób i używek mężczyzna w ortalionowej kurtce upadł na kolana i złożył ręce w geście rozpaczliwego błagania. Jego przekrwione oczy skakały w zawrotnym tempie od wylotu lufy Uzi po twarz rosyjskiego fiksera i z powrotem, a całe ciało zaczęło trząść się spazmatycznie.

- Pane, je mi to moc lito! Nechapu, co pan mysli! Prochazim tamhle, jsem namornik! – wrzasnął w jakimś dziwnym języku, którego Vadim nie znał. Wciąż macający czubkiem języka krwawiące rany po wybitych jedynkach, Abraham dostrzegł wyraz skonfundowania na twarzy przyjaciela i natychmiast pośpieszył mu z pomocą.

- To ne ches chynsky – oznajmił z niewzruszoną pewnością siebie, na wszelki wypadek raz jeszcze przepuszczając krzyki gościa w ortalionie przez swój lingwistyczny czip.

Kotłujący się najbliżej ludzie - niektórzy wciąż zbierający z ziemi niebieskie tabletki, inni klący na tych pierwszych i ściskający z grymasami bólu podeptane palce, jeszcze inni kopiący z dzikim zapałem grupkę obalonych z nóg rzekomych białych supremacjonistów – zaczęli się oglądać w stronę umorusanego krwią obcego z bronią i jego ofiary.

- Kurwa, gnat! Gość ma gnata!

Mieszkańcy Shantytown mogli być zdesperowanymi wyrzutkami społeczeństwa łasymi na każdą okazję do polepszenia swego bytu, ale ten oportunizm szedł w parze z wysoko rozwiniętym instynktem samozachowawczym. Widok gotowej do użycia automatycznej broni natychmiast zmienił ich nastawienie, z euforii zbieractwa i żądzy mordu na chęć ratowania za wszelką cenę własnej skóry. W dzielnicach takich jak tak policja bywała nader rzadko, oprócz pracujących pod przykrywką tajniaków pojawiały się tutaj z zasady jedynie policyjne drony. Wiedząc, że w razie kłopotów mogą liczyć wyłącznie na siebie, miejscowi potrafili bardzo szybko przemieszczać się ze stref zagrożenia w miejsca względnie bezpieczne, a następnie z powrotem, kiedy nadchodził czas grabienia czyichś stygnących zwłok.

Oportuniści zaczęli zatem błyskawicznie ulatniać się spod ciemnoniebieskiego vana, w locie zapominając o resztkach niedozbieranych pigułek i o jęczących na asfalcie białasach.

A kiedy to zrobili, życzenie Vadima spełniło się samo z siebie.

Do tej pory skutecznie zasłonięci ciżbą spoconych ciał, na polu samochodowej kraksy pozostali jacyś rozproszeni po chodniku i jezdni ludzie, wszyscy odwróceni w stronę Vadima i jego towarzyszy, wszyscy trzymający ręce pod wodoodpornymi płaszczami. Mieli na sobie skórzane kurtki pochodzące najpewniej z najnowszej kolekcji Enzo Kiseki, pofarbowane na wściekłe kolory włosy i pasy pulsującej żółto-czerwonymi barwami syntoskóry wtłoczone w nieprzyjazne twarze.

- Pacz Zyla jachi zachebysty lofer! – Arthur wyrósł u boku Smirnova potrząsając groteskowo wykrzywioną ramą elektrycznego roweru, którą udało mu się wyszarpać z przekrzywionego uchwytu – Daj mi pół choziny, a bedzie jach nofy!

Nie dostrzegając śladu entuzjazmu na zmasakrowanej twarzy Rosjanina, Lee podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i w końcu dostrzegł zbliżających się powolnym krokiem gości w przeciwdeszczowych płaszczach.

- O, kufa! – sapnął przestraszony Koreańczyk – To fasz? Jach chcete, mochem cho naplafisz sa darmoche!

- Rozdajecie darmową metę czy kradniecie rowery? – zapytał stojący pośrodku coraz ciaśniejszego półokręgu gangsterów mężczyzna o postawionych w czub fioletowych włosach i krwiście czerwonych cyberoczach – I jedno i drugie to bardzo chujowy pomysł na terytorium Chupacabras. Posrało was? Jesteście z jakiegoś kultu New Age? Neohipisi? Cykliści? Weganie? Ki chuj?
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 25-03-2021, 22:19   #548
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021, 15:24

Panika jaka wybuchła kiedy Vadim machał maszynówą, mogła być idealną chwilą,, której wyczekiwał czarnoskóry doktorek, by czmychnąć ukradkiem. Mogła, ale czarny cioł, spostrzegł sytuację na opuszczonej ulicy, w mgnieniu oka ocenił szanse ziomków. I choć świadomość tych powinna ułatwić mu decyzję wtopienia się w tłum, zadziałało przeciwnie.

Cofał się z tłumem, ale coraz wolniej. Zostać, wyczekać, może po jatce mógłby pozszywać kolegów, lub przynajmniej spiąć agrafkami, tych co by się nie dało odratować sprzedać na części gangowi, ale butny Dick z jakiegoś powodu nie chciał zostawić tych idiotów. Opuścił bezpieczny tłum.

Splunął siarczyście przez szparę miedzy wybitymi zębami i wolno podszedł do trzymającego kurczowo uzi Żyły, zajmując miejsce po jego prawej stronie, informując swoją mroczną sylwetką poparcie dla słów fiksera.

Wyrwał nieco brutalnie z rąk Arthura karbonową ramę i odrzucił na bok, samego technika stawiając do pionu. - May, wolno, pokass sie. - nachylił się do Smirnova i dodał - daj im auto z ładunkiem i powecs, se to prezent. Plawdę im powiecs, zakochajo sie.
 
Nanatar jest offline  
Stary 26-03-2021, 11:48   #549
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021, 15:26


Artur spojrzał się na Dicka jak zranione dziecko któremu właśnie zabrano ulubioną pluszową zabawkę. Oczami wyobraźni już widział zajebisty odpicowany 4 osobowy mega rower...

Nie! To nie czas na relaks wciąż byli zagrożeni wyciągnął ołówek i kartkę zaczął szybko pisać rzeczy które zaobserwował (tęsknił za gadającą ex - komórką) przez chwilę zastanawiał się czy nie podać kartki gangsterom ale uznał że Żyła lepiej to ubierze w słowa więc podstawił przed nos Ruskowi:

Cytat:
Trzeba im wyjaśnić im że chcieli nas zlinczować stąd trzeba było sypnąć dragami proponuje żeby Żyła spróbował im przechandlować dragi + wrak samochodu + Usługi Gearheada i Dicka w zamian za jakąś miejscowe żeby się ukryć przed Borgiem i nawiązanie jakieś współpracy.
BARDZO chciał coś naprawić albo sklecić żeby pozbyć się tego całego napięcia ale nie miał narzędzi ani bezpiecznej przystani.
 
Brilchan jest offline  
Stary 26-03-2021, 14:26   #550
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Shantytown, 5 listopada 2021, 15:28

Członkowie miejscowego gangu pojawili się na miejscu samochodowej kraksy błyskawicznie, tego Abraham nie mógł im odmówić. Lecz chwilę potem wprawili Dickensa w jeszcze większe zdumienie, kiedy zniknęli niczym za sprawką czarodziejskiej różdżki, dosłownie wtapiając się w zaniedbane otoczenie Shantytown.

Stojący obok ciemnoniebieskiego wraku mężczyźni nie zrozumieli w pierwszej sekundzie, co właściwie zmusiło gangsterów do rejterady, a w ich wyobraźni natychmiast pojawiło się wyobrażenie powracającego uparcie do akcji borga. Lecz los pozornie miał być dla nich łaskawszym.

Cztery ciemne Suburbany wypadły z najbliższej przecznicy przepychając się pomiędzy samochodami, których kierowcy tkwili w pewnym oddaleniu od miejsca kraksy czekając na rozwój wydarzeń. Ciężkie pojazdy o szerokich oponach i masywnych kratownicach do złudzenia przypominały wozy ścigające Dicka i jego kompanów wcześniej, ale te miały wbudowane w maski niebiesko-czerwone lampy, które migotały rytmicznie pomiędzy prętami ich kratownic. Przemieszczając się z szybkością zdradzającą profesjonalny sprzęg ludzi i maszyn, Suburbany wyhamowały z piskiem opon po obu stronach rozbitego vana dealerów biorąc paczkę z Northside w efektowne kleszcze.

Wciąż oderwany od rzeczywistości Sidney nawet nie jęknął, kiedy noszący taktyczne pancerze ludzie wyciągnęli go z vana i cisnąwszy o asfalt wprawnie skuli kajdankami. Wszyscy nosili hełmy z opuszczonymi płytami antyoślepiaczy, wszyscy mieli szybkostrzelne Roniny Militechu z krótkimi lufami i złożonymi kolbami.

Ich stroje były równie jednolicie czarne jak ubiory napastników w pływalni, ale ci ludzie uzupełniali swój wygląd jednym dodatkowym detalem, żółtym napisem naniesionym na napierśniki pancerzy.

FBI.

- Gleba, natychmiast! – krzyknął najbliższy Vadima człowiek mierząc fikserowi w twarz z Ronina – Kładziesz się, już! Ręce, chcemy widzieć wasze ręce!

Dick skamieniał z wrażenia. Nie potrafił wręcz nadążyć wzrokiem za antyterrorystami, goście niemal rozmyli mu się w oczach, bo już wyskakując z Suburbanów musieli mieć aktywne Sandevistany. Podcięty kopniakiem w tylną część kolana, czarnoskóry olbrzym wydał z siebie zduszony wizg, a potem już tylko posapywał nieporadnie, kiedy klęczący mu na plecach gliniarz docisnął szyję negra nakolannikiem.

- Jesteś zatrzymany zgodnie z ustawą o zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego! – rzucił do skuwanego Arthura inny z federalnych, najwyraźniej próbując zedrzeć Koreańczykowi maskę z twarzy razem ze stomatologicznym stelażem – Nie masz prawa do odmowy składania zeznań! W razie braku kooperacji zostaniesz poddany środkom przymusu bezpośredniego bądź terapii farmakologicznej! Zadzwonimy do twojego adwokata, jeśli uznamy, że twój poziom współpracy ze śledczymi spełnia minimalne oczekiwania. Jeśli posiadasz cyberwszczepy inne niż kosmetyczne, zostaną one poddane przymusowej ekstrakcji. Czy rozumiesz, co powiedziałem?!

Podduszany kolanem Abi zacharczał w odpowiedzi na identyczne pytanie postawione mu przez jego osobistego prześladowcę. Ważący w opinii medyka blisko tonę skurwysyn zlazł mu w końcu z pleców, cofnął się o krok robiąc miejsce komuś innemu. Przekręcając w bok głowę Dick ujrzał najpierw eleganckie skórzane buty, potem zaś ubrane w spodnie od garnituru nogi. Wędrując zezorientowanym wzrokiem w górę napotkał w końcu resztę starszego wiekiem, ale świetnie się trzymającego gościa o wyglądzie ogromnie zadowolonego ze swojej pracy korpa.

- Jestem agent specjalny Cardoso – powiedział ze cieniem uśmieszku w kącikach ust gość w garniturze – Prowadzę dochodzenie federalne dotyczące zagrożenia bezpieczeństwa narodowego państwa. Niniejszym oskarżam was o przynależność do organizacji terrorystycznej, kradzież mienia korporacyjnego oraz wielokrotne morderstwa. Na mocy ustawy o zwalczaniu terroryzmu pozbawiam was prawa do adwokata oraz prawa do zachowania milczenia.

Agent Cardoso umilkł na chwilę, schylił się ku płytom chodnika i podniósł z nich jedną z upuszczonych przez Arthura paczek z niebieskimi tabletkami.

- Obrót niedopuszczonymi środkami odurzającymi leży w jurysdykcji władz stanowych, ale dołączymy odpowiednie informacje na ich temat do waszych akt – oznajmił ważąc paczkę w dłoni. Nad jego głową wyrosła znienacka masywna aerodyna o przyciemnionych oknach, rycząca zmniejszającymi błyskawicznie obroty turbinami.

- Podejrzani zabezpieczeni, sir – zameldował jeden ze sprawiających identyczne wrażenie antyterrorystów – Dowody również. Dalsze rozkazy?

- Świetna robota, sieżancie. Załadujcie ich do avki – polecił agent Cardoso



Ponieważ od dłuższego czasu obserwuję znaczący spadek aktywności w sesji, postanowiłem drastycznie zmienić bieg fabuły sięgając po jedną z ukrytych w rękawie głowic atomowych Mistrza Gry. Na tę chwilę potrzebuję jedynie informacji, jak daleką kooperację zamierzacie zadeklarować w stosunku do agenta Cardoso bądź czy chcielibyście spróbować uciekać. Oczywiście możecie też rozegrać tę sytuację w głębszym kontekście, lecz choć niektórzy gracze nie postowali praktycznie od dwóch tygodni, tym razem kolejka będzie krótka i treściwa, do niedzieli.


 
Ketharian jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172