02-10-2020, 14:08 | #51 |
Reputacja: 1 | - Popędzę ich. Ale lecicie bez niej. Jak się da to ją doślemy. Nie ma już czasu przygotujcie się zaraz skaczemy… - Jęknął Gebels. Hunter zdążył jeszcze sprawdzić maszynę trójki razem z technikami zanim odciągnęli ją na bok. Ale i tak miał przekonanie że Maori i tak ją sprawdzi sama. Wpakował się do swojej maszyny na czas. Momentu skoku nie udaje się nigdy dokładnie określić. Wir szarpnął nim gdy dopinał ostatni pas przeciążeniowy…. *** Cleveland został wprowadzony na mostek dokładnie wtedy. Kiedy statek wykonał skok. Wszystko zawirowało i rozpadło się na miliony fragmentów. Clif pozazdrościł kapitan, która siedziała na fotelu przypięta pasami z dociśniętą do twarzy maską tlenową. Wir szarpnął jego ciałem. - Nasłuch proszę o status! - głos kapitan przebijał się jak z daleka. Obraz rozjaśnił się. Clif leżał pod ścianą i z trudem koncentrował wzrok,. Zobaczył jak facet przy konsoli nasłuchów poprawia słuchawki - Mamy sygnały.. Wrogie jednostki… - Ile? - zapytała kapitan - Liczymy! - odpowiedział - Ile! - Warknęła Li. Chyba skok jej się nie przysłużył bo siedziała blada. - Dużo… CHOLERNIE DUŻO! - Zniosło nas! Pani kapitan… - Powiedział mężczyzna siedzący niedaleko Kapitan. To chyba był Murdock. Cliff znał go jeszcze za czasów Newmana. - Jak to nas zniosło?… - Jesteśmy w studni grawitacyjnej planety, jakieś 20 000 km od geostacjonarnej… - Jaki cudem!? - odparła kapitan - Pokój wsparcia sprawdza… Clif z trudem podniósł się na nogi. Gdy nagle zatrzęsło pokładem rzucając go ponownie na ziemię! - ATAKUJĄ NAS!! - Wrzasnął Murdock - Przeciwśrodki poszły! - Rughwan Manewry unikowe! - Powiedziała kapitan, ale olbrzymia kula futra uwijała się już nad swoją konsolą. Miał kot wyczucie. Cliff czuł wibracje w jakie wpadł lotniskowiec. Kompensatory były na krawędzi wytrzymałości ale nie puszczały… *** Skok jak zawsze przyszedł niespodziewanie. Wywracał wszystko… Nie trwał długo ale intensywnie jak rzadko kiedy. Piloci nie zdążyli dojśc do siebie gdy katapulty wystrzeliły ich w przestrzeń. Diuk zobaczył pod sobą olbrzymią błękitną planetę. Widok był fascynujący… Nie pamiętał by kiedykolwiek wyskoczyli tak blisko planety. Nie był nawet pewny czy takie skoki są bezpieczne… Ale nie było na to czasu. - Mamy kontakty - jęknał Ober - Namierzyli Victorię - dodał Morales - rakiety poszły - Matka dostała - jęknął Maniac Rzeczywiście nawet gołym okiem widać było eksplozję na poszyciu lotniskowca, który się od nich oddalał, zmieniając mocno kurs. - Idą dane z Victorii - wtrącił się Ober - mamy obraz sytuacyjny. Od planety lecą hondy i myśliwce.. Dużo… Pierwsza grupa niemal jest w kontakcie z Huntersami. A właśnie czemu jest ich tylko dziewięciu… *** Huntersi znaleźli się w przestrzeni. Przed nimi rozpościerał się przepiękny widok na planetę. była błękitna otoczona całunem miękkich białych chmur. Na kanale skrzydła zapanowała na moment cisza. Nie wiadomo czy na skutek szoku po skoku czy tak zapierającego dech w piersi widoku nagle rozległ się głos Bunshee. - Uwierzycie, że ta oaza piękna i spokoju to planeta rodzima naszej Kapitan... Nikt nie zdążył jej odpowiedzieć . Bo czujniki zbliżeniowe zawyły i eskadra odruchowo się rozpadła. Każdy odskoczył w swoją stronę, a za nimi Victorią wstrząsnęła seria wybuchów. - Mam chmurę kontaktów od strony planety - zaczął Hockwitch - mamy w pierwszej fali dwie eskadry pasożytów i chyba 2, a nie już 3 houndy... *** - Panie Messe to ile tych kontaktów mamy. - Pani Kapitan startują z planety. Są ich setki… Jesteśmy za blisko planety, czujniki dopiero wychwytują dalsze sygnały. Cały czas pojawiają się nowe. Kapitan zwróciła się do człowieka siedzącego w głębi. - Gebels wypuszczaj wszystko co masz! Zaraz nas tutaj zakryją czapkami! - Widzę.. - odparł CAG - poszli A i B oraz pierwsza wataha. Następni są już ustawieni do startu. Odpalą w ciągu minuty. Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 02-10-2020 o 14:15. Powód: Dodanie spoilera na końcu |
05-10-2020, 08:04 | #52 |
Reputacja: 1 | Cliff szedł ze swoimi strażnikami wkurzony i zdezorientowany. “Czego ona znowu od niego chciała? Przecież kazała wrócić i jemu i ekipie do ekipy technicznej. Co zrobili. Zabrali się też do roboty najlepiej jak można było w zaistniałej sytuacji.” Wchodząc na mostek zastanawiał się jak zagadać z Li. Cała koncepcja wzięła w łeb gdy przekroczył śluzę mostka. W jednej chwili gwiazdy wywinął orła. W jednej chwili świecące punkciki gwiazd zamieniły się w świetliste spirale. Góra zamieniła się z dołem. Chciał chwycić się krawędzi suwanych drzwi ale ręka trafiła w próżnię. Poleciał na sufit a może na podłogę… nie był pewien i nim ta myśl zaświtała mu w głowie zapadł się w sobie. W ciemność. I na tą chwilę była to ciemność zbawienna bo po chwili rzeczywistość walnęła go prosto w twarz niczym mokra szmata owijając się wokół jego głowy. Poczuł jak się nią dusi i dławi. Pierwszy oddech był jak łykanie rozgrzanej plazmy z dyszy myśliwca. Drugi jak dotyk anioła. Potem przychodziły mdłości. Na szczęście nad tym już umiał panować. Doświadczenie setek skoków poza niezatartym wspomnieniem miało też swoje plusy. Zbierał się z podłogi w regulaminowym czasie. - To jednak podłoga. - mruknął do siebie gramoląc się najpierw na klęczki potem opierając się o ścianę. "Po cholerę zaciągnęli mnie tu na skok" Po chwili jednak wszystkie drobiazgi przestały mieć jakiekolwiek znaczenie bo zaczęły spływać dane. Byli za blisko. Za takie wybryki ludzie wylatywali z roboty. Gdyby to było planowane było by majstersztykiem astrogacji. W każdym innym przypadku cud że nie wkomponowali się w planetę. Po chwili zaczęły spływać dane z czujników które były niewrażliwe na szok po skokowy. Gdy Cliff zdał sobie sprawę co przedstawiają dane włosy zaczęły mu jeżyć się na karku. Trafili w sam środek kotła. Patrzył tępo w ekrany próbował ogarność co się stało i co się dzieje. Gdy nagle okrętem wstrząsnęły pierwsze trafienia. Nie mieli za dużo czasu by dojść do siebie. Nie odrywając wzroku od spływających danych podniósł komunikator wywołał Bringhama. - Młody, masz to co ci kazałem policzyć... Będzie potrzebne. Pierwszy raz miał okazję zobaczyć kapitan w akcji. W sumie była to chyba jej pierwsza misja w fotelu. Ona nie zamierzała odpuścić a oni byli żołnierzami i znali swoją robotę i dało się tą wyczuć w atmosferze na mostku i to jej spokój był tego źródłem. W tym momencie Li urosła w jego oczach. W tej chwili naprawdę był gotów polecieć dla niej w jednym myśliwcu przeciw tej hordzie. podszedł się do jej fotela. - Pani kapitan. Mam sprawnego Hiva. Nie chcę siedzieć na dupie jak inni walczą. Mam pomysł jak ich nieco odciągnąć. Może kupię Viktori chwilę wytchnienia. Daj nam szansę. Gorzej przecież nie będzie.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
05-10-2020, 13:04 | #53 |
Reputacja: 1 | - Czas zarobić na utrzymanie - Powiedział Duke zaznaczając cele - Te trzy korwety są najbliżej. Skupiamy się na każdej po kolei. Wyrwiemy im zęby, rozwalamy uzbrojenie, jak się trafi okazja to coś wartościowego. Jest ich zbyt wielu na zabawę, dobijać będą zieloni i Victoria. I ruchy, żebyśmy skończyli zanim dojdą nas ich myśliwce. |
05-10-2020, 14:11 | #54 |
Reputacja: 1 | Dla Huntera skok tym razem przybrał formę znalezienia się pod wodą. Zaskoczony motał się w niej na wszystkie strony i próbował złapać oddech. Kiedy dotarło do niego, że jednak się nie topi, a pisk w uszach jest tak naprawdę idealną ciszą, zaczął przejmować kontrolę nad swoim umysłem. Gdy zaczął się uspokajać, jednocześnie zaczął dostrzegać światło w oddali. Ruszył w jego kierunku. Im bardziej się na nim koncentrował tym bardziej się do niego zbliżał. Nagle dostrzegł coś co przypominało taflę powierzchni. Moment kiedy ją przekroczył zlał się z katapultą wystrzeliwującą go z pokładu statku. *** - Ustawić się na mnie! – wydał rozkaz nieco słabszym głosem niż zazwyczaj. Nie przejmował się jednak tym, bo pewnie każdy z nich czuł się nieswojo zaraz po przeskoku. – Przygotować się do walki! – dodał już o wiele pewniejszym głosem.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
06-10-2020, 11:40 | #55 |
Reputacja: 1 | Kapitan spojrzała na niego, a po chwili przeniosła spojrzenie na hologram taktyczny stojący po środku pomieszczenia w którego górnej części przewijały sie liczby. Wskazywały już prawie 100 jednostek. I rosły coraz szybciej. Przeniosła spowrotem spojrzenie na Clifa - Miałam cię wywalić za kolejną samowolkę. Ale zamiast zwoływać sąd polowy mogą cię od razu zabić Nephilim. Leć.. Ale pamiętaj jeśli coś pójdzie nie tak.. To ty będziesz za to odpowiedzialny. Nie Kilimov tylko ty! Diuk Rzucił okiem na swój wyświetlacz taktyczny. Wszyscy lecieli za nim . Przez moment się martwił czy koty posłuchają. Ale wszystkie były w komplecie ustawione w szyku i gotowe do walki… Odpaliliście dopalacze i przemknęli koło przygotowujących się Huntersów. Przeciążenie wgniatało… Ale kompensatory były o niebo lepsze a maszyny dużo szybsze. Wróg zbliżał się błyskawicznie. Diuk nie zwalniał wszedł na kurs z pierwszą korwetą i nacisnął spust. Na wyświetlaczu system wyrysował strumienie laserów trafiające w cel, który rozbłysł białym światłem tarcz energetycznych. Do jego strumieni dołączył jeszcze jeden i jeszcze jeden. Tarcza zamigotała i zgasła. W kierunku celu pomknęły 2 rakiety. Wyprzedzając Diuka. Ten szarpnął maszyną w bok. Rakiety uderzyły w wroga jednostkę zamieniając jaw stertę kosmicznych śmieci. Szyk powstał powoli. Wszyscy przygotowywali się do najbliższej walki. Brakowało Maorii dziura w szyku raziła. Szalona szarża Royalsów ewidentnie podjudziła częśc oddziału . Bunshee wychyliła się z szyku i z chęcią pomknęła by za Diukiem do walki. Wróg powoli się zbliżał. Szalony atak Diuka rozbił szyki wroga. Statki rozproszyły się. Jakby Druga fala będzie bardziej liczna. Royals postąpili dośc ryzykownie wypychając się na pierwszą linię frontu bez wsparcia. |
08-10-2020, 12:18 | #56 |
Reputacja: 1 | - Dobra robota, teraz to powtórzmy z drugim - powiedział Duke - Jak nie odpalą dopalaczy możemy zdążyć przed pasożytami. Potem zrobi się gorąco. Nie ryzykować za bardzo, nie zatrzymywać wroga za wszelką cenę. Nich ci za nami też sobie przestrzelają. W końcu kiedyś muszą nabrać doświadczenia. Zamilkł na chwilę i dodał mniej oficjalnym tonem: - Już nie mogę się doczekać by sprawdzić te maszynki w prawdziwej walce. |
12-10-2020, 08:52 | #57 |
Reputacja: 1 | Eskadra rzuciła się do przodu na kolejny cel. Tym razem wroga korweta próbowała się wymknąć odbijając w bok. Ale nie miała szans uciec tak szybkim jednostkom jak archanioły. Dopadły ją w momencie i już podczas drugiego nalotu tarcza opadła i lasery zaczęły kroić wrzecionowaty statek nephilim . Nie minęło wiecej niż 20 standardowych sekund, kiedy potężna wewnętrzna eksplozja naruszyła integralność jednostki. Eksplozja targnęła statkiem, który ułamek sekundy później rozpadł się na części. Diuk przeniósł wzrok na taktyczne holo. Sytuacja nie wyglądała najlepiej. Z planety podnosiły się kolejne czerwone punkty, a chmura pasożytów z ostatnim Houndem minęła ich pozycję i wchodzi w zwarcie z czekającymi na nich Huntersami. |
12-10-2020, 13:10 | #58 |
Reputacja: 1 | Nikt nie potrafi spieszyć dobrego wrażenia jak głupi przełożony albo kobieta. - Jaką krowa samowolkę? Mieliśmy wrócić do maszyn do jasnej cholery wróciliśmy. Od kiedy w armii karzą za skuteczność? Odwrócił się na pięcie bo czół że zaraz nawrzuca jej w iście pozaregulaminowy sposób. Co w zaistniałej sytuacji nie było najmądrzejszym posunięciem. Już miał wychodzić ale w ostatniej chwili zatrzymał się przy Goblinie. - Mam pomysł jak zwiększyć wasze szansę. Prześlę to pułkownikowi na terminal. Bo… - zerkną w kierunku fotela kapitańskiego i wzruszył ramionami. Potem wypadł z mostka śpiesząc w kierunku doków. W ręku miał komunikator i wykrzykiwał komendy. - Gotować Izabelke do startu. Pełen pakiet dronów na skrzydłach a drugi startuje razem z nami z hangaru. Nim dojdę królowa ma być już piękna i gotowa. Młody co z tą strefą skutecznego sterowania? Zrzuć co masz Goblinowi a resztę przekaż komuś by dokończył. Będzie to potrzebne jak tlen w próżni.
__________________ Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka. |
13-10-2020, 08:27 | #59 |
Reputacja: 1 | - No dobra chłopcy i dziewczęta - Hunter spokojnym głosem przerwał ciszę radiową. - Teraz nie walczymy o punkty indywidualne, a grupowe. Szanujemy sprzęt. Nie ma się co szarpać o każdego pasożyta. Lidar mówi, że starczy dla każdego. Osłaniać się nawzajem to na koniec dnia będziemy mieć więcej zestrzeleń niż inne grupy. Zdejmujemy pierwszą grupę i czekamy. Sami do nas przylecą. Wykonać!
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |
13-10-2020, 14:26 | #60 |
Reputacja: 1 | - No dobra moi mili, Huntersi trochę się rozruszają. My bierzemy kolejnych, przetrzebiamy ile się da, zanim nas zmuszą do wycofania się pod osłonę Victorii. Tak jak wcześniej, nie zatrzymywać za wszelką cenę. My rozdrabniamy nadlatujący złom, ci za nami dobijają. Kolejny Hound nadchodzi. Ci już mają osłonę. |