Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2012, 21:56   #141
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Jadło, napitek, odpoczynek. Te trzy rzeczy Khazad pamiętał jako ostatnie. Po chwili wszystko stało już w płomieniach. Wydarzenia zdawały się biec jakby szybciej niż zwykle. Brzdęk tłuczonej szyby, wybuch oliwy, ogień. Wszędzie był ogień.

Khazad działał chyba instynktownie, wyłączając myślenie. Albo adrenalina zadziałała za niego. Poruszał się jak w transie, jego zmysły wyostrzyły się, a czas spowolnił. Khaldin wiedział, że powinien jak najszybciej wydostać się z karczmy. Wziął rozbieg i z wielkim wysiłkiem wywarzył drzwi ramieniem.

Wydostał się, jednak był oszołomiony. Nawdychał się dymu i przypalił się nieco. Z oszołomienia wyrwał do Wołodia.
" Trza go zanijeść pod wóz. Khaldijinie. Prowadź, osłonijisz nas jakby kto próbował stanąć na drodze!"
Krasnolud zrozumiał, że ma eskortować ludzi do wozu. Potrząsnął głową w twierdzącym geście, dobył topór i ruszył. Przybrał obronną postawę i ruszył w stronę wozu na tyle wolno, aby towarzysze, którzy nieśli Sigmunda nadążyli za nim. Starał się, aby wypatrzyć zagrożenia.
 
Mortarel jest offline  
Stary 21-03-2012, 08:17   #142
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Dzban z oliwą, który wleciał do wspólnej sali i spowodował dodatkowe zagrożenie, nie wspominając już o zamieszaniu, sprawił że elfka nieco przyspieszyła swe działania. Dopóki bowiem ogień szalał w drugim pomieszczeniu, dopóty mieli niewielki, ale jednak, zasób czasu do wykorzystania by się wydostać. Obecnie został on zmniejszony w sposób znaczny.
Gdy zwinnie wylądowała po drugiej stronie, jej wzrok od razu wyłapał sprawcę całego zamieszania. Na usta Saraid wypłynął morderczy uśmiech, który jednakże nieco zbladł gdy zobaczyła w kogo wycelowany został nóż trzymany przez “karczmarza”. Nie miała jak przeszkodzić jego wypuszczeniu z dłoni, mogła jednak powstrzymać kolejne. Oczywiście jeżeli szczęście jej dopisze. Starając się nie powodować przy swych ruchach najmniejszego nawet hałasu, odsunęła się o dwa kroki od okna by kolejni uwięzieni w płomieniach mogli się wydostać. Sama zaś sięgnęła po łuk, na którego cięciwę w chwilę później nałożyła strzałę. Wycelowała i zwolniła cięciwę, nie mierząc ani w głowę ani też w serce. Nie chciała by zginął od razu, gdyż za to co zrobił winien otrzymać karę, a szybka śmierć od grotu jej strzały nie była wystarczająca. Zamiast tego wybrała miejsce nieco niżej położone, które przy udanym strzale sprawi zdrajcy wiele bólu, a po jakimś czasie, gdy zostawi się ranę otwartą, doprowadzi go do śmierci w mękach. Naturalnie aż tak długo czekać nie zamierzała, była bowiem pewna tego, że kapłanka sprzeciwi się jej pomysłom.
Na wszelki wypadek zaraz po pierwszej, nałożyła kolejną strzałę gotując się do ewentualnego poprawienia strzału. Ostatnio bowiem umiejętności nieprzyjemnie ją zawodziły....
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 21-03-2012, 23:31   #143
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Niosąc woźnicę z Wołodią Eryk był w gorszej sytuacji. Stał z tyłu, jego pobyt w ogniu będzie dłuższy. Przełknął gorączkowo ślinę, która powoli stoczyła się do jego gardła. Mimo tego gorąca czuł zimny pot na plecach. Już wiedział co czują skazani na stos. To gorąco było nie do wytrzymania.
~Ogień oczyszcza... Sigmarze niechaj to będzie pokuta za moje winy. Niech ten płomień spali co złe we mnie, a z bólu, który spowoduje wynikną blizny przypominające o dawnych błędach.
Zaraz po tej krótkiej modlitwie w swoim umyślę wbiegli razem w płomienie. Dobrze, że drzwi już nie było. Gdyby nie to na pewno byłoby znacznie gorzej.
Szaty Eryka u stóp nasiąknęły oliwą. Płonęły. Akolita czuł ból w nogach. Piekł się żywcem. Musiał dotrwać.
~Oczyszcza, oczyszcza, oczyszcza z win... - powtarzał sobie z zaciśniętymi zębami udając się ku zbawiennemu wyjściu.
Gdy tylko udało im się wyjść z tego piekła, od razu zaczął tłumić ogień idący w górę wzdłuż jego ciała.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 22-03-2012, 18:39   #144
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir miał już wyskoczyć przez okno, ale chciał rozejrzeć się jeszcze raz przed opuszczeniem budynku. Dopiero wtedy uświadomił sobie, że rozpierzchli się na wszystkie strony nie do końca dbając o Juliene. Zaraz za bronią Eryka i Wołodii wyrzucił swój plecak i zawrócił aby pomóc kapłance i jej pomocniczce.
- Przez okno drogie panie! Już! Już! - Zaczął popędzać. - Nie ma czasu, na wszystkie demony! Aliquam, Ty też! Upieczesz się tutaj, zgasimy Cię na zewnątrz!
Najpierw chciał wyprowadzić Kathrine i Juliene przez okno. Nie było czasu na cackanie się, nawet jak zrobią sobie przy tym krzywdę, to lepiej niż upiec się żywcem. Potem próbował zebrać z podłogi Aliquama, żeby w końcu ewakuować się razem. Khazad z pewnością sam potrafił o siebie zadbać i Kasimir nie miał zamiaru nadstawiać za niego zanadto karku, jednak póki sytuacja nie była zupełnie beznadziejna, mógł go przynajmniej pozbierać z podłogi.
 
Julian jest offline  
Stary 23-03-2012, 16:57   #145
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Skrytobójca nie trafił w Alexandra. Niestety były to tylko dobre złego początki. Ochlapane płonącą oliwą spodnie w momencie stanęły w ogniu. Mężczyzna błyskawicznie rzucił się na ziemię, przeturlał się kilka razy, usiłując w ten sposób zdławić płomień. Jednak na nic się to nie zdawało. Może, gdyby była wilgotna trawa, ale akurat nie było jej w ogóle. Zdławiony z jednej strony płomień, jak na złość pojawiał się z drugiej, biorąc ze sobą coraz to kolejne skrawki materiału. Łowca nagród wił się z bólu, szaleńczo próbując zagasić ogień. Próbował w końcu i rękami, parząc także i je…

W tym czasie Saraid, nim mogła ruszyć do pomocy, musiała pozbyć się miotającego nożami przeciwnika. Ten biegał, chował się, rzucał, to wszystko znacznie utrudniało trafienie go. Ale celne oko elfki, dopomogło pierwszej strzale znaleźć drogę do wroga. Trafiła w nogę, niedaleko miejsca w które celowała, spowolniło to i tak znacznie nożownika. Ten od razu odpowiedział rzutem w elfkę. Również trafionym. Nóż przeciął, nieznacznie, ramię łuczniczki. Kolejna szybko założona strzała, rozcięła twarz wroga. Centymetry podzieliły ją od efektownego uśmiercenia skrytobójcy. Wszystkie próby odwetu były niecelne, noże leciały w znacznej odległości od Saraid. Przeciwnie do elfiej wojowniczki, której umiejętności teraz nie zawodziły.

Kątem oka widziała jednak, jak jej towarzysz wije się w płomieniach, nie będąc w stanie sobie z nimi poradzić. Musiała zakończyć prędko tą zabawę w strzelanie do ruchomego cel i ruszyć mu z pomocą. Ze środka wyszła już kapłanka i ruszyła w kierunku wozu, za nią wygramalała się właśnie Kathrina.

Kolejna strzała elfki znalazła swe miejsce na drugiej nodze wroga. Następna już powaliła, zbierającego się do ucieczki zamachowca. Wbiła się głęboko w udo rozłupując kość. Dziko wrzeszczący Hans, o ile tak miał na imię, upadł na ziemię. Próbował zatamować dłońmi krew, jednak bezskutecznie. Strzałą przeszła i rozerwała tętnicę. Saraid nie miała teraz jednak czasu podbiec do walczącego ze śmiercią, pokonanego przez nią nożownika gdyż…

Płomienie zaczęły już sięgać twarzy Alexa, na szczęście wtedy dotarła elfka. Prędko zdarła z siebie wierzchnią kurtę i rzuciła się z nią na płonącego kompana. Krzyczał…wił się z bólu…jednak działania Saraid, przyniosły w końcu zamierzony efekt. Ogień gasł…choć każda sekunda stanowiła dla Alexa wieczność…to dzięki elfce teraz stosunkowo szybko udało się zagasić tą ludzką pochodnię.

Z budynku wyszedł też i Felix, brakowało tylko Ignatza i Aliquama. Obaj, tak jak i Alexander, walczyli z ogniem. Aliquam wił się po posadzce. Otoczenie w karczmie było, łagodnie mówiąc, znacznie mniej przyjazne niż na zewnątrz. Ogień zaczynał szaleć wszędzie. Całe szczęście krasnolud, przy znacznej pomocy Kasimira dużo szybciej zgasił, szalejące na nim, płomienie. Najwięcej dała reakcja skryby, który po ewakuacji wszystkich, chwycił koc. Bił nim, a następnie szczelnie przykrył kompana, po krótkiej chwili całkowicie gasząc płomień. Następnie chwili chwycił khazada, odciągając go nieco na bok. Pomógł mu wstać, przebiec przez palącą podłogę i wydostać się przez okno.

Ujrzeli z jednej strony Saraid walczącą, by ugasić Alexandra. Z drugiej strony skrytobójcę już nie walczącego z zatamowaniem rany. Krasnolud dostrzegł jak coś połyka i po momencie wpada w szaleńcze konwulsje. A w kierunku wozu biegła kapłanka, jej służka i kolejny raz niezwykle niepomocny Felix.

Wołodia po sprawnym ugaszeniu Erka, razem z nim rzucił się, by pomóc w ten sam sposób Khaldinowi. Po szybkiej akcji, wszyscy trzej byli gotowi, by ruszyć z Sigismundem w kierunku wozu. Khazad ruszył pierwszy, parę kroków z przodu. Tak, by wypatrzyć ewentualne zagrożenie…Takowego jednak nie było. Potwierdził to Anzelm, który właśnie biegł z tamtej strony. Wujek pomógł nieść Sigismunda, zmieniając jednego z podpieczonych towarzyszy. Wszyscy bezpiecznie dotarli do wozu.

Niedługo potem dach płonącej karczmy się zawalił. Całe szczęście nie było tam już nikogo i nikt nie został pogrzebany żywcem. Najemnicy byli wyczerpani i poparzeni, kapłanka również w najlepszym stanie nie była. Od razu jednak zabrała się za opatrywanie ran. Zaczynając od tych w najgorszym stanie. Czy czekała ich noc przy świeżych zgliszczach? Czy mieli siły by jechać dalej?
 
AJT jest offline  
Stary 23-03-2012, 18:06   #146
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia przeraził się nie na żarty widząc w jakim stanie był młody Alexander. Kozak wierzył jednak, że modlitwa do bogini łaski, sprawi iż jego poparzenia znikną po kilku chwilach uśmierzając ból młodzieńca. Zarubiev wejrzał na całą resztę. Każdy jakoś w mniejszym, lub większym stopniu ucierpiał na nocce w tej cholernej karczmie. Wołodia miał ochotę powiedzieć, że miał takie przeczucia, ale mimo tego, że był prostym człekiem wiedział, że czasami po prostu nie wypada się odzywać. Przemilczał sprawę.
-Buystro Anzelm. Do wozu, trza nam go zanijeść.- rzekł do kompana, po czym ostrożnie wnieśli do środka rannego woźnicę.
-Ljina na wozije, jest gdzie?- spytał Sigismunda. Zastanawiał się generalnie czy Hansa ku przestrodze powiesić, czy wbić na pal. Wybrał tę pierwszą opcję, bo na widok drugiej, kapłance mogłoby pęknąć serce.

Ciśnięte przez okno jego przedmioty leżały tam ciągle. Wołodia ruszył po nie prędko, biorąc je na wóz. Nie chciał by przez przypadek zapłonęły, czy zawieruszyły się w tym całym piekle. Bezczynność Felixa, w końcu przemiarkowała.
-Wsiada na koń i znijika nam z oczu, bo szablą po oczach poświjecę!- warknął do tchórzliwego patałacha. Wołodia złapał go za kołnierz ubrania i potrząsnął nielekko. Miał nadzieję, że Felix weźmie sobie do serca groźbę kozaka i zniknie z tej grupy. Człek był zwyczajnym darmozjadem. Trzymał się z dala od walki, a do tego niepotrzebnie zakrzątał głowę kapłance. Kiedy Wołodia wracał w stronę wozu, Sigismund siedzący na jego skraju trzymał już linę w ręku. Wołodia wziął ją i podszedł do nieruszającego się niedoszłego karczmarza.

Nie raz splatał linę do powieszenia, więc zrobił to dość szybko. Pętlę zacisnął na szyi Hansa, zaś drugi koniec przerzucił przez gałąź pobliskiego drzewa. Kozak podszedł do jednego z koni i poklepał go po szyi, po czym doprowadził do trupa, przytwierdzając doń drugi koniec liny. Koń ruszył ciągnięty za wodze, wciągając jednocześnie Hansa w górę. Wołodia poprowadził wierzchowca wokół drzewa, a kiedy trup wisiał dość wysoko kozak przywiązał linę do wystającego z ziemi korzenia i pozwolił by koń odszedł. Powieszenie człeka było przestrogą. Domyślał się, że osoby, które zaatakowały ich w mieście pierwszego dnia, śledziły ich cały czas z jakiejś odległości. Pewnie dotrą tu niebawem i zobaczą trupa, powieszonego na znak, że nie ma z ich grupą żartów. Kozak sprawdził czy lina jest dobrze naprężona, po czym podszedł do kapłanki zajmującej się rannymi.
-Pomóc?- spytał chłodno.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-03-2012, 19:35   #147
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bez wątpienia tym razem bogowie odwrócili od niego swoje oblicze.
Niech demony porwą spalone odzienie, ale ból rąk i nóg uświadamiał Alexowi, że rany są paskudne. Żeby odrobina oliwy spowodowała takie szkody? Nie do wiary.
A twarz? Na początku, jak go zawiną w bandaże, będzie zapewne przypominał mumię. Ale co będzie później? Kiedy już je zdejmie? Zostaną ślady. Ma sobie zapuścić brodę? Wyglądać jak kretyn?
Przeklęty niech będzie karczmarz, przeklęta kapłanka, która z pewnością nie zdoła go uleczyć do końca. Przeklęta misja.
Odrobina oliwy... Na demony...
- Wołodia... - Alex z trudem odwrócił głowę w stronę kozaka. - Zabierz mu spodnie - powiedział przez zaciśnięte zęby. Lepsze takie, niż żadne.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-03-2012, 19:27   #148
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Ogniki przypalające Khazada zgasły. Z tego co widział nie tylko on doznał poparzeń, jednak nie były to rany na tyle groźne, aby powstrzymać Khaldina. Niektórych przypiekło zdecydowanie bardziej. Zawsze mogło być gorzej. Eskortowanie Sigmunda do wozu mogło być kontynuowane. Idąc na czele rozglądał się za ewentualnym zagrożeniem, której na szczęście się nie pojawiło. Udało się osiągnąć cel i dotrzeć do wozu. Sigmund został bezpiecznie przetransportowany.

Khaldin zerknął na karczmę, która płonęła coraz bardziej. Ogień objął budynek w takim stopniu, że po kilku chwilach dach przybytku zawalił się. Wszystko co było w środku zostanie pogrzebane w popiele. Khaldin przyglądał się jeszcze trochę pożarowi, a następnie zajął się pilniejszymi sprawami.
Musiał zająć się ranami, których doznał.

-Przynajmniej sobie podjadłem – mruknął oglądając swoje oparzenia i zastanawiając się jakby tu się za nie zabrać.

***

Krasnolud przyglądał się wymianie zdań między Wołodią a Felixem. ~Oho, teraz jemu podpadł~ pomyślał. Khaldin nie przejmował się w tej chwili tchórzliwym towarzyszem, bowiem sam był lekko oszołomiony od dymu, którego się nawdychał. Ale przyobiecał sobie, że jeśli w kolejnej walce Felix będzie krył się za plecami towarzyszy, to starokrasnoludzkim obyczajem roztrzaska mu łeb toporem.

-Ot, piękną bombkę zawiesiłeś na tym drzewku!- Zakrzyknął do kozaka, kiedy ten skończył swoją robotę. –Po wprawie widać, że ozdabianie drzewek to dla Ciebie nie pierwszyzna!- Zażartował.
 
Mortarel jest offline  
Stary 25-03-2012, 19:37   #149
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Jeśli by wierzyć w karmę to Alex i Aliquam byli bardzo złymi osobami. A może to po prostu kolejność alfabetyczna, którą kierowali się bogowie w nękaniu śmiertelników?
Tak czy siak trochę się wkurzył. Jego twarz wykrzywiał spory, kwaśny grymas. Pozbierał się dosyć powoli. Splunął na wisielca. Wołodia ładnie się spisał.
- A żeby wilki ci te brudne nogi podżarły!- Warknął do truchła. - Albo i gorsze pomioty. - Dodał po cichu, mając na myśli sługi Chaosu. Niezbyt miłe, ale i niezbyt milutko się czuł.

Czekał na swoją kolejkę w leczeniu u kapłanki, starając się opanować gniew. Wszystko szło nie po jego myśli.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 26-03-2012, 09:52   #150
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek gdy już wszyscy się ogarnęli wrócił do swojego wózeczka i schował w nim broń, bowiem nie była ona czymś z czym było mu do twarzy. Następnie zajął się pomocom towarzyszom, nawet nie zwracając uwagi na to co uczynił Kislevita. Codziennie ludzie umierali więc jeden więcej, jeden mniej nie robiło mu różnicy.
O fanty się nie prosił albowiem nie zrobił nic co mogło by sprawić że chciał by udział w "połowie".
Całe te wydarzenie sprawiło iż Anzelm coraz bardziej podejrzliwie. Te wszystkie ataki nie były bezcelowe ale teraz to już był chaos.. Nie podobało mu się lecz milczał i robił dobrą minę do złej gry.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172