Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-05-2012, 10:51   #71
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Imrak biegł co sił w kierunku z którego dobiegał sygnał rogu. Po otrzymaniu instruktarzu od liszki wychylił się lekko za krawędź urwiska by obserwować bitwę. Widząc, że ofiarami orka są jego pobratymcy zaklął cicho.

- Słuchajcie mam zamiar zrobić teraz coś głupiego. Możecie od razu uciekać jeśli taka wasza wola. Strzelę do czarnego orka żeby odciągnąć go od naszych krasnoludów. Jeśli będziemy mieli szczęście popędzą za nami- uśmiechnął się cierpko myśląc o tym wątpliwym szczęściu. Mimo wszystko wydawało mu się że to uczciwa transakcja. Życie 6 krasnoludów za życie ich i Liszki.

Ściągnął kuszę z pleców, założył bełt i przymierzył. Był gotowy strzelać jeszcze raz gdyby pierwszy strzał nie dosięgnął wodza bandy. Zależało mu na odciągnięciu ich uwagi a według niego gwarantowało to tylko trafienie czarnego orka.
 
Ulli jest offline  
Stary 21-05-2012, 08:54   #72
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Widok był iście imponujący. Formacja skalna wielkości katedry Sigmara w Altdorfie robiła wrażenie na prostym, krasnoludzkim sercu Magnara. Piękno natury było warte dłuższej kontemplacji. Niestety widok szpeciły skutecznie czarny ork, gobliny i ze dwa przerośnięte wilki. Gimbrinson jako esteta zapragnął oczyścić piękny krajobraz z owych szpetności. Imrak takoż i nawet zaproponował dość ciekawy sposób.
- Też tak myślę, że powinniśmy się zająć hersztem, a że mamy do niego daleko tedy niech się sam do nas pofatyguje. Nasi bracia skryli się w labiryncie, a wśród skał trzeba znacznie więcej goblinów, by ich dostać. Nimi bym się na razie nie martwił. Gorzej, że jak strzelisz Imraku do orka, to te basiory może na nas posłać, ale że jesteśmy na szczycie urwiska tedy powinniśmy sobie poradzić. Strzelaj Imraku i niech Grungi Twoje bełty niesie. Ja pozwolę sobie pewną dywersję uczynić. Hehe.
Zaśmiał się krótko Magnar i po strzale towarzysza wstał i ściągnąwszy portki wypiął goły zad w kierunku orka krzycząc.
- Te! H'agarh, czy jak Ci tam! Choć no Tu! Pocałuj mnie w rzyć, to nasram Ci na gębę! Będziesz choć trochę ładniejszy!
Tak. Dobra obelga mogła więcej zdziałać, jak strzał z kuszy. Nie raz widział w Karak Ungor jak widok gołej, krasnoludzkeij dupy doprowadzał orki do szału. Teraz też powinno zadziałać.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 27-05-2012, 09:58   #73
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein

Najemnik miotał się na strychu. Vooks zasępiony, na wpół zagrzebany w sianie, gryzł kolejne jabłko i wyrzucał demonstracyjnie ogryzki przez jedyne okno w izbie.
Na dole sołtys Edgar postawił dwóch rosłych chłopków, którzy mieli pilnować, aby wagabundzi nie uciekli z Kurtwallen. Choć po prawdzie tych dwóch "osiłków" Aldsburgczyk przy odrobinie wysiłku zjadłby na śniadanie.
Nie o to jednak chodziło... ucieczka w oczach wsiołków oznaczałaby po prostu przyznanie się do winy.

Po pewnym czasie klapa w podłodze otworzyła się i wlazł przez nią Stock z bukłakiem trunku. Sołtys klapnął na podłodze, podsunął pod nos niziołkowi, który powąchał trunek i łapczywie wysiorbał część zawartości.

- Wybaczcie... za to wszystko
- zaczął Edgar opuszczając wzrok ku podłodze. - Sołtysowanie to nie jest prosta sprawa. Nie mam powodów, by Wam nie wierzyć. Z drugiej strony... ten Marius nie jest wilkołakiem. Dziadek Crystian zna go od kołyski. Od czasów gdy na chleb mówił "b-ep", a na muchy "tapty". Cieśla zapewnia, że jego syn się nie zmienił. No, może ostatnio stał się trochej bardziej narowisty, ale kto nie był w jego wieku?

- Na dodatek to nieszczęsne wesele mojego synowca Luciusa. Moja stara się uparła, żeby je z pompą wyprawić. A teraz te zagadki, zniknięcie Karmelii. Już posłałem paru bystrych chłopaków na poszukiwania. Wasi kamraci jeszcze nie powrócili, a z nimi Liszka. Ale może to i dobrze... Nie wiem co mógłby gajowy nawyprawiać, gdyby jego oczku w głowie coś się stało.


Stary wiarus umilkł. Następnie wpił wzrok w Iveina, a potem Vooksa.

- Dlatego bez dalszego owijania w bawełnę. Z uwagi na stare złote czasy - szepnął, tak by strażnicy na dole nie słyszeli.

- Powiedz mi jak było, Iv. Jeśli dziewkę chciałeś wychędożyć... ładna jest. Twoje cholerne żołnierskie prawo. Nie jestem świętym sługą Ulryka, ani męczennikiem. Mam krew na sękatych dłoniach. Rozumiem te sprawy. Jeśli się przyznasz ręczę słowem, że odciągnę moich chłopaków i będziecie mogli wrócić chyłkiem do Bergsdorfu czy co tam chcecie. Kto tam będzie sobie zawracał małym występkiem na jakimś gołodupiu?


- Jeśli Marius łże, policzę się z nim. I to srogo. Tyle, że muszę czekać na Starego Józefa z Białego Dębu. On jest biegły w sztukach odmiennych.

- Chyba, że macie inszą propozycję?


Magnar, Imrak

Bełt z kuszy Mości Druzda pomknął szybko przez leśną polanę i z głuchym stęknięciem wbił się w pień starego drzewa. Aż posypały się co słabsze listki.

Masywny ork gwałtownie zarzucił łbem w zaskoczeniu i począł wypatrywać zagrożenia.
Pomogło mu w tym błyskające z oddali bielą dupsko krasnoluda i głośne okrzyki jego goblińskich poddanych.

- Wrrargh! - wrzasnął i momentalnie jego zielona świta umilkła.

Czarne monstrum podrapało się po łysej czaszce. W tym samym czasie w jego kierunku Imrak posłał kolejny pocisk, który niegroźnie wbił się w porośniętą mchem ziemię u stóp orka. H'agarha przeszedł po nim i złamał obutą w żelazo stopą.

W milczeniu wskazał urękawiczonym łapskiem na porośnięte chaszczami wzniesienie, gdzie pokazali się dwaj krasnoludowie.

Rozległy się bitewne okrzyki zielonych...

***

- Ha, ha! - śmiał się Magnar podciągając portki. - Ten manewr zawsze mi się udaje.

- Świetnie - uciął krótko Imrak zeźlony na swoje słabe lewo oko.

- Na miłosierne spojrzenie Rhyi? Coście najlepszego narobili? Nie zdążymy ostrzec naszych w wiosce... - jęknął stary Liszka widząc jak goblińska zgraja dzieli się pół i zmierza w ich kierunku.

Magnar obejrzał się na polanę.

Na czele zbrojnej "wycieczki" śmigali wilczy jeźdźcy uzbrojeni w włócznie, którzy szybko zagłębili się w knieję. I tyle ich brodacze widzieli. Słyszeli jednak warkot i ujadania wilków.
Za nimi popędziły cztery zielone pokraki z zakrzywionymi ostrzami.

Liszka nie deliberując więcej popędził w knieję. W kierunku, w którym mniej więcej miała znajdować się wioska.

Magnar i Druzd nie mieli tyle komfortu. Raz, że mieli krótsze nogi, dwa, że wilki miały je dłuższe.

Przyszykowali broń.

Pierwsi pojawili się jeźdźcy, których przywitał Imrak z kuszą w dłoniach.

"Do trzech razy kusza nosiła" - obmyślał taktykę Druzd.

To nie był najszczęśliwszy dzień brodacza. Pocisk jedynie niegroźnie zranił olbrzymiego samca.
W kierunku towarzyszy poleciały dwie włócznie, za nimi zaś - jak na komendę - ruszyły wilki.

Magnar oberwał włócznią tuż nad prawem kolanem. Nie zdążył jednak krzyknąć z bólu, gdy paszcza wilka zacisnęła się na jego lewej dłoni. Zdzielił ją w łeb toporem, ale zbyt słabo by kosmata bestia padła pod jego uderzeniem. Instynktownie uniknął ciosu zakapturzonego goblina.

Imrak przewidział lot włóczni i zszedł jej z drogi. Schylił się przed ostrzem goblina, które trafiło w próżnię. Przed sobą ujrzał wielką paszczę, która pochwyciła go na piersi. Ból był przemożny. W ustach poczuł metaliczny posmak krwi. Opadł na plecy, wtedy wilk docisnął go łapą w ziemię. Krasnolud nie trącąc przytomności rąbnął wielkiego szarego drapieżnika w brzuch. Na brzuchu poczuł krew zwierzęcia...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 27-05-2012 o 11:22.
kymil jest offline  
Stary 28-05-2012, 10:41   #74
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Plan zadziałał, przynajmniej częściowo. H'agarha okazał się dużo mądrzejszy niż Imrak zakładał. Nie porzucił krasnoludów a do załatwienia natrętów ze skarpy posłał niewielką część swoich sił.

Nie pozostało nic innego jak uciekać. Wilczy jeźdźcy szybko jednak zniwelowali przewagę odległości i dopadli krasnoludów. Imrak walczył dzielnie odniósł jednak pierwsze rany. Przyszpilony do ziemi ciął mocno wilka w nadziei, że ten go puści.
Potem poprawił jeszcze kopniakiem w brzuch.
Gdy udało mu się wyzwolić krzyknął do Magnara.

- Plecami do siebie. Może zabierzemy ze sobą przynajmniej tych jeźdźców.
 
Ulli jest offline  
Stary 28-05-2012, 11:29   #75
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Tak to jest. Wsi sielska anielska uśpiła ich czujność i tak wpakowali się w samo szambo. Było ich dwóch, bo Liszka nawiał. Może sprowadzi pomoc? Tylko kiedy? Czasu nie mieli za dużo, bo już wilki zaczęli ich podgryzać. Magnar dostał w nogę włócznią, na szczęście niegroźnie, a za rękę go chwycił wilk. Omskło mu się nieco i bydle nie padło od pierwszego ciosu, więc przywalił drugi raz mając nadzieję, że nie będzie musiał poprawiać.

Imrak był w gorszym położeniu, ale udało mu się wykaraskać. Magnar chętnie by przystał na jego propozycję, by osłaniać sobie plecy, ale wpierw musiał sobie poradzić z bezpośrednim zagrożenie. W każdym razie ucieczka już nie wchodziła w grę. Należało przygotować się na długotrwałą obronę. Gdy znalazł chwilę rozejrzał się, czy aby w pobliżu nie ma terenu bardziej zdatnego do obrony. Dla przykładu gęstszego lasu, w którym nijak by było ciskać włóczniami.
Szczytem marzeń byłaby jakaś skałka, albo pieczara. Nadzieja go nie opuszczała. Jeszcze nie.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 05-06-2012, 15:31   #76
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Edgar! — huknął z oburzeniem. — Przecie jej nie zgwałciłem, jużem mówił. Że co, że niby inaczej bym baby zdobyć nie mógł? Nie muszę się zniżać do takich czynów! Dziewki nie ruszyłem, bogowie mi świadkami — skończył Ivein spokojniej, pewnym siebie głosem.

Jeśli Marius łże, policzę się z nim. I to srogo — zapewnił wójt. — Tyle, że muszę czekać na Starego Józefa z Białego Dębu. On jest biegły w sztukach odmiennych.

Chłopak kłamie — potwierdził najemnik i uderzył pięścią jednej ręki w otwartą dłoń drugiej. — Najchętniej to bym się z nim sam porachował, tylko najpierw trza udowodnić, że jest w nim ukryta bestia. Ja sam nie potrafię tego wytłumaczyć, Edgar, ale mówię prawdę. To musi być jakaś zła magia. Najbardziej mnie trapi to, że nie wiadomo, czego się po takim potworze spodziewać. Może ten jego ojciec także jest wilkołakiem? Może chłopak potrafi omamiać ludzi wzrokiem, jak wąpierze, słyszałem, umieją? Da się w ogóle poczwarę ubić? Ja żem go położył, ale kto wie, czy da się go na dobre zabić samym żelazem? Podobno wilkołaki są wrażliwe na srebro, ale skąd ci ja wezmę srebrne ostrze? To wszystko mi nie daje spokoju. Chciałbym się zemścić na chłopaku za obrzydliwe kłamstwo, tylko nie mogę! Mam nadzieję, że ten druid dotrze tu jak najszybciej. Reszta Chłopców także; oni mogą wiedzieć, co robić.

Ivein potarł pokryty szczeciną podbródek.
Coś mi przyszło do głowy. Vooks! Będziemy czuwać w nocy na zmianę. Już raz się tutaj gagatek zakradł i nie chcę, żeby nas drugi raz zastał nieprzygotowanych. Wybacz, Edgar, ale nie ufam twoim ludziom. — Klepnął przyjaciela w ramię. — No to chyba tyle. Poczekajmy na pozostałych... Ja już nie chcę o tym wszystkim gadać, bo tylko się złoszczę na darmo.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 07-06-2012, 12:44   #77
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein

Edgar skinął im głową, zostawił resztę trunku i zszedł na dół po drabinie starannie zamykając za sobą klapę. Po chwili usłyszeli jeszcze wagabundzi cichą wymianę zdań z dwoma strażnikami na dole i sołtysa nie było.

Vooks zagrzebał się w sianie, opity i najedzony. Spięty Alsburgczyk chciał pójść w jego ślady, ale nie mógł. Przyszła jego kolej wartowania, poza tym wydarzenia dzisiejszego dnia nie dawały mu spokoju.

"Marius wilkołak, zaginiona Karmelia, tępe wsiołki, uparty Edgar... i durny Ivein"
- najemnik zacisnął pięści z bezsilności aż zatrzeszczały stawy.

Powoli zapadł zmierzch, mieszkańcy Kurtwallen kładli się na spoczynek. Gasły światła w sadybach wioski. Las szumiał posępnie. Ivein zarzucił na siebie grubą derkę i podszedł do otwartego okna. Zapowiadała się bezksiężycowa, pochmurna noc. Duł wiatr ze Wschodu.

Żołnierz wbił wzrok przed siebie i obserwował. Z oddali wyraźnie widział chatę, w której trzymali Mariusa.

"Dom dziadka Crystiana, zamiast dołu pełnego węży. Tffu. Odmieniec jeden!" - zaklął w myślach Ivein. "Jeden strażnik na wilka z piekła rodem. Dobre sobie".
Wreszcie i w chacie Crystiana zgasło światło, zaś stróż Mariusa, wygodnie rozsiadł się na pieńku przed drzwiami staruszka. Po chwili jednak zabrał się za rozpalanie maleńkiego ogniska. Noc zapowiadała się chłodna.

Ivein z nawyku nasłuchiwał przez chwilę, ale oprócz pochrapywania strażników na dole nic nie wzbudziło jego uwagi.

"Pochrapywania?" - zdumiał się najemnik. "Tak nas, kurwa, pilnują matoły?"


Brodacze

Imrak z Magnarem wsparci o siebie. Cofali się krok za krokiem rozpaczliwie odganiając się od bestii i zielonych. Powoli zbliżali się do krawędzi niewielkiego urwiska. Jeden z goblinów leżał przed nimi z rozłupana czaszką, drugi właśnie dogorywał w czarnej kałuży krwi, ale dwa na piechotę i dwa na wilkach nadal stanowiły nieliche zagrożenie.

- Piękne miałem życie... - zaczął klasycznie starszy Druzd ściskając mocno stylisko topora i oglądając za siebie. Do przepaści miał zaledwie dwa kroki. Za nią zaś, poniżej, widniały szarozielone skalne pagórki, gdzie skryli się ich pobratymcy.

- Oto widzę ojca swego... - podjął zaraz młodszy Magnar.
- Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci - wsparł go głośno Druzd.
- Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną.
- Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce
- w Hallach Grungniego, gdzie bohaterowie żyją wiecznie!
- ostatnie słowa modlitwy krasnoludy niemalże wykrzyczały, aż echo poniosło po mrocznym lesie.

Gobliny zdumione spoglądały po sobie. Nie rozumiejąc ni w jotę dumnego khazalidu. Wilki nerwowo drapały o leśną darń.

Czas jakby się zatrzymał.

***

Magnar w desperackim ataku wyskoczył do przodu i chlasnął drapieżnika w pysk.

- Ha!

To wystarczyło. Goblińska jazda bez komendy ruszyła na brodaczy. Za nimi popędzili dwaj zieloni.

Wtedy to młodszy krasnolud skinął kun starszemu. Nadeszła godzina młota i topora. Obaj odwrócili się w kierunku przepaści i wybili do przodu.... Skoczyli ku śmierci...

Za nimi zaś w przepaść skoczyły rozwścieczone wilki z przerażonymi jeźdźcami, którzy bez powodzenia próbowali osadzić wilkory na miejscu. Tylko dwaj goblińscy piechurzy zatrzymali się w samą porę.





- Ihhaaaa! - darł się Magnar zaledwie o stopę omijając smukłą sosnę.

- Gruungnni! - wydarł Imrak.

- Aaaa! - darli się zielonoskórzy.

Uderzenie serca potem dwa krasnoludy gruchnęły o skałkę leżącą sześć kroków poniżej przepaści. Wilki z goblinami nie miały tyle szczęścia. Poleciały wprost na zaostrzone zęby skalne parę kroków za krasnoludami.

Nie było jednak czasu na świętowanie chwilowego zwycięstwa. Gobliny, które pozostały na skraju przepaści już szyły strzałami. Jedna z nich z chrzęstem wbiła się w żwir tuż przy stopie Druzda.
Toteż Magnar pociągnął Imraka i zeskoczyli z rumorem w wąwóz poniżej.

Od razu w nozdrza uderzyła ich wilgoć i zaduch. Wapienny tunel był ciemny, obrośnięty szarozielonym mchem. Z oddali dochodziły ich okrzyki zielonych i pokrzykiwania krasnoludów. Po dnie wąwozu sunęła drobna nitka strumyka.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 07-06-2012 o 12:49.
kymil jest offline  
Stary 11-06-2012, 11:48   #78
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Grungi spojrzał łaskawym okiem na swych wyznawców ratując ich od niechybnej śmierci. Jeszcze kilka chwil temu, gdy Magnar skoczył w przepaść był pewien, że roztrzaska się o skały. Wolał to niż śmierć od wilczych kłów, czy z ręki zielonych pokrak.
Desperacka decyzja okazała się słuszna i dzięki opatrzności krasnoludy ocaliły życie. Teraz Gimbrinson po zeskoczeniu między skały wstał i otrzepał ubranie wygładzając przy okazji brodę. Błysnął bielą zębów w mroku.
- Żyjemy Imraku. – zawołał wesoło – Kto by pomyślał. Widać przeznaczone nam są jeszcze większe czyny. Może zginiemy z rąk zielońców, ale nie tym razem.
Przykląkł i zaczerpnął do manierki wody ze strumyka. Wypił łapczywie kilka łyków, po czym napełnił naczynie i przypiął do pasa.
- Chodźmy w stronę źródła. Może znajdziemy naszych. Pilnując się strumyka nie zabłądzimy, bo te skały to istny labirynt. Znajdziemy braci i wtedy poszukamy drogi na zewnątrz i jeszcze poigramy z tym H'agarhem i jego wilczkami.
Rzucił zawzięcie ścierając ostrzem topora trochę mchu ze skały i rysując run „M”. Na wszelki wypadek, gdyby jednak metoda strumieniowa zawiodła i gdyby się zgubili.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 11-06-2012, 15:20   #79
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Stojąc nad brzegiem przepaści już żegnał się z życiem. Gdy skoczyli zamroczyło go na chwilę i przed oczami stanęła mu postać siwobrodego krasnoluda z rozdwojoną brodą i kilofem, który tubalnym głosem pytał raz po raz pytał czy godzien zasiąść jest pośród przodków. Pośpieszny rachunek sumienia przerwało przebudzenie na dnie jaru.
- Tak, żyjemy Magnarze- w tonie głosu Imraka wyraźnie czuć było ulgę.

- Chcesz w stronę źródła iść? Obawiam się, że ta droga zaprowadzi nas donikąd. Stróżka zaraz zniknie między skałami i tyle znajdziemy. Nasi pobratymcy zaś zajęci bo nie udało nam się odciągnąć wszystkich goblinów. Nasze poświęcenie i ryzyko poszło na marne. Chodźmy raczej w stronę dokąd strumień płynie. wyjdziemy spomiędzy skał i znajdziemy drogę do wioski. Mogą bardzo nas potrzebować jeśli zieloni zapragną zaatakować.
 
Ulli jest offline  
Stary 11-06-2012, 19:43   #80
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Dźwięki wydawane przez śniących strażników ponownie rozjarzyły gniew tlący się w Iveinie. Nagle zdał sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie Marius wywinie się z całej afery bez kary. Edgar niby się odgrażał, że się z nim policzy... ale Alsburgczyk już widział, jak wygląda tutaj władza sołtysa. Ot, drwal czy tam cieśla wystąpi i powie "nie", a jego stary druh nic nie będzie mógł na to poradzić.

Trzeba wziąć sprawy we własne ręce.

Wiedział, że to niemądre. Wiedział, że nie powinien. Ale wcale o to nie dbał, gdy drżąc cały, spoglądał w stronę chaty starego Crystiana, przed którą pojedynczy strażnik wyraźnie walczył z sennością. Jeśli wilkołak teraz zapragnie wydostać się na wolność, nikt go nie powstrzyma. A na to Ivein nie mógł pozwolić, niezależnie od tego, jakie naprawdę były motywy tego chłopaka.

Vooks! Obudź się! — wyszeptał, pochylając się nad niziołkiem i szturchając go dość mocno w bok. — Vooks, idziemy zabić bestię.

Mały człowieczek uniósł powoli głowę obsypaną źdźbłami siana, zamrugał, podrapał się po skroni, po czym nagle wybuchnął:
Co?!
Cichaj! Słyszałeś mnie — musimy ukatrupić bękarta. Strażnicy u nas śpią. Ten, co pilnuje wilka, także chyba nie czuwa, nikt nie zauważy. Ale potrzebuję twojej pomocy. Ty się skradasz lepiej ode mnie, to pójdziesz przodem.
No nie wiem, Ivein… — zaczął niziołek.
Już ty lepiej rób, co ja mówię! — odwarknął najemnik, przybliżając się niebezpiecznie do swojego kolegi.
W porządku, w porządku! — pisnął tamten. — To co…

Łowca chwycił sztylet i założył go za pasek; poza tymi rzeczami miał na sobie tylko koszulę i gacie, bo nie chciał hałasować. Dla odmiany założył jednak buty.

Wyjdziemy oknem. — Wskazał na otwór, przez który poprzedniej nocy skakali. — Spuścimy linę, to i wrócić tą samą drogą będziemy mogli. Potem idziemy do tamtej chaty, o, widzisz. Także wchodzimy oknem. Ty przytrzymasz i zakneblujesz wilkołaka, a ja mu poderżnę gardło. Potem uciekamy z powrotem tutaj.

Ivein wiedział, że robi źle, ale tak już miał, że czasami się nie mógł powstrzymać. A nie można przecież było pozwolić temu diabłowi żyć...
 
Yzurmir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172