Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-05-2012, 10:50   #61
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Co i rusz jakaś komarza mać próbowała użreć Magnara spragniona jego szlachetnej krasnoludzkiej krwi, albo co było bardziej irytujące bzyczała mu koła ucha. Z początku krasnolud machał rękoma dla odgonienia insektów, tudzież ubijał gdy któryś komar go uciął. W końcu jednak wyciągnął cygaro i zapalił, by dymem odstraszyć namolne owady. Kłęby aromatycznego dymu podziałały i komary zaczęły go omijać. Przynajmniej okolice głowy.
Mieli pecha. On i Imrak. Z wszystkich miejsc do sprawdzenia, akurat przypadły im mokradła. Magnar nie obawiał się specjalnie wody, ale bagna to była insza inszość.
- Jeśli znajdziesz gdzieś goblińskie gówno, to wiedz, że coś się dzieje - powtarzał raz po raz wiekowy krasnolud młodszemu towarzyszowi.
- Koko spoko. – odpowiadał Magnar z dziarską miną.
Jak na razie jednak grunt był tylko trochę grząski, więc nie było powodu do zmartwień, a w dodatku mieli przewodnika.
Kłopoty się zaczęły, gdy ujrzeli pożywiającą się sarniną szarą poczwarę.
- Niby nie nasza sprawa. – stwierdził Magnar gładząc brodę. – Niech se żre, ale z drugiej strony, jak coś się nazywa „topielec”, to raczej nie jest miłym sąsiadem. Dajmy na to jakieś dziecię zabłądzi w lesie i go spotka. Nie odprowadzi Ci on je do matuli. Tedy cichcem go podejdźmy, bo zwieje nim go ukatrupimy, albo jeszcze lepiej go ustrzelmy. Ot co.
Zaproponował sposób prosty i oby skuteczny.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 11-05-2012, 12:44   #62
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Imrakowi spacer zdecydowanie nie przypadł do gustu, ale obowiązek trzeba spełnić. Drogę urozmaicał sobie odganiając komary i udzielając mądrych rad młodszemu krasnoludowi. Dużo lepiej szło mu udzielanie rad bo do zabijania komarów brakowało mu widocznie zręczności.
- Zjedzą mnie cholery- mówił raz po raz zasapany machając rękami jak wiatrak.

Widząc ze Magnar znalazł sposób na upierdliwe owady starał trzymać się blisko niego.
Tak szedł aż do spotkania utopca.
Odpowiadając Magnarowi odrzekł:
- Nie naszą sprawą był do momentu aż żeśmy go spotkali. Teraz już nie możemy odwrócić wzroku i powiedzieć, że nie nasza sprawa. Ustrzelenie go nie jest złym pomysłem, ale że ja kiepsko strzelam to spróbuję go podejść z boku. Ty się wstrzymaj ze strzałem aż się nieco zbliżę.

To powiedziawszy począł się skradać do utopca z toporem gotowym do działania.
 
Ulli jest offline  
Stary 11-05-2012, 16:43   #63
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
No, i tedy dotarliśmy do Kurtwallen. Resztę już znasz — skończył streszczać ostatnie wydarzenia. Akcentował przy tym to, jak groźna była zasadzka goblinów i jak bezwzględni byli przestępcy, na których polowali. Miał nadzieję, że trochę Rudej zaimponował.

Chwilę potem dotarli do strumyka. Drzewa się przerzedziły, odsłaniając niebo, woda szemrała, słońce grzało — było naprawdę bardzo przyjemnie. Ivein ściągnął tarczę z pleców i położył na ziemi, po czym podszedł do rzeczki i obmył ręce i twarz. Następnie usiadł i poprawił na sobie płaszcz — było gorąco, ale nie ważył się zdjąć chroniącej go kolczugi, toteż zasłonił ją materiałem, żeby metal się tak bardzo nie nagrzewał. Wyjąwszy z torby bochen chleba i ser, zaczął się posilać. Wskazał jedzenie Karmelii, ale ona podziękowała; widocznie nie była głodna.

Nagle dosłyszał za sobą warkot; kierowany instynktem, obrócił się natychmiast, zauważając olbrzymiego wilka szykującego się do ataku. Nie myśląc wiele, rzucił się w stronę tarczy, leżącej na trawie ze dwa metry dalej, bestia skoczyła za nim i uderzyła w drewnianą powierzchnię, którą łowca zdołał unieść w ostatnim momencie. Skrzywił się, napinając mięśnie na ręce, którą wczoraj uszkodził, wyskakując ze stajni. Jednak udało mu się zatrzymać zwierzę — warczące i gryzące tuż przed jego twarzą — i odepchnął je od siebie.

Chwycił lepiej tarczę i wyciągnął miecz, ale wilk się nie poddawał. Wykonał kolejny sus, celując zębami w jego gardło. Najemnik obrócił się, próbując uniknąć olbrzymiej bestii; kły szczęśliwie nie trafiły, lecz pazury wyciągniętej łapy chlasnęły go po twarzy. Wilk wylądował zaraz przed nim, więc Ivein uderzył mieczem, rozcinając skórę i mięśnie przy lewej łopatce. Bydlę na to nie zważało i znowu się na niego rzuciło; tym razem Alsburgczyk nie zdążył zasłonić się tarczą i wielkie cielsko powaliło go na ziemię. Oślinione kły ponownie wystrzeliły w stronę jego szyi, ale udało mu się wyciągnąć prawą rękę tak, że szczęki zacisnęły się na niej. Ivein jęknął, lecz rękaw koszulki kolczej uchronił go przed poważniejszymi obrażeniami.

W tej chwili coś śmignęło w powietrzu i z głuchym łupnięciem trafiło bestię prosto w łeb; okrągły kamień odbił się i wylądował na ziemi obok walczących. Strzał zaskoczył i nawet oszołomił wilka, toteż Ivein wykorzystał to: z głośnym okrzykiem wysilił się i zwalił z siebie potężne zwierze, które przewróciło się na grzbiet; następnie płynnie podążył za swoim wrogiem i przycisnął go do gleby kolanem. Bez litości wbił miecz w bok bestii.

A potem stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewał — zwierzę zaczęło zmieniać się, pysk stawał się krótszy, futro rzadsze, ogon się cofał, aż w końcu leżał przed nim zakrwawiony, dyszący człowiek — i to nikt inny, ale Marius, złodziej z Kurtwallen.

Ivein natychmiast wstał i cofnął się parę kroków.
Co to za magia?! — wyszeptał. — Karmelia! Karmelia! — ryknął, nie spuszczając wzroku ze stojącego przed nim chłopaka. — Chodź tu natychmiast! A ty… ty… odmieńcu… nie ruszaj się. Karmelia, wracajże tu i przynieś łuk!

Ivein słyszał opowieści o wilkołakach, zdziczałych ludziach opętanych przez demony, ale nie spodziewał się nigdy żadnego spotkać, a już na pewno nie w takich okolicznościach. Był tak zaskoczony, że nie wiedział, co z tym potworem zrobić. Uznał zatem, że jedyne rozwiązanie to zaprowadzić go z powrotem do wioski i tam skonsultować się z innymi.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 11-05-2012, 19:13   #64
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Krasnoludy

Imrak Druzd cicho jak wielka mysz przekradał się w kierunku topielca. Niskiego wzrostu, pochylił się jeszcze bardziej - tak jak zwykł schylać się przed pociskami małżonki - sunął w kierunku kępy zielonej paproci. Jego stąpania zagłuszało mlaskanie i siorbanie odmieńca.

"Dwa, trzy kroki, szybki wypad, cios w łeb i po krzyku" - skrupulatne sporządzanie planów leżało w naturze starszego krasnoluda. Czuł się pewnie mając za sobą młodszego kamrata.

Druzd wyskoczył z chaszczy i rąbnął z góry do dołu plugawego stwora, aż wszędzie wokół bryznęła ciemnobrązowa jucha plamiąc również odzienie brodacza.

Z tyłu rozległy się oklaski Magnara.

- Tak to się robi pod Górami, dziadku, ha, ha - padł komplement ze strony "młodzieńca".

- Bo trzeba mieć fantazję, synku - odparł rezolutnie starszy towarzysz.

Ścierwo drgało przez chwil parę, lecz w końcu znieruchomiało. tylko ślepia, niemalże ludzkie wciąż wpatrywały się w krasnoluda.

- Łani ten skurwiel sam nie zabił - orzekł Liszka przypatrując się martwej zwierzynie. - Spójrzcie na kark. Coś znacznie większego skręciło jej kark. Dziw bierze, że nie zeżarło samo.


***

Ruszyli dalej. Poczęli zataczać koło z Północy przez Wschód. Zbliżało się popołudnie. Przecięli parę leśnych ścieżek zapewne wydeptanych przez miejscowych. Wreszcie natknęli się na ślady wilków. I kolejną zabitą zwierzynę. Ponownie była, pomijając ślady kłów, prawie nietknięta.

- Wszystko to jakieś nienormalne...
- kręcił głową gajowy. - Oby innym nic się nie stało.

Wtem w oddali słyszeć dało się wycie kilku wilków. Od strony Południa. Nie dalej niż kilometr od miejsca, w którym maszerowały krasnoludy wraz z przewodnikiem. Następnie dobiegło ich przeciągłe wycie rogu, które zagłuszyło skowyt.

- Niedobitki bandy H'agarhy? - zaryzykował Liszka. - Co robimy? Wracamy?
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 11-05-2012 o 19:19.
kymil jest offline  
Stary 12-05-2012, 13:09   #65
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein

Przystawiony sztych miecza do gardła Mariusa uczynił swoje. Młodzian padł na kolana przed najemnikiem, przyciskając zranioną dłoń do ciała. Alsburgczyk wprawnym kopniakiem złamał jego ostateczny opór, a Vooks sprawnie skrępował Kurtwalleńczyka.

- Karmelia! Ruda! - darli się Ivein z niziołkiem. - Gdzież jesteś dziewczyno?! Już bezpiecznie! Wracaj!

- Rudzielca ani widu ani słychu, Iveinie - uznał w końcu halfling bezradnie wpatrując się w gęste chaszcze. - Wracajmy czem prędzej do wioski. Dziewczyna sobie poradzi. Zna tu każdą ścieżynę. Pewnie się wystraszyła. Wróci sama. A tego gagatka powinni powiesić za jego wilcze jaja na pierwszej gałęzi...


- Dobrze, ruszaj przeklęty psi odmieńcu. Wioska Cię osądzi... - warknął najemnik w kierunku chłopaka.

Droga powrotna przez knieję poszła im szybko. Stary matecznik szumiał uspokajająco, za nic sobie biorąc swary i problemy zwykłych ludzi.
Jeszcze przed wieczorem stanęli w granicach wioski. O dziwo, chłopak nie wyrywał się w niewoli, szedł potulnie niczym baranek, niekiedy tylko potykając. Zakrwawiona koszula zmieniła barwę na karminową, ale zdawał się tego nie zauważać. Kompletnie przybity, posępny i milczący. Nie reagował też na zaczepki i pytania "Malowanych Chłopców".

Gdy zmierzchało zapukali do chaty Edgara Stocka. Stary żołnierz z niedowierzaniem spoglądał to na Mariusa, to na Iveina i Vooksa:

- Co znowu? - spytał srogim wzrokiem mierząc chłopaka.

Ten zaś odpowiedział natychmiast.

- Pppanie Edgarze, oni, te bydlaki, chcieli zgwałcić naszą Karmelię. Bili ją sukinsyny. Ten mały jej patyk strugał, tak mówił! Stanąłem w jej obronie, ona się wyrwała i uszła w las. Na wpół oszalała... - Marius świetnie odgrywał swą farsę.
- A mnie poharatali ostrzem niegodziwcy, bandyci...
- ostatnie słowo niemalże wywarczał, oblizując się bezwiednie patrząc na Aldsburgczyka. - Zróbcie coś! Ratunku! - jego wrzask rozległ się po całej wiosce.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 12-05-2012 o 13:20.
kymil jest offline  
Stary 12-05-2012, 21:32   #66
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ivein, z oczami błyskającymi gniewem, uderzył chłopaka w twarz tak, że tamten aż się zatoczył i upadł.
Milcz, wstrętny odmieńcze! — warknął. — A co żeś ty niby robił w środku lasu w takim razie? Kłamie tak jak mu każą te demony, co go opętały. — Pokręcił głową. — Edgar, ten gnojek to jakiś... pomiot Chaosu albo coś. Pojawił się pod postacią wilka i mnie zaatakował, o, spójrz mi na twarz — wskazał na długie, zakrzepłe rozcięcie przebiegające przez jego nos i prawy policzek. W jego głosie wyraźnie słychać było wzburzenie i nienawiść, jakie odczuwał. Nie dość, że ten mutant chciał go zabić, to jeszcze teraz kłamie w żywe oczy! Ivein miał go ochotę w tej chwili udusić własnymi rękami.

Potem zmienił się w człeka! — tłumaczył. — Karmelia się wystraszyła i uciekła; poszukałbym jej, ale nie mogłem przecie zostawić tego potwora. Nie wierzysz mi? Słyszałem, że wilkołakom skóra wywraca się na lewą stronę, gdy się przemieniają. To i ją z niego zdejmijmy, a od wnętrza będzie na niej futro.

Przygniótł młodzieńca do ziemi butem i nachylił się nad nim.
Na kogo jeszcze napadałeś w swojej dzikiej formie, hę? Ty tego Jagera zagryzłeś? Widzisz, Edgar, to wszystko ma sens! — podzielił się wnioskiem, do jakiego doszedł na drodze powrotnej. — Na kapłana napadł wilk, tak? Ale zwierz go nawet nie napoczął, nie zjadł, ot, zostawił pół-martwego. Jeśli to był przemieniony Marius... to sam przecież widzisz, że potem próbował skraść maskę należącą do Taality. Może to o nią chodziło od samego początku?

Odstąpił od wieśniaka, ale wciąż trzymał w ręku miecz, gotów użyć go, jeśli będzie trzeba.
Mówię najszczerszą prawdę, przysięgam na Pana naszego Sigmara. Vooks też ci wszystko może poświadczyć. Lepiej przygotuj duży stos… Ja tymczasem pogadam sobie z tym nieczystym stworzeniem. Krasnale już wróciły? Są Otto i Gotte? Będę potrzebował pomocy. Vooks, ty idź poszukaj we wsi tego drugiego złodziejaszka, jak mu tam było… Stopę. Coś dziwnego się tutaj dzieje, Edgar. I mogę się założyć, że ten wilk tutaj będzie nam w stanie powiedzieć coś więcej.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 14-05-2012, 14:23   #67
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Imrak szedł starając się nadążyć za Liszką. Przygoda z utopcem znacznie poprawiła mu humor. Szedł nucąc pod nosem jakąś wesołą melodię i machając toporem ścinając nim dla wprawy którąś z pobliskich gałązek. Trwało to aż nie trafili na zabitą zwierzynę.

- Istotnie dziwne Liszko, ale nie aż tak bardzo. Wilka widocznie coś spłoszyło - powiedział uczonym tonem.

Gdy natomiast rozległ się głos rogu i stary myśliwy zaproponował odwrót Imrak rzekł:

- Mieliśmy sprawdzić czy wsi nic nie zagraża, przecież nie wiemy nawet kto dął i po co. Ja bym zaryzykował i sprawdził co to, ale dostosuję się do woli większości.
 
Ulli jest offline  
Stary 15-05-2012, 07:44   #68
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ubawił się setnie widząc jak Imrak podchodzi topielca i kończy jego śmierdzący rybą żywot jednym cięciem. To było rzeczywiście zabawne. Żył sobie taki topielec ileś tam lat na bagniskach, a tu w parę chwil zginął przez łakomstwo. Tak był zajęty sarenką, że dał się podejść krasnoludowi, który z całym szacunkiem, jaki żywił Magnar do Imraka, mistrzem podchodów nie był. Gombrinson nie miał złudzeń, że w normalnych warunkach pewnie topielec by nawiał, a tak zamienił się w cuchnącą jak i za życia padlinę. To pozwalało sądzić, że sarenka którą był pożerał stanowiła dla niego nie lada gratkę. Zatem pewnie jak sugerował był Liszka nie topielec przetrącił jej kark, a coś inszego, co jednak zostawiło zwierzynę . Coś co było na tyle szybkie i silne by płochliwą sarnę dopaść.
Zastanawiając się nad tym popalał oszczędnie cygaro. Nie miał ich za dużo, a przed dotarciem do Middenheim braków raczej by nie uzupełnił.
Ich przypuszczenia co do grasującego po ostępach groźnego stwora niejako się potwierdziły, gdy znaleźli kolejną ubitą zwierzynę. Wkrótce potem usłyszeli z oddali dźwięk rogu.
- To zdaje się niedaleko. Rzućmy okiem może ktoś potrzebuje pomocy. Zwykle po to się dmie w róg. – Magnar przyjacielsko poklepał Liszkę po ramienia. – No tośmy wybrali kwalifikowaną większością. Nie masz wyjścia człowieku. Prowadź.
Po raz kolejny zwyciężył najgorszy z systemów, ale nic lepszego jak dotąd ludziska nie wymyślili.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 18-05-2012, 13:58   #69
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Ivein

Skonsternowany Edgar podrapał się po siwawej już głowie. Zewsząd zbierali się mieszkańcy wioski zwabieni okrzykami Mariusa. Pora była wieczorna, a o rozrywki o tej porze we wsi było trudno. Z kolei okrzyki Mariusa zwiastowały "wydarzenie".

Iveinowi było to nie w smak. Wyraźnie widać było, iż sołtys nie wie co ma uczynić. Kręcił głową wte i wewte. Na pomoc przyszedł mu wiekowy dziadek Crystian, który przyczłapał spod sąsiedniej chaty. Sędziwy starzec był siwiuteńki i pokurczony, ale biła od niego powaga wieku. Głos, którym przemówił również był poważny.

- Ten odmieniec, jak kłamiecie najemniku się w tej wiosce urodził. Was znamy zaledwie od dni dwóch. Nie obrzucajcie kalumniami chłopaka. Maska nie jest warta zabójstwa. Przecie jest z drewna...

- Dobrze prawi! - starca ku zgrozie Vooksa i Iveina poparło paru zarośniętych chłopów.

- Gołym okiem widać, że się Karmelia Wam podoba. Akurat Mariusowi również, więc o to pójść musiało - ciągnął mocno Crystian patrząc wymownie na Edgara.

- Niby tak... - niepewnie przyznał Wójt.
- Ale Karmelii wciąż nie ma. Marius prawi, że Ivein i halfling chcieli ją pohańbić - przez tłumek wioskowych przeszło oburzenie. - I jej nie ma, co mnie trochę niepokoi. Z kolei Iveina znam nie od dziś, a on twierdzi, że Marius to zwierzoczłek...

- Furda i potwarz! - zawył zza tłumu cieśla, ojciec Mariusa próbując przedostać się w pobliże syna. - Zostawcie draby mojego syna - podszedł zaciskając mocno dłonie. - Dziecko mi chcesz ubić najemniku! - wrzasnął na Aldsburgczyka. - Puść go.

Inny chłop, lekko zezowaty ryknął:

- Marius gada prawdę. Karły zawsze są chutliwe! Ten mały rozpustnik chciał sobie pofolgować z naszą dziewczyną!

- Zamilknij się Volgar. Wszyscy się uciszcie!- wrzasnął tym razem Stock.
- Nie rozsądzimy tego sami. Musimy odnaleźć Karmelię... Ale najemników i Mariusa musimy wziąć oddzielnie pod straż dopóki wszystko się nie wyjaśni.

Edgar ciężkim głosem zwrócił się do Iveina.

- Idźcie do stajni, na stryszek. Postawię tam dwóch wiejskich chłopaków. Aż się wyjaśni... - bezradnie rozłożył ręce. - Tylko bez wygłupów.


Las

Krasnoludy przegłosowały gajowego i wkrótce wszyscy puścili się pędem przez gęstą knieję. Przeskakiwali kępy paproci, przedzierali przez leśne chaszcze. Nie raz i nie dwa Imrak lub Magnar zbyt mocnym stąpnięciem buciora stratowali małe drzewko.

Po pewnym czasie do ich uszu doszły odgłosy walki. Teren lekko opadał. Słońce z trudem przedzierało się przez gęste poszycie listowia. Zdyszany gajowy zatrzymał biegnących. Przed nimi rosły gęste krzaki głogu, które skrywały teren przed nimi.
Zza krzaków zaś dochodziły rozpaczliwe okrzyki ludzi oraz ryki i ujadanie dzikich bestii.

- Ciszej na bogów Imperium - syknął Liszka, gdy zatrzymali się brodacze. - Słuchajcie. Teraz tak: przed nami jest niska przepaść. Sześć kroków w dół. Za nią jest polana. To stamtąd dochodzą te okrzyki i warkot. Na środku jest kompleks skalny...

Magnar machnął ręką, by leśniczy przestał objaśniać.

- Imrak, Ci napadnięci to krasnoludy. Słyszę podgórski khazalid
- młodszy brodacz wpił wzrok w starszego towarzysza.

- Chodźmy prędko - zdecydował Druzd.

Wszyscy padli na kolana i podczołgali ku leśnemu urwisku. Odgłosy potyczki jeszcze przybrały na sile. Oczom zwiadowców ukazała się ogromna leśna polana. Na niej zaś chmara, nawet z dwunastu, goblinów otaczająca z jednej strony skupisko głazów i ostrych skałek tworzących mały kamienny labirynt. Plątanina wąskich ścieżek, wśród wysokich obrośniętych mchem i porostami wapiennych ścian zajmująca obszar katedry Sigmara w Altdorfie niemalże dochodziła do urwiska.

Imrak dostrzegł, że dwóch zielonoskórych dosiadało szarych wilków, które właśnie pożywiały się tylną strażą krasnoludów. Za nimi, w cieniu lasu zamajaczył mu potężny kształt. Bydlę było wielkie jak minotaur. W ręku dzierżyło krwisty sztandar zatknięty na czubku czarnej halabardy.

- Na Dawną Wiarę. To H'agarha... Czarny Ork - wyjęczał Liszka. Wyraźnie drżały mu dłonie. - Wylizał się skurwiel z ran i powrócił. Zebrał nową bandę...

- I rozrabia, jak widzę - mruknął Magnar.
Napadnięci krasnoludowie. Zaledwie garstka, sześciu nie więcej wbiegało właśnie w wąskie tunele licząc, iż zgubią, lub chociażby opóźnią pościg. Paru z nich krwawiło z ran. Ich przywódca zadął w róg...


===

Mantis nie postuj
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 18-05-2012 o 19:27.
kymil jest offline  
Stary 19-05-2012, 18:08   #70
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ivein spojrzał ze wściekłością na dziadka Crystiana. Wydawałoby się, że stary, to i mądry będzie, ale w rzeczywistości był on równie zaślepiony jak reszta. Zamiast przemyśleć to, o czym ich najemnik poinformował, ludzie z wioski w swojej bucie zwrócili się przeciwko niemu, nie mogąc uwierzyć, że z jednym z nich jest coś nie w porządku. Tak się właśnie krzewi Chaos, czyż nie…?

Maska z drewna, owszem — potwierdził łowca — ale w ogniu się nie paliła! I do kapłana Taala należała... Wyraźnie to magiczny przedmiot albo relikwia jakiegoś rodzaju. A wasz Marius już ją raz próbował skraść — powiedział dobitnie, wskazując na chłopaka palcem. A gdy z tłumu wystąpił ojciec dzieciaka, łowca zacisnął zęby, zdając sobie sprawę z tego, że miejscowi chcą go zastraszyć. — Głupiś, wieśniaczku! — krzyknął, podrygując tak, jakby chciał się przez chwilę do niego zbliżyć, lecz tylko podskoczył w miejscu. — Uważaj ty lepiej, bowiem twoje "dziecko" jeszcze wtopi w ciebie kły. To potwór, powiadam wam!

Alsburgczyk spodziewał się, że Edgar uspokoi chłopów i ich przekona o jego niewinności, ale drań tego nie zrobił. Kolejna, nawet większa, fala gniewu wzbierała w Iveinie.
Edgar! — huknął. — Co ty wyrabiasz?! Na Sigmara, przecie mówię, że z tego gnojka bestia! Dźgnijcie go rozpalonym żelazem, a zawyje jak wilk! Albo coś takiego, na pewno są jakieś ludowe sposoby! Podpadłeś mi, Edgar, podpadłeś! Pewnie, pójdę do stajni. Ale mogę swoje buty postawić w zakład, że ta poczwara nie będzie miała mojego opanowania. Wkrótce zmieni się w wilka, zagryzie straże… może i innych ludzi w wiosce… Po prostu nie wiecie, co robicie. Debile.

I z tymi słowami, wciąż złorzecząc, odwrócił się i pomaszerował do swojego „więzienia”, gdzie wcale się nie uspokoił, lecz krążył po piętrze i przeklinał.
Cholerny Edgar, tyle lat razem spędziliśmy na trakcie… razem życie ryzykowaliśmy… a teraz on mnie podejrzewa o… o gwałt! A przy tym, przecie, jakbym chciał zamordować tego dzieciaka, to bym go zabił i zostawił w lesie, nie przyprowadzał ze sobą do wioski! Pieprzony skurwiel. Aaarch, mam ochotę go zabić! — I wyciągnął przed siebie ręce tak, jakby dusił niewidzialną osobę stojącą przed nim. — Tak mnie wystawił… cholerny… I ci głupi chłopi… Z cieślą to chyba sobie w przyszłości wyrównam rachunki… Nie wiem jeszcze jak, ale może zwyczajnie dam mu po pysku. To mu się przyda. Dziadek też padalec, ale jego ostawię, nie godzi się bić starego. Aaa, po prostu jestem taki wściekły, że nas tu zamknęli! — krzyknął, uderzając pięścią w drewnianą ścianę. — Aż nie mogę wytrzymać: co za zniewaga, niesprawiedliwość! Cholera, jest tutaj może jakiś napitek? Któryś musiał coś zostawić…

Łowca zabrał się za przetrząsanie rzeczy należących do swoich kolegów, aż w końcu znalazł manierkę wypełnioną do połowy gorzałką. Usiadł na swoim posłaniu i zaczął pić.
Kurwa, jeszcze mi nie daje spokoju to, że inni mogą być w niebezpieczeństwie. Myślisz, że Otto ma ze sobą tę maskę czy ją tutaj zostawił? Trzeba poszukać. Jeśli ma ją przy sobie, to… kto wie, ten odmieniec może uciec i go wytropić… albo może zrobi to ten drugi, Stopa. Nie żeby Otto sobie miał nie poradzić, ale po prostu nie daje mi to spokoju. Mam nadzieję, że reszta chłopaków szybko wróci, wszak jak będziem razem, to nam te wieśniaki nie odważą się nic zrobić, a tak to nie wiadomo. I Kapral na pewno będzie miał coś do powiedzenia w sprawie wilkołaka, krasnale może też. Bo ja to już nie wiem, co mam robić. Chyba tylko czekać nam pozostaje.

Gdy się trochę uspokoił i opadła mu adrenalina, zdał sobie nagle sprawę z tego, że świeży strup na jego twarzy musiał pęknąć, gdy tak krzyczał, i krew spływała z rozcięcia, kapiąc mu na koszulę. Ivein westchnął, po czym ostrożnie polał ranę alkoholem, krzywiąc się przy tym, i spróbował jakoś ją opatrzyć bandażami, które mieli przy sobie. A potem usiadł i czekał.
 
Yzurmir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172